Skocz do zawartości
Nerwica.com

czego się boimy? Lęk przed.................


mysia

Jaki jest Twój lęk?  

208 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki jest Twój lęk?

    • boję się śmierci
      49
    • ..zdrady
      9
    • przed bliskością- nie umiem okazywać uczuć
      17
    • dotyczący obrazu własnej osoby (związane z niską samooceną
      35
    • lęk przed nieznanym otoczeniem
      18
    • lęk przed chorobą i cierpieniem
      65
    • lęk przed przemocą w domu
      1
    • lęk przed niezaspokojeniem potrzeby akceptacji, osamotnienie w rodzinie
      6
    • lęk moralny ; lęk przed superego czyli własnym sumieniem; poczucie winy, wstyd;
      22
    • lęk anankasytczny; związany z poczuciem przymusu wykonywania czynności, pod wewnętrzną groźbą kary za ich niewykonanie;
      6


Rekomendowane odpowiedzi

Miło,że nie jestem sama z tym uroczym problemem ;) a teraz jeszcze zimno się robi, a ja juz drżę na myśl o jakimś choróbsku i ....lekarstwach. Nie znoszę ich łykać...wole się męczyć godzinam niż połknąć zwykła tabletke na cokolwiek :( Mój organizm toleruje tylko leki antyalgericzne (bo łykam je od lat, więc wiem ze na pewno nic mi po nich nie będzie) i Persen :( ja potrafie się źle poczuć nawet pijąc melisę. W ogóle to mam jakąś obsesję na punkcie obcych substancji wnikających do mojego organizmu. Najgorsze jest to,że mam dosć głęboką wiedzę chemiczną i już w momencie połykanie czegokolwiek mam przed oczami ciąg reakcji chemicznych,które zaraz sie zaczną ;) a co do dentysty to jakoś robię to znieczulenie, ale czuję sie z tym co najmniej kiepsko :( Pozdrowionka! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ogarnia przeraźliwy lek gdy myślę o samolocie!!! T okropna myśl, że nie możez wysiąść kiedy będziesz chciał..w razie gdybym sie xle poczuła..

Chodziłam nawet na terapię tylko po to żeby wyzbyc się tego strachu. I wiecie co? Wykupiłam bilet, pojechałam na lotnisko, oddałam bagaż.....i w ostatniej chwili zrezygnowałam....ze strachu...nie bedę opisywać jak beznadziejnie się czułam..przegrana..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu,

wiem zapewne jak się czujesz :( Ta sytuacja, że uciekłaś na pewno nie dodała Ci pewności siebie, a tylko utwierdziła, że jesteś słabą. Ale tak nie jest! W rzeczywistości wcale nie jesteśmy tacy jak nam się wydaje! ALe możemy być tacy jakimy chchielibyśmy być. To może brzmi bardzo teoretycznie i moze ma mało wspólnego z naszą dzisiejszą świadomością, ale pamiętaj, ze nasza podświadomość to największy kłamca.!!! ;) Nam się wydaje wiele rzeczy, ale to tylko WYDAJE SIĘ. W rzeczywistości jesteśmy silniejsi i zdrowsi niż uważamy. Ja ostatnio leciałam samolotem 8h w jedną stronę. Tak się bałam, że myślałam że umrę ze strachu. Nawet nie ruszałam się z miejsca. Faktem jest ze nie mogę stwierdzić, że jestem wygrana, że pokonałam lęk, bo to nieprawda. Boję się na samą myśl o samolocie, ale wsiadając mówię sobie, że nie mam innego wyjscia. MUSZĘ LECIEĆ. Nawet nie biore innej opcji pod uwagę. Czy to pomaga czuć się lepiej - NIE, ale pomaga to zrobić. Próbuj tak często jak możesz. Aż w końcu nabierzesz sił na ten lot. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich członków forum. Mam 26 lat i mniej więce trzy lata temu zaczął sie mój koszmar. Podjęłam prace na stanowisku które wymagało nie lada moilizacji a dodatkowo zmuszało do bycia w ciągłym centrum uwagi. Z osoby towarzykiej, serdecznie nastawionej do świata, optymistycznej i pełnej energii zieniłam się w najeżonego mruka, wiecznie zestresowanego. Boję sie oceny innych osób, reaguję panicznie na zadawane mi pytania, moja umiejetność koncntracji znacznie spadła, nie jestem tez w stanie logicnie myśleć. Ze strachu przed negatywna oceną innych z góry podejrzewam ich o złe intencje i reaguję wrogością. Nawet w domu będąc z ukochaną mi osobą nie jestem w stanie sie rozlużnic i reagować spontanicznie. Wciąż myśle o tym że żle reaguje w danej sytuacji, nie jestem w stanie się niczym cieszyc ani też skoncentrować na tym co robię. Z raji wykonywanego zawodu (o ironio....), to co czuje bardzo utrudnia mi funkcjonowanie w pracy. Większość czasu czuje się bardzo zle, jestem przygnebiona i zgaszona. Boję się ze osoba która kocham w końcu odejdzie a mnie nie pozostanie juz wtedy nic...- proszę o dopowiedzi które być może podniosą na duchu.

