Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Tez Ci sie dziwie. Jak bym byl na Twoim miejscu, to bym nie ufal tym osobom W TYCH KWESTIACH, bo nie mowie, zeby je skreslac, ale dr Ros, ktory jest szanowanym specjalista z Warszawy i przede wszystkim jego leczenie ma WIDOCZNE rezultaty, chyba zna sie lepiej niz one. Skutkow ubocznych sie nie boj, bo po co? Albo bedziesz sie meczyc tak jak do tej pory albo sprobujesz cos zmienic. Jak juz pisalem w innym temacie: "lepsze znane pieklo, niz nieznane niebo", tak nas kontroluje strach. Trzeba go pokonac.

 

ojciecmateusz, pamietaj, ze mowimy o Twoim zyciu, Twojej egzystencji, a nie o zakupach. Mysle, ze warto wybrac sie do Warszawy, jesli jest taka potrzeba. Wiem, ze Ci trudno, bo w naszym stanie czlowiekowi TAK NAPRAWDE nie zalezy, zeby sie zmieniac, bo nie mamy niczego, wiec tez na niczym nam ni zalezy. Ale tylko zmuszajac sie do pewnych dzialan, mozna bedzie cos zmienic.

 

To ciekawe, co piszesz zawilinski. Okazuje sie, ze wiekszosc z nas miala jakies problemy z radzeniem sobie z rzeczywistoscia. Teraz nie mozna o nas tego powiedziec, bo rzeczywistosc dla nas nie istnieje. Ucieklismy od niej. To znaczy, ze sami dobrowolnie zamknelismy sie w tych wiezieniach?

 

braku uczuc, napisz cos wiecej o tym Coaxilu, bo to tez mnie zainteresowalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawilinski, możesz ignorować dalej moje wypowiedzi. Ale musisz zrozumieć jedno.....,że aby mieć prawidłowe relacje z ludźmi, to najpierw trzeba było mieć prawidłowe relacje z rodzicami. Bo na bazie tych relacji z mamą i tata dziecko buduje pozostałe relacje. Kiedy czytam Twoje wywody na temat tego,że brak uczuć ma olać ciotkę i mamę .....włos się mi na glowie jeży. I próbujesz wmawiać Jej,że podloże jej zaniku uczuć jest biologiczne. Opanuj się. Nie masz takiego prawa,żeby tak pisać. Bo to co tu uprawiasz w tym temacie jest conajmniej poniżej krytyki.

Twoje relacje z ojcem też nie są prawidłowe.......wynika to z Twoich opisów. Pewnie.....lepiej jest sobie wmówić podłoże biologiczne i łykać tabletkę za tabletką, tak jest łatwiej, nie trzeba się wysilać.

 

Bardzo bym Cię prosiła,żebyś tutaj ludziom wody z mózgu nie robił. Opisuj to, jak się czujesz, ale nie wmawiaj innym,że tabletka załatwi wszystko.Jeśli Ty się tak zamierzysz leczyć, to jest to Twoja sprawa. Każda dyskusja z Tobą sprowadza się do jednego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawilinski, możesz ignorować dalej moje wypowiedzi. Ale musisz zrozumieć jedno.....,że aby mieć prawidłowe relacje z ludźmi, to najpierw trzeba było mieć prawidłowe relacje z rodzicami. Bo na bazie tych relacji z mamą i tata dziecko buduje pozostałe relacje. Kiedy czytam Twoje wywody na temat tego,że brak uczuć ma olać ciotkę i mamę .....włos się mi na glowie jeży.

 

To myślisz, że ludzie z domu dziecka nie mogą mieć prawidłowych relacji z innymi ludźmi, że tego można się jedynie nauczyć od rodziców?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, Różnie to bywa. Moga mieć poprawne relacje z rówieśnikami i innymi ludźmi. Chodziło mi o to,że w większości przypadków jest tak,że gdy relacje z rodzicami są na zadowalającym poziomie, dziecko podczas dorastania miało zaspokojone potrzeby charakterystyczne dla danego wieku rozwojowego, to w przyszłości nie boryka się z zaburzeniami. I jest to udowodnione naukowo.Proszę odnieść się do odpowiedniej literatury.

