Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

TAk biore Doxepin juz prawie 2 tygodnie i czuje sie koszmarnie!

Gorzej niz przed tym jak Go zaczelam brac.

I zastanawiam sie, czy

a) Choc Doxepin juz bralam z pol roku temu przez prawie rok i czulam sie swietnie, moze tym razem na mnie zle wplynac??

b) A moze ja jestem za malo cierpliwa i po prostu musze jeszcze troszke poczekac na efekty??

 

Wczoraj bylam na uczelni na AWfie i czulam sie swietnie.

Jak zasypialam tez, ale tylko przez chwile!!! :!:

 

Nagle poczulam sie strasznie! Niewyobrazalnie strasznie!Nigdy nie mialam takiego ataku!

Nie wiedzialam czy to atak czy moze jakis zawal serca ??? :cry:

 

Lezalam w lozku na brzuchu (zawsze tak spie) i nagle poczulam, tak jakbym spadala szybko w dol!

Goraco rozlewajace cale cialo a najbardziej w okolicy serca.

Nie moglam zlapac tchu! I jeszcze czulam tak jakby glowe ktos mi wciskal na sile w poduszke, na dol, choc juz usiadlam na lozku.

Naprawde myslalam, ze to juz jest koniec. Mieszkam sama , wiec jeszcze bardziej sie przestraszylam, czulam, ze serce mi przestaje bic itd, ze dopiero rano mnie znajda, bo teraz nikt nie zadzwoni po karetke, ze wieczorem po raz ostatni rozmiawialam z mama :!::!: To bylo tak przerazajace, te mysli, te wyobrazenia ale tak spanikowalam, ze nie mialam po prostu sil panowac nad tymi myslami.

 

Rano wstalam i caly czas wszystko mnie boli. Kluje w klatce, bola miesnie nog, rak.... Mysle sobie, ze to pewnie po tym ataku, organizm jest wyczerpany :( A i caly czas mam wrazenie, ze brak mi tchu.

Boje sie dzisiejszej nocy.

Wiem, ze bede sie bala polozyc, bo znowu sie to powtorzy,

 

Dzis mam trening (postanowilam powrocic do sportu-mialam kontuzje i kiedy pierwsze ataki minely i czulam sie dobrze to wrocilam do sportu, do trenowania)

Ja odkad pamietam to czesto bylam nerwowa, kazda rzecz potrafila mocno oddzialywac na moja psychike :( Kazda sprawa mniejsza i wieksza...kurcze taka wrazliwa. Podobno to pieknie byc czlowiekiem wrazliwym, ale widocznie czasem przez ta wrazliwosc musimy placic wysoka cene :cry:

 

I wiecie czasem juz od tej choroby chce mi sie plakac, mysle ze to juz nie minie pomimo tej psychoterapii i lekow!

Czasem mam juz coraz wiecej watpliwosci, czy wyzdrowieje. Czy to jest wogole mozliwe!

Od rana do wieczora poddenerwowana, wciaz otaczaja mnie chore myslie, ze zaraz umre, ze zaraz mi jakis urojonu tetniak peknie w glowie, ze dostane jakiegos cholernego zawalu ( a jestem zdrowa, niskocisnieniowiec itd :/)

 

I odechciewa mi sie juz plakac. Jestem wsciekla na siebie na te chorobe. A jesli jak juz sie poplacze to wlasnie z wscieklosci.

 

TA choroba rozwalila mi cale zycie.

Podejmuje czasem idiotyczne decyzje bo jestem jakas rozchwiana emocjonalnie, zbyt impulsywna.

Nie potrafie juz tak racjonalnie myslec jak kiedys!

 

Nie wiem co ze mna bedzie. CZy cos bedzie wogole? CZy ja jeszcze bede potrafila sie cieszyc z zycia??

 

Studiuje na 2 uczelniach, dwa rozne kierunki.

Kiedys ruchliwa, aktywna sportowo, w sekcji...uwielbialam sport.

Wrocilam do niego , ale ja juz nawet boje sie ruszac, boje sie zmeczyc.

 

Dzis mam rowniez trening. Dopiero wieczorem, ale juz sie boje. Boje sie znowu, ze zlapie mnie tam jakis atak.

Wiecie zapewne jak to jest jak sie zmeczycie.

