Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Nihil6 E tam zaraz, poczucie misji, po prostu szybko przebieram paluchami po klawiaturze :D No dobra, może faktycznie za długie posty napierdalam :) za bardzo się wczuwam i rozpisuje KONIEC Z TYM! :smile: każdy radzi sobie jak umie i chce..

 

Pani Ashton to nie milf ,raczej grandma ,ale wszystko rzecz gustu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek, pachniesz mi teraz psem ogrodnika, który wściekły, że sam nie może sobie pozwolić na 1 tabletkę,

przerzuca ten problem na innych.

zaqzax-3 Mogę sobie pozwolić w każdej chwili (jestem wolnym człowiekiem), tylko nie chcę, cenię sobie jasność umysłu i nie chcę mieć na starość "gąbki" lub "wapna" zamiast mózgu!

Mylnie mnie odbierasz! ..Nie twierdzę,że jestem już zdrowy, nie mam nerwicy i w ogóle świetnie się czuje, ale nie jestem wściekły,że nie biorę benzodiazepin, jestem z tego powodu szczęśliwy..

Masz mózg wyprany przez terapeutów od uzależnień i wspólnoty 12 krokowe, współczuję,

teraz masz wyryte na bani, że do końca życia nie tkniesz nawet 1 tabletki, śmieszne,

współczuję Ci bardzo.

Ośmieszasz się tym co piszesz i to ja Ci współczuję twoich przekonań narkoman, alkoholik, lekoman, hazardzista podlega ograniczeniom do końca życia, bo istnieje ryzyko, że wróci do nałogu, każdy, kto przeszedł piekło uzależnienia nie będzie ryzykował, ale też nie będzie miał potrzeby wracać do toksycznych substancji lub zachowań, jeśli podda się terapii problemu pierwotnego, czyli przyczyny swojego nałogu, bo i po co. Ludzie zdrowi nie nadużywają alkoholu, piguł, nie biorą narkotyków

Powiem na koniec Ci jedno, totalna abstynencja nie zrobi z ciebie

szczęśliwego człowieka.

Mityngi 12 krokowe, zrobią Ci wodę sodową z głowy, zastraszonego

biednego faceta, który o swojej trzeźwości z wielką obsesją będzie

gadał przez lata, bo uzależnienie siedzi dalej w twojej głowie i

szukasz w tym poparcia, swojej teorii

Nie należę do żadnej wspólnoty, nie chodzę na żadne mittingii AA, nie wygłaszam na nich kazań (byłem 2-3 razy w ramach terapii ok 11 lat temu), nie realizuje programu 12 kroków, dobrze wiem, że czasem tworzą się tam niemalże "sekty", ale też są dobre mittingi..Jeżdżę za to regularnie na psychoterapię indywidualną behawioralno - poznawczą (1 w tygodniu) do psychologa klinicznego II st. z specjalizacją leczenia zaburzeń osobowości..Nie wiąże swojego szczęścia z samą abstynencją i życiem na "dupościsku", ale na leczeniu nerwicy, swoich zaburzeń (problemu pierwotnego) oraz na swoim rozwoju osobistym, który równolegle z terapią następuje..ale, abstynencja jest potrzebna na początku, bo benzodiazepiny oraz mechanizmy uzależnienia fałszują obraz nerwicy..Po ich zażyciu nie masz nerwicy, nie czujesz lęku, leki tłumią objawy, zaraz po odstawieniu możesz odczuwac objawy odstawienne, głody lekowe i też to nie będzie prawdziwy obraz nerwicy, bo często objawy abstynencyjne imitują objawy nerwicy i już nie wiadomo co jest od czego!

Trafileś widać na nienormalnego psychiatrę, dawki 2x2mg by mnie zabiły, miej pretensje

sam do siebie oraz do idioty lekarza, o takich dawkach nie słyszałem NIGDY.

