Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie nie wiem co robić...napisalam do Pznania maila opisując swój przypadek z pytaiem jak się tam do nich dostać. Gadałam z rodzicami, oni są przeciwni, ale nie sposób nie przyznać ich argumentom słuszności jakiejś...bo mój prypadek jest inny od Magica... on przez te wszystkie lata nie brał leków, tam mu dali dość lekkie w simie leki i mu pomogły...u mnie jest inaczej, ja - tak jak napisałam - brałam z 20-30 różnych leków i nie działały na mnie. Teraz od kilku dni biorę ten fluanksol. Trudno oczekiwać, że pójdę do Poznania i tam znajdą cudowny lek. Nie wiem tak naprawdę czego bym się po nich spodziewała. Obawiam się, że moi rodzice mogą mieć rację, że będzie to po porstu 9-ty szpital w moim życiu, który nic nie wniesie. Jedyne, co by to mogło dać, to - że by tak jak w przypadku Magica zmienili diagznozę. Nie wiem już co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idz, idz. To jest szpital, ktory jest od takich przypadkow. Nie masz nic do stracenia. Masz prace, ale to naprawde jest NIC w porownaniu z tym, co jeszcze mozesz stracic dalej w tym tkwiac. Nie zyj mysla o tym, co teraz, tylko co zrobisz w przyszlosci. Postaw na szali te opcje: Teraz zachowasz prace, ale co Ci to pozniej da, skoro w miedzyczasie zostaniesz wykonczona cierpieniem. Albo teraz sie wylecze, bedzie ciezko, bedzie mi ktos musial pomoc, ale pozniej bede zdrowa i bede mogla sie odwdzieczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NO tak, ale pozostaje pytanie jaki jeszcze nowy lek mogą mi tam wymyśleć? BO ja brałam prawie wszystkie. Pozostaje pytanie co może dać szpital.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, a myślałaś nad elektrowstrząsami, stymulacją magnetyczną mózgu albo stymulacją nerwu błędnego? W sobotę na TVP był program dokumentalny Elektryzujący Mózg (Izrael, 2010) o stymulacji magnetycznej i bardzo zachwalali. Polecam obejrzeć jeśli jest dostępny gdzieś w internecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chciała elektrowstrządy, ale wszyscy myslą, że ja przesadzam i nie chcą mi ich zrobić... W tej chwili mnie roznosi...fluanksol chyba wzmaga lęk... jestem w pracy, ine rozbiłam nic, nie moge siedzieć, wstaję i chodze, ryczę, moja lekarka mnie olewa. Myslę o tym, zeby się zabic i boje sie piekla. Chcialabym pojsc gdzies indziej do szpitala gdzie by na mnie nie patrzyli przez pryzmat mojej ciotki i w ogole. Tu mnie wszyscy olewaja, bo mowia, ze to zaburzenia osobowosci itd. Jezu jakei ja czuje cierpienie. I najgorsze - znalazlam stare maile, przeanalizowalam datam i to straszne napiecie, niepokoj, akatyzja, ktore trzymalo mnie tyle miesiecy zaczelo sie od rispoleptu. I cierpienie tez wtedy mniej wiecej. Wiec umieram ze strachu, ze rispolept mi cos uszkodzil i ze tak juz bedzie zawsze..Jezuuuuuuuuuuuuu....i znow jęcze na glos i mam ochote wyrywac wlosy z glowy....juz tak bylo przez kilka miesiecy w zeszlym roku....wiem, ze to straszne, pewnie nie mozecie tego czytac...a bylam wesolą normalną, kochającą dziewczyną cieszącą się ciuchami, kwiatami, seksualnoscią, zaczelam doktorat....Jezuuuuuuuuu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Braku uczuć, zmykaj się leczyć, i tak już nie dajesz rady w pracy. I nie myśl, czego oczekujesz od leczenia, jak byś wiedziała, jak sobie pomóc, to byś go nie potrzebowała, zaufaj, że specjaliści szybciej dojdą, co z tym wszystkim zrobić, niż Ty sama wertując internet.

