Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy czuliście się kochani


klarunia

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie zachowanie moich rodziców jest trochę dziwne, bo jeszcze kilka lat temu nie kojarzę, żeby do siebie tak często to mówili. Ciekawe, dlaczego zaczęli sobie teraz tak "słodzić".

 

-- 23 mar 2013, 10:52 --

 

Jak sie zapytalam kiedys ich czy mnie kochaja, to oni do mnie"przestan zadawac glupie pytania, zachowujesz sie jak dziecko, daj mi spokoj". to przykre.

Ja się swoich rodziców nie zamierzam pytać, nie wiem, co by mi odpowiedzieli.

 

-- 23 mar 2013, 11:13 --

 

Jakieś kilka dni temu słyszałem pewną rozmowę moich rodziców, jeśli dobrze tą rozmowę zrozumiałem, to moja matka chciała usunąć ciążę, bo nie wiedziała, czy sobie da rade m.in. przez awantury mojego ojca, ale moja babcia powiedziała jej, by tego nie robiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zachowanie moich rodziców jest trochę dziwne, bo jeszcze kilka lat temu nie kojarzę, żeby do siebie tak często to mówili. Ciekawe, dlaczego zaczęli sobie teraz tak "słodzić".

 

Ja nigdy nie słyszałam by sobie wyznawali miłość czy jakiekolwiek pozytywne uczucia.

 

Ja się swoich rodziców nie zamierzam pytać, nie wiem, co by mi odpowiedzieli.

 

A mnie teraz korci, by zapytać o to mamę. Wyobrażam sobie kilka możliwych odpowiedzi, pewnie twierdzących, ale różnych w zależności od nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu nigdy nie padły słowa "kocham cię". Ani rodzice do siebie, ani do mnie czy do mojej siostry. O ile w stosunku do mojej siostry mają jeszcze jakieś tam uczucia typowo rodzicielskie, to dla mnie są jak... Nawet nie wiem, jak to określić. Ojciec to trochę jak starszy brat, mama, ze swoimi huśtawkami nastrojów, bywa dość męcząca. Ale najgorsze są chwile, kiedy wydaje mi się, że jest dobrze, a potem znowu przychodzi brutalne otrzeźwienie. Często myślałam, czemu tak jest i doszłam do wniosku, że tak naprawdę przez długi czas wychowywali mnie dziadkowie, więc jakoś nie ma tej więzi z rodzicami. A szkoda... Przydałoby się trochę wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. A tak... Nawet nie umiem wyrażać jakiś uczuć bez poczucia wstydu i zażenowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice mówią do siebie "kocham cię" częściej, gdy ojciec nie jest trzeźwy. Czasem bywa też tak, że pokłócą się o coś, potem niby pogodzą, zaczynają sobie "słodzić", a potem matka przychodzi do drugiego pokoju i jest nabzdyczona i czasami do mnie nadaje na ojca (pomimo, że się "pogodzili"). A czasem bywa też i tak, że się pokłócą o coś, a potem zaczynają sobie "słodzić" i uprawiać między sobą sex (wtedy ojciec nie jest trzeźwy, na trzeźwo nie uprawia sexu), a gdy skończą czasem dalej mają między sobą sprzeczkę.

 

Może jestem tępy, bo dla mnie takie zachowanie nie jest zrozumiałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w dziecinstwie nie czulam sie kochana, tak samo teraz. Ogarnia mnie samotnosc, taka pustka w srodku. Nie wiem co mam wiecej napisac, wole nie przypominac sobie nic na obecna chwile. Zaraz wychodze "do ludzi", wiec trzeba nalozyc maske, a wspomnienia moglyby tylko wywolac jakas wewnetrzna histerie. Milego dnia zycze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę,się,że natrafiłam na ten wątek,kiedy czytałam nie które wypowiedzi płakałam,z resztą płaczę dalej. Ja czuję,że potrzeba mi wsparcia mojej mamy,czy to możliwe,że wszystko by ustąpiło,gdybym jej to powiedziała,gdyby mnie przytuliła powiedziała,że mnie kocha i wsparła..ach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również przez większość życia potrzebowałem wsparcia od rodziców. Ale skoro już ich nie było na tym świecie, to tym bardziej nie mogłem tego przeboleć. Wiedziałem, że tej miłości nic mi nie zastąpi. Teraz po kilkunastu latach, mam swoją rodzinę i ta pustka się zapełniła w pewnym sensie. Ale wiem że to nie to samo... To inny rodzaj więzi... pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak byłam małym dzieckiem to się czułam kochana, albo inaczej, nie zastanawiałam się nad tym. Rodzice dbali o mnie, więc myślałam że wszystko jest jak należy, a jak się czułam źle to myślałam, że to wynika ze mnie i rodzice nie mają z tym nic wspólnego.

