Skocz do zawartości
Nerwica.com

czego się boimy? Lęk przed.................


mysia

Jaki jest Twój lęk?  

209 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki jest Twój lęk?

    • boję się śmierci
      49
    • ..zdrady
      9
    • przed bliskością- nie umiem okazywać uczuć
      17
    • dotyczący obrazu własnej osoby (związane z niską samooceną
      35
    • lęk przed nieznanym otoczeniem
      18
    • lęk przed chorobą i cierpieniem
      66
    • lęk przed przemocą w domu
      1
    • lęk przed niezaspokojeniem potrzeby akceptacji, osamotnienie w rodzinie
      6
    • lęk moralny ; lęk przed superego czyli własnym sumieniem; poczucie winy, wstyd;
      22
    • lęk anankasytczny; związany z poczuciem przymusu wykonywania czynności, pod wewnętrzną groźbą kary za ich niewykonanie;
      6


Rekomendowane odpowiedzi

Założyłam ten nowy temat ponieważ mam problem z wychodzeniem samej z domu.Zaczyna sie nowy tydzień i będe musiała jedzić codziennie do szkoły.Bardzo sie denerwuje.Boje sie że dostane ataku podczas podróży i nie będe w stanie sie uspokoić.Ma kto podobny lęk?Macie może jaki pomysł żeby czuć sie lepiej?POMÓŻCIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem co czujesz bo mam dokładnie to samo. Jadšc na zajęcia boję się że zemdleję w autobusie, w ogóle boję się jeżdzić autobusami i tramwajami. Kiedy jadę na zajęcia zawsze w autobusie staram się z kim porozmawiać, wtedy nie mylę o ataku i zazwyczaj nigdy go nie dostaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkšd mam nerwicę zauważyłam że boję się wielu rzeczy które kiedy� nie stanowiły dla mnie problemu. Poza takimi sprawami jak strach przed pój�ciem do ko�cioła czy jazdš zatłoczonym autobusem boję się np. sama chodzić po zmroku. Boję sie kradzieży czy tego że ktos mnie napadnie. Unikam zatłoczonych ulic, wieczorami wolę wychodzić z kim�. Przed chorobš nie miałam takich lęków. Teraz naprawdę boję się wielu rzeczy. Czy wam też nerwica przysporzyła podobnych lęków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja skorpius, przed chorobš w ogóle o tym nie mylałam. Bez problemu wychodziłam sama wieczorami i wracałam do domu bez cišgłego oglšdania się za siebie. Teraz jest niestety inaczej, nie potrafię w pełni cieszyć się życiem. Jak sobie z tym radzicie jeli to was również dotyka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co ja czasem robię............to czego się boję. Ale to musi być szybka myl bez zastanawiania i muszę dosłownie "wbiec" w tš sytuację:))) inaczej bym niele spanikowała:) hehe, a tak ......odwrotu nie ma....i musze sobie jako poradzić. A póniej wychodzę i mylę sobie........-nie może być!!! przeżyłam:)))!!! Tylko jest jedna zasada trzeba tam tkwić dotšd dopóki lęk nie minie....inaczej lipa! Tylko uważajcie bo czasem okazuję się, że to czego się balicie sprawia wam przyjemnoć:))))))))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Balam sie wychodzić zdomu przez ok. 3 m-ce. Nie umiem okrelić kiedy nastšpił przełom tzn. w jaki sposób udało mi się z niego wyjć. Obecnie wychodzę z domu, jeżdże autobusem do pracy. Jednak myl o tym że miałabym gdzie jechać sama poza moje miasto napawa mnie strachem i na razie nie umiem sobie z tym poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach przed wychodzeniem z domu można pokonać. Jestem tego

 

żywym przykładem. Nie pamiętam dokładnie kiedy wyszłam sama z domu i się nie bałam. Pamiętam natomiast próby wychodzenia z

 

domu. Robiło mi się słabo i cała się trzęsłam.Przerażona wracałam do domu i przeważnie kończyło się to atakiem. Potrafiłam

 

szybko uciec ze sklepu zostawiając na środku koszyk z zakupami.Jednak coraz częściej namawiana przez męża zaczęłam wychodzić

 

razem z nim. Z krótszych wyjść zaczęły się robić dłuższe i tak powolutku doszło do tego że sama wychodzę z domu, jeżdżę do

 

pracy, jakoś funkcjonuję. Nie zawsze jest kolorowo ale jakoś jest :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Asią g.,ja również na poczatku miałem problem z

 

wychodzeniem z domu. Mimo strachu i wszystkich bulów wychodziłem sam. Najpierw na krótkie spacery, a teraz nawet na 10-cio

