Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filmy i seriale


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, jak Wam, ale mnie bardzo przypadł do gustu Forrest Gump. Zawsze ryczę na tym filmie, ale i tak do niego wracam.

To jest wyjątkowy przypadek ekranizacji - kiedy film pokrywa się z treścią książki tylko w połowie, na drugą bowiem składają się pomysły dodane przez scenarzystę, ale równie dobre co w książce. Czyli - zarówno film jak i książka genialne, świetne są i akcje których brakło w książce ("taniec" Elvisa!) jak i w filmie (wyprawa w kosmos). Równie dobra jest książkowa kontynuacja czyli "Gump i spółka" - nie wiem jakim cudem do dziś niezekranizowana mimo że prace ponoć szły pełną parą lata temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Obcy - 8 pasazer Nostromo"

To chyba mój najbardziej wielbiony film w dziejach. Pierwszy seans w wieku lat około 8 - mało co pamiętam z tego dnia, ale byłem przerażony do obsrania majtów. A od kilku lat, od kiedy gości u mnie i na dysku, i na dvd, i w wypierdzieliście wielkiej Alien Quadrilogy - oglądam co najmniej 2-3 razy w roku i za każdym razem dostrzegam detale które mi wcześniej umykały i za każdym seansem jeszcze bardziej mi się podoba. "Kult"? "Klasyka"? To zbyt małe słowa na to arcydzieło...

 

(BTW fanom polecam antologię Alien Quadrilogy, chodzi niby po kosmicznych cenach na Allegro (nówki w granicach 300-500 pln :shock: ) ale ja dorwałem swój egzemplarz w niemalże mint condition za... 45 zeta. A warto zainwestować bo oprócz tego że każdy z filmów jest w wersji kinowej jak i reżyserskiej, to każdy z filmów ma też osobne dvd "zza kulis" - multum dokumentów o powstawaniu scenariusza, szkiców kooncepcyjnych, wywiadów z twórcami (Giger wymiata!), mówiąc krótko - szwedzki stół pyszności dla każdego kinomaniaka!)

 

A ja lubię wszystkie części, więc ostatnio obejrzałam "Prometeusza", bo w radiu usłyszałam coś w stylu, że to prequel wszystkich alienów (po tytule bym się nie domyśliła, bo jakoś nowinkami filmowymi za bardzo się nie interesuję). I może bardzo nie porywa, ale klimat obcego, zwłaszcza nostromo nawet trzyma, choć występuje trochę za wiele postaci. Nie zawiodłam się (może dlatego, że wiele nie oczekiwałam ;P) i wszystkim fanom alienów polecam ten film.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klimat obcego, zwłaszcza nostromo nawet trzyma

Z resztą posta nie będę dyskutował bo dotyczy indywidualnych gustów, mi Prometeusz wybitnie nie podpasował, ale z tym jednym fragmentem nie mogę się zgodzić, a poprzeć mógłbym za pomocą równoległej analizy obu filmów. Tyle że to by zajęło kilka godzin oglądania i komentowania, więc w skrócie: ZUPEŁNIE nie ten klimat to "Ósmy pasażer Nostromo" - dużo bliżej temu filmowi do Alien 3, czyli najbardziej nijakiej części kwadrylogii. Tekturowi bohaterowie, fabuła szyta drutem, wszystko dla niepoznaki polane sosem z komputerowo wygenerowanych efektów specjalnych i niby-nawiązaniami do Obcego. Myślę że nikomu nie zaspoileruję, że ten film NIE JEST prequelem Aliena - dzieje się w tym samym uniwersum, ale nie pokazuje losów statku odnalezionego przez Ripley i resztę załogi.

 

Jak dla mnie film był denny i sporo poniżej oczekiwań - max. 4/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też Prometeusz kompletnie się nie podobał, byłem wręcz zniesmaczony tak słabym filmem od Scotta i w uniwersum, które najbardziej lubię z sci-fi.