Wciaż pamiętająca jak to jest być szczesliwą- A.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc witam wszystkich raz jeszcze czy ktos mial albo ma lek przed mowieniem .Tak tak ja jak rano wstaje to normalnie mowie chodz tez wydaje mi sie ze mowie troche za malo ale jak zaczyna sie sciemniac to juz calkiem nie powiem ani slowka mam male dzieci jedno chodzi do 3 klasy drugie w lutym skonczy 2 latka i prosi mnie zebym nieraz cos do niego powiedziala a ja nic chce mowic ale nie moge .Mam takie uczucie ze jak bede mowic to cos tam mi sie stanie w przelyku bo dalej sie mecze z tym uczuciem jak bym tam miala cos w tym przelyku dlatego mam lek przed mowieniem czy to normalne .Obecnie lykam pramolan ale chyba biore go za krotko bo dopiero zazylam 2 opakowania i zaczelam trzecie biore go nie caly miesiac .Napiszczie czy ktos mial podobne leki przed mowieniem to dlamnie bardzo wazne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :cry::!::oops:

 

[ Dodano: Sro Lis 22, 2006 9:16 pm ]

chcialam jeszcze dodac ze chetnie z kims pogadam na gg na temat mojej nerwicy bardzo tego potrzebuje wymienic sie z kims swoimi dolegliwosciami to moj numer 425 46 19

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś gdy zaczynałam swoją przygodę z nerwicą, to dostawałam straszne lęki w szkole, a że do szkoły chodzić musiałam, więc z konieczności konfrontowałam się z lękiem przez dwa lata, aż skończyłam liceum. Niestety zawsze czułam się źle i nic mi takie przełamywanie lęku nie dawało. Teraz wiem (albo przynajmniej wydaje mi się, że wiem )dlaczego tak się działo, ja nie umiałam się konfrontować poprawnie. Jak mnie łapał lęk to się spinałam i walczyłam z nim, przetrzymywałam go na siłę.

 

Jest taka książka pt: "Mój lęk. Mój koszmar" Anny Klasen ,autorka sama cierpiała na fobię z atakami paniki. Przez wiele lat walczyła z lękiem, chodziła na psychoterapię , ale bez wielkich efektów. Nic jej nie pomagało, aż któregoś dnia poczuła się na tyle zmotywowana, że poszła na terapię konfrontacyjną. Celem takiej terapii jest świadome wystawienie się na atak panik, przy czym należy pozwolić tej panice przyjść (nie wstrzymywać jej i nie walczyć z nią) i rejestrować symptomy płynące z ciała, ale się na nich nie koncentrować. Należało obserwować, że panika nadchodzi, serce szaleje, kręci się w głowie itd. i że dzieje się tak tylko przez pewien czas, bo po takim szaleństwie atak jakby traci swoją moc i zawsze znika.

Na początku terapii Anna musiała określić cele, jakie chce osiągnąć, u niej były to m.in. takie cele: oddalać się sama od domu, jeździć sama do śródmieścia, chodzić do domów towarowych itd. Następnie razem z terapeutką ustaliła plan ćwiczeń, którego musiała się szczegółowo trzymać. Na początku w autobusie czy metrze towarzyszyła Annie terapeutka

 

Oto kilka fragmentów z książki:

 

„-Chodzi o to, żeby skonfrontowała się pani ze swoim lękiem. On przyjdzie i sobie pójdzie, tak jest zawsze. Ale pani jeszcze o tym nie wie. Musi pani tego doświadczyć musi to przeżyć. Ale stanie się tak tylko wówczas, jeśli nie będzie pani już dłużej unikać tego wszystkiego, czego się pani obawia. Jeśli nie będzie pani w dalszym ciągu szukać kryjówek, wykrętów i wymówek, dlaczego nie może pani zrobić tego lub tamtego”

 

Anna w metrze:

 

„ – Wsiądziemy teraz do pociągu. Pani lęk będzie rósł, mimo to wsiądzie pani, zgodnie z naszą umową…I zostanie pani w metrze, tak długo, aż lęk minie. Może się pani wściekać, rzucać się na podłogę, krzyczeć. Może się pani zachowywać ,jak tylko pani zechce…Mnie to naprawdę nie krępuje.”