 

..a owszem, mam pretensje ale teraz głównie do lekarza, służby zdrowia że mi przypierd*** taką dawkę w dodatku CLonazepamu.., przez 14 lat nałogu miałem pretensje głównie do siebie! wybacz, ale teraz widząc ile ludzi ma problem z benzo (piszą do mnie) i to często właśnie z Clonem i zwykle z zaleceń lekarskich i nie zamierzam już więcej myśleć źle o sobie, tym bardziej że na ostatnim detoksie (oddział toksykologi Kraków Szpital im. Rydygiera) jedna z p. dr n med. w obecności studentów powiedziała,że jestem ofiarą służby zdrowia..

A co do tych pijaków, to wiesz, jest różnica między zwykłym alkoholikiem, który

ogarnia swoje życie, od takiego alkoholika który jest stoczony na samo dno,

ty chciałbyś postawić znak RÓWNOŚCI między nimi, bo sam stoczyłeś się

na samo dno, a jest różnica między ogarniętym alkoholikiem a żulem który

śpi zasikany w krzakach - ta różnica to jest standard życia,

najwidoczniej ty osiągnąłeś takie dno i teraz chciałbyś aby cały świat

nie tknął ani jednej tabletki, bo ty biedny musiałeś przejść pranie mózgu

na mityngach.

 

Powtórzę się i napiszę,że ośmieszasz się tym co piszesz, widać,że nie masz pojęcia, ani żadnej wiedzy o uzależnieniu !

 

Uzależnienie to uzależnienie,(alkoholik to alkoholik ) tylko są różne jego fazy, faza początkowa, mniej lub bardziej zaawansowana, faza końcowa, różne uzależnienia też w różnym tempie niszczą zdrowie, zmieniają osobowość, degradują, narkomania pewnie najszybciej, alkoholizm trochę wolniej, benozdiazepiny jeszcze wolniej, bo fizycznie są mniej toksyczne (stwierdzenie to nie dotyczy zażywania ich latami!) uzależnienia behawioralne pewnie jeszcze inaczej (nie wiem)

Alkoholik nie ogarnia swojego picia, tak jak lekoman swojego zażywania (nie potrafią przestać), co nie znaczy,że każdy alkoholik musi upijać się do nie przytomności,a lekoman leżeć na podłodze..Owszem ja brałem duże dawki, co nie znaczy,że się przewracałem na ulicach, leżałem w rowie lub traciłem przytomność..Nie wiem od czego to zależy, że jeden potrzebuje O.5 mg, a drugi 5 mg, może to zależy od budowy CUN, albo od dawki wyjściowej, to jest pojęcie bardzo względne, ja nie czułem już ich działania, piłem dużo kawy, ale na tym forum pisał nie dawno człowiek który dziennie przyjmował 90 mg Clona !! czyli 45 tabl (2 mg) / dzień Jest też tak, że niektórzy alkoholicy piją ciągami i mają przerwy w piciu, skąd wiesz,czy w lekomanii nie bywa podobnie? sam znam kobietę uzależnioną od środków nasennych Stilnox Imovane, która funkcjonuje przez parę miesięcy normalnie, a jak jej (jak to ona twierdzi) świat jej zbrzydnie, to zaczyna łykać przez tydzień, ale do nie przytomności

Zrobiłeś z siebie męczennika, współczuję.

Jestem uzależniony, bo chcę, nie kryję się z tym

trzeba było tak od razu ..

Dożywotnia trzeźwość/abstynencja nie jest i nigdy nie była drogą do szczęścia,

bo sprawdziłem wielokrotnie w swoim życiu, tak samo jak setki

osób z tego forum, które to potwierdzą. A ty jesteś tylko jeden, czarna owca

Napiszę kolejny raz, ośmieszasz się pisząc takie rzeczy..i nie wypowiadaj się za setki osób z tego forum, bo tak naprawdę nie masz pojęcia, co oni myślą (tak Ci tylko się zdaje!), wielu z nich wiele by oddało aby móc wyjść szczęśliwie z uzależnienia i być wolnym od substancji..

Wymyślasz swoje zasady terapeutyczne i sposoby, masz za nic widzę psychologów, a nawet wiedzę wspomnianej prof Ashton która kilkanaście , jak nie -dzieścia lat pracowała na odwyku od benzodiazepinowym, a teraz jest ekspertem od tematu uzależnienia od benzodiazepin w międzynarodowej komisji z ramienia WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), ale przecieæ ty lepiej sié znasz! :)))..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To co piszesz to skrajne przypadki, tak jakbyś chciał by każdy używający benzodiazepin

od razu brał wyższe dawki, serwujesz skrajne przykłady, smutne przykłady, więc

patrzysz na problem zero-jedynkowo, to zrozumiałe, bo sam w tym temacie jesteś

skończony.

