Skocz do zawartości
Nerwica.com

czego się boimy? Lęk przed.................


mysia

Jaki jest Twój lęk?  

208 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki jest Twój lęk?

    • boję się śmierci
      49
    • ..zdrady
      9
    • przed bliskością- nie umiem okazywać uczuć
      17
    • dotyczący obrazu własnej osoby (związane z niską samooceną
      35
    • lęk przed nieznanym otoczeniem
      18
    • lęk przed chorobą i cierpieniem
      65
    • lęk przed przemocą w domu
      1
    • lęk przed niezaspokojeniem potrzeby akceptacji, osamotnienie w rodzinie
      6
    • lęk moralny ; lęk przed superego czyli własnym sumieniem; poczucie winy, wstyd;
      22
    • lęk anankasytczny; związany z poczuciem przymusu wykonywania czynności, pod wewnętrzną groźbą kary za ich niewykonanie;
      6


Rekomendowane odpowiedzi

Moja Droga! Podejrzewam, ze tak naprawde nie chodzi u Ciebie o negatywne emocje co do Twojego chłopaka. To może być swoista obawa-lęk, bo kiedys w jego towarzystwie poczułas sie zle i to zostało w pewnym sensie "zarejestrowane"przez Twój umysl.Wiem to, bo osobiscie znam podobne przypadki. A poza tym wydaje mi się, ze jestes bardzo zestresowana (jak większość młodych, ambitnych i bardzo wrażliwych ludzi) i Twoje lęki są wytworem emocjonalnej nadwrażliwości. Moge polecic Ci wygadanie sie i wizyte u specjalisty- musisz sobie poukładac wszystko i nabrac dystansu. Twoje problemy nie są "kosmiczne", ale bardzo normalne. Musisz sobie pomoc i uzmyslowic sobie, ze pomoc jest potrzebna, bo często brak nam obiektywnego spojrzenia na nasze sprawy (co u nerwicowców jest nadwyraz NORMALNE). Serdecznie Cię pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Bogdanko ;) dziekuje bardzo... z ta nadwrazliwoscia faktycznie sie zgadza... hehh. Staram sie bardzo i wierze ze sobie poradze ;] rozmawialam troche z bliskimi mi ludzmi i musze przyznac, ze dzisiaj czuje sie juz lepiej... mopze to wszystko jest mi potrzebne, zeby dojrzec do pewnych spraw, poukladac troszke lepiej zwiazek :) tak czy inaczej, mam wiecej optymizmu. Jeszcze raz dzieki :) :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisalam dopiero co ze zaczynam psychoterapie , ktora miala trwac ponad pol roku. No i stalo sie dowiedzialam sie niedawno ze jest mi ona juz niepotrzebna. Odstawiam lek. Po 14 latach robie co chce i kiedy chce.Jezdze autobusami, spacaruje i nawet zaczelam prace. Wszystko jest mozliwe jezeli bardzo sie tego pragnie. Pozdrawiam :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NERWICA JEST CHOROBA KTORA BARDZO ALE TO BARDZO NIE LUBI ZMIAN , CZLOWIEK CHORY NA NERWICE ZAZWYCZAJ SCHOWAL BY SIE POD KOLDRE I TAM LEZAL ALE TU WLASNIE TRZEBA TO PRZELAMYWAC.

PROPONUJE JAK KOLEZANKA WYZEJ POJSC NA TERAPIE DO PSYCHOLOGA ALE PAMIETAJ ZE PO TAKIEJ TERAPI TO WSZYSTKO ZALEZY OD CIEBIE MUSISZ DALEJ POPRACOWAC SAMA NAD SOBA.

AHA I PAMIETAJ ZE IDAC DO PSYCHOLOGA NIE LICZ NA JAKIES MAGICZNE PORADY KTORE OD RAZU CIE WYLECZA ZAPAMIETAJ "WSZYSTKO ZALEZY OD CIEBIE" PONIEWAZ TO WSZYSTKO JEST W ŚRODKU W TOBIE!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy mozna sobie wmówic i bać się na przykład, że jest się innej orientacji?

