Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie podjęłam decyzję już dawno, ale nie miałam odwagi o niej powiedzieć, no i miałam nadzieję, że będę mogła jednak odwołać tą decyzję. Jednak Nic się nie zmieniło od tamtego czasu...Na podstawie założonej niebieskiej karty odzywały się do mnie różne instytucje, między innymi kurator. Kobieta była u nas w domu pod moją nieobecność. Mąż opowiadał mi, że jest już wszystko ok, ładnie i pięknie. Ale tak jak rozmawiała później ze mną - zauważyła, że coś jest nie tak, tym bardziej, że dał jej też fałszywy do mnie nr telefonu. Podjęłam decyzję, że powiem jej prawdę, jak się dzieje i jakie jest zagrożenie dla dziecka w domu. Zaakceptowałam złożenie wniosku do sądu o ograniczenie praw nad dzieckiem. Dostałam informację, że będę mogła wniosek wycofać jeśli będę chciała, ale ze względu na sytuację... raczej nie chcę. Mąż dalej się nie leczy w pełni - tabletkami natręctw nie zabije, cały czas bywają dni, że mały zostając z ojcem robi momentami co chce - co kiedyś może skończyć się tragicznie... Chciałabym zacząć się starać o żłobek dla małego - on twierdzi, że broń Boże, mały jak najdłużej z rodzicem...

Błąd zrobiłam, że nie powiedziałam mu od razu, ale naprawdę liczyłam mimo wszystko na poprawę sytuacji, że to nie będzie konieczne i wszystko odwołam. Przyszły do mnie dziś zawiadomienia po odbiór osobisty przesyłki poleconej na mnie i na męża. Jestem pewna (choć odbiorę swoją dopiero w poniedziałek), że jest to wezwanie do sądu, bo kurator mówiła o styczniu... W pierwszym odruchu powiedziałam mężowi, że na ten moment nie kojarzę, czego może dotyczyć jego zawiadomienie, a przesyłka będzie tylko tydzień na poczcie, czyli krócej niż ma potrwać jego pobyt u swojej mamy. Nie wiedząc co to za pismo przyszło, stwierdził, że ma to gdzieś i nie wraca tylko po to, by je odebrać... Jak mu powiedzieć? wyjaśnić? nie wiem... :cry::cry::cry::cry: Spodziewam się najgorszego w jego reakcji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lakuda dlatego, że cierpię na hipochondrie, a dokładnie na karcinofobię. Jestem w trakcie leczenia, które zaczyna przynosic jakieś efekty, ale do pełnego sukcesu jeszcze daleka droga, a ja jeszcze nie jestem gotowa, żeby rozmawiać o tym właśnie, ponieważ ten temat wzbudza we mnie poteżny lęk.

 

[Dodane po edycji:]

 

Tornado , współczuję. Musi byc Ci ciężko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehhh co za dzień :roll: ludzie w sklepie dali mi dzisiaj popalić. Po co zawracać komuś dupę przez 40 min jak nie ma się zamiaru niczego kupić ??!! :evil: Moja i tak słaba cierpliwość została wystawiona na ogromną próbę, cudem nie wybuchłam. Ale lampkę czerwonego winka musiałam se strzelic na rozluźnienie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umieram. Zdycham.

Nic dziś nie jadłam, wcale nie spałam, ledwo wysiedziałam w pracy 8h, ale ostatecznie jakoś nie dałam po sobie poznać, że w środku mam TORNADO.

 

Kur*a, jak to przetrwam to wybuduję sama sobie pomnik.

 

 

Rany!

 

Heh - a ja pomarancze zjadlem i malo ci sie nie udusilem. Ale i dzielnie zjadlem kanapke. Do teraz jeszcze mi sie chce wymiotowac. Heh - w sumie sprytnie. Nie sypiam wcale. Jesc tez przestane. Ale czuje sie lepiej. Zadowolony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasieńko, Pewnie chcialabyś sie utopić w miłym, szerokim męskim torsie. To miałem na myśloli... I mi tęskno do tego... Chociaż mamy weekend. Heeee Kasiu co z tym zrtobimy:?:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, mysle caly czas o Tobie i bardzo o Ciebie sie martwię, ten krok ostateczny można zawsze zrobić, ale pomysl o ludziach z naszego forum. O mnie choćby, jestem o krok od samobója, ale mysle caly czas co zrobi moja rodzina, wiesz takie tam pierdoły typu intercyza itd. M9cno trzymam kciuki za Ciebie. Za siebie już nie.

 

Amon... wzruszyłeś mnie, wiesz? Aż mi się łezka w oku zakręciła. To Ty trzymaj za mnie, a ja będę trzymać za Ciebie. Dziękuję Ci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za siebie już nie.

 

I to mówi administrator tego forum :shock: Bez jaj!

Amon_Rah - mam Ci napisać to samo co napisałeś do Korby? Jeszcze możesz wiele zdziałać i pomóc niejednej osobie. Skoro na ten czas nie widzisz własnego sensu - daj radość innym - po drodze i Twój sens się odnajdzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×