Skocz do zawartości
Nerwica.com

klarunia

Użytkownik
  • Postów

    387
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez klarunia

  1. A mi się wydaje, że strasznie często się powtarza, żeby nie oceniać, bo niewiadomo, co kogoś sprowadziło do takiej, czy innej sytuacji. A ja będę oceniać, bo nie wierzę, że istnieje życie, które jest skazane na porażkę. Wierzę, że każde życie da się wygrać, choćby w ostatniej chwili. I nie umiem uwierzyć w to, że ktoś przegrał swoje życie, bo cośtam, bo go okoliczności zmusiły. -- 09 wrz 2013, 21:50 -- carlosbueno, dla mnie właśnie ta wspaniała osobowość pomimo tych wszystkich złych rzeczy już sprawia, że to życie jest udane. Zależy, jaką ktoś przyjmie definicję udanego życia.
  2. To nie jest Marek Aureliusz, nie mam o nim pojęcia . To bardziej taka ogólna "stara mądrość", że szczęście tkwi w oczach patrzącego na swoje życie.
  3. do posiadania nieudanego życia powodem jest tylko i wyłącznie nieudana osobowość. Nieśmiało się zgadzam. Wiem, że wiele osób jest gotowych zabić mnie za to stwierdzenie. Ale... jak tak patrzę na siebie, to naprawdę... martwiłam się rzeczami, które wcale nie były dla mnie przeszkodami. Myślę z resztą, że wszystkie te rzeczy wybrałam sama. Wyglądem też się przez jakiś czas martwiłam, ale króciutko na szczęście. Czasem tego wyglądu nie możemy zmienić. Ale osobowość już tak, o ile nie jesteś warzywem :) No i takie narzekanie na nadmiar urody trochę mnie rozwala. Urodę można ukryć, naprawdę. Wystarczy obejrzeć oryginalny wizerunek Brzyduli przed i po. Choć oczywiście nie trzeba się doprowadzać do takiego stanu. A poza tym nie wierzę, przecież ludzie nie są takimi pustakami, a już na pewno nie wszyscy. Jak masz wokół siebie inteligentką kadrę, to oni nie przeoczą Twojej inteligencji, to siedzi w Twojej głowie.
  4. Ech, atrakcyjność! Kolejny powód do posiadania nieudanego życia :) Nie, serio, im więcej zdobywam doświadczenia, choć jestem jeszcze młoda, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wszystkie powody, które sobie kiedykolwiek wymyślałam, że to niby przez nie moje życie wyglądało źle, były... bez sensu. Teraz już widzę, że nic dla mnie nie jest wielką przeszkodą, ani brak atrakcyjności, ani nadmiar, ani brak tego, czy tamtego... I że wszystko, co się wydarza, to tylko to, co się wydarza i nic więcej. Czym innym jest moja reakcja na to. U mnie się to sprawdza.
  5. Niestety to zdanie jest nie moje :) pochodzi z książki bardzo podobnej do hipotetycznego "pamiętnika pesymisty", pod tytułem: "Potwór w Twojej głowie. Jak być nieszczęśliwym i zatruć życie innym".
  6. BingeulBingeul, cieszy mnie strasznie, że ktoś też tu rzuca pozytywne spojrzenie :) aż fajnie się czyta :) -- 05 wrz 2013, 20:26 -- Amen. No generalnie życie to JEDEN WIELKI PROBLEM złożony z miliona mniejszych.