 

U mnie doszło do tego, że na samo słowo "homo" czyje jak coś mi w środku chodzi. Chyba dostałem na tym punkcie nerwicy, bo gdy widze jakiegos chłopaka to mnie przeszywa jakiś impuls, nie podniecenia, ale taki dziwny. Przed pójściem spać dostaje rożnych mysli, czasami o takiej tematyce, że nie moge spać, dostaje uderzeń gorąca, poce się, ...koszmar.

 

Przepraszam za tematyke postu, mam nadzieje, że nikogo nie uraziłem, a wstyd mi o tym komus powiedziec.

Miałem rózne "schizy" wiekszośc podobnych jakie wy piszecie. jwstem raczej osoba niesmiała, nigdy nie zwracałem na te rzeczy uwagi, ale od pewnego czasu troche sie tym bardziej zająłem i o...

 

Niech ktos mi powie czy to może tak być, czy się tym nie przejmować i żć dalej?

 

 

*tytuł edyt.atrucha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno stwierdzić czy to nerwicowe czy nie.

Widzę to tak, że możesz być homoseksualny, ale nie chcesz taki być lub tego zaakceptować, albo nie jesteś, ale pojawiły się u Ciebie myśli kompulsywne.

Oczywiście nasza psychika jest bardzo skomplikowana i trudno jest coś w ten sposób opisywać.

Ja mam podobnie, chociaż tematyka trochę nie ta: czasami zdarza mi się myśleć, że chętnie bym komuś plunęłą w twarz (najczęściej w sytuacjach b. przyjaznych i przyjemnych i w stosunku do ludzi, których bardzo lubię). Skłąniam się bardziej ku podejrzeniu, że to myśli kompulsywne, a nie manifestacja mojego prawdziwego ja. Ale kto wie co się czai w mojej chorej głowie??:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nawet jeśli okazałoby się, że jesteś homoseksualny, to co? świat się na tym nie kończy, zresztą jaki to problem? ja taki jestem i jakoś żyję, ludzie o mnie wiedzą i daję radę. zresztą tak jak mówię, są rzeczy ważniejsze niż orientacja seksualna. szczerze to powiem Ci, że z mojego punktu widzenia masz natręctwa myślowe, właśnie na temat homoseksualizmu. Niektórzy ludzie na forum też mają takie jazdy, czasami gorsze: np ktoś wyobraża sobie kontakty seksualne z dziećmi. takie upierdliwe i chore obsesje myślowe, które z tego co wynika nie są nigdy realizowane. ja mam natręctwa samobójcze, czasami nawet psychopatyczne, ale jakoś leci, czasami lepiej czasami gorzej ale leci. dobrym sposobem na pozbycie się takiego lęku jest konfrontacja z nim, przynajmniej tak twierdzi mój psycholog. może gdybyś poznał jakiegoś homoseksualistę to zmieniłbyś zdanie, bo uwierz mi, nie każdy pedał przebiera się w damskie ciuszki, pudruje nosek i nosi obcisłe koszulki. zapodam przykład z mojego doświadczenia: w liceum miałem kolegę, który był moim najlepszym kumplem, o wszystkim sobie mówiliśmy itp. Wiedziałem jaki jest jego stosunek do homoseksualizmu i on też panicznie się bał takich ludzi. pewnego razu powiedziałem mu o sobie i co? i nic. wstyd mu było. mówił, że nie tak sobie wyobrażał geja i co chwila pytał czy się czasami na niego gdzieś nie rzucę itp :lol::lol::lol: Oswoił się z tą świadomością dosyć szybko i do tej pory spotykamy się często i opowiadamy: ja o swoim chłopaku on o swojej dziewczynie. i jest lux :smile:

 

PS. I błagam nie sugerujcie się moim avatarem. To tylko moja muzyczna miłość Siobhan Donaghy :smile: Jestem 100% facetem :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trochę zbaczam z tematu, ale przeczytałem gdzies, że na przykład masturbacja i wyobrażanie sobie tego typu kontaktow może spowodowac pewne zboczenie, np takie....przyznam sie byłem uzależniony od masturbacji i miałem takie mysli, ale teraz juz nie mam.....dojrzałem chyba:)

 

Sorka, że takie rzeczy pisze, ale musze to z siebie wyrzucic, bo nie moge już wytrzymać, a może poprostu jestem przewrażliwiony, bo teraz wszystko sprowadxzam do seksualności, a przecież chyba nie o to chodzi, tylko o miłośc...