 

Owszem, uzależniony przez całe życie może wrócić do nałogu.

Ale powiedz mi tak na logikę, czy mając 70 lat i dostając np. wyrok w

postaci raka, wiedząc że niedługo umrzesz to co byś zrobił ?

Ludzie używają tych środków najczęściej świadomie i z własnej woli.

Znam wielu ludzi świadomie uzależnionych, którzy wiedzą że nie zostało

im wiele życia, więc wszystko kładą na jedną kartę.

To jest tak samo abstrakcyjny i brutalny przykład jak i ty podałeś.

 

Schodzisz z tematu.

Ludzie którzy do ciebie piszą, nie są w takim stadium w

jakim ty byłeś, ty chcesz już ostatecznego rozwiązania,

a skoro innych rozwiązań na daną chwilę nie ma ?

14 lat to sporo, powiedz mi ile % osób które do ciebie

pisze używalo benzo w takich ilościach jak i ty ? szczerze.

Bo moim zdaniem brakuje Ci zdrowego rozsądku.

 

Twoja historia jest rzeczywiście straszna ale przypomina

to trochę pouczanie starego stoczonego na dna żula,

który odbił się od dna, który patrząc na młodzież

popijająca 1 browarek - od razu interpretuje to

przez swój pryzmat, od razu katastrofa...

Nie dostrzegasz tego ?

 

Owszem, świat jest ogólnie uzależniony coraz bardziej,

ale to śmieszne jak próbujesz teraz to wszystko,

swoje winy, przerzucić na innych.

Ale to zrozumiałe.

 

O uzależnieniach mam ogromną wiedzę i umiem

określić się w tej skali, zdaję sobie sprawę z uzależnienia

ale jestem z nim oswojony, wiem gdzie jest moje dno,

każdy ma swoje, współczuję że akurat ty za mocno

poszedłeś w temat, takich nie brakuje, ale nie możesz

od razu każdego skazywać na rozwój uzależnienia,

przez własny pryzmat.

 

To ty się ośmieszasz, ja odwiedziłem nie jedną poradnię

uzależnień, nie jeden ośrodek, widziałem wiele przypadków

na własne oczy, mam na codzień kontakt z ludźmi uzależnionymi,

więc nie pakuj mi do ust czegoś czego nie powiedziałem.

Uważasz mnie za ignoranta, który nic nie wie.

 

To w jaki sposób podchodzisz do tego w psychologii

nazywa się filtrowaniem, myśleniem spolaryzowanym,

nadmierną generalizacją, katastrofizacją i wyolbrzymianiem.

Dobrze to wiesz.

 

Sam korzystam często z materiałów Heather Ashton w celu

doinformowania innych ludzi używających benzo, więc

czemu mi piszesz jakbym sobie drwił z jej wiedzy.

Wpychasz mi do ust coś czego nie stwierdziłem,

tak jakbyś chciał podciągnąć mnie pod obraz wizji

"swojego modelu uzależnienia".

 

Piszesz bardzo nerwowo i pod wpływem emocji co widać,

nie potrafisz użyć prawidłowo znaków takich jak kropka i przecinek,

więc coś musi się dziać, co nie ?

Widać za krótko trzymasz abstynencje, skoro tyle chaosu

w tym. Pamiętaj tylko, że ty odpowiadasz za swoje uzależnienie,

ale nie odpowiadasz za innych, mam wrażenie że przyjąłeś

teraz postawę "nad" i walisz na oślep.

Wrzuć na luz, bo uzależnienie stało się jedynym tematem

twojego życia, tylko wokół niego się obracasz, a to samo

w sobie jest obsesyjne więc w tym też jest uzależnienie.

 

Jeśli chcesz, to możemy na privie pogadać na temat uzależnień

i sprawdzimy wtedy swoją wiedzę i wyjdzie prawda na jaw.