  7. To prawda, uśmiechanie się do lusterka może uczynić cuda. Albo powtarzanie sobie w kółko tego samego, pozytywnego zdania (tylko to zdanie musi być dobrze dobrane, ale to inny temat). Ale ludzie najczęściej próbują tego szybko się zniechęcając. Przestają po krótkim czasie. Ewentualnie po przerwie wracają do tego. Ale wtedy cały proces trzeba powtórzyć od początku. Chodzi tu o wytrwałość. Sama przekonałam się do wytrwałości dopiero w tym roku. A, i co do wytrwałości i wyglądu oraz otyłości... Ten przykład mi zaimponował: Facet był trenerem osobistym, ale niektórzy otyli mu zarzucali, że on nie wie, jak to jest być otyłym. Więc... http://deser.pl/deser/51,111858,12536443.html?i=0
  8. atma1986, ja nie analizowałam jakichś pojedynczych postów zbytnio. Nie wiem też, po co się bronisz. Poza tym takie "strasznie mało zrozumiałaś"... noo... czy ja jestem jakimś idiotą, czy co? :) Musiałabym chyba być, żeby strasznie mało rozumieć z czytanego tekstu. Ale w pewnym sensie masz rację. Ja Cię "nie rozumiem". Dokładnie tak samo, jak nie rozumiem samej siebie z tych czasów, kiedy byłam chora. Miałam negatywne myślenie, narzekałam, wydawało mi się, że nie mogę tego, czy tamtego. Jakby klarunia z teraz przyszła do klaruni z przeszłości, to w życiu by się nie dogadały, bo chora klarunia by zarzekała się, że zdrowa klarunia jej nie rozumie. Dopiero teraz widzę, że od zdrowia dzieliły mnie tylko dwie rzeczy: nieprzeżyte, dawne uczucia i myśli. Uczucia wypłakałam, wykrzyczałam, a myśli zmieniłam. Tylko do tego ostatniego trzeba było sobie je ciągle wbijać do głowy :) Po prostu z perspektywy osoby bez dołów, fobii, nerwic i depresji inaczej się widzi.
  9. Ojej. Wbrew wszystkim negatywnym argumentom ja i tak jestem przekonana, że przeceniacie wartość urody. Jeżeli uważacie, że to taka wielka przeszkoda, to sami sobie jakość życia tym pogarszacie. Jakbyście stali się nagle bardzo atrakcyjni, to znaleźlibyście sobie inne przeszkody. Myślę, że na siłę chcecie sobie udowodnić, że jest źle, źle i bardzo źle. Mi naprawdę wystarczy zobaczyć tylko jeden przykład osoby, która jest brzydka, a radzi sobie z życiem rewelacyjnie, albo niepełnosprawnego, który ma cudowne życie. Jeżeli ta jedna osoba twierdzi, że można, to wierzę, że można. Tak z resztą się zdrowieje, wierząc, że można. A jak się tylko wzdycha i narzeka, bo kiedyś było bardzo źle, to nic z tego nie będzie. Wy naprawdę nie dostaliście mało, tak, jak ja nie dostałam mało. I wiele możecie na tym zbudować. Ale dopóki człowiek sam siebie dołuje, to jeszcze się bardziej pogrąża. W ogóle patrząc na moje życie wydaje mi się, że 20% mojego cierpienia to faktyczne, złe rzeczy, które się zdarzyły w przeszłości, a 80% to moje własne dołowanie się, bo też tak kiedyś robiłam. Moim zdaniem to ciągłe wbijanie ludziom do głowy, że dzieciństwo do tak ogromnego stopnia determinuje nasze życie nie jest dobre. Mnie to przez ileś lat dołowało i ta myśl uniemożliwiała optymizm. Bo jeżeli i tak moje życie jest zdeterminowane przez okres, w którym byłam najbardziej nieświadoma, i najmniej mogłam sama siebie ukształtować, to już jest wszystko pozamiatane, nie? Ale dzieciństwo nie ma AŻ TAKIEGO wpływu na nasze życie, teraz to wiem.
  10. zmęczona_wszystkim, ech no, z takim podejściem się nie da wyzdrowieć. No ja wyzdrowiałam. Miałam fobię i depresje, a jakoś cieszę się życiem. I nie zgodzę się, że nie ma się z czego cieszyć. Jest milion powodów do radości.
  11. zmęczona_wszystkim, szkoda, no. Wiesz, masz wybór. Masz tylko jedno życie, możesz je przeżyć z radością.
  12. zmęczona_wszystkim, wydaje mi się, że strasznie negatywnie na to patrzysz.
