Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Ja również zauważyłam że od

 

kiedy mam nerwicę płaczę częściej niż zwykle. Jutro mam umówioną wizytę u psychiatry, wolałabym się jednak nie rozpłakać ale

 

myślę że nie wytrzymam.

Cicha wodo, trzymamy kciuki za dzisiejsza wizytę:) nie zapomnij opowiedziec nam

 

jak było! Powodzenia:))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez płacze duzo w życiu,zawsze w samotnosci tak..nie mowie

 

tego nikomu,bo po prostu sie wstydze,moze sie to zmieni,jak chodzilem do psychologa to tez chcialo mi sie plakac,ale jakos z

 

trudem sie powstrzymalem...zobaczymy jak to bedzie w przyszlosci na kolejnych wizytach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc jestem już po pierwszej

 

wizycie :D Naprawdę nie ma sie czego bać. Od rana byłam strasznie nerwowa jak chyba jeszcze nigdy. Kiedy dotarłam na

 

miejsce przeraziła mnie kolejka w poczekalni ale jak się później okazało ludzie czekali na dwóch psychiatrów. Siedziałam tam

 

ponad godzinę i walczyłam z tym aby się nie popłakać. W końcu weszłam... W środku było już dobrze, nie płakałam tylko ze

 

spokojem o wszystkim opowiedziałam. Pani była bardzo miła, zadawała wiele pytań i naprawdę była zainteresowana moim problemem

 

czego obawiałam się najbardziej. Przepisała mi Luxetę - mam brać codziennie i Afobam - tylko w przypadku ciężkiego stanu.

 

Następną wizytę mam jeszcze przed świętami, 21 grudnia. Dodatkowo raz w tygodniu mam chodzić na terapię grupową do DDA

 

(dorosłe dzieci alkoholików). Bardzo się cieszę że zdecydowałam się na tego lekarza, od razu czuję się o wiele lepiej i

 

zachęcam innych do podjęcia tego, tylko wbrew pozorom trudnego kroku. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś może wie czy Afobam mozna używać przy bezdechu. Bo

 

Xanaxu nie mozna. Jaki lek uważacie za najbardziej bezpieczny?Używam te wymienione leki doraźnie kiedy jest ze mną naprawde

 

źle ale chciałabym zacząć regularnie używać jakiś lek.Nie ufam lekarzom.Lecze sie od niedawna.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na głównym forum jest mój

 

list zatytułowany Globus Histericus.

.Zainteresowanych moją historią choroby tam odsyłam.

Obecnie zaczynam swoje

 

leczenie.Biorę lek Seroxat,ale to dopiero tydzień i to po połówce.Lekarz doradził mi też psychoterapię na oddziale dziennym

 

szpitala.Co to u licha jest?Słyszałam,że jest tam jakaś muzykoterapia,wycinanki,trzymanie się za ręce...Czy ktoś to

 

przeżył?Czy to rzeczywiście tak wygląda?Bez urazy,ja rozumiem ze to po to żeby zapomnieć o atakach,ale czy na

 

pewno....

Przebywanie wśród takich ludzi może jeszcze bardziej zdołować.Po raz pierwszy w życiu byłam u psychiatry i już

 

tam klienci na korytarzu wyglądali jak szaleni schizofrenicy.

Doradżcie co robić.Aha,ja studiuję dziennie na V roku.Czy

 

taka psychoterapia wiąże się ze zwolnieniem ze studiów?Matko,ja nie mogę do tego dopuścić........Już i tak przez chorobę

 

opuściłam dużo godzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana Moniczko, ja byłam na psychoterapi grupowej, fakt ze

 

nie w szpitalu, ale w takim ośrodku:) mam bardzo przyjemne wspomnienia z tej tarapi.......naprawde sa tam rozne zabawy i

 

duuuuzo rozmow:) poznałam tam naprawde wspanialych ludzi i do dzis utrzymuje z nimi bardzo bliskie kontakty. Terapia nie jest

 

po to, zeby zapomniec o atakach, ale po to by ich nie miec! Na mnie te 3 miesiace leczenia miało znakomity wpływ- zupełnie

