Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

34 minuty temu, Swora napisał(a):

Również mam ból kości ogonowej, sztywność kręgosłupa. Cieszę się, że mogę podzielić się swoją historią. Bo ciężko bardzo to tłumić w sobie.

 

35 minut temu, Swora napisał(a):

Również mam ból kości ogonowej, sztywność kręgosłupa. Cieszę się, że mogę podzielić się swoją historią. Bo ciężko bardzo to tłumić w sobie.

Swora cieszę się że mogę komuś pomóc dzielac się swoimi objawami w czasie odwyku od benzo. Pani brala Alprox dosc krótko to myśle że te objawy szybciej pani miną.Ja bralam to aż 5 lat stąd te objawy tak dlugo u mnie trwały

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Swora napisał(a):

Ma Pani nadzieję i proszę tak nie pisać, zawsze jest nadzieja, ona umiera ostatnia jak to się kolokwialnie mówi. Ale wierzę, że Pani to przejdzie. Tak jak wierzę, że mi i innym ludziom, którzy się z tym zmagają. Pani również walczy codziennie z tym i się jednak nie poddaje. Te objawy są straszne, uniemożliwiają normalne funkcjonowanie w życiu codziennym ale na to się nie umiera. Dają w kość. Mnie np złapało dzisiaj w nocy tak, ze myślałam, że umrę. Ale się nie poddałam. To zawsze wszystko mija. Dobrze, że jest takie forum I że możemy się na nim wymieniać doświadczeniami oraz wspierać. Rozumiemy się doskonale, bo przechodzimy to samo. Damy radę i pokonamy to świństwo 😉😊😚

Dzięki za słowa otuchy.Dotychczas nikt / oprócz Ryfki/ nie wierzył że te objawy są takie przerażające i dokuczliwe.Dużo ludzi, łącznie z lekarzami mówiło mi, że to niemożliwe, to nerwica i wszystko jest w mojej głowie.A ja od początku czułam, że mam uszkodzony oun , nie wiem czy bezpowrotnie, czy może sie to zregeneruje.Na dzień dzisiejszy jest zle niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Jastara napisał(a):

Dzięki za słowa otuchy.Dotychczas nikt / oprócz Ryfki/ nie wierzył że te objawy są takie przerażające i dokuczliwe.Dużo ludzi, łącznie z lekarzami mówiło mi, że to niemożliwe, to nerwica i wszystko jest w mojej głowie.A ja od początku czułam, że mam uszkodzony oun , nie wiem czy bezpowrotnie, czy może sie to zregeneruje.Na dzień dzisiejszy jest zle niestety.

Jastara skoro mnie się zregenerował po 5 latach brania tego syfu to i Tobie też sie zregeneruje Oun.Musi bo ja żadnej innej opcji tu nie widzę 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, też to mam, bóle kości ogonowej, kręgosłupa, pieczenia, mrowienia, drętwienia itp. straszne to wszystko... a lekarze to już wszyscy tradycyjnie mówią, że to tylko  jest w naszej głowie . My to wiemy, że to wszystko objawy od benzo. Ale wiele osób nie ma pojęcia , że to po odstawce benzo , chodzi wiele lat po lekarzach i nie wie co się dzieje. Pamiętam takiego chłopaka, który pisał, że już nie bierze benzo pół roku  i że nie było tak źle z odstawianiem , a na innym forum później bodajże dotyczącym nerwic wypytywał się ludzi czy mają takie  symptomy jak on bo ma duszności, bóle brzucha i inne dolegliwości i podejrzewa nerwicę lub inne choroby. Że chodzi po lekarzach i nie mogą nic zdiagnozować a on już nie wie co się z nim dzieje i nie może się wyleczyć. Więc podejrzewam, że mnóstwo ludzi ma różne objawy odstawienne i nie kojarzy ich z odstawieniem benzo. 

Barbara to tylko raz miałaś takie duszności? bo ja mam takie jak opisujesz dzień w dzień rano od roku. Tak samo parkinsona, czyli trzęsące ręce, nogi, głowa, szyja nie mówię już o wnętrznościach bo to mam non stop.

A bóle brzucha miałyście? Takie ostre jakby ktoś Was dźgał nożem, a jak śpicie , dobrze już?

Czy miałyście tak samo, że rano jest okropnie a wieczorem lepiej ciut?

Swora, a lekarz Ci powiedział na jak długo idziesz do tego szpitala? 

Ja też miałam iść ale jak poczytałam jak odstawiają benzo to się wystraszyłam. Bodajże Przemek44 swego czasu był na tym forum i opisywał , że  był chyba ze 3 razy i nie dał rady.

 Ale on brał benzo kilkanaście lat i to w dużych dawkach to może gorzej się odstawia.

Co za mordęga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Tak, też to mam, bóle kości ogonowej, kręgosłupa, pieczenia, mrowienia, drętwienia itp. straszne to wszystko... a lekarze to już wszyscy tradycyjnie mówią, że to tylko  jest w naszej głowie . My to wiemy, że to wszystko objawy od benzo. Ale wiele osób nie ma pojęcia , że to po odstawce benzo , chodzi wiele lat po lekarzach i nie wie co się dzieje. Pamiętam takiego chłopaka, który pisał, że już nie bierze benzo pół roku  i że nie było tak źle z odstawianiem , a na innym forum później bodajże dotyczącym nerwic wypytywał się ludzi czy mają takie  symptomy jak on bo ma duszności, bóle brzucha i inne dolegliwości i podejrzewa nerwicę lub inne choroby. Że chodzi po lekarzach i nie mogą nic zdiagnozować a on już nie wie co się z nim dzieje i nie może się wyleczyć. Więc podejrzewam, że mnóstwo ludzi ma różne objawy odstawienne i nie kojarzy ich z odstawieniem benzo. 