  13. Jeżeli chodzi o zwracanie uwagi, to mam na myśli wszelkie zwracanie uwagi, także jako potencjalny partner. Tacy mężczyźni zawsze strasznie zyskują w moich oczach i chcę ich automatycznie poznać, pogadać z nimi. Przez to też niejeden z nich dla mnie zaczął być przystojny, pociągający. Serio, ktoś, kto na początku wydawał się brzydki zaczął wydawać się bardzo przystojny. A ta osoba ma strasznie fajnego chłopaka i znam też dwóch jej wcześniejszych chłopaków. Oboje byli jak dla mnie spoko.
  14. rotten soul, był. Ignorowałam właśnie tych przystojnych, w których tego pięknego wnętrza nie widziałam.
  15. zmęczona_wszystkim, jak nieatrakcyjna osoba ma zwrócić na siebie uwagę? Ja na przykład miałam bardzo często tak, że jakiś brzydki chłopak powiedział kilka słów i w tych kilku słowach było już widać, jak bardzo pozytywnym jest człowiekiem. Nie wiem, jak to się dzieje, ale mnie to zjawisko aż razi. No słowo daję, facet powie tylko kilka słów, jedno zdanie, ale tak bije od niego jego cudownym wnętrzem, że nie sposób tego nie zauważyć. A potem odzywa się dalej i tylko potwierdza to, że naprawdę jest cudowny. Ze szczęśliwych ludzi ich szczęście się po prostu wylewa :) Takie same obserwacje mam, jeżeli chodzi o dziewczyny. I wrażenie wywarte przez takie osoby powala mnie 100 razy bardziej, niż jednosekundowy rzut oka na kogoś atrakcyjnego fizycznie. Takie cudowne z wnętrza osoby sprawiają, że w moich oczach tamte urodziwe usuwają się w cień. A tak szczerze, to nie znam osobiście nikogo niepełnosprawnego/chorego. Znam tylko wiele historii opowiedzianych przez innych. A z nieatrakcyjnych osób to znam jedną. Ale naprawdę, babka mała, jak dziecko, garbaty nos, czerwona twarz, zupełnie nieproporcjonalna. No kanonu urody to ona nie spełnia (mówiąc "nieatrakcyjna" właśnie niespełnianie kanonu mam na myśli). I ma powodzenie
  16. Dokładnie! :) To jest strasznie subiektywne. A jeszcze na dodatek... może być na przykład mężczyzna, który jest dla mnie bardzo przystojny, a jednocześnie mnie nie pociąga fizycznie. I z tego, co rozmawiałam z innymi, to nie tylko ja tak mam Śmieszne to jest.
  17. zmęczona_wszystkim, ale gdzie ja napisałam, że jak ktoś jest brzydki, to na pewno go spotka prawdziwa miłość? Nie rozumiem zupełnie skąd ten wniosek. Nic takiego nie napisałam Napisałam tylko, że urodą nie zyska się prawdziwej miłości. Chodziło mi o to, że niektórzy przeceniają wartość urody. Niektóre kobiety sobie myślą, że jakby były ładne, to automatycznie miałyby wysokie poczucie własnej wartości, że ktoś by je pokochał itp. A tak po prostu nie jest. Urodą nie zyska się miłości. -- 04 wrz 2013, 19:48 -- Piszę o tym, bo mam wrażenie, że autorka przypisuje temu brakowi urody niemal wszystkie swoje niepowodzenia życiowe, wszystkie problemy. Tak, jakby brak tej urody był jakąś przeszkodą nie do przeskoczenia. Jej, ilu jest brzydkich albo niepełnosprawnych, albo chorych ludzi, którzy mają cudowne życia? Ale tak cudowne, że większość zdrowych/ładnych/sprawnych ludzi mogłaby im pozazdrościć. -- 04 wrz 2013, 19:50 -- Marko80, tak, bo chude kobiety są fe i nikomu się nie podobają Taaa, jaaasne Nie mogę tego, jak się klnęło na grubych, to teraz grubi są zakompleksieni (i wcale się nie dziwię), i teraz trzeba dopiec chudym (bo to taaaaakie pomocne!). Przez takie chamskie komentarze jak Twój ludzie mają kompleksy.
