Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Napisałem o spadaniu ale generalnie to się dzieje przy każdym głośnym dźwięku i obsunięciu przedmiotu. W sumie to nic dziwnego skoro mam bezsenność na tle nerwowym która często nawet Tricotto się opiera. Dzezzz.. już się nie mogę doczekać odwyku od marszczenia węża. Czasem robię takie głupoty że gardzę sobą! Mam ochotę wyjść z siebie i przy%$lić młotkiem w łeb. Nie są to na szczęście ważne rzeczy (takich nawet nie ruszam). Jak już skończę terapię lekiem to chyba nie będę czekać miesiąca na obserwację czy się udało a tylko 3 - 4 dni i jazda! :comone:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem o spadaniu ale generalnie to się dzieje przy każdym głośnym dźwięku i obsunięciu przedmiotu. W sumie to nic dziwnego skoro mam bezsenność na tle nerwowym która często nawet Tricotto się opiera. Dzezzz.. już się nie mogę doczekać odwyku od marszczenia węża. Czasem robię takie głupoty że gardzę sobą! Mam ochotę wyjść z siebie i przy%$lić młotkiem w łeb. Nie są to na szczęście ważne rzeczy (takich nawet nie ruszam). Jak już skończę terapię lekiem to chyba nie będę czekać miesiąca na obserwację czy się udało a tylko 3 - 4 dni i jazda! :comone:
piszesz bardzo dziwne rzeczy, bądź łaskawy i wytłumacz mi, jakie to rzeczy nie są dla Ciebie ważne? Zobrazuj mi to!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze z brzegu, idę po coś do innego pomieszczenia a wracam z czymś innym. I tak bywa że do trzech razy...
ale Ty mi opowiadasz co? Opowiadasz mi narkotyczne fazy? Czy jak? Bo nie do końca rozumiem, oświeć mnie, rozwiń tą myśl...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry,

 

chcę opowiedzieć o swoim problemie, z tego co czytam wiele osób ma podobny temat.

 

Zawsze wydawało mi się, że nie mam problemów ze zdrowiem, czułam się dobrze, do momentu jak skończyłam 30 lat i w tym czasie zakończył się mój związek.

 

Objawy zawsze się powtarzają, a mianowicie, nie mogę spać, w nocy często budzę się szukając powietrza przez kilka sekund. Piecze mnie serce, a żołądek jest ciągle "głodny" i bardzo piecze.

Bałam się, że mam już jakieś wrzody, ale po zrobieniu gastroskopii nic takiego mi nie wyszło. Od jakiegoś czasu mam dziwne kłucie skóry i lekkie zawroty głowy, towarzyszy temu również pieczenie serca.

 

Nie wiem czy to nerwica...ciągle robię badania.

Robiłam TSH, morfologię z rozmazem, ALT, glukozę, badanie ogólne moczu.

 

Czy ktoś może mi powiedzieć co może być tego przyczyną, jakie zrobić kolejne badania, aby wykluczyć jakieś choroby bądź zdiagnozować co mi jest ?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry wieczór :)

Mam nerwicę lękową i stany depresyjne :D... Za przeproszeniem to skurwysyństwo ewoluuje ! Miałam dłuższy okres "spokoju"... No i zaczęło się. Napad za napadem. Tylko teraz jest troche inaczej. Bezsenność! Smutek. Nieziemski. Poczucie beznadziejności. Myśli , lęki... są złe, dziwne np. strach, że kogoś zabije, skrzywdzę dziecko mojej przyjaciółki .... umyślnie. Czy to może być nerwica natręctw? no i jeszcze fobiaaaaa ... społeczna.??? Wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią... na pewno coś pierdo&& za plecami, śmieją się. Masakra!!! Czuje, że tracę rozum. Podobnie jak na początku przygody z nerwicą lękową. W końcu myśl już coraz mniej mnie przerażająca, nie bedzie innego wyjścia jak samobójstwo. Tylko czekam aż coś pęknie bo jednak mam nadzieję... Może bredzę. Może nie tu udzielam się gdzie powinnam. Nie śpie od trzech nocy. Dziś też niespecjalnie się zapowiada. Pozdrawiam <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly_m, chodzisz na terapię? Polecam :) Ale trzeba mieć świadomość, że to ciężka praca... Jednak warto! Ja widzę już pewną poprawę, zmieniam myślenie. To szansa, aby kiedyś tam w przyszłości żyło się lepiej.

