Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi


pustka0

Rekomendowane odpowiedzi

Passenger, zgadzam się całkowicie, tylko jedna uwaga:

http://en.wikipedia.org/wiki/Democratic_Psychiatry

 

The movement was political in nature but not antipsychiatric in the sense in which this term is used in the Anglo-Saxon world

 

Basaglia był przedstawicielem ruchu, który nie sprzeciwia się konceptowi chorób psychicznych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Pracował kiedyś np. w takim zamkniętym ośrodku dla bodaj autystycznych czy upośledzonych umysłowo dzieci- w kazdym razie to były dzieci kompletnie zamknięte w sobie i aspołeczne. Wydał dekret, zeby zaprzestać stosowania na nich farmakoterapii, generalnie caly personel sie mial do nich zwracac z szacunkiem i zyczliwoscia, leczyli je psychoterapia, zabawa, roznymi posrednimi formami oddzialywan terapeutycznych. Po roku okazalo sie, ze te dzieci zaczely sie bardziej otwierac, potrafily sie lepiej komunikowac ze swiatem, z innymi ludzmi, byly bardziej nastawione prospolecznie. No i w tedy wszystko sie spier.dolilo- jeden z sanitariuszy sie zdenerwowal na ktores z dzieci i zaladowal jakis haloperidol w dupe czy cos, wszystko sie posypalo- caly progress osiagniety przez rok sie cofnal i byl juz nie do odzyskania.

 

Ale ta opisana sytuacja przecież sugeruje, że odpowiednie podejście, psychoterapia czy inne sposoby są w stanie leczyć.

I czy ten osiągnięty w ciągu całego roku progres dotyczył tylko jednego dziecka czy też wszystko w tej placówce się posypało?

Trudno powiedzieć jak jest z lekami, na obecną chwilę wydaje się, że są one niezbędne, nie jesteśmy w stanie jako społeczeństwo zapewnić wystarczającej opieki i uwagi ludziom z różnymi zaburzeniami, każdy w końcu pędzi w swoją stronę, to wydaje się wymagałoby przebudowy całego społeczeństwa/społeczeństw. Na pewno jest tak, że bardzo wielu z tych ludzi nie są potrzebne leki, to jest w pewnym sensie zbrodnia na tych ludziach, o sobie mogę powiedzieć, że brałem leki około 6 lat gdzie substancją czynną była olanzapina. Po tym okresie zacząłem chcieć ich nie brać, od półtora roku ich nie biorę i myślę, że już nie potrzebuję, co każe mi sądzić, że nigdy ich nie potrzebowałem. Ale prawdą jest też to, że w początkowym okresie pomogły mi bo nikt nie wiedział jak do mnie dotrzeć i ja sam nie wiedziałem (trochę wiedziałem), a one jakoś mnie tak zmieniły, że otworzyły nieco świadomość, pozwoliły się uspokoić. I są stany pewnie dużo bardziej poważne gdzie leki wydają się niezbędne. Nie wiem właściwie nic na temat antypsychiatrii (to określenie samo w sobie jest chyba nie do końca trafione) ale potrafię po wypowiedziach niektórych osób tutaj wyobrazić sobie, że nie jest to dziedzina którą wypada z góry przekreślić, tak ja psychiatrii. W psychiatrii istnieje wiele nadużyć ale to dotyczy niemalże każdej dziedziny życia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle podobnie jak niektorzy tutaj, ze tego rodzaju "rady" jak i wnioski, ktore przedstawia zalozyciel tematu powinny byc usuwane z forum, gdyz ludzie ze schizofrenia,(ktora jest niestety choroba obojetne jak autor tego watku by nie chcial) moga w to naprawde uwierzyc i przestac brac ratujace ich i tak juz uciemiezone zycie - leki. Niestety, moi kochani przedstawicieli "ruchu antypsychiatrycznego", choroby psychiczne to takie same choroby jak zlamana noga czy grypa. Powiecie rowniez osobie ze zlamana noga " A teraz wstan i tancz bo naprawde nic ci nie jest????" - no prosze Was...Choroby psychiczne to zaburzenie w funkcjonowaniu przekaznictwa neurotransmiterow w mozgu. Oczywiscie jest to w ogromnym skrocie powiedziane, ale na niektorych zdjeciach przeprowadzanych nowoczesnymi urzadzeniami np. PET schizofrenie "widac". Proponuje by autor watku zamiast tyle sie angazowac w swoje filozoficzne wywody poczytal sobie o receptorach w CUK i ich fukcjonowaniu a ludzi, ktorych los i tak nie oszczedza zostawil w spokoju.

 

pozdrawiam

 

Klaryssa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz mocny tekst o tym, jak w ramach prawa i “sztuki lekarskiej” można zrobić z człowieka roślinkę:

Leczenie psychiatryczne w szpitalu

1. etap pierwszy, czyli podanie leku neuroleptycznego w dużej dawce. Powoduje to gwałtowny spadek poziomu dopaminy i objawy choroby parkinsona, tzw “objawy pozapiramidowe”. Jest to oficjalny znak do zaprzestania podawania tego leku, nagle, w ciągu kilku dni.

