Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, pamiętam, czytałam również o Twoich cierpieniach i jak wiele osób nie wierzyło, że może to trwać tak długo.  Dopiero jak poczytałam benzobuddies  zrozumiałam , że może to trwać latami , a czasami w ogóle nie da się wyleczyć całkowicie. Bardzo Ci współczuję 💔. Ashton pisze w swoim ostatnim dodatkowym opisie , że niestety u niektórych ludzi  objawy mogą być nie do końca uleczalne. Ale ja myślę, że tak naprawdę  w większości to głównie chodzi o formę odstawiania benzo . Tzw. zimny indyk czyli nagłe odstawienie oraz zbyt szybkie odstawienie  benzo może być bardzo niebezpieczne i niestety spowodować ostre i przedłużone objawy .  Właśnie nawet kilka, kilkanaście lat.  Niestety lekarze nie mają kompletnie pojęcia i traktują wszystkich jedną miarą w odstawianiu.  Prawdę mówiąc to trochę się załamałam tym wszystkim po przeczytaniu Ashton i forum  BB ale nic nie mogę z tym już zrobić . Ja przeżyłam już 60 lat i pogodziłam się przez te 8 miesięcy koszmaru, że chyba tyle mi jest dane i tyle wystarczy. Współczuję tylko tym młodym, wrażliwym  ludziom, którzy męczą się latami w takim koszmarze  jaki ja przechodzę. Przecież powinni mieć wspaniałe, zdrowe życie a ignorancja lekarzy zmienia ich życie w piekło .  Chciałabym tylko, żeby coś się zmieniło w przepisywaniu tak strasznych leków jakimi są benzo, to wszystko.

Alicja. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Pani AlicjoKa za wyrazy współczucia i ja również Pani wspólczuję tego cierrpienia zwiazanego z odwykiem od benzo.Teraz to juz bym tak nie postąpiła jak wtedy i odstawiala bym to świństwo stopniowo a nie tak jak ja nagle z 6mg Alproxu z dnia na dzien do zera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryfka pamiętam Cię, dziękuję że się odezwałaś, również AlicjaKa dodała mi otuchy.Tylko powiedzcie mi dziewczyny jak żyć w takim cierpieniu? Mam 65 lat i teraz na emeryturze mogłabym żyć sobie spokojnie, pielęgnować moje róże i jeździć na wycieczki z wnukami.Każdy mój dzień to walka o przetrwanie, jak długo jeszcze? Jak wytłumaczyć bliskim to, co się ze mną dzieje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jastara napisał(a):

 

Jastara  to może niech sobie pani kupi tą melisę w w tabletkach  bo jak pisala pni AlicjaK że dziala na ten sam receptor w mozgu co benzo to napewno coś pomoże. I jeszcze jedno pytanko czy pije pani kawę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, potwierdzam opinie o benzo

na początku leczenia dostałem m.in. Lorafen, doraźnie w stanach krytycznych. Byłem w fatalnym stanie, niesamowity lęk, natrętne myśli, itp.

Zażyłem i niesamowita ulga, namiastka normalności ale jak zszedł lek to potężny atak depresji, znowu zażyłem i historia się powtórzyła. Zacząłem czytać o tym leku i się przeraziłem że uzależnia (jak narkotyki) i stwierdziłem, że NIE. Było bardzo ciężko, próba sam.., ale przetrwałem 2 lata bez bonzo. Stwierdziłem, że na tym leku nic się nie zmieni bo ten lek nie leczy a tylko daje chwilową ulgę i uzależnia. Chciałem się zmierzyć z chorobą sam, albo Ja albo choroba. Choroba mnie zmieniła, chyba na leprze, bez benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Barbara 33 napisał(a):

Jastara  to może niech sobie pani kupi tą melisę w w tabletkach  bo jak pisala pni AlicjaK że dziala na ten sam receptor w mozgu co benzo to napewno coś pomoże. I jeszcze jedno pytanko czy pije pani kawę?

