Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

@acherontia styx wiesz o tym, ale alprazolam dla osiągnięcia stanu stacjonarnego stosuje się 3x dziennie, bo to krótko działające benzo o krótkim czasie półtrwania. Jeśli brałaś go raz dziennie, powiedzmy do pracy (nie wiem jak było), wtedy ewentualny spadek tolerancji i ponowna sensytyzacja receptorów nastąpi szybciej, niż w przypadku takiego klonazepamu (3-5x dłuższy czas półtrwania), który agonizuje receptory przez dużo dłuższy czas, więc ich powrót do "normalności" będzie trwać odpowiednio dłużej.

 

Klony rzadko kiedy stosuje się 3x dziennie, częściej 2x, a dawka podtrzymująca to 1x dziennie. Jeśli jednak bierze się je wystarczająco często, ulegają kumulacji w organizmie i agonizm receptorów występuje praktycznie bez przerwy. Regeneracja trwa wtedy dłużej z tego co się orientuję. Znając swój organizm, gdybym miał robić przerwę od benzo, aby zmniejszyć w jakimś stopniu tolerancję byłoby to nie krócej niż rok. U niektórych trwa to 2-3 lata.

Mówimy jednak o długotrwałym zażywaniu benzodiazepin.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Fobic napisał(a):

@acherontia styx wiesz o tym, ale alprazolam dla osiągnięcia stanu stacjonarnego stosuje się 3x dziennie, bo to krótko działające benzo o krótkim czasie półtrwania. Jeśli brałaś go raz dziennie, powiedzmy do pracy (nie wiem jak było), wtedy ewentualny spadek tolerancji i ponowna sensytyzacja receptorów nastąpi szybciej, niż w przypadku takiego klonazepamu (3-5x dłuższy czas półtrwania), który agonizuje receptory przez dużo dłuższy czas, więc ich powrót do "normalności" będzie trwać odpowiednio dłużej.

Ja stosowałam tak różnie, w sensie czasem brałam 1x dziennie i tyle, a czasem i 5x dziennie, ale ja wtedy byłam w tragicznym stanie psychicznym i wisiało mi to czy się uzależnię czy nie i ostatnie co mnie interesowało to zalecane dawkowanie (ale musiałam być "grubo nawalona" skoro moja lekarka po jednym moim smsie wezwała mnie na wizytę pilną i na wizycie chciała wezwać pogotowie i to nie była ta wizyta, w czasie której przyznałam się że zaczęło to iść w złą stronę). W tamtym okresie on mnie na tyle "spacyfikował", że przetrwałam, jak zaczęło być lepiej, to przyszła refleksja, że "halo, kuźwa co ty robisz".

Przed pracą/w pracy nie biorę w ogóle benzo, bo niestety jakby coś się stało to nawet niewielka dawka benzo we krwi mogłaby zadziałać na moją niekorzyść.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w jakim temacie to umieścić, ale może zacznę tu choć to chyba powinna być końcówka. Od kilku lat choruję na nerwicę leczoną zarówno terepią jak i różnymi środkami, ale po iluś latach dałam się namówić na SSRI i Parogen można powiedzieć że mnie wyleczył zarówno z nerwicowych wkrętek jak i objawów somatycznych lęku.

Ale zaczeły się imprezki, zażywanie stymulantów ( z którymi miałam styczność nawet dosyć długą na studiach), coraz więcej alkoholu. Przez pierwsze środki rozstałam się z chłopakiem ( bo zaczeliśmy brać razem tak naprawdę), potem niecały rok związku z drugim, też nieudany, kłopoty w pracy nie do końca z mojej winy i jeszcze jakieś inne sytuacje i skończyło się nawrotem nerwicy i chyba jakiś stan depresyjny bo nie wychodziłam z łóżka ze 2 miesiące praktycznie. W między czasie zaczęłam uprawiać "samoleczenie" i jeśli chodzi o używki to skończyło się na kilku piwach dziennie, jakiejś setce, 2 mg klonazepamu na dobe i mefedronie najpierw doraźnie, potem coraz częściej. Znajomi, pseudo-przyjaciele w większości mnie opuścili czasem z mojego powodu, czasem z zupełnie mi nie znanych powodów. Jestem pierwszy raz na dłuższym zwolnieniu lekarskim po jakiś 10 latach pracy.  Nie wiem czy powinnam się zająć najpierw nerwicą, której jestem bardziej świadoma ( wczześniej to była praca głównie na objawach, bo nie wiedziałem czemu mi się tak dzieje), czy uzależnieniami.

Ale używki zauważyłam sama i chce sama przynajmniej mocno zredukować. Ostatnio lekarz zalecił mi odstawienie alkoholu od razu, szybkie zejście w miesiąc z Klonazepamu 2mg na Cloranxenie od razu uciętego od 1/4 w stosunku do odpowiedniej dawki Klonazepamu , a "narkotykami się później zajmiemy albo Pani sama z terapeutą" , a jak nie to detox, którego chciałabym uniknąć. Tzn. detox też rozważam jakby nie udało mi się poradzić z alko i narko, ale benzodiazepiny wolałabym odstawiać w domu.  Po tej wizycie co prawda nie zalegam w łóżku, ale nastrój i motywacja mega pogorszenie.

Po prostu zastanawiam się czy nie powinnam najpierw zrezygnować ze stymulantów, potem z alkoholu, a potem stopniowo schodzić z benzodiazepin, i czy to zejście nie powinno być robione na Diazepamie wg. tego co pisze dr. Ashton ( no może trochę w szybszym tempie). Bo wszystkiego na raz nie dam rady po prostu. ale I tu moje pytania.

1. Lekarz z 1,5 miecha temu zmienił mi Parogen 40mg na Duloksetynę, podbitą potem do 90 mg. Cz zrobiło to różnicę - nie wiem, skoro nastrój i  motywacja i tak są zmienne przez sytuacje życiowe. Zastanawiam się czy standardowe przeciwlękowe SSRI jak właśnie Parogen czy Escital ( którego kiedyś nie tolerowałam, ale ile w tym zasługi umysłu a ile leku nie wiem), skoro mam odstawić substancję jakby nie patrząc przeciwlękową, nie ważne czy to alkohol czy benzo. I czy podwyższanie noradrenaliny przez Duloksetynę mi służy. Dodatkowo biorę pregabalinę.

2. Czy moja kolejność odstawiania ma sens ?

3. I gdyby pojawiły się np. problemy z odstawieniem alkoholu to udać się na detoks alkoholowy ?

4. I czy znacie i możecie polecić jakieś ośrodki generalnie czy to od odstawienia alkoholu, czy to benzo , czy też uzależnień mieszanych na NFZ w woj. Mazowieckim ? ( co do samych benzodiazepin wiem że IPiN, ale nie wiem czy mnie stać na aż tak długi pobyt )

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga pani @agura 🫱

 

1.) Na pierwszym miejscu bez żadnych wątpliwości powinna pani odstawić wszystkie nielegalne używki. Nie ma czegoś takiego jak doraźne zażywanie mefedronu. W miejsce mefedronu proszę sobie wstawić np. heroinę i wtedy doraźne zażycie, w tym przypadku danie sobie w żyłę nabierze zgoła innego znaczenia.

 

Podanie dożylne różni się od nosowego szybkością tzw. "wejścia" narkotyku, gdzie dożylnie często zastaje się narkomanów nieprzytomnych jeszcze ze strzykawkami wbitymi w żyłę, natomiast podanie donosowe to druga, najszybsza droga podania, bo w ciągu 2-5 minut substancja psychoaktywna osiąga pełnię efektów.

 

Żaden mefedron, nic z ulicy, nic z internetu, proszę o tym zapomnieć jeżeli chce pani jeszcze spróbować wyjść na prostą. Dopóki zażywa pani benzodiazepiny i pije alkohol nie grożą pani żadne skutki odstawienne stymulantów. No może jakiś Ketrel by nie zaszkodził ale nic nie zagraża pani życiu, ani pani nie zagraża innym. Dopóki nie odczuje pani objawów psychotycznych, ale przy pani trybie zażywania nic takiego nie pownno mieć miejsca.

 

2.) Na drugim miejscu powinna pani odstawić całkowicie alkohol z dnia na dzień i pod żadnym pozorem nie szukać jego zastępstwa w benzodiazepinach. tym bardziej takich jak klonazepam. Dopóki bierze pani te 2 mg klonazepamu dziennie o ile dobrze zrozumiałem żadne objawy abstynencyjne pani nie grożą. Alkohol, jak i stymulanty/euforyki ucinamy z dnia na dzień. Nie będzie lekko, ale nikt tego nie powiedział.

 

3.) Na sam koniec pozostaje kwestia uzależnienia od benzodiazepin. Mam trochę inne spojrzenie na temat od pani lekarza, chociaż oczywiście nie mam zamiaru ani kompetencji, aby wchodzić mu w paradę. Jeśli po dłuższej abstynencji od klonazepamu czuje pani niepokój, drżenie mięśni, lęki, potliwość, zaburzenia koncentracji i tym podobne to są objawy uzależnienia fizycznego. Cloranxene, czyli klorazepan jest dość często wybierany przy redukcji benzo ze względu na to, że jest łagodny w stosunku do wątroby. Jednak kiedy sam próbowałem jakoś ugryźć temat redukcji benzo w domowym zaciszu, profesjonalny lekarz mowił, że najlepiej jest stosować równoważnik dawki zażywanego klonazepamu w postaci Relanium (1 mg klonazepamu = 20 mg Relanium) i brać go tak długo, dopóko objawy nie ustąpią, w międzyczasie umiejętnie redukując dawki samego diazepamu (Relanium). Najlepiej jednak robić to z ustalonym wcześniej planem lekarza prowadzącego albo posiadać wiedzę na ten temat co się niestety nie zdarza. Najważniejsze to słuchać samego siebie i dostosowywać do potrzeb swojego organizmu, to jednak też nie robi się na "czuja". To jest farmokologia, to nie są żarty, ani cukierki 😝

 