Barbara to tylko raz miałaś takie duszności? bo ja mam takie jak opisujesz dzień w dzień rano od roku. Tak samo parkinsona, czyli trzęsące ręce, nogi, głowa, szyja nie mówię już o wnętrznościach bo to mam non stop.

A bóle brzucha miałyście? Takie ostre jakby ktoś Was dźgał nożem, a jak śpicie , dobrze już?

Czy miałyście tak samo, że rano jest okropnie a wieczorem lepiej ciut?

Swora, a lekarz Ci powiedział na jak długo idziesz do tego szpitala? 

Ja też miałam iść ale jak poczytałam jak odstawiają benzo to się wystraszyłam. Bodajże Przemek44 swego czasu był na tym forum i opisywał , że  był chyba ze 3 razy i nie dał rady.

 Ale on brał benzo kilkanaście lat i to w dużych dawkach to może gorzej się odstawia.

Co za mordęga...

Rano zawsze jest tragedia, wieczorem troszkę lepiej.Ja mam coś takiego, że w nocy budzi mnie takie uczucie jakbym miała zemdlec, strasznie nieprzyjemne.Od razu mierze ciśnienie i jest z reguły dobre.Wtedy zwijam się w kłębek, przykrywam dodatkowym kocem i za jakiś czas zaczynam mną telepac, potem się poce i zasypiam.Takie ataki mam czasem i bardzo się ich boję.Pozdrawiam Was dziewczyny, dobrze że jesteście, dziękuję🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, te poty nocne i  telepawki są okropne. Ja się budzę zawsze koło 3 ,4 rano i czuję jak zaczynają mi drętwieć i piec stopy i ręce. Potem narasta niepokój jak kula śniegowa  i  od 6 rano zaczynam się dusić. Czuję jak powoli zaczynają się kurczyć wnętrzności, klatka piersiowa, zaczyna boleć mnie brzuch i tak leżę do 8 trzęsąc się. Od 8 po śniadaniu dostaję pełnego ataku paniki  z akatyzją i muszę chodzić po domu bo nie daję rady ani siedzieć ani leżeć, po prostu mnie rozrywa i rozsadza od środka. Wyję wtedy, płaczę i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Bóle  brzucha, ciała i rwanie w klatce piersiowej są tak ekstremalne , że czasami mam ochotę wyskoczyć przez okno. Do tego się duszę tak jakbym była pod wodą cały czas. Dostaję takich drgawek , że wszystkie wnętrzności obijają mi się w środku. Głowa mnie tak piecze, jakby ktoś wylał mi kwas w środku. Nie mogę myśleć, wszystko miesza mi się w głowie, wzrok się tak pogarsza jakby było pełno dymu przed oczami. Przychodzi takie osłabienie jakbym miała zemdleć. Trwa to około godziny czasem dwie i tak co rano jak w zegarku. Leżę potem w łóżku wyczerpana tym wszystkim ale i tak muszę jeszcze trząść nogami z nadmiaru adrenaliny i kortyzolu. Od 11 gdzieś się trochę uspokaja pomału i tak dopiero koło 16 mogę ciut odetchnąć bo duszenie i ból brzucha trochę ustępuje. Lepiej jest tak koło 21 wieczorem, a o 23 idę spać pomału. I tak od roku... Ile człowiek może jeszcze znieść. Cały czas się zastanawiam. Bo to są tortury...

Przepraszam, że tak to opisuję ale nie mam już siły na to wszystko i ciągle płakać mi się chce jak sobie pomyślę ile to może jeszcze potrwać. 

 Dziękuję, że jesteście i mogę choć trochę otrzymać wsparcia od Was bo przeszłyście podobny horror jak ja teraz.

 

Swora, mam nadzieję, że Ci się uda i nie będzie tak źle. Będę trzymała kciuki za ciebie, żebyś nie cierpiała tak jak ja. Ty brałaś małą dawkę , krótko i jeszcze schodziłaś stopniowo więc powinno być dobrze.💕

Jak dasz radę to pisz ze szpitala jak się czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda , że nie można mieć telefonu, trochę byłoby Ci raźniej w tym szpitalu. No ale jak mają takie przepisy to co zrobić...

 Cieszę się , że tak optymistycznie podchodzisz do tego. Może rzeczywiście wiara czyni cuda 😀

Będziemy czekać na Ciebie , daj znać po powrocie. Musimy się wspierać wzajemnie w tym trudnym czasie.