Znam ludzi, którzy jakiś czas spędzili w domu dziecka. Znam nawet takie dzieci. Napewno ciężej jest dorosłym ludziomi dzieciom , które spędziły jakiś czas w domu dziecka, niżeli tym, którzy mięli kochające rodziny. Oni wszyscy doznali straty. Szczęście mają te dzieci, które znalazły adopcyjnych rodziców, którzy wychowali je w poczuciu bezpieczeństwa i miłości.

To długi temat i bardzo obszerny.

 

Zawsze na bazie poprawnych relacji rodziców z dzieckiem tworzą się poprawne relacje dziecka z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, Różnie to bywa. Moga mieć poprawne relacje z rówieśnikami i innymi ludźmi. Chodziło mi o to,że w większości przypadków jest tak,że gdy relacje z rodzicami są na zadowalającym poziomie, dziecko podczas dorastania miało zaspokojone potrzeby charakterystyczne dla danego wieku rozwojowego, to w przyszłości nie boryka się z zaburzeniami. I jest to udowodnione naukowo.Proszę odnieść się do odpowiedniej literatury.

 

Ale zauważ, że dzieci dziedziczą też DNA, więc jak stwierdzisz że problemem ojca Mateusza jest jego relacja z rodzicami która normalna nie jest bo jego matka ma schizofrenie a nie DNA które po niej odziedziczył? Wśród bliźniaków jednojajowych wychowywanych w różnych rodzinach korelacja między ich chorobami psychicznymi jest bardzo wysoka.

 

Znam ludzi, którzy jakiś czas spędzili w domu dziecka. Znam nawet takie dzieci. Napewno ciężej jest dorosłym ludziomi dzieciom , które spędziły jakiś czas w domu dziecka, niżeli tym, którzy mięli kochające rodziny. Oni wszyscy doznali straty. Szczęście mają te dzieci, które znalazły adopcyjnych rodziców, którzy wychowali je w poczuciu bezpieczeństwa i miłości.

To długi temat i bardzo obszerny.

 

To że lepiej miały dzieci które się wychowywały w normalnych rodzinach to jest oczywiste.

 

Ale skąd wiesz, że np dla Braku uczuć stworzenie dobrych kontaktów z matka i ciotką jest osiągalne a nie tylko by spowodowało więcej problemów nisz odseparowanie się od nich i zgodnie z Polską tradycją udawanie że wszystko jest dobrze w święta? Szczególnie ciotki, czytałaś w ogóle co ona robiła?

 

Zawsze na bazie poprawnych relacji rodziców z dzieckiem tworzą się poprawne relacje dziecka z ludźmi.

 

A skąd wiesz że dziecko nie mogło mieć poprawnych relacji ze względu na swoją chorobę psychiczną? Jak jest normalne dziecko to jest najbardziej prawdopodobne że będzie miało normalne relacje z rodzicami, z tego nie wynika tyle rzeczy ile z tego wywnioskowałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo z glupkami tak jest ze byle co lykna i geby zamkna a z prawdy zrobia ambaras i ci tylko zaszkodza swoimi durnymi radami.

może przestałbyś obrażać ludzi, którzy Ci nie odpowiadają? wszyscy, którzy mają coś nie tak są głupkami wg Ciebie. :roll:

Jeszcze jeden taki tekst i się pożegnasz z forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może przestałbyś obrażać ludzi, którzy Ci nie odpowiadają? wszyscy, którzy mają coś nie tak są głupkami wg Ciebie. :roll:

Jeszcze jeden taki tekst i się pożegnasz z forum.

Ale Jemu chyba chodziło o moją Mamę i Ciotkę, a nie o ludzi z zburzeniami psychicznymi. Tak, że chyba można cofnąć to ostrzeżenie.

