Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Faunik jesteś cudowny !!! Bardzo mi pomagasz, nawet nie wiesz jak bardzo :)

Nie zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że nie nadajesz się na przyjaciela.

Wręcz przeciwnie nadajesz się na wspaniałego, szczerego i serdecznego przyjaciela i taki też jesteś :) Dzięki że podejmujesz próbę wyciągnięcia mnie z tego bagna, jakim jest depresja...

Wiem że Ty bardzo dobrze mnie rozumiesz, więc jeszcez prościej mi wtedy pisać, po przeczytaniu Twojego posta, zrobiło mi się cieplej na serduszku i jakoś tak lepiej :)

Dzięki że jesteś :*

 

A co z wizytą u psychologa ,myślisz o tym

Myślałam o tym, ale jeszcze się nie zdecyduję.

łatwiej by było gdybym była pełnoletnia, a teraz jest troszkę trudniej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znowu sobie pojęcze ;)

Cholernie żle się czuje,nie dość,że deprecha to jeszcze mocne lęki,tym razem bardzo realne....zacząłem się bać,że moje życie będzie bez sensu zawsze....,dni zawsze te same,te same wykonywane czynności,obrażanie na szczeblu pracy,samotność-boję się tego....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech....Od początku tego roku szkolnego czuję straszny wstręt do szkoły :( Sama myśl o tym że muszę się tyle uczyć i jest tyle sprawdzianów coraz bardziej mnie przygnębia. Do tego zaczyna mnie denerwować moja klasa. Ciągłe śmiechy, robienie sobie jaj z kogoś, albo jakieś rozrabianie strasznie mnie denerwuje.Zupełnie mnie to nie śmieszy(inni się śmieją), a wydaje mi się to wręcz żałosne. Żeby ludzie w drugiej klasie liceum tak się zachowywali... Ech...

Słabe oceny wcale nie motywują mnie do nauki, na półrocze miałem 8 zagrożeń. Cóż jakoś z tego powychodziłem i na półrocze została wpisana "tylko" jedna jedynka(z matmy). Do tego już na ten drugi semestr dostałem z matmy dwie jedynki z prac klasowych. Nie wiem co jest. Chodziłem po wielu korepetytorach i naprawdę umiałem liczyć te zadania, a na pracy... Ech :evil: Robie jakieś strasznie głupie błędy np. myle plusy z minusem, zapomnianam o nawiasach. Za to wszystko tracę cenne punkty i na koniec zawsze dostaje 1. Jestem już kompletnie załamany przez tą szkołę, mam jej dosyć. Coraz częściej myśle o rzuceniu jej, tylko co ja będe robił? No właśnie w tym problem, że nic nie będe robił, tylko siedział w domu i się kompletnie dołował.... Choć teraz też się dołuje jak jestem w szkole. Jutro tzn dziś znowu muszę iść do szkoły i czuję wręcz obrzydzenie. Do tego jeszcze spr z lektury której nie przeczytałem, bo miałem takiego doła, że tylko leżałem na łóżku w pokoju przez jakiś tydzień :( ...

 

I tak źle i tak nie dobrze, już nie wiem co robić :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ech....Od początku tego roku szkolnego czuję straszny wstręt do szkoły Sama myśl o tym że muszę się tyle uczyć i jest tyle sprawdzianów coraz bardziej mnie przygnębia. Do tego zaczyna mnie denerwować moja klasa. Ciągłe śmiechy, robienie sobie jaj z kogoś, albo jakieś rozrabianie strasznie mnie denerwuje.Zupełnie mnie to nie śmieszy(inni się śmieją), a wydaje mi się to wręcz żałosne. Żeby ludzie w drugiej klasie liceum tak się zachowywali... Ech...

Słabe oceny wcale nie motywują mnie do nauki, na półrocze miałem 8 zagrożeń. Cóż jakoś z tego powychodziłem i na półrocze została wpisana "tylko" jedna jedynka(z matmy). Do tego już na ten drugi semestr dostałem z matmy dwie jedynki z prac klasowych. Nie wiem co jest. Chodziłem po wielu korepetytorach i naprawdę umiałem liczyć te zadania, a na pracy... Ech Robie jakieś strasznie głupie błędy np. myle plusy z minusem, zapomnianam o nawiasach. Za to wszystko tracę cenne punkty i na koniec zawsze dostaje 1. Jestem już kompletnie załamany przez tą szkołę, mam jej dosyć. Coraz częściej myśle o rzuceniu jej, tylko co ja będe robił? No właśnie w tym problem, że nic nie będe robił, tylko siedział w domu i się kompletnie dołował.... Choć teraz też się dołuje jak jestem w szkole. Jutro tzn dziś znowu muszę iść do szkoły i czuję wręcz obrzydzenie. Do tego jeszcze spr z lektury której nie przeczytałem, bo miałem takiego doła, że tylko leżałem na łóżku w pokoju przez jakiś tydzień ...

