Skocz do zawartości
Nerwica.com

BOGDANKA

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BOGDANKA

  1. Mój Drogi! Nerwica to coś okropnego i nie ma jednej skutecznej metody na poradzenie sobie z nią. Ale pomimo wszystko głęboko wierze, ze mozna sobie z nią poradzić. Ja już sobie świetnie radze, chociaz przede mną perspektywa długich wakacji i autentycznie zaczynam panikować, choć wydawać by się mogło, że nie mam zupełnie powodów. I oto właśnie chodzi w nerwicy- tkwi w naszej podświadomości i uaktywnia się, gdy bardzo jej nie chemy, za dużo o niej myślimy lub z całych sił pragniemy, aby nie wpływała na nasze teraźniejsze życie. Specyfikę nerwicy rozumie nerwicowiec i tylko on umie w pełni zempatyzować sie z osobą, która ma podobne dolegliwości. Życzę ponad wszystko siły!!!
  2. Moja Droga! Wielu nerwicowców boi się wyjeżdżać. Nasz organizm reaguje na to jak na sytuacje zagrozenia. W domu z bliskimi i wsrod przyjaciół nie musimy udawać- bo oni przewaznie nas akceptuja z naszym przewrazliwieniem. Ostatnio musialam wyjechac na dwa tygodnie, nie dosc, ze sama to jeszcze baaardzo daleko. Od smierci taty nigdzie sama nie wyjezdzalam, bylam tak spanikowana, ze bylam gotowa odwołać ten wyjazd. Ale udało sie, moim zdaniem wzorowo. Juz w samolocie zapomnialam o lęku. Jako osoba wierząca, w chwilach lęku- odmawiałam modlitwe i jak mantre powtarzalam sobie w kolko, ze jestem super i bedzie ok. I naprawde bylo. Asekuracyjnie zabrałam ze soba jakies tabletki, wazne bylo poczucie, ze je mam- ale nie bylo potrzeby je uzywac. Poza tym przed wyjazdem rozmawialam z bliskimi, troche pokrzyczeli (tak konstruktywnie:) i zmobilizowali do tego, abym nie pozwolila nerwom zabierac swoich marzeń. Mi się udalo, wyjechalam (choc z obawami- tlumaczylam sobie, ze w razie co to zaraz zlapie powrotny samolot), ale spedzilam wspaniale czas. Nie daj się Kochana, ja dałam rade Ty tez! Zycze siły i duuuuzo pozytywów!
  3. Moja Droga! Najważniejsze to przyjąć to i porządnie przetrawić. Lęk jest paskudztwem, a przy wrażliwym charakterze sieje totalne spustoszenie. Magnez, melisa, ćwiczenia relaksacyjne są ok. Bywaj jednakże czasem tak, że lęk zrobił takie spustoszenie, że należy sięgnąć po leki. Wielu osobom z mojego otoczenia dobrze dobrane leki świetnie pomogły. A do tego dobrze mieć kogoś sprawdzonego. O nerwicy warto jęczęć- niech inni wyzywają Cię- to wtedy trochę obrzydnie. Samo pogodzenie się z wystąpieniem lęku też pomaga (pamiętaj, że najgorszy jest lęk przed lękaniem się!!). W każdym razie spróbuj najpierw naturę i pozytywną autosugestię. I pamiętaj, że z takim problemami- niestety (bądź stety)- jesteś nieoryginalna:) Serdecznie pozdrawiam!!!
