Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

22 minuty temu, Marciano napisał:

Znam też ludzi, którym psychoterapia uratowała życie i całkowicie je odmieniła na plus, też nie można - jak to się mówi - wylewać dziecka z kąpielą

 

No właśnie chciałem o tym wspomnieć, że efekty niektórych terapii bywają spektakularne. Oczywiście terapia nie zmienia nas w osoby jakimi nie jesteśmy, ale przygotowuje nas do lepszego radzenia sobie z naszymi problemami. Budujemy w sobie nowe drogi myślenia i postępowania w trudnych sytuacjach. 

 

I właśnie jeśli chodzi o mnie, to nie będę ukrywać, że niektóre moje problemy są dla mnie już mocno przytłaczające, bo przekonałem się znacznie bardziej o ich trudności. Pewne rzeczy niestety nie ulegną chyba u mnie już zmianie, bo próba ich zmiany kończy się niepotrzebną frustracją. 

Na terapii u mnie odkryłem właśnie też parę innych problemów u siebie, w szpitalu myślę, że też dość dobrze mnie zdiagnozowali, ale kosztowało mnie to wiele nerwów, żeby wytrzymać cały ten proces, naprawdę te lata 2018-2020 były dla mnie naprawdę ciężkie, mam nadzieję, że cięższe mnie nie spotkają. Też ostatnio przez wszystkie te wydarzenia chwilowo bardzo nasiliły mi się myśli samobójcze i niechęć do siebie...

Jestem już tak mocno zmęczony przez ostatnią psychoterapię. Jednak i tak myślę, że po części się opłacało, tylko te zszarganie po tym jest najgorsze. Może jednak są i jakieś plusy, tylko się trzeba poskładać do kupy jeszcze... Mimo wszystko, koniec, dosyć, muszę odetchnąć... ufff

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Marciano napisał:

Znam też ludzi, którym psychoterapia uratowała życie i całkowicie je odmieniła na plus, też nie można - jak to się mówi - wylewać dziecka z kąpielą

zgadzam się -  za mocno pojechałam, bo mam złe doświadczenia z psychoterapią. Ale masz rację -  to nie znaczy że psychoterapia jest be. 

Mam wrażenie, że jeśli problem wynika z przeżytych traum psychoterapia ma sens. Ale chyba część zaburzeń jest uwarunkowana biologicznie i wtedy tylko leki pomogą.

Zaczynam dochodzić do wniosku, że u mnie chyba jest to drugie, bo przeszłam wiele kilkuletnich psychoterapii i albo nie pomogły albo zaszkodziły [chyba pół mojego żywota spędziłam na terapiach]. Natomiast ostatnio dobry psychiatra ustawił mi leki - nareszcie trafił - i.... mam wrażenie, że nagle dowiedziałam się jak to jest funkcjonować normalnie, bez zaburzeń. Uczucie jakiego nie znałam przez ponad 40 lat mojego życia. Ciekawe czy to dowod ze biologia winna? Albo tylko tak mi się wydaje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Marciano napisał:

Też byłem na tzw. grupie otwarcia przez tydzień w Krakowie - 2 tygodnie urlopu w pracy, bo się czułem jakby mnie ktoś poćwiartował i nie złożył z powrotem, grupę bardzo źle wspominam, pogorszyła wtedy mój stan.

poor you! :( Wiem o czym piszesz. Big hugs. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lilith napisał:

Nie jesteś jedyna, która ma takie wrażenie. Lekarz ustawił mi leki i czuję się zdecydowanie lepiej niż po prawie trzyletniej psychoterapii. Funkcjonuję lepiej. Czasami zdarzają się zjazdy, ale to już nie jest tak uciążliwe. Nie mam huśtawek nastroju. Kontakt z psychologami mam od ponad 10- ciu lat. 

cieszę się, że nie jestem jedyna, bo myślałam już że jestem jakimś freakiem, albo głosem wołającym na puszczy. Gdzie się nie ruszysz, wszyscy Ci mówią, że podstawą jest psychoterapia a leki to tylko etap przejściowy. I że jeśli nie stosujesz psychoterapii lecz leki, to znaczy, ze jesteś leniem, że wybierasz łatwiejszą drogę. Ale Ty czujesz, że wieloletnie ba, kilkunastoletnie doświadzczenie Ci mówi, że leki to właściwa droga i że inaczej Twój mózg nie potrafi przestawić się na właściwe tory.

