Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

W braku posługiwania się normalnymi sformułowaniami, tylko rzucaniem terapeutyczną grypserą

hmm.. dla mnie to sa normalne sformulowania..posluguje sie takimi na co dzien..nie przyszslo mi do glowy , ze dla kogos moga byc niecodzienne

i nieumiejętnością przyjęcia odmiennego zdania,

inne zdanie przyjmuje... nie dokonca spodobala mi sie agresywna forma w jakiej zostalo wypowiedziane

szybk ą irytacją

nie zirytowalam sie...raczej zdziwilam atakiem bo przecie4z nie napisalam nic zlego czy uwlaczajacego komus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, to co napisałeś rozumiem. To troszkę kojarzy mi się z założeniami terapii behawioralnej... Znam chyba niektóre wzorce moich zachowań... Np. objadanie się słodyczami, a póżniej straszne wyrzuty sumienia i niestrawność. Co jeszcze? Zapalenie się do czegoś, a pózniej rozczarowanie, achh, to takie nieciekawe...A wyobrażałam sobie cuda na kiju. Tylko....zmiana tych zachowań na inne, wcale nie powoduje polepszenia mego nastaroju. Ja samoświadomość mam chyba bardzo rozbudowana, ale ona przynosi mi jedeynie wyjaśnienie dlaczego tak a nie inaczej. Nie zmienia mojego smutnego, depresyjnego nastroju i pesymistycznego postrzegania świata. Np. wiem dlaczego cięzko mi wejść w zdrową relaxję z mężczyznami. Miałam noedostepnego emocjonalnie ojca, woem dlaczego ciągle czuję się niedokochana i spragniona akceptacji, woem że tylko sama mogę zaspokoić te swoje potrzeby, ale zaspokoić ich w pratktyce nie potrafię. U mnie problem chyba polegam na ty że "wiem, ale nie umiem tej wiedzy w praktyce zastosować".

 

 

mysle, ze objadanie sie slodyczami, a pozniej wyrzuty to jest tylko przejaw a nie wzorzec, to znaczy tu moga byc dwa wzorce:

 

- przyjemnosc jest dobra, slodycze daja przyjemnosc, chce jest slodycze

 

- niezdrowe objadanie sie jest zle i slabe

 

w danym momencie dominuje pierwszy, a pozniej drugi.

 

wiesz ja to tak metaforycznie ujmuje, nie jestem kompetentny na tyle by tu przedstawiac te kwestie jezykiem kognitywistyki i gadac cos o wzorcach aktywacji pobudzen mozgu, powiem tylko, ze na pewno wzorce mozna zmieniac, bo mozg jest neuroplastyczny.

 

wlasciwie jestem w podobnej sytuacji, tez duzo wiem o sobie, znam swoje bledy i wady jednak to samo w sobie nie zmienia ich, dlatego sie zastanawialem czy na terapii poznalas to, bo sie slyszy nieraz, ze uswiadomienie sobie czegos powoduje, ze to przestaje zagrazac czy cos tam.

 

i tez jest u mnie podobny problem jestem bardzo uzalezniony od czyjejs akceptacji, przeklada sie to na relacje, u Ciebie tez moze stad sie bierze, ze przykladowo nie powiedzialas terapeutce, zeby nie marnowala czasu, bo spotkalo by sie to z jej dezaprobata.

 

to jak to zmienic, zeby oslabic ten wplyw?

No właśnie, ja też nie wiem jak swoją samowiedzę wdrozyć w codzienne życie. Dlatego po fascynacji aurą magiczności i skuteczności terapii, popadłam w jej totalną negację... Czuję w stosunku do niej-wiem, że to śmiesznie brzmi :lol: - złość, że nie pomogła mi wprowadzić wszelkie teoretyczne wiadomości do praktyki .... Czuję się rozczarowana... chyba... tak mi się zdaje...A może to zazdrość w stsounku do tych, którym ona tak pomaga...? :mhm: Może stąd moja "agresja" :silence:

 

-- 04 mar 2013, 12:44 --

 