 

godzinne. Nieraz nie jest łatwo, ale nie skupiam sie na lęku, tylko staram sie go przełamać i udaje

 

sie.......Pozdrawiam.....i więcej wiary w siebie!!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mialam na poczatku taki problem ale szlam w zaparte

 

najgorzej mialam w autobusach ale jechalam tak ze po rurze plynela sciezka mojego potu no i to co powiedzieli wyzej

 

wymienieni zajac sie czyms muzyka sms ksiazka

 

 

PAMIETAJ DASZ RADE!!!!! :D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy opowiadałam psychologowi że boje się np. wieczorami

 

wyjść to tłumaczył mi że moja reakcja jest normalna, bo wieczorami jest przecież niebezpiecznie i mam prawo bac się wyjść

 

itp. Powiem wam że to stwierdzenie czasami mi pomaga w przełamywaniu lęków, bo np.kiedy byłam na izbie przyjęć w szpitalu (

 

zwichnięta noga) i zaczęto przywozić na sygnale w ciężkim stanie ludzi to miałam prawie atak. Przypomniało mi się co

 

powiedział psycholog i wytłumaczyłam sobie, że przeciez każdy normalny człowiek na takie wydarzenia w jakiś sposób reaguje

 

tzn. boi się tego i wiecie że zapanowałam nad atakiem. Oczywiście nie wszystko udaje mi się tak tłumaczyć bo lęki u mnie

 

przeważnie przychodzą z niewiadomej przyczyny, ale niektóre tak. Tłumacząc sobie je w ten sposób odkrywam na nowo że jestem

 

normalnym człowiekiem i czasami panuję w pełni nad atakiem. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie ja tez tak mam, ze teraz boje sie noca wracac z

 

buta od kolezanki, bo w kazdym na horyzoncie widze potencjalnego morderce, boje sie zatloczonych tramwajow i autobusow, ale

 

to luz. najgorzej jak metro sie zatrzyma i widac tylko sciany za oknami. za 2 tyg lece samolotem do Londynu-nie wiem jak to

 

przezyje. wczesniej mysl o lataniu mnie krecila, teraz przeraza. wzane jest zeby sie na tym nie skupiac.

Poza tym doszlam

 

do wniosku ze nerwica musi miec bezposredni zwiazek ze strachem przed smiercia. kiedys nie balam sie smierci, bo wierzylam ze

 

jest cos po niej, teraz juz nie wierze i jak mialam pierwszy atak to wlansie neiw iedzialam co sie ze mna dzieje i myslaalm

 

ze umieram i bylo jeszcze gorzej bos ie nakrecalam. ALE CO CIE NIE ZABIJE TO CIE WZMOCNI!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiecie co ja przeżyłam ?? ( głupio się pytam :/) lepiej

 

napisze o tym.

 

siostra prosiła abym odebrała jej synka ze szkoły. on jest w pierwszej klasie i jest taki

 

drobniutki.:D w kazdym bądź razie..... na dworze akurat był silny wiatr i było zimno. przechodził front atmosferyczny. ...

 

czułam się źle juz od samego rana. uczucie poddenerwowania i lęku( jakbym już miała wejśc do pokoju dentysty) rozkojażenie, i

 

zimne dłonie. ciągle ziewałam i byłam normalnie zapowietrzona. w szkole ,powoli zbierali się na korytarzu przed klasą inni

 

rodzice do swoich dzieci, mi brakowało tchu, nie mogłam przełknąc śliny i miałam strasznie suho w gardle. wstydziłam się

 

wejść do ubikacji dziewczęcej by się napić wody.Do dzwonka została minuta. Jak sobie to uświadomiłam ...że zaraz zadzwoni

 

dzwonek ( miałam go nad głową) pomyslałam że zwariuję!!!!!!!!!!!! już miałam uciekać !!!! no ale siostrzeniec!! podeszłam do

 

takiej kraty na gumowych nogach i złapałam się jej. pomyślałam że jak zemdleję to mi pomoga inni ludzie ( wczesniej się

 

wstydziłam tego że zemdleję i bałam się zemdleć)...w pewnym momencie przeszła przeze mnie taka totalna fala osłabienia że az

 

udeżyłam głową w ścianę.( to taki wstrząs, jak czasami zdaża się podczas snu...że śni nam się że mamy upaść, spaść , i AŻ SIĘ

 

PODRYWAMY ZE STRACHU i się budzimy) i wtedy zauważyłam nierealośc otoczenia..inaczej odbierałam wszystko...tego tez się

 

przestraszyłam.ale odrobinke..złapałam Michała za rękę i wybiegłam ze szkoły na powietrze.. i od tego momentu czułam się

 