 

Dopiero później zaczęłam czasami dostrzegać, że rodzice nie zawsze zachowują się wobec mnie w porządku, ale to też były tylko takie przebłyski.

 

Dużo czasu minęło zanim zrozumiałam, że obiad na stole, wakacje nad morzem i pytanie "jak w szkole?" nie mają wiele wspólnego z daniem dziecku poczucia że jest kochane i wyjątkowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pewnie bardzo trudne robić wszystko tak jak być powinno. I pewnie nie ma uniwersalnego sposobu.

Ja myślę, że... Mówienie, że się kocha. Ale nie samo mówienie. Przytulanie. Ale nie na siłę i takie sztuczne... Ja sama odpychałam mamę, gdy próbowała mnie przytulać jak miałam kilkanaście lat. Nie wiem co poza tym. Akceptacja, wiara w możliwości, rozmowa. I to pewnie nadal nie wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi brakowało takiej pewności że rodzice kochają tak po prostu. Zawsze myślałam że kochanie jest za coś, że trzeba sobie zasłużyć. Brakowało mi akceptacji, wsparcia, wysłuchania tego co ja czuję i czego tak na prawdę mi potrzeba.

 

Jeśli dołoży się do tego ciągłą krytykę, awantury i niewybredne epitety typu "głupia", "nienormalna" to ciężko coś takiego przykryć nawet setnym "kocham Cię", chociaż nie przypominam sobie żebym ten zwrot słyszała zbyt często.

 

Myślę, że słuchanie dziecka to jest podstawa i zapewnienie mu poczucia że jest wyjątkowe w pełni akceptowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem grubo po trzydziestce i nie zdecydowałam się do tej pory na dziecko ponieważ nie wiem czy będę je umiała wychować tak żeby czuło się kochane. Bo moi rodzice mnie tego nie nauczyli.

Całkiem niedawno zauważyłam, że oni potrafią dawać nawet bardzo kosztowne prezentu ale nie potrafią dać kawałka siebie. Ja mam przez to jakieś rozdwojenie jaźni bo z jednej strony wiem, że prezent taki jest jakimś wyrazem miłości a zupełnie tego nie czuję.

Całe życie mnie krytykują. Czuję się jakbym zupełnie nie spełniała ich oczekiwań tylko byłam jednym wielkim wyrzutem sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie było tak, że matka mnie w większości raczej akceptowała, ojciec nie za bardzo. Co do rozmowy, z matką mogłem porozmawiać o większości swoich problemów, z których zdawałem sobie sprawę. Z ojcem nie mogłem porozmawiać o problemach, ale mogłem o swoich zainteresowaniach. Matka raczej wierzyła we mnie, ojciec raczej nie. Wsparcie ze strony matki wyglądało tak, że rozwiązywała całkiem za mnie problemy, o których jej mówiłem, ojciec się problemami za bardzo nie interesował.

W dzieciństwie byłem przytulany przez matkę. Lubiłem ogólnie mieć kontakt fizyczny z matką, ale akurat takiego przytulania, obejmowania nie lubiłem. Z czasem w moich wewnętrznych odczuciach ukształtował mi się pogląd, że: bycie przytulonym = bycie słabeuszem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, mialam podobnie, z tym, że z moim ojcem nigdy nie było o czym rozmawiać. Od mamy chyba nie dostałam tyle uczucia ile było mi potrzebne. Dzisiaj tą "miękką" stronę człowieka również uważam za słabość. Pokazując swoje wnętrze możesz zostać łatwo wykorzystany, zmieszany z błotem i zraniony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, mialam podobnie, z tym, że z moim ojcem nigdy nie było o czym rozmawiać. Od mamy chyba nie dostałam tyle uczucia ile było mi potrzebne. Dzisiaj tą "miękką" stronę człowieka również uważam za słabość. Pokazując swoje wnętrze możesz zostać łatwo wykorzystany, zmieszany z błotem i zraniony.