Piję kawę, 2 filiżanki dziennie, to jedna z nielicznych przyjemności jaka mi w życiu została😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jastara no to widzisz jest powód Twojego złego samopoczucia.Kawa pobudza i tak już rozbity odstawieniem  centralny uklad nerwowy i stąd te nie mijajace objawy odstawienne.Trzeba calkowicie zrezygnowac z kofeiny i wszystko sie unormuje.Ja też pije kawe i muszejaodstawić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jastara, też się cały czas zastanawiam ile dam radę jeszcze wytrzymać. Dziś od rana  jak zwykle mam takie duszności, że nie mogę aż mówić. Mam uczucie jakby ktoś mnie topił i nie mogę zaczerpnąć powietrza. Do tego tępy, ostry i rozrywający ból brzucha. Wszystko mam skurczone w środku.  Trzęsę się non stop. Nie mogę już znieść tej męki i cierpienia. Wiem , że wszystko to neurologiczne objawy odstawienne tego leku. Cały czas szukam jakiegoś ratunku i nic nie znajduję. Miałyśmy po prostu pecha, że trafiłyśmy na lekarzy, którzy przepisali właśnie te leki. Też marzyłam o spokojnej emeryturze ale niestety nie będzie mi to dane. Mój mąż dopiero niedawno  zrozumiał , że to wina benzo i to w jakim jestem stanie wynika z uszkodzeń jakie dokonał ten lek. Właściwie nie powinnam nazywać tej trucizny lekiem. Być może jest lekiem w szpitalu do zabiegów lub  w hospicjach dla naprawdę ciężko chorych w stanach agonalnych ale nie w rękach lekarzy, którzy przepisują je  ludziom, którzy  mają tak jak np. Swora bóle kręgosłupa. Takich lekarzy powinno się eliminować z zawodu i sądzić za zniszczenie zdrowia i życia. Moja mama , która ma 88 lat i póki co lepsze zdrowie i psychiczne i fizyczne ode  mnie też nie rozumie , że mogę tak się czuć po odstawieniu leku, którego nie ma już w organizmie. Cały czas jej tłumaczyłam jak benzo niszczy mózg ale ostatnio już po prostu nic nie mówię... Cały czas chce mi się płakać gdy pomyślę jak wygląda teraz moje życie. Kompletna wegetacja w bólach i cierpieniu i jak z tym wszystkim żyć. Czy jest w ogóle jakiś sens? Nie jestem w stanie wyjść z domu, nie mogę z nikim się spotykać, nie mogę oglądać telewizji bo dostaję trzęsiawki od nadmiaru stymulacji, nie mogę słuchać muzyki. Każdy dźwięk wywołuje u mnie wstrząs i niepokój. To koszmar i jest coraz gorzej. Miałam nadzieję, że z czasem się polepszy ale coraz mniej w to wierzę. Mój syn , który ma 34 lata od początku mi wierzył i kiedy poczytał o tych lekach a właściwie jak powiedział narkotykach po prostu się rozpłakał. Nie mogę już znieść tej całej udręki. Wszyscy wkoło przez to cierpią. To jak rak , który wyniszcza mnie i całą moją rodzinę. Bardzo pragnę żeby  to  się skończyło  ale nadzieja jest coraz mniejsza. Myślę, że jeśli tak myślisz o powrocie do benzo powinnaś wypróbować najpierw środków ziołowych. Może właśnie melisa w tabletkach,  herbata rumiankowa ale 2 saszetki na kubek , passiflora, magnez by Ci pomógł. Mnie  po poprzednim odstawieniu bardzo pomogło.  Po prostu próbowałam co się da i jakoś poszło. Ale ja wtedy nie miałam kompletnej świadomości o benzo. Wiedziałam tylko, że ciężko jest odstawić i dlatego robiłam to bardzo powoli prawie rok  . Dopiero teraz jestem świadoma jakie zniszczenia wywołuje ten narkotyk. Dlatego jestem przerażona niewiedzą lekarzy a przede wszystkim psychiatrów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani Alicjio  a pani pije kawę? Jesli tak to może w tym być problem.

Ja przez cały odwyk od benzo piłam kawę i pije ja do teraz.Zauważylam że jak odstawilam benzo to pilam jej jeszcze więcej  i dlatego te moje objawy odstawienne tak dlugo trwaly bo mozg podsycany kofeiną nie mógł się zregenerować 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jastara, też się cały czas zastanawiam ile dam radę jeszcze wytrzymać. Dziś od rana  jak zwykle mam takie duszności, że nie mogę aż mówić. Mam uczucie jakby ktoś mnie topił i nie mogę zaczerpnąć powietrza. Do tego tępy, ostry i rozrywający ból brzucha. Wszystko mam skurczone w środku.  Trzęsę się non stop. Nie mogę już znieść tej męki i cierpienia. Wiem , że wszystko to neurologiczne objawy odstawienne tego leku. Cały czas szukam jakiegoś ratunku i nic nie znajduję. Miałyśmy po prostu pecha, że trafiłyśmy na lekarzy, którzy przepisali właśnie te leki. Też marzyłam o spokojnej emeryturze ale niestety nie będzie mi to dane. Mój mąż dopiero niedawno  zrozumiał , że to wina benzo i to w jakim jestem stanie wynika z uszkodzeń jakie dokonał ten lek. Właściwie nie powinnam nazywać tej trucizny lekiem. Być może jest lekiem w szpitalu do zabiegów lub  w hospicjach dla naprawdę ciężko chorych w stanach agonalnych ale nie w rękach lekarzy, którzy przepisują je  ludziom, którzy  mają tak jak np. Swora bóle kręgosłupa. Takich lekarzy powinno się eliminować z zawodu i sądzić za zniszczenie zdrowia i życia. Moja mama , która ma 88 lat i póki co lepsze zdrowie i psychiczne i fizyczne ode  mnie też nie rozumie , że mogę tak się czuć po odstawieniu leku, którego nie ma już w organizmie. Cały czas jej tłumaczyłam jak benzo niszczy mózg ale ostatnio już po prostu nic nie mówię... Cały czas chce mi się płakać gdy pomyślę jak wygląda teraz moje życie. Kompletna wegetacja w bólach i cierpieniu i jak z tym wszystkim żyć. Czy jest w ogóle jakiś sens? Nie jestem w stanie wyjść z domu, nie mogę z nikim się spotykać, nie mogę oglądać telewizji bo dostaję trzęsiawki od nadmiaru stymulacji, nie mogę słuchać muzyki. Każdy dźwięk wywołuje u mnie wstrząs i niepokój. To koszmar i jest coraz gorzej. Miałam nadzieję, że z czasem się polepszy ale coraz mniej w to wierzę. Mój syn , który ma 34 lata od początku mi wierzył i kiedy poczytał o tych lekach a właściwie jak powiedział narkotykach po prostu się rozpłakał. Nie mogę już znieść tej całej udręki. Wszyscy wkoło przez to cierpią. To jak rak , który wyniszcza mnie i całą moją rodzinę. Bardzo pragnę żeby  to  się skończyło  ale nadzieja jest coraz mniejsza. Myślę, że jeśli tak myślisz o powrocie do benzo powinnaś wypróbować najpierw środków ziołowych. Może właśnie melisa w tabletkach,  herbata rumiankowa ale 2 saszetki na kubek , passiflora, magnez by Ci pomógł. Mnie  po poprzednim odstawieniu bardzo pomogło.  Po prostu próbowałam co się da i jakoś poszło. Ale ja wtedy nie miałam kompletnej świadomości o benzo. Wiedziałam tylko, że ciężko jest odstawić i dlatego robiłam to bardzo powoli prawie rok  . Dopiero teraz jestem świadoma jakie zniszczenia wywołuje ten narkotyk. Dlatego jestem przerażona niewiedzą lekarzy a przede wszystkim psychiatrów.