Uwierz, brałam rispolept dwa razy w życiu, miałam kilka razy akatyzję, raz nawroty ciągnęły się miesiącami, też czułam straszną udrękę, nie mogłam siedzieć ani leżeć, myślałam, żeby się zabić. I też przechodziłam przez totalne zobojętnienie, wydawało mi się, że nie mam żadnych ludzkich uczuć, smaku życia, muzyki, radości, bólu, czegokolwiek. Po rispolepcie byłam w piekle. I WSZYSTKO było odwracalne. Te zmiany nie są na stałe. Musisz przetrzymać, choć wiem, że jest skrajnie ciężko. Ale będzie poprawa.

 

-- 23 maja 2011, 17:14 --

 

PS Na mój niepokój ruchowy najlepiej działa ketrel i pernazyna, może w tym też jesteśmy podobne? Choć to marny argument dla lekarzy, ale jakbyś miała jakiś wybór, to bierz, przetestowałam większość leków i te dwa dają radę. Raz miałam kombinację obu, po kolejnym nawrocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JEzu....nie wiedziałam, że akatyzja może mieć nawroty...ja teraz mam zapisany ten fluanksol, który mi zapisał dr Roś...ale umieram ze strachu przez akatyzją...jak myślisz Refren, brać go? Czy zrezygnować? Mój zanik uczuć i depresja trwają już prawie 3 lata...ja nie wiem co ma mi pomóc? Czy myślisz ze tu bardzie pomagają leki czy psychoterapia? Proszę odpisz Refren co myślisz, bo Twoje posty są dla mnie bardzo cenne..

 

-- 23 maja 2011, 17:21 --

 

Refren, a Ty myślisz, że to zobojętnienie wywołał Ci rispolept? Czy on miał na to pomóc?

 

-- 23 maja 2011, 20:47 --

 

CHyba raczej zrezygnuję z tego fluanksolu...może nigdy nie odzyskam uczuć, ale to co piszesz Refren o akatyzji mnie poraża...zwłaszcza, że sama przez to przeszłam...ciocia psychiatra też mi doardza brać typowe leki przecidepresyjne..choć uczuć pewnie nigdy na tym nie odzyskam...

Napisz jeszcze Refren proszę jak to było ze wzmocnieniem przeżywania po sulpirydzie? Bo nie pierwsza o tym piszesz...w jakiej dawce brałaś? Czy po sulpirydzie nie miałaś akatyzji?

 

Ja się zdobyłam na zerwanie z moim chłopakiem. Nasz "związek" odkąd straciłam uczucia to była farsa. Totalne zmuszanie się. Na dodatek nawet rozumowo nie miałam poczucia, że chcę z kimkolwiek być. Nie wiem co będzie dalej, przeraża mnie to, ale wiem, że postąpiłam uczciwie i w końcu jestem z siebie w jakimś stopniu dumna. Oczywiście zawiodłam babcię, mamę i wszystkich, którzy chcieli, żebyśmy się hajtnęli i mieli dzieci, ale przecież nie mogłam unieszczęśliwić nas oboje i nasze dzieci wychodząc za mąż bez miłości...nawet jeśli brak miłości był spowodowany czynnikami zewnętrznymi...i tak za długo to oszukiwanie się trwało...obawiam się, że nawet jak wyjdę z depresji, to nigdy już nie będę przeżywać tak fajnie głęboko jak kiedyś. Teraz jest wieczór i jest mi jak zwykle trochę lepiej, ale zapewne nazaujtrz znów zacznie się straszne cierpienie...co ciekawe po zerwaniu poszliśmy z M na długi spacer i poczułam przy tym trochę przyjemności...nie było to oczywiście takie jak dawniej jak przeżywałam świat całą sobą, ale było pzyjemnie...ostatnio codzień chodzę na spacer wieczorem i jest mi przyjemnie...ale jak tylko wracam do pustego mieszkania to pustka w duszy i bezsens wraca... w każdym razie widać jest możliwe jakieś minimalne odblokowanie - może jednak rispolept nie uszkodził mi czegoś na trwałe?