W braku posługiwania się normalnymi sformułowaniami, tylko rzucaniem terapeutyczną grypserą

hmm.. dla mnie to sa normalne sformulowania..posluguje sie takimi na co dzien..nie przyszslo mi do glowy , ze dla kogos moga byc niecodzienne

i nieumiejętnością przyjęcia odmiennego zdania,

inne zdanie przyjmuje... nie dokonca spodobala mi sie agresywna forma w jakiej zostalo wypowiedziane

szybk ą irytacją

nie zirytowalam sie...raczej zdziwilam atakiem bo przecie4z nie napisalam nic zlego czy uwlaczajacego komus

Jakoś tak to odebrałam... :oops: Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...Mimo starań...Czuję się wybrakowana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, to co napisałeś rozumiem. To troszkę kojarzy mi się z założeniami terapii behawioralnej... Znam chyba niektóre wzorce moich zachowań... Np. objadanie się słodyczami, a póżniej straszne wyrzuty sumienia i niestrawność. Co jeszcze? Zapalenie się do czegoś, a pózniej rozczarowanie, achh, to takie nieciekawe...A wyobrażałam sobie cuda na kiju. Tylko....zmiana tych zachowań na inne, wcale nie powoduje polepszenia mego nastaroju. Ja samoświadomość mam chyba bardzo rozbudowana, ale ona przynosi mi jedeynie wyjaśnienie dlaczego tak a nie inaczej. Nie zmienia mojego smutnego, depresyjnego nastroju i pesymistycznego postrzegania świata. Np. wiem dlaczego cięzko mi wejść w zdrową relaxję z mężczyznami. Miałam noedostepnego emocjonalnie ojca, woem dlaczego ciągle czuję się niedokochana i spragniona akceptacji, woem że tylko sama mogę zaspokoić te swoje potrzeby, ale zaspokoić ich w pratktyce nie potrafię. U mnie problem chyba polegam na ty że "wiem, ale nie umiem tej wiedzy w praktyce zastosować".

 

 

mysle, ze objadanie sie slodyczami, a pozniej wyrzuty to jest tylko przejaw a nie wzorzec, to znaczy tu moga byc dwa wzorce:

 

- przyjemnosc jest dobra, slodycze daja przyjemnosc, chce jest slodycze

 

- niezdrowe objadanie sie jest zle i slabe

 

w danym momencie dominuje pierwszy, a pozniej drugi.

 

wiesz ja to tak metaforycznie ujmuje, nie jestem kompetentny na tyle by tu przedstawiac te kwestie jezykiem kognitywistyki i gadac cos o wzorcach aktywacji pobudzen mozgu, powiem tylko, ze na pewno wzorce mozna zmieniac, bo mozg jest neuroplastyczny.

 

wlasciwie jestem w podobnej sytuacji, tez duzo wiem o sobie, znam swoje bledy i wady jednak to samo w sobie nie zmienia ich, dlatego sie zastanawialem czy na terapii poznalas to, bo sie slyszy nieraz, ze uswiadomienie sobie czegos powoduje, ze to przestaje zagrazac czy cos tam.

 

i tez jest u mnie podobny problem jestem bardzo uzalezniony od czyjejs akceptacji, przeklada sie to na relacje, u Ciebie tez moze stad sie bierze, ze przykladowo nie powiedzialas terapeutce, zeby nie marnowala czasu, bo spotkalo by sie to z jej dezaprobata.

 

to jak to zmienic, zeby oslabic ten wplyw?