  4. Moja Droga! Trochę się w tym wszystkim zagubiłaś- całkowicie poddałaś się lekom, a to tak byc nie może. Leki mogą pomóc Ci się wyciszyć, ale nie zwalczą na trwałe lęków i nerwów. Problemy z sercem są typowe dla nerwicowców, jak mijają nerwy- duszenie w klatce piersiowej też w końcu znika. Nie ma rady- musisz wziąść sie za sibie- ignorować lęki i głupie myśli(choc wiem, ze to baaardzo ciężka praca). Potrzeba Ci rozmowy i pomocy osoby kompetentnej, bo trudno tak do konca przemowic sobie o irracjonalnosci naszych lęków. Wygadać się, wyciszyć i nabrać dystansu- a do tego dochodzi się małymi kroczkami. Serdecznie pozdrawiam, życzę Ci wielkich pokładów siły
  5. Olivia! Tak naprawde obojętnie co kto powie- bedziesz sie źle czuła dopóki nie zaczniesz panować nad swoimi lękami. To jest strasznie i ohydne, wiem, jak bolesna bywa nerwica. Wiem jednak także, że można ją łagodzić. Nerwicowiec myśli o swoich problemach 24/7, wydaje mu się, że nikt nie jest bardziej nieszczęśliwy niż on (znam to z autopsji:). Ja walcze z nerwicą z całych sił każdego dnia. Staram się pomimo wszystko przełamywać lęki i nie dawać się. Ważne jest, aby mieć kogoś komu możesz powiedzieć o swoich lękach. Trzeba również ciągle powtarzać sobie, że będzie dobrze i przestać ciągle wsłuchiwać się w siebie!!!! Stosuję metody relaksacyjne i staram się ciągle coś robić, aby nie dawać się niepokojom. Oczywiście bywają gorsze dni, nieprzespane noce czy nagły lęk, ale taka jest właśnie nerwica. Wiem jedno- najgorsze co można zrobić to poddać się i panikować. Mam ogromną nadzieje, że sobie poradzisz!
  6. Z nerwicą już tak to jest; przychodzi niezapowiadana i nieproszona. Wiem jedno- trzeba stawiać jej czoła; nie można na siłe zagłuszać dużą ilością leków czy alkoholem. To nic nie daje! Znajoma lekarka uświadomiła mi, że nie należy bać się gorszego samopoczucia- bo ono spowodowane jest skumulowanymi lękami, które trzeba w końcu "przetrawić". Wiem, że strasznie bolesne są skoki nerwicy, ale nie wolno się poddawać. Jestem wdzięczna Bogu, że mam wspaniałych ludzi obok siebie. Mój przyjaciel twierdzi, że mogę być z siebie dumna, bo przeszłam wiele bolesnych momentów- a ponad wszystko działam i trwam. Wiem, że nerwica boli, a każdy jej nawrót jest bardzo bolesny. Mam jednak wiarę.
  7. Dzięki bardzo kochani za te słowa wsparcia! Już mi troche lepiej, wiem, że najważniejsze jest to, aby się nie poddawać. Z drugiej strony tłumacze sobie, że nerwica to takie oczyszczanie się z lęków i negatywnych emocji- więc kiedyś to wszystko musi ulecieć. Mam solidne postanowienie poprawy- zero negatywnych mysli i nakręcania się! Serdecznie pozdrawiam!!!
  8. Mam dzisiaj gorszy dzień i jest jak zawsze: obiektywnie wiem, ze panikuje, ale i tak bardzo się wszystkim dołuje (nawet mi się zrymowało:) Czułam się ostatnio dużo lepiej, ale oczywiście tak do końca pięknie być nie może:( Mam za sobą nieprzespaną noc (a jak w nocy nie spie- to zamartwiam się głupotami), pije meliskę za meliską i boje się, ze cala praca nad sobą ostatnich tygodni "weźmie w łeb". I jak to jest, że niby wszystko wiem- jak nic z całego serca pomogłabym każdemu z Was, a sama do końca nie mogę się ustawić "w pion". Wybaczcie, musiałam pojęczeć, a z Wami mi tu jakoś tak dobrze :) Serdecznie pozdrawiam- niestety zdołowana dziś Ja.
  9. Erypiku! Najważniejsze to mówić o tym i nie zamykać lęków w sobie. Polecam Ci do poczytania książkę, która mi bardzo pomogła- Anna Polender "Pojedynek z nerwicą" oraz trening autogenny Schultza (ja wytyczne wydrukowałam sobie z netu). Myślę, ze lek jeszcze nie działa, bo bierzesz go krotko. Z drugiej strony 5 minutowa wizyta to jakas wielka pomyłka! Radziłabym Ci skorzystać z prywatnej porady, bo niestety często taka forma leczenia jest korzystniejsza (bardziej się Tobą przejmują)- chociaż to tylko moja osobista opinia. Oprócz leków, musisz także zacząć oswajać swój lęk- jest to trudne i pracochłonne, ale da się zrobić. Nie dawaj się negatywnym myślom i zacznij stosować pozytywne afirmacje. Ufam, że szybko poczujesz się lepiej. Pozdrawiam serdecznie!