 

Też mam problem z bezsennością... Czasami nie mogę zasnąć całą noc, a jak już zasnę nad ranem, to potem nie mogę się obudzić :/ I śpię do 14.

 

Napisałaś: "Czuje, że tracę rozum". Paradoksalnie to dobry znak. To znaczy, że nie jesteś chora psychicznie :) Gdybyś była chora psychicznie, to nie zauważyłabyś, że coś jest z Tobą nie tak. Będziesz więc walczyć z nerwicą, a nie chorobą psychiczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jestem tu nowa i nie bardzo wiem od czego zacząć, ale muszę to gdzieś wypisać.

Nie byłam nigdy u psychologa, ale wydaje mi się, że to co tu opiszę to są objawy właśnie nerwicy i chciałabym się poradzić Was, osób z podobnymi problemami.

Swoim zdrowiem przejmowałam się od zawsze. Czasem bardziej to było wzmożone czasem mniej. Kiedyś (jakieś 7 lat temu) miałam jakiś taki lęk przed połykaniem pokarmu, bałam się, że się udławię i cały czas chodziłam ze ściśniętym gardłem. 3 dni przeleżałam w obawie, że to jakaś poważna choroba. Ostatecznie powiedziałam sobie, że trzeba się ogarnąć i udało mi się z tym wygrać. Dodam, że było to poprzedzone sytuacją, w której prawie zemdlałam i to chyba ona tak zadziałała na moją psychikę. Jakieś dwa miesiące temu zaczęłam mieć problem z gardłem. Kaszel w nocy i w ogóle. (To akurat było prawdziwe) W każdym razie trwało dość długo i zaczęłam się tym strasznie przejmować. Kaszel w nocy minąl ale zostało na wieczór takie łaskotanie w gardle przy głębszych wdechach i ból gardła (niewielki) z rana.Poszłam do lekarza, zrobiłam morfologię. CRP w normie, trochę żelaza za mało (ale nie dużo) leki od niej niespecjalnie pomogły ale dostałam skierowanie do laryngologa, który stwierdził alergię i refluks. I dał na to leki. Dodam, że przed wizytą u laryngologa denerwowałam się tak bardzo, że w tydzień schudłam 2kg. Po wizycie, dwa dni później miałam swoją wagę, bo lekarz mnie uspokoił. Niestety nie na długo, ponieważ kiedy zaczęłam czytać o przyczynach przewlekłego kaszlu, wyczytałam o czymś takim jak ziarnica. I od tego momentu zaczęłam się jej panicznie bać. Zaczęłam wymuszać kaszel, żeby posłuchać jak brzmi. Obecnie udało mi się to opanować, ale czuję łaskotanie w gardle w ciągu dnia jak o tym pomyślę. (Można czuć łaskotanie z powodu nerwicy? Takie, że jest potrzeba chrząknięcia?) Obsesyjnie zaczęłam sobie macać węzły chłonne. Poczułam ze 4 na szyi maleńkie i przesuwalne, takie nawet skaczące, ale zaczęłam panikować. (Nie wyczułabym ich gdybym nie przeczytała o tych objawach, muszę mocno wymacać szyję żeby je w ogóle poczuć) Zabawne jest to, że na przykład jak łaskocze mnie w gardle i zaczynam macać węzły to zapominam o gardle. :P No i tak w kółko. 3 tygodnie temu przeskoczyło mi coś w szyi, parę dni pobolało mocno i przeszło, ale do tej pory mam tę stronę karku/szyi trochę obolałą i też się boję, że to coś poważnego. Czy mogę mieć to dalej obolałe ze stresu? Obawiam się, że moja panika jest spowodowana tym, że niedługo wyjeżdżam na dłuższy czas za granicę i przeraża mnie myśl, że moje 'objawy' pogorszą się tam i nie będzie mi nikt mógł pomóc tak jak tutaj. Czy taka sytuacja może nasilać lęk? Nie chcę rezygnować z tego wyjazdu żeby nie dać 'wygrać' moim chorym obawom. :( Ciężko mi się ostatnio skupić na czymkolwiek, bo jak mnie dopadnie myśl, że jestem chora poważnie na coś to nie mogę przestać czytać o tym w internecie. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem psychologiem ani psychiatrą, więc mój post to tylko moje zdanie. Nie opisałas swoich objawów szczegółowo, ale napisze Ci jak objawiaja się w moim przypadku:

 

- Towarzyszacy permanentnie strach i trwoga oraz uczucie permanentnego zagrożenia: najbardziej wykańczający objaw nerwicy. Wyczerpuje fizycznie i psychicznie.