Refren bardzo czekam na odpowiedź na moje pytania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jebe, żal i ból mnie ogarnia. Ból egzystencjalny, dźwigam na sobie ciężar błędów mych przyjaciół i umieram. Altruizm mnie kiedyś zabije. Bycie aniołem stróżem to niewdzięczne i ciężkie zadanie. Że też muszę patrzeć na tyle żałości i cierpienia. Moje istnienie to droga przez mękę, a dzieje się tak po to by inni mogli żyć i się cieszyć. Na koniec zostanę zapomniany i znienawidzony. Prawdziwe męczeństwo to umrzeć drogą naturalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jebe, żal i ból mnie ogarnia. Ból egzystencjalny, dźwigam na sobie ciężar błędów mych przyjaciół i umieram. Altruizm mnie kiedyś zabije. Bycie aniołem stróżem to niewdzięczne i ciężkie zadanie. Że też muszę patrzeć na tyle żałości i cierpienia. Moje istnienie to droga przez mękę, a dzieje się tak po to by inni mogli żyć i się cieszyć. Na koniec zostanę zapomniany i znienawidzony. Prawdziwe męczeństwo to umrzeć drogą naturalną.

Adi...co się dzieje?Co się stało?

Zaniepokoiłam się...... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jebe, żal i ból mnie ogarnia. Ból egzystencjalny, dźwigam na sobie ciężar błędów mych przyjaciół i umieram. Altruizm mnie kiedyś zabije. Bycie aniołem stróżem to niewdzięczne i ciężkie zadanie. Że też muszę patrzeć na tyle żałości i cierpienia. Moje istnienie to droga przez mękę, a dzieje się tak po to by inni mogli żyć i się cieszyć. Na koniec zostanę zapomniany i znienawidzony. Prawdziwe męczeństwo to umrzeć drogą naturalną.

Pierwsze co pomyślałam, że Ty przecież masz mnóstwo uczuć dla innych. Może masz anhedonię, ale uczucia dla innych to Ty masz...zazdroszczę...

Moje istnienie to droga przez mękę, a dzieje się tak po to by inni mogli żyć i się cieszyć. Na koniec zostanę zapomniany i znienawidzony.

Takie myślenie chyba by sie nadawało na terapię...

Prawdziwe męczeństwo to umrzeć drogą naturalną.

JA też tak czuję. Ty przynajmniej wiesz czym się dołujesz, a ja czuję biologiczne cierpienie jakby bez powodu...

Jak coś się dzieje Korat, to dzwoń do mnie na komórkę...pocieszę jak będę umiała...ja straciłam numer do CIebie, bo popsuła mi się opprzednia komórka.

Refren - czekam na odpowiedź na moje pytania.

Dziś się dowiedziałam, że moja ciocia opowiada róznym lekarzom, którzy mnie nie leczą - o moim stanie.Skandal

 

-- 24 maja 2011, 12:38 --

 

Ja już nie wytrzymuję. Moje cierpienie jest głównie fizyczne, czuję się wyczerpana, a spać nie mogę i do tego psychiczne, że nie odczuwam uczuć i czuję 100% anheodnię.JEzu, jak bardzo ja bym chciała umrzeć. Nie wiem czy bym poszła do piekła...ja nie mam siły, na nic nie mam siły....fluanksolu dziś nie wzięłam. Boję się akatyzji. W ogóle jest niemożliwe, żebym brała dawki zalecone przez dr Rosia. Lęk przed akatyzją mnie paraliżuje.Więc pewnie będę się tak męczyć do końca życia...

 

-- 24 maja 2011, 17:06 --

 

Mama się wścieka na mnei za pomysł pójścia znów do szpitala...a co jest lepsze iść do szpitala i leżeć i jęczęć z bólu i myśleć o samobójstwie? Na przykład mam żal do siebie, że się tak bałam mamy, że przez kilka miesięcy nie poszlam do szpitala z akatyzją, mnie rozsadzał niepokój, miałam zaburzenia ruchowe, ciągle musiałam stać coś robić, albo zastygalam bez ruchu, niepokój mialam taki, że myslałam, że się zabiję, a Ona tlyko na mnie klrzyczała...jak raz już nie mogłam wytrzymać i zjadłam benzodiazepinę to się na mnie wydzierała, że mnie będzie bić batem....

Najgorsze, że przed rispoleptem twgo wszstkiego nie miałam....było ciężko, ale byłam normalna...jednoznacznie to wynika z dat maili, w których opisuję swój stan...a teraz tak się męczę już 1,5 roku od czasu tego rispoleptu...codzień gehenna...jak więc nie mysleć, że on coś uszkodził

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć:

Refren, a Ty myślisz, że to zobojętnienie wywołał Ci rispolept? Czy on miał na to pomóc?

