Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo proszę osoby będące obecnie w psychoterapii o wypełnienie ankiety. Badanie jest w pełni anonimowe. Mamy nadzieję, że nasz projekt pozwoli ulepszyć proces terapeutyczny i przede wszystkim przyniesie wymierne korzyści osobą będącym w relacji terapeutycznej.

Serdecznie dziękujemy za udział w badaniu,

Agnieszka Dziedziak Uniwersytet SWPS, kontakt: adziedziak@st.swps.edu.pl,

dr Aleksandra Niemyjska Uniwersytet SWPS, kontakt: aniemyjska@swps.edu.pl

 

Link do ankiety: https://www.interankiety.pl/i/3LnKodp1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :)

Moje objawy to ból w klatce,barkach,częste bóle głowy,uczucie niepokoju,właśnie od dłuższego czasu wmawiam sobie raka płuc bo wszystkie objawy na to wskazują(albo ja chcę żeby wskazywały)Często a zwłaszcza wieczorami jakby pogarszał mi się wzrok,widzę tak jakby za mgłą,dziwne uczucie.Z chorób z którymi się zmagam to astma-od jakiś 5 lat praktycznie bez objawowo,alergia-tutaj już ciężej zwłaszcza na wiosnę,refluks-wykryt 3 miesiące temu,jestem po gastroskopii,zażywam leki i do tego wszystkiego zapalenie zatok które też właśnie kończę leczyć.Zapomniałem dodać że często podczas wyjść z domu zaczynam się stresować,bać i chciałbym jak najszybciej wrócić a są dni kiedy żadne objawy nie występują

Pozdrawiam i dziękuję za wszystki odpowiedz/podpowiedzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejkaaa misiaki! Jezuuuu jak dawno tu nie byłem! Już o mnie chyba każdy zapomniał:(

U mnie od jakiegoś czasu można powiedzieć ,że jest "dobrze"...po prostu lepiej niż było kiedyś! Od jakiegoś czasu dostałem wymarzoną pracę o którą bardzo się starałem! W pracy jest super,, nie myślę o niczym, praktycznie zero objawów...wracam wieczorem do domu i zaczyna się...ja tego nie rozumiem, cały dzień spokój ,a wieczorem umieram! Dzisiaj byłem cały dzień w trasie było ok. Wróciłem do domu i nagle bum, zawroty głowy, jakieś.osłabienie, problem ze skupieniem się, uczucie drgania ciała od środka...jestem zmęczony pracą ale takie objawy?! Czemu to zawsze nasila się wieczorem? W łóżku jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam pewne pytanie, ale nie za bardzo wiem, gdzie je umiejscowić. Zaryzykuję tutaj.