 

- Natrętne mysli: Jakby nie pocjodzace ode mnie. Nie mozna ich zatrzymać. Bardzo ciężko jest pomysleć o czyms innym kiedy juz sie pojawią.

 

- Psychiczne zmęczenie myśleniem o możliwych skutkach jakiejś sytuacji: Czasem jestem wyczerpany tymi moimi rojeniami, senariuszami

 

- Depersonalizacja i derealizacja (nie będę sie rozpisywał - Wikipedia opisuje całkiem nieźle)

 

Z powyższymi objawami psychicznymi występuja również fizyczne:

 

- Bezsenność: zmęcznie wieczorem nie powoduje, ze zasypiasz. Ciągle myslisz, analizujesz, psychika tworzy scenariusze. Boisz się.

- Utrata apetytu: Ściśnięty żołądek. Stres powoduje, że nie czujesz głodu. Ogranizm jest w satnie alarmu i stresu. Głód schodzi na dalszy plan.

- Kompletny brak koncentracji. Niby słyszysz co sie do ciebie mówi, ale nie rejestrujesz tego. Często zapominam, co się działo 10 minut temu.

 

Wszytkie te objawy trwaja nieprzerwanie długi czas. Są tez krótkie chwile spokoju ale to one determinuja dzienna egzystencję.

 

Każdy ma czasem okresy, w których ma ogromny stres, chudnie nawet albo nie moze spać. Po przejściu jednak sytuacji wywłujących stres wszystko wraca do normy. Wtedy moim zdaniem, to tylko przejściowy stres (choc ciężki i bardzo nieprzyjemny). To oczywiście tylko moje prywatne zdanie.

 

Czy powinaś jecać za granicę, musisz zadecydowac sama. Sama znasz sie najlepiej i jestes w stanie ocenić, co bedzie dla Ciebie lepsze.

 

Polecam Ci przejść sie do psychiatry (wiem, wem, brzmi strasznie, ale masa ludzi ich odwiedza, którzy chcą normalnie funkcjonować, pracuja, maja rodziny etc.). Dobry psychiatra przeprowadzi z Toba szczegółowy wywiad i postawi diagnozę. Psychaitra to lekarz, który wypisuje leki jak kazdy inny i być moze przepisze Cie lek, choćby na krótki okres. Prawdopodobnie doradzi Ci również, czy konieczna jest psychoterapia. No i przede wszystkim oceni i powie Ci, co może być przyczyna wszytkiego.

 

Takze nie poddawaj się - będzie na pewno lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Od około 3 lat mam problem z moim organizmem. Zaczęło się od jakiegoś nerwobolu w klatce. Zrobiłem przez te 3 lata4 holtery, 3 ciśnieniowe, 2 próby wysyłkowe, masę morfologii,(niskie neutrofile od zawsze), byłem u hemstologa parę razy ponieważ mam powiekszone wezly na całej zuchwie i szyi najprawdopodobniej od przewlekłego zapalenia migdałów. Lekarze mówią że wszystko jest ok ale ja im średnio wierzę. Jeśli chodzi o objawy to oczywiście jest to duszność, słabość przy wysiłku, dość wysoki puls ale tylko okresowo, uczucie wewnętrznego drgania, klucze w różnych częściach ciała, dodatkowe skurcze. Nie mam jednak typowych objawów ataku leku, ponieważ towarzyszy mi on cały czas. Rozmyślam o tym co mi jest itp. Dodam że czasami podczas tego samopoczucia czuje się jakbym nie wiedział co się dzieje. Każde słowo kogokolwiek mnie denerwuje i powoduje lęk. Nie mogę patrzeć na jakieś migajace lub kolorowe rzeczy ponieważ powoduje to jakiś dziwny strach. Mam wtedy duże problemy z koncentracja. Tak naprawdę od tych 3 lat nigdy nic mi się nie stało. Nie zemdlalem ani nic jedynie miałem ciśnienie ok 180. Wezly dotykam chyba ze 100 razy dziennie. Ogólnie to nie mam tych objawów dosłownie codziennie tylko np tydzień są a potem na 5 dni znikają i tak w kółko. Martwi mnie to że nawet gdy jestem wyluzowany to nagle coś się dzieje z moim organizmem jakiś wysoki puls lub coś i zaczynam odczuwać lek. Najgorszym problemem są te dziwne dusznosci i uczucie zatkania o przełyku. Czuję se jakbym po prostu miał zapchane gardło i powietrze nie mogło by przejść. Odczuwam rozbierz swego rodzaju uderzenia jakiegoś gorąca do głowy. Czy to może być nerwica czy szukać dalej? Chodzi mi o to czy nerwica zawsze występuje tylko okresowo czy jeśli jest to jest cały czas? Dzięki za pomoc z góry. A i dodam że mam 19 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to może być nerwica czy szukać dalej? Chodzi mi o to czy nerwica zawsze występuje tylko okresowo czy jeśli jest to jest cały czas? Dzięki za pomoc z góry. A i dodam że mam 19 lat.