Jastara, tak, mam codziennie szarpnięcia, kołatania, trzepoty. Nigdy tego wcześniej nie miałam. Ciśnienie też miałam zawsze niskie . Teraz rano mam nieraz ponad 150 na 100 a biorę propranolol. Czasem mam nawet tak jakby serce się przekręcało na drugą stronę, jakieś kłucia też są, ściski. To wszystko od benzo niestety...Tyle czasu. Układ nerwowy ma wpływ na wszystkie organy w naszym ciele, na wszystkie mięśnie, a serce jest mięśniem. Okazuje się , że mamy też receptory benzodiazepinowe nie tylko w mózgu ale też w jelitach, żołądku, trzustce i innych organach dlatego cały organizm jest upośledzony przez odstawkę benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozo,  ja też słyszałam, że  detoks od alkoholu jest małym problemem w porównaniu do odstawiania benzo. Może i objawy odstawienne są podobne ale detoks trwa około 2 tygodnie i później jest już w porządku. Poza tym alkoholicy  dostają właśnie benzo, żeby tak nie cierpieć. W przypadku odstawienia benzo uzależnieni cierpią miesiącami albo latami na odwyku i nie mają nic żeby to cierpienie zmniejszyć . Oczywiście są osoby,  którym pomagają w pewnym stopniu antydepresanty, neuroleptyki czy inne leki jeśli mogą brać i tolerują te leki.   Obydwa uzależnienia są złe tylko różnica jest taka, że benzo wypisują lekarze, którzy powinni mieć świadomość jak te leki uzależniają. Ja pierwsze benzo dostałam w latach 90. Nie było internetu,  żeby się dowiedzieć co to za lek i jak działa. Nie było nawet ulotki . Pierwsze  odstawienie benzo statystycznie nie stwarza problemu  wielu osobom.  Chyba, że jest to osoba bardzo podatna. Jest mniejszy procent osób, które bardzo cierpią po odstawieniu nawet  po krótkotrwałym braniu np.  po 2 tygodniach stosowania . Znaczenie ma oczywiście również dawka, długość zażywania i na co zostało przepisane. Myślę, że osoby, które nie miały problemów nerwicowych, lękowych a benzo przepisano np. na jakieś bóle kręgosłupa  ( jest to oczywiście błąd w sztuce lekarskiej , żeby przepisywać benzo na kręgosłup) mogą odstawienie przechodzić łatwiej lub nawet bezobjawowo. Ale to wszystko zależy od wielu czynników. Nie jest to regułą ale być może będą mniej i krócej cierpieć. Nie wiem czy Pani Acherontia styx byłaby taka mądra gdyby brała ten lek kilka lub kilkanaście lat i nie miała żadnej wiedzy , że tak uzależnia. Jeśli jest pielęgniarką miała to szczęście, że mogła  zareagować i odstawić w porę. Druga sprawa, że po prostu  jest odporna na leki i uzależnienia. Z tego co kojarzę inne leki też odstawiała  bez problemu. Każdy jest inny i ma po prostu słabszy lub silniejszy układ nerwowy. Niektórzy mogą brać wiele leków i nic im nie jest, a inni nie tolerują nieraz zwykłej witaminy c bo  mają tak wrażliwy organizm. Lekarze leczą schematami jakby każdy był taki sam. Najgorsze jest to , że nie wierzą, że można różnie reagować na leki i na ich odstawienie. W USA  od jakiegoś czasu weszły przepisy ograniczające przepisywanie benzo. I teraz co? Starsze osoby, które brały lek latami czasem 30 lat i są totalnie uzależnione nagle karze im się je odstawić. Przez 30 lat lekarz zapewniał , że jest to lek bezpieczny , który może brać latami  nawet do końca życia jak np. insulinę. To jest dramat dla tych ludzi. Jak czytam to co piszą i jak cierpią to się wierzyć nie chce. Osoby po 70 lat, 80 które powinny spokojnie żyć na emeryturze przeżywają teraz koszmar. Przecież to jest wszystko chore.  Teraz nagle lekarze dowiedzieli się, że benzo tak uzależnia? To po co oni są, czego się uczą, po co są szkolenia , dokształcania w trakcie. Jak mogą w ogóle interniści , endokrynolodzy, kardiolodzy wypisywać takie leki jeżeli nie mają wiedzy o lekach psychiatrycznych.  Dlaczego psychiatrzy mają tak małe rozeznanie na temat skutków odstawiennych u pewnego procenta osób. Dlaczego mają tak małą wiedzę na temat odstawiania i skutków w ogóle odstawiania benzo.  Większość psychiatrów jest nastawiona tylko na zysk i jest obeznana w uzależnieniach od alkoholu. Cóż, łatwy pacjent do zdiagnozowania, proste leczenie, szybka kasa , po prostu standard . Znaleźć psychiatrę lub psychologa od uzależnienia od  benzo to szukanie igły w stogu siana. Prawie nierealne. A  już znaleźć takiego , który naprawdę się na tym zna to raczej niewykonalne. Najpierw uzależniają ludzi a potem radź sobie sam. Myślą, że uzależnienie od alkoholu i od benzo jest podobne i stosują podobne leczenie i odstawienie.  Błąd. Tu nie ma porównania. Często zresztą piszą o tym uzależnieni od benzo alkoholicy czy nawet narkomani od heroiny czy innych opiatów. Nie ma porównania. Benzo jest najcięższym i najgorszym narkotykiem do odstawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Mozo,  ja też słyszałam, że  detoks od alkoholu jest małym problemem w porównaniu do odstawiania benzo. Może i objawy odstawienne są podobne ale detoks trwa około 2 tygodnie i później jest już w porządku. Poza tym alkoholicy  dostają właśnie benzo, żeby tak nie cierpieć. W przypadku odstawienia benzo uzależnieni cierpią miesiącami albo latami na odwyku i nie mają nic żeby to cierpienie zmniejszyć . Oczywiście są osoby,  którym pomagają w pewnym stopniu antydepresanty, neuroleptyki czy inne leki jeśli mogą brać i tolerują te leki.   Obydwa uzależnienia są złe tylko różnica jest taka, że benzo wypisują lekarze, którzy powinni mieć świadomość jak te leki uzależniają. Ja pierwsze benzo dostałam w latach 90. Nie było internetu,  żeby się dowiedzieć co to za lek i jak działa. Nie było nawet ulotki . Pierwsze  odstawienie benzo statystycznie nie stwarza problemu  wielu osobom.  Chyba, że jest to osoba bardzo podatna. Jest mniejszy procent osób, które bardzo cierpią po odstawieniu nawet  po krótkotrwałym braniu np.  po 2 tygodniach stosowania . Znaczenie ma oczywiście również dawka, długość zażywania i na co zostało przepisane. Myślę, że osoby, które nie miały problemów nerwicowych, lękowych a benzo przepisano np. na jakieś bóle kręgosłupa  ( jest to oczywiście błąd w sztuce lekarskiej , żeby przepisywać benzo na kręgosłup) mogą odstawienie przechodzić łatwiej lub nawet bezobjawowo. Ale to wszystko zależy od wielu czynników. Nie jest to regułą ale być może będą mniej i krócej cierpieć. Nie wiem czy Pani Acherontia styx byłaby taka mądra gdyby brała ten lek kilka lub kilkanaście lat i nie miała żadnej wiedzy , że tak uzależnia. Jeśli jest pielęgniarką miała to szczęście, że mogła  zareagować i odstawić w porę. Druga sprawa, że po prostu  jest odporna na leki i uzależnienia. Z tego co kojarzę inne leki też odstawiała  bez problemu. Każdy jest inny i ma po prostu słabszy lub silniejszy układ nerwowy. Niektórzy mogą brać wiele leków i nic im nie jest, a inni nie tolerują nieraz zwykłej witaminy c bo  mają tak wrażliwy organizm. Lekarze leczą schematami jakby każdy był taki sam. Najgorsze jest to , że nie wierzą, że można różnie reagować na leki i na ich odstawienie. W USA  od jakiegoś czasu weszły przepisy ograniczające przepisywanie benzo. I teraz co? Starsze osoby, które brały lek latami czasem 30 lat i są totalnie uzależnione nagle karze im się je odstawić. Przez 30 lat lekarz zapewniał , że jest to lek bezpieczny , który może brać latami  nawet do końca życia jak np. insulinę. To jest dramat dla tych ludzi. Jak czytam to co piszą i jak cierpią to się wierzyć nie chce. Osoby po 70 lat, 80 które powinny spokojnie żyć na emeryturze przeżywają teraz koszmar. Przecież to jest wszystko chore.  Teraz nagle lekarze dowiedzieli się, że benzo tak uzależnia? To po co oni są, czego się uczą, po co są szkolenia , dokształcania w trakcie. Jak mogą w ogóle interniści , endokrynolodzy, kardiolodzy wypisywać takie leki jeżeli nie mają wiedzy o lekach psychiatrycznych.  Dlaczego psychiatrzy mają tak małe rozeznanie na temat skutków odstawiennych u pewnego procenta osób. Dlaczego mają tak małą wiedzę na temat odstawiania i skutków w ogóle odstawiania benzo.  Większość psychiatrów jest nastawiona tylko na zysk i jest obeznana w uzależnieniach od alkoholu. Cóż, łatwy pacjent do zdiagnozowania, proste leczenie, szybka kasa , po prostu standard . Znaleźć psychiatrę lub psychologa od uzależnienia od  benzo to szukanie igły w stogu siana. Prawie nierealne. A  już znaleźć takiego , który naprawdę się na tym zna to raczej niewykonalne. Najpierw uzależniają ludzi a potem radź sobie sam. Myślą, że uzależnienie od alkoholu i od benzo jest podobne i stosują podobne leczenie i odstawienie.  Błąd. Tu nie ma porównania. Często zresztą piszą o tym uzależnieni od benzo alkoholicy czy nawet narkomani od heroiny czy innych opiatów. Nie ma porównania. Benzo jest najcięższym i najgorszym narkotykiem do odstawienia.

