Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

21 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Mozo,  ja też słyszałam, że  detoks od alkoholu jest małym problemem w porównaniu do odstawiania benzo. Może i objawy odstawienne są podobne ale detoks trwa około 2 tygodnie i później jest już w porządku. Poza tym alkoholicy  dostają właśnie benzo, żeby tak nie cierpieć. W przypadku odstawienia benzo uzależnieni cierpią miesiącami albo latami na odwyku i nie mają nic żeby to cierpienie zmniejszyć . Oczywiście są osoby,  którym pomagają w pewnym stopniu antydepresanty, neuroleptyki czy inne leki jeśli mogą brać i tolerują te leki.   Obydwa uzależnienia są złe tylko różnica jest taka, że benzo wypisują lekarze, którzy powinni mieć świadomość jak te leki uzależniają. Ja pierwsze benzo dostałam w latach 90. Nie było internetu,  żeby się dowiedzieć co to za lek i jak działa. Nie było nawet ulotki . Pierwsze  odstawienie benzo statystycznie nie stwarza problemu  wielu osobom.  Chyba, że jest to osoba bardzo podatna. Jest mniejszy procent osób, które bardzo cierpią po odstawieniu nawet  po krótkotrwałym braniu np.  po 2 tygodniach stosowania . Znaczenie ma oczywiście również dawka, długość zażywania i na co zostało przepisane. Myślę, że osoby, które nie miały problemów nerwicowych, lękowych a benzo przepisano np. na jakieś bóle kręgosłupa  ( jest to oczywiście błąd w sztuce lekarskiej , żeby przepisywać benzo na kręgosłup) mogą odstawienie przechodzić łatwiej lub nawet bezobjawowo. Ale to wszystko zależy od wielu czynników. Nie jest to regułą ale być może będą mniej i krócej cierpieć. Nie wiem czy Pani Acherontia styx byłaby taka mądra gdyby brała ten lek kilka lub kilkanaście lat i nie miała żadnej wiedzy , że tak uzależnia. Jeśli jest pielęgniarką miała to szczęście, że mogła  zareagować i odstawić w porę. Druga sprawa, że po prostu  jest odporna na leki i uzależnienia. Z tego co kojarzę inne leki też odstawiała  bez problemu. Każdy jest inny i ma po prostu słabszy lub silniejszy układ nerwowy. Niektórzy mogą brać wiele leków i nic im nie jest, a inni nie tolerują nieraz zwykłej witaminy c bo  mają tak wrażliwy organizm. Lekarze leczą schematami jakby każdy był taki sam. Najgorsze jest to , że nie wierzą, że można różnie reagować na leki i na ich odstawienie. W USA  od jakiegoś czasu weszły przepisy ograniczające przepisywanie benzo. I teraz co? Starsze osoby, które brały lek latami czasem 30 lat i są totalnie uzależnione nagle karze im się je odstawić. Przez 30 lat lekarz zapewniał , że jest to lek bezpieczny , który może brać latami  nawet do końca życia jak np. insulinę. To jest dramat dla tych ludzi. Jak czytam to co piszą i jak cierpią to się wierzyć nie chce. Osoby po 70 lat, 80 które powinny spokojnie żyć na emeryturze przeżywają teraz koszmar. Przecież to jest wszystko chore.  Teraz nagle lekarze dowiedzieli się, że benzo tak uzależnia? To po co oni są, czego się uczą, po co są szkolenia , dokształcania w trakcie. Jak mogą w ogóle interniści , endokrynolodzy, kardiolodzy wypisywać takie leki jeżeli nie mają wiedzy o lekach psychiatrycznych.  Dlaczego psychiatrzy mają tak małe rozeznanie na temat skutków odstawiennych u pewnego procenta osób. Dlaczego mają tak małą wiedzę na temat odstawiania i skutków w ogóle odstawiania benzo.  Większość psychiatrów jest nastawiona tylko na zysk i jest obeznana w uzależnieniach od alkoholu. Cóż, łatwy pacjent do zdiagnozowania, proste leczenie, szybka kasa , po prostu standard . Znaleźć psychiatrę lub psychologa od uzależnienia od  benzo to szukanie igły w stogu siana. Prawie nierealne. A  już znaleźć takiego , który naprawdę się na tym zna to raczej niewykonalne. Najpierw uzależniają ludzi a potem radź sobie sam. Myślą, że uzależnienie od alkoholu i od benzo jest podobne i stosują podobne leczenie i odstawienie.  Błąd. Tu nie ma porównania. Często zresztą piszą o tym uzależnieni od benzo alkoholicy czy nawet narkomani od heroiny czy innych opiatów. Nie ma porównania. Benzo jest najcięższym i najgorszym narkotykiem do odstawienia.

Alicjo masz 100% racji co do lekarzy i ich wiedzy na temat tych leków i uzależnienia od nich.Co do Acherontia styx, mam wrażenie że ta pani traktuje wszystkich na tym forum jak potencjalnych cpunow, tak potraktowała Swore , poddając w wątpliwośc jej słowa, że lek ten przepisał jej lekarz na bóle kręgosłupa.Pozdrawiam Cię i miłej niedzieli, o ile to możliwe w naszej sytuacji🌹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jastara, pozdrawiam Cię również i  Tobie też życzę miłego dnia💕

Ja czuję się dzisiaj bardzo źle, miałam przed chwilą taki atak, że już chcę umrzeć. Nie  widzę już nadziei ...

 Mam tylko nadzieję, że wieczorem trochę odpocznę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jastara, pozdrawiam Cię również i  Tobie też życzę miłego dnia💕

Ja czuję się dzisiaj bardzo źle, miałam przed chwilą taki atak, że już chcę umrzeć. Nie  widzę już nadziei ...

 Mam tylko nadzieję, że wieczorem trochę odpocznę.

Ja też mam dziś strasznie.Od rana ciśnienie, zawroty, sztywne mięśnie.Na dodatek mąż wczoraj nosił drewno do kominka i dostał postrzal.Nic tylko wyć😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Jastara napisał(a):

Ja też mam dziś strasznie.Od rana ciśnienie, zawroty, sztywne mięśnie.Na dodatek mąż wczoraj nosił drewno do kominka i dostał postrzal.Nic tylko wyć😭

Również Was dziewczyny pozdrawiam😊😚 też nie najlepiej się czuję. Co do lekarzy to niestety faktycznie przepisują to nagminnie. Mojej koleżance ostatnio Alprox przepisał kardiolog, mówiąc, że Ją to uspokoi i wyciszy. Powiedziałam, żeby nie brała tego leku i parzyła sobie melisę, żeby ratowała się jakimiś innymi metodami ale nie Alproxem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jastara napisał(a):

.Co do Acherontia styx, mam wrażenie że ta pani traktuje wszystkich na tym forum jak potencjalnych cpunow,

Nie traktuje wszystkich jak ćpunów. Wyraziłam swoją wątpliwość co do lekarza i powodów przepisania benzo w tym przypadku. Mam do tego prawo. 