Próbowałam już wszystkiego, przez 2 lata chodziłam po lekarzach, krew co chwilę badana, wszystko zawsze w porządku.Potem pojechałam do zakonnika który leczy ziołami, niestety też mi nie pomógł.Mnie dziś znowu obudziły drgawki, tak jest co rano, wiem że mam uszkodzony układ nerwowy i nie ma na to lekarstwa.Żyję z dnia na dzień i nie ma we mnie żadnej radości.Czytałam niedawno na benzobuddies historię kobiety która też tak cierpiała po odstawieniu i zaczęła znowu brać, pomogło, wróciła do pracy i teraz zaczyna znowu odstawiac powoli.Tylko że ona jest młoda, ja już nie mam dużo czasu przed sobą, tak myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, te wszystkie drgawki to neurologiczne uszkodzenia po benzo. Rano jest zawsze najgorzej bo dochodzi wysoki wzrost kortyzolu. U zdrowych ludzi kortyzol daje napęd na rozpoczęcie każdego dnia. U ludzi z osłabionym układem nerwowym powoduje właśnie rano niepokój, wysokie ciśnienie, drżenia itp. Może propranolol mała dawka by pomógł? Ja biorę ale chyba za małą dawkę i w moim przypadku  mało co pomaga ale nie wiem czy nie byłoby gorzej gdybym nic nie wzięła. Tak, czytałam też jak niektórzy ludzie wracają do benzo. Zresztą się nie dziwię . Ja cały czas też o tym myślę czy by to pomogło. Ale  to wielka niewiadoma. Jeśli komuś się uda to jak wygrana w totka. Myślę, że to zależy od wielu czynników. Przede wszystkim czy dane benzo będzie jeszcze działało ( czy była już tolerancja na lek ), czy układ nerwowy jest zbyt uwrażliwiony czyli rozchwiany przez odstawienie, to zależy też jak odstawiała benzo, w jakim jest wieku i stanie zdrowotnym, ile czasu jest od odstawienia benzo. Czasem jest tak, że ludzie wracają i przez dwa tygodnie czują się dobrze a potem następuje tolerancja i muszą już zwiększać dawkę tylko po to żeby nie mieć objawów odstawiennych. Niektórzy zwiększają dawkę i się stabilizują ,a niektórzy muszą  zacząć  szybko redukować dawki i przechodzą gorsze piekło niż wcześniej.  Nie ma reguły.  Każde następne odstawianie jest gorsze. Myślę, że chodzi o coraz bardziej zniszczone receptory. Za każdym razem bardziej się  zmniejszają. Poza tym też nie wiadomo ile czasu zajmie nowa odstawka benzo. Ja,  jak pierwszy raz odstawiałam przez 3 miesiące ( było to zbyt szybkie odstawianie przepisane przez psychiatrę) to następne 3 miesiące nie brałam benzo. Bardzo źle się czułam ale jakoś funkcjonowałam. Pamiętam, że dostałam czyraka na nodze i też miałam duszności ale nie takie jak teraz.  Wrzód był tak głęboko, że dochodził prawie do kości.  Brałam wtedy antybiotyk, żeby nie stracić nogi. Koszmar. Po prostu organizm był tak osłabiony, że układ immunologiczny nie dawał rady. Wtedy właśnie wróciłam do benzo i nie było problemu. W tamtej chwili nie miałam kompletnie pojęcia jak to wszystko działa i co to za leki.

