Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę jeść


aimx

Rekomendowane odpowiedzi

witam wszystkich

 

mam 178 cm wzrostu i obecnie ważę 40 kg, czyli jestem strasznie chuda.... wyjątkiem jest brzuch - taki wywalony do przodu bęben, wyglądam jak patyczak w ciąży....

jeść też nie mogę.... jeśli już zmuszaam się, zeby coś przełknąć próbuję żeby było to na maksa kaloryczne, bo przy tych ilościach, które daję radę przyswoić na warzywkach bym długo nie pociągneła.

problem w tym, że cokolwiek zjem z miejsca jest mi niedobrze, zaczynam co trochę żygać, boli mnie żołądek... generalnie klęska

zdiagnozowaną mam silną nerwicę i zastanawiam się czy to nie może być z nią związane, co myślicie na ten temat?

mój psychiatra nie podejmuje tego wątku - słucha tylko o bólach i mdłościach w sytuacjach które mnie stresują (czyli 90% tego co mnie otacza)

może stresuje mnie jedzenie.

z jednej strony wiem że powinnam przytyć bo jestem za chuda, ale przez ten wielki brzuch wydaje mi się że jak przytyję kilka kilo to będę monstrualna (jeszcze ten wzrost)... to trwajuż ze 2 lata... mam dosyć takiego życia. Nie zjem nic przy innych, poza domem bo boję się, że zacznie mnie boleći będę żygać, więc jem tylko wieczorem, w domu - a i tak efekt ten sam...

 

sorry, że to wszystko takie chaotyczne, ale trudno zebrać mi myśli

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaszka, miałam to samo. Mam 162 cm wzrostu i potrafiłam ważyć nawet 35 kg. Nie jest to nic innego jak Anorexia i niestety w Polsce ciężko jest to leczyć. Nie mówiąc już o tym, ze do szpitala na terapie nie chcieli mnie przyjąć, bo nie uczę się w Polsce ani nie pracuje. Tak odsyłali mnie tu i tam nie wiedzieli nawet dokładnie co mi jest, mówili ze to stress etc. Najlepsze jest to, ze ludzie którzy mnie otaczali nigdy nie udzielili mi żadnej pomocy, mówiąc ze moje prywatne życie nikogo nie interesuje. Wręcz przeciwnie narzekali ze jestem mało atrakcyjna, odpychająca, ze wyglądam jak pieprzony chomik albo zielony ufoludek. Ze moja prace jako muzyk wykonuje źle, nie profesjonalnie, ze ktoś tam na youtube lepiej śpiewa lub tańczy ode mnie i dlaczego ja nie mogę być taka jak oni?! Organizm nie był w stanie przyjmować pokarmu. Po jakimś czasie serce mi pieprznęło z niedożywienia i siedziałam w szpitalu na kroplówce. Potem wózek inwalidzki bo z bólu i osłabienia nie dało się chodzić. Chciałam popełnić samobójstwo. Tak bardzo się nienawidziłam, ze nie mogłam patrzeć w lustro. Przeżyłam piekło ale dzięki mojemu chłopakowi i najbliższym udało mi się dość do siebie chociaż w takim stopniu żeby chociaż raz na dzień zjeść ciepły posiłek. To do czego zmierzam jest żeby wyleczyć się z tej choroby trzeba znaleźć jej przyczynę i dość do źródła. W moim przypadku przyczyna było nic innego głupi ludzie i ja głupia bo uwierzyłam co mówią. Szukałam w sobie perfekcji, zadręczałam się, aż zrozumiałam, ze nikt nie ma prawa mówić nikomu ze ktoś jest gorszy niż on sam. Nawet jeśli cały świat będzie ci tak mówił a ty jesteś nikim innym jak prostym człowiekiem, który ma w sercu dobre intencje, kocha zwierzęta, nie lamie prawa i nawet posiała mały w życiu talent połączony z jakimś marzeniem to na jakiej podstawie masz uwierzyć, ze jest inaczej i iść droga większości. Zastanów się. Zycie jest jedno a ty jesteś człowiekiem i masz prawo żyć, nikt nie ma prawa ci tego odbierać, a jeżeli się komuś to nie podoba to zawsze możesz iść gdzie indziej. Świat jest wielki i nie trzeba nikomu nic udowadniać.