 

Ja mam to w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie. To jest jego zdrowie i jego sprawa. Dobrze, jeśli próbuje z niego wyjść, jeśli nadal kombinuje jak zapewnić sobie regularne zapasy, to cóż... patrząc na regulacje wchodzące w życie w zakresie przepisywania zarówno benzodiazepin, opioidów itd. i tak napotka niedługo problem, bo za chwilę CEZ lekarzom zacznie blokować możliwość wystawiania recept na  benzo/opioidy jak któryś będzie przepisywał nie wiadomo jakie ilości, bo na razie wyskakuje tylko ostrzeżenie 🙃 a jeśli wprowadzą jeszcze metodę wprowadzania na receptach dawkowania tę, którą planują, to nawet lekarz nie wpisze dawkowania na recepcie wyższego niż maksymalne dobowe zalecane (ale to akurat jeśli wprowadzą to szybko upadnie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Nie traktuje wszystkich jak ćpunów. Wyraziłam swoją wątpliwość co do lekarza i powodów przepisania benzo w tym przypadku. Mam do tego prawo. 

 

Ja mam to w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie. To jest jego zdrowie i jego sprawa. Dobrze, jeśli próbuje z niego wyjść, jeśli nadal kombinuje jak zapewnić sobie regularne zapasy, to cóż... patrząc na regulacje wchodzące w życie w zakresie przepisywania zarówno benzodiazepin, opioidów itd. i tak napotka niedługo problem, bo za chwilę CEZ lekarzom zacznie blokować możliwość wystawiania recept na  benzo/opioidy jak któryś będzie przepisywał nie wiadomo jakie ilości, bo na razie wyskakuje tylko ostrzeżenie 🙃 a jeśli wprowadzą jeszcze metodę wprowadzania na receptach dawkowania tę, którą planują, to nawet lekarz nie wpisze dawkowania na recepcie wyższego niż maksymalne dobowe zalecane (ale to akurat jeśli wprowadzą to szybko upadnie).

Człowiek idzie do lekarza , do specjalisty po pomoc.Ja otrzymałam alprox, bez żadnego ostrzeżenia czy wytłumaczenia co to za lek.Kazała mi przychodzić co miesiąc, gdy ja sama w końcu zorientowałam się , że coś jest nie tak, poszukalam w internecie to zaczęłam szukać innego lekarza, chciałam odstawić

.Odstawiłam, redukując pwoli dawki prawie rok.Już pięć lat cierpię z powodu objawów odstawiennych.Gdybym wiedziała wtedy to, co teraz wiem na temat benzodiazepin , nigdy bym nie wzięła pierwszej pigułki.Uzależnia fizycznie błyskawicznie, a gdy idziesz do psychiatry i mówisz że coraz gorzej się czujesz biorąc ten lek, to co psychiatra mówi z reguły? Otóż mówi nieświadomemu pacjentowi, że to choroba się uaktywnia i trzeba zwiększyć dawkę😅😅.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Acherontia styx, jeżeli Pani ma w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie to co Pani robi na tym forum. Myślałam, że to forum służy aby się wspierać i służyć pomocą. Tak, to jest moje zdrowie i moja sprawa w tej chwili  bo wcześniej zaufałam lekarzowi, który mnie uzależnił a teraz żaden lekarz nie chce mi pomóc i tak jak Pani ma mnie w głębokim poważaniu. Nie prosiłam się o żadne leki uzależniające. To obowiązkiem lekarza było leczyć mnie tak ,żeby nie szkodzić bo taką składał przysięgę. To obowiązkiem lekarza jest nauczyć się jak dany lek działa i jakie ma skutki stosowania zanim go przepisze. Ja nie kupowałam leków z nielegalnego źródła , nie leczyłam się sama. Ten narkotyk przepisał mi lekarz na receptę nie mówiąc nic o skutkach jakie może wywołać. A teraz muszę sama dowiadywać się od zwykłych ludzi z forum jak sobie pomóc ponieważ mają większą wiedzę niż ignoranci w białych kitlach. 

Owszem , ma Pani prawo wyrazić swoją opinię ale jak mniemam pracuje Pani w służbie zdrowia ( zdrowia? czyżby to było dobre określenie?) i podejrzewam, że raczej nie doznała Pani takiej traumy i cierpienia z rąk tzw. fachowców medycyny. Więc może Pani dalej bronić swojego środowiska , w którym Pani pracuje. A co do lekarzy, którzy przepisują te narkotyki wątpliwości jest wiele.  Niestety czytając wiele historii to  właśnie lekarze czy to endokrynolodzy, kardiolodzy czy neurolodzy ,  rozdają je na choroby typu bóle kręgosłupa, zespół niespokojnych nóg, kołatania serca i inne choroby zupełnie nie związane z psychiatrią. I to jest niestety nagminne i to nie tylko w Polsce ale na całym świecie. A psychiatra tym bardziej powinien wiedzieć więcej na temat tych leków. Nie znalazłam żadnego psychiatry, który by się zainteresował protokołem Ashton czy tym, że jest tyle osób poszkodowanych przez te leki. Kiedy mówiłam o tym, było to pomijane i następowała zmiana tematu. Odbierana byłam jakbym mówiła jakieś herezje a wystarczy po prostu kliknąć w internecie i sprawdzić.