Pytanie z ciekawości: czy jest jakaś różnica pomiędzy zaburzeniami nerwicowo - lękowymi a nerwicą lękową? Szukałam odp w internetach, ale nie znalazłam takiego rozróżnienia. Może ktoś z Was wie?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jakieś 4 lata temu podczas intensywnych ćwiczeń nagle uderzyło we mnie gorąco i nie mogłam złapać oddechu... od tego moja przygoda się zaczyna. Mam 25 lat, jest 1:20 i wstaję na 6 do pracy. Są dni kiedy jest dobrze ale od 4 lat więcej jest tych złych dni. Kiedy byłam w zwiazku z chłopakiem ktory miał nerwice to się "śmiałam" jak możesz sie wszystkim stresować nawet takimi głupotami jak wyjście do sklepu czy załatwić sprawę w urzedzie heh teraz wiem jak to jest. jadąc autobusem czy samochodem oblewają mnie poty, kreci mi sie w głowie i nie moge sie doczekac kiedy wyjde na zewnatrz i zlapie powietrze. Gdy wstąpiła we mnie ta Piz da (nerwica) od razu byla panika i pogotowie. Co dwa dni chodzilam do mojej lekarki coraz to nowszą chorobą wyczytaną w internecie. To był ciezki czas moj chlopak wyjezdzal zza granice na 2 tyg i na 2 tyg wracal do polski tylko wyejchal a mi juz sie zaczynalo cos dziac, to węzły chlonne powiekszone, to mnie cos kuje w sercu, to boli mnie brzuch, itp, itd, Jak wracał do pl to automatycznie wszystkie objawy znikaly do nasteonego wyjzadu i na nowo, tak to trwalo u mnie rok... Bałam się sama spać prosiłam mame żeby sie kolo mnie polozyla bo myslalam ze jak mi sie cos zacznie dziac to nie zdarzę dobiec do jej pokoju by mnie uratowala wiec wolalam zeby byla obok. Nie spałam po 4 dni,czułam sie jak 80latka a mialam 21lat... Przez kolejne 2 lata miałam mniej z nerwicy, ale odkad poszłam do pracy znowu sie zaczelo . Strasznie sie przejmuje ze zle robie, ze nie zdarze tego zrobic i dostane zjebe od kierownika czy od ludzi z ktorymi pracuje. Na poczatku az tak sie nie denerwowalam. Teraz od pol roku przezywam na nowo koszmar nerwicy... ona powrocila z dwojona sila.... ciagle skoki cisnienia, czerowne uszy, szumy i piszczenie w uszach, bol glowy, czeste chodzenie do toalety, kolotanie serca, skakanie miesni w nogach, uczucie paniki i leku i nowy objaw nie wiem czy to nerwica czy juz z tego stresu moje serce nawala ale gdy siedze w spoczynku szarpnie serce tak ze nie mogle zlapac oddechu i musze odkaszleć i szybko wstac po tym dostaje cisnienia,słabo mi i musze szybko otworzyc okno. Przez te 4 lata miałąm robione 3 ekg (ost 1,5roku temu) badania na tarczyce-wporzadku, lekka anemie(wyleczona) zażywam od roku regularnie magnez, nie pije kawy ,nie pale, malo kiedy pije alko, ogolnie prowadzę zdrowy tryb zycia. NIgdy nnie bylam u zadnego psychiatry ani psychologa wiec ta nerwice sama sobie wmówiłam że mam... brałam tylko hydroxizine . Miałam już raka jelita, raka jajnikow, stwardnienie rozsiane. udar, zawał, wylew, białaczkę, raka trzustki, raka pęcherza, raka piersi,czerniaka, pisałam sobie najgorsze scenariusze.... Teraz jak mnie to dopadlo na nowo nikomu sie nie zwierzam , boje sie isc nawet do lekarza przebadać zeby nic nie wykryl i zyje tak z tym wszystkim szukajac w internecie czy ktos ma takie same objawy jak ja.... wiem ze najlepsze wyjscie bylo by isc na jakas terapie ale ja sie nawet na to boje isc.... :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcenormalnosci, Witaj! Jakiego komentarza od nas oczekujesz?

 

Diagnozy przez internet nikt postawić nie może, choć jeśli masz komplet badań to Twoje objawy jak żywo są nerwicowe.

Jeśli tak jest, to tak, sama sobie to robisz. Czy można sobie z tym poradzić - tak. sposoby są następujące - idziemy do psychiatry, dostajemy prochy, jeśli są dopasowane - ułatwiają życie, ale nie rozwiązują istoty problemu i tak trzeba się zabrać za siebie. Idziemy na terapię - zakładając że dobrze trafiamy, mamy wsparcie i fachową pomoc w pracy nad sobą. Studiujemy dostępną literaturę, jest dużo świetnych naprawdę pomocnych pozycji na rynku, tylko trzeba samemu wcielić w życie zawarte w nich podpowiedzi. Możemy poczytać i wspomóc się różnymi specyfikami naturalnymi, może coś trochę pomoże. Podsumowując - pomocy u innych szukamy, ale i tak za nas nikt tego nie załatwi.

Bo widzisz z mojego doświadczenia wynika, że nerwica to taka franca, która wymaga znalezienia swojej własnej drogi i przede wszystkim wymaga bardzo dużo pracy własnej.

 