Alicjo masz 100% racji co do lekarzy i ich wiedzy na temat tych leków i uzależnienia od nich.Co do Acherontia styx, mam wrażenie że ta pani traktuje wszystkich na tym forum jak potencjalnych cpunow, tak potraktowała Swore , poddając w wątpliwośc jej słowa, że lek ten przepisał jej lekarz na bóle kręgosłupa.Pozdrawiam Cię i miłej niedzieli, o ile to możliwe w naszej sytuacji🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jastara, pozdrawiam Cię również i  Tobie też życzę miłego dnia💕

Ja czuję się dzisiaj bardzo źle, miałam przed chwilą taki atak, że już chcę umrzeć. Nie  widzę już nadziei ...

 Mam tylko nadzieję, że wieczorem trochę odpocznę.

Ja też mam dziś strasznie.Od rana ciśnienie, zawroty, sztywne mięśnie.Na dodatek mąż wczoraj nosił drewno do kominka i dostał postrzal.Nic tylko wyć😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jastara napisał(a):

.Co do Acherontia styx, mam wrażenie że ta pani traktuje wszystkich na tym forum jak potencjalnych cpunow,

Nie traktuje wszystkich jak ćpunów. Wyraziłam swoją wątpliwość co do lekarza i powodów przepisania benzo w tym przypadku. Mam do tego prawo. 

 

Ja mam to w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie. To jest jego zdrowie i jego sprawa. Dobrze, jeśli próbuje z niego wyjść, jeśli nadal kombinuje jak zapewnić sobie regularne zapasy, to cóż... patrząc na regulacje wchodzące w życie w zakresie przepisywania zarówno benzodiazepin, opioidów itd. i tak napotka niedługo problem, bo za chwilę CEZ lekarzom zacznie blokować możliwość wystawiania recept na  benzo/opioidy jak któryś będzie przepisywał nie wiadomo jakie ilości, bo na razie wyskakuje tylko ostrzeżenie 🙃 a jeśli wprowadzą jeszcze metodę wprowadzania na receptach dawkowania tę, którą planują, to nawet lekarz nie wpisze dawkowania na recepcie wyższego niż maksymalne dobowe zalecane (ale to akurat jeśli wprowadzą to szybko upadnie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Nie traktuje wszystkich jak ćpunów. Wyraziłam swoją wątpliwość co do lekarza i powodów przepisania benzo w tym przypadku. Mam do tego prawo. 