No właśnie, ja też nie wiem jak swoją samowiedzę wdrozyć w codzienne życie. Dlatego po fascynacji aurą magiczności i skuteczności terapii, popadłam w jej totalną negację... Czuję w stosunku do niej-wiem, że to śmiesznie brzmi :lol: - złość, że nie pomogła mi wprowadzić wszelkie teoretyczne wiadomości do praktyki .... Czuję się rozczarowana... chyba... tak mi się zdaje...A może to zazdrość w stsounku do tych, którym ona tak pomaga...? :mhm: Może stąd moja "agresja" :silence:

 

-- 04 mar 2013, 12:44 --

 

W braku posługiwania się normalnymi sformułowaniami, tylko rzucaniem terapeutyczną grypserą

hmm.. dla mnie to sa normalne sformulowania..posluguje sie takimi na co dzien..nie przyszslo mi do glowy , ze dla kogos moga byc niecodzienne

i nieumiejętnością przyjęcia odmiennego zdania,

inne zdanie przyjmuje... nie dokonca spodobala mi sie agresywna forma w jakiej zostalo wypowiedziane

szybk ą irytacją

nie zirytowalam sie...raczej zdziwilam atakiem bo przecie4z nie napisalam nic zlego czy uwlaczajacego komus

Jakoś tak to odebrałam... :oops: Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...Mimo starań...Czuję się wybrakowana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale pewnie z terapeutka doszlas do tego, ze jestes chorobliwie spragniona akceptacji i jakie wskazowki dala?

 

Ja bylem tylko na krotkoterminowych, ale na dlugoterminowe terapie tez jestem zly.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale pewnie z terapeutka doszlas do tego, ze jestes chorobliwie spragniona akceptacji i jakie wskazowki dala?

 

Ja bylem tylko na krotkoterminowych, ale na dlugoterminowe terapie tez jestem zly.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...

to witaj w klubie. Dzis akurat czuje sie strasznie i sama na siebie wkurzam bo nie mam konkretnego powodu zeby tak sie czuc. Nie czulam sie tak kilka lat i jestem przerazona, ze nie potrafie nad tym zapanowac. Niby tlumacze sobie racjonalnie, ze to pewnie zachwiane hormony i dlatego nie jestem soba ale mnie to frustruje strasznie. Mam nadzieje ze to przejsciowe. Trzymaj sie Jaga i nigdy nie mysl, ze jestes wybrakowana. Nikt nie jest doskonaly a jezeli uwaza ze jest to cos z nim nie hallo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...

to witaj w klubie. Dzis akurat czuje sie strasznie i sama na siebie wkurzam bo nie mam konkretnego powodu zeby tak sie czuc. Nie czulam sie tak kilka lat i jestem przerazona, ze nie potrafie nad tym zapanowac. Niby tlumacze sobie racjonalnie, ze to pewnie zachwiane hormony i dlatego nie jestem soba ale mnie to frustruje strasznie. Mam nadzieje ze to przejsciowe. Trzymaj sie Jaga i nigdy nie mysl, ze jestes wybrakowana. Nikt nie jest doskonaly a jezeli uwaza ze jest to cos z nim nie hallo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale pewnie z terapeutka doszlas do tego, ze jestes chorobliwie spragniona akceptacji i jakie wskazowki dala?

 

Ja bylem tylko na krotkoterminowych, ale na dlugoterminowe terapie tez jestem zly.

Wcale nie doszłam do tego z terapeutką wyobraź sobie... Sama doszłam do tego na podstawie lektur i przemyśleń... Jako dziecko nie zaznałam bezwarunkowej miłości, dzieciństwo do siódmego roku życia spędziłam bez towarzystwa innych dzieci, wśród zapracowanych doroslych... Przyszłam już z tą wiedzą na terapię w nadziei, że pomoże miona znależć rzeczone wskazaówki jej zastosowania. Nieistey ich nie otrzyamłam od terapeutki i stąd moje rozgoryczenie i zawiedzenie.... :hide:

 

-- 04 mar 2013, 13:53 --

 

Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...

to witaj w klubie. Dzis akurat czuje sie strasznie i sama na siebie wkurzam bo nie mam konkretnego powodu zeby tak sie czuc. Nie czulam sie tak kilka lat i jestem przerazona, ze nie potrafie nad tym zapanowac. Niby tlumacze sobie racjonalnie, ze to pewnie zachwiane hormony i dlatego nie jestem soba ale mnie to frustruje strasznie. Mam nadzieje ze to przejsciowe. Trzymaj sie Jaga i nigdy nie mysl, ze jestes wybrakowana. Nikt nie jest doskonaly a jezeli uwaza ze jest to cos z nim nie hallo.