Po prostu wróciłam do poprzedniej dawki i w ciągu jednej chwili wszystko wróciło do normy. Dlatego za drugim razem odstawiałam bardzo powoli, żeby nie było takich rzeczy. Lekarz w sumie nawet nie wiedziała, że odstawiam sama według własnego schematu.  Nie był on jakiś skomplikowany. Po prostu na oko zmniejszałam tabletkę w zależności jak się czułam. Przez ten czas gorzej się czułam ale funkcjonowałam prawie normalnie. Pamiętam różne objawy, zwiększony niepokój, czasem też trzęsły się ręce rano, miałam przewlekłe zapalenie pęcherza, bóle bioder, jakieś prądy w pośladkach, później ból kości ogonowej ale to były na prawdę bardzo delikatne objawy, zazwyczaj krótkotrwałe i nie przywiązywałam do tego większej uwagi. Teraz z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że były to właśnie objawy odstawiania benzo. Teraz powrót do benzo może nie być taki łatwy i czasami tak bym chciała choć na chwilę mieć trochę spokoju... Móc po prostu usiąść na kanapie, obejrzeć jakiś film i pójść spokojnie spać. Tylko tyle i aż tyle. Najgorsze we wszystkim jest to, że jestem w wieku gdzie mogą wystąpić jakieś problemy zdrowotne, typu operacja ( mam kamień w woreczku żółciowym- jestem teraz przekonana, że to od tabletek benzo) to co wtedy? Przecież wszędzie w szpitalach podają benzo przed operacją. Samo znieczulenie ogólne też wiąże się z sedacją i receptorami GabaA. Teraz nawet nie mogę zrobić kolonoskopii czy gastroskopii jak normalni ludzie bo podają benzo do znieczulenia. Zresztą teraz to i tak niewykonalne z powodu , że się tak strasznie trzęsę i nie daję rady wyjść z domu. Chyba niedługo potrzebny będzie wózek inwalidzki bo nie mogę dłużej stać niż 5 minut. To jest dramat jak w przeciągu roku zniszczyły mnie te narkotyki i lekarze przez swoją ignorancję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Tak, te wszystkie drgawki to neurologiczne uszkodzenia po benzo. Rano jest zawsze najgorzej bo dochodzi wysoki wzrost kortyzolu. U zdrowych ludzi kortyzol daje napęd na rozpoczęcie każdego dnia. U ludzi z osłabionym układem nerwowym powoduje właśnie rano niepokój, wysokie ciśnienie, drżenia itp. Może propranolol mała dawka by pomógł? Ja biorę ale chyba za małą dawkę i w moim przypadku  mało co pomaga ale nie wiem czy nie byłoby gorzej gdybym nic nie wzięła. Tak, czytałam też jak niektórzy ludzie wracają do benzo. Zresztą się nie dziwię . Ja cały czas też o tym myślę czy by to pomogło. Ale  to wielka niewiadoma. Jeśli komuś się uda to jak wygrana w totka. Myślę, że to zależy od wielu czynników. Przede wszystkim czy dane benzo będzie jeszcze działało ( czy była już tolerancja na lek ), czy układ nerwowy jest zbyt uwrażliwiony czyli rozchwiany przez odstawienie, to zależy też jak odstawiała benzo, w jakim jest wieku i stanie zdrowotnym, ile czasu jest od odstawienia benzo. Czasem jest tak, że ludzie wracają i przez dwa tygodnie czują się dobrze a potem następuje tolerancja i muszą już zwiększać dawkę tylko po to żeby nie mieć objawów odstawiennych. Niektórzy zwiększają dawkę i się stabilizują ,a niektórzy muszą  zacząć  szybko redukować dawki i przechodzą gorsze piekło niż wcześniej.  Nie ma reguły.  Każde następne odstawianie jest gorsze. Myślę, że chodzi o coraz bardziej zniszczone receptory. Za każdym razem bardziej się  zmniejszają. Poza tym też nie wiadomo ile czasu zajmie nowa odstawka benzo. Ja,  jak pierwszy raz odstawiałam przez 3 miesiące ( było to zbyt szybkie odstawianie przepisane przez psychiatrę) to następne 3 miesiące nie brałam benzo. Bardzo źle się czułam ale jakoś funkcjonowałam. Pamiętam, że dostałam czyraka na nodze i też miałam duszności ale nie takie jak teraz.  Wrzód był tak głęboko, że dochodził prawie do kości.  Brałam wtedy antybiotyk, żeby nie stracić nogi. Koszmar. Po prostu organizm był tak osłabiony, że układ immunologiczny nie dawał rady. Wtedy właśnie wróciłam do benzo i nie było problemu. W tamtej chwili nie miałam kompletnie pojęcia jak to wszystko działa i co to za leki.