 

Nie kasujcie tego tematu, bo chciałbym żeby ktoś mi poradził co mam zrobic i jak sie zachować!!! Może to olać narazie i poczekac na rozzwoj wydarzeń....plz o pomoc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomal..wyluzuj :lol: Nie mamy zamiaru usuwać tego tematu bo nie ma w nim nic złego. Każdy ma tu jakiś problem. Piszemy otwarcie o tym. Jeżeli chodzi o temat sexu polecam prześledzić wątki:

 

http://www.forum.nerwica.com/nerwica-a-seks-vt887.html

 

http://www.forum.nerwica.com/nerwica-sexualna-vt3395.html

 

http://www.forum.nerwica.com/troszk-o-seksualnoci-vt1463.html?highlight=seks

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjscie z nerwicy oznacza stanie się nowym, innym człowiekiem. Z nowym sposobem myślenia, innymi reakcjami, innymi schematami zachowań itp. Nie boicie się tego nowego? Ja mam wrażenie, że nie poradzę sobie z "nowym sobą". Po prostu boję się zmienić, a jednocześnie wiem, że stare nawyki szkodzą - i w ten sposób tkwię w martwym punkcie.

 

"[...] Powiedzenie choremu, że aby wyzdrowieć, musi się zmienić, to często propozycja nie do przyjęcia, bo oznacza rezygnację z własnego 'ja'. O złamaniu nogi czy infekcji można powiedzieć: 'to moja choroba'. Mając przewlekłe zaburzenia nerwicowe, trzeba zdac sobie sprawę, że 'choroba to ja'. Wobec tego 'albo zostanę chory, albo przestanę byc sobą po to, żeby być zdrowym'. Dla wielu to dramat. [...]".

 

"[...] Ani więc poznanie swoich rzeczywistych motywów działania, ani rozszyfrowanie znaczenia objawów, a tym bardziej podjęcie decyzji, że chce się zamienić swoje zaburzone 'ja' na zdrowe, nie jest prostą sprawą i wielu chorych wzbrania się przed takim krokiem. [...]".

 

Cytaty za: "Pomóc sobie wbrew sobie", z prof. Jerzym Aleksandrowiczem rozmawia Aneta Piech.

Miesięcznik "Znak", nr 601, czerwiec 2005 r.

 

Co o tym myślicie?

edit.tematu(dop.snaefridur)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od października chodze na terapię do jednej pani psycholog. i po tym czasi inaczej patrzę już na niektóre swoje "odruchy". powiedzmy że staram się je czasami logicznie zanalizowaći z reguły wychodzi że są pozbawione logiki :) to tzw wyuczone mechanizmy. jeśli jest moje obecne "ja" to jestem w stanie się większości z nich pozbyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjscie z nerwicy oznacza stanie się nowym, innym człowiekiem. Z nowym sposobem myślenia, innymi reakcjami, innymi schematami zachowań itp. Nie boicie się tego nowego? Ja mam wrażenie, że nie poradzę sobie z "nowym sobą". Po prostu boję się zmienić, a jednocześnie wiem, że stare nawyki szkodzą - i w ten sposób tkwię w martwym punkcie.

 

Boisz się tego nowego, tak? Kiedy już się zmienisz, to nie będziesz się bał, skoro cały czas się boisz, to znaczy, że się nie zmieniłeś, proste, prawda? : )

 

"[...] Powiedzenie choremu, że aby wyzdrowieć, musi się zmienić, to często propozycja nie do przyjęcia, bo oznacza rezygnację z własnego 'ja'. O złamaniu nogi czy infekcji można powiedzieć: 'to moja choroba'. Mając przewlekłe zaburzenia nerwicowe, trzeba zdac sobie sprawę, że 'choroba to ja'. Wobec tego 'albo zostanę chory, albo przestanę byc sobą po to, żeby być zdrowym'. Dla wielu to dramat. [...]".

