Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

ja jestem załamana,cierpie na nerwice juz prawie 2 lata,odkąd urodziłam synka,od półtoraroku chodze do psychologa wizyty mi bardzo pomagaja,niestety w niedziele kiedy byłam na zajeciach dostałam ataku paniki,serce myslałam ze mi zaraz wysiadzie wyszłam z sali sie przewietrzyc i niestety nic to niepomogło w drodze do domu myslałam ze odjade :cry: rece mi sztywniały chciałam krzyczec,wołać o pomoc,modliłam sie ze chce zyc bo mam synka,w domu troszke przeszło,ale całą psychopterapie szlag trafił,z domu wyjsc niemoge bo zaraz jest atak,dzis gdy poszłam tylko z synkiem po ziemniaczki znów to samo,rzuciłam kase wziełam pyry i uiekłam do domu,a w domu spokój zadnego ataku :cry: jestem załamana co mam robic,pomóżcie :cry:

od wczoraj pije herbatke neuroflos,troche pomaga,ale karmie synka piersia i niewiem czy mu to niezaszkodzi,niechce psychotropów :cry: ostatnio kiedy poszłam pierwszy raz do psychiatry powiedziałam sobie ze ich niewezme i niewziełam ale teraz jestem załamana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JanRo ciesze sie ze ci lepiej, ja tez uwazam tak samo, z psychoterapia trzeba dotrzec do zrodel, czesto do dziecinstwa, chodze na razie dopiero miesiac ale mam nadzieje ze pomoze, zobaczymy, 4 spotkania byly super, jedno takie sobie, w poniedzialek ide znowu, napisz cos jak tobie idzie teraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno juz nie pisalam nic na forum. Teraz moge tylko podzielic sie moja radoscia. Wszystko co zle w moim zyciu poszlo juz prawie w zapomnienie.Mam zmniejszona dawke leku i przy tym zero skutkow ubocznych. Chodze na psychoterapie . Moje zycie zmienilo sie tak radykalnie , ze w marcu nie pomyslalabym ze tak bede zyc w grudniu. Jestem juz bardzo blisko konca walka z nerwica. Zycze tego przy Mikolajkach kazdemu z Was :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Dziwie sie jak ktos pisze ze po terapiach ze jest super,ja sie zawsze po nich czulem fatalnie,ta walka z emocjami mnie wykanczała,w tej chwili jestem totalnie wykonczony ,podjałem nową prace po długiej przerwie i nie podołałem,mialem najgorsze lęki w zyciu,trafiłem na na upierdliwego szefa i wytrzymalem miesiac.Jestem rozbity ,nie umiem sie zmusic do pracy dla kogos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Własnie, jak sie wroci pamiecia do czasów, do tych zlych czasow to mysle sobie: o k... jaka to jest cholerna roznica, to zycie a to.

A pozniej sobie mysle jakie to było głupie i ze ja tyle traciłam, nie sorry, nie tyle.. wszystko sie traci.

Kazdy czlowiek sie boi, kazdy moze sie poddawac.. tylko po co???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janro nie przejmuj sie.

ja mialem szefa którego chcialem powiesic za jaja :lol: ,taki byl upierdliwy i wiesz co...zwolnilem sie i sam zaczalem dzialalnosc.

to mi chyba na dobre wychodzi bo niestety trudno mi sie przystosowac do sytuacji w ktorej ktos mnie traktuje z góry jak smiecia i tylko rozkazuje.

