Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się już bezsilny wobec chemii w moim mózgu. Mnóstwo rzeczy pragnę zrobić, ale mój cholerny umysł mi jednocześnie ich zakazuje. Nic mnie już nie cieszy, ani nie umiem się już nawet wypłakać. Coś z czego kiedyś bym rył ze śmiechu wywołuje u mnie już tylko lekki chichot przez nos, jakbym próbował wykrztusić te emocje. Jestem emocjonalnym wrakiem człowieka. Konflikty wewnętrzne i objawy psychosomatyczne przypominające późne stadium boreliozy dodatkowo dobijają. Już dawno temu bym ze sobą skończył, gdyby nie świadomość, że wyląduje wtedy w Piekle przez samobójstwo. Przyniosłem pas mojego ojca do mojego pokoju, ale jestem za głupi, aby wpaść na pomysł jak się tym powiesić. Chociaż często odnoszę wrażenie, że mimo wszystko jestem już potępiony i dlatego tak cierpię, ale wolę nie ryzykować i tego nie przyspieszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem młody to miałem myśli samobójcze. Pojawiały się u mnie dosyć często. Z czasem jednak malały i malały. Obecnie nie mam takich myśli. Wiem też, że nie byłbym w stanie się zabić. Kilka razy już byłem blisko tej granicy (bardziej niechcący niż chcący) i wtedy zawsze jednak mimo wszystko chciałem wrócić do żywych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek, gdzieś czytałem, że co 5 nastolatek doświadcza myśli samobójczych, ale wg mnie to świadczy źle nie o nich, ale o miejscu w którym żyją. Również je miałem, a nawet i plan jak to zrobić, ale bałem się potępienia, więc tego nie zrobiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek, gdzieś czytałem, że co 5 nastolatek doświadcza myśli samobójczych, ale wg mnie to świadczy źle nie o nich, ale o miejscu w którym żyją. Również je miałem, a nawet i plan jak to zrobić, ale bałem się potępienia, więc tego nie zrobiłem.

 

Ja potępienia się nie bałem, w sumie nie bałem się niczego. Po prostu brakowało u mnie tego momentu, impulsu w którym bym to zrobił. No i ja całe życie niezdecydowany, to nie mogłem się zdecydować jak to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek, gdzieś czytałem, że co 5 nastolatek doświadcza myśli samobójczych, ale wg mnie to świadczy źle nie o nich, ale o miejscu w którym żyją. Również je miałem, a nawet i plan jak to zrobić, ale bałem się potępienia, więc tego nie zrobiłem.
Tylko co piąty, myślę że więcej. Sporadyczne myśli samobójcze na jakimś etapie życia są dość powszechne, ale z reguły są to tylko myśli. Ja miałem przez kilka lat niemal codziennie myśli samobójcze, to była dla mnie jakaś myślowa ucieczka niż realnie chciałem sobie zrobić krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, bałem się potępienia przez Boga.

carlosbueno, co piąty się przyznał do tego. Nic dziwnego, jeśli nawet co drugi by o tym myślał. Duża część nastolatków jak przychodzi do domu, to od razu zaczyna się uczyć i nie ma nawet czasu wolnego. Zamiast uczyć się tylko tego co potrzebne, to zazwyczaj z powodu idiotycznych rodziców uczą się wszystkiego i nie wyrabiają. Jest to plaga głównie u uczniów klas biol-chemicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, powszechne? Na jakim etapie życia?

W wieku nastoletnim ale też po 60-ce, czy 70-ce. Poza tym po różnych wydarzeniach typu rozwód, rozstanie, śmierć bliskich, ciężka choroba. O ile mnie pamieć nie myli to kiedyś gdzieś przeczytałem że 80 % ludzi miało myśli samobójcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BrakPomysluNaNick01, rozumiem.

Jak ja byłam w liceum, klasy o bardziej ścisłych profilach były tymi, które imprezowały najbardziej. Po prostu odreagowywali w ten sposób. Raczej rzadko zdarzało się, żeby ktoś był przygnębiony.

 

W wieku nastoletnim ale też po 60-ce, czy 70-ce. Poza tym po różnych wydarzeniach typu rozwód, rozstanie, śmierć bliskich, ciężka choroba.

 

O ile u starszych ludzi mnie to nie dziwi- przeczuwają w końcu, że niedługo rozstaną się z życiem nie z ich woli, czy też po tragicznych wydarzeniach, kiedy nasza psychika zbiera niezłe cięgi, o tyle wiek nastoletni jednak mimo wszystko jest dla mnie zaskakujący. Nie biorę tutaj pod uwagę siebie, u mnie myśli samobójcze pojawiły się stosunkowo wcześnie i już zostały. Ale obiektywnie co jest takiego w tyk okresie życia? Czyżby hormony aż tak szalały?