Po prostu wróciłam do poprzedniej dawki i w ciągu jednej chwili wszystko wróciło do normy. Dlatego za drugim razem odstawiałam bardzo powoli, żeby nie było takich rzeczy. Lekarz w sumie nawet nie wiedziała, że odstawiam sama według własnego schematu.  Nie był on jakiś skomplikowany. Po prostu na oko zmniejszałam tabletkę w zależności jak się czułam. Przez ten czas gorzej się czułam ale funkcjonowałam prawie normalnie. Pamiętam różne objawy, zwiększony niepokój, czasem też trzęsły się ręce rano, miałam przewlekłe zapalenie pęcherza, bóle bioder, jakieś prądy w pośladkach, później ból kości ogonowej ale to były na prawdę bardzo delikatne objawy, zazwyczaj krótkotrwałe i nie przywiązywałam do tego większej uwagi. Teraz z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że były to właśnie objawy odstawiania benzo. Teraz powrót do benzo może nie być taki łatwy i czasami tak bym chciała choć na chwilę mieć trochę spokoju... Móc po prostu usiąść na kanapie, obejrzeć jakiś film i pójść spokojnie spać. Tylko tyle i aż tyle. Najgorsze we wszystkim jest to, że jestem w wieku gdzie mogą wystąpić jakieś problemy zdrowotne, typu operacja ( mam kamień w woreczku żółciowym- jestem teraz przekonana, że to od tabletek benzo) to co wtedy? Przecież wszędzie w szpitalach podają benzo przed operacją. Samo znieczulenie ogólne też wiąże się z sedacją i receptorami GabaA. Teraz nawet nie mogę zrobić kolonoskopii czy gastroskopii jak normalni ludzie bo podają benzo do znieczulenia. Zresztą teraz to i tak niewykonalne z powodu , że się tak strasznie trzęsę i nie daję rady wyjść z domu. Chyba niedługo potrzebny będzie wózek inwalidzki bo nie mogę dłużej stać niż 5 minut. To jest dramat jak w przeciągu roku zniszczyły mnie te narkotyki i lekarze przez swoją ignorancję.

Więc co robić, jak żyć? Ide do przodu każdego dnia, ale nikt nie wie ile mnie to kosztuje.Mąż mówi, żebym wzięła i nie męczyła się tak.Jednak tak jak mówisz, gdy zacznę znowu brać to nie wiadomo jak to się skończy?Boję się, często płacze z bezsilności.Niepotrzebnie zaufałam kiedyś lekarzowi, teraz nie ufam już żadnemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też codziennie płaczę a często nawet wyję w poduszkę z bólu i z bezsilności. Nigdy w życiu tyle nie płakałam. To już prawie rok i tak w dzień w dzień. Mój mąż też czasami mówi, że być może powrót  do benzo byłby najlepszą opcją. Też nie może już tego wszystkiego znieść i patrzeć jak się codziennie męczę. Czasami nawet rozważam eutanazję ale jak czytałam są to długie procedury czy w Holandii czy w Szwajcarii i nie wiem czy dałabym radę w ogóle tam dojechać w takim stanie. Moje życie ( o ile można nazwać to życiem) teraz to jedna wielka trauma. Codziennie nie mogę w to uwierzyć w jakim koszmarze jestem. Czasami myślę, że to nie dzieje się tak naprawdę, że to jakiś sen koszmarny i zaraz się obudzę. Właściwie to myślę dużo o śmierci . Kiedyś się bałam ale teraz to mnie uspakaja i wiem , że mogłabym wreszcie zaznać spokoju. Mózg i układ nerwowy to tak delikatna struktura, która tak na prawdę nie została i pewnie nigdy nie zostanie poznana do końca. Każdy człowiek jest inny i u każdego mózg się różni maleńkimi detalami. Chociażby ilością receptorów lub  po prostu mogą być one słabsze u jednego człowieka.  Dlatego jedni częściej zapadają na nerwice , lęki, ataki paniki  a inni mogą sobie z łatwością poradzić z najgorszym stresem. Natomiast leczy się każdego jednakowo jak robota z każdą śrubką w tym samym miejscu. Dlatego tak złożone i trudne jest odstawianie i  powrót do tych leków i u każdego jest inaczej. Czytając ciągle benzobuddies zauważyłam, że nawet dane benzo ma znaczenie. Niektórzy nie tolerują np. relanium i nie mogą odstawiać z protokołem Ashton. Pamiętam, że kiedyś dostałam lorafen do spróbowania i kompletnie mi nie pasował. Żle się czułam po nim.  Lekarze mówią, że to benzo i to benzo to żadna różnica. Okazuje się, że to duża różnica.  Może być tak, że po prostu pierwotne benzo , które brałaś nie zadziała bo organizm już się do niego przyzwyczaił i wyrobił tolerancję  a inne benzo nie zadziała bo nie będzie pasować. Często jest tak, że nawet jak ktoś nie brał rok lub dłużej i weźmie nawet jedną dawkę po tak długim czasie mówi, że już tak nie działa jak wcześniej albo , że nie czuje nic. Więc jest to tak naprawdę loteria. Nam się wydaje , że jak wrócimy do benzo to zadziała jak dawniej i zniesie wszystkie objawy bo pamiętamy jak było wcześniej, że działał i było dobrze. Ale za drugim razem może być inaczej.  Tak naprawdę póki  nie spróbujesz to nie będziesz wiedziała jak zareagujesz na lek po tak długim czasie. Wprawdzie Ashton pisze, że 1 dawka np. podczas operacji nie grozi konsekwencjami i nie należy się jej bać  ale  jak zareaguje organizm tego nie bedziemy wiedzieć. Ja sama od czasu do czasu czyli raz na pól roku po odstawieniu brałam przed dentystą kawałeczek benzo bo nie wiedziałam, że  tak nie można i nic mi nie było . I wydaje mi się, że już wtedy nie działał tak jak dawniej. Ale wtedy nie zwróciłam na to uwagi. A jak dalej żyć ? Sama nie wiem... Bo to wegetacja teraz , a tak dłużej żyć w bólu po prostu się nie da.  Bóle neurologiczne  tzw. nerwobóle są najgorszymi bólami nie do zniesienia dla człowieka . Przykłąd ? Ból tzw. korzonków. Ile można znieść . Tydzień? Dwa? A przecież są leki przeciwbólowe. I co. I też wyją z bólu czasami. Kto mógłby wytrzymać kilka lat?  Niektórzy ludzie którzy przeszli raka i leczenie chemią twierdzą , że odstawienie benzo jest gorsze od tego co przeszli w związku z rakiem. Ja też już nie ufam lekarzom. Szkoda, że kiedy dostałam pierwsze benzo nie było  internetu i forum takie jak to czy BB. Może potoczyłoby się wszystko inaczej... Nikt  nigdy nie będzie wiedział jaki to ból i koszmar jeśli tego sam nie przeżyje. Czasami myślę, choć nigdy nikomu nie życzyłam źle, że taki lekarz powinien sam pobrać benzo i doświadczyć nagłego odstawienia. Wtedy by wiedział na czym to polega i jak inni się męczą. Nie umiem Ci poradzić niestety bo sama ciągle nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wiem tylko, że dłużej tego nie zniosę.

