Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Zenonek, 30 osób w tygodniu?

To chyba jakiś żart :mrgreen:

Ja przyjmie 15-tu to jest szczyt możliwości.

Zapomniałeś odliczyć jeszcze (w swoim podanym przykładzie) składki związane z ZUS-em, a niestety dużo tego jest,około 1000 zł. na miesiąc no i nie sądzę,że terapia odbywa się w domu prywatnym terapeuty więc najem na miesiąc. Też to niemała sumka bo np. w Rybniku wynajem pomieszczenia/lokalu na miesiąc to 1000 zł. plus media.

 

Ja dodam tylko od siebie,że najlepiej liczy się komuś pieniądze w kieszeni.

Zenuś.......oczywiście bez aluzji do Ciebie.

Poza tym w większości podanych przez Ciebie kwestiach całkowicie się z Tobą zgadzam.

 

Powtarzam to w kolko jest pelno pseduo - psychoterapeutow, ktorzy poszli wlasnie w pogon za latwym i przyjemnym pieniadzem. Byc moze nawet ich jest wiekszosc...Ale sztuka wlasnie polega na tym zeby znalezc sobie terapie z prawdziwego zdarzenia.

Tacy....raczej na "łatwy i szybki" pieniądz nie będą mogli liczyć. Odpadną w przedbiegach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podawalem liczby odnoszace sie do mojego otoczenia.

 

Moj terapeuta przyjmuje co najmniej 3 lub 4 razy w tygodniu srednio od 9 rano do nawet 20-21. Przewaznie grafik jest pelny. Podobna ilosc przyjmuje 5 innych terapuetow z przychodni do ktorej chodze. Bierze 80 zł za 50-55 minut. Sa tacy co biora i po 100-120 zl za 50 minut.

 

Placa za wynajem mieszkania w nalezacego do jednego z psychologow, wychodzi im to bardzo tanio.

 

Wszystko zalezy jak kto sie ustawi. Jak ktos ma dobra prase i ma niezla miejscowe to moze spokojnie wyciagac 10 tys zl miesiecznie co jak na polskie warunki jest wysokim zarobkiem.

 

Nie mowiac o psychiatrach. DObry psychiatra w duzym miescie bierze 150-200 zl za 40-60 minut i moze przyjac i 30-40 osob tygodniowo (znam takich).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie akurat jest wszystko jedno czy oni zarabiają 5000zł czy 15000zł miesiecznie.Interesuje mnie barzdziej to jak traktują oni pacjentów,ludzi którzy nie mieli w życiu tyle szczescia co oni.Dzięki tym wszystkim nieszczesliwym ludziom żyją sobie dostatnio,prace mają lekką,łatwą i rzekłbym nawet że przyjemną.Posiedzą kilka godzin dziennie w bujanym fotelu,wygrzeją pupcie,coś tam pomruczą pokiwają głową i to cały ich wysiłek.W przerwie zadzwonia do koleżanki i kolegi,pośmieją sie z pacjentów których przyjmują(wielokrotnie byłem świadkiem).Jeśli pacjentowi stanie sie coś złego i nieprzyjdzie na wizyte to nawet sie tym nie zainteresują,nie zapytają co sie stało,traktują wszystkich przedmiotowo.I jeszcze te żądania zapłaty za nieodbyte wizyty......trzeba nie mieć wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon, Naprawdę wspólczuję, że mialeś dotychczas takie doświadczenia.

Ja z uwagi na swoje, bo dobrze trafiłam, nie podzielam Twojego zdania.

To tak jak wszędzie......są świetni specjaliści-stomatolodzy, fryzjerzy, chirurdzy, szewcy etc. i Ci co partaczą robotę.

Ci, którzy są zadowolenie z ich usług będą chwalić, a Ci, którzy nie, będą ganić. To normalne.

