Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie chyba nawrót wszystkiego.. przez miesiąc było prawie okay, nawet poszłam na jedną imprezę, która skończyła się nogą w gipsie.. Zwichnięte kolano zaowocowało dwoma tygodniami w domu, w sumie kolejny też mogłabym spędzić w domu, ale cholernie się boję reakcji nauczycieli, uczniów. Szczególnie tego, że będą marudzi, że specjalnie nie chodzę do szkoły..

Znów zaczynam gapić się w sufit, włączam mp3 na full i płaczę z byle powodu. Psycholog... chyba już też nic nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja nie miałem psychologa w szkole . Te szkolne lata , były dla mnie koszmarem. Tak wiec na samo wspomnienie o szkolnych latach (moich) robi mi się słabo .Byłem słabym uczniem ,fizycznie i psychicznie . Znikąd pomocy , matka kląć potrafiła tylko myśląc ,że to mnie zmotywuję do nauki .Nic nie dało :nie zdałem . Miałem dwie lewe ręce z pracy techniki . Nikt w to nie wierzył ,że to mnie nie ciekawi . Uciekałem w świat literatury i fantazji .Fantazji seksualnych na temat koleżanek .Chociaż nie miałem dziewczyny . Jąkałem się i bałem się odzywać . Nic to nie dało , bo grupa silniejszych kolegów . Prawie zawsze płakałem ,w szkole byłem takim popychadłem .Miałem te 13-15 lat . Jednak o odebraniu życia nie myślałem . Chodziłem do rolniczej zawodówki jako rodzynek , też nikt mnie nie lubił .Dziś mam jedną słownie JEDNĄ koleżankę z , którą rozmawiam.Jeżeli , ktoś był poniżany w szkole ten mnie zrozumie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedy13, leczyć się....bo zmiana szkoły nic nie da......wszędzie są i fajni i podli nauczyciele..... Nie dziw się nauczycielce, odwołujesz jedna lekcję z powodu choroby a druga się odbywa, no jest to co nieco podejrzane. Nie wiem, nie czytałam twojej historii - chodzisz na psychoterapie? bierzesz jakieś leki?

 

Wybacz, że tak długo nie odpisywałem, ale po prostu nie miałem możliwości. Sprawa wygląda tak. Leków żadnych nie biorę, przynajmniej na razie. Do psychologa już chodzę byłem już na wizycie i w tym tygodniu mam kolejną. A mój przypadek wygląda tak, że ja się boję lekcji, sprawdzianów, nauczycieli. Oczywiście niektórzy są spoko bo starają się mi pomóc i z nimi się całkiem przyjemnie współpracuję, ale na sprawdzianach i tak ogarnia mnie strach i lęk, mój mózg jest sparaliżowany i mało co pamiętam. A to wynika także z innych czynników. Na przykład z moich zaległości które się gromadziły przez moje nie obecności. Nie zaliczyłem półrocza z chemii, historii i matematyki no z matmą to w połowie bo wpisała mi 1+, ale z matematyką jest o tyle gorzej, że zaległości się nawarstwiają bo każdy nowy temat wymaga wiedzy z innych działów. Z historii to jest dobrze bo zawsze miałem na koniec roku 4,5, a teraz to ta 1 na półrocze to przez to że nauczyciel pod rząd dał mi 3 sprawdziany duże a ja nie zdążyłem się przygotować i wyszło jak wyszło, ale tu nie ma problemu. Gorzej jest jeszcze z chemią. Nauczycielka nie lubi mnie i nie stara się w żaden sposób pomóc. Mówi, żebym się pytał jak czegoś nie rozumiem, a jak nieraz się pytam to mówi żebym sobie sam to zrobił we własnym zakresie, bo ona nie ma czasu się wracać do tego. I już jedną 1 mam na to półrocze. Dziś na fizyce nie potrafiłem przekształcić wzoru, po prostu zapomniałem, a pan od razu, że jak tego nie umiem to ja matury z matematyki na podstawowym poziomie nie zdam, a na półrocze z fizyki miałem 3, a w 1 liceum nawet na koniec 4. Teraz zmieniła mi się nauczycielka od Niemieckiego :(, zaszła w ciążę i teraz nie będzie już uczyć przez jakiś czas, a to była nauczycielka którą naprawdę lubiłem, można było z nią nieraz porozmawiać naprawdę luźno i przyjemnie, a do tego była niesamowicie cierpliwą osobą. Z Niemieckiego nie jestem za dobry, ale ona tłumaczyła mi wszystko krok po kroku, aż zrozumie. Nie zwracała specjalnie uwagę na rozkład tematów, nie chciała iść do przodu na siłę, tylko chciała mnie czegoś nauczyć i to z dobrym skutkiem jej wychodziło, a teraz nawet nie wiem kto mnie będzie uczyć. Teraz coraz bardziej ogarnia mnie strach, że nie zaliczę roku i tyle. Nawet chyba to, że tata zna bardzo dobrze całą obsadę dyrektorską (większość to bliscy koledzy i koleżanki) by nie wiele pomogło. A ja nie wyobrażam sobie powtarzać roku. To by było jeszcze gorsze. Nie wiem co zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele lat było nie fajnie w szkole z innymi ,i teraz również tak jest :(

