Skocz do zawartości
Nerwica.com

annerinea

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia annerinea

  1. Lidio:)...nie smuć się i nie płacz...z nerwicy można się wyleczyć, a w najgorszym przypadku nauczyć się z nią żyć ...nikt na nic sobie nie zasłużył...nie pytaj -dlaczego nas to spotkało...po prostu stało się i trzeba wziąć się za leczenie ...ale ze względu na siebie...bo kiedy zwyciężysz, inni także to poczują...nerwica i depresja nie bierze się z powietrza...ma swoją głęboko ukrytą przyczynę...to sposób patrzenia na siebie i świat...to nie świat i zjawiska nam zagrażają...to Twoja interpretacja jest powodem Twojego samopoczucia...ja też mam dzieci...dwie córki:)...i kiedy były bardzo małe, przechodziłam swoje najgorsze nerwicowe piekło... piekło, które zaczęło się już w dzieciństwie...mój tata opuścił mnie emocjonalnie, chociaż nie zrobił tego świadomie...wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar...nikt nie jest idealny...każdy ma swoje problemy i kłopoty...ale jako mała dziewczynka nie umiałam sobie poradzić z pustką odrzucenia i osamotnienia...i wtedy też osierociłam samą siebie...przestałam siebie kochać, bo czułam się niekochana przez tatę...na objawy nerwicy nie musiałam długo czekać...nie będę opisywała tego wszystkiego, bo nie chcę do tego wracać...ale powiem Ci jedno...nie koncentruj się nad swoimi objawami (to najtrudniejsze na początku leczenia!)...objawy będą Cię męczyły do momentu, kiedy nie znajdziesz rany w swojej duszy...dopóki nie znajdziesz prawdziwego źródła swoich problemów...Lidio...spróbuj nie użalać się nad sobą, bo równie dobrze mogłabyś umierać w tej chwili na raka...ja rozumiem Twoje obawy, bo sama jestem matką...i kiedy miałam lęki, ataki paniki, dodatkowo cierpiałam z powodu strachu i przerażenia moich córek...i wtedy powiedziałam dość...powiedziałam dość lekarzom, którzy nie próbowali zajrzeć do mojej cierpiącej duszy...którzy całą sprawę załatwiali kolejnymi tabletkami na uspokojenie...tysiące badań i diagnoz...zabawa w chowanego...podjęłam decyzję i zaczęłam się leczyć...to długa droga, ale warto zaryzykować...Lidio...ja wiem, że to trudne, ale nie myśl o bijącym sercu...nie skupiaj się na ucisku w klatce piersiowej...spróbuj inaczej...może na początek uwierz mi, że mam rację, bo przechodziłam przez to samo ...przez takie same objawy...przez wyjątkowo wiele objawów...to nie choroba Twojego ciała...to choroba Twojej duszy...tego, o czym nie mówisz, a o czym tak bardzo krzyczy w imieniu Twojej duszy całe Twoje ciało...Lidia:)...uśmiechnij się ...przytulam Cię w myślach...i do roboty:)...wierzę, że Ci się uda:)...Ania.
  2. ..." Jednak to niewiele da, bo za dużo rzeczy spieprzyłem... Szkoda że wczesniej nie dokończyłem leczenia..."...jedni piją, bo mają złą mamę...fatalną żonę...są nieśmiali...każdy powód jest doskonały...Ty jeszcze chcesz pić i niestety usprawiedliwiasz swoje picie...boisz się spojrzeć prawdzie w oczy i wziąć odpowiedzialność za swoje życie...nawet to spieprzone...nie mam prawa udzielać Ci rad, ale jeśli naprawdę będziesz chciał zacząć i dokończyć leczenie, zrobisz to...wychodzenie z uzależnienia jest ciężką pracą...ale można z tego wyjść...trzeba poznać swoją chorobę i mechanizmy, które ją napędzają...nie wiem z jakiego miasta pochodzisz, ale spróbuj pochodzić na mitingii AA...porozmawiaj z ludźmi, którzy przechodzili swoje małe piekło...porozmawiaj z alkoholikami, którzy już nie piją...i nigdy nie trać nadziei...nigdy:)...bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, Anna:)
  3. :)...witam i dodam od siebie kolejny cytat, który bardzo lubię, bo jest odbiciem tego, co przechodziłam kilkanaście lat temu podczas swojej osobistej terapii:"...to jest koszmar wszystkich ludzi...(...)-że tropi ich coś, przed czym nie ma ucieczki.Cały świat jest kryjówką, miejscem ukrycia są pola, jaskinie, lasy i strumienie, klatki schodowe i strychy, przejścia podziemne i piwnice. Własne szafy, własne ubrania;zamknięcie powiek. I dopóki człowiek ucieka, dopóty jest ścigany...(...)...zatrzymaj się i odwróć twarz do swojego prześladowcy, pozwól przystawić sobie lufę do czoła, wystaw pierś na ostrze strzały, odsłoń szyję błyskowi noża-wtedy przestaniesz się bać..."(Olga Tokarczuk, anna in w grobowcach swiata,wydawnictwo Znak, Kraków 2006) ...kiedy kilkanaście lat temu zakończyłam swoją terapię, bardzo bałam się nowej siebie...zaryzykowałam:)...było warto...długa i męcząca droga, ale odnalazłam klucz do siebie samej...oswoiłam swój lęk...przestałam się bać...zrozumiałam, co mój własny lęk chciał mi powiedzieć o mnie samej...nie o innych...o MNIE...wzięcie odpowiedzialności za siebie samego, za własne leczenie, za tworzenie nowego jest początkiem nowej drogi...pozdrawiam, Anna:)