Bo na razie zatupujesz mnie skrajnymi przykładami, pomijając

to co napisałem do tej pory, zdawkowo łapiesz mnie cytatami

za kwestie które wydają się przeciwstawne twojemu myśleniu.

Podejmij się wyzwania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3 Co masz na myśli, pisząc, że jestem skończony? Dlatego,że nie biorę już benzo, jestem trzeźwy i wolny, to jestem skończony? :) A ty ciągle łykasz, to jesteś wygrany, tak?! Chyba się bardzo oszukujesz chłopie..

 

Jestem skończony bo jestem po 40-stce? Pora umierać? :)..Wyobrażasz sobie mnie jako żula??! Czyli jak? Że chodzę po mieście i żebrze o 50gr, a wieczorami zbieram puszki po śmietnikach?:) Mam żonę, córkę na studiach, psa maltańczyka, swoje duże mieszkanie własnościowe, niezły samochód, w przyszłym roku zamierzam ruszyć z swoją małą działalnością gospodarczą, uczę się, doszkalam w wielu dziedzinach, kupiłem sobie dobry sprzęt sportowy, zamierzam przeżyć kolejne 40 lat :)

 

Ty też podajesz skrajne przypadki, jakbym miał 70 lat i raka, to nie zarzekam się, może bym wrócił świadomie do ćpania, może ćpał bym benzo i środki przeciwbólowe, a może nie ? Nie wiem, ktoś inny mógłby powiedzieć, że weźmie tylko leki przeciwbólowe tyle ile trzeba, bez środków uspok. bo będzie chciał spędzić te ostatnie chwilę na trzeźwo z rodziną, skoro za kilka dnie pójdzie do piachu i nic już nie będzie czuł (różnie można na to patrzeć, prawda?) Ale czy Ty w ogóle masz raka? bo ja póki co nie mam (odpukać)

 

Wtrąciłem się i zareagowałem wcześniej na twój post nie dlatego, żeby Cię wykpić, dokuczyć, obrazić, tylko coś uświadomić, bo w dziale pt „Benzodiazepiny – moja walka z uzależnieniem i odstawieniem” napisałeś jak to benzodiazepiny rozwiązują wszystkie problemy, ogólnie są super, jesteś po niech „prawdziwszy” i dopytywałeś o Clonazepam dziwiąc się, że lekarze nie chcą Ci go przepisywać, szukasz mocniejszego leku ? Alprazolam Ci już nie wystarcza?..

 

Jesteś tak samo „prawdziwszy” i odhamowany po benzo, jak przeciętny, podchmielony Kowalski po wypiciu 1-2 browarka, a później jego odwaga znika, gdy alkohol wyparuje, sztuką jest chyba być prawdziwym na trzeźwo,czyż nie?

 

Ja doskonale wiem,że są różne problemy i biedy ludzkie, nerwice, zaburzenia i benzo przynoszą ulgę, wiem jak później trudno te proszki odstawić, bo co tu dużo mówić świetnie na lęki działają, na napięcie mięśniowe, uśmierzają cierpienie, dlatego pewnie tak silnie uzależniają, doskonale wiem, jak trudne jest ich odstawienie zwłaszcza po latach, ale naprawdę zażywanie ich dłużej niż 3-4 tyg jest ryzykowne dla ludzi o predyspozycjach do uzależnień, czyli nerwicami, zaburz,osobowości, fobiami, itd. dla ludzi, którzy mają przypadku uzależnień w swoich rodzinach, alkohol, leki przeciwbólowe, inne sprawy..

 

Wmawiasz mi różne rzeczy i emocje, których nie ma , najpierw,że jestem wściekły i zazdroszczę Ci , że Ty łykasz tabletki, a ja nie, teraz twierdzisz,że pisze w emocjach, nerwowo..

 

Otóż mylisz się, piszę na luzie, staram się być obiektywny, traktuje to jak polemikę na argumenty, jeśli jakieś mam to ich używam, jeśli nie mam, to zamykam gębę i milczę..