 

Opisane przez Ciebie objawy mogą, ale nie muszą świadczyć o nerwicy. Konieczna jest konsultacja psychiatryczna i przeprowadzenie diagnozy różnicowej. Nerwica, jak wiele chorób natury emocjonalnej, ma to do siebie, że charakteryzuje się okresami nasilonych objawów, ale są też tzw. okresy remisji, czyli stanu "względnego zdrowia", kiedy objawy się wycofują. Nie można powiedzieć, że pacjent jest zdrowy, ale na pewno jest wtedy wolny od objawów chorobowych.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Markus12, też miałam często uczucie wewnętrznego drgania ciała, głównie w nogach ale czasem tak się nasilało, że i na wysokości lędźwiowego odcinka kręgosłupa występowały. Podobnie kłucia w nogach nagłe tachykardie spoczynkowe itd. itd. okazało się, że to wynik nadczynności tarczycy bo przyjmowałam lewotyroksynę i z lekkiej niedoczynności wpadłam w nadczynność. Leki odstawione i objawy zniknęły także może zbadaj tarczycę.

 

A tak do ogółu, czy ktoś z obecnych tutaj ma problemy z ciśnieniem, a mianowicie generalnie niskim i często gwałtownie spadającym? Mnie w takiej sytuacji zawsze napad lęku dopada bo zaczynam się mocno zataczać i już nawet nie chodzi o ewentualną utratę przytomności ale jakoś nie podoba mi się wizja, że obcy ludzie mnie ratują z opresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem tu nowy. Mój problem zaczął się 3 miesiące temu, mianowicie podczas powrotu do domu z mile spędzonego weekendu ze znajomymi, napadł mnie jakiś lęk/panika że coś się mi stanie. Lęk nie był w jakikolwiek sposób ukierunkowany, nie czułem że zaraz dostanę ataku serca bądź zemdleję. Zrobiło mi się gorąco i czułem jak ciśnienie rośnie mi bardzo szybko, mało brakowało żebym poprosił kolegę żeby zatrzymał się, bo chciałem wysiąść z auta. Trwał krótko ale dopiero po 2-3 godzinach doszedłem do siebie i przestałem o tym myśleć. Następnego dani wstałem normalnie i poszedłem do pracy i wtedy zaczęła się masakra, takie same napady ale co 30 minut, były ze 4, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Koło godziny 10-11 wszystko przeszło ale nie wróciło nic do normy, nie mogłem o tym przestać myśleć. Po powrocie do domu miałem jeszcze jeden napad ale jakby mniejszy/słabszy. Następnego dani powtórka z dani poprzedniego ostre napady z rana i jeden po południu w domu. W środę podobnie lecz z mniejszą siłą. W czwartek nie miałem napadów ale za to miałem straszny dół z rana, nie wiedziałem co zrobić to zadzwoniłem do dziewczyny i po tym telefonie jak ręką odjął dół miną. Z tego wszystkiego nie mogłem prawie nic jeść, w ciągu 2 tygodni straciłem koło 13kg na wadze (to akurat mi nie zaszkodzi było 123kg). Przy atakach lęk/paniki czułem jak spinają mi się mięśnie karku, tak mocno że aż czasami dostawałem bólu głowy. Miałem parę nocy nie przespanych, wstawałem o 2-3 w nocy i nie mogłem spać do 5-6. Następnie było coraz lepiej ale dochodziłem do siebie z 3 tygodnie, oczywiście były napady ale bardziej niepokoju niż paniki/lęku. Często