Nastolatki mają myśli samobójcze z błahych dla dorosłych powodów typu złe oceny, nieszczęśliwa miłość, gnębiący rówieśnicy czy patologiczna rodzina. Ja miałem już w 1 klasie podstawówki a może nawet przedszkolu z powodu gnębienia i wyśmiewania w szkole i ciągnęły się oczywiście sporadycznie cały etap nauki łącznie ze studiami. Mam chyba suicydalną osobowość. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, co jeśli nie tylko stan się utrzymuje, ale i stale narasta? Psychika młodego człowieka jest krucha, emocjonalność bujna, często też nadwrażliwość. Ludzie ukrywają jacy są i stwarzają pozory silnych, ale im osoba silniejsza na zewnątrz tym łatwiej jest ją zranić - tylko trzeba wiedzieć, gdzie wbić tą szpilę. Faceci są zwykle dość tępi pod tym względem i podchodzą do sprawy fizycznie, natomiast kobiety celują w emocje i taka celna szpila od kobiety, może rozwalić faceta - nawet doszczętnie. Co dopiero wśród młodzieży - w takich latach człowiek jest zupełnie niewykształcony i dziki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emikado, ok, zgadzam się, ale nie sądzę, żeby rówieśnicy czy rówieśniczki potrafili aż tak celnie i często wbijać szpilę, aby sięgnęło to statystyk przytoczonych przez carlosbueno. Prawda, zdarzają się takie przypadki. Ale czy aż można stwierdzić, żeby było to 80% społeczeństwa? A jeśli tak, to dlaczego tylu ludzi jest w szoku, kiedy słyszy, że kogoś bliskiego męczą myśli samobójcze? Nie w aspekcie, że dana osoba ma, tylko, że w ogóle można je mieć.

Wielu zapomniało że je miało, albo chce je wyprzeć czy uważa za głupie, niedorzeczne. To jest jednak temat tabu w świecie gdzie każdy ma być silny i szczęśliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Jeżeli od kilku lat myślę o tym codziennie lub prawie codziennie, próbuję znajdować najlepszy sposób na w miarę bezbolesne odejście, to znaczy chyba, że jestem przyszłym samobójcą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, moim zdaniem kiedy już nie widzisz innego wyjścia...gdy nieustannie o tym myślisz dniami i nocami. Kiedy w głowie szukasz rozwiązania jak to zrobić..który sposób byłby najodpowiedniejszy i najskuteczniejszy w działaniu. Momentem przełomowym jest też napisanie listu pożegnalnego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie takie myśli nachodzą od czasu do czasu. Nie muszą być związane z żadnym strasznym wydarzeniem. Potrafię wstać rano w świetnym humorze, a wieczorem rozmyślać o śmierci. Najczesciej wynika to z tego, iż uświadamiam sobie ze nie potrafię być szczęśliwa. Nie potrafię normalnie żyć. Dzisiaj przyszłam z pracy do domu, wokół bałagan, od rana planowałam go posprzątać. Co prawda zrobiłam to, ale musiałam się zmuszać. Zwykle, codzienne czynności wymagają ode mnie wysiłku. Często ogarnia mnie bezsilność, poczucie beznadziei, wegetacji. Kiedy tylko mogę, uciekam od rzeczywistości - w świat imprez, alkoholu, dragów czy nawet filmów. Jako dziecko uwielbialam czytać i zatracać się w światch z powieści. Niestety teraz nie jestem w stanie skupić uwagi na czytanym tekście. W głowie ciągle kłębią mi się myśli. No i kiedy to wszystko tak do mnie dociera, zaczyna przerażac mnie, że tak może wyglądać reszta mojego życia. Po co mam żyć, skoro całe moje życie polega na uciekaniu od niego? To paradoks. Ale strasznie boję się śmierci. Boję się tego co będę czuła w momencie zgonu. Tego że będę chciała zmienić zdanie gdy będzie już za późno. Albo tego, że po tamtej stronie może być jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie takie myśli nachodzą od czasu do czasu. Nie muszą być związane z żadnym strasznym wydarzeniem. Potrafię wstać rano w świetnym humorze, a wieczorem rozmyślać o śmierci. Najczesciej wynika to z tego, iż uświadamiam sobie ze nie potrafię być szczęśliwa. Nie potrafię normalnie żyć. Dzisiaj przyszłam z pracy do domu, wokół bałagan, od rana planowałam go posprzątać. Co prawda zrobiłam to, ale musiałam się zmuszać. Zwykle, codzienne czynności wymagają ode mnie wysiłku. Często ogarnia mnie bezsilność, poczucie beznadziei, wegetacji. Kiedy tylko mogę, uciekam od rzeczywistości - w świat imprez, alkoholu, dragów czy nawet filmów. Jako dziecko uwielbialam czytać i zatracać się w światch z powieści. Niestety teraz nie jestem w stanie skupić uwagi na czytanym tekście. W głowie ciągle kłębią mi się myśli. No i kiedy to wszystko tak do mnie dociera, zaczyna przerażac mnie, że tak może wyglądać reszta mojego życia. Po co mam żyć, skoro całe moje życie polega na uciekaniu od niego? To paradoks. Ale strasznie boję się śmierci. Boję się tego co będę czuła w momencie zgonu. Tego że będę chciała zmienić zdanie gdy będzie już za późno. Albo tego, że po tamtej stronie może być jeszcze gorzej.

 

 

próbowałas psychoterapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lalia, pisałaś, że leczysz się od 2011, czyli właśnie 7 lat. I przez ten czas nic Ci nie pomogło w kwestii myśli samobójczych?

 

Nie. Obojętnie jak dobrze psychicznie się czuję, myśli samobójcze są zawsze ze mną... Wydaje mi się, że chodzi o to, że już podjęłam decyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już ponad 30 lat myśli samobójcze i jeszcze żyję :mrgreen: , choć to nie jest za bardzo udane życie. A największe myśli samobójcze łącznie z pseudo próbą to miałem jak chodziłem na psychoterapię, podobno to częste na jej początku bo se jeszcze bardziej uświadamiasz jak beznadziejny jesteś. Ostatnimi laty mam jakby mniej, nawet tu mnie rezygnacja dopadła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×