 

Nie, myślę że rispolept był tylko gwoździem do trumny : potworne lęki i niepokój. Tuż przed pierwszym pójściem do szpitala łykałam ripolept i do tego sulpiryd jednocześnie no i w efekcie zrobiło się piekło, do tego lęk, że mam schizofrenię i że zawalam studia (był maj, wszystkie zaliczenia...)Myślę, że uczucia zanikły od tych wszystkich skrajnych przeżyć, cierpienia, silnego lęku, potem czarnych myśli. Tak, jakby w pewnym momencie przepaliła się żarówka. Może leki też trochę je stłumiły, bo wtedy ciągle dostawałam "dawki uderzeniowe" kolejnych, ciągłe zmiany - to mogło dodatkowo rozwalić chemię w mózgu. Ale nic się nie uszkodziło nieodwracalnie.

Z tego co piszesz bije depresją po oczach - depresja skrajnie rozwala chemię w mózgu i od tego zanika smak uczuć.

 

 

 

brak uczuć: ...obawiam się, że nawet jak wyjdę z depresji, to nigdy już nie będę przeżywać tak fajnie głęboko jak kiedyś.

 

Też się tego bałam. Później przyszło uczucie, które ciągnęło mnie do głębokich przeżyć i wszystko się odradzało.

Kiedy minął najgorszy okres, nauczyłam się powolutku być znowu źródłem tego, co przeżywam i czuję, to znaczy wszystko ostatecznie zależy od tego, co mamy w głowie i w duszy, a tego nie można uszkodzić. Można mieć to zaburzone, ale da się przebić przez obojętność i na nowo się nauczyć "wytwarzać" odczucia. To jak rehabilitacja, gdy człowiek na nowo uczy się chodzić. Ale tego się nie zrobi w ciężkim załamaniu, jeżeli znowu będzie tak źle jak było, to nie warto się bronić przed szpitalem, bo w udręce i tak się nie da żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostalam 2 skierowanian do szpiatala : jedno do pryatnej kliniki Gizinskich w Bydgoszczy (kontrakt na NFZ), drugie do prof. Rybakowskiego do Poznania gdzie jest magic. Tam w tym drugim jest szansa na leczenie elektorwstrząsami. Nie wiem na co się zdecydować, ale na coś muszę. Moja udręka sięga granic. Powiedziałam mojemu tacie. Jakoś to przyjął, choć oni sa przeciwni szpitalom. Moja mama mnie pewnie będzie gnębić tyogodnisami żebym tam nie szła.Siostrę i tak nie obchodze.Pracę stracę na pewno. ALe ja już znowu i tak nie jestem w stanie pracować. Znajdę się znów na utrzymaniu rodziców i to będzie horror.

 

-- 25 maja 2011, 08:36 --

 

Refren, ale co było pierwsze - zanik uczuć czy rispolept? Bo u mnie zanik uczuć, a rispolept tylko pogorszył stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No Poznań jest na NFZ. Kosztować mnie będzie to, że stracę pracę. Udałom mi się rozmawiać z samym prof. Rybakowskim. Powedział, że bardzo możliwe, że zastosują mi elektrowstrząsy. Nie wiem czy bardziej się cieszę, że może coś się poprawi, czy bardziej się boję, że stane się rośliną. Czy to możliwe żeby po elektrowstrząsach stać się rośliną? Z tego co czytalam w powikłaniach jest śmierć, uszkodzenia mieśnie sercowego i oczywiście zaburzenia pamięci. O tym słyszałam już dawno, że po elektrowstrząsach człowiek traci pamięć i nie wie kim jest. ZAZWYCZAJ jest to przemijające. Boję się? Cieszę się? Nie wiem.

 

-- 25 maja 2011, 08:58 --

 