było tak że po napadzie jakąś godzinę wpadałem w stan euforii, wszystko o czym myślałem sprawiało mi jakąś radość, ale te stany euforii trwały jakiś tydzień. Następnie 2-3 tygodnie było w miarę ok, przestawałem nawet myśleć o tym. Apetyt wrócił do normy (na szczęście waga nie :smile: ). Aż pewnego ranka dostałem ataku paniki/lęku, ale ten atak był inny miał już jakiś kierunek, mianowicie bardzo mocno przestraszyłem się że mogę zaraz zwariować od tego myślenia. No i od tej pory ataki były ale 2-3 w tygodniu i miały kierunek strach przez zwariowaniem/choroba psychiczną lub to że nie będę mógł się kontrolować, miałem taki napad w kuchni jak kroiłem coś na obiad to cały zadrżałem z obawy prze tym że mogę coś sobie albo komuś zrobić. Często czuję drżenie jakiejś części ciała ale nic mi nie drży, takie wewnętrzne drżenie. Też często robi mi się bardzo gorąco w nogi, czuje jak ciepło rozchodzi się po całych nogach. Zacząłem się mocno pocić w nocy jak śpię. Miałem parę poranków, 3-4 z rzędu, że w ogóle nic mi się nie chciało, ledwo wstawałem z łóżka, musiałem się do tego zmusić. Ogólnie często odczuwam niepokój na samą myśl o mojej przyszłości, o chorobach itp. Ale są to chwile, bo jak czuje się normalnie, to nawet jak myślę o tym co wywołało niepokój to nie robi to na mnie większego wrażenia. Albo jak ktoś opowiada o jakiejś chorobie to zaraz myśli że ja też tak mogę mieć i w ogóle. Odkąd to się zaczęło to odstawiłem alkohol, kawę i herbatę, chyba z tego strachu. Zacząłem chodzić na siłownie i trochę aktywniej żyć, dużo spacerów. Piję dużo magnezu i herbatę zamieniłem na melisę. Przez ostatnie 3 tygodnie miałem tylko 2 ataki, ale są chwile w których nie mogę się odgonić od myśli i martwienia się. Dodam że mam 27 lat, mieszkam w Anglii z dziewczyną, nie mam tu zbyt wielu znajomych, nie mam z kim pogadać na ten temat. Dziewczyna nie chcę czasami mnie już słuchać jak o tym mówię, ale jej się nie dziwię, dlatego często dzwonie do mamy bo ona umie ze mną rozmawiać chyba dlatego że sama przeszła depresje, do której mi się przyznała teraz. Nie mam problemu z codziennymi obowiązkami, nie boję się wychodzić z domu, wręcz przeciwnie przestałem lubić siedzieć sam, chce mi się z kimś rozmawiać, gdzieś wyjść. Czasami mam wrażenie z sobie z tym nie radzę ale to chyba tylko w tych niespokojnych chwilach. Proszę napiszcie co o tym myślicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, juz kiedys tu pisalam i myslalam ze na tym koniec. jednak sie mylilam :( to cos mnie chyba znowu dopadlo,nie wiem, zaczelo sie od zawrotow glowy, zawroty przeszly a nastapilo cos dziwnego, nawet nie wiem kiedy sie zaczelo, czuje sie bardzo dziwnie, tak jakbym nic nie czula.... wydaje mi sie ze wszystko wkolo jest obce, takie nierealne, nawet nie wiem jak to opisac, boje sie ze moge zwariowac i nie wrocic do normalnosci..... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem tu nowa i stwierdziłam, że zaryzykuję i opiszę swoją historię, bo bardzo mnie to niepokoi.