Poza szkoła czasami zdarza mi się normalnie funkcjonować, kiedy są ferie czy jakieś dni wolne to tak jakby kamień spada, jestem w zupełnie innym świecie.Kiedy przychodzi że trzeba iść do szkoły juz kilka dni przed 2-3 wraca to co było przed..

W nocy siedzę jak najdłużej aby nie obudzić się już rano i nie musieć iść do szkoły..na przerwach nie siedzę z nikim i nie mam jakoś przyjaciół..

Kiedy wyjeżdzam gdzieś nawet niedaleko z mojego miasta, wszystko staje się takie zupełnie inne, jest w sercu myśl ze trzeba tam wrócić, ale jest tak cudownie..tak daleko w głowie to jest..

co to moze byc..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

enen daleko od domu, szkoły i pod czas wolnego po prostu uciekamy od tego, co jest dla nas złe i przytłaczające. Po prostu to nasza swoista ucieczka. Potem nadchodzi czas szkoły, która jest utrapieniem, koszmarem i tak oto pojawia się nasz największy lęk przed przekroczeniem progu szkoły....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest jak zupełniej normalne, ja też tak mam, że jak są ferie, albo inne wolne dni to tez jestem spokojniejszy i nie denerwuję się tak bardzo, ale jak jest nauczyciele zaczynają do mnie przychodzić to znowu zaczyna się. Ostatnio myślałem o skończeniu z nauką teraz, a później do liceum zaoczne pójdę. Wyczytałem, że mogę iść do 3-letniego. I tam mi się podoba system nauczania. W trakcie semestru nie odpytują tylko na koniec semestru piszę się pracę kontrolną w domu, a potem z kilku przedmiotów jest taka jakby sesja, a maturę też mogę spokojnie tam zdać. Nie wiem, co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak bo potem chciałbym iść na studia, a żeby iść na studia muszę skończyć szkołę średnią i zdać maturę. Iść na pewno bym chciał, ale teraz może jeszcze się uda dotrwać do końca roku. Jeśli bym zdał z wszystkich przedmiotów to na razie bym został tu gdzie jestem i dalej się męczył w tej szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie w kolejnym fobicznym dniu... speedy13, jestem ciekawa co bardziej wywołuje u ciebie strach przed szkołą - to, że nie zaliczysz, czy to jak zareagują nauczyciele, ich osobowości itp.? Po dwóch tygodniach ferii i jednym dniu nieobecności wróciłam do szkoły i muszę przyznać, ze choć wczoraj pacyfikowałam się lekami, w obawie przed tym, co mnie czeka, gdy ujawnię na swoich zajęciach indywidualnych, że moje feryjne starania co do nadrobienia zaległości zakończyły się klapą, to przekonałam się, że jednak żyć bez tej szkoły nie mogę. Oblatuje mnie strach i mętlik zagęszcza się mi w głowie jak tylko otwieram książkę, ale jak siedzę w domu bez sensu to ulegam jeszcze większemu rozkładowi. Od kiedy nie mam problemu ze znajomymi to nawet mimo porażek w nauce z chęcią tam chodzę. Wczoraj obawiałam się reakcji konkretnych nauczycieli, tymczasem nie spotkała mnie dziś żadna przykrość z ich strony. Precz z paranojami, będę walczyć z tym ustrojstwem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carola Wszystko po trochu to wywołuje, ale co więcej to ciężko powiedzieć. Ale teraz muszę się Wam pochwalić, że moje morale ostatnio jakby się podniosły trochę, a dokładniej dowiedziałem się od mojej wychowawczyni, że jestem chwalony przez panią od polskiego, że bardzo dobrze się uczę i jestem sumienny. To samo powiedziała pani od biologii, że jej się dobrze pracuje ze mną. Powrót wiary w siebie :?: . Oby.