Życzę powodzenia!!! Rozgość się na forum!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejeczka, trochę już nie mam siły na to, jak my wszyscy chyba... w moim życiu zdarzały się epizody nerwicowe, zarówno NN (zmarnowała kilka lat życia), jak i nerwica lękowa, a strach przed chorobami a'la hipochondria + wkręta towarzyszył mi od kiedy mogłam w miarę złożyć proces myślowy do kupy. Wszystko to bardziej takie fale i epizody, ale stresu przeżyłam co nie miara. Aktualnie mam stwardnienie zanikowe boczne na tapecie, przeraża mnie myśl że mogłabym to mieć...nie ma dla mnie nic gorszego niż choroby neurologiczne, takie że wiesz że będzie tylko gorzej, a ja mam tylko 23 lata. Zaczęło się w momencie, gdy jedzenie z jakiegoś powodu z trudem przepchało się przez moje gardło. Potem było już tylko gorzej, mam wrażenie że całe moje gardło 'nie ma siły', jest sztywne, męczę się jak gryzę, a do tego boli mnie wiele innych mięśni dość mocno, tak jakby ze zmęczenia. Więc, powiedzcie mi, czy ktoś z Was tak miał, czy to mogą być psychosomaty? Pewnie mogą i pewnie niewiele więcej możecie mi powiedzieć... a mnie już szlag trafia, tyle kasy leci na lekarzy, bo mam też parę zdiagnozowanych chorób, a ciągle coś nowego wyłazi i to też trzeba sprawdzać :why: Pół roku temu miałam m.in. MRI głowy i niby było spoko, z tym że haczyk, ponoć stwardnienia zanikowego bocznego się tym nie diagnozuje, to znaczy diagnozuje się, żeby wykluczyć inne choroby. Nie umiem cieszyć się życiem i jestem przerażona, nie chcę tak, trzymajcie kciuki :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja na forum jestem nowa. Nie wiem czy mam nerwicę, tak mówią moi rodzice. Zawsze cieszyłam się dobrym zdrowiem, nie zwracałam na nic uwagi, nie martwiłam się, że coś mi się stanie. Teraz jest trochę inaczej.

W zeszłe wakacje dostałam anginę, a od lekarza (ojca) antybiotyk. Niestety z głupoty brałam go dosyć krótko, bo jak tylko minęły objawy od razu go odstawiłam. Przez to moja odporność spadła prawie do zera - potem były kolejne 3 anginy i inne antybiotyki. Z angin wyleczyłam się po pół roku - już wtedy zastanawiałam się czy to nie rak, czy nie trzeba powycinać migdałów. Rodzice zaprowadzili mnie do najlepszych lekarzy, zrobili kosmiczne badania i do końca roku byłam już zdrowa. Potem zaczęła się moja nerwica. Przeprowadziłam się do innego miasta, ciągle bałam się, że znowu zachoruję na migdały. Zaczęłam brać antykoncepcję (krążki Nuvaring) i wtedy był już hardcore. Wszystkie skutki uboczne miałam zaraz po przeczytaniu ulotki. Czekałam tylko na udar albo zawał. Co prawda popalałam papierosy, a tego nie powinno się robić przy hormonach. Tylko tutaj problem był jeszcze większy - chwilowe rzucanie sprawiało, że byłam jeszcze bardziej zdenerwowana, a każdy wypalony papieros sprawiał, że zastanawiałam się czy zaraz nie dostanę udaru Początkowo drętwienie rąk, nóg, budzenie się w nocy, bóle głowy, duszności - to wszystko mówiło mi, że czeka mnie udar. Ciągle sprawdzałam puls. Obawy przed udarem i zawałem przeszły - pojawiły się nowe. Zakrzepica - no tak, teraz często w ciągu dnia i wieczorem boli mnie prawa noga, mam pod kolanem widoczną żyłę (szczerze mówiąc nie wiem czy się tam pojawiła niedawno, równie dobrze mogła tam być zawsze, bo moje żyły są bardzo widoczne). Według mnie to na pewno przez antykoncepcję i papierosy. Mam 24 lata, a czuję się jakbym miała 90. Bardzo dużo się ruszam, nie mam podobno żadnych predyspozycji do tej choroby. Sprawdziła mnie moja ginekolog, badał mnie traumatolog, robiłam badania krwi na krzepliwość, badałam ucho, oko, głowę - wszystko po to, żeby wyjaśnić swoje lęki. Niestety to nic nie daję. Ciągle boję się, że mam zakrzep i że w nocy się uduszę. Nie mogę spać, ciągle wstaję i sprawdzam nogi, szukam odpowiedzi w internecie, szukam rad kiedy dzwonić na pogotowie. Teraz wymyśliłam sobie, że uspokoję się jak zrobię usg żył i tętnic w nogach. Nie wiem czy to coś da, chciałabym żeby ten koszmar się skończył. Boję się, że zaraz znajdę coś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Właśnie znalazłam to forum. Muszę się gdzieś wygadać bo oszaleje !!! Jestem już na granicy wytrzymałości..