Aha, no i czy ktoś się orientuje czynna L4 mogę mnie wywalić z pracy? Bo mam zapowiedziane, że jak jeszcze raz pójdę się L4 (chodze ciągle) to mnie na pewno wywalą...a ja mam tak lekką pracę, że drugiej takiej nie znajdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do L4, to nie mam pojecia. Ale doradzam Ci jechac do Poznania. Skoro tam przynajmniej nie stronia od roznych metod. Bedziesz miala poczucie, ze sprobowalas wszystkiego przynajmniej. A magic mowil, ze cos tam ruszylo w nim. Warto sprobowac. Przeciez nie jest powiedziane, ze dostaniesz elektrowstrzasy. A nawet jak tak, to ten zabieg jest duzo bezpieczniejszy niz kiedys. Pamiec mozna tracic, ale tylko czasowo, na pewno osobowosci Ci nie wymaze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, a czym się zajmujesz zawodowo? Próbuj czego się da. Większość psychotropów przerobiłaś, na psychoterapię chodzisz, powinnaś chwytać czego się da, póki jesteś młoda i całe życie masz jeszcze przed Tobą. Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam kiedyś elektrowstrząsy, zaniki pamięci to tylko takie ogólne rozkojarzenie, zapomina się o jakichś drobiazgach typu "co robiłam wczoraj po obiedzie" i "gdzie ja to położyłam", a nie że jakieś wymazanie pamięci, niewiedza kim się jest itp. Poza tym wszystko jest normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, za dużo filmów :D - To nie krzesło elektryczne.

elektrowstrżasy są przeprowadzana całkowicie bezpiecznym napięciem i natezeniem ..... równie ważna jest tez częstotliwośc sameych impulsów elektrycznych.

Nie staniesz sie ani roślina ani nie stracisz pamięci. ..... jedyne ryzyko to jak masz słabe serce czy korzystasz z rozrusznika. No ale to juz lekarze będa najlepiej wiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam je z powodu nawrotów potwornego niepokoju ruchowego, jednocześnie dostałam nowe leki i pomogło, tzn uspokoiłam się wreszcie na stałe, przestałam biegać całymi dniami i się męczyć. To było po pół roku bezskutecznego leczenia szpitalnego. Nie miało to związku z zobojętnieniem, które przechodziłam trzy lata wcześniej. Z tego co mi mówiono, elektrowstrząsy się stosuje m.in przy uporczywych depresjach, gdy nie działają leki. Czasem jest tak, że leki, które wcześniej działały za słabo, po elektro wzmacniają swoje działanie i udaje się odbić od dołka. Ale najpierw stosuje się inne metody, a dopiero, gdy nic nie pomaga przez długi czas, a pacjent bardzo się męczy próbuje się elektrowstrząsów. Druga dziewczyna, która też je miała robione, była pół roku w szpitalu i wciąż miała ciężkie nawroty i myśli samobójcze. Ponieważ u mnie zaczęły działać leki, miałam tylko jedną serię, czyli 3 elektorwstrząsy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myśleliście nigdy, żeby skończyć życie, ale przed tym żyć na maksa? Dosłownie na maksa. Wychodzę z domu, obrabowuje bank/sklep cokolwiek, kradnę zajebiste auto i popijając browara jadę 200 km/h po jakieś polnej drodze. Biorę największy kredyt jaki mogę i oddaje całą kasę jaką miałem, jakiemuś bezdomnemu każąc mu żyć pożądanie. Potem wchodzę na szczyt pałacu kultury w koszulce "kocham życie" i skaczę z uśmiechem na twarzy. Wiem,że pewnie by się nie udało ale co tam. Zresztą mam ostatnio pełno scenariuszy swojej spektakularnej śmierci. Wiem, że jestem nienormalny ale czego się spodziewaliście ? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myśleliście nigdy, żeby skończyć życie, ale przed tym żyć na maksa? Dosłownie na maksa. Wychodzę z domu, obrabowuje bank/sklep cokolwiek, kradnę zajebiste auto i popijając browara jadę 200 km/h po jakieś polnej drodze. Biorę największy kredyt jaki mogę i oddaje całą kasę jaką miałem, jakiemuś bezdomnemu każąc mu żyć pożądanie. Potem wchodzę na szczyt pałacu kultury w koszulce "kocham życie" i skaczę z uśmiechem na twarzy. Wiem,że pewnie by się nie udało ale co tam. Zresztą mam ostatnio pełno scenariuszy swojej spektakularnej śmierci. Wiem, że jestem nienormalny ale czego się spodziewaliście ? :D

Raczej nie miałam takich pomysłów. Raczej jest mi to obojetne w chwili gdy tak bardo cierpię.

 

Refren, to co piszesz napawa mnie optymizmem. Twój przypadek jest trochę podobny do mojego..A jakie Ty masz zaburzenia osobowości i czym sie one obiawaiają? W jakim szpitalu się leczyłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×