 

Ja mam to w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie. To jest jego zdrowie i jego sprawa. Dobrze, jeśli próbuje z niego wyjść, jeśli nadal kombinuje jak zapewnić sobie regularne zapasy, to cóż... patrząc na regulacje wchodzące w życie w zakresie przepisywania zarówno benzodiazepin, opioidów itd. i tak napotka niedługo problem, bo za chwilę CEZ lekarzom zacznie blokować możliwość wystawiania recept na  benzo/opioidy jak któryś będzie przepisywał nie wiadomo jakie ilości, bo na razie wyskakuje tylko ostrzeżenie 🙃 a jeśli wprowadzą jeszcze metodę wprowadzania na receptach dawkowania tę, którą planują, to nawet lekarz nie wpisze dawkowania na recepcie wyższego niż maksymalne dobowe zalecane (ale to akurat jeśli wprowadzą to szybko upadnie).

Człowiek idzie do lekarza , do specjalisty po pomoc.Ja otrzymałam alprox, bez żadnego ostrzeżenia czy wytłumaczenia co to za lek.Kazała mi przychodzić co miesiąc, gdy ja sama w końcu zorientowałam się , że coś jest nie tak, poszukalam w internecie to zaczęłam szukać innego lekarza, chciałam odstawić

.Odstawiłam, redukując pwoli dawki prawie rok.Już pięć lat cierpię z powodu objawów odstawiennych.Gdybym wiedziała wtedy to, co teraz wiem na temat benzodiazepin , nigdy bym nie wzięła pierwszej pigułki.Uzależnia fizycznie błyskawicznie, a gdy idziesz do psychiatry i mówisz że coraz gorzej się czujesz biorąc ten lek, to co psychiatra mówi z reguły? Otóż mówi nieświadomemu pacjentowi, że to choroba się uaktywnia i trzeba zwiększyć dawkę😅😅.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Acherontia styx, jeżeli Pani ma w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie to co Pani robi na tym forum. Myślałam, że to forum służy aby się wspierać i służyć pomocą. Tak, to jest moje zdrowie i moja sprawa w tej chwili  bo wcześniej zaufałam lekarzowi, który mnie uzależnił a teraz żaden lekarz nie chce mi pomóc i tak jak Pani ma mnie w głębokim poważaniu. Nie prosiłam się o żadne leki uzależniające. To obowiązkiem lekarza było leczyć mnie tak ,żeby nie szkodzić bo taką składał przysięgę. To obowiązkiem lekarza jest nauczyć się jak dany lek działa i jakie ma skutki stosowania zanim go przepisze. Ja nie kupowałam leków z nielegalnego źródła , nie leczyłam się sama. Ten narkotyk przepisał mi lekarz na receptę nie mówiąc nic o skutkach jakie może wywołać. A teraz muszę sama dowiadywać się od zwykłych ludzi z forum jak sobie pomóc ponieważ mają większą wiedzę niż ignoranci w białych kitlach. 

Owszem , ma Pani prawo wyrazić swoją opinię ale jak mniemam pracuje Pani w służbie zdrowia ( zdrowia? czyżby to było dobre określenie?) i podejrzewam, że raczej nie doznała Pani takiej traumy i cierpienia z rąk tzw. fachowców medycyny. Więc może Pani dalej bronić swojego środowiska , w którym Pani pracuje. A co do lekarzy, którzy przepisują te narkotyki wątpliwości jest wiele.  Niestety czytając wiele historii to  właśnie lekarze czy to endokrynolodzy, kardiolodzy czy neurolodzy ,  rozdają je na choroby typu bóle kręgosłupa, zespół niespokojnych nóg, kołatania serca i inne choroby zupełnie nie związane z psychiatrią. I to jest niestety nagminne i to nie tylko w Polsce ale na całym świecie. A psychiatra tym bardziej powinien wiedzieć więcej na temat tych leków. Nie znalazłam żadnego psychiatry, który by się zainteresował protokołem Ashton czy tym, że jest tyle osób poszkodowanych przez te leki. Kiedy mówiłam o tym, było to pomijane i następowała zmiana tematu. Odbierana byłam jakbym mówiła jakieś herezje a wystarczy po prostu kliknąć w internecie i sprawdzić.

Zauważyłam, że intensywnie działa Pani na różnych forach . Czy w środowisku lekarskim też próbuje Pani tak działać, żeby uświadomić lekarzy jaki jest problem? Jak te leki potrafią zniszczyć i ile wywołać cierpienia, traumy a nawet samobójstwa? Bo to właśnie Pani koledzy i koleżanki przepisują te narkotyki ponieważ tak trzeba je nazywać, ale potem to my  musimy chodzić z oznaczeniem ćpuna w kartotece lekarskiej. Niech Pani zada sobie pytanie czy z własnej winy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, AlicjaKa napisał(a):

 Acherontia styx, jeżeli Pani ma w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie to co Pani robi na tym forum. Myślałam, że to forum służy aby się wspierać i służyć pomocą. Tak, to jest moje zdrowie i moja sprawa w tej chwili  bo wcześniej zaufałam lekarzowi, który mnie uzależnił a teraz żaden lekarz nie chce mi pomóc i tak jak Pani ma mnie w głębokim poważaniu. Nie prosiłam się o żadne leki uzależniające. To obowiązkiem lekarza było leczyć mnie tak ,żeby nie szkodzić bo taką składał przysięgę. To obowiązkiem lekarza jest nauczyć się jak dany lek działa i jakie ma skutki stosowania zanim go przepisze. Ja nie kupowałam leków z nielegalnego źródła , nie leczyłam się sama. Ten narkotyk przepisał mi lekarz na receptę nie mówiąc nic o skutkach jakie może wywołać. A teraz muszę sama dowiadywać się od zwykłych ludzi z forum jak sobie pomóc ponieważ mają większą wiedzę niż ignoranci w białych kitlach. 

