Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Mój chłopak nie znosi mojej matki, bo uważa ze jest falszywa. A rozeszło się o to, ze powiedziała mi ze kiedyś będę mieć z nim duże problemy, wręcz delikatnie sugerowała żebym go zostawiła. Ale ja oczywiscie słucham głosu serca i tego nie zrobiłam. Wczoraj mu powiedziałam ze chce żebyśmy dzisiejszy dzień spędzili u mnie w domu, bo atmosfera się poprawiła itd. A on ze mnie zawiezie i sobie pojedzie. Fajnie, jedyny dzień który możemy w całości spędzić razem, a on ma mnie w dupie.

Tak samo ze świętami. W końcu spędzamy osobno, bo ja chce ze swoja rodzina a on ze swoja. W zeszłym roku byliśmy z jego rodzina, wiec w tym roku mógłby się poświęcić! Ale nie :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rzygam matematyką kilka set zadań na święta to chyba lekka przesada!!!!

od tego problemy tz. "miłosne" ehhhhhhhhh te kobiety...

 

-- 16 gru 2012, 12:47 --

 

rzygam matematyką kilka set zadań na święta to chyba lekka przesada!!!!

od tego problemy tz. "miłosne" ehhhhhhhhh te kobiety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głupio mi, że tak wpadam na to forum, żalę się, i znikam, przez co pewnie trudno jest współczuć czy doradzać, jakiemuś anonimowi... W wolne postaram się tu troche posiedzieć i poczytac, a póki co...

 

Dziś mam poprawę kolokwium z konwersacji, boję się panicznie, mam ataki autoagresji. Jest coraz gorzej, mam mysli samobójcze, ostatnio przedawkowałam leki. Jestem na tym etapie, że nie chodzi nawet o zdam/nie zdam, a o to, czy dam radę się ubrać i wyjść z domu. A wizyta u psychiatry prywatnie dopiero w styczniu... Szukać pomocy prywatnie, jak myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em., Snejana,

Sorki dziewczynki ,ale poczytajcie sobie Kasi wpisy na forum i zrozumiecie na czym to polega Twoi rodzice nie zrozumieli ,a Ty się jeszcze nie wyleczyłaś,

Kasi tato jak Kasi tato a mama jak mama , jest różnica miedzy nią a wami mimo wszystko, miedzy mną a nią tez jest w sumie chociaż swoje też przeszłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zróbcie coś no... :why: jestem taka chora, tak mnie rozłożyło, a mam tak dużo do zrobienia. wszyscy przed świętami chcą się spotkać, a ja jeszcze mam na głowie jutro pracę i w czwartek odbiór kasy i terapeutę... a przez chorobę na nic więcej sił nie mam. mam nadzieję, że jak zrobię sobie w środę wolne od wszystkiego - pierdolę, nie robię - to wyzdrowieję i będę miała czas i siłę, by z ludźmi się spotkac.

bo... w końcu mało czasu zostało.

jej jestem już chora z 2 miesiące, raz mniej raz więcej, ale choruję non-stop. nie wiem, co jest. terapeuta oczywiście twierdzi, że przez sytuację w domu, no ale bez przesady :P chociaż wiem, że organizm mogę mieć przez to osłabiony, no ale wszystkiego zwalać na rodzinę nie mogę ;) po prostu - uroki jesieni/zimy.

Chociaż... Nigdy tak nie miałam, aż tak. No może mam jakiś gorszy okres w życiu. Dobra wyżaliłam się... Teraz tylko trzymajcie kciuki, żebym dziś jeszcze wyzdrowiała! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, mi się wcześniej zdarzały bóle głowy, stany podgorączkowe, bóle brzucha, omdlenia, nudności, a nawet wymioty (nawet miałam podejrzenie zap. wyrostka robaczkowego), bóle serca (takie kłucie), no ale, żeby gorączka, objawy grypopodobne przez kłopoty w domu? no nie wiem...

Przez ost. dwa miesiące chodziłam z chrypą, bólem gardła - terapeuta zwalił to na sytuację w domu, teraz doszedł katar... ledwo funkcjonuję. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em., też mam ponoć niedoczynność tarczycy, nic mi to nie robi. tyle, że jestem niska.