Ale....proszę , nie uogólniaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika 1974 to za co ty w koncu płacisz? Sama masz sie motywować ,sama walczyć ze swoimi problemami , sama rozwiązywać konflikty, terapeuta pokiwa głowa podyskutuje z tobą i za to płacić? Może taniej było by samemu zaczać kształcić sie w tym kierunku a na pewno szybciej posiadła byś taką wiedze niż przez całe życie chodzac na terapie . Monika proszę Cię :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie akurat jest wszystko jedno czy oni zarabiają 5000zł czy 15000zł miesiecznie.Interesuje mnie barzdziej to jak traktują oni pacjentów,ludzi którzy nie mieli w życiu tyle szczescia co oni.Dzięki tym wszystkim nieszczesliwym ludziom żyją sobie dostatnio,prace mają lekką,łatwą i rzekłbym nawet że przyjemną.Posiedzą kilka godzin dziennie w bujanym fotelu,wygrzeją pupcie,coś tam pomruczą pokiwają głową i to cały ich wysiłek.W przerwie zadzwonia do koleżanki i kolegi,pośmieją sie z pacjentów których przyjmują(wielokrotnie byłem świadkiem).Jeśli pacjentowi stanie sie coś złego i nieprzyjdzie na wizyte to nawet sie tym nie zainteresują,nie zapytają co sie stało,traktują wszystkich przedmiotowo.I jeszcze te żądania zapłaty za nieodbyte wizyty......trzeba nie mieć wstydu.

 

No gdyby zarabiali te 15 tys. i dokonywali cudów, to pewnie nikt z nas nie miałby pretensji. Ale faktycznie,jak tu wielu napisało, jest to praca całkiem lekka i przyjemna, odpowiedzialność żadna. Nie wiem jak takie rozmowy mogłyby pomóc. Równie dobrze można porozmawiać z kimś bliskim i na jedno wyjdzie. Albo i to będzie lepsze. Takie otwieranie się przed kimś obcym za pieniądze jest dosyć upokarzające jak dla mnie. Opowiadanie ze szczegółami o swoim życiu. Co to daje? Też byłem świadkiem śmiania się z pacjentów. Nie ma to jak kogoś zamęczyć i przyciskać, a później się z niego z koleżankami pośmiać. Szkoda słów. Może należy takim psychologom i psychiatrom życzyć, żeby sami tego doświadczyli, co ich pacjenci, z których się śmieją? Ciekawe czy im wtedy będzie do śmiechu. Wydawałoby się, że tacy ludzie powinni być na jakimś poziomie, ale niestety są to często osoby, którzy na biednych, bardzo cierpiących pacjentach trzepią super kasę, mając jeszcze z nich świetną "rozrywkę". Nie zapominajmy, że taka "terapia" może jeszcze pogorszych stan chorego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika 1974 to za co ty w koncu płacisz? Sama masz sie motywować ,sama walczyć ze swoimi problemami , sama rozwiązywać konflikty, terapeuta pokiwa głowa podyskutuje z tobą i za to płacić? Może taniej było by samemu zaczać kształcić sie w tym kierunku a na pewno szybciej posiadła byś taką wiedze niż przez całe życie chodzac na terapie . Monika proszę Cię :D

Wiesz jak to jest z brakiem motywacji u mnie? Słabo.

Jak się człowiek nie umie zmotywować np. do gimnastyki, żeby ćwiczyć regularnie w domu to zapisuje się na siłownię, na aerobic, fitness etc. bo jak już zapłaci to musi pójśc.....tak to działa w moim przypadku, mówię za siebie.

Tyle powiem na obecną chwilkę.

Mi się nie chce chodzić na terapię całe życie, uwierz.

Ale wybrałam taką opcję ponieważ nie chcę brać leków.

Prosisz mnie? :D

Jak miło! :105::105::105:

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek, do swoich rozliczeń musisz jeszcze dodać koszty uzyskania takiego zawodu ... a one są niemałe !

 

Koszt studiów, koszt psychoterapii (terapeuta musi też ją odbyć) oraz superwizji ... a potem dalej superwizja oraz dodatkowe szkolenia/konferencje/kursy.

Jak rzecze moja kumpela terapeutka - jest to ładnych kilkadziesiąt tyś zł.

I bacząc na to jak ona finansowo funkcjonuje - to na prawdę łatwiej byłoby jej gdyby była zwykłym pracownikiem ... Nie wspominając już o odpowiedzialności za pacjentów - wbrew pozorom ona jest ;)

 

Ale fakt zgadzam się - za dużo jest nieodpowiednich osób w tym zawodzie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wspominając już o odpowiedzialności za pacjentów - wbrew pozorom ona jest