2. diagnoza na tym etapie: zaburzenia depresyjne, ew. zaburzenia lękowo-depresyjne. Mózg takiego człowieka, po odstawieniu leku neuroleptycznego (punkt 1), jest bombardowany ogromną ilością dopaminy (czyli: pobudzany).

3. wtedy, diagnoza z punktu drugiego, jest przesłanką dla lekarzy, żeby włączyć ekstremalnie silny lek przeciwdepresyjny, który spowoduje dodatkowe pobudzenie – czyli klomipraminę (anafranil).

4. rezultaty włączenia leku przeciwdepresyjnego (pobudzającego) i jednoczesnego odstawienia leku neuroleptycznego (tłumiącego) to wciąż narastające pobudzenie, bezsenność, aż do objawów schizofrenii – wiadomo, z jednej strony mózg jest pobudzany dużymi ilościami dopaminy, a z drugiej strony, pobudza się go jeszcze bardziej lekiem antydepresyjnym.

5. na tym etapie zbiera się konsylium lekarskie i ustalona jest nowa diagnoza: schizofrenia paranoidalna. Rodzinie takiej osoby mówi się, że choroba dotąd była “utajona”, i że tylko przez przypadek ujawniła się w szpitalu, co jest nieprawdą.

6. tu następuje zmiana wektora leczenia, do tego z punktu pierwszego. Następuje odstawienie leku antydepresyjnego i podanie jeszcze silniejszego leku neuroleptycznego (patrz punkt 1) w megadawce.

7. diagnoza z punktu piątego (schizofrenia paranoidalna) jest przesłanką do włączenia drugiego i trzeciego leku neuroleptycznego, branych naraz w dużej dawce.

8. jaki jest rezultat tego wszystkiego:

-uszkodzenie mózgu;

-zaburzenie równowagi neuroprzekaźnikowej;

-objawy pozapiramidowe i z czasem rozwój choroby parkinsona;

-uzależnienie od leków neuroleptycznych;

-inne działania niepożądane: cukrzyca, znaczna otyłość, znaczny spadek aktywności i weny twórczej aż do katatonii, zaburzenia kardiologiczne, stygmatyzacja, rozwój pełnoobjawowej depresji ze względu na brak dopaminy, bezwolność i brak instynktu buntowniczego.

9. odpowiednio manipulując kombinacjami farmaceutyków, można wywołać złośliwy zespół neuroleptyczny, zespół serotoninowy – często kończące się zgonem, a także wywołać arytmię serca (wydłużenie odstępu QRS, QT, załamek U, torsades de pointes) – brak reakcji na nagłe pogorszenie samopoczucia – “bo przecież to świr, więc może od czasu do czasu źle się czuć, w kaftan go” – skutkuje zgonem.

 

To, co opisałem powyżej, jest w granicach polskiego i międzynarodowego prawa. Ba, nie jest to nawet sprzeczne z tzw “sztuką lekarską” – wystarczy odpowiednio “skrupulatnie” prowadzić kartę chorego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam to już gdzieś, ale coś w tym może być. Chociaż ja nie sądzę, że przez leki jestem porąbana. Porąbana byłam zanim zaczęłam się szprycować i o dziwo pomogło. Teraz znów się porąbało i znowu się szprycuję i choćbym miała to robić do śmierci będę brac leki, żeby normalnie funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoba z mojej bliskiej rodziny również chorowała na schizofrenię i nie mogę zgodzić się z tezą- "jesteście zdrowi, nie musicie się leczyć". Było to dość dawno temu, gdy jeszcze o schizofrenii nie było za dużo wiadomo- nie było internetu, lekarze nie tłumaczyli rodzinie "z czym to się je". Ona rozmawiała z wyimaginowanymi detektywami, widziała słońce w nocy, przecinała kable telefoniczne- bo podsłuchują i chcą zabrać jej dzieci. Nikt nie powiedział, żeby pilnować chorej, generalnie nikt nie wiedział jak niebezpieczna to była choroba. Do czasu gdy popełniła samobójstwo uprzednio demolując mieszkanie. Całe szczęście, że dzieci były w szkole (tak, zostawała z dziecmi sama w domu wielokrotnie). Nikt nie pilnował, żeby przyjmowała leki (po wyjściu z oddziału była zupełnie normalna więc wszyscy myśleli, że choroba wyleczona). Można więc powiedzieć, że zastosowała się do apelu autora- w końcu w swoim mniemaniu była zupełnie zdrowa. Wielokrotnie powtarzała, że dzieci są zagrożone i musi je chronić- więc wszystko możliwe, że dziś by nie żyły, gdyby jej atak miał miejsce ciut później.

Jasne, że każdy powinien mieć szansę decydowania o swoim losie, ale często osoby chorujące na schizofrenie są zagrożeniem nie tylko dla siebie, a jak wiadomo wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego i sądze, że powinniśmy o tym pamiętać.

Abstrahuję już zupełnie od skandalicznych praktyk w szpitalach psychiatrycznych, to inna bajka już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×