Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zuzu, u mnie wszystko wygląda identycznie jak u Ciebie. Właśnie teraz leżę w łóżku po zjedzeniu chyba wszystkiego co mozliwe...

Ten problem pojawia się jak bumerang. Wstaje rano z nastawieniem, że ten dzień będzie inny, że w końcu nad tym zapanuje. Wypiję kawę, potem zjem lekki posiłek i tak około 17-18 zaczyna się... Myślę co tutaj podjeść. Pracuję na nocną zmianę, w pracy jest maszyna z batonikami, chipsami, itp, itd. Nie ma nocy, żebym nie przeszedł obok niej obojętnie. Zazwyczaj kończy się to tak, że zjem z dwa batony, do tego dołóżę puszkę coli i myślę tylko o powrocie do domu i otwarciu lodówki... Takie błędne koło.

 

Nie cierpię na żadną z nerwic, na tym forum pojawiłem się po to, żeby pomóc bliskiej mi osobie, która ma duże problemy emocjonalne. Wydaje mi się, że nie koniecznie objadanie się musi być objawem nerwicy patrząc na mój przypadek.

 

Są okresy, że panuje nad tym. Potrafię miesiąc czasu chodzić na basen lub na siłownie, żeby zrzucic wszystkie te kilogramy i muszę przyznać, że mi sie to udaje. Jednak po jakimś czasie wraca wszystko tak jak to określiłem już wyżej jak bumerang.

 

Co zrobić, żeby ten problem minął, jak Ty Lusi go pokonałaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ciężko było sobie z tym poradzić i nie jestem do końca pewna czy pozbyłam się tego na zawsze. Czasem jeszcze mam takie jazdy, że zjadła bym wszystko co w lodówce i lodówkę razem z kablem. Ale zazwyczaj udaje mi się nad tym panować.

A jak sobie poradziłam? Wydaje mi się, że zaakceptowałam siebie. Zawsze wydawało mi się, że jestem gruba. Dużo się odchudzałam. A po okresach diety byłam tak wygłodzona, że rzucałam się na jedzenie jak głupia. I tak w kółko. Jak nic nie jadłam to byłam z siebie dumna. A jak się objadałam, to nienawidziłam siebie, byłam zła i nieszczęśliwa. No i wszystkie te żale i smutki usiłowałam zajeść.

Potem w moim życiu pojawiła się nerwica. Zaczęłam chodzić na terapię i powiedziałam pani psycholog o tym, że się obżeram. Bardzo ciężko było powiedzieć o tym komuś tak prosto w oczy, ale jak to zrobiłam, to zrobiło mi się zupełnie lekko na duszy. Jak dobrze było zrzucić ten ciężar. W czasie terapii zrozumiałam, że nie muszę się odchudzać, bo moim znajomym i przyjaciołom nie zależy na moim wyglądzie tylko na moim wnętrzu. Nie muszę też zajadać wszystkich stresów, bo wystarczy, że będę o tym szczerze rozmawiać z bliskimi, że kazdy problem będę starała się rozwiązywać na bierząco.

Nauczyłam się inaczej patrzeć na świat, ludzi i przede wszystkim na siebie. Teraz patrząc w lustro nie skupiam uwagi na tym co mi się we mnie nie podoba, tylko oglądam się całaściowo i zawsze bilans wychodzi na plus. Wiem, że nie jestem gruba, chociaz ciężko było w to uwierzyć. Zaprzyjażniłam się ze sobą i jestem zadowolona ze swojego wyglądu.

I nie przejmuję się tym, że czasem komuś mogę się nie podobać.

A odkąd polubiłam siebie, bardziej lubię innych i inni też mnie bardziej lubią. Jestem bardziej zadowolona z życia i nie muszę jeść żeby poprawić sobie humor.