 

Fakt, może i mam kłopot z przecinkami, piszę dość szybko na klawiaturze metodą bezwzrokową, nie patrząc na klawisze, opanowałem dobrze litery, zaniedbałem znaki interpunkcyjne i może rzeczywiście piszę czasem ciurkiem..

 

Ja wiem, o czym Ty piszesz teoretycznie masz rację, teoretycznie..

Wiem co to myślenie czarno - białe (dychotomiczne) nadmierne uogólnianie, rozumiem, że próbujesz pokazać mi,że istnieje różnorodność w świecie, o czym ja wiem, że są odcienie (o tym też wiem) ale nie piszemy przecież o 1 browarku w pubie, albo piciu wódki na imieninach, myślałem,że to oczywiste (?)..

 

Benzodiazepiny to potrzebne leki, w wielu przypadkach ich użycie jest uzasadnione, wiele osób przeżywa różne dramaty, tak jak piszesz rak, ciężki wypadek samochodowy, nagła strata bliskiej osoby, gwałt, napaść, trudne sytuacja losowa, w pracy, w małżeństwie..Ja cały czas piszę o ludziach z „grupy ryzyka” z skłonnościami do uzależnień (z nerwicami, fobiami, kompulsjami, dystymią, zaburzeniem odżywiania itd. ..Założyłem sobie (może mylnie),że skoro piszesz na forum nerwica. com to , że cierpisz na jakąś nerwicę (?!)..masz jakiś problem i że leki przepisał Ci psychiatra..

Być może jest tak, że jesteś tzw normalnym, zdrowym człowiekiem, o prawidłowo ukształtowanej osobowości, benzodiazepiny dostałeś od kolegi i sobie eksperymentujesz, a tak naprawdę ten problem Cię nie dotyczy (?) a na forum jesteś przez przypadek z ciekawości..

 

Ty z kolei popełniasz chyba błąd, który można by nazwać błędem poznawczym myślowym tzw „czytanie w myślach”, odgadujesz moje emocje, zamiary, przekonania, nawet wyobrażasz sobie mnie jakoś, następnie przyjmujesz to jako pewnik, rzeczywistość..

 

Chcesz wiedzieć jacy ludzie do mnie piszą? A uwierzysz?! ..Ok, bez podbarwiania lub koloryzowania podam lata i środki (oczywiście bez imion, danych itd.)

 

kobieta: Cloranxen (klorazepat) – ok 10 lat (rozwój tolerancji od 5 – 150 mg/dzień)

kobieta: Clonazepam – 10 lat (stała dawka ok 0,5 – 1 mg/ dzień)

kobieta: Stilnox, Imowane , także benzodiazepiny– 10 lat (w ostatnim okresie do 30 tabl Stilnoxu przez 1 noc)

mężczyzna: Cloranxen, później Clonazepam ok 12 lat (ok 3 mg)

kobieta: Lorafen 9 lat (rozwój tolerancji od 3 mg – 8-9 mg)

mężczyzna: Stilnox (minimum kilka lat, jak nie dłużej) rozwój tolerancji aktualnie 20 -30 tabl/ noc

mężczyzna: benzodiazepiny lorafen i inne ok 14 lat

kobieta: Lexotan 16 lat (stała dawka 3mg, w ostatnim okresie wystąpiło pogorszenie samopoczucia, zdiagnozowane przez psychiatrę jako objawy uzależnienia)

kobieta: Xanax 7 lat (2 ostatnie lata na full)

mężczyzna: Alkohol 6, lat benzodiazepiny 2 lata

kobieta : Alkohol, narkotyki ok 9 lat, Clonazepam ok 3lata (uzależ. mieszane)

kobieta: Sedam 8 lat (rozwój tolerancji od 3mg do 9 mg)

kobieta: Clonazepam ? lat (rozwój tolerancji do 6 mg)

 

Część z tych osób (6 osób) odstawiła, część nie..

 

Nie podejmuje żadnego wyzwania!, nie mam specjalnej potrzeby, ochoty, ani czasu pisać z Tobą, gdyż mam INNE SPRAWY na głowie NIE ZWIĄZANE Z UZALEŻNIENIEM!