Wspólczuję i zazdroszczę nadziei na lepsze jutro. Ja czuję się beznadziejnie każdego dnia i każdej nocy, przesypiam zaledwie kilka godzin ba dobę, więc z ty poczuciem beznadziejności jestem prawie non stop.Nie mam już nadziei, że to sie kiedyś skończy. Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian. Do tej pory było mi cięzko coś zmienić, więc nie woierzę jakoś w cudowne ozdrowienie. Muszę tylko jakoś dokulać się do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale pewnie z terapeutka doszlas do tego, ze jestes chorobliwie spragniona akceptacji i jakie wskazowki dala?

 

Ja bylem tylko na krotkoterminowych, ale na dlugoterminowe terapie tez jestem zly.

Wcale nie doszłam do tego z terapeutką wyobraź sobie... Sama doszłam do tego na podstawie lektur i przemyśleń... Jako dziecko nie zaznałam bezwarunkowej miłości, dzieciństwo do siódmego roku życia spędziłam bez towarzystwa innych dzieci, wśród zapracowanych doroslych... Przyszłam już z tą wiedzą na terapię w nadziei, że pomoże miona znależć rzeczone wskazaówki jej zastosowania. Nieistey ich nie otrzyamłam od terapeutki i stąd moje rozgoryczenie i zawiedzenie.... :hide:

 

-- 04 mar 2013, 13:53 --

 

Pewnie wkurzam się na siebie, że nie umiem poprawić swojego samopoczucia...

to witaj w klubie. Dzis akurat czuje sie strasznie i sama na siebie wkurzam bo nie mam konkretnego powodu zeby tak sie czuc. Nie czulam sie tak kilka lat i jestem przerazona, ze nie potrafie nad tym zapanowac. Niby tlumacze sobie racjonalnie, ze to pewnie zachwiane hormony i dlatego nie jestem soba ale mnie to frustruje strasznie. Mam nadzieje ze to przejsciowe. Trzymaj sie Jaga i nigdy nie mysl, ze jestes wybrakowana. Nikt nie jest doskonaly a jezeli uwaza ze jest to cos z nim nie hallo.

Wspólczuję i zazdroszczę nadziei na lepsze jutro. Ja czuję się beznadziejnie każdego dnia i każdej nocy, przesypiam zaledwie kilka godzin ba dobę, więc z ty poczuciem beznadziejności jestem prawie non stop.Nie mam już nadziei, że to sie kiedyś skończy. Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian. Do tej pory było mi cięzko coś zmienić, więc nie woierzę jakoś w cudowne ozdrowienie. Muszę tylko jakoś dokulać się do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaga70, to nie ide na te terapie skoro tak, zniechecilas mnie. 8)

 

Teraz robie sobie autoterapie, ale to dopiero poczatek, zobacze jak pozniej bedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaga70, to nie ide na te terapie skoro tak, zniechecilas mnie. 8)

 

Teraz robie sobie autoterapie, ale to dopiero poczatek, zobacze jak pozniej bedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaga70, to nie ide na te terapie skoro tak, zniechecilas mnie. 8)

 

Teraz robie sobie autoterapie, ale to dopiero poczatek, zobacze jak pozniej bedzie.

Ale co Ci szkodzi spórbować, może tobie akurat pomoże. Ale lepiej postaraj się iść na NFZ. Przynajmniej kasy nie stracisz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaga70, to nie ide na te terapie skoro tak, zniechecilas mnie. 8)

 

Teraz robie sobie autoterapie, ale to dopiero poczatek, zobacze jak pozniej bedzie.

Ale co Ci szkodzi spórbować, może tobie akurat pomoże. Ale lepiej postaraj się iść na NFZ. Przynajmniej kasy nie stracisz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian.

Bylam po 40 jak trafilam na terapie. Zmienilo sie u mnie wszystko. Przeszlam przez rozwod, wybralam nowego , cudownego partnera, zmienilam sposob myslenia , pokonczylam toksyczne znajomosci, odcielam sie definitywnie od matki ktora jest przyczyna moich zaburzen. Bylo dobrze. W sumie jest dobrze i nie mam pojecia skad ten spadek. Licze wiec ze to chwilowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian.