 

:mrgreen: Basia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jej, cieszę się, że jest tu taki temat. Ja też miałam ostatnio problemy z jedzeniem. Nigdy nie byłam anorektyczką i nie myślałam, że chcę się odchudzać. Tylko po prostu czasem też tak mam, że nie chce mi się jeść i muszę w siebie wmuszać. Ech, niestety jest to na tle stresowym. Na szczęście nie wymiotuję, ale takie jedzenie jest średnio przyjemne. Normalnie jem dwa razy więcej i z przyjemnością, a tu takie zmuszanie się. Boję się też, że będę cały czas chudła, ze zamienię się w szkielet :( I to paradoksalnie też mnie powstrzymuje od jedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu jest gorzej, od jakiegoś tygodnia jem coraz mniej i mniej.. dzisiaj jadę na coli light, zupce z paczki i fajkach. We czwartek wizyta u lekarki, będzie mnie ważyć, jeśli dużo schudnę przerwie mi terapie i da skierowanie do szpitala. Nie umiem się zmusić by coś przełkąć, poszłam przed chwilą do sklepu kupić sobie coś słodkiego i oddałam bratu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponad rok temu przeżyłam wielki stres. Nie mogłam jeść. Starałam się wpychać w siebie jedzenie na siłę, ale nie mogłam, bo chciało mi się wymiotować. Wszystko podchodziło mi do gardła. Trwało to prawie 3 miesiące, do czasu kiedy zaczęłam brać leki. Dużo wtedy schudłam. Okropne przeżycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No :) a ja powiem coś pozytywnego :) wreszcie moje jedzenie jest normalne :) I przez tą presję, jaką czułam, żeby wpasować się w model dzisiejszej urody nie mogłam jeść. Ciągle mi się wydawało, że jestem odrobinę za chuda. Ale potem uświadomiłam sobie, że chudość to przecież może być tylko stan przejściowy, a nie wieczność niemożliwa do zmiany. Kiedy zaczełam tak myśleć zaczełam też normalnie jeść. I... chyba przytyłam O.o Bo moje spodnie wydają mi się ciasne! Szok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No :) a ja powiem coś pozytywnego :) wreszcie moje jedzenie jest normalne :) I przez tą presję, jaką czułam, żeby wpasować się w model dzisiejszej urody nie mogłam jeść. Ciągle mi się wydawało, że jestem odrobinę za chuda. Ale potem uświadomiłam sobie, że chudość to przecież może być tylko stan przejściowy, a nie wieczność niemożliwa do zmiany. Kiedy zaczełam tak myśleć zaczełam też normalnie jeść. I... chyba przytyłam O.o Bo moje spodnie wydają mi się ciasne! Szok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, trafiłam na to forum, mając problemy z odżywianiem i jak się cieszę że nie jestem sama... Może któraś z Was mi pomoże... Mam ten sam problem co większość tutaj tj, nie mogę jeść, uczucie głodu w ogóle u mnie występuje :( Jestem zadowolona ze swojej wagi, nie chcę się odchudzać, ani przytyć, chcę tylko normalnie jeść... :( Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową i depresje i tu mam pytanie, czy któraś z was brała na te problemy z niejedzeniem? Jeśli tak to jakie? BlackOrchidea CO Tobie pomogło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam podobnie, wpadłam nawet w lekka panike bo codziennie wazylam mniej. Mi pomogla wenlafaksyna np. Efectin lub mirtazapina np. Mirtor - to są oczywiście leki, które przepisuje lekarz psychiatra. Jeżeli jeszcze sie nie leczysz u specjalisty to moze cos z apteki bez recepty na poprawe apetytu pomoze :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatnio jedzenie w ogóle przyjemności niesprawia :? . Moja "przygoda" zaczęła się przeszło 3 lata temu - rygorystyczna dieta z jedno-kilkudniowymi napadami obżarstwa.

Około rok temu (czy tam pół) zaczęło się napadowe obżeranie (nie mogę niczego zdrowego przełknąć -jem chleb, pizzę, lody itp.) na przemian z głodzeniem się (chyba mogę to już tak nazwać). Teraz jem 500-700 kcal i... więcej nie mogę. Wyrzuty sumienia murowane. Wczoraj np. miałam sobie zrobić dzień nieco bardziej rozpustny, aby metabolizm mi nie siadł, to... Rano zjadłam 4 małe bułki (jak 2 duże), arbuza i na tym było koniec. Potem już niczego nie zjadłam, nie mogłam. Zamiast czerpać przyjemność z jedzenia, to ciągle mam wyrzuty sumienia. Może mi być słabo z głodu, ale nie zjem i koniec. Przecież dodatkowa kromka = wyrzuty sumienia = mogę sobie folgować do woli. Także zazwyczaj trzymam się czegoś na 100%, a jak już mi się nie uda, to nie mam hamulców.

