Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

tylko, że ja chce być szczęśliwa i żyć radośnie, mając przyjaciół a przynajmniej jednego i kogoś kochającego u boku, a nawet jeśli bez tego to cieszyć się tym jak jest i umieć żyć tak jak jest.

śmierć to akt desperacji w moim przypadku, tak naprawdę czuję że jej nie chcę, chcę tylko być szczęśliwa... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tekla, prawie każdy z nas kiedyś miał taki dół w życiu że trudno było się podnieść,samobójstwo nic nie rozwiązuje,trzeba tylko się odbić od tego dna i małymi kroczkami wszystko naprawiać,to na pewno potrwa ale kiedyś wróci wszystko do normy,pomyśl że inni mają jeszcze gorzej ale się nie poddają i walczą o własne życie i marzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowienie ze 'inni maja gorzej' tylko bardziej dobija...

 

ja proponuje, jak wczesniej mowilam, zaczac od tego co mozesz zmienic.

bo na to ze nie masz chlopaka raczej za wiele sie nie da poradzic, bo gdybys byla na tyle 'obrotna' w towarzystwie to bys juz miala jakiegos [mowi przeze mnie autopsja]

 

skup sie na jednej rzeczy, jak radzi magda, ja proponuje ta szkole, sesje, i postaraj sie o nia zawalczyc, a potem zobaczysz co bedzie dalej, jak wszystko sie potoczy gdy choc jedna noga powstaniesz z pozycji kleczacej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prawie każdy z nas kiedyś miał taki dół w życiu że trudno było się podnieść

a jak ktos ma taki dol wlasciwie przez cale zycie ? i nie ma juz zadnych peryspektyw na przyszlosc ? po co w ogole juz sie meczyc i probowac podnosic skoro np. moj czas juz przeminal i nic dobrego juz mnie nie czeka

znowu z domu wzialem stos lekow, zeby to skonczyc gdzies w samotnosci, ale nawet tego nie umiem zrobic, jakas cholerna iskierka nadziei jest we mnie i za nic nie moge z nia wygrac... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasio25, myślę, że potrzebny ci dobry psycholog lub psychiatra,ale tez jeżeli sam nie będziesz chciał z tego wyjść to lekarze też mogą ci nie pomóc,weż się w garść i ruszaj do przodu,jeżeli nie masz przyjaciół do których możesz się wygadać to pisz tu na forum jest tu dużo życzliwych ludzi którzy w jakimś stopniu cię będą wspierać,a przede wszystkim idż do specjalisty,nie jestem ekspertem ale takie jest moje zdanie,nie przekreślaj życia tak szybko jeszcze wszystko przed tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naprawde dziekuje za wsparcie,

caly czas staram sie isc do przodu i napewno jeszcze nie przekreslilem calkiem swojego zycia, czasami mam tylko takiego dola, taki bol duszy, ze moje zachowanie jest calkiem irracjonalne, teraz mi troche glupio, jak czytam to co ostatnio napisalem i jak sie zachowywalem, ale czasami te zle mysli sa o wiele silniejsze od zdrowego rozsadku,

lecze sie u psychiatry, ale to tylko daje wsparcie poprzez leki, ktore wlasciwie nie dzialaja, niedlugo pewnie zmieni mi na cos innego

lecz chyba najwazniejsze to sie nie poddawac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osobiscie mysle, ze psycholog jest do dupy... bylo ich kilku, naprawde trzeba bylo miec dobrego... nic tak nie frustruje jak opowiadasz cos a palnt patrzy na zegarek i mowi, sorry godzina minela dokoncztymy w przyszlym tygodniu...

 