  10. Mój Drogi! Jesteś strasznie znerwicowany! W tej chorobie już tak jest, że człowiek sam się nakręca i wynajduje problemy tam, gdzie w ogóle ich nie ma! Znam to z autopsji. Potrzebujesz profesjonalnej pomocy, bo sam nie masz do siebie zaufania i się "nie przekonasz", że to tylko lęki i nerwy (a tak właśnie jest). Musisz przerwać to błędne koło i dać sobie szanse na lepsze życie. Pozdrawiam serdecznie, życzę motywacji do walki!
  11. Kasiu! Myślę tak samo jak Ty! Nerwica to cierpienie, cierpienie jest nieodłącznym elementem człowieczeństwa, bo właśnie dzięki niemu umiemy doceniać małe i pozytywne rzeczy. Dzięki nerwicy człowiek kontempluje chwile i potrafi się przy nich zatrzymać- docenić je. Właśnie dzięki życiowej nadwrażliwości często można wykrzesać z siebie odrobinę konstuktywnego optymizmu.
  12. Bardzo często myślałam, że przez nerwice nie dam rady- zawale studia, prace, bałm się, że w końcu bliskie osoby tez będą miec mnie dość i odejdą. Sama nie wiem, ale nigdy się tak nie stało! Nerwica nigdy nie popsuła mi ocen w indeksie, a praca daje mi wyciszenie i odskocznie od lęków. Bliscy czasem mają mnie dość, ale zawsze są. Pocieszam się, że to dlatego, iż ja naprawde jestem całkiem fajna- ambitna, pracowita i to z poczuciem humoru. Inna sprawa, że moje życie byłoby zupełnie inne, gdybym ciągle się nie denerwowała głupotami, potrafiła nabrać dystansu do wielu mało istotnych spraw, nie przeżywała wszystkiego tysiąc razy. Musze jednak wyznać szczerze, że okropna nerwica motywuje mnie do działania- ponad wszystko staram się działać pomimo jej obecności w mojej egzystencji. Czasami z ogromną satysfakcją robię tej wredziznie na złość!!!
  13. Moja Droga! Podejrzewam, ze tak naprawde nie chodzi u Ciebie o negatywne emocje co do Twojego chłopaka. To może być swoista obawa-lęk, bo kiedys w jego towarzystwie poczułas sie zle i to zostało w pewnym sensie "zarejestrowane"przez Twój umysl.Wiem to, bo osobiscie znam podobne przypadki. A poza tym wydaje mi się, ze jestes bardzo zestresowana (jak większość młodych, ambitnych i bardzo wrażliwych ludzi) i Twoje lęki są wytworem emocjonalnej nadwrażliwości. Moge polecic Ci wygadanie sie i wizyte u specjalisty- musisz sobie poukładac wszystko i nabrac dystansu. Twoje problemy nie są "kosmiczne", ale bardzo normalne. Musisz sobie pomoc i uzmyslowic sobie, ze pomoc jest potrzebna, bo często brak nam obiektywnego spojrzenia na nasze sprawy (co u nerwicowców jest nadwyraz NORMALNE). Serdecznie Cię pozdrawiam!
  14. Droga Moniczko! Dasz rade, wiem to z autopsji. Facet jak kocha- to wspiera ( a tylko za takiego wychodzic należy ). Moj mąz jest pod tym wzgledem super, choc nie bardzo wie o co mi chodzi (bo jak nie ma wielkie tragedii- to o co ja sie martwie?!)- wspiera zawsze i wszedzie. A jak sie pytam, czy mu nie zle, ze ma w domu taka nerwice- to mowi, ze nie od dzis taka jestem i byl swiadomy co bral. A strach przed nowym i nieznanym jest NORMALNY- zwlaszcza u takich wrazliwcow jak my, z emocjami na wierzchu. Jak ucze sie nabierac dystansu do wielu spraw, bo tak naprawde to nigdy go nie mialam. Zycze Wam z calego serca wszystkiego najlepszego. Nie jestes sama, inni dali rade- Ty tez z cała pewnoscia sobie poradzisz. Pozdrawiam serdecznie!!!