Jaka odpowiedzialność. Ja po spychoterapi dostałem takich huśtawek nastrojów, że prawie bym się przekręcił, a spychoterapeutka miała to kompletnie w dupie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żal mam o to, nie że spychoterapia może na początku wywoływać efekty uboczne, jak znaczne pogorszenie nastroju itd... ale mam żal do spychoterapeutów, że nie raczą o czymś takim informować. To co oferują jest usługą. I z tego żyją. Widocznie przedsiębiorcy z nich słabi. To tak jakby na allegro sprzedał sprzęt z wadami, pisząc że wszystko jest idealnie. Zaraz bym został ścigany... :[

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie z kwestią motywacji jest tak, że jest ona widoczna jedynie na poziomie molekularnym ;), ale pocieszam się, że jest. Boję się, ale taka jest prawda, terapię prawdopodobnie wybrałem, aby mieć kontakt z jakimś człowiekiem. Czuję się strasznie samotny i lgnę do wszystkiego i do wszystkiego się przywiązuję. Nie potrafię tego zmienić samemu.

Nie wierzę nawet, że da się to zrobić od tak. Dzisiaj nie masz motywacji, ale za tydzień już będziesz mieć. Nie wierzę też, że jestem w stanie do niej dojrzeć, bo to gadanie głupiego. Jak mam dojrzeć w takim stanie do motywacji? Przez długi okres czasu tylko rosłem w swoim pesymizmie itp.. Nie rozumiem trochę tego, że pacjent musi być zmotywowany. To by oznaczało, że ja już się nie nadaję na leczenie - jestem trupem, przegranym przypadkiem. Aczkolwiek, prawda jest taka, że tak właśnie się czuję.

Czy to nie leży w kwestii obowiązków terapeuty, żeby człowieka jakoś zmobilizować - chociaż tak do pewnego poziomu?

Mój mózg jest strasznie oporny na zmiany myśli. Od bardzo dawna jestem tak naprawdę pesymistą, który nie wierzy w sens życia. Czy to oznacza, że powinienem zaaplikować sobie kulkę w głowę, jeżeli nie jestem wstanie się uwierzyć, że naprowadzę myśli na dobry tor?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, pogorszenie nastroju nie jestem efektem ubocznym ;)

To jest etap w procesie terapeutycznym, który 99,99 % zalicza.

 

Nie w takim sensie pisałam o odpowiedzialności !

Odpowiedzialność - za błędy, które ty jako pacjent możesz zgłosić do odpowiedniej instytucji.

Tylko np.: to co Ty uważasz za błąd, może się okazać że nim nie jest ;)

A taka poważniejsza odpowiedzialnośc - to jak np człek popełni samobójstwo.

I tutaj jeśli zostały zrobione błedy przez terapeutę to ponosi on odpowiedzialność, ale już jaką - to nie wiem bo nie jestem prokuratorem ;)

 

Uspiony, teraputa nie ma obowiązku Ciebie motywować ;)

Jedynie możecie razem rozkminiać skąd taka postawa i co ona Ci daje, co zabiera etc.

A skąd ta kulka ?

Ot, po prostu żyjesz w stanie demotywacji ;)

A w terapii - przynajmniej mnie - jakoś zawsze motywują mnie wydawane pieniadze.

Szkoda mi po prostu pieniędzy na gadanie o bzdurach, ale też musiałam do tego dojrzeć ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za terapię nie płacę, bo jak płaciłem za psychiatrę to bolało mnie, że wydaję pieniądze na coś, co i tak mi nie pomoże. Ba, ja mam takie myśli, że nic nie jest w stanie mi pomóc. I co mam z tym zrobić? Nie umiem tego zmienić, bo to nie jest jakaś przelotna myśl tylko trwałe przekonanie.

Jak można dojrzeć do terapii? To jest jakaś bzdura. Czym dojrzewasz? Dojrzałeś bo doszło Ci kilka lat? Czy więcej przecierpiałeś? Nie rozumiem tego. Ja już przesiąkłem pesymizmem i nie wydaję mi się, że za 5, 10, 20 lat byłoby mi lepiej podejść do terapii.

Leczysz się u psychiatry i dopiero po 10 latach leczenia mówisz: "o, dzisiaj dojrzałem, czas na terapię". Nie da się do tego dojrzeć w mojej opinii.

 

Gadanie o bzdurach? Dla mnie gadanie w większości do niczego sensowne nie prowadzi. Może jedynie coś w stylu odruchu pawłowa zadziała, że mieląc coś, jakiś schemat, po jakimś czasie wejdzie Ci to w łepetyknę i na to przejdziesz.