BMI mam lekko powyżej 17, ale ja z tych drobno-kościstych, niski % mięśni, więcej tłuszczu (tak mi się wydaje). Jak szkielet na pewno nie wyglądam, ale problem tkwi w głowie :? . Przydałoby się poćwiczyć zamiast się głodzić i mogłoby być OK, ale nigdy nie wytrzymuję dłużej niż tydzień.

Miałam okresy, że było dobrze, ale krótkie - około miesiąc. Z tym, że jedynie kalorycznie jadłam normalnie, nie objadałam się, zdrowo się odżywiałam, ale w głowie i tak tkwił diabeł :roll: . "Musisz schudnąć, za nic w świecie nie możesz przytyć", bo wtedy czuję się ze sobą dużo gorzej, nienawidzę siebie i najchętniej bym się schowała w norze do czasu, aż znowu osiągnę niższą wagę.

Dodam, że to chyba jeden z objawów czegoś jeszcze bliżej nienazwanego, a nie główny. Jednak przysparza dużo problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem z jedzeniem... Nie mam w ogóle apetytu, na nic nie mam ochoty, najchętniej w ogóle bym nie jadł. Szkoda, że nie ma tabletek, które załatwiałyby sprawę jedzenia. Ale jem, bo wiem, że muszę, boję się zasłabnięcia, omdlenia. Dlatego jem, wmuszam w siebie jedzenie. Problemem jest też jedzenie przy ludziach, bo jadam wolno, powoli wszystko przeżuwam, robię długie przerwy, pauzy. Jedną kanapkę potrafię jeść ... godzinę. To jest dla mnie naprawdę trudne, bo nie chcę dopuścić do chudnięcia (ważę 56 kg przy wzroście około 175 cm). Ogólnie mam ten stan już od roku (w tym czasie wmuszając często jedzenie przytyłem 1 kg z 55 do właśnie 56 kg), tzn jakiś czas było nawet dobrze, teraz znowu wraca i czuję, że znowu muszę to przechodzić. Wstyd jak kolejny raz na stołówce będę jadł kotlet przez 40 minut albo oddam połowę obiadu. Ale jeść muszę, bo boję się o zdrowie.

 

Wszystko zaczęło się od jednego zemdlenia, przyczyny lekarz nie potrafił ustalić, ale ja wiem, że to chyba było z głodu, o strasznie chciało mi się wtedy jeść. Potem przez rok jakoś to było i rok temu na wyjeździe wpadłem w taką nerwicę właśnie - daleko od domu, w obcym kraju, bardzo nieregularne pory jedzenia i puszkowe jedzenie, na które już patrzeć nie mogłem.

 

Bez przerwy myślę o tym jedzeniu jako o przykrej konieczności. Nigdy nie jadłem dużo, jadłem mniej, ale przynajmniej nie było problemu, jaki mam teraz. Tzn jak nie chciałem jeść to nie jadłem, często wychodziłem bez śniadania. Teraz tak nigdy nie robię, wmuszam w siebie i jem na siłę. Przez to jedzenie kojarzy mi się przykro. Mam też z tego powodu wewnętrzne wyrzuty sumienia, bo wiem, że w Afryce ludzie umierają z głodu. Nie rozumiem jednak jak ludzie mogą wcinać wszystko w takich ilościach, czasem mam wrażenie, że w ogóle nie myślą o jedzeniu tylko jedzą automatycznie, jakby byli zaprogramowani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i don't eat

i don't sleep

i do nothing but i think of you

 

z naciskiem na to pierwsze. tak wlasciwie to nawet umyslnie nie jem, nawet jak sie czuje na maksa glodna. pale trzy papierosy pod rzad, kola zero albo tiger light (5kcal) i przechodzi. teraz przy wzroscie 160cm waze 45kg i dalej chudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i don't eat

i don't sleep

i do nothing but i think of you

 

z naciskiem na to pierwsze. tak wlasciwie to nawet umyslnie nie jem, nawet jak sie czuje na maksa glodna. pale trzy papierosy pod rzad, kola zero albo tiger light (5kcal) i przechodzi. teraz przy wzroscie 160cm waze 45kg i dalej chudne.

Would you care to elaborate..?

 

Bo podejrzewam, że z tego wynika drugie i pierwsze, wiec warto tym się zająć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×