Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pati95

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

1 262 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Pati95

  1. Pati95

    Hemofobia

    Hej, tak dla otuchy tylko napiszę, że opis Twoich reakcji na krew i tym podobne sprawy to tak jakbym czytała o sobie. Mam tak od dziecka. Nie tak dawno też musiałam mieć operację, było bardzo dużo zastrzyków, wenflonów, pobierania krwi itd. Jakoś przeżyłam, chociaż było to dla mnie bardzo ciężkie. Z całego pobytu w szpitalu najgorsze było dla mnie właśnie to, a nie sama operacja (wtedy też mnie cięli i wiadomo, też była krew, ale pod narkozą, a później wszystko w opatrunkach, więc dla mnie to inny kaliber zupełnie). Jakoś to przetrwasz. Oczywiście najlepiej powiedz pielęgniarkom zawczasu, że boisz się takich rzeczy (wtedy pewnie Ci będą robili na leżąco wszystko). Myślę, że do psychiatry na jakąś e-wizytę też byłoby się dobrze po jakieś leki na receptę trochę wyciszające zgłosić. Ja dodatkowych na fobię krwi nie brałam, ale i tak przyjmuję sporą ilość psychotropów na depresję i OCD, więc siłą rzeczy jestem trochę wyciszona. No i do operacji musisz jakoś spać. Może jakaś większa dawka melatoniny, żeby przetrwać?
  2. Hej @Luna* Dzięki za normalny komentarz Tak, tak, o złe intencje akurat też jej nie podejrzewam, na pewno chce dobrze, ale no właśnie... Po prostu pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to odbieram. Dziękuję!
  3. Nie, ja nie napisałam o wadliwym odbiorze innych. To ty tak zinterpretowałeś sytuację, o jakiej pisałam (i jesteś zresztą święcie przekonany, że jesteś nieomylny i że twoja interpretacja jest słuszna; między innymi to jest aroganckie). Nie wiem, jakie to słowa do mnie nie docierają, ale już nawet nie wnikam.
  4. Różnica między nami jest taka, że ja nie jestem arogancka. Jeśli to, co napisałam uznajesz za "odważne" to w realu też.
  5. Hej, z tego, co wiem, brakuje rzetelnych badań dotyczących skuteczności mikrodawkowania psylocybiny. Jak na razie wiadomo, że większe, jednorazowe (choć czasem powtarzane co jakiś czas) dawki działają. Nie uważam się za znawcę, po prostu czytałam ostatnio książkę o chwytliwym tytule "Czy psychodeliki uratują świat?" i stamtąd mam te informacje (niemniej, powołują się tam na kupę badań). Ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jeżeli mimo wszystko chciałabyś tych mikrodawek spróbować, to jest bardzo wysokie i małe prawdopodobieństwo, że stanie się cokolwiek złego. Z zastrzeżeniem takim, że nie dot. to osób mających skłonności psychotyczne i osób biorących leki, bo tu wciąż mamy nie za dużo badań.
  6. Spokojnie, trochę tylko naigrywam się z twojej arogancji.
  7. Ahh, cudna ta analiza psychologiczna na podstawie kilku zdań. Czuję, że mogłabym się od Ciebie sporo na swój temat dowiedzieć
  8. Ale skąd Ty możesz wiedzieć, że to są szczere słowa? Moja interpretacja tego też jest prawdopodobna, nie wiesz tego. Nie odbieram tych słów jako szydzenie ze mnie, ale właśnie bardziej, jak napisałam, jest to dla mnie żenujące i mnie drażni. Psychiatrze nie ufam, to prawda, ale nie dlatego, że jej nie lubię, ale po prostu nie ufam ludziom i ona zwyczajnie nie stanowi wyjątku. Masz rację, powiem jej o tym następnym razem, dzięki za radę
  9. Hej, żaden dział nie pasował mi na ten temat. Stwierdziłam, że chyba najbardziej podchodzi pod psychoterapię, bo dot. relacji z psychiatrą. Jakby co proszę o przeniesienie. Czy powiedzieć mojej psychiatrze, że nie lubię, gdy mówi mi komplementy? Właściwie na początku każdej wizyty rzuca jakiś komplement dot. tego, jak wyglądam. Niektóre komplementy na co dzień są dla mnie okej, niektóre nawet miłe, ale nie od osób, które wiedzą, że mam problemy z samooceną. Bo te są dla mnie po prostu żenujące i nic poza tym. Nie wiem, czy mam ją poprosić, żeby tego nie robiła czy już się "nie czepiać", jak myślicie? Niby widzę się z nią rzadko, bo co jakieś dwa miesiące, ale trochę mnie to męczy. No i właśnie nie wiem... Proszę o rady.