Zauważyłam, że intensywnie działa Pani na różnych forach . Czy w środowisku lekarskim też próbuje Pani tak działać, żeby uświadomić lekarzy jaki jest problem? Jak te leki potrafią zniszczyć i ile wywołać cierpienia, traumy a nawet samobójstwa? Bo to właśnie Pani koledzy i koleżanki przepisują te narkotyki ponieważ tak trzeba je nazywać, ale potem to my  musimy chodzić z oznaczeniem ćpuna w kartotece lekarskiej. Niech Pani zada sobie pytanie czy z własnej winy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, AlicjaKa napisał(a):

 Acherontia styx, jeżeli Pani ma w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie to co Pani robi na tym forum. Myślałam, że to forum służy aby się wspierać i służyć pomocą. Tak, to jest moje zdrowie i moja sprawa w tej chwili  bo wcześniej zaufałam lekarzowi, który mnie uzależnił a teraz żaden lekarz nie chce mi pomóc i tak jak Pani ma mnie w głębokim poważaniu. Nie prosiłam się o żadne leki uzależniające. To obowiązkiem lekarza było leczyć mnie tak ,żeby nie szkodzić bo taką składał przysięgę. To obowiązkiem lekarza jest nauczyć się jak dany lek działa i jakie ma skutki stosowania zanim go przepisze. Ja nie kupowałam leków z nielegalnego źródła , nie leczyłam się sama. Ten narkotyk przepisał mi lekarz na receptę nie mówiąc nic o skutkach jakie może wywołać. A teraz muszę sama dowiadywać się od zwykłych ludzi z forum jak sobie pomóc ponieważ mają większą wiedzę niż ignoranci w białych kitlach. 

Owszem , ma Pani prawo wyrazić swoją opinię ale jak mniemam pracuje Pani w służbie zdrowia ( zdrowia? czyżby to było dobre określenie?) i podejrzewam, że raczej nie doznała Pani takiej traumy i cierpienia z rąk tzw. fachowców medycyny. Więc może Pani dalej bronić swojego środowiska , w którym Pani pracuje. A co do lekarzy, którzy przepisują te narkotyki wątpliwości jest wiele.  Niestety czytając wiele historii to  właśnie lekarze czy to endokrynolodzy, kardiolodzy czy neurolodzy ,  rozdają je na choroby typu bóle kręgosłupa, zespół niespokojnych nóg, kołatania serca i inne choroby zupełnie nie związane z psychiatrią. I to jest niestety nagminne i to nie tylko w Polsce ale na całym świecie. A psychiatra tym bardziej powinien wiedzieć więcej na temat tych leków. Nie znalazłam żadnego psychiatry, który by się zainteresował protokołem Ashton czy tym, że jest tyle osób poszkodowanych przez te leki. Kiedy mówiłam o tym, było to pomijane i następowała zmiana tematu. Odbierana byłam jakbym mówiła jakieś herezje a wystarczy po prostu kliknąć w internecie i sprawdzić.

Zauważyłam, że intensywnie działa Pani na różnych forach . Czy w środowisku lekarskim też próbuje Pani tak działać, żeby uświadomić lekarzy jaki jest problem? Jak te leki potrafią zniszczyć i ile wywołać cierpienia, traumy a nawet samobójstwa? Bo to właśnie Pani koledzy i koleżanki przepisują te narkotyki ponieważ tak trzeba je nazywać, ale potem to my  musimy chodzić z oznaczeniem ćpuna w kartotece lekarskiej. Niech Pani zada sobie pytanie czy z własnej winy?

Alicjo trafiłaś w sedno.👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Jastara napisał(a):

Alicjo masz 100% racji co do lekarzy i ich wiedzy na temat tych leków i uzależnienia od nich.Co do Acherontia styx, mam wrażenie że ta pani traktuje wszystkich na tym forum jak potencjalnych cpunow, tak potraktowała Swore , poddając w wątpliwośc jej słowa, że lek ten przepisał jej lekarz na bóle kręgosłupa.Pozdrawiam Cię i miłej niedzieli, o ile to możliwe w naszej sytuacji🌹

 Dobry wieczór, Jastara 😊

Pięknie to opisalaś. Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem. Ja w końcu podjąłem decyzję,że dość tego piwkowania, pojechałem na detox prywatny. Wyobraź sobie, 6 stów w 5 godzin postawili mnie nogi, dostałem 6 tabletek klonazepamu ( ewentualne ryzyko padaczki alkoholowej) i 6 tabsów tranxene. Po dwóch dniach czułem się świetnie. Zapisałem się na terapię, mityngi AA, i wystarczy po prostu nie sięgać po alko. Jestem trzeźwy od alko już 15 miesięcy i mam to gdzieś. 

 Ale oczywiście pojawiła się depresja poalkoholowa, to norma lęki napadowe, doły. Poszedłem więc do tej swojej dr, a ona mi od razu dała najmocniejsze benzo, Xanax, czyli afobam. 0,25 mg. Dawka dla kota, tak zwana. Biorę pierwszego tabsa i wow! Wszystko co źle odeszło, świetny nastrój. To że nie wyobrażałem sobie uzależnienia od tych narkotyków, już czytałaś. Skoro alko załatwili w dwa dni, to jakaś tabletka może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo, to i z tym nie nie będzie problemu. 

Etanol to przecież twardy narkotyk. 

Co było dalej już wiesz. 

A teraz napiszę to czego do tej pory nie pisałem.

 Owszem udało mi się odstawić alprę, musiałem żreć ten lexotan po 30 mg dziennie, bo jest słabiutki co do alprazolamu. Potem coraz mniej, mniej. Oczywiście wróciła deprecha, którą ta po alko minęłaby już dawno bez żadnych prochów. 

Co mi zostało po benzo. Mam ciągły pisk w lewym uchu, próbowałem relanium, nie pomogło. Drętwienia stóp i sztywność mięśni. Pojawiły się bóle odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Lęki mam cały czas, śpię raz dobrze, raz w ogóle. Ogólnie psychicznie jestem ropiesdolony na maxa. 

 Jest źle. I to nie są skutki niepicia, chodzę na mityngi i ludzie po takim czasie trzeźwości jak ja tryskają humorem. Realizują program 12 Kraków, a mi się nic nie chce. Wiem, że gdybym znowu sięgnął po alko, wracam do punktu wyjścia ale te symptomy by odeszły. 

I pojawia się ta szatańska myśl, zacząć znowu brać? Skoro już wiem, tolerancja pójdzie tak w kosmos, że mi tych dragów nie starczy? Bo teraz raz na trzy miesiące można być po benzo. Alko to pikuś, choć oczywiście też jest to okropne uzależnienie. Ale jak jak łatwe jest jego odstawienie🤔. Nawet Hera czy opioidy jest łatwiejsza do odstawki. Znam byłych ćpunów tych specyfików, rozmawiam z nimi, i kazdy powtarza " nie wpiertalaj się benzo, bo nie zejdziesz". 

 Ja odczuwam skutki odstawienia po roku brania. I co, wrócić? A jak obetną na maxa recepty na te szatańskie tabsy? 