Bylam po 40 jak trafilam na terapie. Zmienilo sie u mnie wszystko. Przeszlam przez rozwod, wybralam nowego , cudownego partnera, zmienilam sposob myslenia , pokonczylam toksyczne znajomosci, odcielam sie definitywnie od matki ktora jest przyczyna moich zaburzen. Bylo dobrze. W sumie jest dobrze i nie mam pojecia skad ten spadek. Licze wiec ze to chwilowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja mam 40 na karku i zaczynam kolejną terapię, ale ja wiem, że poprzednie zadziałały. Myślę Jaga, że za dużo bierzesz na rozum i masz za mały kontakt ze swoimi emocjami. To jest do wypracowania na terapii, ale do tego trzeba mieć pozytywne podejście i chcieć coś zmienić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja mam 40 na karku i zaczynam kolejną terapię, ale ja wiem, że poprzednie zadziałały. Myślę Jaga, że za dużo bierzesz na rozum i masz za mały kontakt ze swoimi emocjami. To jest do wypracowania na terapii, ale do tego trzeba mieć pozytywne podejście i chcieć coś zmienić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja mam 40 na karku i zaczynam kolejną terapię, ale ja wiem, że poprzednie zadziałały. Myślę Jaga, że za dużo bierzesz na rozum i masz za mały kontakt ze swoimi emocjami. To jest do wypracowania na terapii, ale do tego trzeba mieć pozytywne podejście i chcieć coś zmienić

A ja myślalam, że Wy małolaty :mrgreen: A to, że na rozum to też wiem... :P

 

-- 04 mar 2013, 17:25 --

 

Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian.

Bylam po 40 jak trafilam na terapie. Zmienilo sie u mnie wszystko. Przeszlam przez rozwod, wybralam nowego , cudownego partnera, zmienilam sposob myslenia , pokonczylam toksyczne znajomosci, odcielam sie definitywnie od matki ktora jest przyczyna moich zaburzen. Bylo dobrze. W sumie jest dobrze i nie mam pojecia skad ten spadek. Licze wiec ze to chwilowe.

Ojej, to prawie jak w bajce, ale cieszę się, że są ludzie szczęśliwi :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja mam 40 na karku i zaczynam kolejną terapię, ale ja wiem, że poprzednie zadziałały. Myślę Jaga, że za dużo bierzesz na rozum i masz za mały kontakt ze swoimi emocjami. To jest do wypracowania na terapii, ale do tego trzeba mieć pozytywne podejście i chcieć coś zmienić

A ja myślalam, że Wy małolaty :mrgreen: A to, że na rozum to też wiem... :P

 

-- 04 mar 2013, 17:25 --

 

Mam 43 lata (prawie), a jak wiadomo z wiekiem ciało i psychika tracą swą elastyczność i zdolność łatwych zmian.

Bylam po 40 jak trafilam na terapie. Zmienilo sie u mnie wszystko. Przeszlam przez rozwod, wybralam nowego , cudownego partnera, zmienilam sposob myslenia , pokonczylam toksyczne znajomosci, odcielam sie definitywnie od matki ktora jest przyczyna moich zaburzen. Bylo dobrze. W sumie jest dobrze i nie mam pojecia skad ten spadek. Licze wiec ze to chwilowe.

Ojej, to prawie jak w bajce, ale cieszę się, że są ludzie szczęśliwi :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, na Twoim miejscu odpuściłabym sobie analizowanie i racjonalizowanie wszystkiego (szczerze mówiąc byłam pod tym względem taka sama) i spróbowała pójść do innego terapeuty i innego psychiatry. Ty bierzesz jakieś leki na to obniżenie nastroju, stany depresyjne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, na Twoim miejscu odpuściłabym sobie analizowanie i racjonalizowanie wszystkiego (szczerze mówiąc byłam pod tym względem taka sama) i spróbowała pójść do innego terapeuty i innego psychiatry. Ty bierzesz jakieś leki na to obniżenie nastroju, stany depresyjne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, na Twoim miejscu odpuściłabym sobie analizowanie i racjonalizowanie wszystkiego (szczerze mówiąc byłam pod tym względem taka sama) i spróbowała pójść do innego terapeuty i innego psychiatry. Ty bierzesz jakieś leki na to obniżenie nastroju, stany depresyjne?