 

No cóż, idźmy swoją drogą, jeśli przekonałyśmy się że dla nas to jest zbawienie i ratunek. Dużo zdrowia!!!!! ❤️  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, mam takie pytanko. Czy jest sens prowadzić psychoterapię, jeśli ma się niewyrównany nastrój i natrętne myśli? Bo ja zauważyłem u siebie od jakiegoś czasu skłonności do wahań nastroju i pewnego rodzaju impulsywności. Bo zastanawiam się co zrobić z tym, ogółem biorę Ketrel, który mój nastrój stabilizuje, ale ostatnio trochę trudnych emocji próbuje ze mnie wyjść i się boję otwierać przed tym... naprawdę mam momentami tak dosyć tego rozdzierania się na terapii, w ogóle już męczy mnie to... zastanawiam się na ile to nie powoduje wahań nastroju... skoro terapia ma mnie doprowadzać do ciężkich stanów to ja niestety nie mogę chyba, boję się o samego siebie, żeby coś złego ze mnie nie wyszło... oj chyba wrócę na tą terapię co byłem... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MarekWawka01 napisał:

Słuchajcie, mam takie pytanko. Czy jest sens prowadzić psychoterapię, jeśli ma się niewyrównany nastrój i natrętne myśli? Bo ja zauważyłem u siebie od jakiegoś czasu skłonności do wahań nastroju i pewnego rodzaju impulsywności. Bo zastanawiam się co zrobić z tym, ogółem biorę Ketrel, który mój nastrój stabilizuje, ale ostatnio trochę trudnych emocji próbuje ze mnie wyjść i się boję otwierać przed tym... naprawdę mam momentami tak dosyć tego rozdzierania się na terapii, w ogóle już męczy mnie to... zastanawiam się na ile to nie powoduje wahań nastroju... skoro terapia ma mnie doprowadzać do ciężkich stanów to ja niestety nie mogę chyba, boję się o samego siebie, żeby coś złego ze mnie nie wyszło... oj chyba wrócę na tą terapię co byłem... 

Wiesz co, Marek, mnie terapie albo nie doprowadzały donikąd albo doprowadzały do cieżkiego stanu i na tym się kończyło. 

Ale wiem, że ja jestem uprzedzona bo mam złe doświadczenia i tylko złe więc moja opinia nie jest obiektywna ani pozbawiona emocji 

 

Jeśli chodzi o leki - kiedyś wdałam się w rozmowę z pewną panią terapeutką na facebooku. Ta pani powiedziała mi, że nie tylko można, ale nawet NALEŻY brać leki podczas psychoterapii. Denerwowała się na swoich kolegów po fachu którzy dyskredytują farmakologię. Mówiła mi - dosłownie - cytuję: "jak ja mam pracować z pacjentem który jest emocjonalnie nieustabilizowany? Przecież ja w ogóle nie mogę się do takiego człowiek przebić". Wielokrotnie słyszałam opinie, że aby terapia miała większy sens nalezy wdrożyć często leki, bo inaczej... no właśnie, inaczej jest tak jak u Ciebie.

Edytowane przez marta_anna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @marta_anna ja uważam również że jak ktoś ma skłonności do depresji, myśli samobójczych czy wahań nastroju właśnie POWINIEN brać leki podczas psychoterapii... obecnie trochę mi się posypały plany odnośnie terapii grupowej, wolę jednak kontynuować terapię indywidualną 🙂 ja jeszcze brnę z psychoterapią, popróbuję, co prawda ta indywidualna jest u mnie płatna ale cóż myślę, że warto jeszcze odwiedzić moją terapeutkę choć raz, muszę pewne rzeczy podomykać jeszcze, bo dużo żeśmy na terapii pootwierali uff... narazie zostanę na 100mg Ketrelu, żeby się lepiej skupić na psychoterapii, bo zazwyczaj brałem 200mg ale wtedy już troszkę większe przytłumienie było...

