Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

ja mialam te bole caly czas tez mialam wlasnie watpliwosci ale tak jak pisalam juz ja nie umialam o tym zapomniec caly dzien sie skupialam na tym i pogarszalam sytuacje ,az do tej pory jak zostalam na noc myslalam tylko pozytwnie i nie dostalam ataku a wczorj juz bylam troszke niespokojna to mialam znow pieczenie w klatce i ucisk w gardle ale myslalam se caly czas ze to tylko nerwica i nic sie nie stanie i usnelam spokojnie.Najgorsza zecz to sie nakrecac a ja to robilam caly czas..do tych bolow dochodzily bole glowy i zawroty gula w gardle pieczenie klatki i dretwienia:U mnie jest to jeszcze ze ja mam tarczyce duzo od niej zalezy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam powiększoną tarczycę, ale robiłam USG i poziom hormonów i wszystko O.K....

A bóle też mam non stop...jedne przechodzą to pojawiają się inne...teraz np. siedzę w pracy i boli mnie w okolicach serca (chociaż wiem że jest zdrowe bo robiłam EKG i ECHO) i dusi mnie w gardle...cała się trzęsę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Oliwia, ze nuda jest sprzymierzencem nerwicy. Ja jestem obecnie na bezrobociu, wiec caly dzien nie mam nic innego do roboty jak obserwowac sie moje leki itd. Nawet jesli robie cos konkretnego - sport, zakupy to i tak mi nie przechodzi. Byc moze dlatego ze nie MUSZE tylko MOGE to robic. Dwa lata temu napadla mnie nerwica po raz pierwszy ale, chociaz byla jeszcze gorsza od tej ( z silna agorafobia) minela mi po.... 3 tygodniach. Mysle ze glownie dlatego ze bylam wtedy silnie skupiona na pracy i obowiazkach...

Dzisiaj zaczynam nowa terapie - terapia oddechem. Do normalnej rozmowy dochodzi praca z cialem (specjalne techniki oddechowe, rebirthing), poniewaz ponoc uczucia, lek, zgromadzone sa w ciele a nie w umysle bo wtedy moglibysmy to sobie latwo wybic z glowy... Nie rozumiem tego do konca, bede pisac o przebiegu terapii. Jest cholernie droga wiec mam nadzieje ze sie oplaci. Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kolejne ataki...... tak naprawde zyje, czekajac na nie. nawet jesli niejest to atak to mam ciagly paniczny lęk, niepokoj w sobie. oczywiscie biore leki, chodze na psychoterapie, wiem ze wkrotce zaczną byc widoczne efekty, ale wiem jedno, juz nigdy niebedzie tak jak dawniej. mysle ze zawsze bede sie bala o swoje zycie i zdrowie, o moim najblizszych. z atakami czy bez nich, zyje juz tylko dla moich dzieci, bo czerpac przyjemnosci z zycia juz niepotrafie. niechce was tu dolowac, bo sama wiem ze wiara i nadzieja ze sie wyleczy w 100% jest w naszym przypadku na wage zlota, a ja prosze boga o to bym mogla wychowac moje dzieci, z nerwica czy bez niej .... obym tylko je nieosierociila za wczesnie.... pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj CIAŁO, nie możesz tak myśleć!!! Ja byłam w tragicznym stanie, napady non stop, lęki, palpitacje, nie zostawałam sama z dzieckiem, a po roku terapii znów zaczynam odczuwać radość, smak zycia. Nie wpadam we wsciekłość tak łatwo jak kiedyś, jest we mnie wiecej spokoju. Rok temu nie uwierzyłabym, ze jeszcze bedę się tak czuć. A nie biorę żadnych leków. Jak chcesz napisz do mnie na pw, pozdrawiam Cie serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozo, dziekuje ci za Twoje wsparcie. czytalam twoje posty i domyslam sie ze , przeszlas juz swoje i ze tez ci bylo bardzo ciezko. ja przechodze chyba kulminacje tego wrednego chorobska, bo czasem mam wrazenie ze naprawde zwariuje!! wchodze na to forum bo dla mnie to duza ulga, gdy poczytam ze niejstem sama (wczesniej bylam przekonana ze tylko ja jedna na swiecie tak sie czuje, a lekarzy uwazalam za nic nieznających sie specjalistow) duzo dla mnie znacza takie slowa otuchy, ale niestety gdy tylko odejde od kompa, i czuje te wszystkie fizyczne dolegliwosci, a zwlaszcza te bole w okolicy serca, to mam juz czasem dosyc. lykam zomiren (mam brac rowniez w trakcie atakow) jak cukierki, chodze potem otepiala, jakbym niebyla soba. czy na tym ma polegac nasze zycie?? na ciaglym leczeniu, lataniu po lekarzach wysluchiwanie potoku slow na psychoterapii? chce zyc jak dawniej. czy to jeszcze mozliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alexA ja chyba nadal w to niewierze do konca, ale po pierwszym ataku, przypominajacym doslownie jota w jote zawal, trafilam do szpitala w ktorym wykryli tylko nieznaczna anemie, potem byly wizyty u rodzinnej lekarki, ktora po kolejnej wizycie i po przeroznych badaniach ktore wychodzily dobze, spytala o moje samopoczucie psychiczne. glugo niemoglam uwierzyc ze to wina psychiki, chodzilam do niej i wrecz blagalam zeby zdiagnozowala mnie wreszcie bo dla mnie nerwica to niebyl powod moich cierpien. potem zaczelam szperac wszystkiego na ten temat miedzy innymi w necie, trafilam na to forum, i dopiero przekonalam sie, ze to jednak moze byc to. zdecydowalam sie isc do psychiatry, a teraz tez na psychoterapie. chodze juz 4 miesiace, a efekty marne, wiec to mnie znowu zaczyna utwierdzac ze to cos naprawde powaznego. bo juz po takim czasie jakas poprawa powinna byc a u mnie niestety, chyba coraz gorzej :( juz sama niewiem czego mam sie zlapac zeby w koncu nieutonac ostatecznie. pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedz, ale ja niestety mam tak samo...wszyscy lekarze sugerują nerwicę, ale ja myslę że po prostu to najłatwiej jest im stwierdzić i mieć mnie "z głowy" , też chodzę na psychoterapię i mało mi to pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę was zmartwić ale maja racje ci lekarze ponieważ nerwica ma tak szerokie spektrum objawów że nawet pypcie na języku moga być jej efektem.