 

Ja miałem tak samo w liceum,głupia klasa,masa zagrożeń,klasówek w których popełniałem głupie błędy,lwktur nie czytałem,bo kiedy zaczynalem czytać to serce mnie bolało,ciągłe obrażanie przez kolegów z klasy,no i byłem,jestem nieśmiały i nie odzywałem się do nikogo i potem mnie dręczyli.Ale przeszłem dalej na studia i jutro egzaminy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonim jesli masz mozliwosc, sproboj spotkac sie ze swoim nauczycielem od matematyki poza lekcja. I popros go o maly test. Zrob zadanie przy nim, tak zeby mogl "zobaczyc" twoj tok myslowy przy jego rozwiazywaniu. Wtedy popelniane bledy maja mniejsze znaczenie, liczyc sie bedzie tylko to, ze zobaczy w jakis sposob rozumiesz te zadania. I inaczej bedzie pozniej podchodzil przy ocenianiu ciebie. Czasem najlepsza taktyka jest atak. No chyba, ze masz jakiegos niezyciowego nauczyciela...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej boli mnie to ,ze dzieja sie wspaniale rzeczy w okol mnie a ja ich nie twidze , wszystko jest jakies takie przez mgle ,ja juz mam dosyc tego ,to jest odebranie mi wszystkich wartosci kur.. ile kur.. mozna !czasami wydaje mi sie ze sam Jesus tyle sie nie wycierpial bo choc cierpial to wiedzial, ze w imie czegos to robi a ja za darmoche....?chociaz milowal lidzi a ja nawet nie wiem jak to sie robi!! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, a ja znów mam spadek formy! Dlaczego nic mnie już nie cieszy :(

Nie potrafię znaleźć sensu w swoim życiu i nawet najmniejsza porażka zmienia się u mnie w duży problem, z którym nie mogę sobie poradzić...

Mam już naprawdę wszystkiego dosyć, codzinnie mam samobójcze myśli i chce mi się płakać. Nie jest dobrze, a wokół siebie nie mam nikogo...

Pustka, samotność, bezradność i pragnienie żeby moje życie dobiegło już końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem najlepsza taktyka jest atak. No chyba, ze masz jakiegos niezyciowego nauczyciela...

 

Hmmm...jako że jestem w klasie matematycznej nauczycielka powiedziała, że najsłabsi sami muszą nadrobić materiał, a jak nie to może się pożegnać ze szkołą lub zmienić profil na podstawowy z matmy... " Z mniejszą klasą będzie się lepiej pracować" I tak w mojej klasie odpadło już 13 osób(było 36) Na inny profil nie pójdę, bo żaden przedmiot mi nie pasuje z większości ledwo na 2 wyciągam...

 

Ja miałem tak samo w liceum,głupia klasa,masa zagrożeń,klasówek w których popełniałem głupie błędy,lwktur nie czytałem,bo kiedy zaczynalem czytać to serce mnie bolało,ciągłe obrażanie przez kolegów z klasy,no i byłem,jestem nieśmiały i nie odzywałem się do nikogo i potem mnie dręczyli.Ale przeszłem dalej na studia i jutro egzaminy.

 

Ja nie daje się dręczyć, ale mam już dosyć ciągłej walki o przetrwanie. Wiem co to dręczenie. Miałem z tym problem w gimnazjum. Uraz psychiczny pozostał do dziś i chyba przez to tak nienawidzę szkoły. Niestety nie wiem z czym wiązać moją przyszłość i to jest też dla mnie problem, jestem w drugiej klasie LO i ciągle nie wiem co zdawać na maturze...

 

Może nie zawsze kieruje mną nieśmiałość co niechęć do niektórych zbyt aktywnych osób, które robią z siebie ciągle idiotów i ich to cieszy, mało tego, oni są jeszcze lubiani...Jak można lubić takich pajaców... :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A pomarudze sobie - co mi tam. Odzwyczaiłam się od marudzenia "w realu" i wszyscy myslą że ja to taka wesoła i usmiechnięta. heh Zresztą tak im wygodniej. Mniejsza z tym.