Barbara, ja myślę, że bardziej zainteresowane są firmy farmaceutyczne. To one zbijają największe pieniądze na cierpieniu ludzi. Lekarze to tylko wypisywacze recept ogłupieni i wyszkoleni właśnie przez firmy farmaceutyczne . Właściwie to mogłyby to robić roboty za nich i nie byłoby żadnej różnicy. Ale oczywiście obie instytucje mnożą zyski. Lekarz to taki pośrednik w białym fartuchu. Najgorsze, że lekarze  przysięgali nie szkodzić a trują  i niszczą ludzi w imię zysku.  Tak patrząc z boku to najgorsza jest psychiatria. Ma najwięcej trujących i uzależniających leków. Właściwie narkotyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AlicjaKa Boże jak mi Cie szkoda z tego co Ty tu opisujesz to musi sz przechodzić gehenne po odstswieniu tego syfu i to jeszcze gorzej niż ja.Tak pani Alicjo dla konował9w liczy się tylko kasa i gratyfikacje w postaci wczasów od firm farmaceutycznych,a nie pacjent! A pani musi okropnie cierpieć jak musli pani o eutanazji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Barbara, dziękuję za współczucie.💕 Tak, takiego bólu nigdy w życiu nie doświadczyłam. Miałam wiele chorób, mówią, że schodzenie kamieni nerkowych to straszny ból. Miałam kilka kamieni, które musiałam w potocznej nazwie urodzić. Później miałam operację usuwania kamienia z moczowodu pod znieczuleniem w kręgosłup bo mi się nerka zablokowała przez ten kamień. Ból tej nerki , która powiększyła mi się dwukrotnie bo nie było odpływu był masakryczny. Nawet morfina nie działała na ten ból. Rodziłam  też syna całą dobę i potrafiłam zupełnie wytrzymać bez krzyków tak jak to nieraz się widzi przy skurczach. Ale wszystkie te bóle to są niczym w porównaniu z tym co teraz przechodzę. Dlatego myślę już o różnych rzeczach.  Jestem naprawdę odporna na ból a tego znieść nie mogę.  To jest największa tortura na świecie jaką można zadać człowiekowi. I zrobiła to taka mała tabletka. Niewiarygodne  wprost jak można stworzyć  taki lek. Dlatego nie wiem ile jeszcze zdołam wytrzymać. Najgorszy jest ból z powodu akatyzji, który rozrywa wnętrzności i powoduje , że chcesz wydostać się ze swojej skóry. Chodzisz godzinami bo nie możesz siedzieć, leżeć, stać. Dosłownie wyjesz , tarzasz się po podłodze i  nie wiesz co ze sobą zrobić. Czasami miałam ochotę wydrapać paznokciami dziurę w podłodze, walić rękami i nogami w ścianę. To jest koszmar!. Mam to codziennie rano dodatkowo duszenie, objawy parkinsona, dławienie , uczucie jakbym się topiła i była pod wodą, zawroty głowy, jakbym miała ciężki covid i totalne osłabienie jakbym umierała. Pieczenie w głowie, sztywne nogi i wiele innych. Dosłownie słaniasz się ze zmęczenia a nie możesz odpocząć i usiąść na chwilę. Żebym chociaż miała jakąś minimalną poprawę to bym miała jeszcze nadzieję, że będzie lepiej żeby wytrzymać to wszystko. Ale niestety dzisiaj przez prawie całą noc wewnętrzne drżenie nie chciało ustać. Do tej pory chociaż noc była minimalnym odpoczynkiem od tego wszystkiego w ciągu dnia. Chociaż często nie śpię albo śpię 3, 4 godziny. Ile można wytrzymać. Na benzobuddies próbuję znależć kogoś kto ma tak ekstremalne objawy i w takiej ilości równocześnie. Jak do tej pory znalazłam tylko dwie osoby, które miały podobne objawy ale nie na BB a na innej stronie. Obydwie popełniły samobójstwo. Jedna to Cristine Narloch benzo, która wytrzymała aż 21 miesięcy. Miała tylko 48 lat. A druga to Cassandra też ze strony www.benzoinfo.com