Owszem , ma Pani prawo wyrazić swoją opinię ale jak mniemam pracuje Pani w służbie zdrowia ( zdrowia? czyżby to było dobre określenie?) i podejrzewam, że raczej nie doznała Pani takiej traumy i cierpienia z rąk tzw. fachowców medycyny. Więc może Pani dalej bronić swojego środowiska , w którym Pani pracuje. A co do lekarzy, którzy przepisują te narkotyki wątpliwości jest wiele.  Niestety czytając wiele historii to  właśnie lekarze czy to endokrynolodzy, kardiolodzy czy neurolodzy ,  rozdają je na choroby typu bóle kręgosłupa, zespół niespokojnych nóg, kołatania serca i inne choroby zupełnie nie związane z psychiatrią. I to jest niestety nagminne i to nie tylko w Polsce ale na całym świecie. A psychiatra tym bardziej powinien wiedzieć więcej na temat tych leków. Nie znalazłam żadnego psychiatry, który by się zainteresował protokołem Ashton czy tym, że jest tyle osób poszkodowanych przez te leki. Kiedy mówiłam o tym, było to pomijane i następowała zmiana tematu. Odbierana byłam jakbym mówiła jakieś herezje a wystarczy po prostu kliknąć w internecie i sprawdzić.

Zauważyłam, że intensywnie działa Pani na różnych forach . Czy w środowisku lekarskim też próbuje Pani tak działać, żeby uświadomić lekarzy jaki jest problem? Jak te leki potrafią zniszczyć i ile wywołać cierpienia, traumy a nawet samobójstwa? Bo to właśnie Pani koledzy i koleżanki przepisują te narkotyki ponieważ tak trzeba je nazywać, ale potem to my  musimy chodzić z oznaczeniem ćpuna w kartotece lekarskiej. Niech Pani zada sobie pytanie czy z własnej winy?

Alicjo trafiłaś w sedno.👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Mozo napisał(a):

 Dobry wieczór, Jastara 😊

Pięknie to opisalaś. Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem. Ja w końcu podjąłem decyzję,że dość tego piwkowania, pojechałem na detox prywatny. Wyobraź sobie, 6 stów w 5 godzin postawili mnie nogi, dostałem 6 tabletek klonazepamu ( ewentualne ryzyko padaczki alkoholowej) i 6 tabsów tranxene. Po dwóch dniach czułem się świetnie. Zapisałem się na terapię, mityngi AA, i wystarczy po prostu nie sięgać po alko. Jestem trzeźwy od alko już 15 miesięcy i mam to gdzieś. 

 Ale oczywiście pojawiła się depresja poalkoholowa, to norma lęki napadowe, doły. Poszedłem więc do tej swojej dr, a ona mi od razu dała najmocniejsze benzo, Xanax, czyli afobam. 0,25 mg. Dawka dla kota, tak zwana. Biorę pierwszego tabsa i wow! Wszystko co źle odeszło, świetny nastrój. To że nie wyobrażałem sobie uzależnienia od tych narkotyków, już czytałaś. Skoro alko załatwili w dwa dni, to jakaś tabletka może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo, to i z tym nie nie będzie problemu. 

Etanol to przecież twardy narkotyk. 

Co było dalej już wiesz. 

A teraz napiszę to czego do tej pory nie pisałem.

 Owszem udało mi się odstawić alprę, musiałem żreć ten lexotan po 30 mg dziennie, bo jest słabiutki co do alprazolamu. Potem coraz mniej, mniej. Oczywiście wróciła deprecha, którą ta po alko minęłaby już dawno bez żadnych prochów. 

Co mi zostało po benzo. Mam ciągły pisk w lewym uchu, próbowałem relanium, nie pomogło. Drętwienia stóp i sztywność mięśni. Pojawiły się bóle odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Lęki mam cały czas, śpię raz dobrze, raz w ogóle. Ogólnie psychicznie jestem ropiesdolony na maxa. 

 Jest źle. I to nie są skutki niepicia, chodzę na mityngi i ludzie po takim czasie trzeźwości jak ja tryskają humorem. Realizują program 12 Kraków, a mi się nic nie chce. Wiem, że gdybym znowu sięgnął po alko, wracam do punktu wyjścia ale te symptomy by odeszły. 

I pojawia się ta szatańska myśl, zacząć znowu brać? Skoro już wiem, tolerancja pójdzie tak w kosmos, że mi tych dragów nie starczy? Bo teraz raz na trzy miesiące można być po benzo. Alko to pikuś, choć oczywiście też jest to okropne uzależnienie. Ale jak jak łatwe jest jego odstawienie🤔. Nawet Hera czy opioidy jest łatwiejsza do odstawki. Znam byłych ćpunów tych specyfików, rozmawiam z nimi, i kazdy powtarza " nie wpiertalaj się benzo, bo nie zejdziesz". 

 Ja odczuwam skutki odstawienia po roku brania. I co, wrócić? A jak obetną na maxa recepty na te szatańskie tabsy? 

W Polsce psychiatrzy nie mają pojęcia o leczeniu swoich na pacjentów. SSRI? SNRI? Neuroleptyki? Śmiechu warte.

Pregabalina? Którą otępia, UZALEŻNIA, brałem dwa tygodnie, czułem się jak debil. Dosłownie. 