Jakoś nie mogę opuścić tego lekarza, bo on jeden z 5 psychiatrów, których odwiedziałam w ciągu trwającej 9 mieisęcy psychozy, dobrał mi odpowiednio leki, wyprowadził mnie na prostą i chyba uratował życie, bo chciałam już odebrać sobie życie, tak choroba doprowadziła do stanu do nie zniesienia. Tak, cały czas od 4 lat biorę leki, ale inne i mniejsze dawki. Przed tą dwuletnią terapią indywidualną, byłam jeszcze na odziale dziennym szpitala na terapii grupowej. Tam też miałam spotkania z indywidualnym terapeutą i tamta pani była jeszcze gorsza niż obecna. Jeszcze wcześniej w latach 2002-2003 byłam dwa lata w terapii w Wojewódzkim Ośrodku Leczenia Uzależnień. Co prawda wyszłam z alkoholizmu, ale właściwie od tego czasu chrouję na przewlekłe zaburzenia depresyjno-lękowe, dystymię, neurastenię, różne miałam już diagnozy. Różne miałam już objawy, różne leki, chyba z 3 podejścia do terapeutów prywatnych. Dopeiro jakoś na ten NFZ przebyłam dwuletnią terapię i jak widać nieudaną, przewaliłam już tylu psychiatrów i psytchologów, że mam już ich powyżej dziurek od nosa, gdyby ktoś mi dobrego polecił to może poszłabym i prywatnie. Ale tak jak mam znowu próbować i wtapiać kasę, to nie chcę. Dodam jeszcze że przez tą depresję musiałam się zwoilnić z prtacy i jestem na rencie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, na Twoim miejscu odpuściłabym sobie analizowanie i racjonalizowanie wszystkiego (szczerze mówiąc byłam pod tym względem taka sama) i spróbowała pójść do innego terapeuty i innego psychiatry. Ty bierzesz jakieś leki na to obniżenie nastroju, stany depresyjne?

Jakoś nie mogę opuścić tego lekarza, bo on jeden z 5 psychiatrów, których odwiedziałam w ciągu trwającej 9 mieisęcy psychozy, dobrał mi odpowiednio leki, wyprowadził mnie na prostą i chyba uratował życie, bo chciałam już odebrać sobie życie, tak choroba doprowadziła do stanu do nie zniesienia. Tak, cały czas od 4 lat biorę leki, ale inne i mniejsze dawki. Przed tą dwuletnią terapią indywidualną, byłam jeszcze na odziale dziennym szpitala na terapii grupowej. Tam też miałam spotkania z indywidualnym terapeutą i tamta pani była jeszcze gorsza niż obecna. Jeszcze wcześniej w latach 2002-2003 byłam dwa lata w terapii w Wojewódzkim Ośrodku Leczenia Uzależnień. Co prawda wyszłam z alkoholizmu, ale właściwie od tego czasu chrouję na przewlekłe zaburzenia depresyjno-lękowe, dystymię, neurastenię, różne miałam już diagnozy. Różne miałam już objawy, różne leki, chyba z 3 podejścia do terapeutów prywatnych. Dopeiro jakoś na ten NFZ przebyłam dwuletnią terapię i jak widać nieudaną, przewaliłam już tylu psychiatrów i psytchologów, że mam już ich powyżej dziurek od nosa, gdyby ktoś mi dobrego polecił to może poszłabym i prywatnie. Ale tak jak mam znowu próbować i wtapiać kasę, to nie chcę. Dodam jeszcze że przez tą depresję musiałam się zwoilnić z prtacy i jestem na rencie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×