Widzę, że forum się podzieliło między zwolenników biologii i zwolenników psychologi,a ja myślę, że u mnie prawda leży po środku.

 

Coaxil, to ja pisała Badziak - która mi ten lek wymyśliła - SSRE - zmniejsza ilość serotoniny w szczelinie synaptycznej i nieznacznie działa na dopaminę (chyba zwiększa). Ma więc działanie przeciwne do SSRI.Mi uczuć nie wrócił, aczkolwiek coś tam czuję, mam lepszy kontakt z rzeczywistością, w jakimś stopniu chce mi się żyć i znacząco mneij mam myśli samobójczych. I otoczenie też mi mówi, że mi się poprawiło. Trzeba brać 3 razy dziennie, bo nie ma tabletek o przedłużonym uwalnianiu.Ogólnie uchodzi za słaby lek, ale mi akurat pomógł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że forum się podzieliło między zwolenników biologii i zwolenników psychologi,a ja myślę, że u mnie prawda leży po środku.

 

Ja myślę, że to zależy od konkretnego przypadku w jednym morze być głownie biologia, w innym sytuacji życiowych.

 

U mnie ja tych sytuacji życiowych nie widzę, moje relacje z rodzicami można uznać za nienormalne bo nie ma uczuć do moim rodziców które normalna osoba by miała, ale to wynika z tego że ich w ogóle nie mam, moi rodzice wychowali przede mną dwóch normalnych ludzi i nie pamiętam żeby mnie źle wychowywali czy traktowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, a miałeś robione kiedyś testy neuropsychologiczne? Bo nie chcę się stawiać w roli eksperta, ale to co piszesz kojarzy się z encefalopatią....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, Możemy sobie tak gdybać i gdybać...... Co by było gdyby........?

Nie uważam się za kompetentną osobę, chciałam doradzić.

Proszę nie dbieraj tego co piszę dosłownie cytując słowa. Uważam,że należy wybrać się zarówno do psychiatry i do psychologa/psychoterapeuty, a nie samemu snuć domysły i się diagnozować, jak większosć z Was to tu czyni: "mam to, nie mam tego, chyba mam schizofrenię, albo jeszcze coś innego...........".

Należy wyjaśnić podłoże zaburzenia/choroby od wszystkich możliwych stron, biorąc pod uwagę wszystkie możliwe czynniki, ale pod kontrolą specjalisty!!!!!! Żeby nie upierać się tylko przy podłożu biologicznym.

Gdyby wszyscy tak gdybali, .................dopowiedz sobie sam.

Powodzenia życzę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie znów gorzej...nie wyspałam się kolejną noc, a dodatkowo po olanzapinie jestem zmulona i nie poszłam do pracy...zaraz jadę do przychodni po zwolnienie...obawiam się, że mnie w końcu z pracy wyrzucą:( obudzilam się z kompletna depresją i myślami samobójczymi znowu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei wczoraj sie polozylem o 23 i nie moglem zasnac chyba do 1 albo 2. Mialem jakies takie przeblyski swiadomosci, ciezko to opisac. Ale z dystansu jakos na siebie spojrzalem i stwierdzilem, ze czuje sie jakb kierowala mna jakas druga osoba. Tzn. ja jestem tylko obserwatorem, a wykonuje wszystko ktos inny, tez ja, ale 'zly'. Ze ja 'prawdziwy' nie mam w ogole dostepu do zycia, tylko daje sie sterowac caly czas. I probowalem jakos wylaczyc to ja, ktore mnie prowadzi, ale tylko mnie glowa zaczela bolec i zmeczylem sie. Taki napor w glowie czulem. Rozplakalem sie pozniej, nie jakos bardzo, tak sobie pochlipalem, ale zadnej ulgi mi to nie dalo. W koncu zaprzestalem tej 'walki' ze soba i zasnalem wreszcie. Dziwne to wszystko. Nie chce tutaj nikogo w blad wprowadzac, ze mam jakas osobowsc dysocjcyjna, tylko po prostu chcialem to jakos obrazowo przedstawic. Ten 'zly' ja to jakby moja racjonalna strona, a ja ktory jest wylaczony, obserwuje, to emocje. Chyba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, a miałeś robione kiedyś testy neuropsychologiczne? Bo nie chcę się stawiać w roli eksperta, ale to co piszesz kojarzy się z encefalopatią....