 

Widzę, że miałaś normalną terapeutkę 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MarekWawka01 napisał:

Dzięki @marta_anna ja uważam również że jak ktoś ma skłonności do depresji, myśli samobójczych czy wahań nastroju właśnie POWINIEN brać leki podczas psychoterapii... obecnie trochę mi się posypały plany odnośnie terapii grupowej, wolę jednak kontynuować terapię indywidualną 🙂 ja jeszcze brnę z psychoterapią, popróbuję, co prawda ta indywidualna jest u mnie płatna ale cóż myślę, że warto jeszcze odwiedzić moją terapeutkę choć raz, muszę pewne rzeczy podomykać jeszcze, bo dużo żeśmy na terapii pootwierali uff... narazie zostanę na 100mg Ketrelu, żeby się lepiej skupić na psychoterapii, bo zazwyczaj brałem 200mg ale wtedy już troszkę większe przytłumienie było...

 

Widzę, że miałaś normalną terapeutkę 🙂

trzymam mocno kciuki!!! 🤞💪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, acherontia styx napisał:

@MarekWawka01 to nie idziesz jednak na tą grupę? 

 

 

Jeszcze nie wiem, bo już mało czasu zostało do kwalifikacji, a dopiero co wydali mi opinię... tak sobie momentami myślę, czy rzeczywiście sobie nie odpuścić i wrócić na terapię indywidualną - bo moje problemy nie nadają się na grupę wg mnie... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

 

Jeszcze nie wiem, bo już mało czasu zostało do kwalifikacji, a dopiero co wydali mi opinię... tak sobie momentami myślę, czy rzeczywiście sobie nie odpuścić i wrócić na terapię indywidualną - bo moje problemy nie nadają się na grupę wg mnie... 

Wg Ciebie nie nadają się na grupę, a kto ogólnie skierował Cię na terapię grupową? Nie dla wszystkich rzeczywiście jest grupówka... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Illi napisał:

Wg Ciebie nie nadają się na grupę, a kto ogólnie skierował Cię na terapię grupową? Nie dla wszystkich rzeczywiście jest grupówka... 

 

Oj długo by gadać... teraz tata mnie namawia na tą terapię, bo to w czasie wakacji i do tego za darmo... Myślałem też o treningu umiejętności społecznych bardziej. Fakt, moje funkcjonowanie społeczne mocno się pogorszyło przez te lęki, ale nie wiem czy dobrym pomysłem będzie chodzenie na tak intensywną terapię grupową... Jeszcze pomyślę, mam czas do 21 czerwca. 

 

Na grupową terapię otrzymałem jedynie taką propozycję od jakiegoś lekarza ze szpitala i tyle. Nic takiego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, acherontia styx napisał:

@MarekWawka01 terapia grupowa działa na zasadzie im więcej z siebie dasz, tym więcej dostaniesz.... i jest zupełnie inna niż terapia indywidualna. Daje szanse "przejrzenia się" w innych uczestnikach grupy. I nie ma problemów, które nie nadają się na grupę. A jeśli piszesz, że Twoje funkcjonowanie społeczne mocno się pogorszyło, to uczestnictwo w grupie też będzie jakimś treningiem ;) 

 

Dzięki za wypowiedź 🙂 No jeszcze jest troszkę czasu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że obicie pochodzi z trochę krzywego zwierciadła. To może być dobre dla zahukanych, bojaźliwych osób czy nieśmiałych a i tak to dany pacjent staje twarzą w twarz z sutuacją. Nikogo nie ominie konfrontacja. Jednak gdy ktoś był zdrowy i stał się chory to nagle nie zapomniał jak sobie radzić. Stracił tylko napęd, energię, wolę, paliwo czy jak by nie nazwać. To że dowie się że nie obawia się jazdy autobusem a tak naprawdę obawia się utraty kontroli nad biegiem wydarzeń nie sprawi że po problemie. Po za tym taką informację może dostać w 15 sekund od lekarza i nie zaneguje jej bo w głębi siebie będzie czuł. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie ludzi 🙂

 

W toku poszukiwań treningu umiejętności społecznych spotkałem się z takim przesłaniem od jednej pani psycholog, że podstawą, zaznaczam tak jak ona, PODSTAWĄ leczenia jest psychoterapia INDYWIDUALNA, czyli taka bardziej analityczna podchodząca wręcz pod psychoanalizę. Wg niej terapia grupowa jest jedynie uzupełnieniem. Na ile się z tym zgadzacie? Wypowiedzcie się 🙂

 