  18. Jeżeli uważasz, że ktoś Cię nie pokocha przez wygląd, a gdybyś tak nie wyglądała, to by Cię pokochał... to wiedz, że wygląd z miłością nie wygra. No, chyba, że interesuje Cię wymiana handlowa, a nie prawdziwa miłość. Mówię poważnie. A co do samego wyglądu. Nie wiem, dla mnie nie ma znaczenia to, że innym się podobam, kiedy sama sobie wydaję się brzydka. Więc jeśli faktycznie to jest taka wada, że Ci się nie podoba, ale bez niej byłoby dobrze, to faktycznie operacja jest dobrym wyjściem. Ale jeśli po operacji dalej wpadniesz w jakieś głębokie kompleksy, to znaczy, że tu tak naprawdę nie o wygląd chodziło.
  19. Zagadaj do mnie, ja jestem idealna xD -- 19 sie 2013, 15:05 -- A tak serio, to może się boisz czegoś?
  20. Mój ukochany cytat: "Jeżeli chcesz być szczęśliwy, to po prostu... nim bądź." albo: "Bóg mi wybaczy, to Jego fach."
  21. Ale ja nie napisałam, że uważam, że to nienormalne dlatego, że mnie nie interesuje. Nie z tych powodów tak uważam. Po prostu tak uważam. Tak, jak niektórzy uważają, ze... nie wiem... na przykład... hmm... jaki by tu przykład... o, że na przykład utrzymywanie ceilbatu jest nienormalne, czy cokolwiek... tylko nie mówcie, że czujecie się tym obrażeni btw nie wierzę, że ktoś dosłownie "nie może" się zakochać. No ale to też temat rzeka.
  22. Flea, trafnie ujęte :) A co do chorób... jestem zdania, że w 99% wywołujemy je sami i w tylu też procentach jesteśmy je w stanie wyleczyć. Mi samej udało się wyleczyć niektóre dolegliwości, a teraz walczę z pozostałymi. Ostatnio byłam na wizycie u okulisty, bo jestem krótkowidzem i chciałam znowu zacząć nosić soczewki. I pani okulistka do mnie takie zdanie: "Pani będzie nosić okulary do końca życia. Wyleczenie się z tego nie jest możliwe.". A ja do siebie w myślach: "Chyba się Pani coś pomyliło ". nie chodzi mi oczywiście o pokazanie, że ona była głupia, itp., z resztą nie uważam o niej tak. Była kompetentna. Ale moim zdaniem po prostu faktycznie w tej kwestii się pomyliła. Dlaczego tak uważam? Dlatego, że miałam terapeutkę, która podczas spotkań potrafiła mnie zainspirować i zawsze, ZAWSZE po tych spotkaniach bardzo wyraźnie wyastrzał mi się wzrok. Nie mam pojęcia, jak to się stało. Ale widocznie choroba moich oczu nie jest spowodowana czynnikami fizycznymi, tylko zgorzknieniem mojego mózgu
  23. Moim zdaniem to nie jest normalne. Dla mnie w ogóle oglądanie pornografii jest dziwne. Nie rozumiem, jaką frajdę ludzie znajdują w patrzeniu na obce osoby uprawiające seks. Dla mnie to tak, jakbym patrzyła, jak ktoś sika (nie interesuje mnie oglądanie obcej osoby w takiej sytuacji...). Prędzej zamontowałabym sobie wielkie lustro w sypialni, niż oglądała pornografię. Moim zdaniem zupełnie zdrowy psychicznie człowiek nie ma takich dziwnych potrzeb, a jeżeli ktoś ma, to coś jest nie tak. Poza tym, jeżeli coś takiego mi już mignęło przed oczyma (na przykład jakaś reklama) to odpycha mnie to. Oglądanie ludzi, którzy uprawiają seks za pieniądze... Dla mnie seks automatycznie łączy się z miłością, a taki, który się nie łączy mnie nie interesuje. Nie mogę już tej całej wulgarności. Wulgarność to nie namiętność. No. To tyle mojego zdania na temat pornografii. A co do autora... czytając opis wydaje mi się, jak moim niektórym przedmówcom, że to jest uzależnienie. Nie tylko od pornografii, ale też od komputera. Musi stać za tym jakiś strach.
×