Niestety, ale mefedrony, klefedrony, analogi pentedronu, pochodne a-PVP, benzofurany, aminorexy, czy wszelkie inne badziewia to tylko często nieświadome targnięcie się na swoje życie a konsekwencje mogą być długotrwałe, dożywotnie, albo tragiczne w skutkach. Pregabalina, lamotrygina, czy np. kwetiapina w niewielkich dawkach mogą być pomocne i w razie jakichś wątpliwości czy niepewności proszę pisać, postaram się pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic i inni forumowicze witam ! widzę że masz dużą wiedzę za co szacunek. Myślę że uzależniłem  się troszkę od xanaxu. Jak myślisz czy pregalabina będzie dobrym pomysłem aby się trochę wspomóc i ”wyregulować” te neuroprzekaźniki ? Dodam też że przyjmuje Escitalopram ale dopiero od około 2 tyg dawkę terapeutyczną 10 mg i mianseryne na sen . Niedługo mam wizytę u psychiatry i on mi już wcześniej proponował pregalabine , ale bałem się bo czytałem że mocno uzależnia , ale może się przełamać i trochę ją pobrać , zanim rozkręci się Escitalopram ? 
z góry dziękuję za odpowiedź 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@agura, sorry, ale przy uzależnieniach krzyżowych i mieszanych niestety bez dłuższego pobytu w ośrodku nie wróżę długotrwałego sukcesu. Sam detox to za mało i on jest dopiero początkiem. Schody zaczynają się później, jak trzeba zacząć sobie radzić z emocjami w inny sposób niż używki. Wtedy wiele osób pęka i wraca do nałogu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@powerade33  Drogi panie powerade33 witam serdednicznie i na wstępie pragnę poinformować pana jak i wszystkich, którzy to przyczytają, że z pregabaliną używaną terapeutycznie wynikają ewidentne korzyści, natomiast kiedy ta bariera użytku leczniczego a... nienawidzę tego słowa, ale muszę go użyć "ćpania" zostaje przekroczona mają prawo pojawić się jak nie część, to wszystkie skutki uboczne łącznie z tymi o najarzdszej częstotliwości zgłaszania. Pregabalina jest w wielu częściach świata traktowana po prostu jak narkotyk i nawet z polskich for można dowiedzieć się jak silnie potrafi uzależnić fizycznie ten związek i na własnej skórze przekonałem się co potrafi zrobić z czowiekiem nieświadomym tego co zażywa/nadużywa.

 

Nie chcę zostać źle zrozumiany, pregabalina jest świetnym lekiem używana zgodnie z przeznaczeniem przez krótki okres czasu i ta zasada w moim doświadczeniu jest bardziej zasadna niż w przypadku benzodiazepin. Sam przeżyłem nieopisane nigdzie napady padaczki oraz dostałem parkinsonizmu polekowego przez lekarza "konowała", który nawet nie chciał mnie wysłuchać i dał mi ksywkę eksperymentator 😜

 

Wystarczy spędzić odrobinę czasu w interncie by dowiedzieć się jak ogromy problem mają użytkownicy nadużywający tego leku w celach narkotycznych, nie chcę mi się teraz grzebać i cytować ale odstawianie opioidów jak morfina, czy heroina to przy tym dosłownie pestka w co sam nie mogłem uwierzyć. Pregabalina jest użytecznym środkiem dopóki jest używana zgonie z przeznaczeniem.

 

Jako silny bloker kanałów wapniowych pośrednio nasilających transmisję GABA w połączeniu z neuroleptykami ma potencjał do indukcji tak niewyobrażalnych objawów zespołu pozapirdmidowego od ktorych samo czytanie przyprawia o gęsią skórkę, a ja doświadczyłem na własnej skórze co taka kombinacja jest zdolna zrobić z człowiekiem. Nie życzę tego nikomu, ale psychiatrzy nieświadomi zagrożenia powinni pozostać poinformowani o o możliwości wystąpienia takich zaburzeń u pacjentów i być bardziej ostrożni a przede wszystkim świadomi ryzyka jakie leki mogą zrobić z ich pacjentów chodzący, lub leżący koszmar. Padaczka, stupor, parkonsonizm to nie są relikty przeszłości, lecz towrzyszą nam do dzisiaj tylko po cichu za przyzwyoleniem koncernów, lekarzy i pieniędzy, które przechodzą z rąk do rąk, z konta na konto. Nie chcę snuć żadnych teorii spiskowych bo dawno temu dałem sobie z tym spokój ale świadomość wśród ludzi tego co naprawdę się dzieje powinna rosnąć.

 

Panie powerade33 nie straszę pana przed pregabaliną, ale w zalecanych dawkach przez krótki okres czasu jak najbardziej powinna panu pomóc zarówno z objawami somatycznymi niedoboru GABA spowodowanego uzależnieniem od Xanaxu, który jak dla mnie mógłby być podawany świniom i krowom żeby bez oporu mogły iść na rzeź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Fobic napisał(a):

@powerade33  Drogi panie powerade33 witam serdednicznie i na wstępie pragnę poinformować pana jak i wszystkich, którzy to przyczytają, że z pregabaliną używaną terapeutycznie wynikają ewidentne korzyści, natomiast kiedy ta bariera użytku leczniczego a... nienawidzę tego słowa, ale muszę go użyć "ćpania" zostaje przekroczona mają prawo pojawić się jak nie część, to wszystkie skutki uboczne łącznie z tymi o najarzdszej częstotliwości zgłaszania. Pregabalina jest w wielu częściach świata traktowana po prostu jak narkotyk i nawet z polskich for można dowiedzieć się jak silnie potrafi uzależnić fizycznie ten związek i na własnej skórze przekonałem się co potrafi zrobić z czowiekiem nieświadomym tego co zażywa/nadużywa.

 

Nie chcę zostać źle zrozumiany, pregabalina jest świetnym lekiem używana zgodnie z przeznaczeniem przez krótki okres czasu i ta zasada w moim doświadczeniu jest bardziej zasadna niż w przypadku benzodiazepin. Sam przeżyłem nieopisane nigdzie napady padaczki oraz dostałem parkinsonizmu polekowego przez lekarza "konowała", który nawet nie chciał mnie wysłuchać i dał mi ksywkę eksperymentator 😜

 

Wystarczy spędzić odrobinę czasu w interncie by dowiedzieć się jak ogromy problem mają użytkownicy nadużywający tego leku w celach narkotycznych, nie chcę mi się teraz grzebać i cytować ale odstawianie opioidów jak morfina, czy heroina to przy tym dosłownie pestka w co sam nie mogłem uwierzyć. Pregabalina jest użytecznym środkiem dopóki jest używana zgonie z przeznaczeniem.

 

Jako silny bloker kanałów wapniowych pośrednio nasilających transmisję GABA w połączeniu z neuroleptykami ma potencjał do indukcji tak niewyobrażalnych objawów zespołu pozapirdmidowego od ktorych samo czytanie przyprawia o gęsią skórkę, a ja doświadczyłem na własnej skórze co taka kombinacja jest zdolna zrobić z człowiekiem. Nie życzę tego nikomu, ale psychiatrzy nieświadomi zagrożenia powinni pozostać poinformowani o o możliwości wystąpienia takich zaburzeń u pacjentów i być bardziej ostrożni a przede wszystkim świadomi ryzyka jakie leki mogą zrobić z ich pacjentów chodzący, lub leżący koszmar. Padaczka, stupor, parkonsonizm to nie są relikty przeszłości, lecz towrzyszą nam do dzisiaj tylko po cichu za przyzwyoleniem koncernów, lekarzy i pieniędzy, które przechodzą z rąk do rąk, z konta na konto. Nie chcę snuć żadnych teorii spiskowych bo dawno temu dałem sobie z tym spokój ale świadomość wśród ludzi tego co naprawdę się dzieje powinna rosnąć.

 

Panie powerade33 nie straszę pana przed pregabaliną, ale w zalecanych dawkach przez krótki okres czasu jak najbardziej powinna panu pomóc zarówno z objawami somatycznymi niedoboru GABA spowodowanego uzależnieniem od Xanaxu, który jak dla mnie mógłby być podawany świniom i krowom żeby bez oporu mogły iść na rzeź.

Dziękuję bardzo za odpowiedź, dodam też że mam lekki problem z nasenem ( zolpidem) mimo iz biorę mianseryne to nie zasnę bez 1 tabletki zolpidemu 10 mg  . Czy z zolpidemu rowniez powinno schodzić się powoli czy może odstawic od razu , i w zamian za to brać na noc 150 mg pregalabiny ? I czy branie pregalabiny tylko na noc w celu polepszenia snu , ma sens ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie brałeś tak codziennie tego zolpidemu przez dłuższy czas (~6 miesięcy+) możesz zastąpić go od razu 150 mg pregabaliny, która działa również nasennie i wpływa korzystnie na architekrutę snu. Sam brałem ją tak przez 2 miesiące dopóki nie zaczęły się wycieczki na SOR i objawy pozapiramidowe, ale nie będę już tutaj lał wody na ten temat chociaż tego pseudo lek. med. psychiatrę do dziś mam ochotę wytarmosić za te krzaki na głowie i podeptać okulary, po czym założyć ponownie, aby ponownie spojrzał na to co przepisuje i przestudiował każdy lek i ich kombinacje (wszystkich leków stosuje ok. 30 i nie da się namówić na żaden inny.. bo on takich leków nie stosuje [no debil?🧐] z czego przerobiłem większość z nich i przestudiował je jeszcze raz od deski do deski, może wtedy wyciągnie jakieś wnioski, chociaż wystarczy rzucić na niego okiem i wątpliwości przyjdą z czasem), a następnie zaczął ponownie.

 

To, że nie zaśnie pan bez 10 mg zolpidemu jest już oznaką uzależnienia fizycznego, bądź psychicznego. 10 mg to nie jest jakaś kosmiczna dawka. Są osoby, którę biorą opakowanie Nasenu dziennie nie aby spać, lecz funkcjonować np. jako nauczyciel i to już jest poważny problem. W pana przypadku pregabalina powinna sprawdzić się lepiej niż mianseryna, z której proszę mimo wszystko nie rezygnować, a nasennie jeśli jest taka możliwość spróbować dawki 75 mg pregabaliny, a jeśli nie - 150 mg też będzie dobrze, lecz nie na długi czas podobnie jak benzodiazepiny.

Nie zdążyłem, a najprawdopodobniej zapomniałem odpowiedzieć na jedno pytanie: zolpidem w przypadku tak niskich dawek można odstawić od razu i nie grozi panu żadna padaczka, ani nic związanego  z odstawieniem Xanaxu, pomimmo że obydwa leki działają na ten sam receptor (może z wyjątkiem bezsenności i nadpobudliwości w ciągu dnia, lecz objawy te pownny dość szybko ustąpić ze względu na krótki okres półtrwania leku i powinien wtedy pan brać np. pregabalinę aby złagodzić objawy somatyczne odstawienia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Fobic napisał(a):

Jeżeli nie brałeś tak codziennie tego zolpidemu przez dłuższy czas (~6 miesięcy+) możesz zastąpić go od razu 150 mg pregabaliny, która działa również nasennie i wpływa korzystnie na architekrutę snu. Sam brałem ją tak przez 2 miesiące dopóki nie zaczęły się wycieczki na SOR i objawy pozapiramidowe, ale nie będę już tutaj lał wody na ten temat chociaż tego pseudo lek. med. psychiatrę do dziś mam ochotę wytarmosić za te krzaki na głowie i podeptać okulary, po czym założyć ponownie, aby ponownie spojrzał na to co przepisuje i przestudiował każdy lek i ich kombinacje (wszystkich leków stosuje ok. 30 i nie da się namówić na żaden inny.. bo on takich leków nie stosuje [no debil?🧐] z czego przerobiłem większość z nich i przestudiował je jeszcze raz od deski do deski, może wtedy wyciągnie jakieś wnioski, chociaż wystarczy rzucić na niego okiem i wątpliwości przyjdą z czasem), a następnie zaczął ponownie.