Jakieś pierwsze dziwne schizy mi się zaczęły gdy miałam 15-16 lat, moi rodzice pracowali na nocki a ja byłam sama w domu i panicznie się bałam że dostanę ataku wyrostka robaczkowego a że jest noc i jestem sama w domu to umrę na ten wyrostek bo jestem niepełnoletnia i mnie w szpitalu nie przyjmą. Koło 17 lat oprócz paniki przed zapaleniem wyrostka zaczęło mnie często kłuć serce z tego powodu też trochę schizowałam, kiedy skończyłam 18 lat to mi przeszło bo psychicznie wiedziałam że jestem pełnoletnia i w razie czego mogę się udać do szpitala i tam mi pomogą. Za to przerzuciło mi się na dziwny strach przed nocą, nie mogłam być sama w domu bo się bałam, naooglądałam się jakiś horrorów o egzorcyzmach i tak mi się to wbiło do mózgu. W międzyczasie zaczęłam się nagle bać jeździć samochodem, bo naooglądałam się o wypadkach , słyszałam o śmiertelnych wypadkach w okolicy i to mi się wbiło do mózgu. W wieku 19 lat zaszłam w ciążę, przez cały okres ciąży miałam tylko strach przed jazdą samochodem ale nie na tyle silny żeby do niego w ogóle nie wsiadać, jeździłam tyle tylko że czułam ten lęk. Kiedy moje dziecko miało tydzień wpadłam w jakąś dziwną nerwicę, panicznie się bałam że umrze na śmierć łóżeczkową, nie spałam w nocy tylko czuwałam przy łóżeczku patrząc czy oddycha, panicznie się bałam że mi się czymś zadławi, do tego stopnia nie bałam się sama podawać dziecku picie! Każdy mały płacz powodował u mnie nieziemską panikę ( cała się trzęsłam, pociły mi się dłonie , miałam wrażenie że zaraz zemdleje , serce mi skakało do gardła) Kiedy moja córka pierwszy raz w życiu w nocy wymiotowała dostałam takiej paniki jakby co najmniej umierała, kiedy pierwszy raz była przeziębiona tak samo panikowałam. Po 3 latach powoli mi zaczynało to przechodzić , kiedy córka miała 3,5 roku reagowałam już bardzo łagodnym lękiem w porównaniu do wcześniejszych jeżeli chodzi o wyżej wymienione sytuacje, na chwilę obecna moja córka ma 4 latka a ja już całkowicie się wyleczyłam z paniki w temacie jej zdrowia...... Bo gwałtownie przerzuciło mi się na mnie ! Od pół roku mam takie napady lęku i paniki jak nigdy w życiu.. W ciągu pół roku ,,umierałam " już na udar z 10 razy , tętniaka z 5 razy, zator spowodowany zakrzepicą jakieś 2 razy, zapalenie opon mózgowych 3 razy , miałam rezonans mózgu i 2 razy tomografię bo taka wiarygodna na SORze byłam, chodzę do neurologa który się już puka w czoło jak mnie widzi, z głową odpuściłam to rzuciło mi się na serce wiec ostatnio umierałam na zawały i zapalenia mięśnia sercowego. Oprócz ataków kiedy ,,umieram" non stop mnie coś boli, drętwieją mi kończyny, mam skurcze mięśni, dusi mnie, gula w gardle, czasem jeszcze bóle głowy , kłucie w sercu, mam wysokie ciśnienie a w sumie to już nadciśnienie które obsesyjnie sobie mierzę , przyśpieszony puls, pocą mi się dłonie, swędzi mnie całe ciało, nie mam na nic siły, ciągle jestem zmęczona i przerażona. Zaniedbuje przez to wiele tematów w domu i w pracy. Ostatnio byłam chora na zapalenie oskrzeli , to był jakiś obłęd, wmawiałam sobie wszystkie możliwe powikłania (oczywiście tylko te najgorsze) , przy okazji tego doszła mi kolejna fobia, obsesyjnie czytam ulotki leków , szczególnie fragment ,,Możliwe działania niepożądane" przed którymi strach mnie paraliżuje na tyle że nie jestem w stanie danego leku wziąć i pojawia się u mnie podwójny lęk, lęk przed chorobą i powikłaniami i lęk przed lekami które miałyby pomóc ale mają skutki uboczne. Kiedy już dany lek wezmę jak naprawdę fizycznie odczuwam te działania niepożądane i umieram, oczywiście żyję nadal bo to tylko moja chora psychika. Dla mojego męża to już za wiele. Dla mnie też. Te lęki i panika wprowadzają mnie już w depresję i myśli samobójcze. Potrzebuję specjalisty i właśnie myślę o wizycie u psychologa. Do psychiatry nie pójdę bo mi wypisze receptę na leki, których i tak nie wezmę ze względu na panikę przed skutkami ubocznymi. Potrzebuję mega wsparcia :( Nigdy też nie byłam u psychologa. Jak wygląda taka wizyta? Czy coś pomaga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Właśnie znalazłam to forum. Muszę się gdzieś wygadać bo oszaleje !!! Jestem już na granicy wytrzymałości..