 

"[...] Ani więc poznanie swoich rzeczywistych motywów działania, ani rozszyfrowanie znaczenia objawów, a tym bardziej podjęcie decyzji, że chce się zamienić swoje zaburzone 'ja' na zdrowe, nie jest prostą sprawą i wielu chorych wzbrania się przed takim krokiem. [...]".

 

Cytaty za: "Pomóc sobie wbrew sobie", z prof. Jerzym Aleksandrowiczem rozmawia Aneta Piech.

Miesięcznik "Znak", nr 601, czerwiec 2005 r.

 

Co o tym myślicie?

 

Prawde mówi. To samo sedno tej choroby, którą w duuużym stopniu sami sobie stworzyliśmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)...witam i dodam od siebie kolejny cytat, który bardzo lubię, bo jest odbiciem tego, co przechodziłam kilkanaście lat temu podczas swojej osobistej terapii:"...to jest koszmar wszystkich ludzi...(...)-że tropi ich coś, przed czym nie ma ucieczki.Cały świat jest kryjówką, miejscem ukrycia są pola, jaskinie, lasy i strumienie, klatki schodowe i strychy, przejścia podziemne i piwnice. Własne szafy, własne ubrania;zamknięcie powiek. I dopóki człowiek ucieka, dopóty jest ścigany...(...)...zatrzymaj się i odwróć twarz do swojego prześladowcy, pozwól przystawić sobie lufę do czoła, wystaw pierś na ostrze strzały, odsłoń szyję błyskowi noża-wtedy przestaniesz się bać..."(Olga Tokarczuk, anna in w grobowcach swiata,wydawnictwo Znak, Kraków 2006)

...kiedy kilkanaście lat temu zakończyłam swoją terapię, bardzo bałam się nowej siebie...zaryzykowałam:)...było warto...długa i męcząca droga, ale odnalazłam klucz do siebie samej...oswoiłam swój lęk...przestałam się bać...zrozumiałam, co mój własny lęk chciał mi powiedzieć o mnie samej...nie o innych...o MNIE...wzięcie odpowiedzialności za siebie samego, za własne leczenie, za tworzenie nowego jest początkiem nowej drogi...pozdrawiam, Anna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech... Lęk przed "nowym" załątwił mnie na dobre. Nienawidziłem i do tej pory nienawidzę kontaktów z nieznanymi ludźmi, bardziej skomplikowanych sytuacji społecznych. "Leczyłem" to przy użyciu alkoholu. Niezbyt dobry sposób, ale przynajmniej mogłem kontaktować się jakoś z ludźmi. Dzięki upojeniom znikało drugie dno mojej oobowości, nie musiałem się zastanwiać, analizować wszystkiego. Niestety było tego trochę z dużo. Zresztą kace po pijaństwie stawały się z czasem coraz silniejsze. Pojawiły się napady lęku. Izolowanie się od ludzi, totalna alienacja. Błędne koło. Teraz nie piję, bo w końcu poszedłem do psychiatry. Jednak to niewiele da, bo za dużo rzeczy spieprzyłem... Szkoda że wczesniej nie dokończyłem leczenia. Zamiast tego znowu zacząłem chlać na umór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..." Jednak to niewiele da, bo za dużo rzeczy spieprzyłem... Szkoda że wczesniej nie dokończyłem leczenia..."...jedni piją, bo mają złą mamę...fatalną żonę...są nieśmiali...każdy powód jest doskonały...Ty jeszcze chcesz pić i niestety usprawiedliwiasz swoje picie...boisz się spojrzeć prawdzie w oczy i wziąć odpowiedzialność za swoje życie...nawet to spieprzone...nie mam prawa udzielać Ci rad, ale jeśli naprawdę będziesz chciał zacząć i dokończyć leczenie, zrobisz to...wychodzenie z uzależnienia jest ciężką pracą...ale można z tego wyjść...trzeba poznać swoją chorobę i mechanizmy, które ją napędzają...nie wiem z jakiego miasta pochodzisz, ale spróbuj pochodzić na mitingii AA...porozmawiaj z ludźmi, którzy przechodzili swoje małe piekło...porozmawiaj z alkoholikami, którzy już nie piją...i nigdy nie trać nadziei...nigdy:)...bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, Anna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio mi się pogłębiło. Boję się zasypiać, a gdy mam w nocy jakis zły sen - potem nie mogę zasnąć. Stale rozglądam się po pokoju i nawet boję się iść do kuchni po wodę. wcześniej już było tak dobrze, chodziłam nawet na przekór sobie po coemku i cieszyłam się, że to przełamuję... Dzis moja mama mnie przestraszyła, opowedziała mi jakąś historię która jej zdaniem wcale nie była straszna... powiedziałam jej że mam dośc tego, że od dziecka mnei wszyscy straszyli głupimi historiami o duchach... poszłam do swojego pokoju, gdy tylko tam weszłam na ułamek sekundy zgasło światło i wyłączył się komputer, - to samo u moich rodziców... ale się wystraszyłam, wiem - to głupie co piszę ale teraz tu siedzę i nie wiem czy dziś w nocy zasnę. To jest nienormalne.. boję się że w końcu naprawdę coś zobaczę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa agorafobia. Jedna z najgorszych fobii, jaka może się przydarzyć człowiekowi.