 

To, że nie zaśnie pan bez 10 mg zolpidemu jest już oznaką uzależnienia fizycznego, bądź psychicznego. 10 mg to nie jest jakaś kosmiczna dawka. Są osoby, którę biorą opakowanie Nasenu dziennie nie aby spać, lecz funkcjonować np. jako nauczyciel i to już jest poważny problem. W pana przypadku pregabalina powinna sprawdzić się lepiej niż mianseryna, z której proszę mimo wszystko nie rezygnować, a nasennie jeśli jest taka możliwość spróbować dawki 75 mg pregabaliny, a jeśli nie - 150 mg też będzie dobrze, lecz nie na długi czas podobnie jak benzodiazepiny.

Nie zdążyłem, a najprawdopodobniej zapomniałem odpowiedzieć na jedno pytanie: zolpidem w przypadku tak niskich dawek można odstawić od razu i nie grozi panu żadna padaczka, ani nic związanego  z odstawieniem Xanaxu, pomimmo że obydwa leki działają na ten sam receptor (może z wyjątkiem bezsenności i nadpobudliwości w ciągu dnia, lecz objawy te pownny dość szybko ustąpić ze względu na krótki okres półtrwania leku i powinien wtedy pan brać np. pregabalinę aby złagodzić objawy somatyczne odstawienia).

Witam z góry dziękuję za odpowiedź, i przepraszam że tak późno odpisuję bo nie dostałem powiadomienia. Opowiem coś o sobie . 

Teraz biorę 10 mg Escitalopram dopiero od 1 listopada,   na zaburzenia lękowe i doraźnie xanax , ale wiadomo nie chce tego brać chce aby się rozkręcił już antydepresant  ( czuję juz powoli że się coś tam przebija ale jeszcze wiadomo to króciutki okres i za dobrze jeszcze nie jest ) i mianseryne biorę na noc 60 mg uspokaja mnie dobrze na noc i mam wrażenie że wydłuża sen chociaż aby ”wbić” się w ten sen potrzebuje jeszcze 10 mg nasenu - co mnie dołuje. 
Jak myślisz to dobre i bezpieczne  połączenie mianseryny i escitolapromu ?

To mam jeszcze pytanie co do tej Pregabaliny , to czyli można brać ją tylko na noc ? Z tego co gdzieś słyszałem to mówią że trzeba brać minimum rano i wieczor bo ma krótki okres półtrwania ? Ale na samą noc  też można to brać ? Mam jeszzcze jedno pytanie czy można ja również używać doraźnie zamiast xanaxu ? Bo 150 mg  pregalabiny też mnie dobrze uspokaja doraźnie a uważam że jest to ”mniejsze zło“ niż xanax , czy może się mylę ? 
Z góry dziękuję. Za opowiedz 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie @powerade33 zaznaczę, że nie jestem lekarzem i cokolwiek co napiszę niech pan potraktuje bardziej jako ciekawostkę, tym bardziej, że nie wolno udzielać tutaj porad lekarskich, diagoz ani sugerowania leczenia - od tego są lekarze, co prawda nie zawsze kompetentni, czasem podejmą złą decyzję ale przynajmniej biorą (absolutnie nie zawsze, czasem mogą kogoś wpakokować w niezłe tarapaty, czegp doświadczyłem nie raz i intensywne myśli samobójcze oraz odchodzenie od zmysłów było tego częścią, ale dość o mnie) za to jakąś odpowiedzialność, jednak panu to nie grozi.

 

To lekarzowi powinieneś zadać takie pytania, nawet telefonicznie, natomiast odpowiem zamiast niego - pregabalina podobnie jak i benzodiazepiny jest przepisywana razem z antydepresentami  na czas ich rozkręcania się w tym złe samopoczucie (co za ironia), problemy z zaśnięciem i wiele innych, więc skoro dostał ją pan w zestawie z escitalopramem niech pan nie waha się jej używać w razie potrzeby. Lekarz przynajmniej w założeniu wie co robi więc niech pan użyje pregabaliny nasennie, powinna znacząco pomóc, przynajmniej mi pomagała czego zupelnie po niej się nie spodziewałem. I tak, 2x a nawet 3x dziennie to zazwyczaj zalecany schemat stosowania pregabaliny. Lepsza pregabalina, niż zolpidem, czy Xanax w tym przypadku.

5 minut na czas edycji postu - no brawo 👏

Mianseryna ma długi czas półtrwania i jej dzialanie sedatywne, w tym przypadku częściowo nasenne utrzymuje się przez kilka godzin, a zolpidem, czy alprazolam to typowy "knock-out" drug, czyli za przeproszeniem *eb w łeb i zasypiamy 🙂 utrzymanie snu to natomiast całkiem inna sprawa. Skoro ma pan przepisany doraźnie Xanax to właśnie na takie sytuacje, natomiast wybrałbym pregabalinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.11.2023 o 19:59, Fobic napisał(a):

Droga pani @agura 🫱

 

1.) Na pierwszym miejscu bez żadnych wątpliwości powinna pani odstawić wszystkie nielegalne używki. Nie ma czegoś takiego jak doraźne zażywanie mefedronu. W miejsce mefedronu proszę sobie wstawić np. heroinę i wtedy doraźne zażycie, w tym przypadku danie sobie w żyłę nabierze zgoła innego znaczenia.

 

Podanie dożylne różni się od nosowego szybkością tzw. "wejścia" narkotyku, gdzie dożylnie często zastaje się narkomanów nieprzytomnych jeszcze ze strzykawkami wbitymi w żyłę, natomiast podanie donosowe to druga, najszybsza droga podania, bo w ciągu 2-5 minut substancja psychoaktywna osiąga pełnię efektów.

 

Żaden mefedron, nic z ulicy, nic z internetu, proszę o tym zapomnieć jeżeli chce pani jeszcze spróbować wyjść na prostą. Dopóki zażywa pani benzodiazepiny i pije alkohol nie grożą pani żadne skutki odstawienne stymulantów. No może jakiś Ketrel by nie zaszkodził ale nic nie zagraża pani życiu, ani pani nie zagraża innym. Dopóki nie odczuje pani objawów psychotycznych, ale przy pani trybie zażywania nic takiego nie pownno mieć miejsca.

 

2.) Na drugim miejscu powinna pani odstawić całkowicie alkohol z dnia na dzień i pod żadnym pozorem nie szukać jego zastępstwa w benzodiazepinach. tym bardziej takich jak klonazepam. Dopóki bierze pani te 2 mg klonazepamu dziennie o ile dobrze zrozumiałem żadne objawy abstynencyjne pani nie grożą. Alkohol, jak i stymulanty/euforyki ucinamy z dnia na dzień. Nie będzie lekko, ale nikt tego nie powiedział.

 

3.) Na sam koniec pozostaje kwestia uzależnienia od benzodiazepin. Mam trochę inne spojrzenie na temat od pani lekarza, chociaż oczywiście nie mam zamiaru ani kompetencji, aby wchodzić mu w paradę. Jeśli po dłuższej abstynencji od klonazepamu czuje pani niepokój, drżenie mięśni, lęki, potliwość, zaburzenia koncentracji i tym podobne to są objawy uzależnienia fizycznego. Cloranxene, czyli klorazepan jest dość często wybierany przy redukcji benzo ze względu na to, że jest łagodny w stosunku do wątroby. Jednak kiedy sam próbowałem jakoś ugryźć temat redukcji benzo w domowym zaciszu, profesjonalny lekarz mowił, że najlepiej jest stosować równoważnik dawki zażywanego klonazepamu w postaci Relanium (1 mg klonazepamu = 20 mg Relanium) i brać go tak długo, dopóko objawy nie ustąpią, w międzyczasie umiejętnie redukując dawki samego diazepamu (Relanium). Najlepiej jednak robić to z ustalonym wcześniej planem lekarza prowadzącego albo posiadać wiedzę na ten temat co się niestety nie zdarza. Najważniejsze to słuchać samego siebie i dostosowywać do potrzeb swojego organizmu, to jednak też nie robi się na "czuja". To jest farmokologia, to nie są żarty, ani cukierki 😝

 

Niestety, ale mefedrony, klefedrony, analogi pentedronu, pochodne a-PVP, benzofurany, aminorexy, czy wszelkie inne badziewia to tylko często nieświadome targnięcie się na swoje życie a konsekwencje mogą być długotrwałe, dożywotnie, albo tragiczne w skutkach. Pregabalina, lamotrygina, czy np. kwetiapina w niewielkich dawkach mogą być pomocne i w razie jakichś wątpliwości czy niepewności proszę pisać, postaram się pomóc.

Generalnie też nie chce wchodzić w kompetencje lekarza, ale trochę się przeczytało tej literatury na przestrzeni lat nerwicy, a szczególnie na początku i też moje spojrzenie jest inne. Po prostu luźno myślę co zrobić z tymi problemami, które są raczej skutkiem a nie przyczyną prawdziwych problemów ( choć możliwe że u każdego tak jest, poza YOLO ludźmi). Clonazepam na przykład brałam od lat, ale tak jak się powinno czyli doraźnie, chyba nawet na tym forum kiedyś pytałam czy jak zjadłam pół paczki 0,5 mg przez 3 czy 5 miesięcy ( nie pamiętam) to jestem uzależniona. Ale splot negatywnych zdarzeń i zaczęło się coraz częściej a potem codziennie.

 

1) Taki miałam zamiar, lecz trochę załamało mnie podejście lekarza. Że z miejsca alkohol, redukcja benzo a narkotyki później i może dam coś Pani stymulującego żeby zastąpić stymulanty, ale nie metylofenidat na pewno ( wspomniałam że rozważam też diagnozę ADHD - stymulanty często mnie uspokajają, jakiś test co zrobiłam sama też to sugerował,  ale nie mówiłam o żadnych lekach lekarzowi ). Tym bardziej że jak myślę o np. medytacji czy jakimś sporcie to od razu - po narkotykach nie, po alkoholu nie, ale po benzo już bym mogła. O mefedronie wiem aż za dużo bo zaczynałam jak wchodził do Polski, i trochę się tego zjadło, i jakoś przestałam na kilka lat bez żadnej pomocy, czasem sama zastanawiam się jak bo nie pamiętam już tego nawet.
Tym bardziej że nie mam póki co żadnych "narzędzi" do radzenia sobie z uzależnieniami jakiegokolwiek typu. I tak jak pisałam najpierw było doraźnie, potem coraz częściej, potem czasem ciągi .