 

inne spojrzenie na niektóre sprawy, inne kontakty z ludzmi i duzo lepsze samopoczucie:) Nie boj sie, bo atmosfera tam jest

 

bardzo przyjemna........:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka terapia na oddziale dziennym trwa ok. 10 tygodni,

 

codziennie są spotkania w godz.8-13 , oprócz weekendów.Jesli jest sie osoba pracującą dostaje się na to zwolnienie lekarskie,

 

na cały okres trwania terapii. Tak to wygląda w moim mieście,ale sądzę, że w innych miastach, może byc podobnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy atak miałam około

 

dwóch lat temu-trafiłam na pogotowie z podejrzeniem zawału. Zrobiono mi kompleks badań, które wykluczyły tę chorobę. Potem

 

obejrzał mnie neurolog, sprawdzili płuca, morfologie. Wszystko było dobrze oprócz niedoboru magnezu i potasu. Atak ten był

 

dla mnie czymś przerażającym-rzeczywiście myślałam, że umieram na zawał, bo wtedy przez myśl mi nie przeszło, że to nerwica,

 

chociaż od ładnych paru miesięcy byłam kłębkiem nerwów, żyjąc w wieeelkim stresie chyba właśnie już wtedy nerwica się

 

zaczęła, bo przez dobry tydzień byłam spięta, zdrętwiała i okropnie się bałam, że znowu nadejdzie atak. Potem wszystkie

 

dolegliwości jakoś ustąpiły, a nawet jeśli coś mi dokuczało, to w małym stopniu i raczej nie wiązałam tego z moim pierwszym

 

napadem, choć może gdzieś podświadomie...2 tygodnie temu w niedzielny poranek oglądając TV, popijając herbatkę, NAGLE

 

poczułam ucisk w sercu, momentalnie zdrętwiała mi lewa ręka, noga, szyja, aż do szczęki. Ogarnął mnie PANICZNY STRACH. Serce

 

biło jak szalone, policzki płonęły mimo, ze całe ciało drżało z zimna. Trafiłam do szpitala -no i ta sama historia-ekg,

 

badania itd-wszystko w porządku-efekt-zalecenie wizyty u psychiatry. W dniu, w którym miałam umówioną pierwszą wizytę (w

 

ubiegły piątek) nie mogłam wstać z łóżka. Bałam się, leżałam drętwo wymyślając 100 powodów, dla których by nie pójść.

 

Pierwsze łzy popłynęły już w rejestracji, tam bowiem "wszystko się zaczęło".Moim zdaniem kompletnie nieprzygotowana do

 

takiego typu praktyk pielęgniarka spisywała historię mojej choroby, która miała służyć jako podstawa dla pani doktor

 

psychiatry. Wspomniana pielęgniarka zadawała wiele bardzo osobistych pytań z miną esesmana, zupełnie nie biorąc pod uwagę

 

mojego stanu, roztrzęsionych rąk, łamiącego się głosu...Totalna znieczulica. Nie liczyłam na powitanie kawą i ciastkami, ale

 

myślałam, że ona ma krztę empatii i jeśli swoim zachowaniem mi nie pomoże, to przynajmniej nie wystraszy. Po takim wstępie do

 

gabinetu pani doktor weszłam zalana łzami. A psychiatra chyba rzeczywiście przyjmuje płaczków na co dzień, ponieważ zupełnie

 

nie zwracała uwagi na moje chlipanie. Po prostu rozmawiała ze mną i "robiła swoje". Bolało mnie trochę, kiedy dość dosadnie

 

"badała", czy przypadkiem nie jestem narkomanką, lub doszukiwała się przyczyn moich lęków gdzieś w dzieciństwie, mimo że na

 

ile mogłam, na tyle jasno wyjawiłam jakie są moje życiowe problemy, za którymi ewentualnie przyszła nerwica. Kazała mi spisać

 

losy mojego życia i przynieść na następną wizytę. Wyszłam stamtąd z wielką ulga i postanowieniem, że już nigdy mnie nie

 

zobaczy, jednak, kiedy ochłonęła doszłam do wniosku, że "dam jej jeszcze jedna szansę". W sumie to był pierwszy nasz kontakt,

 

ja byłam przestraszona. Jeśli druga wizyta będzie przebiegała podobnie, poszukam innego lekarza. Jedno wiem na pewno-będę

 

korzystać z pomocy fachowca, bo sama nie dam rady.