To uczucie, kiedy serce szybciej bije w skutek tego, ze sie zmeczyliscie. I juz strach- czlowiek sie boi, ze zaraz..... :(

 

Nie to jest po prostu straszne, bledne chole.. kolo.

Staram sie o tym nie myslec, ale czy ja o tym mysle czy nie to i tak mam ataki.....

 

I znowu sie poplakalam :(

 

Mam marzenia, planyi zaczynam sobie myslece, ze i tak sie to nie spelni bo zawsze jak czegos bardzo pragnelam to z regoly to sie nie spelnialo :(

Zreszta sobie mysle, ze i tak tego nie dozyje... :(

 

Studiuje na 2 kierunkach i jak ja mam niby to wszystko pogodzic. Przed nawrotem choroby bylo swietnie. Pogodzilam i nauke i zycie towarzyskie,zycie sportowe a do tego, mialam swietne oceny, egzaminy pozdawane za pierwszym podejsciem.

 

A teraz???

 

A teraz pozostal ze mnie wrka czlowieka. Czlowieka, ktorym bylam kiedys :(

 

A mam dopiero niespelna 20 lat :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rezygnuj skarbie ze sportu, wiem ze to bicie serduszka ze zmęczenia przypomina rozpoczynający sie atak! W tym co napisałas odnalazłam duzo siebie!!!!!! ......moge Ci powiedziec tylko tyle- postaw na psychoterapie, jeśli do tego bedziesz musiała brac leki, to bierz! I pamietaj ze te ataki sa cholernie nie przyjemne.........ale nie sa groźne dla naszego zdrowia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde;

podobno codziennie w nocy... zgrzytam zębami (Martusia może potwierdzić :)), czytałem o tym, i 3/4 wątków jakie znalazłem, opisywały jako przyczynę - stres. No a mnie go nie brakuje... Innymi objawami podobno mogły by być jakieś pasożyty czy coś podobnego, w co oczywiście nie wierzę. :) Chciałbym skupić się na stresie... Może ktoś z Was ma coś podobnego... ?

 

O ile mnie to nie przeszkadza, bo sam siebie nie słysze, to jest to zapewne dla pewnej osoby uciążliwe, no i pewnie szkliwo też to osłabia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak Ty brałam i biorę znów Doxepin (z przerwą kiedy czułam się dobrze, wręcz rewelacyjnie). Od pól roku biorę go znów ponieważ choroba wróciła 2x mocniej. Jeżeli Doxepin pomógł Ci na początku choroby to pomoże Ci także teraz. Bądź cierpliwa.

Ja miałam taki sam problem jak Ty, męczyłam się przez ok. 2 miesiące, a teraz znów jest lepiej.

Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Musisz to jakoś przetrwać.

Trzymam za Ciebie kciuki.

POWODZENIA

( bierzesz tylko doxepin ? )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmierć....

 

Według mnie to TY źle piszesz - jeśli już mamy się tak oceniać. Z góry zakładasz, że po co jakikolwiek wysiłek skoro i tak nic nie zmienisz. Co to za podejście? To bierność, poddanie się, marazm i pogodzenie z losem, którego przecież sam jesteś panem!

 

Piszesz: 'bo życie mnie tak zdusiło, że mam go dość...' – to postawa buntownika dla buntu. Przeklinasz rzeczy, na które nie masz wpływu i jednocześnie nic nie robisz w kręgu tych rzeczy, na które wpływ masz. Siła płynie z Ciebie, z poddańczej postawy nie wskrzesisz siły. Skąd w Tobie tyle goryczy?

 

Orchideo, myślę tym samym tokiem, co TY. Może dodałabym, że podstawą jest miłość własna, potem miłość bliźniego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak. Ja oduczyłam się czytania o chorobach, a mój mąż jak w tv jest np. program o raku to od razu przełącza, żebym nie słyszała. Jak coś mi dolega, to pytam lekarza, a nie sama się wkręcam. Musiałam sobie narzucić taką dyscyplinę, bo byłam już w strasznym stanie.

 

Gratuluję! Moim zdaniem, to najlepszy sposób! Nie ma co sobie głowy zawracać nierealnymi choróbskami. Jeżeli chcemy sobie pomóc to należy podjąc jakies konkretne kroki, a nie ciągle wmawiac sobie cos nowego! Nie tędy droga!