Co mam zrobić, że jestem tak pesymistycznie nastawiony? Mam poczekać 10 lat to mi przejdzie trochę. Ta, jasne. Szybciej mnie tu nie będdzie już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ZACZNIJ płacić - szybciej wyzdrowiejesz ;)

 

Dojrzeć ?

- hmm ... bo nie rozumiałam czym jest ter., bo nie byłam gotowa na poruszanie pewnych tematów ... o takie "dojrzewanie" mi chodzi.

A "bzdury" to np jak poruszam takie kawałki, które są nieistotne albo z którymi nie mam problemu.

 

Uśpiony, ja mówię o psychoterapeucie a nie o psychiatrze - a to ważna róznica, jak widać ;)

 

Co Ty masz zrobić ?

A skąd ja to mam wiedzieć ;)

Pozostaje Ci się jedynie pogadzić, że takie "nastawienie pesymistyczne" będziesz mieć zawsze, i żyć dalej ... pomimo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też piszę o psychoterapeucie.

Jeżeli nie mogę zrobić nic z pesymizmem, to nie jestem wstanie ruszyć niczego innego. Bo to bardzo powiązane jest. Jak mam próbować łapać kontakt z innymi, jak tak naprawdę uważam, że życie jest bez sensu.

Przypomniałem sobie teraz, że jakieś 7, 8 lat temu jeszcze o takich rzeczach nie myślałem. Nie tykałem się takich spraw jak kwestia sensu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Monika1974, nie rozumiem intencji Twojej wypowiedzi ;).

Jestem uczestnikiem psychoterapii. Na razie, jednak, nie jestem ani zwolennikiem, ani przeciwnikiem tego typu leczenia. Separuję swoje pesymistyczne myśli od rzetelnej opinii, którą będę mógł wydać gdy upłynie adekwatny do nurtu czas trwania procesu terapeutycznego.

Wyżej napisałem z czego wychodzę otwierając ten wątek, w tejże dyskusji. Meritum mojego wątku to jak zyskać motywację do psychoterapii przy takich utrwalonych przekonaniach jak moje i czy terapeuta, sam nie powinien mnie jakoś ruszyć abym tą motywację zyskał.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, pogorszenie nastroju nie jestem efektem ubocznym ;)

To jest etap w procesie terapeutycznym, który 99,99 % zalicza.

Tylko, że 99,9% spychoterapeutów o tym nie mówi. Oczywiście mają w dupie, czy ktoś strzeli sobie w łeb w wyniku tych drobnych skutków ubocznych...

 

A taka poważniejsza odpowiedzialnośc - to jak np człek popełni samobójstwo.

I tutaj jeśli zostały zrobione błedy przez terapeutę to ponosi on odpowiedzialność, ale już jaką - to nie wiem bo nie jestem prokuratorem

 

W Polsce rocznie ginie tyle samobójców, co mniej więcej osób z powodów wypadków komunikacyjnych.

A te liczby nie są małe. Na pewno spora część jest pod opieką spychoterapeuty i nigdy nie słyszałem, żeby ruszył jakiś proces przeciwko spychoterapeucie, którego terapia doprowadziła do samobójstwa.

A powinno być to ścigane jak błąd w sztuce. Oczywiście zaburzenia psychiczne są dosyć płynne i sesja zwłok nie wykaże, czy to powodem samobójstwa była depresja, załamanie, chad czy co tam...

Tak więc nie ma szansy na ściganie ich z urzędu. A szkoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I najbardziej mnie wkurwia to, że w głównej mierze horror jaki jest w domu, podejrzewam jest efektem ubocznym chodzenia matki do spychoterapeuty, któremu jak tak dalej pójdzie to rozpierdolę łeb z radością na twarzy.

Może wtedy inaczej podejdzie do pewnych spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEhe, to psychoterapia będzie na zasadzie, jesteś samotny - to wyjdź do ludzi. Pewnie w dzieciństwie byłeś zaniedbywany albo miałeś nad opiekuńczą matkę to masz efekt. I co z tego? Gówno. :D Wyjdź do ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uspiony, Jakim stylem?

To ja przekonuję o jej skuteczności usilnie namawiając każdego. Myślisz,że mi za to płacą? Że mam z tego jakiąś gratyfikację?

Zmieniłam zdanie. NIe pójdę, chyba,że mnie ktoś przekona.

Tak narzekacie, to i ja ponarzekam trochę. Chyba mi wolno , tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×