Ja np. dzis odebrałem ostatni wynik badania. Przebadałem się od stóp do głów i co ? I nic nie pokojacego nie znaleziono a ja dociekam skad u mnie stale cisnienie 150/100 mmHg. PSYCHA i jeszcze raz PSYCHA już sam wydedukowałem ze jest ona panem mego ciala i ona robi z nim co zechce.

 

Chce aby ciśnienie było 150/100 ? jest chce aby było 120/80 ? jest A ja nie bardzo wiem jak ją kontrolować i dla mnie to jest właśnie jeb.... nerwica

 

p.s. Może admin rozważy otwarcie forum gdzie mozna by poprzeklinać na tą pier... nerwice bez obaw na ostrzeżenie lub bana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co przeklinać bo nerwica to nie jakiś stwór z kosmosu tylko część ciebie, więc od przeklinania Ci się nie poprawi. Mnie się poprawiło odkąd przestałam walczyć i bardziej zaakceptowałam siebie i swoją historię. Paradoksalnie kiedy przyznałam się do słabosci stałam się silniejsza. Zajęło mi to rok oraz spore przemeblowania w życiu, no i miałam szczęście że trafiłam do fantastycznego terapeuty, bez niego nic by z tego niw wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem tu nowa ale mimo choroby jest tu fajnie boz dystansem potrafimy do tego podchodzic.ja tez mialam wszystko co mozliwe piec zawalow sto omdlen dretwienie calego ciala z reszta do tej pory to mam i wiecie co nigdy nie bylam u lekarza bo walcze z tym jak sie da nie chce brac lekow bo sie boje wiem o nwrwicy wszystko jak to dziala i probuje sie tego pozbyc najgorsze sa zakupy w duzych sklepach ale ide tam chociaz wiem ze bedzie to samo jade autem chociaz wiem ze zdretwieja mi rece i nogi oraz troche twarzy ale to nic.W takim ataku lykam sline az w koncu sie prawie dusze ale przechodzi.psychika to my nie moge dac zawladnac soba przez leki boje sie ze nie bede funkcjonowac bez nich i walcze walcze walcze i jest lepiej lepiej lepiej pozdrawiam was sprobujcie

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:33 pm ]

aha kiedys wypilam 4 saszetki melisy na noc spalam do 12ej a potem caly dzien bylo mi lekko nie mialam uczucia cegowki na klatce piersiowej potem tez tak robilam i pomagalo chociaz moja nerwica jest silna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czym są te ataki!? Piszecie tu, co najmniej tak jakbyście mieli śmiertelną chorobę, że bardzo boicie się kolejnego ataku, a ja czegoś takiego nie mam. Dostaję kaszlu, chwilę się pomęczę, przechodzi i idę dalej, ale nie boję się jego nawrotu (szczerze to nie przypisywałam tego nerwicy tylko przemęczeniu, ale nie jest to taka rzecz żebym musiała się jej bać), tak samo kołatanie serca czy tym podobne.