  15. W ostatnich latach mnie i moja rodzine spotkalo mnostwo problemów. Mówiąc szczerze, to nigdy bym nie przypuszczała, że człowiek jest w stanie zniesc tak wiele. Nigdy jednak nie zwatpilam w Boga- wrecz przeciwnie w trudnych momentach zwraca sie własnie do niego. Moze to zabrzmi gornolotnie, ale tak jest naprawde. Chodze co niedziele do kosciola, bo taka czuje potrzebe. Lubie na pocieszenie czytac anegdoty ks. Twardowskiego. A tak w ogóle to myśle, że w każdym z nas można odnaleźć coś z biblijnego Hioba. Pozdrawiam serdecznie!!!
  16. BOGDANKA

    Nawroty nerwicy

    Hej! Głowa do góry. Dokładnie wiem o co chodzi, mi tez sie wydawało, ze wszystko juz ok, ale to wraca. Znajoma lekaraka, uswiadomila mi ostatnio, ze jak ktos jest wrazliwy, to co jakis czas (po stresach, problemach)- nerwy sie odnawiaja. Nie ma zlotego srodka, w najgorsze dni wez sobie cos na uspokojenie, w lepsze- jakies ziolowe specyfiki (melisa, kropelki), Polecam tez trennin autogenny Schultza, no i pozytywną autosugestię. Mi najlepiej robi nauka, praca i wygadanie się. A nie jest u mnie wcale różowo! Najważniejsze to walczyć i nie dawać się!!! (Jejku! Ale to się łatwo pisze). Ściskam mocno i życzę spokoju
  17. Czy mógłby mi ktoś polecić dobrego psychoterapeute w Poznaniu lub w okolicach. Tak sobie myśle, że może to pomogłoby mi wyjść z błędnego koła nerwicy!
  18. Witam!Jestem tu pierwszy raz- moze to niefajnie zabrzmi, ale poprawiło mi się samopoczucie- uswiadomiłam sobie, że nie jestem sama!!!!Nawet nie wiecie jakie to dla mnie wazne.Moja nerwica trwa juz kilka lat- teraz chociaz wiem, ze moj organizm tak reaguje na stresy, bo poczatkowo przerazala mnie mysl,ze wariuje.Pierwszy atak nerwow przyszedl po maturze; zdalam ja rewelacyjnie, dostalam sie na wymarzone studia i zamiast tym sie cieszyc zaczelam odczuwac nieuzasadnione lęki-nie spałam i nie jadłam.Wszyscy byli w szoku,bo nikt nie wiedzial o co mi chodzi.Czulam sie upokorzona i nieszczesliwa.Jakos jednak to minęło-na studiach szlo mi dobrze,poznalam swietnego faceta, ktory od 2lat jest moim mężem.No i powinno byc super, ale pewnego dnia okazalo sie,ze firma mojego taty zbankrutowala.Zaczely sie telefony,monity i wieczne kłótnie.Rzuciłam studia i zarabiałam na długi. Ale spalam i jadlam-nerwy wyszly po kilku miesiacach.Nie chcialo mi sie wstawac,cala sie trząslam i plakalam.Poszlam do znajomego lekarza-uznal, ze to atak nerwicy-po wielkich stresach. Po tym mialam chwile spokoju. Ale kilka miesiecy temu moj tata zmarl-a ja patrzylam jak umieral i krzyczalam, zeby nie odchodzil.Musialam stawic czola nowym problemom,ale nie mialam ataku nerwow.Pomimo tego w moim zyciu dzialo sie wiele pozytywnych rzeczy.Jednak kilka tygodni temu dopadła mnie "powtorka z rozrywki";znowu nie moglam jesc i spac. Lekarz uznał, ze to "wychodza"wszystkie przezycia minionego roku. I pomimo tego,ze to wiem- tym razem jest mi bardzo trudno sie z tym pogodzic. Przeczytalam, ze nerwicowcy bardzo cierpią. Jest to najszczersza prawda-szkoda tylko,ze zycie z nerwica jest tak niesamowicie ciezkie...
×