 

2) Z alkoholem może być największy problem, tu rozważam nawet krótki detoks zamknięty. Tylko czy jak powiem o uzależnieniu od benzo to nie będą mnie chcieli też zerować z tego ? Czy można mieć na alkoholowym detoksie telefon czy laptopa ( nawet bez neta) ? Rozważam IPiN w Warszawie, na stronie piszą że od alkoholu to około 10 dni.

Póki co zgodnie z zaleceniami lekarza zmieniłam na Trenxene, czyli clorazepat, w dawce póki co 50 mg rozlozone 2-1-2, i co tydzień schodzić o tabletkę mi kazał tak mniej więcej. Póki co lęku nie odczuwam za dużego, ale alkohol nadal pije; bardziej anhedonię, "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba" i tego typu myśli i stany mimo że ostatni tydzień-dwa zaczęłam w końcu załatwiać swoje zaległe sprawy, obowiązki, snułam jakieś plany.  Nie wiem czy to kwestia zmiany na klona na clorazepat, czy też ogólnego zniechęcenia, zdołowania po wizycie u lekarza.

 

3) Wiedzę na temat schodzenia z benzo posiadam, wg dr. Ashton, co prawda ja bym trochę ją przyśpieszyła, ale zrobiłabym to na samym końcu. I też słyszałam, że Relanium lepiej się sprawdza w tych celach. Pregabaline biorę na stałe, kwetiapine też mam w razie czego, teraz lekarz kazał brać codziennie do 100 mg. Choć tu też myślałam o mianserynie czy mirtazapinie, choć kiedyś nie dałam rady tego brać - na drugi dzień zmuła totalna. Lamotrygina może jakoś pomóc poza wpływem antydrgawkowym?  No i zastanawiam się czy to była dobra zmiana z paroksetyny na duloksetynę, bo różnicy zbytnio nie widzę, ale duloksetyna ponoć ryje wątrobę a lekarz kazał wejść na max. dawkę czyli 120 mg. Oczywiście rozważam jeszcze jakąś wizytę u innego lekarza żeby o tym pogadać, tak jak i o wolniejszym schodzeniu z benzo itd ( choć tu się boje że lekarz pomyśli że przyszłam wyłudzić np. relanium). , może byłby lepszy typowo antylękowy SSRI jak właśnie Esci, a jednocześnie mniej szkodliwy.

 

4) mitingi AA/AN - dobra opcja ? Myślałam żeby się wybrać zobaczyć ale raczej na AN najpierw bo z tego co wyczytałam młodsi ludzie są i mniej "sekciarskie" podejście zazwyczaj.

W dniu 18.11.2023 o 21:40, acherontia styx napisał(a):

@agura, sorry, ale przy uzależnieniach krzyżowych i mieszanych niestety bez dłuższego pobytu w ośrodku nie wróżę długotrwałego sukcesu. Sam detox to za mało i on jest dopiero początkiem. Schody zaczynają się później, jak trzeba zacząć sobie radzić z emocjami w inny sposób niż używki. Wtedy wiele osób pęka i wraca do nałogu. 

 Tego chciałabym uniknąć i miałam nadzieję że najpierw trochę nauczę się właśnie jak radzić sobie z emocjami, czy to na terapii indywidualnej, czy grupowej , czy AA/NA, bo paradoksalnie jakieś pasje mam a niektóre nawet odkryłam podczas tegorocznego "imprezowania" jeśli można to tak nazwać. Po prostu jestem pełna wątpliwości.

Edytowane przez agura

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, agura napisał(a):

Tego chciałabym uniknąć i miałam nadzieję że najpierw trochę nauczę się właśnie jak radzić sobie z emocjami, czy to na terapii indywidualnej, czy grupowej

Żaden normalny psychoterapeuta nie podejmie się psychoterapii bez przejścia najpierw terapii uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, agura napisał(a):

poza YOLO ludźmi

😅 To jest dopiero podejście do życia.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

kiedyś pytałam czy jak zjadłam pół paczki 0,5 mg przez 3 czy 5 miesięcy ( nie pamiętam) to jestem uzależniona

😂 Wybacz za moją reakcję, ale taka jest po prostu rzeczywistość. Ja żyję w swojej i zjadam najbiedniej 2 op. klonazepamu 2 mg w miesiąc. To już jest uzależnienie i to fizyczne, bo psychicznie nie czuję jego działania w ogóle, biorę go żeby być normalnym a to już bardzo źle. Pamiętam jak pierwsze 2 mg klonazepamu zawiało mi w głowie i rozłożyło na fotelu wbrew mojej woli, ale wolałem wtedy nie wstawać. Spędziłem niedawno kilka dni na czysto i miałem objawy odstawienne, więc czas pomyśleć o przerwie przynajmniej rocznej żeby jakiekolwiek benzo zaczęło działać. Potrafię wziąć 30 tabl. klonazepamu i prawie nic mi nie jest, a "normalny" człowiek spałby dwa dni i trzebaby go budzić łopatą 🙃 Muszę tylko zaopatrzyć się w zapas Relanium, może jakaś pregabalina na dodatek chociaż panicznie się jej boję, bo to jeden z leków które wyrządziły mi dużą krzywdę. Doznałem najrzadszych wymionionych w ulotce skutków ubocznych trwających ponad tydzień po pojedynczej dawce. Miesiąc-dwa i z tego wyjdę, reszta czasu to dochodzenie receptorów GABA do względnej normalności i będę musiał jakoś sobie radzić z deficytem tego neuroprzekaźnika. Całe szczęście znam kilka mniej, lub bardziej skutecznych sposobów.

 

1.) Zaliczyłem kilkadziesiąt 1-2 dniowych ciągów co prawda nigdy na samym mefedronie (wtedy żyłem w świecie syntetycznych kannabinoidów, zaczęło się dopiero gdy dostałem gratis w postaci klefedronu), był to metafedron (3-MMC), metaklefedron (3-CMC) i głównie silnie euforyczny klefedron (4-CMC), którego samego zjadłem kilkaset gramów dawkując po 300-500 mg kilkukrotnie pod rząd, aż do wyczerpania zapasów serotoniny w organiźmie i szykując się ostatecznie na wielką psychiczną pustkę, ponieważ nie doświadczałem depresji - byłem świadomy tego co robiłem. Brałem tych euforyków w swoim czasie naprawdę dużo i nie myślałem o konsekwencjach czy to finansowych, prawnych, czy zdrowotnych i w końcu to wszystko mnie dopadło (głównie zdrowie) skumulowane przez wszystkie poprzednie lata, kiedy doznałem dłuższej przerwy od tego narkotycznego amoku.

Nawet jeśli były to ciągi, długotrwałe konsekwencje jakich może pani doświadczać to trudności w koncentracji, anhedonia i ewentualnie depresja. Proszę to po prostu przerwać i zapomnieć, nie schodzić z dawek bo kryształ to nie benzodiazepiny. Uzależnienie fizyczne od stymulantów wg mnie jest mocno przesadzone. Jedyne co ma miejsce to tzw. zjazd bezpośrednio po zejściu głównego działania stymulantu, ciągnący się ewentualnie kilka dni, być może tygodni z tendencją spadkową, ale benzo jest w stanie temu wszystkiemu zapobie, lub te objawy/głody załagodzić.

Lekarz da pani bupropion, duloksetynę, atomoksetynę, modafinil lub coś w tym stylu, a to nie zastąpi nawet w najmniejszym stopniu działania mefedronu, który w krótkim czasie poprzez wychwyt zwrotny zwiększa stężenie serotoniny i dopaminy o zawrotne wartości. Po prostu 🚫 nie ładowałbym się w żadne inne zastępcze leki, bo to oznacza przeżywanie nowych, niepotrzebnych skutków ubocznych, chyba że za pomocą importu docelowego otrzymałaby pani Adderall, ale jeśli lekarz zadeklarował, że metylofenidat odpada, który jest takim ułomnym Adderallem z mojego doświadczenia pozbawiony w dodatku działania rekreacyjnego, chociaż z definicji działa narkotycznie... odpuściłbym ten temat, tak samo jak i mefedron z miejsca, dopóki zażywa pani benzodiazepiny.

 

2.)

6 godzin temu, agura napisał(a):

Rozważam IPiN w Warszawie, na stronie piszą że od alkoholu to około 10 dni

Przez kilka pierwszych dni dostanie pani kroplówkę z Relanium jeżeli będą silne objawy abstynencyjne, ale nie wierzę, że jest pani aż takim alkoholikiem. Później to prawdopodobnie zwykłe przetrzymanie pacjenta, żeby po prostu nie pił a główne objawy odstawienia minęły, ewentualnie 10 mg Relanium w tabletkach przez resztę dni. Odstawianie alkoholu, podobnie jak benzodiazepin ze względu na podobny mechanizm działania niesie ze sobą czasem groźne dla życia, a już na pewno nie przyjemne objawy przy próbie odstawienia.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

ale alkohol nadal pije; bardziej anhedonię, "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba" i tego typu myśli

Ja tak mam, kiedy działanie alkoholu zaczana słabnąć i zaczyna się kac. Proszę przerwać picie alkoholu natychmiast, tak jak zażywanie mefedronu (anhedonia to objaw zażywania stymulantów przez dłuższy czas) i małe pytanie... ma pani jeszcze klonazepam 2 mg? Jeśli tak, w razie jakichkolwiek negatywnych myśli, czy dokuczliwych objawów somatycznych (fizycznych), jak wszelkie zaburzenia świadomości, koncentracji, drżenia mięśni, zmiany temperatury, czy odczucia derealizacji, nasilenie stanów lękowych - klonazepam panią od tego uchroni. Jeśli go pani nie ma, proszę szybko ograniczyć picie, bo w połączeniu z klorazepanem (Tranxene) branym 3x w ciągu dnia nasila pani działanie narkotyczne i toksyczne alkoholu i pcha się pani w jeszcze gorsze bagno. Alhohol i benzodiazepiny są ze sobą mocno powiązane i zażywane razem działają synergicznie, w skrajnych przypadkach prowadząc do depresji układu oddechowego i śmierci.

