Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

hmm wiem jak wtedy jest strasznie i źle, wiem jak człowiek który stoi na granicy wyboru miedzy życiem a śmiercią bije się z myślami.

Jeszcze tydzień temu stałam przy torach i biłam się z własnym ja. Myślałam tylko o tym jak zrobić żeby nie bolało.

Teraz wiem że to głupie, że oprócz siebie samej zraniłabym te osoby którym jeszcze na mnie zależy. Wydaje wam się że takich osób nie ma ale one są.. ile razy się czyta pełne żalu wypowiedzi "czemu to zrobiłeś? brakuje nam ciebie.."

 

Nie wiem jak będzie jutro, pojutrze. Mam nadzieje że już nigdy nie będę musiała przezywać tego co wtedy.

 

Nie traćcie nadzieji, ona zawsze umiera ostatnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powrocilam do was z wyjasnieniem.

 

A ty chyba masz jakiś kawałek swojej tożsamości, jakąś prawdziwą siebie, która zostaje kiedy znikną wyobrażenia innych o tobie? Może ta prawdziwa ty chciałaby jednak żyć, zaryzykować życie, które może nie będzie idealne i bajkowe ale przynajmniej własne?

 

Czesc o ktorej piszesz bardzo by chciala zyc. Jej problem jest taki ze zostala zdominowana i zterroryzowana przez bliskich. Pszlam za radami was wszystkich i sprobowalam rozmowy. Nie doszlam do konca. Jak rozmawialm z Narzeczonym to on mowil, ze jemu to nie przeszkadza ale powinnam dalej isc na studia bo rodzice mnie zakrzycza. Nie dal mi nic poza tym powiedziec. Do dotarlam do prawdy. Jak zaczelam rozmowe z rodzicami od slow: "Nie mam sily juz na studia. Nie chce mi sie juz nic" to najpierw byl krzyk ze cale wakacje odpoczywalam a teraz sobie wymyslam, ze musze skonczyc studia bo bede nikim, mojej najlepszej WYKSZTALCONEJ przyjaciolce bede kibel sprzatac a moj Narzeczony sie ode mnie odwroci bo takiego NIC nie bedzie chcial. Jak zaczelam plakac to moja mamusia zmienila front pt: "Na pewno sie denerwujesz czy dasz rade. My Ci pomozemy. Skonczysz te studia" Nie dali mi dojsc do prawdy.

 

Wiec co ja mam zrobic? Probowalam cos powiedziec to zostalam zakrzyczana. Boje sie zrobic cos czego moi rodzice nie uznaja, Poki mieszkam z nimi powinnam cos soba prezentowac. Amy Lee Myslisz ze dobrze mi z ta swiadomoscia ze kogos oklamuje? Ja przez to spac po nocach nie moge. Przez wakacje schudlam prawie 10kg. Wszystko z nerwow. Co innego mam zrobic?? Musze podjac ten krok. Jak nie dla innych to dla mojego wewnetrznego spokoju. Zasluguje na to. Chce byc spokojna. Mam juz dosyc nerwow.

 

Ridllic piszesz ze gdyby cos sie stalo Twojej corce to zycie by dla Ciebie przestalo miec sens. Wyobraz sobie taka sytuacje: Wychodzisz z domu do pracy o 7 rano. Wracasz po 17. Twoja corka wita Cie w drzwiach mowiac ze obiad zrobila. Co bys na to powiedzial? Pewnie bys sie ucieszyl. A wiesz co ja slysze? Nie pozamiatalas w przedpokoju, scierka lezy na blacie, nachlapane (kilka kropel) na szafce. Pomidor zle pokrojony. Moglas zrobicto, to i tamto. Nigdy nie ma dobrego slowa. Tylko wymagania. To nie pomaga.

 

inez3 cale zycie marzylam o rodzinie. Ja nie chce studiow robic. Ja chce miec meza, dom dzieci. Chce wstawac rano robic sniadanie, piec ciasta robic obiad sprzatac prac prasowac wychowywac dzieci. Ale nie. Musze skonczyc studia. Ja juz nie mam na to sily. Mam po prostu dosc.