polecam dzialanosc na wlasny rachunek:)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Aga, gratulacje! Miło słyszeć że komus sie udaje. Ja mam dzis prawie tydzien od mojego ostatniego spotkania z psychoterapeuta, i czekam na nastepne. Optymizm nie opuszczał mnie przez pare dni, ale dzisaj jest juz troche gorzej... trzeba duzo samozaparcia i wiary zeby sie udało. W kazdym badz razie jeszcze raz gratulacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc , dzieki za mile slowa. O mojej walce , samozaparciu i wierze z jaka podjelam leczenie moze powiedziec didado 1 i runa. Byl tu na forum tez taki ktos kto tez dodawal mi wiary szczegolnie w tych pierwszych samodzielnych juz starciach z nerwica. To kochajacy naprawde brak tu jego . Bardzo im wszystkim dziekuje bo pomagali mi w tych najtrudniejszych chwilach. Teraz gdy moge korzystac z zycia, gdy jade z corka autobusem czy chodzimy razem na zakupy jestesmy obie bardzo szczesliwe. Bardzo nam tego brakowalo. Chce Wam jeszcze powiedziec ze trzeba walczyc , bo jest sens w tym co robimy. Jestem przykladem ze mozna dac rade.I to tylko od nas zalezy jak daleko zajdziemy. Nie ma co czekac na cud , bo nerwica sama nie przejdzie. Walczcie i wierzcie w to co robicie , a efekty beda. Zycze Wam tego z calego serca. A i najwazniejsze - podziekowania za to forum naleza sie Tomkowi. To on sprawil ze i ja i wiele innych osob znalazlo sie tu w najtrudniejszym momencie swego zycia. Bo gdy zobaczylam jak wielka jest nasza - rodzina nerwusow dodalo mi to odwagi. Zobaczylam ze nie jestem sama ze swoim problemem .I w momencie gdy chcialam to wszystko rzucic i przerwac leczenie bo czulam sie bardzo zle dowiedzialam sie tu najwazniejszego ze musi byc zle , aby potem mozna byloby cieszyc sie zyciem. Jeszcze raz za wszystko dziekuje. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chce sie podzielic radoscia z Wami...zaczynam niedlugo terapie dla DDA..jestem pelna niepokoju ale takiego ,ktory mnie utrzymuje w radosnym oczekiwaniu na zmiane mojego zycia.Juz sobie wyobrazam jak to bedzie gdy znajde zrodla swoich lekow...i bede miala szanse na normalne zycie..wow...trzymajcie :roll: kciuki...Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem do końca pewny czy to nerwica sam postawiłem sobie taka diagnoze ale chyba dobra:)Zawsze byłem nerwowy ale

od dwóch miesięcy mam te dolegliwości nasiliły mi sie próbuję opanować te lęki czasami z większym skutkiem czasami bez skutku