 

‘Drzwi się zatrzasnęły.

Moje serce się potykało, koziołkowało, wywracało, było mi gorąco, było mi zimno, mój pęcherz, och nie! Muszę jak najszybciej iść do toalety. Pot na czole, nie mogę złapać powietrza i to dzikie serce, to pękające we wszystkich szwach bez tchu serce

Wagony ruszyły z miejsca, metro potoczyło się po szynach, coraz szybciej i szybciej

Mój lęk eksplodował.

Zaczęłam płakać.

Metro pogrążyło się w ciemnościach tunelu..

Lęk szalał.

Nie broniłam się

Czułam łzy spływające mi po policzkach, moje ciało drżało spazmatycznie.

Prawie nie zwracałam uwagi na ludzi. Niech sobie myślą, co chcą.

Koncentrowałam się na swoich symptomach, śledziłam je, szłam za nimi trop w trop.

Moje wściekłe serce.

Przepełniony do bólu pęcherz.

Pot na czole.

Zawrót głowy

Rejestrowałam wszystko, każdy okropny szczegół…

Pozwoliłam, by symptomy nadeszły.

I sobie poszły

Po dwóch minutach-a może to były godziny-lęk minął.

W mojej głowie zapanował spokój”

 

„Robiłam wszystko co ćwiczyłyśmy razem przez wiele miesięcy. Postrzegałam świadomie swoje otoczenie, nie odwracałam uwagi. Nie kombinowałam. Postrzegałam świadomie moje ciało, ale nie koncentrowałam się na jego symptomach. Tylko je rejestrowałam.”

 

Anna w autobusie:

 

„ Jak stąd uciec? Gdzie jest wyjście?

-Proszę dopuścić do siebie lęk…Proszę pozwolić, by nadszedł!

Spróbowałam raz jeszcze nie bronić się przed lękiem.

Dałam sobie na wstrzymanie.

Tak jak w metrze

-chodź lęku, chodź”

 

„ Jak się pani czuje?- zapytała terapeutka po raz ostatni.

-Bardzo się cieszę. Jestem z siebie dumna i trochę zmęczona i smutna. Tyle lat bałam się jeździć metrem, z tylu rzeczy musiałam zrezygnować… a na koniec okazało się, że potrzebuję zaledwie godziny, żeby się przekonać, że mimo wszystko potrafię go robić, Szlag by to trafił”

 

„ Teraz widziałam czarno na białym. Że we wszystkich sytuacjach mój lęk za każdym razem wzrastał do niemal stu procent, ale potem znów opadał, zmniejszał się, aż na koniec zupełnie znikał.”

 

„ Rozglądałam się dookoła, obserwowałam otoczenie, próbowałam ignorować bicie serca, które teraz przypominało walenie młotkiem. Próbowałam pozwolić mu na to piekielne walenie, nie martwić się m nie bronić, nie nakręcać.

Pozwól przyjść lękowi, Anno.

Przecież wiesz, że zaraz dobie pójdzie….gwałtowne bicie serca

Przyszło.

I poszło.”

 

„Koncentrowałam się na moim ciele, tyle ile potrzeba- nie za dużo, nie za mało. Próbowałam wsłuchiwać się w jego sygnały, nie umierając przy tym ze strachu. Przypatrywała się otoczeniu, ale nie po to. Żeby odwracać uwagę od tego, co się ze mną dziej. Myślałam pozytywnie… Przywoływałam lęk. Zapraszałam go. Pozwoliłam , by przyszedł.

Już go nie tłumiłam.

I moje serce się uspokoiło.”

 

 

To tyle, sorry, że tak długo i za błędy :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja poprzez moja nerwice zaczełam panicznie bac sie sklepów,marketow,rozmowy z ludzmi ...np tylko szlam do marketu to juz bylam przerazona a kiedy wchodzilam trzymalam sie dosłownie chwilke a potem momentalnie była derealizacja i totalna panika wewnetrzna, chcialam krzyczesc i uciekac...to był koszmar. Po jakims czasie zaczelam probowac to przelamac i za ktoryms razem nic mi sie nie stalo, czulam sie przestraszona ale nic poza tym. Caly czas czuje lęk ale juz nie paralizuje mnie tak i zaczynam wychodzi po zakupy.Czyli moim zdaniem trzeba probowac i nie zniechecac sie tak łatwo.To bardzo trudne wiem to bo wiele razy bylam przerazona i uciekalam.