Tak to wygląda. Nie wiem, czy w mojej wypowiedzi jest ład i czy napisałam wszystko co chciałam. Jeśli coś nie jest jasne to pytajcie.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema mam na imię Kasia, mam zaledwie 16 lat i spory bagaż doświadczeń związanych z tą okropną chorobą która nęka nas wszystkick. Wszystko zaczęło się od tego że miałam ciężkie dzieciństwo. Moja mama wyładowywała się na mnie obarczając mnie winą za jej nieszczęśliwe małżeństwo. Jako pięcioletnia dziewczynka miałam pierwsze symptomy nerwicy tj. ucisk gardła duszności i lęk przed śmiercią. jakoś sobie z tym radziłam. Następnie poszłam do gimnazjum. trudno było mi przyzwyczaić się do nowej szkoły i nauczycieli, w których szukałam matczynego ciepła. Niestety nie było tak łatwo. Pewnego nieszczęsnego dnia, po napisaniu klasówki poczułam że robi mi się słabo. Nikomu nie powiedziałam, bo jakoś wydawało mi się że to wstyd. Na szczęście za chwilę zadzwonił dzwonek na przerwę i szybko wybiegłam z klasy. Czułam się otępiona, kręciło mi się w głowie i się bałam, bałam, że zaraz wydarzy się coś złego. Dwa mięsiące nie wychodziłam z łóża, wciąż kręciło mi się w głowi. Ciocia powiedziała mojej mamie że potrzeba mi psychiatry. Pani doktor pomogła mi, powróciłam do normalnego żcia. Następnego roku postanowiłam się odchudzać, dieta którą podsunęła mi koleżanka była typową głodówka, którą stosowałam przez trzy miesiące. Schudłam 25 kilo i wyglądałam jak szkielet. Wtedy wydawało mi się że jestem piękna, ale dziś gdy patrzę na zdjęcia z tamtego okresu, to wiem,że tak nie było. Ledwo uszłam śmierci. Pani doktor uznała, że to anoreksja. Pomoc otoczenia sprawiła że przytyłam i poprawiły się wyniki badań. Niestety zaczęła się bulimia. Jadłam do momentu aż dostawałam kolki, a później miałam wyrzuty sumienia i głodowałam. Wzięłam się za siebie i radziłam z tym. Wszyscy mówią mi że jestem ładna, szczupła, doskonale się uczę(mam średnią powyżej 5.0), a ja czuję siębrzydka i nikomy niepotrzebna. Kiedy opanowałam zaburzenia odżywiania, powrócił lęk przed śmiercią i depersonzacja. Chcę zostać lekarzem i jestem na dobrej drodze ale, potrzebuję wspacia. POMÓŻCIE,PISZCIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znerwicowana Kasienko, musisz byc niezwykla osoba, skoro przy takich stresach, i przejsciach zwiazanych z choroba, masz fantastyczne wyniki w nauce. Pogratulowac,pozazdroscic i brac przyklad. Ja niestety wciaz mam takie problemy z koncentracja, ze... pisz z nami,rozmowa pomaga. Tymczasem sciskam Cie cieplo niezwykla dziewczyno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się ilu forumowiczów ma ten podobny problem co ja.Chorowałam na anoreksję,teraz cierpię na bulimię.Wydawało mi się,że nerwica i te właśnie zaburzenia lubią chodzić ze sobą w parze,ale nie znalazłam na forum podobnego tematu.

 

...nie potrafię... nazwać rzeczy po imieniu, bo jadłowstręt u mnie... jest na zasadzie "pojawiam się i znikam".

ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D dzięki że tu weszłam ja nie mogę jeśc, no może trochę nie chcę. Od września zaczęła się moja depresja i jedzenie straciło smak. Wszystko co biorę do ust jest takie jałowe, takie niedobre.Załamana jestenm tym bardziej że nawet fajki mi już nie smakują. Najgorsze że kiedyś przeczytałam że to jedne z objawów raka płuc i od tego zaczęł się moje jazdy z lękami. Teraz myślę że czeka mnie szpital bo sama nie pociągnę tak długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Z moim apetytem do jedzenia jest naprawde dziwnie.Jak na mój wiek a mam 18, jem bardzo mało mimo ze wage mam odpowiednio,.Zjem lekki obiadek i juz czuje sie napchany jakbym pozarl 20 burgerow.Rano przed szkołą nie mam ochote nawet na zjedzenie 1 kromki,a wszkole gdzie stres przybiera na sile to myślac o jedzeniu bierze mnie taka dziwna pustka w brzuchu,nie czuje sie głodny.Jem bardzo mało owoców,wiecej miesa.

 

Powidzcie mi jaka jest wskazana dieta dla nerwicy,i jak z waszym apetytem??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja odkąd mam lęki .. jadam bardzo nieregularnie ,albo wogóle..

....choruje na fobię społeczną..boję się ludzi ,ich oceny itd...

sama siebie nienawidzę ,ciągle nad sobą pracuję ,także nad wagą.. są dni ,tygodnie ,nawet miesiące w których temat jedzenia wymyka mi się z rąk.. .....bo widzę siebie grubszą i brzydszą niż może jestem(tego nie wiem)..karzę siebie nie jedząc...