 

Temat przeniesiony

 

do subforum 'O nerwicy lękowej...' (dop. Lith)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie

 

szukania psychoterapeuty i tak zastanawiam się,

kto (z założenia) jest lepszym terapeutą: psycholog czy

 

psychiatra?

Boję się, że psychiatra nie widzi człowieka, a jedynie "jednostkę chorobową".

Co o tym sądzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem zdania że pscholog. może dla tego ze na takich

 

trafiałam. psychitra jest od wypisywania leków. ma mało czasu by pogadac itp. z psychologami z którymi pracuję mam mozliwość

 

pogadac o mojej córce, o moich obawach że jak rodzice umrą to ja nie dam sobie rady, mogę popłakać że mam problemy z

 

sąsiadami albo zbyt duże ambicje, albo że wyrzucili mnie z pracy .........wolę psychologów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapisałam się na przyszły piatek. Do tej samej pani doktor.

 

Już mam stracha, ale to prawda, że nie ma sensu skakać z kwiatka na kwiatek. Niech pani doktor pozna mnie, a ja ją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem, że kobieta w tej roli to stereotyp :!: Ile

 

mi się "to" ciągnie dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam wszystkie fatalne psycholożki w ilości 4 z którymi miałem średnią

 

przyjemność przez te kilka lat pracować i to był kompletny bezsens, leczenie bez postępów. W końcu ostatnia z pańpsycholi

 

stwierdziła, że może poleci mi swojego kolegę z czasów studiów. Mówiąc dosadnie, koleś poprostu wyprowadził mnie na brzeg

 

mojego bagna, nawet miałem niedawno mały come-back do niego chociaż krótki bo doszliśmy do wniosku że już mi niepotrzebny :!:

 

Psychiatra akurat jeden był rąbnięty, ale wyjątek potwierdza regułę. Kobiety-lekarze potrafią zalecieć znieczulicą afgańskich

 

terrorystuf :twisted: , pamiętam kiedyś pani ordynator opolskiego szpitala doprowadziła do histerii moją matkę, naprawde

 

takie tylko killem :evil::evil::evil:

Do tego nie zgadzam się z KORKIEM. Oczywiście, 3-4 wizyty to minimum żeby

 

stwierdzić że lekarz nam "nie pasuje", ale na rezultaty można czekać do oosranej śmierci. Tymczasem, zmiana lekarza potrafi

 

zaowocować obrotem spraw o 180 stopni, nie zmuszaj się do lekarza, każdy ma swoje metody, swoje leki i inny poziom

 

inteligencji. Szukajcie a znajdziecie :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Reiri, wydaje mi się, że nie można tak stawiać sprawy,

 

że wszystkie kobiety psychoterapeutki są fatalne a mężczyźni w tej roli wspaniale się odnajdują i odwrotnie. Ja akurat

 

trafiłam na świetną kobietę, naprawdę czuję, że chce mi pomóc (mogę do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy jeżeli akurat

 

źle się poczuję) i ogólnie dobrze mi się z nią rozmawia.

Myślę,że ważna jest nie płeć psychoterapeuty a jego umiejętności

 

i poziom empatii :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak myslę. łatwiej mi rozmawiać z kobietą o moich

 

sprawach seksualnych jak z mężczyzną. mój pogląd na te sprawy jest istotny w mojej nerwicy. poza tym pierwszy mój psycholożek

 

nie wywarł na mnie dobrego wrażenia poza tym kosztował 70 zł!! drugi zajmował się tylko wypisywaniem recept. w końcu trafiłam

 

na PANIĄ i jak narazie ....chwalę sobie ten kontakt. nie mówmy hop bo różnie w życiu bywa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×