Rozmawiałem dziś z psycholog z ośrodka prowadzącego trening umiejętności społecznych dla dorosłych i rozmawiając ze mną, stwierdziła, że ta terapia nie będzie dobra ani dla mnie, ani dla innych członków tej grupy, bo byłem wg niej bardzo rozmowny, nawet pochwaliła mnie, że sam zdołałem zadzwonić i się dowiedzieć... bo okazało się, że grupę jaką teraz ta psycholog prowadzi to jest grupa młodych mężczyzn w wieku 21-23 lata, no więc kurde w sam raz dla mnie, bo ja też mężczyzna 22 lata było by git, jednak ta grupa jest bardzo milcząca i kiedy by doszedł ktoś bardziej rozmowny do takiej grupy, to pozostali członkowie mogli by się poczuć urażeni... ale psycholog tamta też mi powiedziała, że od września będzie starała się uruchomić taką właśnie bardziej rozmowną grupę terapeutyczną, dla młodych dorosłych na początku września, więc wtedy mogę się dowiadywać 🙂

 

Bo u mnie problemem w relacjach są rozmowy takie bardziej na luzie niż takie formalne. Bo przy załatwianiu formalności typu pójście na pocztę nie mam kłopotów, no jedynie trochę przerażają mnie banki i urzędy, bo szczerze nie znam się na finansach itd, jeszcze mi coś wcisną i potem będę musiał pociągać za to odpowiedzialność... A czasami wg tamtej psycholog wystarczy głębiej poznać SAMEGO SIEBIE w toku właśnie psychoterapii indywidualnej, a potem ewentualnie uzupełnić leczenie oddziaływaniami grupowymi... jak myślicie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, ZielonyListek napisał:

 

Opisałam dokładniej przebieg tej rozmowy kilka postów wyżej. W moim odczuciu nie było szans, aby to wyjaśnić.

Może jakbym była silniejszym człowiekiem i potrafiła wytrzymać z osobą, która mnie tylko frustruje, jest dla mnie wredna bez elementów wsparcia może miałoby to sens, bo nie zaprzeczam, że sprowokowanie do odczuwania emocji w moim przypadku ma głęboki sens. Wkurzanie mnie też, bo jestem bardzo poblokowana i mam objawy psychosomatyczne. Ale bez zbudowania zaufania nie umiem wytrzymać z terapeutą, który od samego poczatku jest dla mnie niemiły i nie wykazuje najmniejszej chęci udzielenia wsparcia w momentach kryzysu, a wszystkie moje próby wyjaśnienia takiego zachowania są kwitowane tym, że próbuję kontrolować sytuację i katować swoimi pytaniami terapeutę.

Hej ZielonyListku, to nie było prowokowanie do "odczuwania" emocji, tylko ich wzmacnianie, co doprowadziłoby tylko do pogorszenia objawów psychosomatycznych i dysocjacji (jeżeli masz do niej tendencje). Brzmi jak "terapia" psychodynamiczna (te obsesje nt. kontroli), a w moim odczuciu to najgorszy rodzaj "terapii" dla osób somatyzujących, które raczej potrzebują wcześniejszej stabilizacji układu nerwowego, stopniowego schodzenia do ciała, delikatnej i stopniowej nauki co dany objaw oznacza, poszukiwań skąd się wziął, poszerzania tolerancji na bodźce- z łagodnością. Z resztą w ogóle wszyscy wg mnie takiej pracy potrzebują, bo emocje nie są jakimiś abstrakcyjnymi, intelektualnymi wytworami z zewnątrz, tylko pochodzą z ciała i są odpowiedziami na bodźce dochodzące do ciała i przez to ciało przetwarzanymi. 

Jedyne co w terapiach gadanych może działać, to świadkowanie stanom emocjonalnym z którymi przychodzimy na sesje- jeżeli mamy szansę w pełni je przeżyć od początku do końca. Ale ten element występuje zdaje się we wszystkich modalnościach terapeutycznych, psychodynamiczna ma to opracowane relatywnie słabo, robione na oślep  no i brakuje tam kompletnie szacunku do ciała- naprawdę przebywanie często w smutku, frustracji, lęku i złości (nawet nieuświadomionych, ale ciągłe podsycanie ich nie jest jedyną metodą uświadamiania) nie jest obojętne dla zdrowia.

 

P.s. bardzo polecam książkę Bessela van der Kolka "Strach ucieleśniony".

Edytowane przez Redds

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego akurat psychodynamiczna demonizujesz? To jeden ze skuteczniejszych nurtów. Przeciez wiadomo że nie powinno sie nikogo zmuszać do wzrostu w terapii, ze najpierw musi być zbudowana relacja i zaufanie, a nastepnie pozwolic pacjentowi ruszyc we wlasnym tempie. 

