Skocz do zawartości
Nerwica.com

Malinoowaa

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Malinoowaa

  1. Nie ma opcji na żadne leki, nie wezmę i już. Chyba siłą by musieli mi podać. Właśnie dlatego nie pójdę do psychiatry bo mi będzie chciał leki dać a psycholog nie może. Zapisałam się do psychologa który jest jednocześnie psychoterapeutą. To i tak dla mnie wielki krok, bo o tym że mam ,,problem" wiem od dawana ale upierałam się że nie dam zrobić z siebie wariatki i nie pójdę ani do psychologa ani do psychiatry. Nie potrzebuje też leków na stałe bo mam tak że przez tydzień mam atak po ataku praktycznie jeden wielki nie przerwany atak paniki a potem np tydzień jest okej. Muszę to pokonać, kiedyś już przecież mi się udało, dramatyczne sytuacje w mojej rodzinie pod koniec tego roku przywołały to znowu ale gorąco wierzę że skoro przyszło to i pójdzie. Z niektórymi atakami potrafię sobie poradzić sama, z innymi gorzej. Do tej pory jak miałam jakieś dziwne objawy i wkręt że na coś umieram szłam zrobić badania, wyniki wychodziły ok i w mig mi przechodziło, co prawda po to żeby wróciło w innych objawach, ale żadne leki mnie nie uspokoją tak jak dobre wyniki badań. Nie chcę brac prochów, mam dobrą pracę i wysokie stanowisko nie wyobrażam sobie to zawalić teraz.. Już i tak mi moja psycha namieszała sporo w pracy..
  2. Hej. Właśnie znalazłam to forum. Muszę się gdzieś wygadać bo oszaleje !!! Jestem już na granicy wytrzymałości.. Jakieś pierwsze dziwne schizy mi się zaczęły gdy miałam 15-16 lat, moi rodzice pracowali na nocki a ja byłam sama w domu i panicznie się bałam że dostanę ataku wyrostka robaczkowego a że jest noc i jestem sama w domu to umrę na ten wyrostek bo jestem niepełnoletnia i mnie w szpitalu nie przyjmą. Koło 17 lat oprócz paniki przed zapaleniem wyrostka zaczęło mnie często kłuć serce z tego powodu też trochę schizowałam, kiedy skończyłam 18 lat to mi przeszło bo psychicznie wiedziałam że jestem pełnoletnia i w razie czego mogę się udać do szpitala i tam mi pomogą. Za to przerzuciło mi się na dziwny strach przed nocą, nie mogłam być sama w domu bo się bałam, naooglądałam się jakiś horrorów o egzorcyzmach i tak mi się to wbiło do mózgu. W międzyczasie zaczęłam się nagle bać jeździć samochodem, bo naooglądałam się o wypadkach , słyszałam o śmiertelnych wypadkach w okolicy i to mi się wbiło do mózgu. W wieku 19 lat zaszłam w ciążę, przez cały okres ciąży miałam tylko strach przed jazdą samochodem ale nie na tyle silny żeby do niego w ogóle nie wsiadać, jeździłam tyle tylko że czułam ten lęk. Kiedy moje dziecko miało tydzień wpadłam w jakąś dziwną nerwicę, panicznie się bałam że umrze na śmierć łóżeczkową, nie spałam w nocy tylko czuwałam przy łóżeczku patrząc czy oddycha, panicznie się bałam że mi się czymś zadławi, do tego stopnia nie bałam się sama podawać dziecku picie! Każdy mały płacz powodował u mnie nieziemską panikę ( cała się trzęsłam, pociły mi się dłonie , miałam wrażenie że zaraz zemdleje , serce mi skakało do gardła) Kiedy moja córka pierwszy raz w życiu w nocy wymiotowała dostałam takiej paniki jakby co najmniej umierała, kiedy pierwszy raz była przeziębiona tak samo panikowałam. Po 3 latach powoli mi zaczynało to przechodzić , kiedy córka miała 3,5 roku reagowałam już bardzo łagodnym lękiem w porównaniu do wcześniejszych jeżeli chodzi o wyżej wymienione sytuacje, na chwilę obecna moja córka ma 4 latka a ja już całkowicie się wyleczyłam z paniki w temacie jej zdrowia...... Bo gwałtownie przerzuciło mi się na mnie ! Od pół roku mam takie napady lęku i paniki jak nigdy w życiu.. W ciągu pół roku ,,umierałam " już na udar z 10 razy , tętniaka z 5 razy, zator spowodowany zakrzepicą jakieś 2 razy, zapalenie opon mózgowych 3 razy , miałam rezonans mózgu i 2 razy tomografię bo taka wiarygodna na SORze byłam, chodzę do neurologa który się już puka w czoło jak mnie widzi, z głową odpuściłam to rzuciło mi się na serce wiec ostatnio umierałam na zawały i zapalenia mięśnia sercowego. Oprócz ataków kiedy ,,umieram" non stop mnie coś boli, drętwieją mi kończyny, mam skurcze mięśni, dusi mnie, gula w gardle, czasem jeszcze bóle głowy , kłucie w sercu, mam wysokie ciśnienie a w sumie to już nadciśnienie które obsesyjnie sobie mierzę , przyśpieszony puls, pocą mi się dłonie, swędzi mnie całe ciało, nie mam na nic siły, ciągle jestem zmęczona i przerażona. Zaniedbuje przez to wiele tematów w domu i w pracy. Ostatnio byłam chora na zapalenie oskrzeli , to był jakiś obłęd, wmawiałam sobie wszystkie możliwe powikłania (oczywiście tylko te najgorsze) , przy okazji tego doszła mi kolejna fobia, obsesyjnie czytam ulotki leków , szczególnie fragment ,,Możliwe działania niepożądane" przed którymi strach mnie paraliżuje na tyle że nie jestem w stanie danego leku wziąć i pojawia się u mnie podwójny lęk, lęk przed chorobą i powikłaniami i lęk przed lekami które miałyby pomóc ale mają skutki uboczne. Kiedy już dany lek wezmę jak naprawdę fizycznie odczuwam te działania niepożądane i umieram, oczywiście żyję nadal bo to tylko moja chora psychika. Dla mojego męża to już za wiele. Dla mnie też. Te lęki i panika wprowadzają mnie już w depresję i myśli samobójcze. Potrzebuję specjalisty i właśnie myślę o wizycie u psychologa. Do psychiatry nie pójdę bo mi wypisze receptę na leki, których i tak nie wezmę ze względu na panikę przed skutkami ubocznymi. Potrzebuję mega wsparcia Nigdy też nie byłam u psychologa. Jak wygląda taka wizyta? Czy coś pomaga?
×