 

Nie, ale czytałem o tych chorobach i żadna do mnie nie pasuje, tak naprawdę to osobowość schizoidalna dosyć dobrze mnie opisuje i to, że schizoid nie odczuwa takich emocji jak miłość jest opisane w tym zaburzeniu.

 

Może sobie EEG głowy zrobię co mi psychiatra proponował ale jakoś w końcu tego nie zrobiłem, a te testy są online do zrobienia czy wymagają neurologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymagają psychologa i niektóre specjalnego komputera. Najwięcej chyba mówi taki test przerysowywania figur geometrycznych ( mogę sprawdzić jak on się nazywa) - on wskazuje czy są uszkodzenia CUN.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie. Ja mowilem osobowosc dysocjacyjna, czyli inaczej mowiac rozdwojenie jazni. Ze na pewno go nie mam. Tam jest tak, ze jedna osobowsc przejmuje stery, a druga jest czesto uspiona i nawet nie pamieta, co robila ta pierwsza. Mi chodzi o to, ze ja czuje, ze gdybym mial uczucia, to zachowywalbym sie inaczej itd. itp., ale nie potrafie. I prowadzi mnie przez zycie moja racjonalna strona, a ta ktora miala dostep do emocji jest gdzies zamknieta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się pochwalę, że czytam. To pochwalenie się brzmi głupawo,bo byłam osobą, która uwielbiałą się uczuć, pochłaniała wiedzę i książki tonami...a przez ostatni rok tragedia...ale w weekend zachciało mi się przeczytać 2 artykuły, a teraz czytam "uratuj mnie" - książkę o ozaburzeniach osobowości i nawet jakoś tam mnie wciąga, co jest generalnie problemem jak się mało czuje. Wiem, ze to mizerne postępy jak na osobę, która zaczęła robić doktorat, ale zawsze coś na plus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kazdy postep jest dobry. Ja niestety obecnie ine czuje zadnego. Jakos dziwnie sie czuje... Dokladnie tak jak pare miesiecy temu - chce siedziec na forum i tylko czytac o chorobach i zaburzeniach, na nic innego nie mam ochoty. Nie wierze, ze to mi przyniesie odpowiedzi jakies, ale jakos do niczego innego nie mam sily. :(

 

Chcialbym sobie umrzec, tak spokojnie, gdzies poza tym swiatem, ktorym cieszylem sie zaledwie chwile, a pozniej tylko meczylem nim przez wiele lat. Nie jest to silne pragnienie smierci, raczej spokoju - a tym mi sie w tej chwili wydaje smierc. To dziwne, bo czasem mam tak, ze mysle sobie, ze smierc jest przerazajaca i wyparuje, znikne z tego swiata TAK NAPRAWDE znikne, ja jako osoba, a innym razem nie mysle o tym aspekcie smierci, tej pustce i nicosci, tylko o przyjemnej ciszy, spokoju jaki mnie po niej czeka.

 

-- 10 maja 2011, 19:41 --

 

Heh, wlasnie sobie poczytalem pierwsze strony tego tematu. W kolko gadamy o tym samym przez 172 strony. Smiesznie...

Zaraz na poczatku znalazlem tam link do tematu miko84 na temat Ropinirolu - agonisty dopaminy. To co on opisywal, to dokladnie to czego mi brakuje, jak chcialbym sie czuc bedac zdrowym. Czy ktos z was tego probowal? A jesli tak to jak w ogole dostac recepte na lek na Parkinsona? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co słychać u magica ? To chyba już z miesiąc jak zaczął pobyt w szpitalu, oby go jakoś rozsadnie zdiagnozowali, bo się strasznie mordował z tym swoim stanem.