 Jak zacznę znowuż brać Xanax, czyli alprazolam, to po dwóch miesiącach 8 mg na dobę mi nie starczy. Nikt mi wypisze 25 paczek na 90 dni. Dotyczy to też innych benzo. Takie ponoć najsłabsze benzo, klorazepat ( tranxene, cloranxen) którego działania nie czują zbytnio osoby z zerową tolerancją, też przeżywają piekło przy odstawieniu. Czytam hyperreal, tam są straszne historie opisane, czytam BB, słucham i subskrybuję psychiatrów z USA, angielski znam bardzo dobrze, i oni sami nie wiedzą co z tym fantem zrobić. 

 Te osoby, które potrafią odstawić z dnia na dzień, to kilka procent benzojadow. 

 Powiem szczerze: cierpię psychicznie i fizycznie. I rozumiem Was, dziewczyny, Ciebie, Sworę, Alicję i wszystkich innych. 

 Pozdrawiam Cię serdecznie i w kontakcie.

 

Witaj Mozo, dzień dobry😊.U nas piękna pogoda, słońce świeci i słyszę przez uchylone okno że życie na wsi wre.Ryczec mi się chce, leżę w łóżku i na nic nie mam siły.Kolejny dzień walki o przetrwanie.Tak jak mówisz, jest źle, beznadziejnie i co robić, jak żyć?Tak mało już pragnę od życia, tylko wstać rano bez sztywnych mięśni, bez zawrotow głowy, pospacerować, poczytać książkę, spotkać się z koleżanką.Żeby chociaż jeden dzień przeżyć normalnie, jak kiedyś.Mam przeczucie, że moje cierpienie nie skończy się.Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci udanego dnia mimo wszystko🌹😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2024 o 14:58, Swora napisał(a):

Mam to samo co Pani, mam 37 lat, jestem po rozwodzie i nie mogę niestety mieć dzieci. Pragnę żyć normalnie i chciałabym żeby mnie ktoś pokochał, chciałabym mieć w tej walce z benzodiazepinami wsparcie. Moi Rodzice, mają swoje choroby, nie rozumieją tak tego. Nie chce już też im tak marudzić. Bo widzę, że mają tego dosyć. Nie idzie tak żyć. 

Cześć, a próbowałaś się konsultować z innym lekarzem? Życie z benzo to życie na haju, to nie jest życie. Są inne lęki, które nieuzależniają aż tak i leczą (lorafen nie leczy a jedynie daje ulgę)

Trzymaj się, jesteś ciągle młoda, warto walczyć aby żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jastara, Mozo, napisałabym dzień dobry, ale niestety nie jest dobry jak każdy z poprzednich dni. Wczorajszy dzień był gorszy od poprzednich a dzisiaj znów wszystko zaczyna się od rana jak zwykle i jest coraz gorzej. U mnie też piękna pogoda a ja w łóżku bo duszności nie pozwalają mi oddychać, wszystko mam skurczone w środku jakbym była pod wodą. Trzęsę się i nie mogę nic zrobić. Gdyby nie mąż, który wszystko teraz robi to nie wiem co by było... Często zastanawiam się jak inni ludzie , którzy są sami bez pomocy w ogóle dają sobie radę. Czytam też benzobuddies i coraz bardziej jestem przekonana, że ich objawy są chyba mniejsze. Bo jak tak można funkcjonować. Przecież trzeba coś jeść, zapłacić rachunki a to wymaga pójścia do pracy, posprzątać, zająć się dziećmi jeśli są małe i wykonać wiele innych czynności. Jak w takim stanie kiedy masz objawy parkinsona i się trzęsiesz całym ciałem iść do pracy , myśleć i w ogóle mieć kontakt z innymi ludźmi. Nie mówię już o ostrych bólach mięśni, brzucha itp. Przecież to nierealne. A żyć w takim stanie wegetacji, bólu i cierpienia przez kilka lat z tym wszystkim się nie da. Jak czytam, że inni wytrzymują to wszystko przez lata to nie chce mi się w to  po prostu wierzyć. My mamy wsparcie ale jak inni, którzy są sami  radzą  sobie z tym wszystkim. Nie wiem na prawdę... Czy jesteśmy skazane już tylko na codzienne cierpienie? Ciągle mi się wydaje, że to wszystko to nieprawda i chcę się w końcu obudzić z tego koszmaru. Ale codziennie jest tak samo. Ten horror ciągnie się już prawie rok, dzień w dzień i końca nie widać. Czy takie życie ma sens? Wszyscy wokół, którzy tego nie przeżywają nie potrafią zrozumieć i pojąć , że te leki mogą tak zniszczyć. Okazuje się , że np. antybiotyki z grupy fluorochinolonów są tak samo toksyczne u niektórych ludzi jak benzo a lekarze przepisują ja na zapalenie pęcherza moczowego. Wiele osób ma zaburzenia neurologiczne  , nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego po tym antybiotyku i ląduje na wózku inwalidzkim. Dopiero w tym roku dodano w ulotce ostrzeżenia na ten temat. W innych krajach   lek ten jest wycofany a u nas dalej przepisują. Wpływa też na receptory benzo. To straszne jak trzeba uważać co przepisuje lekarz , żeby się nie otruć czy nie zostać kaleką na całe życie. Pozdrawiam wszystkich , Alicja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadwiga, czy mogę Ci pisać po imieniu? Zastanawiam się, czy też jesteś taka słaba jakbyś miała ciężką grypę? Tak czytam Twoje wcześniejsze posty jak odstawiałaś benzo 5 lat temu i miałaś tyle nadziei , że będzie lepiej pomimo tego jak się strasznie męczyłaś z objawami przy każdej redukcji dawki i po odstawieniu benzo. Teraz czuć w Tobie tyle rezygnacji i wcale się nie dziwię. 5 lat i ciągle się męczysz. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jestem tak słaba, że ledwo mogę przejść parę kroków. Po południu jest ciut lepiej ale to i tak jest dramat.