 

3.) Dr. Ashton traktowałbym bardziej jako wskazówkę niż konkretny schemat dostosowany do pani, pani dawek i czasu schodzenia z nich. Relanium lepiej łagodzi skutki odstawienia, bo sam główny związek - diazepam ma dużo pełniejszy profil działania, bardziej przeciwlękowy, nasenny, rozuźniający mięśnie oraz przeciwdrgawkowy poza tym ulega metabolizmowi do tego samego metabolitu, co klorazepan - nordazepam tylko może w trochę mniejszym stopniu, który odpowiada m. in. za długi czas półtrwania leku nawet do 200 godzin. Poza tym jednak ulega metabolizmowi do dwóch innych związków - temazepamu (lek nasenny) i oksazepamu (lek przeciwlękowy), dlatego może lepiej sprawdzać się w łagodzeniu objawów abstynencyjnych i to Relanium podaje się na oddziałach detoksykacyjnych, w tabl. czy kroplówkach, nie Tranxene.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

kwetiapine też mam w razie czego, teraz lekarz kazał brać codziennie do 100 mg. Choć tu też myślałam o mianserynie czy mirtazapinie, choć kiedyś nie dałam rady tego brać - na drugi dzień zmuła totalna

Mirtazapina akurat (u mnie 30 mg) okazała się dla mnie złotym środkiem, dobre działanie sedatywne pozwalające rozluźnić się, spać i redukować dawki kwetiapiny. Jeśli twierdzi pani, że po mianserynie/mirtazapinie na drugi dzień była totalna zmuła, kwetiapina to dopiero armata. Ewentualnie proszę spróbować 50 mg zamiast 100, bo tyle nie dadzą pani nawet na oddziale intensywnej terapii, nawet kiedy pani powie że wcześniej tyle brała. Kwetiapina ma zapobiegać ewentualnym objawom psychotycznym mogącym wystąpić wcześniejszym intensywnym zażywaniem mefedronu, kiedy przestanie pani je zagłuszać alkoholem. Lub też zaprzestaniem picia pod postacią psychozy alkoholowej. Gdyby zaczęła pani czuć, widzieć, lub słyszeć jakieś dziwne nie do końca realne rzeczy (psychoza jest nieodróżnialna od rzeczywistości dlatego pacjent ślepo wierzy we wszystkie jej objawy, wiem bo przeżyłem i również dałem się nabrać) to jest odpowiedni czas na zażycie kwetiapiny, wtedy najlepiej przepisane 100 mg, ponieważ mniejsza dawka może zadziałać jedynie przeciwhistaminowo, a nie przeciwpsychotycznie. Najlepiej gdyby przestała pani definitywnie pić, a trzeba to zrobić natychmiast!.. zażywanie 100 mg kwetiapiny przed snem, chyba, że lekarz zalecił w dzień ale będzie wtedy pani chodzącym trupem.. jest konieczne. Kwetiapina przy okazji obniża próg drgawkowy, przez co naraża pani na drgawki, ale te 50 klorazepanu dziennie powinno panią uchronić przed takimi akcjami.

 

Lamotrygina poza działaniem przeciwpadaczkowym (nijakim w porównaniu do benzodiazepin) hamuje wydzielanie glutaminianu, głównego neuroprzekaźnika pobudzającego, więc teoretycznie powinna zadziałać pozytywnie, lecz nie oczekiwałbym cudów. 120 mg duloksetyny na początek? Teoretycznie te 50 mg klorazepanu dziennie mogłoby zapobiec skutkom ubocznym, ale to odpowiednik zaledwie max. 2 mg klonazepamu. Ryzykowne działania ten pani lekarz podejmuje, ale stanowcze i odważne.

 

6 godzin temu, agura napisał(a):

zastanawiam się czy to była dobra zmiana z paroksetyny na duloksetynę

Paroksetyna jest silnie przeciwlękowa, u mnie genialnie sprawdziła się na fobię społeczną jednak tylko na kilka dni po czym przestała działać (dziś domyślam się dlaczego wszelkie SSRI nie odniosły skutku a w SNRI zdawał się działać jedynie aspekt wychwytu noradrenaliny, ale to jeśli kogoś by interesowało bo nie chcę zaśmiecać tematów). Duloksetyna jest najsilniejszym pod względem farmakologicznym SNRI, prostym w działaniu ale piekielnie silnym (ok. 300x silniej wiąże się z SERT I NET). Pamiętam, jak popijając ją poranną kawą czułem lekkie mrowienie w ciele i przypływ energii. Może pomóc panii w anhedonii i myślach typu "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba".

 

4.) Anonimowi Narkomani? Przepraszam za pytanie, ale w mojej małej mieścinie nie ma takich rzeczy 😅

Jeśli tak, to jak najbardziej proszę zaliczyć taką formę terapii. Może wyglądać to inaczej, niż w AA w którym się znalazłem i nie powiem jak się czułem wśród samych alkoholików a ja na spotkaniach grupowych byłem zmuszony (żeby zaliczyć prace domowe) opisywać takie zdarzenia, przeżycia po których zapadała grobowa cisza na dłuższy czas i nikt nie wiedział co powiedzieć. U mnie było to 12 spotkań grupowych 2 razy w tygodniu, spotkania indywidualne z psychoterapeutą gdzie po kilku spotkaniach ze mną jedna pani zwolniła się lub przeniosła.

Jeśli to jest to, o czym myślę to oczywiście, że tak. Proszę się na to zapisać, uczęszczać, nie odbębniać tylko przykładać się do tego i zaliczyć tę terapię przynajmniej raz. Najgorsze są sesje indywidualne z psychoterapeutą, który wywleka najgorsze brudy, pyta o szczegóły z dzieciństwa itp. trzeba być szczerym z psychoterapeutą jeśli ma ci pomóc.

 

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał(a):

😅 To jest dopiero podejście do życia.

 

😂 Wybacz za moją reakcję, ale taka jest po prostu rzeczywistość. Ja żyję w swojej i zjadam najbiedniej 2 op. klonazepamu 2 mg w miesiąc. To już jest uzależnienie i to fizyczne, bo psychicznie nie czuję jego działania w ogóle, biorę go żeby być normalnym a to już bardzo źle. Pamiętam jak pierwsze 2 mg klonazepamu zawiało mi w głowie i rozłożyło na fotelu wbrew mojej woli, ale wolałem wtedy nie wstawać. Spędziłem niedawno kilka dni na czysto i miałem objawy odstawienne, więc czas pomyśleć o przerwie przynajmniej rocznej żeby jakiekolwiek benzo zaczęło działać. Potrafię wziąć 30 tabl. klonazepamu i prawie nic mi nie jest, a "normalny" człowiek spałby dwa dni i trzebaby go budzić łopatą 🙃 Muszę tylko zaopatrzyć się w zapas Relanium, może jakaś pregabalina na dodatek chociaż panicznie się jej boję, bo to jeden z leków które wyrządziły mi dużą krzywdę. Doznałem najrzadszych wymionionych w ulotce skutków ubocznych trwających ponad tydzień po pojedynczej dawce. Miesiąc-dwa i z tego wyjdę, reszta czasu to dochodzenie receptorów GABA do względnej normalności i będę musiał jakoś sobie radzić z deficytem tego neuroprzekaźnika. Całe szczęście znam kilka mniej, lub bardziej skutecznych sposobów.

 

1.) Zaliczyłem kilkadziesiąt 1-2 dniowych ciągów co prawda nigdy na samym mefedronie (wtedy żyłem w świecie syntetycznych kannabinoidów, zaczęło się dopiero gdy dostałem gratis w postaci klefedronu), był to metafedron (3-MMC), metaklefedron (3-CMC) i głównie silnie euforyczny klefedron (4-CMC), którego samego zjadłem kilkaset gramów dawkując po 300-500 mg kilkukrotnie pod rząd, aż do wyczerpania zapasów serotoniny w organiźmie i szykując się ostatecznie na wielką psychiczną pustkę, ponieważ nie doświadczałem depresji - byłem świadomy tego co robiłem. Brałem tych euforyków w swoim czasie naprawdę dużo i nie myślałem o konsekwencjach czy to finansowych, prawnych, czy zdrowotnych i w końcu to wszystko mnie dopadło (głównie zdrowie) skumulowane przez wszystkie poprzednie lata, kiedy doznałem dłuższej przerwy od tego narkotycznego amoku.

Nawet jeśli były to ciągi, długotrwałe konsekwencje jakich może pani doświadczać to trudności w koncentracji, anhedonia i ewentualnie depresja. Proszę to po prostu przerwać i zapomnieć, nie schodzić z dawek bo kryształ to nie benzodiazepiny. Uzależnienie fizyczne od stymulantów wg mnie jest mocno przesadzone. Jedyne co ma miejsce to tzw. zjazd bezpośrednio po zejściu głównego działania stymulantu, ciągnący się ewentualnie kilka dni, być może tygodni z tendencją spadkową, ale benzo jest w stanie temu wszystkiemu zapobie, lub te objawy/głody załagodzić.

Lekarz da pani bupropion, duloksetynę, atomoksetynę, modafinil lub coś w tym stylu, a to nie zastąpi nawet w najmniejszym stopniu działania mefedronu, który w krótkim czasie poprzez wychwyt zwrotny zwiększa stężenie serotoniny i dopaminy o zawrotne wartości. Po prostu 🚫 nie ładowałbym się w żadne inne zastępcze leki, bo to oznacza przeżywanie nowych, niepotrzebnych skutków ubocznych, chyba że za pomocą importu docelowego otrzymałaby pani Adderall, ale jeśli lekarz zadeklarował, że metylofenidat odpada, który jest takim ułomnym Adderallem z mojego doświadczenia pozbawiony w dodatku działania rekreacyjnego, chociaż z definicji działa narkotycznie... odpuściłbym ten temat, tak samo jak i mefedron z miejsca, dopóki zażywa pani benzodiazepiny.

 

2.)

Przez kilka pierwszych dni dostanie pani kroplówkę z Relanium jeżeli będą silne objawy abstynencyjne, ale nie wierzę, że jest pani aż takim alkoholikiem. Później to prawdopodobnie zwykłe przetrzymanie pacjenta, żeby po prostu nie pił a główne objawy odstawienia minęły, ewentualnie 10 mg Relanium w tabletkach przez resztę dni. Odstawianie alkoholu, podobnie jak benzodiazepin ze względu na podobny mechanizm działania niesie ze sobą czasem groźne dla życia, a już na pewno nie przyjemne objawy przy próbie odstawienia.