Ja cały czas walczę na terapii, choć jest czasem ciężko, ale się nie poddaję i nadal chodzę. Od wczoraj lekarz wprowadził do mojego leczenia nowy lek, chodzi o Sulpiryd. Spróbuję go przyjmować przez miesiąc i zobaczę jakie będą efekty. Na razie nie odczuwam żadnych zmian, ale nie ma się co dziwić jak dopiero zacząłem to przyjmować i to w dawce 100 mg, którą od jutra mam zwiększyć do 200 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to super, moze sie cos zmieni. Ja jeszcze nie rozmawialem z moim psychoterapeuta na temat grupowej, bo nie moglem ostatnio sie stawic na wizyte i umowilismy sie doiero na za tydzien. Wtedy porusze z nim ten temat.

Tylko nawet jak tak, to sa jakies kwalifikacje, a po drodze sesja, w wakacje moze bede rozwozil gazety w Norwegii. Czasu nie bedzie na te terapie. :/

Magic juz dawno powinien to zrobic, chociaz rozumiem go, w tym stanie ciezko znalezc motywacje, nawet jesli ktos nam pomaga.

 

Sulpiryd to chyba jakas 'gorsza' wersja amisulpirydu, ktorym jest Solian, wiec widze, ze tez zmierzasz w te strone. Moze to faktycznie jest odpowiedz na te stany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, wlasnie sobie poczytalem pierwsze strony tego tematu. W kolko gadamy o tym samym przez 172 strony. Smiesznie... Zaraz na poczatku znalazlem tam link do tematu miko84 na temat Ropinirolu - agonisty dopaminy. To co on opisywal, to dokladnie to czego mi brakuje, jak chcialbym sie czuc bedac zdrowym. Czy ktos z was tego probowal? A jesli tak to jak w ogole dostac recepte na lek na Parkinsona? :/

 

Ja zacząłem parę dni temu, a dostałem bo zaproponowałem go psychiatrze, jest parę badań w którym był skuteczny w leczeniu apatii i anhedonii, poza tym teoretycznie ma on jakiś sens, zaczyna działać szybko, albo wcale i ma mało skutków ubocznych. Poczytał o tym leku i przepisał mi go na następnej wizycie. Co do Parkinsona to co z tego przecież chodzi o to co on robi , jest on też używany do leczenia RLS, poza tym nie będziesz go brał w dawce w której służy on leczeniu parkinsona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja oczywiscie o tym wiem, tylko pytanie jak przekonac psychiatre do tego. Twoj widze, ze byl bardzo tolerancyjny, bo Ci u ktorych ja bylem, to podejrzewam, ze nie beda chcieli o tym slyszec. Ale nie bede teraz przesadzal, moze sie myle. Spytam sie babki w kazdym razie jak mi sie skonczy ten Escitill. To lexapr0 i to gowno nic mi nie pomagaja, poza tym ze nie mam juz stanow lekowych. Totalnie nie dzialaja na objawy, ktore mi najbardziej przeszkadzaja i watpie, ze zaczna. Jestem pewien na jakies 98%, ze problemem u mnie nie jest serotonina, ale przemow lekarzowi do rozsadku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od jakichs 7-10 dni czuję nieustanne wkurzenie na wszystko, by nie powiedzieć gorzej, aż chciałoby się przkląć....czy to moze byc po coaxilu?

Wczoraj wzięłam zgodnie z zaleceniem lekarki imowan na sen, ale nie mogłam zasnąć, spałam tylko pól nocy...była u mnie mama, bo prosiłam, żeby pierwszą noc nowego leku spała u mnie, bo po tym leku można nieświadomie robić różne rzeczy...no i Mama mnie obudziła o 8.30...nie wiem czemu, jestem totalnie, totalnie wkurzona na Nią, wygarnęłam Jej co myślę...ona ma obsesję na tym punkcie, że o 9.00 trzeba wstawać...a mnie obudziła o 8.30 mówiąc, że jest 9.00...wygarnęłam Jej co myślę, trzasnęłam drzwoami i więcej gadać nie chciałam...pojechała sobie sama do domu...wiedziała, że znalazałam się na L4 z powodu niewyspania, wiedziała, że mimo tego stanu mam kupę projektów do robienia, a mimo tego mnie obudziła o 8.30...świństwo...przez chwilę poczułam nawet nienawiść... to dziwne, że negatywne uczucia czasem jestem w stanie poczuć, a miłośc to raczej tlyko rozumowo...czasem, baaaardzo rzadko coś mi się jak zza grobu przypomni...