Czasem mam już myśl nie nie dam rady ja wysiadam z tego "pociągu przygnębienia" ale jednocześnie nasówa mi sie myśl "spójż ile osób jest wokół Ciebie i co by oni poczuli gdyby Cię zabrakło chcesz aby oni to przezywali to co ty teraz z Twojego powodu jesteś wybrany do tej walki Ta walka da Ci doświadczenia i siłe w dalszym życiu". Nerwica to choroba uleczalna sam będę się starał z tej choroby wyjść Wierzę ze mi się uda bo ponoć wiara czyni cuda:) Czytanie postów na tym forum daje naprawde dużo Daje mi siłe do dalszego działania A efekty już sam zauważyłem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce zapeszac ale samoistnie puszcza mnie nerwica.Nie wiem jak to sie dzieje bo jak narazie nie chodzilam na psychoterapie( ale i tak pojde zeby dowiedziec sie co bylo przyczyna i zeby nie bylo nawrotow) do tej pory biore preparat bemag, w ciagu dnia jak mam czas pije herbate uspokajajaca a na wieczor melise i musze sie pochwalic ze od ok.miesiaca czuje sie o niebo lepiej :D lekow praktycznie nie mam juz wcale tych chorych mysli ze zaraz strace wzrok,ogluchne albo umre na zawal serca.Moja przypadloscia bylo tez to nieczucie gardla a teraz zdarza mi sie to sporadycznie. Nawet nie wiecie jaka jestem szczesliwa :D nie moge w to uwierzyc zaczynam zyc normalnie wszystko odzyskuje swoje barwy,staram sie czyms zajac poprostu zyc pelna para i wtedy jest jak przed choroba. A musze powiedziec ze przez ten caly okres mialam naprawde ostre objawy. Mam nadzieje ze bedzie coraz lepiej!!! moja taktyka bylo oswojenie sie z choroba i chyba to pomoglo. Niestety jeszcze jazda samochodem sprawia mi kopoty :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oliwko gratuluje i strasznie sie ciesze, chociaz cie nie znam... :) u mnie bylo chyba podobnie tez zaczelo mnie samoistnie puszczac, chodze do psychologa ale juz przed pierwsza wizyta zaczelo sie samoistnie robic coraz lepiej. zreszta gdzies czytalam ze to moze samoistnie przejsc pewnie wtedy gdy podzialal jakis konkretny bodziec (albo on sie dolozyl do innych czynnikow) i juz go nie ma. u mnie to byly studia i praca w niechcianym zawodzie. pozdrawiam!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dziewczyny, congratulations! Oliwka333 na pewno nie zapeszysz, fajnie, że podzieliłaś się tą rewelacją! To bardzo motywujące, jeśli komuś uda się pokonać tę chorobę i zapanować nad objawami. Ja niestety nie mam takiego szczęścia, ale póki co staram się nie tracić nadziei bo tylko ona sprawia, że jeszcze jako tako funkcjonuję. Buźka dla Was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naprawde zalecam spokoj i jeszcze raz spokoj. Wiem ze to moze nierealnie zabrzmiec przy tej chorobie ale wiem ze chyba to mi pomoglo a jeszcze bardziej pomoglo mi to forum.Praktycznie codziennie tu zagladam i dzieki wam poznalam lepiej ta chorobe i jak z nia trzeba walczyc. Naprawde gdyby nie wy to nie wiem na jakim etapie bym byla dzisiaj. Bylo okropnie,potrafilam cale dnie nie wychodzic z lozka i ryczec w poduszke. Mialam dosyc wszystkiego tych ciaglych atakow tej bezsilnosci,bezradnosci wobec wszystkiego, nie chcialo sie zyc.Bylam wsciekla na caly swiat,a pozniej juz mialam wszystko gdzies i poddalam sie tej chorobie,pozwalalam sobie na chwile slabosci staralam sie nie myslec o atakach a jak bylo naprawde zle to mowilam sobie ze najwyzej umre i wkoncu bedzie po wszystkim. Szczerze mowiac to na to czekalam.Z poczatkiem mojej choroby zlozyla sie przeprowadzka do nowego mieszkania wiec mozecie sobie wyobrazic co przechodzilam.Wszystko takie obce i zle.Nie moglam znalezc sobie miejsca a jak przyszlo mi samej siedziec to myslalam ze od zmyslow odchodze. Mialam takie schizy ze balam sie nawet ogladac tv moze to zabrzmi smiesznie,raczej napewno ale przez dlugi okres czasu balam sie nawet brac proszki -anty bo odrazu wyobrazalam sobie te skutki uboczne ze zaraz zapadne na jakies kolejne chorobsko i nie wiadomo co jeszcze. Taka mala tabletka a tyle strachu ze szkoda gadac.A poza tym ciagle problemy z oddychaniem, bijace jak oszalale serce,swego czasu zaburzenia czucia,ciagla sennosc,apatia,wiecie o czym mowie. Bylam przekonana ze jestem beznadziejnym przypadkiem i ze juz nigdy z tego nie wyjde.Czasami to juz myslalam ze moze mnie jakis duch nawiedzil bo wierze w takie rzeczy i bylam bardziej sklonna isc do egzorcysty niz psychologa. Tak wiec natlok chorych mysli zdominowal mnie calkowicie.A dzisiaj powracam do swiata zywych nie ma nic piekniejszego. Mam nadzieje ze to koniec nerwicy ale jezeli bedzie chciala mnie jeszcze odwiedzic to bede przygotowana. Wkoncu co nas nie zabije to nas wzmocni.Chyba cos w tym jest.Zycze wam kochani zebyscie pewnego dnia tak jak ja stwierdzili z pozytywnym zdziwieniem ze czujecie sie coraz lepiej wrecz normalnie i ze najwyzszy czas zamknac ten smutny rozdzial miejmy nadzieje bezpowrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×