W Polsce psychiatrzy nie mają pojęcia o leczeniu swoich na pacjentów. SSRI? SNRI? Neuroleptyki? Śmiechu warte.

Pregabalina? Którą otępia, UZALEŻNIA, brałem dwa tygodnie, czułem się jak debil. Dosłownie. 

 Jak zacznę znowuż brać Xanax, czyli alprazolam, to po dwóch miesiącach 8 mg na dobę mi nie starczy. Nikt mi wypisze 25 paczek na 90 dni. Dotyczy to też innych benzo. Takie ponoć najsłabsze benzo, klorazepat ( tranxene, cloranxen) którego działania nie czują zbytnio osoby z zerową tolerancją, też przeżywają piekło przy odstawieniu. Czytam hyperreal, tam są straszne historie opisane, czytam BB, słucham i subskrybuję psychiatrów z USA, angielski znam bardzo dobrze, i oni sami nie wiedzą co z tym fantem zrobić. 

 Te osoby, które potrafią odstawić z dnia na dzień, to kilka procent benzojadow. 

 Powiem szczerze: cierpię psychicznie i fizycznie. I rozumiem Was, dziewczyny, Ciebie, Sworę, Alicję i wszystkich innych. 

 Pozdrawiam Cię serdecznie i w kontakcie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Mozo napisał(a):

 Dobry wieczór, Jastara 😊

Pięknie to opisalaś. Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem. Ja w końcu podjąłem decyzję,że dość tego piwkowania, pojechałem na detox prywatny. Wyobraź sobie, 6 stów w 5 godzin postawili mnie nogi, dostałem 6 tabletek klonazepamu ( ewentualne ryzyko padaczki alkoholowej) i 6 tabsów tranxene. Po dwóch dniach czułem się świetnie. Zapisałem się na terapię, mityngi AA, i wystarczy po prostu nie sięgać po alko. Jestem trzeźwy od alko już 15 miesięcy i mam to gdzieś. 

 Ale oczywiście pojawiła się depresja poalkoholowa, to norma lęki napadowe, doły. Poszedłem więc do tej swojej dr, a ona mi od razu dała najmocniejsze benzo, Xanax, czyli afobam. 0,25 mg. Dawka dla kota, tak zwana. Biorę pierwszego tabsa i wow! Wszystko co źle odeszło, świetny nastrój. To że nie wyobrażałem sobie uzależnienia od tych narkotyków, już czytałaś. Skoro alko załatwili w dwa dni, to jakaś tabletka może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo, to i z tym nie nie będzie problemu. 

Etanol to przecież twardy narkotyk. 

Co było dalej już wiesz. 

A teraz napiszę to czego do tej pory nie pisałem.

 Owszem udało mi się odstawić alprę, musiałem żreć ten lexotan po 30 mg dziennie, bo jest słabiutki co do alprazolamu. Potem coraz mniej, mniej. Oczywiście wróciła deprecha, którą ta po alko minęłaby już dawno bez żadnych prochów. 

Co mi zostało po benzo. Mam ciągły pisk w lewym uchu, próbowałem relanium, nie pomogło. Drętwienia stóp i sztywność mięśni. Pojawiły się bóle odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Lęki mam cały czas, śpię raz dobrze, raz w ogóle. Ogólnie psychicznie jestem ropiesdolony na maxa. 

 Jest źle. I to nie są skutki niepicia, chodzę na mityngi i ludzie po takim czasie trzeźwości jak ja tryskają humorem. Realizują program 12 Kraków, a mi się nic nie chce. Wiem, że gdybym znowu sięgnął po alko, wracam do punktu wyjścia ale te symptomy by odeszły. 

I pojawia się ta szatańska myśl, zacząć znowu brać? Skoro już wiem, tolerancja pójdzie tak w kosmos, że mi tych dragów nie starczy? Bo teraz raz na trzy miesiące można być po benzo. Alko to pikuś, choć oczywiście też jest to okropne uzależnienie. Ale jak jak łatwe jest jego odstawienie🤔. Nawet Hera czy opioidy jest łatwiejsza do odstawki. Znam byłych ćpunów tych specyfików, rozmawiam z nimi, i kazdy powtarza " nie wpiertalaj się benzo, bo nie zejdziesz". 

 Ja odczuwam skutki odstawienia po roku brania. I co, wrócić? A jak obetną na maxa recepty na te szatańskie tabsy? 

W Polsce psychiatrzy nie mają pojęcia o leczeniu swoich na pacjentów. SSRI? SNRI? Neuroleptyki? Śmiechu warte.

Pregabalina? Którą otępia, UZALEŻNIA, brałem dwa tygodnie, czułem się jak debil. Dosłownie. 

 Jak zacznę znowuż brać Xanax, czyli alprazolam, to po dwóch miesiącach 8 mg na dobę mi nie starczy. Nikt mi wypisze 25 paczek na 90 dni. Dotyczy to też innych benzo. Takie ponoć najsłabsze benzo, klorazepat ( tranxene, cloranxen) którego działania nie czują zbytnio osoby z zerową tolerancją, też przeżywają piekło przy odstawieniu. Czytam hyperreal, tam są straszne historie opisane, czytam BB, słucham i subskrybuję psychiatrów z USA, angielski znam bardzo dobrze, i oni sami nie wiedzą co z tym fantem zrobić. 

 Te osoby, które potrafią odstawić z dnia na dzień, to kilka procent benzojadow. 

 Powiem szczerze: cierpię psychicznie i fizycznie. I rozumiem Was, dziewczyny, Ciebie, Sworę, Alicję i wszystkich innych. 

 Pozdrawiam Cię serdecznie i w kontakcie.

 

Witaj Mozo, dzień dobry😊.U nas piękna pogoda, słońce świeci i słyszę przez uchylone okno że życie na wsi wre.Ryczec mi się chce, leżę w łóżku i na nic nie mam siły.Kolejny dzień walki o przetrwanie.Tak jak mówisz, jest źle, beznadziejnie i co robić, jak żyć?Tak mało już pragnę od życia, tylko wstać rano bez sztywnych mięśni, bez zawrotow głowy, pospacerować, poczytać książkę, spotkać się z koleżanką.Żeby chociaż jeden dzień przeżyć normalnie, jak kiedyś.Mam przeczucie, że moje cierpienie nie skończy się.Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci udanego dnia mimo wszystko🌹😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2024 o 14:58, Swora napisał(a):

Mam to samo co Pani, mam 37 lat, jestem po rozwodzie i nie mogę niestety mieć dzieci. Pragnę żyć normalnie i chciałabym żeby mnie ktoś pokochał, chciałabym mieć w tej walce z benzodiazepinami wsparcie. Moi Rodzice, mają swoje choroby, nie rozumieją tak tego. Nie chce już też im tak marudzić. Bo widzę, że mają tego dosyć. Nie idzie tak żyć. 