 

Rozpisalam sie ale konczac. Dzisiejsze rozmowy upewnily mnie ze MUSZE miec studia zeby cos znaczyc dla moich rodzicow. Nie mam ich i nie mam jak na chwile obecna ich skonczyc. Nie mam wyjscia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Chce wstawac rano robic sniadanie, piec ciasta robic obiad sprzatac prac prasowac wychowywac dzieci. Ale nie. Musze skonczyc studia.

Przedewszystkim niczego nie muszisz.

I to jest najwazniejsze. Widze Cie w przyszlosci jak robisz swoim dzieciom wspaniale ciasta, a Twoj maz przychodzi z pracy, caluje Ci, i mowi ze zrobilas najlepsze ciasto na swiecie.

I pamietaj, jutro Cie widze tutaj wieczorem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Chce wstawac rano robic sniadanie, piec ciasta robic obiad sprzatac prac prasowac wychowywac dzieci. Ale nie. Musze skonczyc studia. Ja juz nie mam na to sily. Mam po prostu dosc.

 

I to jest najwazniejsze. Widze Cie w przyszlosci jak robisz swoim dzieciom wspaniale ciasta, a Twoj maz przychodzi z pracy, caluje Ci, i mowi ze zrobilas najlepsze ciasto na swiecie

 

Sebcio a rację:-) to ma być twój cel w życiu......do tego masz dążyć, za wszelką cenę:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że odpisałaś.

 

najpierw byl krzyk ze cale wakacje odpoczywalam

To trzeba było powiedzieć, że tak na prawdę się męczyłaś.

 

musze skonczyc studia bo bede nikim.

Każdy człowiek jest kimś, nawet jeśli "sprząta kible", zamiata ulicę czy kopie marchew. To że się w życiu nie osiąga uznania i nie robi kariery nie oznacza, że się nie ma prawa do istnienia!!!

 

Co innego mam zrobic?? Musze podjac ten krok. Jak nie dla innych to dla mojego wewnetrznego spokoju. Zasluguje na to. Chce byc spokojna. Mam juz dosyc nerwow.

Gdyby można było sobie na przykład usnąć na łące i powoli się rozpłynąć to można by to nazwać spokojem. Samobójstwo to zbrodnia, atak na siebie, akt rozpaczy, bezsilności, egzekucja za nieistniejące przewinienia -- co to ma wspólnego ze spokojem, kiedy to tyle burzy?

 

inez3 cale zycie marzylam o rodzinie. Ja nie chce studiow robic. Ja chce miec meza, dom dzieci. Chce wstawac rano robic sniadanie, piec ciasta robic obiad sprzatac prac prasowac wychowywac dzieci.

Jeżeli twój narzeczony chce mieć taką ciepłą, spokojną i kochającą rodzinę, to pomoże ci to zrealizować, a wtedy rodzice powoli się pogodzą z sytuacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amy Lee, W jedym sie z Toba zgodze:

 

Gdyby można było sobie na przykład usnąć na łące i powoli się rozpłynąć to można by to nazwać spokojem. Samobójstwo to zbrodnia, atak na siebie, akt rozpaczy, bezsilności, egzekucja za nieistniejące przewinienia -- co to ma wspólnego ze spokojem, kiedy to tyle burzy?

 

Moj Narzeczony mi nie pomoze. Nadal mieszkam z rodzicami i musze wszystko znosic. A ja juz nie mam na to sily.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alkajda powiem ci jedno TO NIE JEST WYJŚCIE... Wszyscy już ci to pewnie napisali, ale powtórzyć nigdy nie zaszkodzi... MUSISZ ŻYĆ, BO MASZ DLA KOGO :!: :!: :!: Co do twoich rodziców waszych stosunków. to powiem, że jak to zrobisz to na pewno będą BARDZO żałowali tego... I chcesz to zrobić facetowi, który Cię kocha :?::?: To już jest (za przeproszeniem) czysty egoizm...