W związku z tym że przeczytałam znowu ogłoszenia o prace ma chęć popełnić sepuku albo coś. Wychodzi że do niczego sie nie nadaję. A za 2 lata będę już ogólnie za stara do wszelkich zawodów. Jak sobie o tym myslę to ogólnie nic nie ma sensu. po jaką cholerę ja robiłam te studia. Trzeba sie było leczyć wcześniej. Ale skąd miałam wiedzieć że tak będzie. Najgorsze jest to że zawsze chciałam być taka samodzielna a teraz jestem tylko kulą u nogi.

Sama jestem sobie winna i to wcale mnie nie pociesza. Ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest lepiej. Paxtin zaczyna działać. Dobrze że w końcu wróciłem do leczenia. Mówię wam, paroxetyna czyni cuda z psychiką. Wiem, bo jej cudownego działania doświadczyłem ponad dwa lata temu. Zmieniłem się nie do poznania. Było super. Mnówstwo energii, mocy. Zero słabości. Pełnia i siła. Nikt i nic nie mogło mnie rozstroić. Niestety pod koniec leczenia zacząłem ostro pić. Doszedłem do wniosku że mogę. Zwiódł mnie dobry jak nigdy nastrój. A najlepsze jest że gdybym już w szkole średniej zaczął zażywać ten lek moje życie prawdopodobnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tak więc mały apel do tych, którzy są jeszcze w szkole średniej, a mają problemy psychiczne: http://nie zwlekajcie z leczeniem, bo zmarnujecie sobie życie.

Oczywiście mój lepszy stan wcale nie zmienia mojego postanowienia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze poniewaz nie wiem juz co mam zrobic .... co zrobic by zapomniec. Cała depresja zaczeła sie gdy on zakonczył wszytsko bo tak mu było wygodniej... było wygodniej zostawic osobe ktora dla niegio zrobiła by wszytsko , ktora przygotowała dla niego szampana na koncu molo z widokiem na morze i gwiazdy ... tak bylo mu wygodniej. Nie radze sobie z tym , niewiem jak mam zapomiec go , wiem jak bardzo mnie skrzywidził, jak bardzo oszukał , ale tez wiem ze serce moje ma inne zdanie na jego temat , prosze powiedzcie co zrobic? jak o nim zapomniec? jak dalej zyc? czy da sie wogole dalej zyc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze poniewaz nie wiem juz co mam zrobic .... co zrobic by zapomniec. Cała depresja zaczeła sie gdy on zakonczył wszytsko bo tak mu było wygodniej... było wygodniej zostawic osobe ktora dla niegio zrobiła by wszytsko , ktora przygotowała dla niego szampana na koncu molo z widokiem na morze i gwiazdy ... tak bylo mu wygodniej. Nie radze sobie z tym , niewiem jak mam zapomiec go , wiem jak bardzo mnie skrzywidził, jak bardzo oszukał , ale tez wiem ze serce moje ma inne zdanie na jego temat , prosze powiedzcie co zrobic? jak o nim zapomniec? jak dalej zyc? czy da sie wogole dalej zyc?

 

mejera No widzisz - tak to bywa. Ale da się dalej żyć - jak najbardziej. Ja żyję - choć parę lat temu też myślałam że nie dam rady. Tylko że widzisz- ja sobie postanowiłam ,że to moje życie i żaden facet mi go nie zepsuje. Nigdy już nie będzie tak samo. Ale nie załamuj się.

Nie rób sobie niepotrzebnej nadziei, żyj własnym życiem - znajdź sobie coś żeby wypełnić tą lukę. Nie staraj sie zapomnieć na siłę. Na wszystko potrzeba czasu. Ale dasz radę. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewiem gdzie mam sie zapytac o to jak sie wstawia taki obrazek pod pseudonimem... z gory dzieki za podpowiedz pozdrawiam

 

 

Profil(u góry) -----> zjedź na dół masz kategorie Panel kontrolny emblematów

Wyślij Emblemat z twojego komputera: opcja przeglądaj wrzucasz swój avatar(obrazek;) ) i wyślij :!:

 

 

btw. pamiętaj że obrazek nie może mieć więcej niż 100x100 pikseli i nie większy niż 10kb

 

pozdrawiam

 