Ja jak na razie nie potrafię "zidentyfikować", czy otrzymałem od matki za mało uczucia, czy za dużo, czy w sam raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, u mnie z przytulaniem jest tak samo. Od czasów załamania osiąga to apogeum, ponieważ, gdy ktokolwiek chce mnie intencjonalnie przytulić, by wyrazić jakieś uczucia czy choćby się przywitać, czuję się jak sparaliżowana. Kiedyś w Boże Narodzenie, kiedy wszyscy się dzielili opłatkiem, moja mama chciała mnie przytulić, a ja wpadłam w taką histerię, że ją mocno od siebie odepchnęłam. Nie wiem, co z tym dalej robić, a niesamowicie mi brakuje takiej bliskości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, u mnie z przytulaniem jest tak samo. Od czasów załamania osiąga to apogeum, ponieważ, gdy ktokolwiek chce mnie intencjonalnie przytulić, by wyrazić jakieś uczucia czy choćby się przywitać, czuję się jak sparaliżowana. Kiedyś w Boże Narodzenie, kiedy wszyscy się dzielili opłatkiem, moja mama chciała mnie przytulić, a ja wpadłam w taką histerię, że ją mocno od siebie odepchnęłam. Nie wiem, co z tym dalej robić, a niesamowicie mi brakuje takiej bliskości.

Ja obecnie mam czasami nawet tak, że wystarczy, że ktoś się o mnie lekko otrze, to czuję złość. Ale zaś w mojej głowie, w moich fantazjach lubię przytulanie. W fantazjach zazwyczaj przytulam do siebie wymyślone osoby z zaburzoną psychiką lub zmartwione czymś. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy fantazje te mocno przybrały na sile, nie wiem dokładnie, czemu. Podczas takich fantazji dodatkowo pojawia się u mnie fizjologiczne podniecenie seksualne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o mnie, NIE moge powiedziec, ze nie czulam sie kochana. Wiedzialam, ze mnie kochaja, ale czesto milosc rodzicow do dzieci jest glupia - rodzice nie wiedza czego potrzebuje dziecko, jest to bardzo dziwne bo przeciez sami byli dziecmi. Dlaczego tak jest?

 

Czulam sie kochana, ale potrzebowalam WIECEJ milosci, tej Madrej Milosci.

 

Dlaczego tak jest, ze tak duzo ludzi na swiecie czuje ten brak? A moze tak ma byc? Aby to sklanialo do poszukiwan? Nie potrafie tego zrozumiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie czułam się kochana przez rodziców. Jako dziecko zawsze marzyłam o normalnej rodzinie a nie tych pozorach które, miałam. Zazdrościłam koleżanką mam i ich relacji z nimi. Zazdrościłam tego że, w ich domu okazuje się uczucia, rozmawia, nie ma bicia za byle przewinienie, wyzwisk. Już w podstawówce zdawałam sobie sprawę że, to co się u nas działo nie było normalne.

W 2 czy 3 klasie na dzień matki mieliśmy napisać wypracowanie za co kocham swoja mamę. Nie napisałam bo nie wiedziałam. Nie wiedziałam tak na prawdę co to znaczy kochać. Jedyną osobą która, mówiła mi to słowo była babcia. Spędzałam u niej całe weekendy, wakacje. W pewnej chwili traktowałam ją jak matkę i każdy, powrót do domu to były łzy (płakałam sama w pokoju bo nie umiałam okazywać emocji przy innych) bo babcia była w dość podeszłym wieku i zawsze bałam się tego że, jak wrócę do domu, ona umrze a wtedy zostanę sama jak palec, bo tylko przez nią czułam się kochana, akceptowana i chciana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wku*wia mnie to, że źródłem wielu problemów w życiu dorosłym są ludzie, którzy zapragnęli bawić się w dom, 'zrobić' sobie dzieci, itd. a my jesteśmy częścią tej ich zabawy. Nie jesteśmy winni, że jesteśmy jacy jesteśmy. Nawet nie zdążyliśmy zasłużyć na to cierpienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×