 

-- 17 gru 2012, 22:41 --

 

(m.in. nieprawidłowe wydzielanie hormonu wzrostu)

 

wkurwiła mnie moja przyjaciółka. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, wpadam na forum bo to mój ostatni pomysł na jakiekolwiek wsparcie.

Nie mam sił nawet opisać całego gówna które zdarzyło się na przestrzeni ostatnich 6 lat mojego życia, nie wiem nawet od czego zacząć.

6 lat temu moi rodzice rozstali się gdy matka znalazła sobie faceta i zaszła z nim w ciąże, zaczęło się piekło,miałam wtedy 13 lat. Wcześniej gdy w szkole jakaś koleżanka/kolega powiedziała że jej rodzice się rozstali to było to dla mnie coś wręcz niemożliwego, nie byłam sobie w stanie wyobrazić że coś takiego mogłoby się przytrafić mojej rodzinie. Zawsze byłam bardzo wrażliwa, tak mnie wychowano, tata bardzo kochał mame i co dzień widziałam tą miłość, nigdy nie podniósł na nią ręki, na mnie też, dzieciństwo wspominam miło. Ojciec zaślepiony miłością nie widział jaka matka jest na prawdę, oszukiwała go i wykorzystywała jego zaufanie, nie zdawałam sobie z tego sprawy bo byłam za mała. Matka różniła się od ojca w metodach wychowywania mnie, nie miała zahamowań by mnie skarcić za "złe zachowanie", nie lała mnie do nieprzytomności ale potrafiła uderzyć mnie w twarz, szarpać mną bądź nakrzyczeć, mimo to było mi dobrze w mojej rodzinie, nie żyliśmy w przepychu, mieszkanie należące do rodziców mojej matki, 2 pokoje,kuchnia,łazienka, niczego mi nie brakowało. 6 lat temu wszystko się posypało w jednym dniu. Wróciłam ze szkoły, w domu nie było nikogo, siedziałam w swoim pokoju, słuchałam muzyki w radiu i chyba pakowałam książki na następny dzień do szkoły, gdy po 30,40min do domu wrócił tata wpadł do mnie do pokoju, pocałował mnie w czoło, podgłośnił muzyke w radiu, i poszedł do swojego i matki pokoju, płakał , trząsł się, byłam przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje, po chwili poszłam do niego i widziałam jak zalewa się łzami, zaczęłam płakać gdy zaczął mi, małej dziewczynce tłumaczyć że mamusia pojechała do swojego kochanka do Warszawy(mieszkamy w Krakowie). Dał mi telefon, wybrał numer do mamy i powiedział żebym jej powiedziała by wróciła do nas do domu. Zalana łzami błagałam matke by tego nie robiła jeżeli mnie kocha, wtedy była na dworcu, powiedziała że mnie kocha ale nie może tego zrobić i się rozłączyła. Wtedy poznałam nieznany mi świat przepełniony kłamstwem i nienawiścią. Jej wypady do kochanka ciągnęły się przez pare miesięcy może 3,4.. jechała na 3 dni i wracała, mówiąc tacie że więcej tego nie zrobi ale zawsze okazywało się że to bujdy. Jakoś w czasie tego amoku matka zabrała mnie na narty do Myślenic, potem dopiero zrozumiałam że to była próba manipulacji. Gdy wieczorem wróciłyśmy do domu rzeczy taty nie było, wyprowadził się do swoich rodziców, gdzie mieszka do dziś. Wpadłam w histerię, nie jestem w stanie opisać tego bólu. W jakiś czas później kochanek matki przyjechał do krakowa.Wyszłam z domu do sklepu na osiedlu gdy nagle ktoś zawołał mnie po imieniu, mężczyzna, wysoki ok 40 lat, zapytałam kim jest odrzekł że moim nowym tatusiem, zaczęłam krzyczeć i kazałam mu wyp**dalać, pod sklepem stały chłopaki z osiedla więc go pogonili, jednak pare dni później nie wiem jakim prawem znalazł się on w moim domu. Patrzyłam jak leży z moją matką na łóżku w którym spała z moim tatą, nienawidziłam tego. Okazało się że ten cały cyrk dzieje się dlatego że matka jest z nim w ciąży i postanowili wychować dzieci,miała urodzić bliźniaki. Jej facet, zarobas kupił mieszkanie w krk, większe niż to w którym mieszkałam do tej pory, powiedział że będe miała piękny pokoj, kupował mi jakieś ubrania i inne drogie pierdoły, myślał że w ten sposób uspokoi moje emocje i nienawiść, nie udało mu się. Nie mogłam zamieszkać z tatą gdyż nie miał on swojego mieszkania. Gdy mieszkaliśmy już w nowym mieszkaniu kochanek matki zaczął pokazywać prawdziwe oblicze, gdy spostrzegł że nie uda mu się znaleźć u mnie akceptacji zaczął traktować mnie jak śmiecia. Pierwsza chora sytuacja gdy w napadzie agresji rozbił mój telewizor o podłoge, skończyło się to interwencją policji. Takie sytuacje powtarzały się nagminnie, broniłam się,musiałam mieć szytą ręke w wyniku bójki z nim, matka jednak zawsze stawała po jego stronie. Szukałam ujścia dla emocji, zaczęłam się ciąć, bić ludzi, gnębić młodsze ucznnice w szkole. Narobiłam sobie bardzo dużo problemów, mam za sobą wiele spraw sądowych, 2 miesiące temu zdjęto ze mnie nadzór kuratorski. Ja i tata wytoczyliśmy 3 sprawy przeciwko ojczymowi jednak każda kończyła się naszym niepowodzeniem z powodu braku dowodów.