 

[ Dodano: Wto Mar 14, 2006 4:41 pm ]

Oj coś mi nie wyszło z cytowaniem! Sorki! :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczko, moja imienniczko:))

 

Nie rozpędzaj i wyobraźni w negatywnym kierunku. Nie rozwijaj jej przeciwko sobie!

Kształtuj myśli o dobrych rzeczach, małych, drobnych... to małe kroki ale pomagają. Też czasem miałam takie nakręty, np. przeczytałam cały słownik psychiatrii zeby soebi podporządkować przypadłości:)

Ale zaczełam się zastanawiać czemu tak siebie krzywdzę? Po co?

I myślałam w drugą stronę... programowałam własną głowę... bo to Ty kierujesz swoimi myślami a nie myśli Tobą:)

 

powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam skuteczną metodę. Proponuję poczytać różnych chorobach i pasożytach układu pokarmowego. Najlepiej z obrazkami.

Poza tym ćwiczenie wyobraźni: co robią (lub czego nie robią) z rękami (palcami... nie tylko w nosie) ludzie, którzy mają kontakt z tymi samymi przedmiotami co my np. rurki w autobusach, klamki ubikacji, pieniądze itp.

 

Było obrzydliwie? Miało być!

 

Pomogło?! U mnie działa i już nie ma żadnego obgryzania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obgryzam, wręcz zjadam od kąd pamiętam. Potrafię zjesć paznokcia od środka. :lol: Mam jeszcze jeden problem, myślałam, że się go pozbyłam niedawno, ale powrócił - zgryzam sobie wewnętrzną stronę jamy ustnej. Z tego co wiem mogą być z tego paskudne rzeczy. Z paznokciami, też udawało sie na krótki okres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo podobnie sie do Ciebie czuje Niqqa. Nie potrafie zrozumiec tej przypadlosci ani w zab. Mimo ze mecze sie od pol roku, wydaje mi sie ze mam to od zawsze... ostatnie wakacje sa jak sen.

Napisalam w innym poscie ale w sumie pasuje tez do tego tematu:

Szukam swojej osobowosci... dzisiaj doszlam do wniosku ze w stanie jakim jestem obecnie ( od pol roku) nie zyje, ja udaje ze zyje. Wydaje mi sie ze fizyczne objawy nerwicy wypompowaly ze mnie jakiekolwiek emocje. Nie wiem gdzie ani kiedy zgubilam swoje JA. Pisze zgubilam, dlatego ze wczensiej je mialam. Tak bardzo chce odzyskac swoja energie i motywacje do dzialania, staram sie naprawde mocno ale nie widze rezultatow. Czuje sie zmeczona dawaniem sobie codziennie wyzwan typu, pojde na spacer, pojde do pracy, posprzatam pokoj. To nie powinny byc wyzwania tylko rzeczy ktore robie naturalnie, bez zastanawiania sie codziennie! Jestem z siebie zadowolona bo usmiechnelam sie myslac o tym jak fajnie powietrze pachnie wiosna! A przeciez to taka naturalna rzecz, ludzki refleks na budzace sie zycie wokol! Gubie sie w swoich myslach, podchodze siebie sama z kazdej strony i nie potrafie sie przebic.... podobnie jak ty....jestem zla na sibie ze mi sie nie udaje. Nie wiem, moze za malao daje saobie tych "wyzwan" ale drazni mnie fakt ze nie robie tego sama z siebie, bo mi sie chce, tylko sie zmuszam...

 