 

A teraz pare słów do Twoich rodziców. Przeczytaj Im to proszę...

STUDIA NIE SĄ W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE... DUŻO WAŻNIEJSZE JEST ZDROWIE I ŻYCIE PAŃSTWA CÓRKI. JEŚLI NIE CHCECIE JEJ STRACIĆ TO POMÓŻCIE JEJ JAKOŚ PRZEZ TO WSZYSTKO PRZEJŚĆ... A NIE DOBIJAJCIE JESZCZE BARDZIEJ. BO TO MOŻE DOPROWADZIĆ DO TRAGEDII

 

Pozdrawiam.. I mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[guote] A wiesz co ja slysze? Nie pozamiatalas w przedpokoju, scierka lezy na blacie, nachlapane (kilka kropel) na szafce. Pomidor zle pokrojony. Moglas zrobicto, to i tamto. Nigdy nie ma dobrego slowa. Tylko wymagania. To nie pomaga.

 

to o czym piszesz znam doskonale z autopsji, tez tak mialam. ciezko, ale to nie znaczy ze powinnas konczyc ze soba! sprobuj z nimi pogadac, wyjasnic i nie daj sie zakrzyczec.

 

kurcze, dziewczyno, masz narzeczonego, ktory cie kocha, mimo wszystko, on nie wymaga od ciebie tych cholernych studiów!!! zapewne w rozmowie z nim uslyszalas to co chcialas, a nie to co on powiedzial.

 

to twoje zycie i twoja sprawa. zakladam, ze masz jakies 22-23 lat. to, ze sie to nie podoba rodzicom? trudno, to twoj wybor, twoje zycie. Nie chcesz miec studiow to nikt cie do tego nie zmusi...

 

sprobuj jeszcze raz porozmawiac, czasami trzeba az do skutku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alkajda powiem ci jedno TO NIE JEST WYJŚCIE... Wszyscy już ci to pewnie napisali, ale powtórzyć nigdy nie zaszkodzi... MUSISZ ŻYĆ, BO MASZ DLA KOGO :!: :!: :!:

Popieram. Możemy się długo sprzeczać, bo wszyscy tu trzymają jeden front. "Samobójstwo nie rozwiązuje problemu". Bo mało komu jest w życiu różowo, ale żyją i ma to dla nich wielką wartość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alkajda, ja też miałam tak, że w domu liczyły się tylko studia, ale patrząc teraz z perspektywy, nie są takie ważne. Ja robiłam 3 lata filologii polskiej, bez licencjatu, męczyłam się spełniając chore wymagania na mojej chorej uczelni, w końcu zrezygnowałam z nich, przeprowadziłam się do chłopaka i robię 2 lata przerwy. Mogę stracić te lata, jeśli inne uczelnie nie będą chciały mnie przyjąć, ale nie dbam o to. Robię sobie studium, jeżeli nie uda mi się przenieść na 4 rok, albo powtórzyć trzeci za 2 lata, to wezmę inny kierunek zaocznie. Najważniejsze jest zdrowie, potem przyjemność ze studiowania, a papierek to czysta formalność.

Ja nie miałam zdrowia i nie miałam przyjemności to po co mi papierek?

Jeżeli studiujesz, żeby zaspokoić ambicje rodziców to nie czerpiesz z tego przyjemności. Skoncentruj się na leczeniu, zrób może jakieś 2 letnie studium, a potem, kiedy sama będziesz chciała coś studiować bo cię zaciekawi, to wtedy idź.