 

Ja osobiscie uwazam, ze jesli pacjent zawiesi sie tylko na terapueci, bez prób budowania relacja i eksplorowania rzeczywistosci na własna reke, w pracy i poza nią, terapia ma znacznie znacznie mniejsze szanse powodzenia.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Redds napisał:

Hej ZielonyListku, to nie było prowokowanie do "odczuwania" emocji, tylko ich wzmacnianie, co doprowadziłoby tylko do pogorszenia objawów psychosomatycznych i dysocjacji (jeżeli masz do niej tendencje). Brzmi jak "terapia" psychodynamiczna (te obsesje nt. kontroli), a w moim odczuciu to najgorszy rodzaj "terapii" dla osób somatyzujących, które raczej potrzebują wcześniejszej stabilizacji układu nerwowego, stopniowego schodzenia do ciała, delikatnej i stopniowej nauki co dany objaw oznacza, poszukiwań skąd się wziął, poszerzania tolerancji na bodźce- z łagodnością. Z resztą w ogóle wszyscy wg mnie takiej pracy potrzebują, bo emocje nie są jakimiś abstrakcyjnymi, intelektualnymi wytworami z zewnątrz, tylko pochodzą z ciała i są odpowiedziami na bodźce dochodzące do ciała i przez to ciało przetwarzanymi. 

Jedyne co w terapiach gadanych może działać, to świadkowanie stanom emocjonalnym z którymi przychodzimy na sesje- jeżeli mamy szansę w pełni je przeżyć od początku do końca. Ale ten element występuje zdaje się we wszystkich modalnościach terapeutycznych, psychodynamiczna ma to opracowane relatywnie słabo, robione na oślep  no i brakuje tam kompletnie szacunku do ciała- naprawdę przebywanie często w smutku, frustracji, lęku i złości (nawet nieuświadomionych, ale ciągłe podsycanie ich nie jest jedyną metodą uświadamiania) nie jest obojętne dla zdrowia.

 

P.s. bardzo polecam książkę Bessela van der Kolka "Strach ucieleśniony".

wiesz,  ja po 5 latach psychodynamicznej zmieniłam sie nie do poznania...choc jeszcze troche zostalo problemów.

ta terapia dziala bardzo powoli ale skutecznie, jezeli pacjent wspolpracuje a terapeuta jest doswiadczony, empatyczny i zaangazowany.

choc np.zgodze sie ze na lęki jest lepsza poznawczo-behawioralna. ja tez sie czesto wkurzalam na terapeutke ze tylko siedzi i interpretuje ale zawsze staralam sie czerpac duzo z tego co mowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, neon napisał:

Ale dlaczego akurat psychodynamiczna demonizujesz? To jeden ze skuteczniejszych nurtów. Przeciez wiadomo że nie powinno sie nikogo zmuszać do wzrostu w terapii, ze najpierw musi być zbudowana relacja i zaufanie, a nastepnie pozwolic pacjentowi ruszyc we wlasnym tempie. 

 

Ja osobiscie uwazam, ze jesli pacjent zawiesi sie tylko na terapueci, bez prób budowania relacja i eksplorowania rzeczywistosci na własna reke, w pracy i poza nią, terapia ma znacznie znacznie mniejsze szanse powodzenia.

 

 

 

Dlatego, że po samym opisie można się zorientować co to za nurt, więc to raczej typowy sposób prowadzenia- dla mnie zupełnie nieakceptowalny, a dlaczego, to już pisałam. Ale może mnie ZielonyListek zaskoczy i to nie specyfika modalności, tylko typ osobowości niektórych terapeutów, który się objawia niezależnie od nurtu. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2021 o 20:18, Redds napisał:

Hej ZielonyListku, to nie było prowokowanie do "odczuwania" emocji, tylko ich wzmacnianie, co doprowadziłoby tylko do pogorszenia objawów psychosomatycznych i dysocjacji (jeżeli masz do niej tendencje). Brzmi jak "terapia" psychodynamiczna