I pomyśleć, że wszystko to zasługa  lekarzy, którzy przez złe przepisywanie i  odstawienie benzo doprowadzili do śmierci  dwie wspaniałe, młode osoby. Chociaż ja powiedziałabym bardziej, że po prostu to było zabójstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AlicjaKA a ile czasu minelo od ostatniego odstawienia benzo do teraz? Bo u mnie poprawe zauważylam dopiero po dwóch latach od odstawienia i byla to poprawa bardzo powolna.Myśle wiec że i u pani bedzie tak samo i pomalutku dojdzie pani do siebie tylko na to potrzeba czasu i tu sie nic nie da przyspieszyc i co swoje trzeba odcierpiec niestety☹️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Barbara 33 napisał(a):

Jastara,a może lekarze specjalnie nas faszeruja tymi benzosami żeby interes się krecił  iżeby mieć pacjentów na stale.

Ja w pewnym okresie swojego życia zaczęłam mieć potworne skoki ciśnienia, wciąż wizyty na sor, kardiolodzy rozkładali ręce bo zadne tabletki nie działały na mnie.W końcu jeden kazał mi iść do psychiatry, bo stwierdził że jestem zdrowa fizycznie.Pani psychiatra dała mi xanax, zdiagnozowala nerwicę z napadami lęku panicznego.Lek pomagał, brałam tylko wtedy gdy miałam atak.Nie wiedząc nic na temat benzo uzaleznilam się bardzo szybko.Szukałam już pomocy u innego lekarza, chciałam odstawić.Brałam 1,5 roku, odstawialam 1rok redukując powoli dawki.Po odstawieniu może miesiąc czułam się w miarę dobrze, byłam szczęśliwa że mi się udało.Pewnego ranka obudziły mnie drgawki, miałam duże spadki ciśnienia, zawroty głowy, bole głowy, problemy z mięśniami.Badania nic nie wykazały, raz neurolog stwierdził tęzyczke, ale leczenie nic nie dało.Moim koszmarem są od początku zawroty głowy , wszystkie inne objawy odchodzą i wracają, ale zawroty pozostały.Męczę się już 5 lat i przeklinam dzień kiedy poszłam po raz pierwszy do psychiatry😢