Na wstępie powiem, że nigdy nie byłam u psychiatry, tak więc nie zostałam zdiagnozowana na pewno, ale i bez tego jestem PRZEKONANA, że mam nerwicę. Dlaczego? Po pierwsze, mój tata jest nerwowy, zawsze dużo krzyczał, ma fobie, miewał napady szału itd. I ja jako dziecko "wyrastałam" w tym. Pewnie to też jest poniekąd genetyczne, ale myślę, że fakt, że mój tata miał te napady szału, rzucał przedmiotami, darł ubrania, krzyczał itd. nie wpłynęły pozytywnie na moje dzieciństwo, pamiętam, że jak byłam mała, to się bardzo bałam jak krzyczał i bałam się, że to się powtórzy. Raz nawet jak coś zepsułam i tata zauważył, to zanim zdążył nakrzyczeć, ja już się posikałam w majtki ze strachu, że zrobi awanturę. Od dziecka byłam wrażliwa, nerwowa, podatna na sugestie. Na przykład jak miałam około 6 lat, moja babcia rozmawiała przy mnie z panią, której mężowi "stanęło serce" (tak powiedziała ta pani). I ja wtedy jako dziecko przez jakiś czas dotykałam dłonią serca i patrzyłam, czy wciąż bije. Miałam też różne fobie, od małego bałam się chorób i dziwnych objawów, zwierząt, wychodzić sama na ulicę. Stoczyłam długą walkę z tymi fobiami, żebym mogła żyć i funkcjonować jak inni, ale nadal czasem co nieco się "odzywa". Pierwszy atak miałam jako dziecko 12-letnie. Dostawałam uczucia "duszenia się", wtedy przychodziła hiperwentylacja, drętwienie rąk, nóg, twarzy, płacz, panika. I tak kilka razy. Rodzice się bardzo bali, że coś mi jest, ja też. Poszłam do lekarza, on stwierdził, że pewnie jestem nerwowa i brakuje mi magnezu. Dostałam magnez i jakoś tak przeszło. Następne takie ataki pojawiły się w wieku 18 lat po chorobie, której nie umieli mi zdiagnozować przez miesiąc, w efekcie niegroźnej, ale ja przez miesiąc żyłam w ciągłym stresie, że umrę na coś strasznego. Byłam już wtedy bardziej świadoma i wiedziałam, że to nerwica, ale wtedy była i hipochondryczna (każda plamka na ciele, przebarwienie, dziwne kłucie doprowadzało do przerażenia i szukania objawów w internecie) i ta z drętwieniem, duszeniem, kołataniem serca, strachem, że dostanę ataku gdzieś w miejscu publicznym... Pamiętam, że jadąc do szkoły tramwajem dostałam hiperwentylacji, ręce mi się trzęsły i cudem się opanowałam, żeby tam nie zemdleć. Później zaczęłam brać magnez i stosować autosugestię, że każdy atak to było "daj spokój, to tylko nerwica". Ogólnie, to przeszłam przez takie objawy, jak:

- napady paniki z uczuciem duszenia się, drętwienia kończyn, uczuciem umierania, kołataniem serca; wrażeniem, że język albo jakaś część ciała jest zdrętwiała i się nie może poruszać

- napady paniki bez drętwienia, ale z kołataniem serca

- zawroty głowy, zlewne poty ze strachu, dreszcze

- uczucie ściskania w gardle

- myśli o najgorszych rzeczach

- "derealizacja" (?) chyba też to miałam, takie uczucie jakby niedowierzania, że "ja na serio żyję, istnieję, że ja to ja, widzę świat własnymi oczami", które wydawało mi się przytłaczające

No i teraz, 5 lat później znowu mnie coś dopada? Nie wiem. Na razie miałam tylko kilka ataków paniki na tle hipochondrycznym, że jestem na coś chora, ale męczą mnie natrętne myśli o życiu, zdrowiu itd. Nie mam żadnej istotnej przyczyny chyba, żeby to się działo, dlatego tym bardziej mnie niepokoi, czy to nie jakaś realna choroba. Otóż od tygodnia mam uczucie "zatykania" w klatce piersiowej. Takie uczucie "prądu" albo właśnie "zatykania" w mostku, idące do gardła. Powtarza się kilka razy na dzień, trwa ułamek sekundy. Przypomina chwilowe duszenie albo jakby mi serce jakoś zabiło nierówno (ale nie jestem w stanie określić, czy z serca, płuc czy żołądka), ale jak nie oddycham, to też tak mam. Jakby "czkawka" w klatce piersiowej, ciężko mi to opisać. Dodam, że miewałam już tak. Na pewno po maturze, w czasie, kiedy zerwał ze mną chłopak i jeszcze parę razy (ale niekoniecznie w stresowych sytuacjach), zawsze to było niemiłe, ale nie powtarzało się aż tak często. I teraz się boję, czy to choroba. Coś z płucami? (mam teraz katar) Sercem? Żołądkiem? Tarczycą? A może niedobory magnezu (biorę tabletki antykoncepcyjne, piję alkohol co najmniej raz w tygodniu na imprezach, piję kawę i herbatę)? Nie wiem. Dodam, że pod koniec listopada robiłam badania krwi, morfologię z rozmazem + glukozę (mam anemię mikrocytarną, prawdopodobnie wrodzoną, byłam kiedyś u hematologa i zrobił wszelkie możliwe badania, które nie wykazały niczego poważnego), bo rozdwajały mi się paznokcie. Co prawda nie robiłam OB itd., ale wszystkie wyniki mam prawidłowe, poza oczywiście mniejszym rozmiarem krwinki, ale to wina tej anemii, taka wada genetyczna.