Cześć, a próbowałaś się konsultować z innym lekarzem? Życie z benzo to życie na haju, to nie jest życie. Są inne lęki, które nieuzależniają aż tak i leczą (lorafen nie leczy a jedynie daje ulgę)

Trzymaj się, jesteś ciągle młoda, warto walczyć aby żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jastara, Mozo, napisałabym dzień dobry, ale niestety nie jest dobry jak każdy z poprzednich dni. Wczorajszy dzień był gorszy od poprzednich a dzisiaj znów wszystko zaczyna się od rana jak zwykle i jest coraz gorzej. U mnie też piękna pogoda a ja w łóżku bo duszności nie pozwalają mi oddychać, wszystko mam skurczone w środku jakbym była pod wodą. Trzęsę się i nie mogę nic zrobić. Gdyby nie mąż, który wszystko teraz robi to nie wiem co by było... Często zastanawiam się jak inni ludzie , którzy są sami bez pomocy w ogóle dają sobie radę. Czytam też benzobuddies i coraz bardziej jestem przekonana, że ich objawy są chyba mniejsze. Bo jak tak można funkcjonować. Przecież trzeba coś jeść, zapłacić rachunki a to wymaga pójścia do pracy, posprzątać, zająć się dziećmi jeśli są małe i wykonać wiele innych czynności. Jak w takim stanie kiedy masz objawy parkinsona i się trzęsiesz całym ciałem iść do pracy , myśleć i w ogóle mieć kontakt z innymi ludźmi. Nie mówię już o ostrych bólach mięśni, brzucha itp. Przecież to nierealne. A żyć w takim stanie wegetacji, bólu i cierpienia przez kilka lat z tym wszystkim się nie da. Jak czytam, że inni wytrzymują to wszystko przez lata to nie chce mi się w to  po prostu wierzyć. My mamy wsparcie ale jak inni, którzy są sami  radzą  sobie z tym wszystkim. Nie wiem na prawdę... Czy jesteśmy skazane już tylko na codzienne cierpienie? Ciągle mi się wydaje, że to wszystko to nieprawda i chcę się w końcu obudzić z tego koszmaru. Ale codziennie jest tak samo. Ten horror ciągnie się już prawie rok, dzień w dzień i końca nie widać. Czy takie życie ma sens? Wszyscy wokół, którzy tego nie przeżywają nie potrafią zrozumieć i pojąć , że te leki mogą tak zniszczyć. Okazuje się , że np. antybiotyki z grupy fluorochinolonów są tak samo toksyczne u niektórych ludzi jak benzo a lekarze przepisują ja na zapalenie pęcherza moczowego. Wiele osób ma zaburzenia neurologiczne  , nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego po tym antybiotyku i ląduje na wózku inwalidzkim. Dopiero w tym roku dodano w ulotce ostrzeżenia na ten temat. W innych krajach   lek ten jest wycofany a u nas dalej przepisują. Wpływa też na receptory benzo. To straszne jak trzeba uważać co przepisuje lekarz , żeby się nie otruć czy nie zostać kaleką na całe życie. Pozdrawiam wszystkich , Alicja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Witaj Jastara, Mozo, napisałabym dzień dobry, ale niestety nie jest dobry jak każdy z poprzednich dni. Wczorajszy dzień był gorszy od poprzednich a dzisiaj znów wszystko zaczyna się od rana jak zwykle i jest coraz gorzej. U mnie też piękna pogoda a ja w łóżku bo duszności nie pozwalają mi oddychać, wszystko mam skurczone w środku jakbym była pod wodą. Trzęsę się i nie mogę nic zrobić. Gdyby nie mąż, który wszystko teraz robi to nie wiem co by było... Często zastanawiam się jak inni ludzie , którzy są sami bez pomocy w ogóle dają sobie radę. Czytam też benzobuddies i coraz bardziej jestem przekonana, że ich objawy są chyba mniejsze. Bo jak tak można funkcjonować. Przecież trzeba coś jeść, zapłacić rachunki a to wymaga pójścia do pracy, posprzątać, zająć się dziećmi jeśli są małe i wykonać wiele innych czynności. Jak w takim stanie kiedy masz objawy parkinsona i się trzęsiesz całym ciałem iść do pracy , myśleć i w ogóle mieć kontakt z innymi ludźmi. Nie mówię już o ostrych bólach mięśni, brzucha itp. Przecież to nierealne. A żyć w takim stanie wegetacji, bólu i cierpienia przez kilka lat z tym wszystkim się nie da. Jak czytam, że inni wytrzymują to wszystko przez lata to nie chce mi się w to  po prostu wierzyć. My mamy wsparcie ale jak inni, którzy są sami  radzą  sobie z tym wszystkim. Nie wiem na prawdę... Czy jesteśmy skazane już tylko na codzienne cierpienie? Ciągle mi się wydaje, że to wszystko to nieprawda i chcę się w końcu obudzić z tego koszmaru. Ale codziennie jest tak samo. Ten horror ciągnie się już prawie rok, dzień w dzień i końca nie widać. Czy takie życie ma sens? Wszyscy wokół, którzy tego nie przeżywają nie potrafią zrozumieć i pojąć , że te leki mogą tak zniszczyć. Okazuje się , że np. antybiotyki z grupy fluorochinolonów są tak samo toksyczne u niektórych ludzi jak benzo a lekarze przepisują ja na zapalenie pęcherza moczowego. Wiele osób ma zaburzenia neurologiczne  , nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego po tym antybiotyku i ląduje na wózku inwalidzkim. Dopiero w tym roku dodano w ulotce ostrzeżenia na ten temat. W innych krajach   lek ten jest wycofany a u nas dalej przepisują. Wpływa też na receptory benzo. To straszne jak trzeba uważać co przepisuje lekarz , żeby się nie otruć czy nie zostać kaleką na całe życie. Pozdrawiam wszystkich , Alicja.

