Skocz do zawartości
Nerwica.com

mleko_migdalowe

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mleko_migdalowe

  1. Cześć, jestem tu nowa i stwierdziłam, że zaryzykuję i opiszę swoją historię, bo bardzo mnie to niepokoi. Na wstępie powiem, że nigdy nie byłam u psychiatry, tak więc nie zostałam zdiagnozowana na pewno, ale i bez tego jestem PRZEKONANA, że mam nerwicę. Dlaczego? Po pierwsze, mój tata jest nerwowy, zawsze dużo krzyczał, ma fobie, miewał napady szału itd. I ja jako dziecko "wyrastałam" w tym. Pewnie to też jest poniekąd genetyczne, ale myślę, że fakt, że mój tata miał te napady szału, rzucał przedmiotami, darł ubrania, krzyczał itd. nie wpłynęły pozytywnie na moje dzieciństwo, pamiętam, że jak byłam mała, to się bardzo bałam jak krzyczał i bałam się, że to się powtórzy. Raz nawet jak coś zepsułam i tata zauważył, to zanim zdążył nakrzyczeć, ja już się posikałam w majtki ze strachu, że zrobi awanturę. Od dziecka byłam wrażliwa, nerwowa, podatna na sugestie. Na przykład jak miałam około 6 lat, moja babcia rozmawiała przy mnie z panią, której mężowi "stanęło serce" (tak powiedziała ta pani). I ja wtedy jako dziecko przez jakiś czas dotykałam dłonią serca i patrzyłam, czy wciąż bije. Miałam też różne fobie, od małego bałam się chorób i dziwnych objawów, zwierząt, wychodzić sama na ulicę. Stoczyłam długą walkę z tymi fobiami, żebym mogła żyć i funkcjonować jak inni, ale nadal czasem co nieco się "odzywa". Pierwszy atak miałam jako dziecko 12-letnie. Dostawałam uczucia "duszenia się", wtedy przychodziła hiperwentylacja, drętwienie rąk, nóg, twarzy, płacz, panika. I tak kilka razy. Rodzice się bardzo bali, że coś mi jest, ja też. Poszłam do lekarza, on stwierdził, że pewnie jestem nerwowa i brakuje mi magnezu. Dostałam magnez i jakoś tak przeszło. Następne takie ataki pojawiły się w wieku 18 lat po chorobie, której nie umieli mi zdiagnozować przez miesiąc, w efekcie niegroźnej, ale ja przez miesiąc żyłam w ciągłym stresie, że umrę na coś strasznego. Byłam już wtedy bardziej świadoma i wiedziałam, że to nerwica, ale wtedy była i hipochondryczna (każda plamka na ciele, przebarwienie, dziwne kłucie doprowadzało do przerażenia i szukania objawów w internecie) i ta z drętwieniem, duszeniem, kołataniem serca, strachem, że dostanę ataku gdzieś w miejscu publicznym... Pamiętam, że jadąc do szkoły tramwajem dostałam hiperwentylacji, ręce mi się trzęsły i cudem się opanowałam, żeby tam nie zemdleć. Później zaczęłam brać magnez i stosować autosugestię, że każdy atak to było "daj spokój, to tylko nerwica". Ogólnie, to przeszłam przez takie objawy, jak: - napady paniki z uczuciem duszenia się, drętwienia kończyn, uczuciem umierania, kołataniem serca; wrażeniem, że język albo jakaś część ciała jest zdrętwiała i się nie może poruszać - napady paniki bez drętwienia, ale z kołataniem serca - zawroty głowy, zlewne poty ze strachu, dreszcze - uczucie ściskania w gardle - myśli o najgorszych rzeczach - "derealizacja" (?) chyba też to miałam, takie uczucie jakby niedowierzania, że "ja na serio żyję, istnieję, że ja to ja, widzę świat własnymi oczami", które wydawało mi się przytłaczające No i teraz, 5 lat później znowu mnie coś dopada? Nie wiem. Na razie miałam tylko kilka ataków paniki na tle hipochondrycznym, że jestem na coś chora, ale męczą mnie natrętne myśli o życiu, zdrowiu itd. Nie mam żadnej istotnej przyczyny chyba, żeby to się działo, dlatego tym bardziej mnie niepokoi, czy to nie jakaś realna choroba. Otóż od tygodnia mam uczucie "zatykania" w klatce piersiowej. Takie uczucie "prądu" albo właśnie "zatykania" w mostku, idące do gardła. Powtarza się kilka razy na dzień, trwa ułamek sekundy. Przypomina chwilowe duszenie albo jakby mi serce jakoś zabiło nierówno (ale nie jestem w stanie określić, czy z serca, płuc czy żołądka), ale jak nie oddycham, to też tak mam. Jakby "czkawka" w klatce piersiowej, ciężko mi to opisać. Dodam, że miewałam już tak. Na pewno po maturze, w czasie, kiedy zerwał ze mną chłopak i jeszcze parę razy (ale niekoniecznie w stresowych sytuacjach), zawsze to było niemiłe, ale nie powtarzało się aż tak często. I teraz się boję, czy to choroba. Coś z płucami? (mam teraz katar) Sercem? Żołądkiem? Tarczycą? A może niedobory magnezu (biorę tabletki antykoncepcyjne, piję alkohol co najmniej raz w tygodniu na imprezach, piję kawę i herbatę)? Nie wiem. Dodam, że pod koniec listopada robiłam badania krwi, morfologię z rozmazem + glukozę (mam anemię mikrocytarną, prawdopodobnie wrodzoną, byłam kiedyś u hematologa i zrobił wszelkie możliwe badania, które nie wykazały niczego poważnego), bo rozdwajały mi się paznokcie. Co prawda nie robiłam OB itd., ale wszystkie wyniki mam prawidłowe, poza oczywiście mniejszym rozmiarem krwinki, ale to wina tej anemii, taka wada genetyczna. Czy ktoś z was miał takie objawy? Czy to może być nerwica, czy coś znacznie gorszego?
×