Na koniec napiszę Ci,że jesteś bardzo pewny siebie, nie ma w tobie pokory, nad wszystkim „panujesz”, nad ilością przyjmowanych tabletek panujesz, wszystko kontrolujesz, obyś nie obudził się kiedyś z ręką „w nocniku”..

Takich pewniaków spotykałem w kilku ośrodkach w których byłem , też próbowali panować, kontrolować, kilka razy się udało (to też nie jest zero-jedynkowe), a później good bay )..Ty panujesz nad tabletkami, a zanim się spostrzeżesz one być może zaczną panować nad Tobą i nie stanie się to natychmiast, tylko powoli, tak,żeby twoja czujność została uśpiona (mechanizm iluzji i zaprzeczeń)..

 

Ja nie twierdzę,że ludzie na tym forum się stoczyli, są w krańcowej fazie (są w różnej), ja piszę dlatego,że po prostu widzę pewne początkowe podobieństwa, trochę profilaktycznie,żeby komuś coś uświadomić, zaoszczędzić cierpień, bo później jest trudniej

 

Kończę to pisanie, pozostawiam Cię z twoimi poglądam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chce mi się już nawet odpisywać, ty masz swoje święte racje,

poparte tylko czarnymi przykładami, polemika widzę nie ma sensu,

wyjdź na ulicę i głoś to wszystko, może ktoś Cię posłucha,

choć wątpię, ludzie wolą wszystko przerobić na własnej skórze.

 

jedni chcą żyć, drugim wszystko jedno, widać tobie zależało,

gratulacje, ale tysięcy osób tutaj nie przekonasz, choćbyś

się posrał, bo to nie forum dla uzależnionych tylko dla przegranych.

 

-- 06 maja 2014, 22:38 --

 

Do czego my mamy wracać ?!

Co z tej "trzeźwości" skoro nie ma i nie będzie środków na życie,

bo od lat większość tutaj nie potrafi się ogarnąć, tylko grzęzną

coraz bardziej w swojej chorobie psych., a benzo jest dla nich jak proteza rąk i nóg.

my nie chcemy żyć, ty chcesz, uszanuj to a nie baw się w Mesjasza bo siejesz herezję.

jestem na tym forum od 9 lat i wiem z czym tu się borykamy.

 

przypominasz taką starą babcię co idzie pod monopolowy meneli nawracać :D

sam wiesz że taka walka z góry jest skazana na niepowodzenie,

wiem to smutne, ale taki jest ten kurewski świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi już nic innego nie pomaga,a przetestowałam już masę leków w swoim życiu

 

Mnie też już tylko Clon ratuje - dziś wzięłam 3/4 tabletki 2 mg przed wykładem,

a w niedzielę na noc z powodu silnego lęku całą. Masakra :bezradny: A byłam już

kiedyś uzalezniona od Alprazolamu, który brałam ponad 3 lata codziennie na sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, ja dziś rano wzięłam dwie tabletki po 2mg i mimo to czuję że się wykańczam. nerwy biorą górę

 

No to sama widzisz, takie dawki nie mają sensu.

Próbowałaś dołączać Hydroxyzyne/Diphergan czy inną antyhistaminę ?

Wtedy można wziąć mniejszą dawkę benzo, a efekt moim zdaniem

lepszy niż sam Clonazepam.

Na niektóre stany samo benzo nie pomoże, to nie magiczne tabletki, mimo wszystko.

Ja czuję wyraźnie 0,25mg, 0,5mg to już idealnie, ale 2mg by mnie ścięły z nóg / totalny nokaut,

mimo że biorę parę lat, z dłuższymi przerwami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, próbowałam, łączyłam różne leki z klonami. jakiś czas było dobrze a potem znów bagno... tak czy inaczej musze iść do lekarza po coś dodatkowego żeby choć przez jakiś czas poczuć ulgę....

 

no warto, bo Clony na dłuższa metę w takich dawkach, tylko nasilą depresję,

a efekt terapeutyczny będzie tylko "paradoksalny", benzo wypiera z serotoniny,

a to ona jest odpowiedzialna za spokój i panowanie nad lękiem,

więc wiele osób biorąc benzo musi dodatkowo jakiś czas wspierać się

antydepresantami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosze, niech mi ktos udzieli informacji, jesli tylko moze - czy 1mg xanaxu to strasznie duzo? Nie pomaga polowka, skrecam sie od cierpienia.