Boże, jak bym się chciała wyspać i raz kiedyś obudzić wypoczęta....jstem nadal wściekła na matkę...i nie wiwm czy ma przedłużać zwolnienie czy nie...w ogóle żyć mi się nie chce, ale to już wiecie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć :

"Ja raz miałam akatyzję, która trwała 3-4 mc-e to był koszmar. Tez wszystko robilam na stojaco, nie mogłam usiąść. To wlasnie po rispolepcie lub sulpirydzie.

Przedtem mialam jeszcze 2 razy akatyzję i byla ona chyba bardziej drmatyczna,niz u Ciebie, Topielico. Walsnie po solianie i potem drugi raz po abilify. Ja nie moglam godziny wytrzymac.Rozsadzal mnie takie koszmarny wewnętrzny niepokój, musiałam chodzić bez przerwy, a to i tak nie pomagało. Człowiek chce umrzeć, byle to się skonczylo."

 

Trafiłam teraz na tę wypowiedź przez google, bo szukałam akatyzji i rispoleptu. Chyba dokładnie wiem, co przeżywałaś, tez tak miałam, chodzenie, niepokój i udręka w której chce się umrzeć. Mam pytanie, czy miałaś nawroty bez brania neuroleptyków i jak szybko odstawili Ci rispolept? Miałaś 3 mce po odstawieniu już? Dla mnie to ważne, bo podejrzewam, że też miałam to dziadostwo po ripsolepcie, a to by upraszczało sprawę, bo przez to pobudzenie ruchowe ciągle się zastanawawiam, czy nie miałam jakichś schizo, choć lekarze mówią, że raczej nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludziska jezdem na przepustce !!!sporo sie wydarzyło widze...

 

cóż moge powiedzieć...pomogli mi troche odzyskałęm małe emocje ale takze niepokój i lęki...

 

klinika super i oddział polecam oddziały zaburzeń afektywnych tu w poznaniu są prawdziwi profesjonaliści...

 

wczoraj w dokłądny msc pobytu miałem konsylium lekarskie...i disgnoza jest taka że mam zaburzenia nastroju ale ze nie do konca z osobowosći jednal dlateggo mój pobyt w krakowie był bezsensu na tamten moment bez leków...

 

wogóle po dwóch tygodniach zaczełem brac leki wellburtin 4 dni dobry lek ale nie dal mnie niestety...ciśnienie miałem 170 na 120 i mi odstawili jednak...

 

obecnie biore moklar 600mg ,tritico na sen 100 mg i lamitrin 25 mg ale bedzie rosła dawka jeszcze...

w poniedziałek rano wracam pewnie z msc około będe jeszcze i poszpitalu dawają max msc chorobowego...

 

maja jeszcze wahania z konkretna dianozą bo są jednak trudnosci diagnostyczne pewne objawy fakty sie im nie zgadzają

ale przemaglowali mnie tam niemiłosiernie testy rozmowy codzienne z psycholgiem psychiatrą studentami profesorem szefem całej kliniki

 

zebrałem wszystkie materiały i historie ze wszystkich poradni rodzina gadała 2 godziny wywiad...powiedziałem wszystko i nawet więcej ,.,.

 

żałuje tylko że nie widziałem że taki oddział istnieje :(prędzej już powinienem być w 2005 roku to byłem tal ale na ogólnym i dupa nic nie pomogli...nieważne

 

co chcecie wiedzieć pisać tu wekend jestem ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×