 

dark.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę już dalej tego ciągnąć i znosić ....ta pustka nie ma końca ,jest tak wielka ,że będzie trwała wiecznie ,nawet śmierć mnie od niej nie uwolni ....Kiedy przychodzi moment nadziei i wraca mi wiara w siebie i w ludzi wtedy idę do nich i chcę być częścią ich życia ( wczoraj wyszedłem bo musiałem ,więc nie był to impuls wewnętrzny czy chęć przynależności do ludzi ,musiałem zanieść bratu jedzenie do pracy i spotkałem kolegę -ta rozmowa zadziałała na mnie jak dotknięcie ogrodzenia pod wysokim napieciem ,które dzieli mnie od normalnego świata ,mógłbym ją opisać w szczegółach ,ale po co ). Żeby wyjść bez pretekstu muszę się zmusić ( a do tego potrzebuję dużo siły i ochoty -a tego nie mam) i stłumić tą obojętność ,kóra jest wemnie jak robak w owocu ,ale czuję ,że to nie tak ,że tak się nie da ,że i tak wrócę do swojego smutnego ,dziwnego świata i będę próbował żyć w mojej nienormalności najnormalniej jak się da . Ciągle gdy próbuje to upadam i tak wkółko i wkółko .Nawet już jakoś nie chętnie wchodzę tu na forum ( ja nie szukam tu pomocy tylko chciałbym ją komuś udzielić ,ale nie umiem ,albo nie chcę ,nawet chyba nie chcę tego pisać bo to jest jak krzyk na pustyni jak malutki kamyk rzucony w ocean ) ,wydaje mi się ,że nawet tutaj nie jest moje miejsce....Po dwóch latach leczenia się ,analizy ,terapie ,treningi ,ćwiczenia ,psychotropy poznałem tylko bardziej siebie i swój własny świat w którym jestem sam i kocham go i jednocześnie nienawidzę i trwam w nim ze swoimi przyzwyczajeniami i nawykami i wiem ,że prawdziwym i jedynym lekarstwem na osamotnienie jest miłość i bliskość ,która mi się nie przytrafi....Eeechh tam....mam ochotę się poddać ,ale się nie poddaję -to przez tą nadzieję.....nie chcę już jej . :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawdziwym i jedynym lekarstwem na osamotnienie jest miłość i bliskość ,która mi się nie przytrafi...

sorry za to że wścibska jestem :) ale czemu od razu myslisz że Ci sie coś takiego nie przytrafi. Może jednak. Nie poddawaj się. Też czasem nie znoszę tej swojej nadziei i chciałabym jej nie mieć - ale raz na długi czas zdarza się chwila że cieszę sie że mnie całkiem nie opuściła. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już też nie wytrzymuje...przz 2 dni próbowałem udawać,że wszystko jest ok,ale nie jest,wciąż dla innych jestem debilem,idiotą,Bóg wie czym jeszcze....a najgorsze jest to,ze jestem sam...nikt mnie nigdy nie zaakceptuje bo jestem sobą,a nie jakimś innym człowiekiem.Boze dlaczego ja!!!!Nigdy nie będe szczęśliwy,nie mogę sobie nikogo znależć,nikt mnie nie chce,wszyscy mnie odrzucają,k...a dlaczego!!!!!,powiedz mi to Bóże bo zrozumieć nie mogę!!!!!!

Dlaczego to się wszystko dzieje !!!!,DLACZEGO NIE MOGĘ ŻYĆ JAK INNI LUDZIE!!!?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh skąd ja to znam..Dopiero niedawno dotarło do mnie, że mam depresje i może udaje mi sie pozbierac na 2 dni ale potem znow jest tragicznie.. Dzis mam kryzys..nie daje rady z moimi problemami i niestety wszystko odbija sie na moim związku. Mimo, ze jest ktos przy mnie czuje sie cholernie samotna..Kazdy uwaza, ze przesadzam ale przeciez ja naprawdę nie wytrzymuje..Nie nadaje sie do niczego..zawsze coś niszcze..nie jestem wystarczająco dobra..Wstałam i od rana nic mi sie nie chce..nawet zyc.. kolejny dzien nie rusze się z domu tylko caly przerycze w samotnosci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dark dzieki za porade, udalo sie chociaz szkoda ze mozna wstawiac obrazek o tak malym formacie, ale nieotym jest ten temat. "jeczarnia" takiego tematu szukalam, a mam cholerna ochote sie wyzalic i wyplakac, mam tu na koncie niejeden post, ale tak naprawde nigdzie niepotrafilam przelac swoich uczuc, bo to sie nieda ujac w slowa. ten zal ktory we mnie tkwi, jest tak ogromny ,ze juz dawno przerosl mnie sama. zadaje sobie pytania na ktore nieznajduje odpowiedzi, np po co bog dal mi zycie i w ogole po co zyje? jaki cel jest w zyciu? nachodza mnie takie refleksje: czlowiek zyje, najpierw jako dziecko z trudem poznaje ten swiat, potem szkola w ktorej czlowiek tez przezywa niejedno, potem praca i harowanie jak wol na cokolwiek, i wychowywanie swoich dzieci, zamartwianie sie o ich los, wzmaganie sie ze swoimi chorobami,czyli zycie to ciagla walka, walka o wszystko, o kazdy ulamek szczescia czlowiek musi ciagle sie wzmagac, jak tylko przestanie chocby na momencik wszystko sie wali na glowe. i co? i na koniec heppy endu czlowiek umiera, zostawiając wszystyko, na co przez cale zycie tak ciezko harowal, zostawia majatki , dzieci, doslownie wszystko. wiec jak tu znalesc sens zycia? ja przynajmniej niepotrafie, w glowie mi tylko siedzi ze i tak kiedys umre, wiec po co mam sie starac. wiem ze to nienormalne myslenie, mam 30 lat i jak co niektorzy mowia jeszcze zycie przed soba. ale ja niepotrafie inaczejmyslec, zycie bez przerwy mi daje w kosc, tak jakby peh sobie wlasnie mnie upodobal. no coz pobiadolilam sobie, troche mi ulzylo, ale w koncu po to jest takie miejsce jak to. pozdrawiam wszystkich "jeczarskich" bardzo cieplutko i serdecznie mimo wszystko zycze wam wszystkiego dobrego- trzymajcie sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cialo LICEUM glowa MUZEUM Często czuję się tak jak ty. Musimy się jakoś trzymać choć czasem jest ciężko.