 

to dużo, ekwiwalent 20mg relanium.

a co cie konkretnie skręca ?

cierpienie w sensie depresji ? jeśli tak, to gra na zwłokę,

benzo nasila depresję i jeśli będziesz stosować

takie dawki codziennie to skończy się to klasyczną

depresją endogenną, a wtedy w ruch będą musiały

pójść nawet antydepresanty 1 generacji i w bonusie

neuroleptyki.

 

to nie jest tabletka szczęścia, na depresję stosuje

się osobne leki i jest ich szeroka gama, od SSRI,

przez SNRI po inne wynalazki aż po atypowe neuroleptyki

i stabilizatory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki, chłopaki, marwil i devnull.

Oddaje dużą pracę, ok 200 stron do sprawdzenia. Bylam jej pewna na 100%, ale w takim leku wszystko widze zupelnie inaczej. wmawiam sobie, ze teraz, gdy trwa lek, obraz jest wykrzywiony, ale moa psychika nie wierzy.. Skreca mne, sa potworne objawy, wszystko boli, nie moge sie ruszyc. Nie pomogla jedynka xanaxu. Wydaje mi sie, ze te wszystkie wnioski z pracy z palca wyssalam. O jasnosci umyslu moge zapomniec. Nic. Nie moge sobie wytlumaczyc, ze to tylko glupi projekt. Niestety zaburzenia lekowe rosly na podlozu glebokich zaburzen osobowosci, wiec przechodze degradacje na nizsze poziomy (piekiel przy okazji), potwornie cierpie.. Nie moge siebie poratowac.. Nie wiem, co robic..

 

-- 07 maja 2014, 22:40 --

 

procz tego, przez zycie przetoczyla die fala tragedii, co jedna to gorsza, zycie wisi na niteczce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki, chłopaki, marwil i devnull.

Oddaje dużą pracę, ok 200 stron do sprawdzenia. Bylam jej pewna na 100%, ale w takim leku wszystko widze zupelnie inaczej. wmawiam sobie, ze teraz, gdy trwa lek, obraz jest wykrzywiony, ale moa psychika nie wierzy.. Skreca mne, sa potworne objawy, wszystko boli, nie moge sie ruszyc. Nie pomogla jedynka xanaxu. Wydaje mi sie, ze te wszystkie wnioski z pracy z palca wyssalam. O jasnosci umyslu moge zapomniec. Nic. Nie moge sobie wytlumaczyc, ze to tylko glupi projekt. Niestety zaburzenia lekowe rosly na podlozu glebokich zaburzen osobowosci, wiec przechodze degradacje na nizsze poziomy (piekiel przy okazji), potwornie cierpie.. Nie moge siebie poratowac.. Nie wiem, co robic..

 

-- 07 maja 2014, 22:40 --

 

procz tego, przez zycie przetoczyla die fala tragedii, co jedna to gorsza, zycie wisi na niteczce..

 

umów się prywatnie do psychiatry, obdzwoń wszystkich możliwych i zdobądź najszybszy termin,

może akurat trafi dla ciebie odpowiednie leki.

równie szybko warto załatwić sobie jakąś terapię, teraz są tysiące różnych takich ośrodków,

każdy znajdzie coś dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sek w tym, ze jstem niezwykle oporna na leki. ja nawet nie czuje, ze wzielam xanax, gdyby nie gibalo mna na boki.

zazywam 60mg mirtoru. i nic.

w zyciu doswiadczalam wielokrotnie, ze lek z bardzo niskich stadiow rozwoju osobowosci jest niezbywalny.

pomoc moze jedynie milosc (wlasnie tak!, najlepszy lek na lęk, ale obiektu nie ma) i rozmowa (o wiele slabsze dzialanie. Moze ktos przemowilby mi do rozsadku, ze moge sie mylic. ze wolno mi wyciagac bledne wnioski, ze nikt nie przywiazuje do tego takiej wagi. ze jestem ok. ze jestem ok, pomimo. ze warto mnie lubic.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×