Hej Redds, tak, masz rację, to była terapia psychodynamiczna. W ostatnich tygodniach sporo o niej czytałam i w teorii wydawała się całkiem sensowna, ale w praktyce jak widać już nie. Pewnie dużo zależy od samego terapeuty, ale to co mi się rzuciło w oczy przy ocenie własnej "terapii" i  tego co udało mi się wyczytać, ten nurt ce/cenzura/e pewna sztywność co jest dla mnie dziwne w terapii, jeśli miałaby być skuteczna. Moja terapeutka np. powiedziała mi, że nie będzie mnie wspierać w procesie terapii ponieważ się na to nie umawiałyśmy, co było dla mnie szokiem. Nie mogę sobie wyobrazić zmian, które mogłyby zajść przy tak sztywnych schematach postępowania. Raczej by było tak jak piszesz - doszłoby do pogłębienia objawów - co w moim konkretnym przypadku miało miejsce. Gdy pojawiły się już myśli samobójcze powiedziałam stop. Pytanie ile osób jest w stanie tę granicę postawić, ale ile nie.

@shira123 dzięki za propozycję kontaktu do innego terapeuty. Dla mnie ważne było jednak, aby spotykać się z kimś twarzą w twarz. Jednym z moich problemów jest wychodzenie z domu i przełamanie się, aby wyjść i spotkać się z żywym człowiekiem było dla mnie istotne. Poza tym nie wyobrażam sobie, abym mogła jeszcze zaufać jakiemukolwiek terapeucie. W przeciągu ostatnich 4 miesięcy powiedziałam tak dużo o sobie, same najstraszniejsze i najgorsze wspomnienia. Czuję się wyssana z energii. Nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym kiedykolwiek powiedzieć o tym raz jeszcze. Na szczęście istnieją jeszcze leki, które w jakimś stopniu pomagają utrzymać się na powierzchni. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2021 o 13:18, Illi napisał:
W dniu 21.06.2021 o 09:31, ZielonyListek napisał:

powiedziała mi, że nie będzie mnie wspierać w procesie terapii ponieważ się na to nie umawiałyśmy, co było dla mnie szokiem.

Nie do końca rozumiem, jak może terapeuta nie wspierać w procesie terapii... Pytanie jeszcze co Ty rozumiesz pod tym stwierdzeniem, a co Twoja T. 

Ja też nie do końca rozumiem, więc jestem zmieszana. Czy terapia polega tylko na frustrowaniu pacjenta i konfrontowaniu go z trudnymi emocjami?

Może mam nierealne oczekiwania? Albo jestem za słaba aby być w terapii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ZielonyListek napisał:

Ja też nie do końca rozumiem, więc jestem zmieszana. Czy terapia polega tylko na frustrowaniu pacjenta i konfrontowaniu go z trudnymi emocjami?

Może mam nierealne oczekiwania? Albo jestem za słaba aby być w terapii. 

 

Również jest mi z tym ciężko i też byłem zawiedziony takim postępowaniem terapeuty. Naprawdę ostatnio aż miewam momenty poczucia bezradności co do swoich problemów psychologicznych... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm co do wspierania podczas terapii to ja czasem faktycznie odczuwam takie prawdziwe empatyczne wsparcie, a czasami coś kompletnie odwrotnego (wręcz chęć zniszczenia mnie)...wiem jednak, że to mało realne z racjonalnego punktu widzenia więc obstawiam, że problemem jest mój odbiór a nie sposób nadawania czy tym bardziej intencyjne działanie terapeutki...

Jedyny problem, że obydwa odczucia choć skrajnie różne wydają się tak samo prawdziwe 🤨🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od swojej T.odczuwam wsparcie i autentyczne emocje, zaangazowanie ale tez czasem bezradnosc. czasem ona nie wie co powiedziec. i to mnie złosci.

 

ostatnia terapia znowu mnie przeorala...plakalam,trzeslam sie.pozwalam sobie na glebokie przezywanie.

 

najlepsze jest to ze teraz temat na ktory mowilysmy wydaje mi sie blahy i malo wazny))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.06.2021 o 13:10, ZielonyListek napisał:

Czy terapia polega tylko na frustrowaniu pacjenta i konfrontowaniu go z trudnymi emocjami?

Terapia polega na pozwoleniu pacjentowi na przeżycie trudnych emocji w bezpiecznym miejscu. Tam jest miejsce na wszystko, przestrzeń na te "dobre" i "złe" emocje. Jednak aby do tego doszło najpierw należy zbudować jakąś relację, bezpieczeństwo... Miałaś mieć terapię długoterminową? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×