Jakieś pierwsze dziwne schizy mi się zaczęły gdy miałam 15-16 lat, moi rodzice pracowali na nocki a ja byłam sama w domu i panicznie się bałam że dostanę ataku wyrostka robaczkowego a że jest noc i jestem sama w domu to umrę na ten wyrostek bo jestem niepełnoletnia i mnie w szpitalu nie przyjmą. Koło 17 lat oprócz paniki przed zapaleniem wyrostka zaczęło mnie często kłuć serce z tego powodu też trochę schizowałam, kiedy skończyłam 18 lat to mi przeszło bo psychicznie wiedziałam że jestem pełnoletnia i w razie czego mogę się udać do szpitala i tam mi pomogą. Za to przerzuciło mi się na dziwny strach przed nocą, nie mogłam być sama w domu bo się bałam, naooglądałam się jakiś horrorów o egzorcyzmach i tak mi się to wbiło do mózgu. W międzyczasie zaczęłam się nagle bać jeździć samochodem, bo naooglądałam się o wypadkach , słyszałam o śmiertelnych wypadkach w okolicy i to mi się wbiło do mózgu. W wieku 19 lat zaszłam w ciążę, przez cały okres ciąży miałam tylko strach przed jazdą samochodem ale nie na tyle silny żeby do niego w ogóle nie wsiadać, jeździłam tyle tylko że czułam ten lęk. Kiedy moje dziecko miało tydzień wpadłam w jakąś dziwną nerwicę, panicznie się bałam że umrze na śmierć łóżeczkową, nie spałam w nocy tylko czuwałam przy łóżeczku patrząc czy oddycha, panicznie się bałam że mi się czymś zadławi, do tego stopnia nie bałam się sama podawać dziecku picie! Każdy mały płacz powodował u mnie nieziemską panikę ( cała się trzęsłam, pociły mi się dłonie , miałam wrażenie że zaraz zemdleje , serce mi skakało do gardła) Kiedy moja córka pierwszy raz w życiu w nocy wymiotowała dostałam takiej paniki jakby co najmniej umierała, kiedy pierwszy raz była przeziębiona tak samo panikowałam. Po 3 latach powoli mi zaczynało to przechodzić , kiedy córka miała 3,5 roku reagowałam już bardzo łagodnym lękiem w porównaniu do wcześniejszych jeżeli chodzi o wyżej wymienione sytuacje, na chwilę obecna moja córka ma 4 latka a ja już całkowicie się wyleczyłam z paniki w temacie jej zdrowia...... Bo gwałtownie przerzuciło mi się na mnie ! Od pół roku mam takie napady lęku i paniki jak nigdy w życiu.. W ciągu pół roku ,,umierałam " już na udar z 10 razy , tętniaka z 5 razy, zator spowodowany zakrzepicą jakieś 2 razy, zapalenie opon mózgowych 3 razy , miałam rezonans mózgu i 2 razy tomografię bo taka wiarygodna na SORze byłam, chodzę do neurologa który się już puka w czoło jak mnie widzi, z głową odpuściłam to rzuciło mi się na serce wiec ostatnio umierałam na zawały i zapalenia mięśnia sercowego. Oprócz ataków kiedy ,,umieram" non stop mnie coś boli, drętwieją mi kończyny, mam skurcze mięśni, dusi mnie, gula w gardle, czasem jeszcze bóle głowy , kłucie w sercu, mam wysokie ciśnienie a w sumie to już nadciśnienie które obsesyjnie sobie mierzę , przyśpieszony puls, pocą mi się dłonie, swędzi mnie całe ciało, nie mam na nic siły, ciągle jestem zmęczona i przerażona. Zaniedbuje przez to wiele tematów w domu i w pracy. Ostatnio byłam chora na zapalenie oskrzeli , to był jakiś obłęd, wmawiałam sobie wszystkie możliwe powikłania (oczywiście tylko te najgorsze) , przy okazji tego doszła mi kolejna fobia, obsesyjnie czytam ulotki leków , szczególnie fragment ,,Możliwe działania niepożądane" przed którymi strach mnie paraliżuje na tyle że nie jestem w stanie danego leku wziąć i pojawia się u mnie podwójny lęk, lęk przed chorobą i powikłaniami i lęk przed lekami które miałyby pomóc ale mają skutki uboczne. Kiedy już dany lek wezmę jak naprawdę fizycznie odczuwam te działania niepożądane i umieram, oczywiście żyję nadal bo to tylko moja chora psychika. Dla mojego męża to już za wiele. Dla mnie też. Te lęki i panika wprowadzają mnie już w depresję i myśli samobójcze. Potrzebuję specjalisty i właśnie myślę o wizycie u psychologa. Do psychiatry nie pójdę bo mi wypisze receptę na leki, których i tak nie wezmę ze względu na panikę przed skutkami ubocznymi. Potrzebuję mega wsparcia :( Nigdy też nie byłam u psychologa. Jak wygląda taka wizyta? Czy coś pomaga?