 

-- 08 mar 2011, 10:21 --

 

Jutro zaliczam pierwsze półrocze z historii. Zaliczyłem jedną część, ale jeszcze jutro czeka mnie druga. Strasznie się boję tego, oby jakoś dobrze poszło. Byłem na kolejnej wizycie w psychologa, ale nie czuję się po niej lepiej. Dalej kazał mi brać Persen który i tak mi nie pomaga.

 

Oblatuje mnie strach i mętlik zagęszcza się mi w głowie jak tylko otwieram książkę, ale jak siedzę w domu bez sensu to ulegam jeszcze większemu rozkładowi

 

Niestety też mam taki problem. Całymi dniami siedzę w domu. Sam, nie ma z kim pogadać czy się pośmiać. W piątek i sobotę wieczorem tata zawozi mnie do kolegi i tam trochę się "uczłowieczam" z ludźmi. Mam swój świat. Kolegów mam z gimnazjum kilku i ze 3 kolegów z podwórka w tym jeden przyjaciel, ale w roku szkolnym nikt nie ma też tak bardzo czasu, bo nauka itp. Więc siedzę sam jak kołek. Mogę śmiało powiedzieć, że teraz nie mam swojej klasy w liceum. Ja ich nie znam prawie, a oni już są zgraną paczką więc w ich oczach jak pojawię się w szkole będę po prostu intruzem. Zauważyłem też, że mam więcej kolegów i koleżanek z internetu co powodem do dumy raczej nie jest, ale z nimi można chociaż trochę popisać nie raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się teraz boję nadchodzącego tygodnia i chyba już do końca tak zostanie. Do zakończenie roku zostało jakieś 2 miesiące, a z chemii mam 2 jedynki i półrocze tez nie zaliczone. Z matematyki to jest trochę lepiej, ale na koniec roku może być różnie. Strasznie się boję zakończenia roku, że nie zaliczę i będę musiał mieć poprawkę w sierpniu, albo co gorsze nie zdam do kolejnej klasy. Z innych przedmiotów to można powiedzieć, że już chyba będzie dobrze, bo mam sporo pozytywnych ocen, ale matematyka i chemia najgorsze. Niektórzy nauczyciele nie lubią mnie i nie chcą pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś pisałem sprawdzian z historii. Był łatwy przygotowałem się na niego i uwaga uwaga dostałem piękne 1. I teraz myślę czy by nie złożyć jakiejś skargi na tego nauczyciela bo jest naprawdę dużo zastrzeżeń co do jego pracy. Ten dzisiejszy sprawdzian był na 6 punktów ogólnie. Początkowo dostałem 2,5 bo faktycznie na dwa pytania nie potrafiłem odpowiedzieć, ale na resztę bez problemu napisałem odpowiedzi. Dwa były dobre, ale w trzecim już powiedział, że mu się nie podoba sformułowanie i nie da punktu, a w kolejnym dał mi 0,5 punkta bo stwierdził, że nie podoba mu się regułka. I powiedział, że jedynkę dostałem, ale ja patrząc na punktacje 2,5/6 już widzę, że to jest chociaż dwójka. I powiedziałem to, a on sprawdził i faktycznie po czym skreślił moje 0,5 punkta za jedno zadanie i wyszła już jedyna. I co z takim czymś zrobić? Wydaje mi się, że u niego jedynie oceny to 1 i 5 bo u mnie się tak przeplatają. Mało tego każe mi samemu opracowywać tematy, a lekcje prowadzi, że tak powiem na poziomie klasy podstawowej. Uczymy się jedynie z zeszytu, książka to jedynie dodatek dla niego jak by coś zapomniał. W gimnazjum wyniosłem o wiele szerszą wiedzę z historii niż to co się uczę teraz. Co do ocen wstawia je tez nie obiektywnie co przykładem jest mój dzisiejszy sprawdzian. I co może napisać donos na niego do dyrektora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

speedy13, powiem ci tak ( patrząc od strony nauczyciela):

Był łatwy przygotowałem się na niego

No jak widać nie, bo:

faktycznie na dwa pytania nie potrafiłem odpowiedzieć

 

Poza tym, nie wiem co to jest "DONOS" czy teraz się takie rzeczy pisze, ale jeśli faktycznie jesteś pewien, że ten nauczyciel robi to celowo, że ta praca była oceniona niesprawiedliwie, to się nie pisze idiotycznych "donosów" tylko najpierw idziesz z tym do wychowawcy a później do dyrektora. To nie może być anonimowo, bo muszą być solidne dowody na to, że coś dzieje się nie tak.....