 

......zaczynam tracić nad tym kontrolę.. niestety..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje wilczy głod. Jedzeniem odpycham od siebie lęk złość niezadowolenie. I zaczynam tyc Sad

Mam to samo..

Wrecz zmuszam sie do jedzenia ale jakoś nic nie ma dla mnie smaku ani nie czuje glodu.

I mimo to że jem, dla mnie jedzenie też już nie ma smaku.. Nie jem z tych powodów co inni, tylko żeby mieć jakieś odstresowujące zajęcie.. Lecz ostatnio zdarza mi się unikać posiłków, kłamać, że jadłam.. A kiedyś przecież dla jedzenia zrobiłabym wszystko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idealny temat, tzn. niestety idealnie do niego pasuje...

 

Mam depresje i nerwice. W ciągu ostatniego roku zachorowałam na zaburzenia odżywiania typu: kompulsyjne objadanie sie, bulimię i na końcu anoreksie.

 

Ze skrajnośc w skrajność. Teraz proszę Boga, aby nie skończyło się to wszystko na jakimś szaleństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 10 latach, gdy znalazłam się na krawędzi życia i śmierci, nie wiem jak ale udało się. Uciekłam kosie. Długo było super. Nadal jest o niebiosa lepiej. Nie pamiętam kiedy wymiotowałam, kiedy miałam napad, kiedy zarzynałam się ćwiczeniami, nie czuję smaku octu w ustach... jacie, nawet nie chcę sobie przypominać... Od 3 lat nie warzę się. I dziś wydawało mi się że nie będę miała z tym problemu. Czułam się silna i "gotowa". I stanęłam na wadze i nie warzyłam 40kg i od tej chwili mój nastrój spada. Coraz bardziej. Przyłapuję się na wyliczaniu sobie kalorii. Od razu zaparzyłam sobie jakąś herbatę na przemianę materii ale czułam niedosyt. Wskoczyłam w auto i pojechałam do apteki. Długo stałam pod apteką i walczyłam ze sobą i przegrałam. Kupiłam 2 opakowania alaxu i połknęłam wszystko. Godz. temu wróciłam do domu. Po drodze usiłowałam zmusić się do wymiotów ale mi nie poszło bo od razu skojarzył mi się wypadek z połknięciem szczoteczki do zębów... Od godziny robię wszystko co tylko się da, żeby nie myśleć o tym co się stało i jest coraz gorzej...

Co ja zrobiłam?????!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi- ku**a, 40 kilo to mało.

 

ale znam ten ból pt. kiedyś było lepiej.

 

a 4 tabletki alaxu mi nie pomogły, miały pomóc, boje sie, że jak przewariuję opakowanie to sie uzaleznię.

 

komuś pomogły 4 tabletki?

 

w ogóle- chciałam kończyć z obsesją, ale b. wolno to wychodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 176 cm wzrostu i waże 52 kg. Wrzucają mi, że jestem chudy i mnie to drażni. Przytyć nie potrafie. Nie chce mi się robic jeść, wole przed komputerem posiedziec. Czasem jak mnie dopadnie taki ostry głód to zjem wszysko co mi w ręce wpadnie a potem ledwo siedze i powoli trawie. W szpitalu mi jedzenie spisywali, bo myśleli, że ja nic nie jem. Chciałem przytyć jadłem ile mogłem wcisnąć, na noc się opychałem wszyskim po koleji ile weszło i na wadze ciągle to samo, raz pare deko mnie raz trochę więcej :( Na tomografii wyszło mi, że mam dość duży żołądek. I co ja mam zrobić? :( Chyba genetyczne, bo mój dziadek też suchy jak patyk :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejku ja mam podobnie!jem jem jem duzo kalorycznych rzeczy i przytyc nie moge co za schiza:P anoreksjii te ja nie mam bo waze 55 kilo przy 1.64 wzrostu ale chce przytyc i nie moge! nie wiem co mam robic! ato ze wszyscy mi mowia ze jestem taka chudzinka tez mnie dobija bo duze do roboty male do pieszczoty:)zartuje ale jejku ja jestem do roboty i do pieszczoty chce poprostu przytyc i nie moge jem a t jedzenie to chyba spozywa moj mozg a nie zoladek mamamija muze sie pozbyc tej nerwicy bo to przez nia jak jej nie bylo wazylam 60 kilo i dobrze sie czulam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również zawsze byłem strasznie chudy. W liceum byłem podobnej wagi co LDR, jednak pozniej wziąłem sie za siebie i udało mi sie przytyć i teraz moja waga to 68kg. Chciałbym dociągnąć do ponad 70 ale niestety jestem z natury niejadkiem i musze wpychać w siebie zarcie:/ to chyba jedyny sposób na przytycie;)