 

Zamiast wizyty u psychologa polecam wizytę u psychoterapeuty. Ja wygląda wizyta? Siedzisz i gadasz lub rozmawiacie. Mimo Twoich lęków przed braniem leków i tak powinnaś iść do psychiatry (choćby po skierowanie do psychologa/psychoterapeuty), leki przydają się przy tak silnych lękach. Na początku będziesz czuła się źle, ale nie przerywaj leczenia. Po 1-2 miesiącach powinny być już widoczne jakieś efekty. Wizyty u psychologa/psychoterapeuty pomagają, ale nie od razu. Potrzeba czasu, systematyczności i chęci. Nic nie zrobi się samo. Będzie ciężko, będzie przykro, ale efekty końcowe zazwyczaj są dobre (jeśli trafisz na dobrego terapeutę i jeśli będziesz chciała współpracować). Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma opcji na żadne leki, nie wezmę i już. Chyba siłą by musieli mi podać. Właśnie dlatego nie pójdę do psychiatry bo mi będzie chciał leki dać a psycholog nie może. Zapisałam się do psychologa który jest jednocześnie psychoterapeutą. To i tak dla mnie wielki krok, bo o tym że mam ,,problem" wiem od dawana ale upierałam się że nie dam zrobić z siebie wariatki i nie pójdę ani do psychologa ani do psychiatry. Nie potrzebuje też leków na stałe bo mam tak że przez tydzień mam atak po ataku praktycznie jeden wielki nie przerwany atak paniki a potem np tydzień jest okej. Muszę to pokonać, kiedyś już przecież mi się udało, dramatyczne sytuacje w mojej rodzinie pod koniec tego roku przywołały to znowu ale gorąco wierzę że skoro przyszło to i pójdzie. Z niektórymi atakami potrafię sobie poradzić sama, z innymi gorzej. Do tej pory jak miałam jakieś dziwne objawy i wkręt że na coś umieram szłam zrobić badania, wyniki wychodziły ok i w mig mi przechodziło, co prawda po to żeby wróciło w innych objawach, ale żadne leki mnie nie uspokoją tak jak dobre wyniki badań. Nie chcę brac prochów, mam dobrą pracę i wysokie stanowisko nie wyobrażam sobie to zawalić teraz.. Już i tak mi moja psycha namieszała sporo w pracy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Otóż od ponad dwóch miesięcy czuję, że coś niedobrego dzieje się z moim zdrowiem. Czuję się słaba, zmęczona w sumie niczym, bolą mnie wszystkie mięśnie, kości a nawet skóra jak się dotykam, codziennie miewam bóle głowy, często boli mnie kark oraz cała szyja, mam niskie ciśnienie, szybko się męczę i mam przy tym wysoki puls nawet 99, mam problemy ze snem, trudność w zaśnięciu a kiedy już uda mi się zasnąć to budzę się po dwóch-trzech godzinach i dalej nie mogę spać, od kilku dni codziennie z rana boli mnie gardło, a po południu już przechodzi, mrowieją mi nogi, mam mimowolne drgania mięśni na całym ciele. Udałam się do lekarza internisty, to dostałam skierowanie na morfologię i badanie TSH. Tsh wyszło mi w normie 1.45, morfologia również. Podejrzewam u siebie problem z tarczycą, aczkolwiek lekarz powiedział że skoro TSH mam w normie to na pewno nie mam chorej tarczycy. Mam zrobić dodatkowe badanie na reszte hormonów ft3 i ft4? Słyszałam że można mieć chorą tarczycę, nawet jak TSH jest prawidłowe. Lekarze mówią że to nerwica i wysłali mnie do psychiatry, psychiatra oczywiście zapisał mi psychoropy ale nie biorę ich bo czuję że to nie w tym leży cały problem. Pomocy :(