To choroba dobrze znana w krajach kapitalistycznych o dużych kontrastach społecznych.

W pewnym momencie coś pęka w psychice, coś niezrozumiałego, niewytłumaczalnego. Lęk wyskakuje, jak diabeł z pudełka.

Czy z tego można wyjść - w pewnym stopniu, jednak nigdy nie wyleczymy się zupełnie. Obwarowane jest to wieloma czynnikami.

Oczywiście można pokonać etap bycia "więżniem we własnym domu" i przejść do etapu (jak to ktoś określił) psa łańcuchowego.

Wymaga to jednak szalonego wysiłku z naszej strony.

Pomocne są zdecydowanie "piguły".

Rodzina odgrywa w tym także znaczącą rolę.

Ten problem ćwiczę na własnej skórze od wielu lat.

Mam pewne osiągnięcia, ale o powrocie do normalności mowy nie ma.

 

[ Dodano: Sob Lut 03, 2007 7:46 pm ]

"Ja biore seroxat. Pierwsze 2 tygodnie byly dla mnie bardzo ciezkie, ale teraz jest cudnie. Z tego co rozmawialam z lekarka i psychoterapeutka ..."

Tak pisze Aga1.

A ja sobie wyczytałem, że: " Z początkiem roku 2007 pojawiły się doniesienia o manipulacjach producenta leku, które miały potwierdzić jego skuteczność, mimo udokumentowanych związków między przyjmowaniem leków a skłonnościami do aktów samobójczych."

To tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was.Moje objawy,sa podobne do Waszych.Ten kto nie doswiadczyl nerwicy,lekow neurotycznych,to tego nie zrozumie.Jestem w innym kraju,jakos funkcjonuje,ale prawie codziennie towarzyszy mi niepokoj,oraz ataki.Boje sie sam chodzic,jezdzic po miescie,bo czuje sie gdzies w glowie zagrozony,ze umre,albo zemdleje,ze musze sam na siebie liczyc.Ostatnio boje sie jesc,bo mysle,ze w talerzu jest jakies szklo czy tym podobne.Badam sobie puls,wymyslam tez rozne dolegliwosci,a te ataki paniki bardzo mnie mecza.Mieszkam z rodzina.Moja dziewczyna przestaje mnie akceptowac,mowi,ze nic nie robie,ze nie chce sie mna juz opiekowac,ale samemu trudno pokonac ta dolegliwosc.Chodzilem na terapie do polskiego psychologa,ale mysle,ze poruszylismy wazne tematy i leki te dawne rowniez mi powrocily.Tutaj w innym kraju mam moze wieksze mozliwosci,ale jak wziac odpowiedzialnosc za siebie,jak przezwyciezyc lek.Lecze sie od osmiu lat.W 2001r. nie wychodzilem w ogole z domu,mialem takie napady,ze nie chce ich nawet wspominac.Teraz jest lzej,lecz potrzebuje normalnie zyc,pokazac mojej rodzinie,ze cos robie,ze cos chce,ze chce aby bylo lepiej dla Nich.Nie jest to latwe,nie wiem co bedzie.Pozdrawiam Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Helmucie , malo wazne dla mnie jest co piszesz o manipulacjach producenta leku. Wazne jest ze jestem na odstawianiu leku, kolejne zmniejszanie dawki a ja nie mam objawow ubocznych. Czuje sie swietnie .Wrocilam do swiata zywych. Jak pisalam juz chodze gdzie chce i kiedy chce sama. Korzystam z zycia jak zdrowy czlowiek. Moge isc sama do kina , teatru czy do markietu. Moge chodzic bez problemu z moim dzieckiem po sklepach i na spacery co nie mialo nigdy miejsca. Nareszcie po 14 latach pracuje i czuje sie w pracy jak ryba w wodzie. I to wlasnie jest cudne . A to co ktos komus gdzies powiedzial ze lek nie dziala jest dla mnie bzdura bo oprocz mnie znam osoby ktore po seroxacie tez wrocily do zycia. I jeszcze jedno nikt nikomu nie powinien odbierac nadzieji na normalne zycie. Pozdrawiam. Nigdy nie mialam mysli samobojczych. :twisted:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech... Znam to aż za dobrze. Borykam się z tym od 6 lat:-( Raz jest lepiej raz gorzej. Obecnie w ogóle nie wychodzę sama, jedynie z mężem, ewentualnie z bliską kolezanką. Ale bywało też lepiej. Wówczas radziłam sobie w sposób, o jakim już tu pisano- zająć się czymś. Noś ze sobą odtwarzacz z ulubioną muzyką, dobrą książkę, pisz smsy, umawiaj się z kims na podróż jeśli tylko możesz... Im mniej myślisz o napadach paniki, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że one sie pojawią. Jeśli już dostaniesz ataku, również staraj się myseć o czyms innym, czymkolwiek, licz samochody, śpiewaj pod nosem, a przede wszystkim oddychaj- spokojnie, ale nie za głęboko (bo to prowadzi do hiperwentylacji). Ja mam ataki paniki zawsze gdy wychodzę gdzies sama, szczególnie w tramwaju, w dużym sklepie... Czasem nawet gdy jestem w domu bez męża. Naprawdę najlepszy sposób to zająć się czymś. Możesz też spróbować łagodnych leków uspokajających, ziołowych, np. Persenu. Warto byłoby też udać się do lekarza rodzinnego, by dał Ci skierowanie do psychologa (lub poszukac terapeuty prywatnie). Psychoterapia powinna pomóc. Jeżeli napady bardzo utrudniają Ci zycie, mogłabyś też pójść do psychiatry (bez skierowania tam się dostaniesz). To żaden wstyd, a czasem leki pomagają przerwać najgorszy okres. Trzeba jednak pamiętać, że podstawą jest psychoterapia, ale leki mają niekiedy skutki uboczne i nie można ich brac w nieskończoność.

Mimo, że borykam się z tym swiństwem mało skutecznie już od 6 lat, ciągle wierzę, że sie wyleczę. Biore leki, chodzę na psychterapię.

Będzie dobrze, tylko uwierz, że może być.

Powodzenia zyczę!!!

 

[ Dodano: Nie Lut 04, 2007 2:40 pm ]

PS. Staraj się nie zamykac w domu, wychodź, nawet tylko kawałeczek, przed dom, do pobliskiego slepu. Jeśli przestaniesz "ćwiczyć", bardzo utrwalisz sobie takie postępowanie. NIE PODDAWAJ SIĘ!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak juz wczesniej pisalam mam nerwice lekowa i teraz doszedl mi nastepny problem mam juz kupiony bilet do Angli a bardzo sie boje leciec juz mam fobie ze samolot spadnie a ja sie zabije,moze mi ktos podpowie jak mam pokonac ten lek,ja nawet teraz jak patrze na ten bilet to ......................... prosze o jakies rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×