świetnie. aż do 23...gdzie :D:D złamałam zakaz jedzenia przed snem i objadłam się pieczarek :D:D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Asią g.,ja

 

również na poczatku miałem problem z wychodzeniem z domu. Mimo strachu i wszystkich bulów wychodziłem sam. Najpierw na

 

krótkie spacery, a teraz nawet na 10-cio godzinne. Nieraz nie jest łatwo, ale nie skupiam sie na lęku, tylko staram sie go

 

przełamać i udaje sie.......Pozdrawiam.....i więcej wiary w siebie!!!! :D:D:D

Nic dodac nic ujac.Szkoda

 

ze zrozumialem to dopiero po jakims czasie.Dosc dlugo to do mnie docieralo /2 LATA/ale w koncu jakos tam dotarlo.MYSIA /moze

 

Mysiu/przestan sie nakrecac,im dluzej i mocniej myslisz o ataku tym wieksza jest szansa ze on nastapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokladnie to samo. Paniczny lek przed wychodzeniem z

 

domu, przed otwarta przestrzenia i lęk przed samym lękiem, ktory sie pojawi. Nie trzymam rownowagi, miekna mi nogi, zaczynam

 

stresowac sie jeszcze bardziej...wtedy wszystko jeszcze bardziej sie nasila. To jest okropne. Mam nerwice dopiero od

 

niecalego miesiaca, ale juz nie moge sobie z nia poradzic :( Ja nie wiem jak sie walczy z takimi rzeczami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mialam leki przed wychodzeniem z domu!na szczęście

 

minęły, choć od jakiegoś czasu znów je odczuwam! :x wkurza mnie to, bo nie mogę normalnie funkcjonować!!!!najgorzej jest w

 

autobusach, albo w miejscach, gdzie musze siedzieć lub stać w jednym miejscu, np. w autobusie, na zajeciach!!!wiem, że nie

 

można sie poddawać, ale czasem juz mam tego serdecznie dosyc!!!czasem pomaga mi wejście na te forum, bo wiem, że nie jestem

 

sama i wielu ludzi choruje na to świństwo!!!Wiec nie poddajmy się!!!pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"młoda" wiem co czujesz (chyba każdy wie). Wg mnie powinnaś

 

iść do psychologa. Jesteś dopiero na początku drogi walki z nerwicą. Teraz będziesz się z nią oswajać (będzie Ci ona

 

strasznie dopiekać), ale w końcu przyjdzie taki moment, że powiesz dość!!!! Chcę być zdrowa!!! I

 

dopiero wtedy zacznie się prawdziwa walka. Ale wierz mi że napewno sobie poradzisz (przecież od nerwicy się nie umiera, ani

 

tym bardzie wariuje, tylko będziesz musiała to sobie uświadomić, choć teraz to może jest dla Ciebie zbyt trudne). Musisz

 

tylko w sobie znaleźć siłe na walkę, sama będziesz wiedziała kiedy ten moment nastąpi. :D:D:D

Pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!u psychologa juz bylam, a z nerwicą walczę już 2,5

 

roku!psychoterapia mi pomogła, lecz te leki czasem powracają!czasami w ogóle ich nie odczuwam!ale niestety są takie dni,

 

kiedy naprawdę ciężko jest mi sobie znimi poradzić, np. teraz mam taki okres, kiedy one powracają!Wiem, że i tym razem sobie

 

poradzę!W końcu silna dziewczyna jestem :lol: !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rowniez mam problemy z wychodzeniem z domu!Nawet ciezko

 

jest mi wyjsc azeby np wyrzucic smieci.Kiedy wychodze nogi mi miekna, nie moge zlapac oddechu, wydaje mi sie ze zachwile

 

zemdleje!Przeraza mnie to ze nie moge funkcjonowac tak jak kiedys choc bardzo bym chciala!Do tego jeszcze facet zarzuca mi

 

ze ze mna to nawet nigdzie wyjsc nie mozna- ale nie dziwie mu sie- juz tez mam tego dosyc!!!Chcialabym moc normalnie gdzies

 

wyjsc , pojechac.Napiszcie jak to przezwyciezyc?Czy bede mogla kiedys jeszcze normalnie funkcjonowac???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy bedziesz mogla kiedys normalnie

 

funkcjonowac?Tego nie wiem.Wszystko zalezy od ciebie.Rozpocznij leczenie,im szybciej tym lepiej.Piszesz"Nawet ciezko jest mi

 

wyjsc".Jezeli bedziesz siedziec i czekac...........no coz.Niedlugo wogole zamkniesz sie w czterech scianach.Psychoterapia i

 

farmakologia moga ci bardzo pomoc.Dziewczyno rusz sie lekarza,bo takie zaburzenia "lubia" sie poglebiac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×