Czy ktoś z was miał takie objawy? Czy to może być nerwica, czy coś znacznie gorszego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry! Mam 17 lat i jestem uczniem 1 klasy liceum. Dokucza mi ciągły stres, a dodatkowo znaczne osłabienie fizyczne i psychiczne. Nie wiem nawet, co pisać. Czuję masę objawów. Wymienię te, które dokuczają mi najbardziej.

 

Bardzo ciężko skupić mi się na wykonywanej czynności. Jestem stale wyczerpany i bez energii. Słabo idzie mi zapamiętywanie. Jestem bardzo chaotyczny i wiecznie rozkojarzony. Zdarza mi się często zupełnie o niczym nie myśleć. Nie potrafię rozmawiać, jedynie biernie przytakuję. Ciężko mi się wyraża emocje - wstydzę się ich. Stresuje mnie obecność ludzi. Dużo rzeczy robię z musu, a nie z radości. Mam wahania nastroju i osobowości. Jestem perfekcjonistą. Nie mam przyjaciół , jedynie kilku kolegów, z którymi i tak się nie spotykam. Przychodzę do domu i nie wiem, co ze sobą zrobić. Najczęściej kładę się ze zmęczenia. Na lekcjach mam absolutną pustkę w głowie - bardzo dokuczają mi objawy z ciała.

 

Mam dolegliwości ze strony mięśni i stawów. Stawy ciągle strzelają, przeskakują i chrupią. Wydają się być obrzęknięte i osłabione. Przy podnoszeniu wyprostowanej nogi w siadzie czuję przeszywający ból w biodrach. Wejście po schodach męczy moje mięśnie i powoduje ich drętwienie. Podobnie jest z twarzą. Podczas mówienia szybko męczy mi się i drętwieje żuchwa i moja mowa staje się niewyraźna. Dodatkowym problemem jest prawe ramię, które jest wyraźnie osłabione. W wyniku przeciążenia zaczyna bardzo mocno przeskakiwać obojczyk, a całe ramię mocno drętwieje. Ciężko mi jest więc coś unosić czy chociażby się podpierać. Często miewam zakwasy po zwykłym noszeniu zakupów czy w-fie.

 

Przy bieganiu dostaję duszności zupełnie jakbym miał astmę. Czuję ogromny ucisk w klatce i kłucie serca. Nie mogę również stać długo w jednym miejscu, bo nie dość, że te duszności to jeszcze nogi się pode mną uginają i robi mi się gorąco na twarzy.

 

Ciężko mi się oddycha. Muszę czasami, szczególnie w nocy, wspomagać się ustami. Czuję ciągły ucisk w klatce piersiowej. Do tego dochodzi wzmożone bicie serca i kłucie w okolicach przepony.

 

W szkole towarzyszą mi ciągłe gazy, odbijanie, wzdęcia. Ciężko mi się siedzi w jednym miejscy, muszę ciągle zmieniać pozycję. Mam czasem uczucie prądu przechodzącego przez moje ciało czemu towarzyszy lekkie drętwienie i drżenie np. karku, pleców, nóg i ramion. Po jakimś czasie przechodzi, lecz zdarza się niemal codziennie.

 

Często marznę lub pocę się - w zależności od temperatury otoczenia. Mam wiecznie zimne stopy i dłonie. Do tego dochodzi codzienne kichanie - jakby alergiczne, które dominuje w godzinach rannych.