  Ja coraz bardziej rozważam sposób, jaki zastosował mój kumpel. Wcinał klonazepamu 8 lat. Przestał działać, lek mam na myśli. A brał go od znajomego dr, bo też jest alkusem, i jak przestał pić to dostał klona. Ostatnio poszedł w długi cug odstawił klona o chlał wódę. Po dwóch miesiącach poszedł na detoks, wyszedł po trzech tygodniach i jest czysty od alko benzo. Po prostu zapił to gufno. 

Objawów odstawienia klona nie czuł bo alko wali po tych samych receptorach. 

Sposób dla mnie znany, no ale ja póki co nie mogę sobie na to pozwolić. 

Jaki piękny pisk w uchu. Mój pobenzowy kumpel. 

Pozdrawiam serdecznie dziewczyny 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadwiga, czy mogę Ci pisać po imieniu? Zastanawiam się, czy też jesteś taka słaba jakbyś miała ciężką grypę? Tak czytam Twoje wcześniejsze posty jak odstawiałaś benzo 5 lat temu i miałaś tyle nadziei , że będzie lepiej pomimo tego jak się strasznie męczyłaś z objawami przy każdej redukcji dawki i po odstawieniu benzo. Teraz czuć w Tobie tyle rezygnacji i wcale się nie dziwię. 5 lat i ciągle się męczysz. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jestem tak słaba, że ledwo mogę przejść parę kroków. Po południu jest ciut lepiej ale to i tak jest dramat.

 

Mozo, ja też mam szumy  w uszach non stop a czasami to aż mi huczy, piszczy, gwiżdże. Nie zwracam na to uwagi bo to mój najlżejszy objaw. Czytałam, że te problemy  z piskami w uszach odchodzą na samym końcu.

To Twój kumpel miał szczęście, ze wyszedł z tego i nie ma objawów po benzo. Tak, alkohol i benzo to te same receptory i dlatego lepiej nie pić żadnego alkoholu przy odstawce i po . Często ludzie mają tak, że czują się już dobrze po np. roku  i wypiją  alko i wszystkie objawy po benzo im wracają nieraz na miesiące. Więc to różnie z tym bywa. Ale każdy jest inny, jeden może , drugi nie...

 

Czytałam na benzobuddies historie sukcesu jak jedna osoba męczyła się 12 lat z objawami po benzo zanim wyzdrowiała. Ale on był koło 40 stki.  I jestem tym wszystkim załamana bo ja nie mam już tyle czasu i zdrowia. Czy jest sens tak żyć i się męczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mozo napisał(a):

  Ja coraz bardziej rozważam sposób, jaki zastosował mój kumpel. Wcinał klonazepamu 8 lat. Przestał działać, lek mam na myśli. A brał go od znajomego dr, bo też jest alkusem, i jak przestał pić to dostał klona. Ostatnio poszedł w długi cug odstawił klona o chlał wódę. Po dwóch miesiącach poszedł na detoks, wyszedł po trzech tygodniach i jest czysty od alko benzo. Po prostu zapił to gufno. 

Objawów odstawienia klona nie czuł bo alko wali po tych samych receptorach. 

Sposób dla mnie znany, no ale ja póki co nie mogę sobie na to pozwolić. 

Jaki piękny pisk w uchu. Mój pobenzowy kumpel. 

Pozdrawiam serdecznie dziewczyny 😊

No dobrze, to ile trzeba dziennie wypić?Powiem Ci, że też już o tym myślałam, tylko że ja dużo nie mogę wypić, teraz już z 10 lat nie miałam żadnego alkoholu w ustach, kiedyś też sporadycznie tylko😄

10 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jadwiga, czy mogę Ci pisać po imieniu? Zastanawiam się, czy też jesteś taka słaba jakbyś miała ciężką grypę? Tak czytam Twoje wcześniejsze posty jak odstawiałaś benzo 5 lat temu i miałaś tyle nadziei , że będzie lepiej pomimo tego jak się strasznie męczyłaś z objawami przy każdej redukcji dawki i po odstawieniu benzo. Teraz czuć w Tobie tyle rezygnacji i wcale się nie dziwię. 5 lat i ciągle się męczysz. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jestem tak słaba, że ledwo mogę przejść parę kroków. Po południu jest ciut lepiej ale to i tak jest dramat.

 

Mozo, ja też mam szumy  w uszach non stop a czasami to aż mi huczy, piszczy, gwiżdże. Nie zwracam na to uwagi bo to mój najlżejszy objaw. Czytałam, że te problemy  z piskami w uszach odchodzą na samym końcu.

To Twój kumpel miał szczęście, ze wyszedł z tego i nie ma objawów po benzo. Tak, alkohol i benzo to te same receptory i dlatego lepiej nie pić żadnego alkoholu przy odstawce i po . Często ludzie mają tak, że czują się już dobrze po np. roku  i wypiją  alko i wszystkie objawy po benzo im wracają nieraz na miesiące. Więc to różnie z tym bywa. Ale każdy jest inny, jeden może , drugi nie...

 

Czytałam na benzobuddies historie sukcesu jak jedna osoba męczyła się 12 lat z objawami po benzo zanim wyzdrowiała. Ale on był koło 40 stki.  I jestem tym wszystkim załamana bo ja nie mam już tyle czasu i zdrowia. Czy jest sens tak żyć i się męczyć?

Tak Alicjo, przez pierwsze 2 lata byłam bardzo słaba, tak jakbym miała grypę.Potem mi to przeszło, ale doszły inne objawy i tak jak mówisz, z początku po odstawieniu byłam szczęśliwa i pełna nadziei.Teraz już zrezygnowałam, żyję a właściwie wegetuje z dnia na dzień.Też przeraża mnie perspektywa kilkunastu lat leczenia, w moim wieku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 lata?  jestem załamana już tym wszystkim. Jesteś bardzo silna, że wytrzymałaś to wszystko. Wszędzie piszą, że potrzeba czasu ale w naszym wieku to takie trudne. Nie wiem czy to wszystko zniosę...😥

Moja mama ma 88 lat i póki co jest na chodzie. Ale co się stanie jak będzie wymagała opieki. Ja nie jestem w stanie się nią zająć. Przeraża mnie to wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

2 lata?  jestem załamana już tym wszystkim. Jesteś bardzo silna, że wytrzymałaś to wszystko. Wszędzie piszą, że potrzeba czasu ale w naszym wieku to takie trudne. Nie wiem czy to wszystko zniosę...😥

Moja mama ma 88 lat i póki co jest na chodzie. Ale co się stanie jak będzie wymagała opieki. Ja nie jestem w stanie się nią zająć. Przeraża mnie to wszystko...