 

Wkurzona jestem. Może i czasem uszczęśliwiam ludzi na siłę - ale nieraz się przekonałam że niektórych trzeba - czasem dostaję za to po głowie. jakoś to zniosę. i tak uważam sie za świra więc fakt że ludzie za taka mnie uznaja nie robi na mnie wrażenia. Nawet czasem to perfidnie wykorzystuję. ;) Faktem jest że jeśli mi na kimś bardzo zależy to zrobię bardzo dużo jeśli wiem że mu się rzywda dzieję. Ale... wg niektórych ludi robię źle. (oczywiście nie tych bezpośrednio zaineteresowanych)

Szlag jasny mnie trafia. Chociaż....może ja naprawdę jestem durna i naiwna. Hmm To wcale nie jest wykluczone. Tylko może ktoś bliski mi mógłby mi to powiedzieć prosto w oczy przecież zawsze mówię, że uwielbiam szczerość a nie znoszę owijania w bawełnę. Aluzji mogłabym nie skumać. Ale po co być szczerym? Lepiej się nie narażać. W tej chwili nie znosze ludzi. Ale się wywnętrzyłam. Przepraszam za to marudzenie ale wyć mi się chce i nic nie rozumiem. Najgorzej jak się nie wie czy się robi dobrze czy źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze,ja chyba naprawdę stracilem nadzieje na lepsze życie,na przyszłość,czuję się wypalony,k...a jakie to okropne uczucie...

Nie wiem co zrobić ze sobą,tak bardzo chciałbym to wszystko skończyć ale boję się i tego nie zrobię...dziękuje ci boże za takie życie,,życie debila odrzuconego przez innychIde beczeć do poduszki :( >

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam te wszystkie posty ... i nic tylko płaczę...

tez mam tak - jak niektórzy z was. Budze sie rano i wiem ze dzien bedzie straszny. Na nic nie mam ochoty: ani sie z nikim spotkać, ani rozmawiac z rodziną, ani grac w jakies gry na komputerze, ani się uczyć. Denerwują mnie rzeczy, które sa normwlne, jesli staram je spokojnie przemyslec. Są we mnie 2 osoby - jedna, która mysli sercem, druga, która mysli rozumem - nie da sie ich pogodzic. Chciałabym moc kontrolowac wszystkie mysli, zeyby nie było tych nieposkładanych, tych które pochodza od serca. Żeby wszystko było ułozone... Żeby samo sie ułożyło. Bo ja nie mam siły tego układac....Nie potrafie sie odnalesc w świecie, jest taki smutny. pełen cierpienia. "Najgorsze" jest to że w ogóle nie wem skąd mi sie to bierze...Rodzina bez patologii, cudowny chłopak, który próbuje mnie wspierac... a ja siedze i płaczę...w samotnosci bo wiem jak bardzo on nie wie juz jak mi pomóc, jak on sie czuje bezsilny... Razem próbujemy dochodzic do przyczyn, ale nasze rozmowy znowu wywołuja mój placz... a mi sie serce kraja kiedy widze jego smutek.

Tak mi ciężko...a ja nawet nie potrafie powiedziec czemu...

Naprawde nic nie wiem.

tak tylko chciałam sie "wygadać", bo nic nowego tu nie powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×