Stałam się jeszcze bardziej wrażliwa na to jak ludzie mnie traktują choć nie było po mnie tego widać gdy biłam i terroryzowałam ludzi.

4 lata temu zranił mnie człowiek którego pokochałam, w którym myślałam że mam wsparcie w swoim gównianym życiu. Pomyliłam się. Facet który stał się dla mnie wszystkim,po pół roku związku powiedział mi że mnie zdradził ze swoją byłą która w tego wyniku zaszła w ciąże. Był starszy ode mnie, miał wtedy 23 lata. Ta kobieta poroniła, gdy to się stało zaślepiona miłością wróciłam do niego pomimo tego że po tym zdarzeniu miałam za sobą 1 próbę samobójczą, podcięłam sobie żyły u siebie w łóżku, gdyby nie interwencja matki mogłoby skończyć się to tragicznie. Mój związek z tym człowiekiem trwał 1,5 roku. Przez ten czas okazało się że to kolejny koszmar, on miał problem z alkoholem, on nie pracował więc wszystkie moje pieniądze przepijaliśmy razem, stałe kłótnie, pare razy doszło do rękoczynów, potem było tylko gorzej. Byłam u psychologa gdyż nakazał mi się tam udać mój kurator, jedynym powodem dla którego wtedy zgodziłam się tam pójść był plan zdobycia recepty na leki nasenne. Przez pare spotkań trułam że nie moge w ogóle spać, że gdy uda mi się zasnąć to po 3 godzinach się budze. W obecności mojej matki lekarz wypisał recepte, byłam rozczarowana bo wiedziałam że te tabletki mnie nie zabiją. Gdy dostałam recepte przestałam uczęszczać do psychologa, koniecznością były jednak badania przeprowadzone przez psychiatre. Stwierdzono nerwicę i coś tam jeszcze, nie wiem, na badaniach byłam z tatą i nigdy nie pytałam jaką diagnoze postawił lekarz. Nie przepisano mi jednak żadnych leków.

Pare dni po zrealizowaniu recepty nawaliłam się na mieście, wróciłam do domu i połknęłam całe opakowanie. To był koszmar, kręciło mi się w głowie, nie mogłam oddychać, serce biło nie tak jak powinno jednak nic poważnego mi się nie stało.

Coraz bardziej nienawidziłam ludzi i świata który mnie otacza. Kiedyś było to oparte na buncie, tym że nikt nie rozumie, nikt nie chce słuchać.

Z tamtym facetem się rozstałam po tym jak w 2 dni po naszej rocznicy wpie**olił mi jak psu. Po dziś dzień nie rozumiem dlaczego tak bardzo go kochałam i dlaczego się od niego uzależniłam. Pewnie do dziś bym z nim była gdyby nie mężczyzna który przyglądając się naszemu związkowi postanowił go przerwać. Związałam się z nim w miesiąc po rozstaniu z tamtym i jestem z nim do dziś, wiem bardzo mała przerwa, ale dziś wiem że to było dobre.