Ja mam troche inny problem z jedzeniem a mianowice nie lubie jeść w miejscach poza domem. Gdy mam coś zjeść u kogoś załącza mi sie nerwica czyli robi mi sie niedobrze, zaczynam sie pocić, trzęsą mi się ręce, w ogóle prawie nic nie moge przełknąć:/ Ma ktoś czasem podobne obiawy? Bo ja nie mam pojęcia co może być przyczyną. Nie zdaża mi sie to zawsze ale dość często...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A j ostatnio siedze aby i mysle zjeść czy nie zjeść? Niby sie odchudzam na diecie 1000kcal ale tak naprawde zjadam mniej :( Jedna czesc mnie wie ze to niedobrze ze niezdrowo idp ale z drugiej strony po lekach jestem tak bardzo ospala ze wlasciwie nic nie robie oprócz siedzenia na necia a jak nie na necie to spię, czyli nic sie nie ruszam czyli nie spalam :x I jak ja mam jesc? Zjem i czuje jak obrastam w tłuszcz. Nieznosze siebie za to . Ponoć 1000kcal to niezbędene minimum a mi sie wydaje ze to tak strasznie duzo :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minako89, nie ponoć ale na pewno minimum dzienne...

Mizer po 2opakowaniach alaxu (40 tabletek) dostałam lekkiej biegunki, trochę się poprzewracało w brzuchu i to wszystko :shock:

A od dwóch lat nie jem tego i myślałam, że mnie rozsadzi!

Poza tym mam wzrostu 175cm i najmniej ważyłam 40kg przez dłuższy okres czasu. Potem, gdy poszłam się leczyć to bardzo chciałam przytyć, ale długo nie mogłam. po roku ważyłam 60 kg co przy moim wzroście było ciągle za mało (powinnam ważyć koło 70). Z tą wagą czułam się lepiej ale wciąż miałam poczucie, że ciągle jestem chuda. Więc świetnie Was rozumie - tych którzy chcą przytyć ale nie mogą. Znam parę takich osób - moja siostra np. po urodzeniu 3dziecka schudła tak bardzo, że nawet piersi jej wklęsły!

Ale dotąd się nie warzyłam i jak już to zrobiłam to okazało się że ważę tyle ile powinnam: 68 kg i zamiast się cieszyć to się załamałam! Jak to jest, że gdy zobaczyłam tą cyfrę na wadze to tak się przejęłam, a gdy patrzałam na siebie w lustrze to uważałam że jest super???????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest, że gdy zobaczyłam tą cyfrę na wadze to tak się przejęłam, a gdy patrzałam na siebie w lustrze to uważałam że jest super???????

 

Dlatego właśnie wywaliłam wagę i centymetr krawiecki ,bo od lat nie umiałam nie zmierzyć się rano w pasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie od zawsze byłam osobą szczupłą. każdy mi wytykał jaki ze mnie chudzielec. Pewniego dnia postanowiłam sobie, ze zgrubne i tak się uwziełam, ze dopielam swego. Jednak mimo przypływu kilogramow, czuje, ze to jeszcze nie to;/ Wybaczcie jesli byc moze walłam nie do tematu, ale musialam to gdzies napisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ja dopisuję się do tematu ;)

niestety

Mam zaburzenia odżywiania, w sumie bardzo podobne do Waszych problemów. Moja terapeutka rozgryzała w czym problem. Mój umysł tak sobie radzi z lękami - chce jeść, gdy się naje - daje wyrzuty sumienia i natręctwa. Doszłyśmy do wniosku, że mam złe podejści do jedzenia, jest ono dla mnie niebezpieczeństwem (przytyję). Moim zadaniem było ustalenie sobie normalej metody żywienia się. Pomimo bólu brzucha, stresu - udało mi się zacząć jeść podstawowe posiłki + różne przekąski BEZ WYRZUTÓW.

Poczatki były ciężkie, ale przekonałam się po kilku miesiącach, że jedzenie nie jest karą, nie jest wrogiem, nie jest tez pocieszaczem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×