 

Chciałabym wiedzieć, dlaczego was te ataki tak paraliżują i czym one właściwie są!? Według mnie to nigdy takiego ataku nie miałam a jak miałam to nigdy nie traktowałam go poważnie i nie obawiałam się nawrotu, w końcu to tylko objawy fizyczne od tego się nie umiera.

Czy może jest to tak widoczne, że zauważają to inni?

Czy ataki paniki też się jakoś objawiają fizycznie czy to tylko paraliżujący lęk w głowie!?

 

Sorry, że zadaję tyle pytań, ale nawet miałam założyć o tym nowy temat, bardzo mnie to nurtuje, bo możliwe, że mam ataki tylko nie umiem ich nawet rozróżnić, bo wpisałam je w życie i są dla mnie na porządku dziennym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak Aniu masz racje to jest lek przed atakami lecz nie zawsze bo one polegaja na tym ze nigdy nie wiesz kiedy cie dopadnie ale boisz sie tego tak panicznie ze w koncu tak sie dzieje.Chociaz ja wiem kiedy moge sie ich spodziewac.Bo to jest lek przed ludzmi przed otwarta przestrzenia tylko ze jak idziesz to ty sie nikogo i niczego nie boisz nikt przeciez cie nie zbije ani nie zwyzywa ale zaczynasz sie zle czuc serce ci bije jak opetane malo tego masz kolatania i w efekcie myslisz ze masz zawal a do tego to dretwienie mysle ze na tym polega problem leczenia nie wezmiesz spiryny i ci przejdzie

dlatego musisz sie petac po lekarzach az ktos wyjasni przyczyne leku dlatego trzeba tylu terapi bo to co sie z nami dzieje nie jest jednoznaczne jak grypa pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak Maki, ale skoro się wie, że kołatanie serca czy tym podobne są od nerwicy to, po co wymyślać sobie jakiś zawał. Jeśli ma się stwierdzoną nerwice to normalne, że jakieś objawy są tak jak w każdej chorobie i trzeba to zaakceptować a co najważniejsze leczyć, przecież najważniejsze, że zna się ich przyczynę NERWICA to, po co doszukiwać się śmiertelnych chorób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na tym właśnie polega choroba Aniu, stąd też nazwa nerwica LĘKOWA!!!!!!, iż mimo racjonalnych umiejętności wytłumaczenia sobie, lęk jest silniejszy, bo najważniejsze jest to, co się w danej chwili z nami dzieje, i to nas paraliżuje, wtedy nie myślimy, że to nic takiego, wtedy się po prostu boimy...a to rodzie pozniej lęk przed lękiem...i prawdą też jest to, że lęk jest też przed tym, jak coś takiego dzieje się, gdy inni na nas patrzą - inni obcy, wtedy rodzi się agorafobia, stąd chętniej zostajemy w domu, wśród bliskich.

W tej chorobie brakuje w napadach paniki na racjonalne myślenie, musiałoby to wiele kosztowac (stad dobra jest psychoterapia, ktorej nie mialam jeszcze okazji doznac)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie cały pic z nerwicą polega na tym, ze "boimy się własnego cienia". Gdyby objawy, ataki i lęki, które mamy nie przerażałyby nas i dały się racjonalnie wyperswadować, to nerwica by nie istniała.

Aniu, a na czym polega Twoja nerwica?

 

 

skoro się wie, że kołatanie serca czy tym podobne są od nerwicy to, po co wymyślać sobie jakiś zawał

 

Też sobie zadaję to pytanie, ale zawsze gdy mnie łapie to jest to tak realne, tak przerażające, że mimo, że się staram nie dopuszczać do siebie czarnych myśli, to nie zawsze udaje mi się zignorować te myśli, ze to zawał.

Najgorzej jest (a właściwie tylko wtedy), gdy jestem sama. Myślę wtedy "cholera, a jeśli to ten dzień. Nie chcę tak bez sensu sama umierać."

 

Do Merkuryki:

Udało mi się odstawić xanax niecały rok temu. nie było to przyjemne, ale do przeżycia.

brałam przez ok 4 miesiące codziennie xanas Sr 1mg, a zaczęłam odstawiać, bo doświadczałam tego coMojePiekło-czyli-brałam leki a ataki pojawiały się znów.

Mój psychiatra przepisał mi lexapro i xanax sr 1mg co drugi dzień. Fatalnie się czułam, więc postanowiłam rzucić to g***o na dobre.

