Skocz do zawartości
Nerwica.com

jot be

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jot be

  1. Oprócz depresji i nerwicy anoreksja mi dołożyła izolacji. Jutro przełomowy dzień - może wyjdę do nieznanego mi człowieka. Ale jeśli nie "wypłynę na głębię" to pewnie już na zawsze pozostanę na mieliźnie. Choćbym miała się zesrać - za przeproszeniem - to i tak nie dam się! Może wreszcie jakaś tam nerwica nie będzie rządzić moim życiem.
  2. Żeby to chodzilo tylko o depresonalizacje. Bardziej sie martwie o moją nerwice wegetatywną. Wiem, że trzeba szukać i szukać, ale kurde juz nie mam siły. W moim domu poza tym jest tak ostatnio nie do zniesienia. Ciągle szukam, ciągle w desperacji wołam.. i będę sie dalej starać póki jeszcze mam ostatki zdrowych zmysłów. Choć już jestem na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego. Poza tym cholera lekarze kosztują. A z pieniędzmi krucho. Jednak dzięki.
  3. Bardzo Wam dziękuje za wszystkie odpowiedzi:) Wreszcie czuje sie wysłuchana i zrozumiana, czego nie moge powiedzieć o licznych "specjalistach" :/ weronika, leki antydepresyjne biore od lat z przerwami. Nigdy nie udało się dobrać odpowiednich. Przez ostatnie pół roku brałam Sulpiryd i nie odczuwałam po nim poprawy. Również Lerivon, po którym lepiej mi się spało, którego jednak odstawiłam miesiąc temu na rzecz Neurolu - nieznacznym stopniu pomógł przetrwać mi ten ostatni miesiąc. Jednak ten mój cholerny publiczny psychiatra chce go odstawić i nie wiem co będzie dalej.. W związku z brakiem poprawy po Sulpirydzie wiele razy prosiłam o zmiane leków, ale psychiatra wolał przy nim zostać. Ponadto cierpiałam na anoreksje i brak mojej miesiaczki powiązywałam właśnie z tą chorobą do momentu aż zrobiłam badania hormonalne i ginekolog zalecił odstawić Sulpiryd, gdyż prawdopodobnie on m.in. wstrzymuje mi miesiaczke i robił burze hormonalną. Więc dlatego też drastycznie postanowiłam przerwać Sulpiryd po konsultacji z prywatnym psychiatrą, gdyż ten do którego chodziłam wcześniej postanowił sobie zrobić urlop. Co do zadowolenia z lekarza? Nie, nie jestem z niego zadowolona, czuję się lekceważona. Próbuje załatwić mnie obserwacją w szpitalu, gdy ja doskonale wiem co mi jest i wiem, że pobyt w szpitalu tylko pogłębił mój stan. Wielokrotnie psychiatrze i psychoterapeutce próbowałam wyjaśnić, że oprócz depresji i zaburzeń odżywiania mam głównie nieleczoną nigdy nierwice - jednak znów z marnym skutkiem. Więc znów udałam sie do któregoś z kolei prywatnego lekarza, jednak znów czuję, że młoda pani doktor mnie zlewa:/ A ja już po prostu nie mam siły na kolejnych lekarzy, na kolejne obnażanie swoich problemów, po którym nie otrzymuje pomocy:( Co do Twojego przyczyny depersonalizacji to chyba sie zgadzam - organizm już nie wyrabia. Już sama tak wnioskuje, że od miesiąca przeżywam ciągle bardzo, bardzo silne lęki, do tego odstawienie Sulpirydu pewnie nasilił te dziwaczne objawy. Więc jestem po prostu przerażona. Czuję jak wołam do wszystkich o pomoc (mam za sobą paru psychiatrów, rozmowe z psycholog, półtoraroczną psychoterapię) i nikt nie potrafi mi pomóc. Właśnie dzisiaj w desperacji poszłam po skierowanie do neurologa, bo już brak mi pomysłów po prostu kim jeszcze moge sie ratować. Uczucie bezradności i osamotnienia w problemie jest czymś potwornym:/ ...a to znów mnie nakręca na jeszcze większą nerwice. A co do tego "odrealnienia", braku poczucia siebie - to dodałabym do tego jeszcze określenie "braku poczucia odległości" - np. miedzy mną a jakimś przedmiotem. Wiem, że coś mijam, ale nie czuje tej przestrzeni między nami. Wiem, że na coś siadam, ale nie czuję tego pod sobą.
  4. Od paru dni czuje sie przerażajaco. Cos jakby nie miała poczucia wlasnego ciała. Może to jest wina odstawienia Sulpirydu? W sumie nagle go odstawiłam na pare dni, później wróciłam do jednej tabletki dziennie i znów go odstawiłam. Nie orientujecie sie w tym temacie?
  5. Idealny temat, tzn. niestety idealnie do niego pasuje... Mam depresje i nerwice. W ciągu ostatniego roku zachorowałam na zaburzenia odżywiania typu: kompulsyjne objadanie sie, bulimię i na końcu anoreksie. Ze skrajnośc w skrajność. Teraz proszę Boga, aby nie skończyło się to wszystko na jakimś szaleństwie.
  6. Nie wiem gdzie powinnam napisać ten post, więc piszę tutaj z nadzieją, że ktokolwiek zrozumie o co mi chodzi. Być może temat mojego postu pasuje do tematu tego topiku. Otóż od paru dni mam dziwne stany, które mnie nachodza nagle. Coś jakby "odrealnienie", brak poczucia ciała, mięśni. Nie mam pojęcia co to jest i prawde mówiąc czuję się przerażona, że zaczynam na poważnie wariować. Właśnie w tym momencie pisze to w takim stanie, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić. Niby siedzę, a nie czuję, że siedzę. Stanę i nie czuje sie bezpiecznie na swoich nogach, bo po prostu nie odczuwam tego faktu, że akurat stoje - to takie przykłady, nie wiem czy trafne.. Od miesiąca towarzyszą mi silne lęki, bezsenność, jakoś próbuje funkcjonować na Neurolu, który własnie pomału mam odstawiać. Odstawiłam też właśnie Sulpiryd, bo wpływa na moją gospodarke hormonalną drastycznie. Poza tym mam od paru lat depresje, przeszłam przez zaburzenia odżywiania, z którym małymi krokami chyba wychodzę. I nie wiem czy mój organizm w ten sposób pokazuje, że sobie już nie radzi.. nie wiem, nie wiem co mam myśleć. Mam nadzieje, że ktoś coś zwiazku z tym moim postem napisze. Mój psychiatra wraca za miesiąc, u prywatnego byłam wczoraj i dopiero za tydzień mam sie wybrać. Cholera:/ Po prostu jestem kompletnie sparaliżowana tym co sie dzieje i nie wiem co mam myśleć.
×