Ostatnie pare dni zwatpilam i zaczelam tracic nadzieje, widze jak wsyzstko wokol mnie sie sypie, szkola praca, ja sama, boje sie ze jest za pozno zeby to naprawic... a mi juz powoli opadaja rece....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach szkoda ,ze te leki cos ci niepasuja ,ale poczekaj jeszcze z tydzien jak nie przejdzie nic to poprostu je odstaw powiedz lekarzowi oczywiscie o tym ,bo niebedie sensu bys je brala i sie zle czula.ALe bardzo sie ciesze ,ze jestes przygotowana na walke i nigdy powiedzialas ze niezrezygnujesz ,taka ma byc nasza podstawa:to juz polowa sukcesu w tobie samej jest.Trzymam kciuki :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmierć piszesz "nie mogę bo życie mnie tak zdusiło, że mam go dość..." Może to nie życie, ale jeden człowiek, któremu zaufałeś, który był dla Ciebie bardzo, bardzo ważny. I jesteś zły, wszystko przestało być ważne, bo to co było najważniejsze... To był tylko człowiek. "nic już nie zrobię postanowiłem, postanowił ktoś za mnie... "- to tylko Ty możesz postanowić, nikt inny. I nie rób tak, że- na złość mamie odmrożę sobie uszy. Może spróbuj wybaczyć... sobie też. Cierpisz, nie wiń tylko za cierpienie całego świata. Będzie dobrze uwierz w to. Trzymaj się. :P:P:P:P:P:P:P:P:P:P:P:P:P:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka. Ja podobno nie zgrzytam zębami ale w czasie snu bardzo mocno je zaciskam. I ten problem ciągnie się za mną od dzieciństwa. W sumie to do tej pory nikt nie określił żadnej przyczyny tego stanu. W każdym razie zęby jeszcze mam na swoim miejscu a na szkliwo raczej nie narzekam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obserwacja: moja Miłość, która jest nerwicowcem, również zgrzyta zębami przez sen. Obserwuję to i widzę, że nie jest to proporcjonalne do stresu. Robali też nie ma (mam nadzieję). Moje syn, gdy miał kilka, kilkanaście lat równiez zgrzytał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niqqa studia na dwóch kierunkach to duże wyzwanie i trzymam za Ciebie kciuki, napewno sobie poradzisz.

Jeżeli przeżyłaś ten atak to przeżyjesz wszystkie następne, a na działanie leku musisz jeszcze trochę poczekać, ja zaczęłam zauważać efekty dopiero po 2 miesiącach.

Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigga !

 

Współczuję Ci tych paskudnych objawów paniki. Mnie również dopadła nerwica po dwóch latach i to ze zdwojoną siłą, ale staram się ZADBAĆ o swoje potrzeby, przebywac w gronie osób, od których otrzymam choc odrobinę ciepła, przy których mogę poczuć się bezpiecznie. To naprawdę BARDZO pomaga. Staram się również nie uciekać od napadów, tylko się im poddaję( a również mieszkam sama od 8 lat). Kładę się na łóżku i próbuję ćwiczeń oddechowych.Oddycham przez nos bardzo powoli przy każdym oddechu wypychając do przodu mięśnie brzucha( ale bardzo powoli, aby nie dostać zawrotów głowy), po czym bardzo wolno wypuszczam powietrze ustami wciągając brzuch.

W momencie, gdy to nie pomaga, opieram brzuch o stół, ręce zginam w łokciach i tak oparta staram sięoddychać powoli i spokojnie skupiając się tylko i wyłącznie na oddechu.Te ćwiczenia zalecił mi kiedyś terapeuta własnie po to, aby uspokoic nierównomierne walnięcia serca.

Od wczoraj wreszcie zaczęłam brać również Xanax( skuteczny na każdą panikę i działa po kilku minutch).

Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja słyszałam, że zgrzyanie zębami może być objawem niewypowiedzianych w ciągu dnia emocji, tzn. jesli w ciągu dnia zaciskamy zęby ze złosci, z braku umiejętności powiedzenia NIE np., oczywiście takich sytuacji jest mnóstwo w ciagu dnia. Gdy śpimy rozluźniają się napięte mięśnie i dlatego zgrzytamy. Zgrzytanie może też występować po spożyciu alkoholu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie,to niesamowite ale mialam dzis od rana do teraz rewelacyjny dzien.Od miesiecy nie mialam takiego pieknego i spokojnego dnia-wyspalam sie,mialam piekne sny,od rana chcialo mi sie spiewac i sluchalam glosnej muzyki,wyszlam bez leku-zadnych mysli o chorobach,smierci itd.Ja wiem,ze moze juz jutro czy za pare dni nerwica lekowa znow wroci do mnie,pograzy,bo tak to jest,wtedy znow sie zalame,zdoluje,bede pisac straszne posty ale dzis zasmakowalam tego,co dawniej mialam na co dzien:spokoju,szczescia i tego przeczucia ze czasem warto zyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×