Dziś ten związek nie wygląda tak jakbym chciała, popełniliśmy dużo błędów, które teraz odbijają się na naszym wspólnym życiu.

3 miesiące temu znów pijana targnęłam się na swoje życie, pochlastałam sobie nadgarstek nożem kuchennym, krew była wszędzie, połknęłam całe opakowanie tramalu, popiłam wódką. Interweniowała moja przyjaciółka i kumpel. Stało się to w domu mojej babci u której mieszkałam ponieważ ojczym wyrzucił mnie z domu. Nie chcieli dzwonić na pogotowie bo wiedzieli że będę miała przez to kłopoty, sami się mną zajeli, spałam 2 dni, gdy się obudziłam płakałam że mi się nie udawało, czułam się jakby mnie ktoś bił z całej siły przez pare godzin, wszystko mnie bolało, nie wychodziłam z łóżka przez 2 tyg. Nie myslalam o niczym, miałam jedną wielką dziurę w mózgu. Mam okropne blizny.

Nie wiem dlaczego tak bardzo nienawidze życia, chyba się na nim zawiodłam, mój facet cały czas się denerwuje gdy mówie jak bardzo nie podoba mi się moje życie i ile bym pozmieniała gdybym mogła. Twierdzi że potrafie tylko narzekać. Może i ma racje ale ja utkwiłam w martwym punkcie, nie widze żadnego wyjścia. Kiedyś się wyżywałam na ludziach, dalej jestem agresywna ale teraz więcej rozmyślam o tym że wszystko wokół nie działa tak jak powinno, że ludzie zgubili sens, nie znają swojej wartości, jak rośliny. Zdaje sobie sprawe że powinnam udać się do lekarza i planuje to zrobić zanim znowu mi odbije i będe próbowała zrobić sobie krzywdę jednak wiem że lekarz nie jest czarodziejem i nie wymaże z mojej pamięci wszystkiego co zepsuło moją psychike i pogląd na świat. Nikt nie cofnie czasu i nie da mi drugiej szansy na inny start. Cały czas ktoś mnie rani, stałam się tak wrażliwa że nie moge sobie z niczym poradzić. Z matką mam fatalne relacje, nienawidzimy się , jednak musze z nią mieszkać, to mnie zniszczyło. Rodzice powinni zadbać o to co się dzieje w mojej głowie i co bedzie się działo już w momencie gdy się rozstali, gdyż stało się to na przestrzeni najważniejszych lat mojego rozwoju, oni tego nie zrobili. Kształtowali mój charakter i osobowość do 13 roku życia potem wszystko działo się samoistnie i doprowadziło mnie do tego momentu.. Dalej jestem ale już dawno wszystko we mnie pękło i za daleko zaszło. Nie wiem czego od Was oczekuje, musiałam to napisać bo znowu mam gorsze dni i nie ma osoby która chciałaby mnie wysłuchać, wszyscy zasze mówili że dzieci w afryce nie mają co jeść i żyją a ja się przejmuje tym co się stało/dzieje.. Nie wiem już jak żyć, zastanawiam się sama o co mi chodzi, dlaczego cały czas cierpie i nie potrafie żyć szczęśliwie, podążać za marzeniami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

afiem, przeczytałam, współczuję.

masz 19 lat, uczysz się, pracujesz?

jeśli mieszkanie z matką Cię niszczy, to spróbuj znaleźć pracę i się jak najszybciej oduzależnic finansowo od matki, wyprowadź się.

może nie tak od razu, ale zacznij o tym myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdybym tylko mogła..

 

-- 17 gru 2012, 23:06 --

 

Robie zaoczne liceum, zawaliłam 2 lata gimnazjum. Pracuje u matki w firmie, jestem od niej uzależniona. Osobie z moim wykształceniem bardzo trudno znaleźć prace która pozwoliłaby na samodzielne mieszkanie. Chciałam wyprowadzić się z chłopakiem ale on zwleka i nie zależy mu na tym tak jak mi gdyż nie ma toksycznej sytuacji w domu i nic ani nikt go stamtąd nie wypędza, ma 25 lat a nie pali mu się do dorosłego życia. Wyprowadzałam się już pare razy, do babci, przyjaciółki, ale tak się nie da, zawsze wracałam i czułam upokorzenie przez matki która powtarza że bez niej nie mam szans i zginę w świecie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×