 

Ja tak mam, kiedy działanie alkoholu zaczana słabnąć i zaczyna się kac. Proszę przerwać picie alkoholu natychmiast, tak jak zażywanie mefedronu (anhedonia to objaw zażywania stymulantów przez dłuższy czas) i małe pytanie... ma pani jeszcze klonazepam 2 mg? Jeśli tak, w razie jakichkolwiek negatywnych myśli, czy dokuczliwych objawów somatycznych (fizycznych), jak wszelkie zaburzenia świadomości, koncentracji, drżenia mięśni, zmiany temperatury, czy odczucia derealizacji, nasilenie stanów lękowych - klonazepam panią od tego uchroni. Jeśli go pani nie ma, proszę szybko ograniczyć picie, bo w połączeniu z klorazepanem (Tranxene) branym 3x w ciągu dnia nasila pani działanie narkotyczne i toksyczne alkoholu i pcha się pani w jeszcze gorsze bagno. Alhohol i benzodiazepiny są ze sobą mocno powiązane i zażywane razem działają synergicznie, w skrajnych przypadkach prowadząc do depresji układu oddechowego i śmierci.

 

3.) Dr. Ashton traktowałbym bardziej jako wskazówkę niż konkretny schemat dostosowany do pani, pani dawek i czasu schodzenia z nich. Relanium lepiej łagodzi skutki odstawienia, bo sam główny związek - diazepam ma dużo pełniejszy profil działania, bardziej przeciwlękowy, nasenny, rozuźniający mięśnie oraz przeciwdrgawkowy poza tym ulega metabolizmowi do tego samego metabolitu, co klorazepan - nordazepam tylko może w trochę mniejszym stopniu, który odpowiada m. in. za długi czas półtrwania leku nawet do 200 godzin. Poza tym jednak ulega metabolizmowi do dwóch innych związków - temazepamu (lek nasenny) i oksazepamu (lek przeciwlękowy), dlatego może lepiej sprawdzać się w łagodzeniu objawów abstynencyjnych i to Relanium podaje się na oddziałach detoksykacyjnych, w tabl. czy kroplówkach, nie Tranxene.

 

Mirtazapina akurat (u mnie 30 mg) okazała się dla mnie złotym środkiem, dobre działanie sedatywne pozwalające rozluźnić się, spać i redukować dawki kwetiapiny. Jeśli twierdzi pani, że po mianserynie/mirtazapinie na drugi dzień była totalna zmuła, kwetiapina to dopiero armata. Ewentualnie proszę spróbować 50 mg zamiast 100, bo tyle nie dadzą pani nawet na oddziale intensywnej terapii, nawet kiedy pani powie że wcześniej tyle brała. Kwetiapina ma zapobiegać ewentualnym objawom psychotycznym mogącym wystąpić wcześniejszym intensywnym zażywaniem mefedronu, kiedy przestanie pani je zagłuszać alkoholem. Lub też zaprzestaniem picia pod postacią psychozy alkoholowej. Gdyby zaczęła pani czuć, widzieć, lub słyszeć jakieś dziwne nie do końca realne rzeczy (psychoza jest nieodróżnialna od rzeczywistości dlatego pacjent ślepo wierzy we wszystkie jej objawy, wiem bo przeżyłem i również dałem się nabrać) to jest odpowiedni czas na zażycie kwetiapiny, wtedy najlepiej przepisane 100 mg, ponieważ mniejsza dawka może zadziałać jedynie przeciwhistaminowo, a nie przeciwpsychotycznie. Najlepiej gdyby przestała pani definitywnie pić, a trzeba to zrobić natychmiast!.. zażywanie 100 mg kwetiapiny przed snem, chyba, że lekarz zalecił w dzień ale będzie wtedy pani chodzącym trupem.. jest konieczne. Kwetiapina przy okazji obniża próg drgawkowy, przez co naraża pani na drgawki, ale te 50 klorazepanu dziennie powinno panią uchronić przed takimi akcjami.

 

Lamotrygina poza działaniem przeciwpadaczkowym (nijakim w porównaniu do benzodiazepin) hamuje wydzielanie glutaminianu, głównego neuroprzekaźnika pobudzającego, więc teoretycznie powinna zadziałać pozytywnie, lecz nie oczekiwałbym cudów. 120 mg duloksetyny na początek? Teoretycznie te 50 mg klorazepanu dziennie mogłoby zapobiec skutkom ubocznym, ale to odpowiednik zaledwie max. 2 mg klonazepamu. Ryzykowne działania ten pani lekarz podejmuje, ale stanowcze i odważne.

 

Paroksetyna jest silnie przeciwlękowa, u mnie genialnie sprawdziła się na fobię społeczną jednak tylko na kilka dni po czym przestała działać (dziś domyślam się dlaczego wszelkie SSRI nie odniosły skutku a w SNRI zdawał się działać jedynie aspekt wychwytu noradrenaliny, ale to jeśli kogoś by interesowało bo nie chcę zaśmiecać tematów). Duloksetyna jest najsilniejszym pod względem farmakologicznym SNRI, prostym w działaniu ale piekielnie silnym (ok. 300x silniej wiąże się z SERT I NET). Pamiętam, jak popijając ją poranną kawą czułem lekkie mrowienie w ciele i przypływ energii. Może pomóc panii w anhedonii i myślach typu "nic mi się nie chce", "nie dam rady i tak" , "jestem za słaba".

 

4.) Anonimowi Narkomani? Przepraszam za pytanie, ale w mojej małej mieścinie nie ma takich rzeczy 😅

Jeśli tak, to jak najbardziej proszę zaliczyć taką formę terapii. Może wyglądać to inaczej, niż w AA w którym się znalazłem i nie powiem jak się czułem wśród samych alkoholików a ja na spotkaniach grupowych byłem zmuszony (żeby zaliczyć prace domowe) opisywać takie zdarzenia, przeżycia po których zapadała grobowa cisza na dłuższy czas i nikt nie wiedział co powiedzieć. U mnie było to 12 spotkań grupowych 2 razy w tygodniu, spotkania indywidualne z psychoterapeutą gdzie po kilku spotkaniach ze mną jedna pani zwolniła się lub przeniosła.

Jeśli to jest to, o czym myślę to oczywiście, że tak. Proszę się na to zapisać, uczęszczać, nie odbębniać tylko przykładać się do tego i zaliczyć tę terapię przynajmniej raz. Najgorsze są sesje indywidualne z psychoterapeutą, który wywleka najgorsze brudy, pyta o szczegóły z dzieciństwa itp. trzeba być szczerym z psychoterapeutą jeśli ma ci pomóc.

 

Trochę się nie zrozumieliśmy w paru punktach 🙂

 

Na mnie też clonazepam i w ogóle benzodiazepiny nigdy nie działały narkotycznie, rekreacyjnie, czy nawet nasennie. Owszem wzięte wieczorem pomagały zasnąć,ale brane w dzień to 0 senności, też brałam czasem i po 4 mg clona i nic. Potem ustabilizowałam dawkę na 2 mg na dobę.

 

1. Też brałam najróżniejsze środki, a czy to było 3cmc czy 4cmc, czy jeszcze coś innego - teraz to nie wiadomo nawet. Te x lat temu to wiadomo 4mmc. Adderall ponoć nie do dostania w Polsce, poza tym nie chciałabym się nawet w to pakować jeśli nie miałabym pewnej diagnozy ADHD, a póki co to tylko moje rozważania.

 

2. Czy aż takim alkoholikiem ? Sama nie wiem, to pojęcie względne. MIałam okres gdzie płynełam bardzo np. 0,5 wódy dziennie + piwa, lub 8 piw + jakaś wóda. Ale z tego już wychamowałam jakiś czas temu i ostatnio spokojniej, ale te 3-4 piwa dziennie wypijam. Tu głównie mi chodziło czy dadzą mi pozostać na dotychczasowych dawkach benzo, bo 10 mg Relanium to tyle co nic, żeby wyrównać dotychczasową dawkę Klona musieliby dawać 40 mg diazepamu dziennie, a nie wiem czy nawet nie więcej jak ma to złagodzić skutki odstawienia alkoholu. Wiem, że mają tam bardzo dobry odwyk i sposób schodzenia z benzo, tyle że wtedy pobyt to 2 miesiące. Klonazepamu niestety nie mam, lekarz od razu przerzucił mnie na Tranxene i od tego czasu gorzej się czuję a czy to wina tej zmiany czy trochę załamania tym co mówił lekarz - nie wiem.  I tak, wiem że działają synergicznie, ale ja tak lecę od początku tego roku, więc mi to nie straszne 🙂 choć wiem że to raczej pogarsza moją sytuację.

 

3.  Też uważam, że praca dr. Ashton traktować bardziej jako wskazówkę, ale i tak według mnie to lepszy sposób niż schodzenie w miesiąc na Tranxene, bo tak to można próbować w szpitalu, a i tak schodzą raczej wolniej ( w tych szpitalach co się na tym znają ) . W IPiN przebywa się np. 2 miesiące, na co nie mogę sobie teraz pozwolić. Na detoxie od alko około 10 dni i na to akurat mogę. Ale czy można mieć sprzęt elektryczny ?
Co do mirty, to paradoksalnie po kwetiapinie zmuły nie mam, nawet jak wezmę tą 100 i biorę ją wyłącznie nasenne, nie przeciwpsychotycznie. Może wynika to z krótkiego okresu półtrwania leku. W ogóle dziwna ta kwetiapina, czasem 50 mg mnie zwala z nóg, a były pojedyńcze dni gdy po 100 normalnie funkcjonowałam i nie mogłam usnąc, dopiero po dorzuceniu kolejnej 100 mg usypiałam. Wiem, że przeciwpsychotycznie też biorą, ale u mnie to było i miało być wyłącznie nasennie, tym bardziej że teraz przecież od tego lekarza na narkotyki mam "ciche" pozwolenie xD I to była pierwsza wizyta u niego, bo chciałam na NFZ żeby ograniczyć koszta. Dlatego też potrzeba konsultacji u innego. Możliwe, że po mircie zmuły bym nie miała teraz, ale to kolejne testowanie kolejnych leków, choć
w teorii te leki bardziej by pomogły w moim stanie, ale z tego co pamiętam też one podnoszą noradrenalinę, co nie jestem pewien czy jest dobre dla mnie.

Duloksetynę biorę już z 1,5 miesiąca , udało się zmienić na zakładkę z Paroksetyny bez większych skutków ubocznych, ale właśnie nie wiem czy to dobra zmiana. Paroksetynę brałam ponad 1,5 roku i u mnie odniosła duży skutek, i świetnie spisała się na nerwicę, na wszelkie objawy somatyczne, lękowe myśli i analizy. U mnie skutkiem ubocznym było przyzwolenie sobie na używki, no bo "oj tam nic mi nie będzie", gdzie przez cały okres nasilonej nerwicy, która była serio piekłem 100x większym niż teraz, tak bałam się jej objawów, że zbyt bałam się brać cokolwiek, bo mogę się przez to źle czuć. No ale na te różne sytuacje życiowe już nie pomagała, no ale lek nie może też chronić przed wszystkim, to chcę i chyba trzeba przerobić na terapii. Ale do dziś te najgorsze objawy zaburzeń nie powróciły.