  10. No właśnie nie mam pojęcia, oczywiście tak jak piszesz też mogło być. Akurat w przypadku seksistowskich komentarzy czy podnoszenia głosu w trakcie rozmowy sprawa jest rzeczywiście ewidentna, tu nie mam nigdy wątpliwości. Ale te sytuacje to zdecydowana mniejszość. A w reszcie przypadków czasem sama biję się ze sobą- czy zareagować czy nie, bo a nuż moje emocje wynikają z nadwrażliwości... Męczy mnie to bardzo, a wyjść z własnej głowy i na chłodno ocenić nie zawsze potrafię. Tak, tak jest rzeczywiście najlepiej. @acherontia styx No właśnie chyba niestety jest tak jak piszesz co mnie przeraża. Wolałabym, żeby dało się to jakoś rozróżnić. Eh..." @MarekWawka01 Tylko że ja z tą wrażliwością to niestety miałam "problem" od zawsze, a w dzieciństwie miałam całkiem dobre poczucie wartości. Obrażać to akurat obrażam się bardzo rzadko, często natomiast jest mi przykro z jakiegoś powodu albo jestem zła, a duszę to w sobie właśnie z obawy o to, czy aby nie przesadzam.
  11. Hej! Pytanie głównie do osób wrażliwych. Właściwie od małego (gdy robiło mi się przykro albo przeciwnie, gdy byłam o coś zła) często słyszałam, że przesadzam, że jestem zbyt wrażliwa, że za bardzo się przejmuje albo że nie mam dystansu. Na przestrzeni lat ostatecznie sprawiło to, że w 90 % sytuacji, kiedy ktoś właśnie sprawi mi przykrość albo mnie zdenerwuje to ja przyjmuje, że jest to kwestia mojej nadwrażliwości. Tylko że to też nie jest dobre, bo z kolei może powodować utratę czujności w sytuacji, kiedy ktoś naprawdę "przegina". Pytanie brzmi, czy wypracowaliście sobie jakąś metodę, która pozwala Wam ocenić co jest czym, tzn. kiedy mieliście prawo poczuć się urażeni albo się zdenerwować a kiedy wynika to z Waszej neurotyczności? Czy to w ogóle jest coś, co da się obiektywnie ocenić czy tu wszystko jest i zawsze będzie subiektywne?
  12. Hej! W moim odczuciu zależy to od konkretnego imienia. Część imion automatycznie zawsze zdrabniam (i mam wrażenie, że wszyscy tak robią) o ile rozmówca nie powie mi, że nie lubi zdrobniałej formy. Na szybko na myśl przychodzą mi zdrobnienia imion: Tomasz, Anna, Małgorzata, Katarzyna, Aleksandra, Krzysztof, Wojciech, Jakub. Chyba dlatego, że te imiona w swojej pełnej wersji brzmią strasznie poważnie. Zwykle nie pozwalam sobie natomiast na zdrobnienia imion, które (chociaż jest tu oczywiście pewna doza subiektywizmu) w swoich pełnych wersjach brzmią zupełnie "normalnie", typu Agnieszka, Monika, Dorota, Jacek, Robert. Do tej grupy zaliczyłabym też zarówno swoje imię, jak i Twoje. Nie przeszkadza mi, gdy "Pati" mówią do mnie osoby bliskie lub bardzo bliscy dobrzy znajomi. Bardzo natomiast nie lubię, gdy mówi tak do mnie osoba dopiero co poznana, aż mnie to kłuje w uszy. Jest to dla mnie straszne skracanie dystansu. Mogę ten dystans skrócić, ale jak już się poznamy i polubimy. Więc.. Nie dziwię Ci się, że irytuje Cię, gdy ktoś mówi do Ciebie "Rafałek" jeżeli w ogóle tego zdrobnienia nie lubisz (bo rozumiem, że u Ciebie nie jest to zależne od tego, kto tak mówi). Chyba jedyna rada to z uporem maniaka prosić o używanie formy Rafał. Dziwne, że do ludzi nie trafia...
  13. Zgadzam się z @Deuter. Jeszcze dodam, że nie możesz z góry zakładać: Zresztą przecież się z Tobą umówił, więc chyba już samo to świadczy o jakimś rodzaju zainteresowania! Nie umówiłby się raczej z Tobą gdyby uznał, ze jesteś brzydka/ nieciekawa/ głupia. Serio, skoro jest świetnym facetem to dlaczego miałby to sobie robić? Mieliście jeszcze kontakt po randce?
  14. Może jeszcze coś dodam, bo już nie wiem jak Ci wytłumaczyć, o czym mówię. Przez "ma dostęp do faktów" mam na myśli właśnie fakty. Nie to, co sama o sobie myśli. Fakty, czyli na przykład - w tym przypadku- wielokrotne komplementy od mężczyzn = to nieprawda, że nigdy nikomu się nie podobała. Jak więc wytłumaczysz to, że jest jej przykro? No bo nie da się wytłumaczyć tego tym, że podzielała opinię siostry na swój temat. Wie, że wielokrotnie komuś się podobała i to nie jest kwestia jej wyidealizowanego obrazu siebie tylko faktów właśnie. Już dokładniej nie umiem.
  15. Przykład z siostrą jest wymyślony, chciałam Ci tylko zobrazować, o co mi chodzi, ale i tak się nie rozumiemy.
×