 

[ Dodano: Czw Lis 23, 2006 5:29 pm ]

aha i jeszcze jedno.... wlasnie tak mi powiedziano... tak ja pisze Crystalia... daj lekowi przyzwolenie...jak bedziesz walczyc on bedzie walczyl z toba a jak powiesz mu - dobrze badz- on odejdzie.Wiem ze to dziwnie brzmi ale sprobujcie...to dziala....Tak robilam w markecie...chcialam plakac, krzyczec a przede wszystkim uciekac ale zostawalam a lek w chwili kiedy ja juz obojetnialam, stwierdzalam - no to trudno musisz to badz- to lek odchodzil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj ja rowniez odczuwam lek przed mowieniem, ale to uwarunkowane jest moja fobia spoleczna. Nigdy nie mialam uczucia ze 'cos siedzi mi w gardle' ale czytalam ze duzo osob tu tego doswiadczylo... Moze zacznij od pojedynczych slow, a potem staraj sie odzywac coraz wiecej? - wtedy bedzie Ci pewnie latwiej przelamac ten lek.. Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jeszcze mam cos takiego ze jak jem cos albo pije to cos tam mnie boli jak przelykam tak jak nie raz kogos boli gardlo jak jest przeziebiony .Tylko ja nie jestem na bank przeziebiona tylko jak przelykam sline albo cos pije to tak jakby mi sie cos tam napinalo miesnie chyba i to wtedy mnie boli chodz nie za kazdym razem tylko raz boli a raz nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj sobie sama odpowiedzieć na pytanie, czemu tak się dzieje.

Mam takie uczucie ze jak bede mowic to cos tam mi sie stanie w przelyku bo dalej sie mecze z tym uczuciem jak bym tam miala cos w tym przelyku dlatego mam lek przed mowieniem czy to normalne

A może to uczucie to tylko skutek uboczny albo coś, na co podświadomie zrzucasz winę, że nie mówisz. Z tego, co wiem to w większości przypadków to uczucie w przełyku nie ma związku z jakąś prawdziwą dolegliwością, ale wiele osób zwyczajnie je sobie wyobraża (tak samo z przełykaniem). Wydaje mi się że naprawdę to chciałabyś coś powiedzieć, możesz, ale nie masz po prostu co powiedzieć (ja tak mam - usilnie chciałbym zagadać i milczę, bo nie wiem co mógłbym do kogoś powiedzieć :? ). Może jednak o to chodzi?

 

PS. Napisałem, że "w większości przypadków" to nie jest prawdziwa dolegliwość z tym przełykiem, ale moim zdaniem nie możesz zapomnieć o tej mniejszości i najlepiej wyklucz taką dolegliwość u specjalisty.

 

Pozdrowienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez miałam ostatnio okazję przeczytac tę książkę "Mój lęk.Mój koszmar" i faktycznie zastosowałam to samo co bohaterka- czyli konfrontacje z lękiem. Momentalnie życie zaczęło nabierac kolorów, bo jak się okazało moje lęki były irracjonalne.Po zmierzeniu z sytuacją wywołującą lęk czułam tylko radość i taką siłę, że mogłabym pójść wszędzie. Oczywiście nadal miewam lęki i chwile zwątpienia, ale staram się podnosić z tego jak najszybciej, kochane nerwuski konfrontujcie się z lękiem!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerabiałam i taką schizę w swojej długiej karierze 8) ,choć u mnie wyglądało to trochę inaczej.Męczył mnie zupełnie irracjonalny lęk,że stracę głos.Nie cały czas oczywiście,ale czasem się takowy pojawiał,zwłaszcza rano.Przez dłuższy czas w ciągu dnia nie odzywałam się w ogóle,a czasami lęk był tak silny,że faktycznie,gdy już spróbowałam coś powiedzieć nie mogłam wydobyć z siebie głosu.Podobnie miałam z lękiem przed utratą wzroku.Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło,zwłaszcza,że byłam wtedy bardzo mała.Miałam około 5 lat,może nawet mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie pewnie mi nie uwierzycie ale Ja się do nikogo (poza domownikami) wogóle nie odzywam. Kiedy jestem poza domem wkraczam w zupełnie "inny teren". Zamykam się w sobie totalnie i mam problemy, wstydzę się itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze...ja z kolei gadam i gadam :oops: ,powaznie--mój mąż często ma mnie dośc :mrgreen:

Ostatnio głupio sie poczułam,u psychologa,tak zaczęłam "nawijac",aż w końcu usłyszałam--->"Proszę Pani,inni czekają" :roll:

..........wkurzyła mnie kobieta........... :?

Pozdrawiam gusia

 

[ Dodano: Nie Lis 26, 2006 1:46 pm ]

zapomniałam........rachunki telefoniczne wyyyyyysokie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×