 

W poniedziałek idę zrobić badanie na witaminę D.

Podobno przy dużych niedoborach można się czuć tak źle.

Zażywam codziennie dawkę 2000 ale może mam o wiele poważniejsze braki, i taka dawka nic nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Otóż od ponad dwóch miesięcy czuję, że coś niedobrego dzieje się z moim zdrowiem. Czuję się słaba, zmęczona w sumie niczym, bolą mnie wszystkie mięśnie, kości a nawet skóra jak się dotykam, codziennie miewam bóle głowy, często boli mnie kark oraz cała szyja, mam niskie ciśnienie, szybko się męczę i mam przy tym wysoki puls nawet 99, mam problemy ze snem, trudność w zaśnięciu a kiedy już uda mi się zasnąć to budzę się po dwóch-trzech godzinach i dalej nie mogę spać, od kilku dni codziennie z rana boli mnie gardło, a po południu już przechodzi, mrowieją mi nogi, mam mimowolne drgania mięśni na całym ciele. Udałam się do lekarza internisty, to dostałam skierowanie na morfologię i badanie TSH. Tsh wyszło mi w normie 1.45, morfologia również. Podejrzewam u siebie problem z tarczycą, aczkolwiek lekarz powiedział że skoro TSH mam w normie to na pewno nie mam chorej tarczycy. Mam zrobić dodatkowe badanie na reszte hormonów ft3 i ft4? Słyszałam że można mieć chorą tarczycę, nawet jak TSH jest prawidłowe. Lekarze mówią że to nerwica i wysłali mnie do psychiatry, psychiatra oczywiście zapisał mi psychoropy ale nie biorę ich bo czuję że to nie w tym leży cały problem. Pomocy :(

 

W poniedziałek idę zrobić badanie na witaminę D.

Podobno przy dużych niedoborach można się czuć tak źle.

Zażywam codziennie dawkę 2000 ale może mam o wiele poważniejsze braki, i taka dawka nic nie daje.

 

Duży niedobór witaminy D3 ma objawy podobne do depresji. Przerabiałam to ponad rok temu, masakra, nie można spać, jest się wiecznie zmęczonym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję jak odpowiedź. Właśnie ja również podejrzewam u siebie niedobór tej witaminy.

Z tego co wyczytałam w internecie, i usłyszałam od znajomych poprzez niedobór witaminy D utrudnia się wchłanianie wapnia w organiźmie oraz magnezu. Bo raczej wątpię, że nerwica lękowa przyszłaby do mnie ot tak. Czułam się świetnie, zawsze bardzo dobrze spałam. A dwa miesiące temu zaczęłam mieć problemy ze snem, najpierw budziłam się często nad ranem i nie mogłam już spać.. później już były bezsenne noce..

A jak zaczęłam suplementować Complex Witamin "Centrum" I spożywałam do tego Witaminę D w dawce 2000, i magnez to sypiałam lepiej. Co prawda budziłam się, ale od razu zasypiałam. A kiedy odstawiłam te tabletki to dalej mam trudności ze snem. Podejrzewam że może mieć to związek właśnie z witaminami, ponieważ dużo stresów miałam w pracy, źle się odżywiałam co mogło przyczynić się do wypłukania magnezu. A teraz nie mogę go po prostu przyswoić do organizmu bo nie mam witaminy D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 5 dni mam takie objawy jak bóle w jelitach, takie napadowe kłucia w odbycie, trwa to 1-2 sekundy i mija ale jest bardzo bolesne.

Czy to może być objaw nerwicy? Kiedyś też tak miałem ale jakoś mi przeszło.