Mnie też to przeraża i dlatego coraz częściej myślę o tym, żeby wrócić do benzo, może chociaż rok dałoby się żyć w miarę normalnie? Może relanium, czy co? Już nie wiem co robić, po prostu nie wiem😫

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadwiga, masz to samo imię co moja mama. Siedzę teraz i ryczę bo nie mogę znieść już tego wszystkiego jak sobie pomyślę, że to może tyle trwać. Mój mąż wciąż szuka lekarzy, którzy mogliby jakoś pomóc ale ja już nie chcę nigdzie chodzić bo to bez sensu. Ja dostałam relanium na odstawienie tej mojej wpadki z estazolamem podczas covidu  ale to była za mała dawka  i za szybko było odstawiane na siłę i nic nie pomogło, może na godzinę a później dalej było to samo, czyli ból , drgawki i cały ten koszmar. Dostałam 2,5 mg  x 2 dziennie rano i wieczorem. Tak teraz myślę ile bym musiała wziąć żeby zadziałało. 10 mg, 20 mg? A może i to by było za mało. I na jak długo by wystarczyło, żebym mogła czuć się w miarę normalnie przez cały czas.  Gdybym nie miała tej świadomości tak jak teraz jak to wszystko działa to pewnie bym wzięła a tak to tyle mam wątpliwości co robić. Na BB piszą, że nieraz żeby się ustabilizować na jakiejś dawce potrzeba wiele miesięcy. Jedna osoba wróciła po 9 miesiącach bo nie mogła już znieść tego koszmaru i zajęło  jej to prawie rok czasu żeby wysycić organizm i się ustabilizować. Udało jej się i teraz zwęża . Pisze, że to uratowało jej życie. Ale ona była po tzw. zimnym indyku więc to też inna sprawa. Musiałabyś wziąć najmniejszą dawkę i zobaczyć czy w ogóle coś na Ciebie działa i na jak długo, tak jak Barbara jednorazowo. I czy te zawroty głowy przechodzą po tym. To trudna sprawa... Byłam na chwilę w ogródku i jest tyle do zrobienia a ja nie mam kompletnie siły. Próbowałam przyciąć maliny i borówki i tak mi się ręce trzęsą, że nie daję rady nic zrobić. Czy to kiedyś przejdzie? Chyba to uszkodzenie neurologiczne.😥

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry😊 

Przepraszam, że teraz się mało udzielam ale idę jutro do tego szpitala, szykuje się itd. Moje nerwy sięgają zenitu. Boję się tego wszystkiego. Ale wierzę, że będzie dobrze u nas wszystkich. Fajnie, że są tacy mili i pozywtni ludzie, że mamy w sobie oparcie i zrozumienie. A to wszystko przejdzie, wszystko zawsze przechodzi. To jest trudne i ciężkie ale musimy przetrwać ten okres. I nie poddajemy się babeczki😊 nie możemy, pod rzadnym pozorem. Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swora, tak myślałam, że się  szykujesz do szpitala. Nie dziwię się, że się denerwujesz ale może u Ciebie będzie wszystko dobrze. Może trafią z lekami . Jeśli możesz brać pregabalinę i nie masz z nią problemu to może inne leki też zadziałają i będzie w porządku. Życzę Ci tego z całego serca❤️ bo wiem jakie to trudne. Bądź dobrej myśli, my też będziemy trzymać kciuki za Ciebie. A jakbyś źle się czuła to nie rób nic na siłę i wbrew sobie. Obserwuj jak reagujesz na leki. W razie czego możesz wrócić do domu i dalej pomalutku schodzić z benzo. Trzymaj się dzielnie, jesteś młoda i silna i będzie dobrze.😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AlicjaKa napisał(a):

Swora, tak myślałam, że się  szykujesz do szpitala. Nie dziwię się, że się denerwujesz ale może u Ciebie będzie wszystko dobrze. Może trafią z lekami . Jeśli możesz brać pregabalinę i nie masz z nią problemu to może inne leki też zadziałają i będzie w porządku. Życzę Ci tego z całego serca❤️ bo wiem jakie to trudne. Bądź dobrej myśli, my też będziemy trzymać kciuki za Ciebie. A jakbyś źle się czuła to nie rób nic na siłę i wbrew sobie. Obserwuj jak reagujesz na leki. W razie czego możesz wrócić do domu i dalej pomalutku schodzić z benzo. Trzymaj się dzielnie, jesteś młoda i silna i będzie dobrze.😘

Dziś prawie cały dzień w łóżku, jeszcze migrena mnie dopadła.Powiedz, jak długo człowiek może coś takiego wytrzymać.Na razie nie mam innych chorób odpukac, ale co będzie jeśli coś się nawinie? W moim wieku już różnie może być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadwiga, też cały czas mnie to gnębi, co będzie jak będę potrzebowała np. operacji. W tej całej traumie po benzo boję się wziąć teraz jakikolwiek lek. A przecież do każdej operacji podają benzo. Jestem tym wszystkim przerażona. Chciałam zrobić kolonoskopię i gastroskopię ale tam też podają znieczulenie w postaci benzo a bez znieczulenia to chyba raczej się nie zdecyduję. Gastroskopię to jeszcze idzie wytrzymać bo już kiedyś miałam chociaż strasznie nieprzyjemne badanie ale kolonoskopię to sama nie wiem czy wytrzymam tak na żywca. Zresztą to i tak na razie nierealne z tymi moimi drgawkami, trzęsiawkami i bólami. Gastroskopia też odpada bo trzeba iść rano na czczo a ja się rano duszę to jak to zrobić. Nie wiem sama i już nie mam siły na to wszystko. Na forum BB ludzie twierdzą , że mówią wtedy anestezjologowi, że mają uczulenie na benzo i niby nie podają ale ja w to nie wierzę. Tak samo jak u dentysty mówią, żeby nie podawać znieczulenia z adrenaliną bo to pobudza układ nerwowy tylko z lignokainą. Nie dość, że człowiek jest uzależniony i cierpi tak strasznie to jeszcze nie może normalnie się leczyć przez ten narkotyk.