 

A rada, następnym razem naucz się tak, żeby nie miała cię z czego zagiąć....... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy robi to celowo. Dziś to zrobił dosłownie na moich oczach, skreślił punkt, żeby już nie było oceny pozytywnej. Takich przypadków jeszcze trochę można policzyć. Wychowawca o tym wie, bo inni uczniowie zgłaszali to, ale nic z tego nie wyszło, bo wychowawczyni bardziej wierzy nauczycielowi który ma autorytet, aniżeli uczniom którym wydaje się, że nauczyciel się na nich uwziął. Zresztą nieraz musi przeczytać z książki temat, a potem nam go streszcza co równie dobrze, a nawet lepiej sami zrobić możemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Znajdź większą wersję tego obrazka.

2. Wydrukuj.

3. Podłóż mu na biurko tak by nikt tego nie widział.

4. ????

5. PROFIT!!!

 

-- Pn kwi 11, 2011 6:24 pm --

 

Miałem dzisiaj mieć rozmowę z rektorem. Przyszedłem do szkoły i nie mogłem wejść z nim rozmawiać. Po prostu nie mogłem :-| .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Mój 11-letni synek od dawna borykał się z różnymi lękami. Kiedyś po prostu się bał,moczył nocą, czasem płakał, ale lekarze twierdzili, że to dziecięce mało znaczące lęki, że z tego wyrośnie...Nie wyrósł :( . Jest w 4 klasie szkoły podstawowej, nadal śpi przy zapalonej lampce, boi się chodzić nocą do toalety, gdy jest chory boi się, że będzie miał operację...( nawet jeśli to zwykła grypa).Ma zero wiary w siebie, chociaż jest na prawdę inteligentnym chłopcem... Zawsze bez wysiłku świetnie sie uczył, zaskakiwał rówieśników nowymi wiadomościami i poziomem wiedzy. Jednak od kilku tygodni nęka Go strach przed klasówką, sprawdzianem do tego stopnia, że mdleje w szkole dzień przed i w dniu klasówki . Martwię się, bo potem jest roztrzęsiony i niestety muszę Go zabrać do domu. Coraz częściej opuszcza szkołę i zaczął mieć problemy z jedzeniem. Mówi, że ma mdłości, że nie jest głodny...Potrafi nie jeść cały dzień, albo chętnie zaczyna a po kilku kęsach płacze, że już więcej nie zje :cry: Chodzimy do psycholożki, ale nie stać mnie na prywatne wizyty, więc spotkania mamy co 2 tygodnie. Proszę Was o pomoc...Jak postępować z synkiem? Jak mogę Mu pomóc? Jak z Nim rozmawiać, zachęcić do działania, do jedzenia? Poświęcam Mu czas, dużo rozmawiam, tłumaczę, ale jest tylko gorzej :(. Prosze o pomoc !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Relacje w domu od kilku lat są leprze. Kiedyś było kiepsko...Od 5 lat w domu nie ma awantur, ale relacje synka z mężem nie są najlepsze. Brakuje jakiejś więzi... poza tym ,mąż się najwięcej udziela w chwilach, gdy syn coś przeskrobie. ale pochwalić mu jest ciężko :x Wiem, że podstawą problemów są relacje rodzinne, w dużym stopniu to co się działo...Na pewno będziemy chodzić do psychologa. Ale czy ja mogę Mu jeszcze jakoś pomóc?

Odnośnie leków...dostaliśmy hydroxyzinum w syropie z zaleceniem 5 ml przed snem, ale w "skrajnych przypadkach" . Tak więc jeszcze go nie stosowałam...Może powinnam? Czy on nie będzie działał usypiająco? Na mnie właśnie tak działa... Po 10mg śpię 12 godzin a potem ponad dobę jestem strasznie rozkojarzona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×