 

Mozo, ja też mam szumy  w uszach non stop a czasami to aż mi huczy, piszczy, gwiżdże. Nie zwracam na to uwagi bo to mój najlżejszy objaw. Czytałam, że te problemy  z piskami w uszach odchodzą na samym końcu.

To Twój kumpel miał szczęście, ze wyszedł z tego i nie ma objawów po benzo. Tak, alkohol i benzo to te same receptory i dlatego lepiej nie pić żadnego alkoholu przy odstawce i po . Często ludzie mają tak, że czują się już dobrze po np. roku  i wypiją  alko i wszystkie objawy po benzo im wracają nieraz na miesiące. Więc to różnie z tym bywa. Ale każdy jest inny, jeden może , drugi nie...

 

Czytałam na benzobuddies historie sukcesu jak jedna osoba męczyła się 12 lat z objawami po benzo zanim wyzdrowiała. Ale on był koło 40 stki.  I jestem tym wszystkim załamana bo ja nie mam już tyle czasu i zdrowia. Czy jest sens tak żyć i się męczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mozo napisał(a):

  Ja coraz bardziej rozważam sposób, jaki zastosował mój kumpel. Wcinał klonazepamu 8 lat. Przestał działać, lek mam na myśli. A brał go od znajomego dr, bo też jest alkusem, i jak przestał pić to dostał klona. Ostatnio poszedł w długi cug odstawił klona o chlał wódę. Po dwóch miesiącach poszedł na detoks, wyszedł po trzech tygodniach i jest czysty od alko benzo. Po prostu zapił to gufno. 

Objawów odstawienia klona nie czuł bo alko wali po tych samych receptorach. 

Sposób dla mnie znany, no ale ja póki co nie mogę sobie na to pozwolić. 

Jaki piękny pisk w uchu. Mój pobenzowy kumpel. 

Pozdrawiam serdecznie dziewczyny 😊

No dobrze, to ile trzeba dziennie wypić?Powiem Ci, że też już o tym myślałam, tylko że ja dużo nie mogę wypić, teraz już z 10 lat nie miałam żadnego alkoholu w ustach, kiedyś też sporadycznie tylko😄

10 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jadwiga, czy mogę Ci pisać po imieniu? Zastanawiam się, czy też jesteś taka słaba jakbyś miała ciężką grypę? Tak czytam Twoje wcześniejsze posty jak odstawiałaś benzo 5 lat temu i miałaś tyle nadziei , że będzie lepiej pomimo tego jak się strasznie męczyłaś z objawami przy każdej redukcji dawki i po odstawieniu benzo. Teraz czuć w Tobie tyle rezygnacji i wcale się nie dziwię. 5 lat i ciągle się męczysz. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jestem tak słaba, że ledwo mogę przejść parę kroków. Po południu jest ciut lepiej ale to i tak jest dramat.

 

Mozo, ja też mam szumy  w uszach non stop a czasami to aż mi huczy, piszczy, gwiżdże. Nie zwracam na to uwagi bo to mój najlżejszy objaw. Czytałam, że te problemy  z piskami w uszach odchodzą na samym końcu.

To Twój kumpel miał szczęście, ze wyszedł z tego i nie ma objawów po benzo. Tak, alkohol i benzo to te same receptory i dlatego lepiej nie pić żadnego alkoholu przy odstawce i po . Często ludzie mają tak, że czują się już dobrze po np. roku  i wypiją  alko i wszystkie objawy po benzo im wracają nieraz na miesiące. Więc to różnie z tym bywa. Ale każdy jest inny, jeden może , drugi nie...

 

Czytałam na benzobuddies historie sukcesu jak jedna osoba męczyła się 12 lat z objawami po benzo zanim wyzdrowiała. Ale on był koło 40 stki.  I jestem tym wszystkim załamana bo ja nie mam już tyle czasu i zdrowia. Czy jest sens tak żyć i się męczyć?

Tak Alicjo, przez pierwsze 2 lata byłam bardzo słaba, tak jakbym miała grypę.Potem mi to przeszło, ale doszły inne objawy i tak jak mówisz, z początku po odstawieniu byłam szczęśliwa i pełna nadziei.Teraz już zrezygnowałam, żyję a właściwie wegetuje z dnia na dzień.Też przeraża mnie perspektywa kilkunastu lat leczenia, w moim wieku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 lata?  jestem załamana już tym wszystkim. Jesteś bardzo silna, że wytrzymałaś to wszystko. Wszędzie piszą, że potrzeba czasu ale w naszym wieku to takie trudne. Nie wiem czy to wszystko zniosę...😥

Moja mama ma 88 lat i póki co jest na chodzie. Ale co się stanie jak będzie wymagała opieki. Ja nie jestem w stanie się nią zająć. Przeraża mnie to wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

2 lata?  jestem załamana już tym wszystkim. Jesteś bardzo silna, że wytrzymałaś to wszystko. Wszędzie piszą, że potrzeba czasu ale w naszym wieku to takie trudne. Nie wiem czy to wszystko zniosę...😥

Moja mama ma 88 lat i póki co jest na chodzie. Ale co się stanie jak będzie wymagała opieki. Ja nie jestem w stanie się nią zająć. Przeraża mnie to wszystko...

Mnie też to przeraża i dlatego coraz częściej myślę o tym, żeby wrócić do benzo, może chociaż rok dałoby się żyć w miarę normalnie? Może relanium, czy co? Już nie wiem co robić, po prostu nie wiem😫

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×