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jastara ja też zaraz po odstawieniu mialam non stop zawroty glowy ale u mnie stopniowo ustepowaly.Co prawda mam je jeszcze do teraz ale juz wystepuja tylko raz na pol roku akbo jeszcze i rzadziej.Myśle ze i Tobie też one mina czego Ci życzę z calego serca❤️ Szkoda mi Was Kobitki naprawdę bo ja już mam świety spokój z objawami pdstswiennymi,a Wy tak sie musicie jeszcze męczyć☹️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Barbara, relanium skończyłam 13 czerwca ubiegłego roku czyli teraz jest jakieś 8 i pół miesiąca. Pragiolę miesiąc później. Na benzobuddies piszą, że najgorsze są ponoć pierwsze 2, 3 miesiące. Tzw. objawy ostre. Ale ja zauważyłam, że wraz z upływem czasu jest coraz gorzej a nie lepiej. Przez pierwsze pół roku mogłam chociaż pójść na krótki spacer i rozładować adrenalinę, która mnie rozsadza od środka. Teraz już nie mam siły iść gdziekolwiek. Od miesiąca doszły zawroty głowy i totalne osłabienie jakbym miała covid. Żeby chociaż inne objawy trochę ustąpiły. Ale nie. Doszły tylko nowe do tych starych.. Jest tylko gorzej i gorzej. Ja wiem, że trzeba wycierpieć swoje tylko czy moje ciało to wytrzyma. Boję się, że nie da rady. Przez to , że teraz mniej chodzę ( oprócz akatyzji porannej) zanikają mi mięśnie, wypadają włosy ,jestem strasznie chuda. Jestem totalnie wyniszczona fizycznie. Moje ciało się rozpada, dosłownie. Przez to , że nie śpię w nocy w dzień jestem wykończona. Raz udało mi się zdrzemnąć na pół godziny po czym obudziłam się przerażona, z walącym sercem i w panicznym ataku. Teraz boję się tych toksycznych drzemek. Rano to już mam chyba przez to wszystko jakieś psychozy ze zmęczenia. Jak leżę w łóżku bo już nie mam siły ciągle chodzić, ciągle muszę trząść nogami, żeby rozładować napięcie. Ciągle się czuję jakbym siedziała jak na jakiejś bombie. Jak dzwoni moja mama przez telefon mogę rozmawiać tylko kilka minut bo zaraz zaczynam się dusić i zaczyna mnie rwać brzuch. Zwykłe czynności urastają teraz do niewyobrażalnego wysiłku. Nawet po jedzeniu czegokolwiek dostaję walenia serca, wysokiego ciśnienia i rozsadzania od wewnątrz. Dosłownie mnie rozrywa. Jestem przerażona... Wszędzie piszą, że 8,9 miesięcy to jest wcześnie ale nie aż przy takich ekstremalnych objawach. To jest po prostu nieludzkie cierpienie. Jak czytam na forum BB to owszem mają jakiś jeden objaw główny, który jest najgorszy ale pozostałe są do zniesienia. A u mnie wszystko jest ekstremalne... I ciągle dochodzą nowe straszne objawy. Myślałam, że nie może już być gorzej. Ale jest i dlatego nie wiem ile człowiek jest w stanie znieść to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jastara, ja też przeklinam ten dzień kiedy dostałam pierwsze benzo. Tylko przepisał mi  je endokrynolog kiedy właściwie wszystko było dobrze już ze mną. Pomijam pobyt w szpitalu bo potem z tego wyszłam i było w porządku. Nie wiem ale podejrzewam, że być może miał jakieś układy z firmą farmaceutyczną, że tak na siłę mi wcisnął ten lek. Kompletnie mi nic nie powiedział tylko żeby pobrać 2 x dziennie  i tyle. Po odstawieniu nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Myślałam , że to dodatkowy lek na tarczycę. Później internista clonazepam i tak poszło. Dopiero po kilku miesiącach internista nie chciał już wypisywać  clonazepamu i skierował mnie do psychiatry. I tak się to potoczyło. Ponieważ były to czasy gdzie nie było internetu nie byłam świadoma co biorę. Nawet pamiętam, że clonazepam sprzedawano w aptece bez ulotki, był bez opakowania jak zwykły rutinoscorbin. A psychiatra nawet nie wspominał, że długo biorę tylko wypisywał i tyle. Dopiero jak przeszłam na estazolam to po 12 latach  clonazepamu plus 6 lat estazolamu zaczęła coś mówić, że powinnam powoli odstawiać. I właśnie wtedy miałam 1 nieudaną próbę 3miesiące odstawiania plus 3 miesiące na czysto. Ale to nie wyszło bo zbyt szybko to poszło i nie dałam rady. I potem znów wróciłam do estazolamu na następne 6 lat.  Potem sama zaczęłam odstawiać na spokojnie bo denerwowało mnie już to wieczne chodzenie po leki i czułam, że nie pomaga mi już. I tak jakoś bez zbytniego myślenia zaczęłam zmniejszać pomału dawki. A potem przeszłam na melisę, która jak się teraz okazało też działa na gaba jak benzo. Było wszystko dobrze przez 4 lata aż do tego nieszczęsnego covidu. Gdybym to wszystko wiedziała co teraz to bym wyrzuciła te leki. Według mnie to najważniejszy jest sposób odstawiania. Jak najwolniej, żeby nie odczuć zbyt drastycznie objawów i żeby układ nerwowy był w miarę stabilny. Ale teraz to nie ma znaczenia. Jest jak jest... Na BB często ludzie piszą historie sukcesu ,a potem okazuje się , że po jakimś czasie wiele objawów wraca i znowu się męczą . Czytając to wszystko byłam załamana i nie wiem co o tym sądzić. Czy tylko nielicznym się udaje w pełni odstawić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Barbara, ja myślę, że relanium raczej nie może  mieć aż tak  długiego czasu półtrwania. 8 miesięcy ? Zdaje się , że do około 3 tygodni po odstawieniu może jeszcze działać. Ja wiem, że relanium się dłużej kumuluje i ma najdłuższy okres półtrwania od innych benzo ale jest też najsłabszym benzo od  innych. U mnie  niestety to  beznadziejne odstawianie było najgorszym błędem i wprowadziło totalny chaos w układzie nerwowym. Poza tym kolejna odstawka, która jest zawsze gorsza od poprzednich. Teraz to  wiem. Dlatego mam najgorsze objawy jakie mogą być. I jestem tym załamana i wykończona totalnie bo nie wiem co mnie jeszcze czeka jeśli jest coraz gorzej a ja już nie daję rady. To skakanie z dawki na dawkę, z jednego benzo na drugie i z powrotem doprowadziło do tzw. rozpalania układu nerwowego. W mojej głowie jest totalny chaos i nie wiem czy kiedykolwiek się ustabilizuję  dlatego nie wiem co robić. W zasadzie powinnam wrócić na benzo , ustabilizować się , żeby uspokoić układ nerwowy i wtedy dopiero bardzo powoli schodzić. Tyle , że u mnie teraz to jest  raczej niewykonalne bo nie wiadomo czy benzo tak daleko zadziała. Dodatkowo przy tak rozwalonym gaba nie widzę szans stabilizacji. Trzecia odstawka, która byłaby jeszcze gorsza od poprzedniej. Organizm jest już zbyt wyniszczony i nie wiem czy by to coś dało. Może u młodszej osoby tak.  Raczej nie widzę szansy przy tak rozległych szkodach. A męczyć się latami z coraz gorszymi objawami po prostu nie dam rady. Nawet chory na raka na końcu dostaje środki przeciwbólowe i benzo na uśmierzenie  dolegliwości, żeby umrzeć i tak nie cierpieć. A ja mam tak cierpieć latami ? Nie dam rady. To nieludzkie. Dlatego ludzie kończą ze sobą bo nie mogą znieść dłużej tego cierpienia. Nie wiem ale czuję się jak w zawalonym tunelu skąd nie ma wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×