Duloksetyna może trochę pobudziła, ale skoro wizyta u lekarza potrafiła mnie tak zdołować że znowu nic mi się nie chce, to nie wiem czy to działanie leku. A skoro tu piszę i znów mam milion wątpliwości to chyba analizy powróciły. A aż tak nie znam się na uzależnieniach żeby wiedzieć czy taki silny wychwyt noradrenaliny pomaga czy przeszkadza w tym.
A co myślisz o zmianie na inny przeciwlękowy SSRi  jak Esci/Citalopram czy nawet na mniej noradrenalinową Wenlafaksynę ?

4) NA to coś takiego jak AA, też robią te 12 kroków, tylko ponoć właśnie młodsi ludzie, mniej sekciarsko, no i nie gada się tylko o alkoholu. Choć pewnie może być tam np. dużo heroinistów.  Ale tak czy siak zamierzam się wybrać, zobaczyć. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w mniejszych miejscowościach też są, bo sprawdziłam teraz, tyle że raz w tygodniu; w większych 1-3 codziennie można znaleźć.


Oprócz tego zaczęłam właśnie terapię uzależnień indywidualną na NFZ, terapeuta co się trafił wydaje mi się w porządku, póki co gadamy raczej o teraźniejszości lub przeszłości, dzieciństwa na razie nie rusza, tylko też wymaga ode mnie abstynencji od alkoholu i narkotyków ( i benzo też pewnie), ale już teraz, zaraz, a póki co nie znam mechanizmów uzależnienia,  nie mam narzędzi, chciałabym to zrobić trochę wolniej i po kolei, bo na tyle znam siebie, że do wszystkiego na raz to się zniechęce i oleje to w cholerę, Do grupy, czyli grupowej terapii uzależnień też chce mnie dołączyć, tylko nie wiem kiedy. Ze szczerością nie mam problemów na indywidualnej, grupy się boję, ale trochę zmieniłam zdanie po słuchaniu podcastów o uzależnieniach i wiem że może bardzo pomóc i na uzależnienia i generalnie na zaburzenia.

 

4 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Żaden normalny psychoterapeuta nie podejmie się psychoterapii bez przejścia najpierw terapii uzależnień.

Tylko co oznacza przejście terapii uzależnień? Abstynencja od wszystkiego do końca życia ? Czy wyhamowanie i przyzwolenie sobie czasem na to piwo czy przyjęcie benzodiazpiny doraźnie w sytuacji lękowej. Bo narkotyki to wiadomo że zło. No i odwracając pytanie - czy ja umiem odstawić wszystko bez przejścia najpierw terapii uzależnień, a przynajmniej bycia w niej jakiś czas jużl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, agura napisał(a):

Abstynencja od wszystkiego do końca życia ?

Tak. To oznacza abstynencję do końca życia. Niestety, ale jedno piwo, czy 0,5mg Xanaxu może spowodować powrót do nałogu.

Skoro z takim założeniem chcesz przejść terapię uzależnień, żeby później od czasu do czasu pozwalać sobie na używki, nawet w akceptowalnych ilościach, to oznacza tylko tyle, ze totalnie nie jesteś gotowa do zerwania z nałogiem. Jeszcze nie odstawiłaś niczego, a już planujesz, że czasami będziesz coś brać.

Porozmawiaj z dowolnym alkoholikiem to powie Ci, że nawet po 5 latach niepicia, czy 10 nadal ciągoty się pojawiają. Właśnie dlatego abstynencja do końca życia jest założeniem terapii uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Tak. To oznacza abstynencję do końca życia. Niestety, ale jedno piwo, czy 0,5mg Xanaxu może spowodować powrót do nałogu.

Skoro z takim założeniem chcesz przejść terapię uzależnień, żeby później od czasu do czasu pozwalać sobie na używki, nawet w akceptowalnych ilościach, to oznacza tylko tyle, ze totalnie nie jesteś gotowa do zerwania z nałogiem. Jeszcze nie odstawiłaś niczego, a już planujesz, że czasami będziesz coś brać.

Porozmawiaj z dowolnym alkoholikiem to powie Ci, że nawet po 5 latach niepicia, czy 10 nadal ciągoty się pojawiają. Właśnie dlatego abstynencja do końca życia jest założeniem terapii uzależnień.

Nie mam póki co żadnego założenia, rozważam wszystkie czynniki. Wiem że nawet PARPA ( ta agencja od rozwiązywania problemów alkoholowych, nie pamiętam już rozwinięcia skrótu) już rekomenduje także inne podejście szeroko stosowane na świecie jak POP - Program Ograniczania Picia. Tutaj materiały :  https://www.parpa.pl/index.php/lecznictwo-odwykowe/programy-ograniczania-picia

W Polsce z tego co kiedyś czytałam ( zamierzam uaktualnić wiedzę ) często są stosowane nieco przestarzałe metody leczenia zarówno uzależnień i jak zaburzeń psychicznych ( tu właśnie np. wypisywanie benzodiazepin do stosowania codziennie, choć już mniej takich lekarzy i w moim przypadku to nie jest wina lekarza) . Ale benzo to jedyny środek na który nie mam "ciśnienia" psychicznego, nie biorę dla haju, nie mam potrzeby zwiększać dawek itp. , w ogóle nie wiem po co zaczęłam brać je częściej - u mnie to był chyba taki wentyl bezpieczeństwa - wziełam to może mi przejdą te złe stany, które miałam po ostatnich przeżyciach, albo chociaż pozwolą przetrwać ten okres. Bo tak to nie czuje ich działania, ani zbytnio nie czułam biorąc doraźnie dlatego je bym zostawiła na koniec powoli redukując w domu - co pozwoli wrócić do "normalnego" życia, bo chyba taki jest cel terapii uzależnień, a co zaczęłam robić mimo uzależnień. Choć wiem że odstawienie ich może być ciężkie mimo tego, dlatego zrobiłabym to powoli bardzo. Ale to tylko moje rozważania, chcę się umówić do lekarza na jeszcze jedną konsultację w tych sprawach.

 

Z alkoholem może być trudniej, dlatego tu poważniej rozważam całkowitą abstynencję, ale jednocześnie rozważam też czy jestem aż tak uzależniona, czy próbuję tylko samoleczenia.

 

 

 


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@agura No, jak sama potrafiłaś obalić 0,5 litra + jeszcze piwa, to nawet ja tak nie potrafię. To znaczy mógłbym, gdyby mi ktoś zapłacił, po baklofenie mogę pić bez końca... ale na drugi dzień na sam widok alkoholu puściłbym uroczego, soczystego, pełnego pięknych, kolorowych barw pawia 🦚

Taki naturalny hamulec bezpieczeństwa możnaby rzecz 🤮

I na 2-3 tyg. spokój.

 

4 godziny temu, agura napisał(a):

A co myślisz o zmianie na inny przeciwlękowy SSRi  jak Esci/Citalopram czy nawet na mniej noradrenalinową Wenlafaksynę ?

Wenlafaksyna do 225 mg to głównie sama serotonina, dopiero prrzy tej dawce znaczenie ma wychwyt noradrenaliny. W dawkach 300 mg+ dochodzi lekko dopamina.

Duloksetyna dla porównania ma 118x silniejsze wiązanie z transporterem serotoniny, 330x noradrenaliny i 32x dopaminy. Dodatkowo oddziałuje 4,4x mocniej na receptor 5-HT2A, 2,2x mocniej na 5-HT2C i 4,5x mocniej na 5-HT6 to wszystko w tej samej dawce co wenlafaksyna.

 

Citalopram wspominam miło, ale u mnie działał przez jeden dzień i to w dodatku pierwszy. Działał trochę jak piguła ecstasy podnosząc mocno nastrój i rysując banana na twarzy 🍌

Przez cały dzień byłem szczęśliwy 😀

 

Co do antydepresantów kieruj pytania do @acherontia styx ona dużo lepiej się na tym zna.

 

3 godziny temu, agura napisał(a):

benzo to jedyny środek na który nie mam "ciśnienia" psychicznego, nie biorę dla haju, nie mam potrzeby zwiększać dawek itp. , w ogóle nie wiem po co zaczęłam brać je częściej - u mnie to był chyba taki wentyl bezpieczeństwa

Ulga w stanach lękowych, uspokojenie, rozluźnienie ciała i umysłu, hipnoza (działanie nasenne) to jest haj sam w sobie i można próbować to sobie tłumaczyć, bronić benzo na różne sposoby. Najlepiej jednak pokazać sobie i innym prawdę i to udowodnić zaprzestając używania benzodiazepin, lub zastępując je czymś bez tak silnego wpływu na ciało i umysł - np. pregabalina (chociaż gdzieś wspominałem, że to również ślepa uliczna), gabapentyna nie wiem karbamazepina, mirtazapina, hydroksyzyna, doksepina, opipramol jest wiele innych leków, które nie dają tak natychmiastowej i silnej ulgi jak benzo, ale są pomocne.

 

Edit: Alkohol to twardy narkotyk, ale wierzę że jesteś w stanie sobie z nim poradzić. Problem leży tylko w tym, że jest legalny.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Fobic napisał(a):

@agura No, jak sama potrafiłaś obalić 0,5 litra + jeszcze piwa, to nawet ja tak nie potrafię. To znaczy mógłbym, gdyby mi ktoś zapłacił, po baklofenie mogę pić bez końca... ale na drugi dzień na sam widok alkoholu puściłbym uroczego, soczystego, pełnego pięknych, kolorowych barw pawia 🦚

Taki naturalny hamulec bezpieczeństwa możnaby rzecz 🤮

I na 2-3 tyg. spokój.

 

Wenlafaksyna do 225 mg to głównie sama serotonina, dopiero prrzy tej dawce znaczenie ma wychwyt noradrenaliny. W dawkach 300 mg+ dochodzi lekko dopamina.

Duloksetyna dla porównania ma 118x silniejsze wiązanie z transporterem serotoniny, 330x noradrenaliny i 32x dopaminy. Dodatkowo oddziałuje 4,4x mocniej na receptor 5-HT2A, 2,2x mocniej na 5-HT2C i 4,5x mocniej na 5-HT6 to wszystko w tej samej dawce co wenlafaksyna.

 

Citalopram wspominam miło, ale u mnie działał przez jeden dzień i to w dodatku pierwszy. Działał trochę jak piguła ecstasy podnosząc mocno nastrój i rysując banana na twarzy 🍌

Przez cały dzień byłem szczęśliwy 😀

 

Co do antydepresantów kieruj pytania do @acherontia styx ona dużo lepiej się na tym zna.