 

Mój program 2 miesięczny:

Przez 2 tygodnie brałam więc tylko xanax sr 1mg co drugi dzień.

Pózniej 2 tygodnie xanax sr 0.5 codziennie

Następnie tydzień x 0.5 co 2 dni

Potem 2 tygodnie 0,5 co 3 dni

A później 1 w tygodniu, ale tylko jak czułam potrzebę.

 

Nie było tragedii. Najgorszy był pierwszy dzień bez i wtedy czułam się dokładnie jak Ty, łącznie z tym pieczeniem - normalnie bałam się mopa, bo wydawało mi się, ze mnie prowadzi przy zmywaniu podłogi heheh :mrgreen: Potem już z górki.

 

A tak w ogóle to wydaje mi się, że lekarze niby chcą pomóc w odstawianiu leków, a wkręcają (rzekomo jako wsparcie przy odstawianiu) w nowy specyfik. Nie rozumiem tego.

 

PS.MojePiekło napisz coś jeszcze, bo się dobrze czyta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, a na czym polega Twoja nerwica?

 

No właśnie liczyłam, że wy tu opiszecie swoje ataki, a ja znajdę w nich coś co dotyczy także i mnie. Mam nerwice ok. 5 lat, a pewnie i dłużej, ale tyle jestem jej świadoma i właśnie wtedy zaczęły się pierwsze dolegliwości, objawy (z brzuchem). Tak naprawdę gdyby nie to, to pewnie do dziś bym nie wiedziała ze mam nerwicę. Podobno (według mojego terapeuty) u mnie w domu nie ma miejsca na rozczulanie się i trzeba być twardym, dlatego moja nerwica zaatakowała somatycznie, żeby udowodnić swoje istnienie(tak to zrozumiałam). Mi przeszkadza tylko brzuch i wszystkie sprawy z nim związane, wiem, że jestem płaczliwa, czasami agresywna, mam duszności kołatania i inne takie, ale z tym można żyć, miałam to zawsze i traktuje to jako część siebie. Nie boję się ataków, bo się nimi nie przejmuje, za to panicznie boję się dolegliwości ze strony układu pokarmowego, które są wywołane oczywiście przez myśli, natręctwa, gdyby nie te dolegliwości to bym sobie d**y nie zawracała tą całą nerwicą, tylko one uniemożliwiły mi normalne życie. Tylko, dlatego biorę leki i zawsze podkreślam to lekarzowi. Przecież każdy ma problemy, jakieś troski, stres tego nie uniknie nikt nawet my jak wyzdrowiejemy ale jak już nerwica atakuje jakiś narząd to uważam że jest to już sprawa poważniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie boję się ataków, bo się nimi nie przejmuje, za to panicznie boję się dolegliwości ze strony układu pokarmowego

 

Sama sobie odpowiedziałaś. Ktoś ma jazdy na punkcie serca, Ty masz w kwestii układu pokarmowego. Różnica polega tylko na tym gdzie nerwica uderzy i czy nazwiesz to atakiem.

 

A przewrotnie zapytam: po co martwić się dolegliwościami układu pokarmowego, skoro wiesz, że to przez nerwicę i takie są objawy tej choroby?-parafrazując Twoją wcześniejszą wypowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A przewrotnie zapytam: po co martwić się dolegliwościami układu pokarmowego, skoro wiesz, że to przez nerwicę i takie są objawy tej choroby?

 

No tak ale powiedziałam że też mam duszności i tym podobne i mogę z tym żyć, nie mogę zaakceptować układu pokarmowego bo z ciągłą biegunką chyba nie da się żyć nie uważasz!? (ja nie mówię o bólu brzucha bo ten też mi nie przeszkadza)

 

Ja nie chcę nikomu wmawiać, że nie powinien się bać czy coś w tym stylu (broń Boże), ja chcę w końcu się dowiedzieć czym są ataki.

 

 

Ktoś ma jazdy na punkcie serca, Ty masz w kwestii układu pokarmowego. Różnica polega tylko na tym gdzie nerwica uderzy i czy nazwiesz to atakiem.

 

 

Czyli sugerujesz, że kiedy mam atak!? I jak mi się on objawia!?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem kiedy masz ataki. wydaje mi się, że to jak z zakochaniem :lol: Jeśli to jest to, to nie masz wątpliwości. Więc może analogicznie, skoro nie masz pewności, to może nie masz ataków.

 

Na pewno nie jest fajnie żyć z biegunką. Nie da się z tym ciągle zyc-masz rację. Życie z dusznościami też nie jest fajne. Mamy po prostu odmienne objawy, ale problem podobny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×