 

Mam bardzo wrażliwe i ciągle zmęczone oczy. Bardzo źle znoszę jasne światło. Mam wadę wzroku. W dodatku w ciągu dnia spada ostrość mojego widzenia. Ciężko mi poruszać oczami. Mam wrażenie jakby oczy ze sobą nie współpracowały.

 

Mam słabe i wypadające włosy oraz łupież. Często swędzi mnie głowa a także czasami inne partie skóry. Na nosie pojawiają mi się bolące krosty. Z nadmiaru woskowiny zatykają mi się uszy.

 

Robione badania: Holter RR i EKG, Echo serca, morfologia, rozmaz, TSH

 

Jestem młody, a czuję się jak wrak człowieka. I tak nikogo nie obchodzi, co się ze mną dzieje. Piszę to dla osób, które czują to co ja i równie bezskutecznie szukają pomocy. Czy tak wygląda nieleczona przez lata nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy tak wygląda nieleczona przez lata nerwica?

 

Nerwicy generalnie się nie leczy. Można szukać chorób, które do niej prowadzą. Reszta to po prostu akceptacja możliwości organizmu i pogodzenie się z jego ograniczeniami. Wspomniałeś o stawach, może warto skonsultować opuchlizny z reumatologiem. Często właśnie choroby reumatoidalne prowadzą do nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdiagnozowano u mnie konkretnie nerwicy, bo w sumie chodziłem do specjalisty pół roku ale ogólnie zaburzenia nerwicowe. Mam tak, że jak dzisiaj dopada mnie taki dół, jakiś niesamowity lęki i tak się czuje jak zaszczuty pies, że gdzie nie pójdę, czego nie zrobię to jest to cholerne uczucie i jak by wszsytko w okół było obce. A zaczęło się dzisiaj od zdania matki, żebym gadał z siostrą bo jak ona umrze to komu się wyżale a ja wiem, że jak do tego dojdzie to chyba...nawet nie wiem czy będe wstanie sobie coś zrobić. I tak się teraz czuje kompletna derealizacja i lęk, do paniki trochę brakuje ale i to się zdarzało np. jak zapaliłem marihuane miałem czasem takie ataki lęku, że nikomu tego nie życze. Nie znosze niedzielnych wieczorów. To jest jedna strona mojej nerwicy, gdy jest czas wolny człowiek myśli analizuje i wpędza się w takie błędne koło. Druga strona to sytuacje stresogenne-kiedy ma się do czynienia z ludźmi, coś zrobie nie tak, czuje wtedy niesamowitą presję, jeżeli coś odemnie zależy, zaraz się pocę, rumieńce na twarzy-czuej to momentalnie jak bym sobie przypiekł poliki, czasem słabo się robi i mam tak, że jak robie ważną rzecz to muszę 100 razy sprawdzić coś co zrobiłem a to z koleji męczy mnie jeszcze bardziej i z pozoru błahe kwestie urastają do problemu niewiadomo jakiej wagi. Jak coś mi nie wyjdzie i zdam sobei sprawę, że coś spieprzyłem, b. prostą ale istotną sprawę to taki jakiś przypływ gorąca się pojawia i ciężki oddech, czuje wypieki na twarzy. Chyba nie jestem stworzony do koegzystencji w cywilizacji XXI. w... no nic mój wpis był spontaniczny, nie wchodziłem tutaj wcześniej ale jakoś tak zdecydowałem się na napisanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie karmcie nerwicy. Zróbcie badania, jeżeli wyszły OK, i lekarz nie widzi nic złego to zaakceptujcie to, że to hipochondria/ nerwica. Inaczej nie zaznacie spokoju.

Przechodziłem przez to. Teraz mam silne objawy somatyczne, które mógłbym podpiąć pod milion chorób ale tego nie robię (bóle stawów, bolące czerwone oczy, zawalone gardło, bóle głowy, pokrzywki, drżenie mięśni). Gdzieś tam zawsze jest myśl, że nerwica to objaw czegoś większego, a nie choroba powodująca ww. dolegliwości, ale staram się to ignorować.Let it go!

Przekopałem dziesiątki artykułów naukowych i doszedłem do wniosku, że jak bardzo chcesz się czegoś doszukać to się doszukasz (vide np. ostatnia moda na "odgrzybianie").

Wbrew pozorom organizm ludzki nie jest taki słaby i bezbronny jak nam się wkoło wmawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×