  4. Lidio:)...wiem jedno...nie poradziłabym sobie bez pomocy drugiego człowieka...bez terapeuty...czasami chaos i bałagan jest tak wielki, że potrzebujemy kogoś z zewnątrz...i nie chodzi o to, że ktoś zrobi coś za nas...ja potrzebowałam zejść do ciemnych piwnic mojego dzieciństwa, ale z kimś...za rękę...terapeuta zapalił lampy...oświetlił mrok...pokazał wszystkie "smoki" i "straszydła"...wskazał drogę, rozjaśnił to, co ukryte...a potem?...a potem była już tylko moja ciężka praca nad sobą...do tej pory mam w sobie wiele pokory i nadal jestem uważna wobec tego, co we mnie...stare myśli lubią wracać jak motyw z często słuchanej płyty:))))...ale zawsze można zagrać nowe tango:)...może przez chwilę przestać myśleć o sobie i zwrócić się do świata...innych ludzi...do kogoś samotnego, zagubionego...wyjść z egoizmu własnej nerwicy i zobaczyć, że nie jest się pępkiem tego świata...to trudna prawda, ale w leczeniu tej choroby trzeba połknąć także gorzkie pigułki:)...pozdrawiam i trzymam kciuki w poszukiwaniu swojej drogi:)))Anna
  5. ...i ja Ciebie pozdrawiam Lidio:)...zachęcam Cię do takiego podejścia do własnej nerwicy, ale uprzedzam, że jest to niezwykle trudne...:)...moje leczenie nerwicy rozpoczęło się od zrozumienia, że objawy fizyczne nie są żadną poważną chorobą, a jedynie bardzo bolesnym wyrazem wewnętrznego konfliktu,braku miłości do siebie i tłumienia uczuć, które domagały się prawa do własnego istnienia...potrzebowałam wielu lat własnej drogi i pomocy terapeuty, by powoli zrozumieć to, czego nie mogłam,nie potrafiłam i nie chciałam zrozumieć...moje dzieciństwo było dla mnie bardzo trudne...to fakt...ważne jest jednak nie to, co nam zrobiono, ale to, co my robimy z tym, co zrobiono nam...moja nerwica była dla mnie alibi...była idealnym usprawiedliwieniem dla wielu nieodpowiedzialnych decyzji w moim życiu..."posiadanie"nerwicy zwalniało mnie z wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, wybory i za własne stawanie się dojrzałym człowiekiem...zrozumienie tego także jest drogą...nie wierzę w żadne cudowne ozdrowienia...oswajanie własnego lęku, przyglądanie się sobie samemu, zmiana schematu własnego myślenia o sobie, świecie, innych ludziach to ciężka praca...to przedzieranie się przez zarośla...ale warto...i warto przyglądać się z dużą uważnością temu, co pojawia się w ciele...bo ten objaw chce nam coś powiedzieć o nas samych...nie mam już ataków paniki, lęków i objawów, które paraliżowały i "zatrzymywały" całe moje życie...jestem po drugiej stronie...ale po tej drugiej stronie odnalazłam siebie samą...może zamiast wyzywać nerwicę, walczyć z nią, niszczyć warto zatrzymać się i wsłuchać w cichy głos pochodzący z własnej duszy, która poprzez arytmię, lęk, ból głowy, uczucie zamierania, wymioty, zawroty głowy, paraliż woła o uwagę...która chce nam coś ważnego powiedzieć...o nas samych...jednak kiedy kilkanaście lat temu usłyszałam to od terapeuty, stuknęłam się w czoło i nie uwierzyłam w żadne jego słowo...musiałam przejść wiele kilometrów własnej drogi, żeby to zrozumieć:)...ale zawsze zaczynamy od pierwszego kroku:)...Anna
  6. A ja podziekuję mojej nerwicy:)...nauczyła mnie wiele i była jedynym sposobem na to, żeby powiedzieć mi coś o sobie...o tym, czego dla siebie nie robiłam...o tym, że siebie nie kochałam i nie akceptowałam...każdy objaw mojego ciała był sygnałem z mojej obolalej i zagubionej duszy...przez wiele lat chorowałam na nerwicę lękową, ale przeszłam bardzo trudną drogę terapii...własną drogę oswajania lęku i zrozumienia siebie...kiedyś powiedziałam do terapeuty:"Czuje się gorsza, bo mam nerwicę..."...on powiedział do mnie, żebym powiedziała to inaczej:"MAM NERWICĘ, BO CZUJĘ SIĘ GORSZA"...nerwica jest sygnałem, bolesną prawdą o nas samych...na swój sposób jest przyjacielem, który chce nam przekazać prawdę o nas, chociaż robi to w sposób bardzo bolesny...trzymajcie się ...Anna
×