trzeba sobie samemu pomoc... jestes zdrowy to najwazniejsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od jakiegoś czasu praktycznie dzień w dzień męczę się z takimi myślami. Nawet co dziwne jak poczuję się lepiej to tak je mam :-| czasami są bardziej czasami mniej intensywne. Często myślę o śmierci, jakby to był gdybym nagle zniknęła z tego świata :?: sądzę, że wielu osobom sprawiłoby to ulgę...Czasami nie wiem jak sobie z tym radzić? nie wiem czy powinno się na ten tema rozmawiać czy też nie :roll: ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze do Was jako byly grzesznik wyzwolony z mocy zlego.Przez zepsute nie zgodne z Dekalogiem i godnoscia czlowieka zycie wpadlem depresje,lęki,wstret do ludzi i siebie samego do tego jeszcze dzien na dzien towarszyszyly objawy fizyczne takie jak światłowstret,bóle głowy,zawroty i zaniki pamieci w takim stopniu ze nieraz nie pamietalem co bylo 2 godz wczesniej albo myslalem ze bylo to wczoraj.Zycie moje bylo tak utrudnione ze niewychodzilem z domu a czasem nawet balem sie wyjrzec przez okno.Trwało to prawie 2 lata.Przez ten czas bylem u wielu lekarzy ktorych diagnoza i leki nie pomogly ani na mala chwile.Caly czas zastanawialem sie dlaczego tak sie czuje.Swiadom swojej wartosci nie potrafilem wykrzesac z siebie zadnych dobrych mysli,chociaz chcialem,tak jakby moj wlasny umysl chcialby mnie zniszczyc.Wpisujac objawy na necie trafilem na strone ks egzorcystow.Tam znalazlem objawy i przyczyny.Juz poczatek modlitwy o uwolnienie dał mi poznac na zawsze Kto Jest Jedynym Bogiem,Moca i Miloscia.Serce zaczelo mi kolatac takze myslalem ze umieram a zlo ktore zalegalo w moim umysle sploszylo sie jak jakis dziki zwierz.Od pierwszej modlitwy lek nie powrocil juz nigdy.Pod przylozona do twarzy płaskorzezba Pana Jezusa trzy razy na skorze zostala ciemna plama brazowego popiolu ,po czym nastepowalo polepszenie samopoczucia.5 mies minelo od tamtego czasu,wszystkie objawy zniknely,pomogly w tym modlitwa ks egzorcysty,wiara i Moc Jezusa Chrzstusa.Wsciekle zlo jeszcze czasem atakuje ale nie boje sie bo za obronce wybralem Najwyzszego.No a teraz zostalo mi tylko cieszyc sie wolnoscia zyciem w jasnosci,prawdzie i dobroci.Wiem ze Pan Jezus czeka na kazdego. Pryzjdzcie do Mnie wszyscy,ktorzy utrudzeni i obciazeni jestescie,a Ja was pokrzepie. Odwagi i wiary,Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

łoł, a co ma wspólnego opętanie, egzorcyzmy z chorobą -tu depresją? Ja nie żyje zgodnie ze wszystkimi zasadami dekalogu, bo jestem niewierząca, ale to nie przez to wpadłam w depresję.

Bardzo dobrze rozumiem próby cierpiących osób poszukiwania ukojenia w różnych rzeczach(w sumie myślałam, że lepiej dla ludzi gdy uciekają w wiarę niż w alkohol czy dragi, ale teraz muszę się nad tym zastanowić), sama w pewnym momencie trafiłam do kościoła z nadzieją, że może tutaj znajdę jakąś pomoc. Ksiądz mówił o szczęściu, o tym, że człowiek może być szczęśliwy...ale po śmierci. To ja dziękuję, nie chce mi się tyle czekać, (chociaż może nie aż tak długo ;) ). I nie chodzi mi tutaj o zdobycie jakiegoś specjalnego szczęścia, bogactwa, ja tylko chcę nie budzić się codziennie z myślą, że chciałabym umrzeć. Ksiądz mówił też, o tym, że cierpienie, które nas spotyka na ziemi jest naszą drogą do Boga.

Co mi po obietnicach szczęśliwego życia wiecznego, skoro teraz jest mi tak źle i czuje się tak zmęczona, że już nie mam ochoty na żadne życie po śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie fiem dziewczyny - a jeśli dusza (a więc i nasza świadomość) zachowuje się po śmierci aż do następnego wcielenia.... To musi być dopiero okropne :!: No dobra - żartuję przepraszam XD Tak sobie myślę, że kwestii chęci przestania istnienia to coś poza moją percepcją - nigdy się na to już nie zdobędę ale nigdy też wcześniej nie mieszkałam na 8mym piętrze... a tak jeszcze nie próbowałam... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram sie pozytywnie mysleć a raczej nie dopuszczac do siebie mysli żeby przerwac to wszystko, skończyc z tą wegetacją ale czasami sa takie dni że juz nie mozna, nie ma sie sił no właśnie nasuwa sie tylko pytanie czy tam coś jest? czy smierc jest koncem a może dopiero początkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w takim stanie że mam nadzieję że nie istnieją żadne nieba, piekła, reinkarnacje, nie chcę w to wierzyć, nie chcę wierzyć w nic. A najlepsze że nie mam siły się przekonać co tam jest i czy w ogóle. Czytałam książkę w której bohater chce się powiesić, i wtedy ukazuje mu się zmarły stryj - samobójca i mówi: "Nie rób tego, powiesiłem się i nie widzę różnicy". No można zwątpić.

"Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia..." - G. Turnau

Dajcie trzy racjonalne argumenty za tym, że warto żyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×