 

Ulga w stanach lękowych, uspokojenie, rozluźnienie ciała i umysłu, hipnoza (działanie nasenne) to jest haj sam w sobie i można próbować to sobie tłumaczyć, bronić benzo na różne sposoby. Najlepiej jednak pokazać sobie i innym prawdę i to udowodnić zaprzestając używania benzodiazepin, lub zastępując je czymś bez tak silnego wpływu na ciało i umysł - np. pregabalina (chociaż gdzieś wspominałem, że to również ślepa uliczna), gabapentyna nie wiem karbamazepina, mirtazapina, hydroksyzyna, doksepina, opipramol jest wiele innych leków, które nie dają tak natychmiastowej i silnej ulgi jak benzo, ale są pomocne.

 

Edit: Alkohol to twardy narkotyk, ale wierzę że jesteś w stanie sobie z nim poradzić. Problem leży tylko w tym, że jest legalny.

 

Potrafiłam, ale skutki dla mnie i otoczenia nie były zbyt dobre. Na szczęscie wyhamowałam trochę.

Baklofen to rozważałam nawet w uzależnieniu od alkoholu, ale różne mega są opinie.

 

Sęk w tym że na mnie benzo nawet na początku nie działały jakoś wow, że biorę i lęku nie ma. Choć teraz to wiem że na pewno uzależnienie fizyczne jakieś jest.

I z chęcią bym je odstawiła bo wkurzają mnie podejścia lekarzy patrzących jakbym chciała wyłudzić leki, albo bardzo szybko odstawiający po roku brania.
Tyle że na końcu.

Pregabalinę biorę, poza doksepiną i karbamazepiną resztę przerobiłam z mniejszym lub większym efektem ( raczej mniejszym ) .

Co do SSRI/SNRI już sama nie wiem. Paroksetyna bardzo pomogła na całokształt nerwicy a działa głównie na serotoninę.  Po zmianie na Dulo niezbyt widzę różnicę. Escital jeszcze mocniej działa na serotoninę, ale bardzo selektywnie.
No jeszcze jest Sertralina, która działa też na dopaminę, co w teorii byłoby pomocnę. Z tym że ostatnich dwóch kiedyś nie tolerowałam.
Jasne, doradzę się lekarza, ale oni często dobierają leki jakby rzucali lotkami. Jak trafią akurat w środek to jest dobrze.

 

Jasne że alkohol jest twardą używką i to jedną z twardszych według mnie.

 

Słucham jesszcze innego podejścia - Gabora Mate - gdzie mówi że nie powinno się pytać skąd uzależnienie, tylko skąd ból powodujący że sięgamy po używkę.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, agura napisał(a):

po roku brania

To jakby nie patrzeć kawał czasu i pewnie nie mała ilość przepisanych benzodiazepin.

Pregabalina to chyba obecnie twoje najlepsze narzędzie (oprócz własnej, silnej woli) do walki z benzodiazepinami i jak twierdzisz ewentualnymi objawami uzależnienia fizycznego od benzo.

 

Możesz porozmawiać z lekarzem nad wprowadzeniem do leczenia stabilizatoru nastroju - lamotryginy, która przy okazji zmniejsza wydzielanie głównego pobudzającego neuroprzekaźnika, czyli glutaminianu. Jest też lekiem przeciwpadaczkowym i jest bezpieczniejsza od karbamazepiny. Doksepina też mogłaby coś wskórać. Proszę o te dwa leki zapytać, bo myślę że warto jeśli naprawdę chcesz coś zmienić. Nie jestem tylko pewien, czy doksepina jest dozwolona przy leczeniu SSRI/SNRI.

 

Alkohol jest twardym narkotykiem i zostało to niejednokrotnie udowodnione. Zachodzi w śmiertelne interakcje z benzodiazepinami, barbituranami, opioidami, czy innymi środkami działającymi na układ GABA. Ma wcale nie tak wysoką dawkę śmiertelną, a objawy uzależnienia fizycznego również stanowią zagrożenie dla życia. Pamiętam jak znajomy szedł do sklepu (pewnie po %) i przejeżdżając autem widziałem jak leżał na chodniku w drgawkach i kałuży krwi. Służby zostały już wezwane na miejsce, więc nie miałem po co się zatrzymywać. Miałem przy sobie fenobarbital i wiem, że gdybym mu go podał doznałby ulgi na kilka następnych dni, ale służby były w drodze, 2 osoby przy nim stały i jeszcze tylko mnie z silnym lekiem na receptę próbującym podać go znajomemu tam brakowało 😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał(a):

To jakby nie patrzeć kawał czasu i pewnie nie mała ilość przepisanych benzodiazepin.

Pregabalina to chyba obecnie twoje najlepsze narzędzie (oprócz własnej, silnej woli) do walki z benzodiazepinami i jak twierdzisz ewentualnymi objawami uzależnienia fizycznego od benzo.

 

Możesz porozmawiać z lekarzem nad wprowadzeniem do leczenia stabilizatoru nastroju - lamotryginy, która przy okazji zmniejsza wydzielanie głównego pobudzającego neuroprzekaźnika, czyli glutaminianu. Jest też lekiem przeciwpadaczkowym i jest bezpieczniejsza od karbamazepiny. Doksepina też mogłaby coś wskórać. Proszę o te dwa leki zapytać, bo myślę że warto jeśli naprawdę chcesz coś zmienić. Nie jestem tylko pewien, czy doksepina jest dozwolona przy leczeniu SSRI/SNRI.

 

Alkohol jest twardym narkotykiem i zostało to niejednokrotnie udowodnione. Zachodzi w śmiertelne interakcje z benzodiazepinami, barbituranami, opioidami, czy innymi środkami działającymi na układ GABA. Ma wcale nie tak wysoką dawkę śmiertelną, a objawy uzależnienia fizycznego również stanowią zagrożenie dla życia. Pamiętam jak znajomy szedł do sklepu (pewnie po %) i przejeżdżając autem widziałem jak leżał na chodniku w drgawkach i kałuży krwi. Służby zostały już wezwane na miejsce, więc nie miałem po co się zatrzymywać. Miałem przy sobie fenobarbital i wiem, że gdybym mu go podał doznałby ulgi na kilka następnych dni, ale służby były w drodze, 2 osoby przy nim stały i jeszcze tylko mnie z silnym lekiem na receptę próbującym podać go znajomemu tam brakowało 😅

 

O lamotryginę zapytam. Tylko muszę znaleźć dobrego lekarza. Z benzodiazepinami nie przesadzałam, zdarzały się wyskoki po 4 czy 6 mg klona, ale pojedyńcze, raczej 1-2 mg brałam dziennie. Póki co po zmianie na Tranxene nie jest w sumie źle, czasem zapominam nawet o jakiejś dawce bo mam rozpisane 2-1-2 i potem zmniejszać. Może dlatego że się kumuluje w organizmie.

Ale najpierw muszę odstawić stymulanty, co może być ciężkie i alkohol odstawić co może być bardzo ciężkie. Dlatego nawet wolałabym posiedzieć na tym 2-1-2 jakiś czas, zawsze to słabsze benzo lub zmienić na diazepam w równoważnej dawce i powolutku redukować. Muszę wrócić do pracy za jakiś czas, dlatego nie mam czasu na detoks szpitalny.

 

Alkohol jest najgorszy według mnie, jak zostanie jakieś piwo i rano je wypije to już wiem że będę miała ssanie cały dzień, nie upijam się już, ale nastrój mocno chwiejny. skoro ta wizyta tak mnie zdołowała na kilka dni.  Dlatego tu rozważam nawet detox. Mam jakieś pasje, cele w życiu, oczywiście nieco przytłumione przez to wszystko ale mimo wszystko są. Może w końcu wybiorę się dziś na miting, ale nie wiem czy gadanie o używkach mi pomoże, w końcu kiedyś wystarczyło "a może byśmy wzieli ..... - tu wpisz używkę jaką chcesz" i umysł już przekonany. 

Myślę nad stworzeniem sobie planu dnia i bezwzględne się go trzymanie. Nie wiem czy to się praktykuje, ale wydaje mi się to logicznym krokiem. Żeby nie był to czas spędzany jedynie w domu tak naprawdę, choć oczywiście pogoda nie sprzyja teraz temu.

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Działanie sertraliny na dopaminę jest bardzo niewielkie i to dopiero w wyższych dawkach.

 

Tak też czytałam kiedyś. Ale większe niż jakiegokolwiek SSRI/SNRI .

A Ty co byś sugerowała w sprawie tych SSRI/SNRI w mojej sytuacji ? Wiem, że to nie porada lekarska i zdam się na dobrego lekarza, ale chcę się też doedukować w tej kwestii, jako że interesowałam się tym x lat temu i trochę się pewnie pozmieniało.

Jeszcze rozważam to ADHD i może taki metylofenidat by rozwiązał sprawę ciągot zarówno do stymulantów jak i alkoholu, a coraz więcej placówek i lekarzy zauważa że jest to realny problem, a nie że ADHD u dorosłych nie istnieje. Ale wiem że to może być tylko mechanizm zaprzeczeń lub też moje błędne rozważania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, agura napisał(a):

Jeszcze rozważam to ADHD i może taki metylofenidat by rozwiązał sprawę ciągot zarówno do stymulantów jak i alkoholu, a coraz więcej placówek i lekarzy zauważa że jest to realny problem, a nie że ADHD u dorosłych nie istnieje. Ale wiem że to może być tylko mechanizm zaprzeczeń lub też moje błędne rozważania.

Z diagnostyką ADHD wstrzymałabym się do momentu uporania się z uzależnieniami. Teraz to bez sensu, bo cały organizm jest tak rozchwiany, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że w testach wyszłaby większość zaburzeń czy innych rzeczy, w kierunku których zrobiłoby się testy i z bardzo dużym prawdopodobieństwem byłby to wynik fałszywie dodatni.

 

Co do pytania o leki, to zanim odpowiem, to zapytam w czym konkretnie to SSRI miałoby Ci pomóc, czego oczekujesz od leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agura witaj w klubie.W moim przypadku zaczęło się od nerwicy więc sięgałem po alkohol który uspokajał objawy somatyczne no i lęki.Tak popadłem w alkoholizm i depresję.Już nie będę wymieniał ile zjadłem leków by w koncu wejść na SSRI (paroksetyna) która biorę już 1,5 roku i fajnie niweluję lęki.Do tego było brane benzo zeby na poczatku zniwelować skutki uboczne leku.Obecnie lecę na paro + pregabalina i w mega stresowych sytuacjach Cloranxen.Alko odstawiłem ( ponad miesiąc trzeźwy) i lece na 7 tyg. odwyk 15 grudnia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×