Nie warto przez studia się zabijać. Masz chłopaka, całe życie przed sobą, o którym możesz decydować więc wykorzystaj to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gabriel, być może masz Ty i rację, ale nie dałoby by się tego wyperswadować w bardziej subtelny sposób :?: To tak jakbyś mówił choremu - weź się w garść... Takie slogany mogą dobić. Nie wiem, czy cierpisz na nerwicę, ale wyobraź sobie sytuację, z którą kompletnie sobie nie radzisz - czy słowa 'weź się w garść' postawią Cię na nogi :?: Często wystarczy faktycznie poświęcić trochę więcej uwagi osobie, która tego potrzebuje - być może szantażem emocjonalnym to okazuje, ale jeśli Ci się to nie podoba to po prostu się w to nie angażuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

większość samobójców (nie mówię że wszyscy) ale większość z nich tylko dlatego targa sie na swoje życie lub mówi o tym bo chcą zwrócić na siebie uwagę. To nie jest złe. Ja sama tam mam. Tak na prawdę nie chce sie umrzeć, pragnie się tylko obudzić w szpitalu i zobaczyć nad sobą pełne zatroskania głowy które szeptają "kochamy cie.. nie rob tego więcej...".

To wszystko, cała filozofia. Bo kiedy krzyczymy i nikt nas nie słyszy to takie targniecie się na siebie wydaje się jedynym trzęsieniem ziemi po którym mamy nadzieje że ktoś sie ocknie i zainteresuje się nami.

Pytanie tylko.. a co jesli w skutek próby nie przeżyjecie? widzielibyście nad sobą wszystkie te twarze które chciały, opamiętały się ale jest juz za późno by usłyszeć te upragnione słowa, ujrzeć te zainteresowanie..

Bo czasu cofnąć się nie da, równie dobrze możemy byc sparaliżowani po wypadku i co wtedy? samobójstwo to pierwsza rzecz o której myślimy że jest ratunkiem ale często okazuje sie ostatecznym gwoździem do trumny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest kolejny raz kiedy grozisz odebraniem sobie życia, sprawiasz, że wielu ludzi na tym forum przejmuje się twoim losem, angażuje się w twoją grę, martwiąc się o ciebie, o twoje życie. Nadal uważam, że histeryzujesz, manipulujesz ludźmi by tylko zwrócić na siebie uwagę. Odkąd pamiętam, non stop się nad sobą użalasz i wymuszasz współczucie u innych osób. Co gorsza, uważam, że robisz to świadomie, wikłasz w te swoje manipulacje ludzi o dobrym sercu, którzy, jestem o tym głęboko przekonany, mają niejednokrotnie gorszą sytuację od ciebie.

Prawie każdy tutaj na forum walczy ze swoją chorobą. Raz jest gorzej, raz lepiej. Jednak ty zwróciłaś moją szczególną uwagę. Nie wiem czy to z lenistwa czy ze złych intencji nie wykazujesz ani krzty pozytywnego myślenia i zarażasz tym innych. Twoja niechęć do życia i zupełny brak charakteru wywołuje u mnie mdłości. I jeszcze jedno: jeśli uważasz, że żyjesz to się grubo mylisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - ale pojechałeś.

Jednak patrząc obiektywnie w tym co mówi Gabriel mogą być jakieś racje. Powiedz jak jest naprawdę. Jeżeli potrzebujesz pogłaskania po głowie to powiedz. Pewno to tu dostaniesz. Mów wprost.

 

Ja to też tak odczuwam, że krzyczysz, że potrzebujesz pomocy. Tylko proszę nie próbuj sobie nic zrobić. Opowiedz co Cię boli. Pisz jeżeli chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gabriel, Ty też zwróciłeś moją uwagę, w prawie każdym poście gnoisz innych, dowalasz im jak tylko można,kiedy trzeba to trzeba,ale Twoja taktyka polega na ciągłym wytykaniu słabości innym. W ten sposób nie pomagasz nikomu, a w ręcz odwrotnie :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli cię to nie ruszy i nie sprawi ci przykrości to pozwolę się z tobą nie zgodzić i stwierdzić, że pomagam. Sobie. Pełnowartościowemu człowiekowi w przeciwieństwie do wielu tutaj żywych trupów. To chyba szczytny cel, poświęcić swój marny i nic nie warty żywot dla wartościowej jednostki Zagubiona?

 

---- EDIT ----

 

Całuski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×