Przypomniałam sobie, że jak miałam operację usuwania kamienia z moczowodu to podano mi benzo jak brałam jeszcze estazolam. Wtedy zupełnie nie miałam pojęcia co to za leki. Miałam znieczulenie w kręgosłup, czyli od pasa w dół. I anestezjolog zapytała czy chcę zasnąć.  Potwierdziłam i mi podano benzo dożylnie. I co się okazało, że zupełnie nie działało. Byłam cały czas przytomna. Teraz wiem, że to uzależnienie wywołało taki efekt. Normalny człowiek po tej dawce co dostałam by spał a na mnie to nie zadziałało. To jest dramat co lekarze z nami zrobili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.03.2024 o 15:35, acherontia styx napisał(a):

Nie traktuje wszystkich jak ćpunów. Wyraziłam swoją wątpliwość co do lekarza i powodów przepisania benzo w tym przypadku. Mam do tego prawo. 

 

Ja mam to w głębokim poważaniu czy ktoś jest uzależniony czy nie. To jest jego zdrowie i jego sprawa. Dobrze, jeśli próbuje z niego wyjść, jeśli nadal kombinuje jak zapewnić sobie regularne zapasy, to cóż... patrząc na regulacje wchodzące w życie w zakresie przepisywania zarówno benzodiazepin, opioidów itd. i tak napotka niedługo problem, bo za chwilę CEZ lekarzom zacznie blokować możliwość wystawiania recept na  benzo/opioidy jak któryś będzie przepisywał nie wiadomo jakie ilości, bo na razie wyskakuje tylko ostrzeżenie 🙃 a jeśli wprowadzą jeszcze metodę wprowadzania na receptach dawkowania tę, którą planują, to nawet lekarz nie wpisze dawkowania na recepcie wyższego niż maksymalne dobowe zalecane (ale to akurat jeśli wprowadzą to szybko upadnie).

 Witam. 

Najłatwiej wpędzić klientów Bigpharmy w nałóg, diler w białym kitlu, więc wszystko w białych rękawiczkach się odbywa. 

A potem odciąć łudzi od towaru w imię dbania o ich zdrowie 🤣🤣🤣.

 Pacjentów wyjących.z bólu chorych na r nowotwór, zostawić w cierpieniu, bo się biedaczek uzależni od morfiny, czy fentanylu. Tak, przysięga Hipokratesa w pełnej krasie🥳👍

 Podobnież sprawa się ma co do ESESRAJÓW i innego shitu typu antydep. Uzależniające badziewie, ale objawy abstynencjyjne nazwano "zespołem dyskontynuaçji". 

Słów brak.

A może to represyjne państwo jpowinno wprowadzić prohibicję, bo heroina w butelkach jest do kupienia bez recepty jest na każdym rogu a straty finansowe budżetu państwa z powodu jej używania przewyższają zyski ze sprzedaży? 

Za silne lobby. 

Mam na tyle świetne kontakty, że nogę Panią zapewnić, że czarny rynek od benzo czy opioidów świętuje. Paczka aptecznej alpry 1 mg to kosz od 250-300 PLN. W hucie taniej. Relanium na razie po 120. 

Stali klienci i emeryci mogą liczyć na zniżki.

Gufno więc to da. 

 Tadam🥳🥳🥳

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, AlicjaKa napisał(a):

Jadwiga, też cały czas mnie to gnębi, co będzie jak będę potrzebowała np. operacji. W tej całej traumie po benzo boję się wziąć teraz jakikolwiek lek. A przecież do każdej operacji podają benzo. Jestem tym wszystkim przerażona. Chciałam zrobić kolonoskopię i gastroskopię ale tam też podają znieczulenie w postaci benzo a bez znieczulenia to chyba raczej się nie zdecyduję. Gastroskopię to jeszcze idzie wytrzymać bo już kiedyś miałam chociaż strasznie nieprzyjemne badanie ale kolonoskopię to sama nie wiem czy wytrzymam tak na żywca. Zresztą to i tak na razie nierealne z tymi moimi drgawkami, trzęsiawkami i bólami. Gastroskopia też odpada bo trzeba iść rano na czczo a ja się rano duszę to jak to zrobić. Nie wiem sama i już nie mam siły na to wszystko. Na forum BB ludzie twierdzą , że mówią wtedy anestezjologowi, że mają uczulenie na benzo i niby nie podają ale ja w to nie wierzę. Tak samo jak u dentysty mówią, żeby nie podawać znieczulenia z adrenaliną bo to pobudza układ nerwowy tylko z lignokainą. Nie dość, że człowiek jest uzależniony i cierpi tak strasznie to jeszcze nie może normalnie się leczyć przez ten narkotyk.

Przypomniałam sobie, że jak miałam operację usuwania kamienia z moczowodu to podano mi benzo jak brałam jeszcze estazolam. Wtedy zupełnie nie miałam pojęcia co to za leki. Miałam znieczulenie w kręgosłup, czyli od pasa w dół. I anestezjolog zapytała czy chcę zasnąć.  Potwierdziłam i mi podano benzo dożylnie. I co się okazało, że zupełnie nie działało. Byłam cały czas przytomna. Teraz wiem, że to uzależnienie wywołało taki efekt. Normalny człowiek po tej dawce co dostałam by spał a na mnie to nie zadziałało. To jest dramat co lekarze z nami zrobili.

Ja nie biorę żadnych lekow, żadnych suplementów, nic, mam dość.Jedynie jak mam migrene to jadę do ośrodka po zastrzyk, nie mogę tabletek przeciwbólowych bo wymiotuje.Nawet nie szczepilam się na covida, przechorowalam to lekko, straciłam wtedy węch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się nie szczepiłam na covida. Teraz tylko biorę magnez i melisę w tabletkach no i  propranolol na ciśnienie i na drgawki bo ponoć ma zmniejszać ale i tak mi nie za bardzo pomaga. A nie chcę zwiększać  bo chyba mi nie służy zbytnio. Będę chciała w przyszłości pomału go odstawiać. Ponoć organizm po odstawce benzo jest bardzo wrażliwy na wszystkie leki nawet na te, które kiedyś można było brać i nic się nie działo. Niektórzy nawet są wrażliwi na niektóre pokarmy. Benzo wszystko rujnują. Kilka osób pisało, że po latach już po wyzdrowieniu zaszczepiło się  na grypę i po tym szczepieniu wszystkie objawy wróciły. Przez kilka miesięcy znów przeżywali męki. To jest niewiarygodne, że przepisuje się taki leki, które powinny być używane tylko w szpitalach. Jestem w szoku jak to wszystko czytam teraz. Chyba lepiej czasami nie wiedzieć , żeby nie dostać jakiejś traumy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×