Leczę się od ponad roku wenlafaksyną 75mg. Miałem jeszcze na początku objawy ciężkiego oddechu i inne ale minęły po 1-2 miesiącach leczenia. Kiedyś też miałem te objawy kłucia w odbycie.... badania, rektoskopię itd ale wszystko wychodziło ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posłuchajcie mojej dziwnej przypadłosci.......

witam wszystkich popnownie bo juz tu zagladałąm....!!Coz,moj problem nie znika,szukam potwierdzenia moich objawow wszedzie na wszystkich forach....nie moge nic do siebie przypasowac,tak ciezko mi oswoic sie z tym,iz moje objawy sa na tle nerwicy wegetatywnej jak zwał tak zwał.Jak to mozliwe ze człowiek zle sie czuje juz 6 rok,nic lepiej nic gorzej,po prostu codzienny taki sam kac,czuje sie jakbym zanurzała swe nogi w błocie bo juz nie wiem do czego to porownac,...to takie paskudne uczucie osuwania sie podłogi,wpadania,upadania,przewracania lecz nigdy nie upadłam nie zemdlałam tylko ciagle mi to uczucie towarzyszy...przebadana jestem neurolog powiedział ze nic nie widzi i leczyc mnie nie bedzie,sugeruje dobrego psychologa i tyle....2 psychologow powiedziało ze to od nerwicy i moich roznych problemow zyciowych,a ja im nie ufam,nie wierze bo zbyt ciezkie sa te objawy tym bardziej ze mi nie przechodza i trwaja od rana do nocy.,...biore doxepine i tez nie czuje sie po niej lepiej,mysle tylko i mysle.....gdzie moge jeszcze sie zwrocic o pomoc i odpowiednia diagnoze,kto mnie zrozumie i w koncu narafi na problem i powie to od tego ma pani te objawy,moze ktos ma podobny problem wiec chetnie porozmawiam i podziele sie swoja historia zwiazana z rzekoma nerwica.....opisz epokrotce swoje objawy:

-uczucie upadania,chwiania,niespokojna jestem podczas stania,wydaje mi sie ze mnie znosi na boki,przebieram tylko raz z jednej raz z drugiej nogi,w kolejkach ciezko mi ustac bo czuje ze juz upadne,osune sie,zemdleje,poce sie przy tym baaaaardzo mocno,

-bole głowy,wrazliwosc oczu,sa zmeczone i takie czyms ucisniete,niby dobrze widze acos mi przeszkadza...

-przewlekły bol kregoslupa,ktory jest przebadany i ok.

-okropne poty,leje mi sie po plecach i 24 h te zawroty to uczucie gniecenia w glowie i chwiania

-ciezko mi wyjsc z domu boje sie kolejek w sklepach bo nie wystoje nie chodz ejuz do koscioła i wogole ciezko mi funkcjonowac z takim codziennym stanem i co to ma byc nerwica?????jak ma w to uwierzyc,boje sie ze zbagatelizuje cos powaznego.....ktos zainteresowany?prosze o porady....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jesteś przebadana porządnie i wszystkie wyniki wychodzą ok to na pewno nerwicowe. Tez mam objawy somatyczne które mi wróciły po roku przerwy i się teraz mecze z nimi. Zwiększyłem od 5 dni dawkę wenlafaksyny do 150mg na dobę i zobaczymy jak będzie za tydzień dwa czy mi coś pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Chciałbym opisać swój problem, nie wiem czy to nerwica czy coś gorszego.Mianowicie co jakiś czas mi się wkręcają różnego typu choroby najczęściej te nowotworowe,ostatnimi czasy było wszystko w porządku bez żadnych wkręt i podobnych objawów aż do tamtej soboty,gdy robiłem sobie jedzenie nagle złapał mnie tak jakby taki mocny atak lęku,była to taka myśl?"Coś nie jest nie tak,ja chory jestem".Już tydzień spędzam na czytaniu głupot na internecie i sam nie wiem o co chodzi.Od tamtego czasu często muszę chodzić do toalety,mam nagłe parcia na stolec,wzdęcia.Zawsze jak mi się coś wkręcało to nie było aż takiego ataku tylko sobie z nim jakoś radziłem,podpowiecie mi o co może chodzić bo już nie daje rady normalnie....?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można też powiedzieć że masz początki hipochondri ,wiem co mówię ponieważ sama przez to przechodziłam i w sumie nadal przechodze....musisz zacząć inaczej myśleć, w tedy objawy będą łagodniejsze, dla uspokojenia możesz zrobić sobie podstawowe badania i zobaczysz że wszystko wyjdzie ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×