Film sprawił na mnie wrażenie jakby był zlepkiem scen bez ciekawie prowadzonej historii, a 90% scenariusza wyrzuciłbym do kosza bo był tak bzdurny wg mnie, w dodatku naukowcy prezentowali poziom dzieciaków z gimbazy, z całego filmu podobała mi się dosłownie jedna scena- z androidem podczas gdy załoga spała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też Prometeusz kompletnie się nie podobał, byłem wręcz zniesmaczony tak słabym filmem od Scotta i w uniwersum, które najbardziej lubię z sci-fi.

Film sprawił na mnie wrażenie jakby był zlepkiem scen bez ciekawie prowadzonej historii, a 90% scenariusza wyrzuciłbym do kosza bo był tak bzdurny wg mnie, w dodatku naukowcy prezentowali poziom dzieciaków z gimbazy, z całego filmu podobała mi się dosłownie jedna scena- z androidem podczas gdy załoga spała.

Ale obsada i muzyka byly dobre :D

 

-- 14 lis 2013, 15:16 --

 

Zaraz bede ogladac 8 odcinek "Broen/Bron", czekalam na napisy :D

 

-- 14 lis 2013, 15:19 --

 

A, prawie zapomnialabym o 5 odcinku "American Horror Story" - ale to juz na wieczor jak bedzie czas i sily ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale obsada i muzyka byly dobre :D

Ani tego ani tego nie zapamiętałem, więc to sprawa względna ;) No ale ja nie ogarniam żadnych "hot" aktorów którzy pojawili się w kinie od roku 2000 wzwyż. Oglądałem ostatnio film "Side Effects" i były tam jakieś znane nazwiska, ale ni cholery nie wiedziałem kto jest kto :D

 

Ale dzięki za wspomnienie o serialach - to mi przypomniało że dziś nowy South Park do oglądnięcia, przynajmniej jeden pozytyw na dzisiejszy dzień się szykuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak Wam, ale mnie bardzo przypadł do gustu Forrest Gump. Zawsze ryczę na tym filmie, ale i tak do niego wracam.

 

Fajnie, że mi przypomniałaś o tym filmie, to jeden z niewielu, które dają mi wiele radości z samego oglądania, gdybym miał go postawić obok jakiegoś podobnego, to byliby to "Chłopcy z ferajny". Bardzo lubię ten film z jednego powodu, nie chodzi o głównego bohatera, o niesamowite zbiegi okoliczności, ale o zamknięcie w kilku godzinach tego okresu w historii Stanów Zjednoczonych, który podoba mi się najbardziej, to się też bardzo dobrze udało w "Chłopcach...". Amerykańskie prosperity, nadawanie rytmu, zaczynając gdzieś w latach 60. a na 80. kończąc, z wyraźnym akcentem na rewolucję '68 i wojnę w Wietnamie - po prostu coś wspaniałego jeśli chodzi o kontekst kulturowy. Dlatego też "Fear and loathing in Las Vegas" jest na mojej prywatnej liście wysoko, bo opisuje co się z rewolucją '68 stało, oczywiście książka lepsza, którą, nawiasem mówiąc, polecam. W "Forreście" brakowało co prawda lat 90., ale te nadrobiły mi "Die Hard" i "X-files".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, kurczę, jakoś nie mogę sobie przypomnieć o których, bo, że potrafię wygłosić jakąś tyradę o filmie, który opisuje jakieś ważne dla ludzkości wydarzenia, to wiem. ;)

 

Czuję dreszczyk emocji jak podczas kartkówki, nie odczuwam przyjemności, bo mam awersję do musicali, jeśli miałbym ten film rozpatrywać pod kątem muzycznym - ok, przedstawionych problemów i celów pokolenia, również w porządku, jednak jako całokształt w formie musicalu nie "smakuje" jak chipsy popijane colą podczas seansu kinowego w podstawówce, kiedy problemy tycia i zdrowego odżywania były odległe o lata świetlne. Oczywiście nie każdy film musi tak "smakować" i nie każdy powinien. Przykładowo wolę zajebiście surowy "Romper Stomper" niż "American History X", gdzie ten drugi góruje warsztatowo nad pierwszym, ale w tym wypadku dla mnie to minus. A "Hair" był kręcony już po zdegenerowaniu się kontrkultury i jej wejściu do mainstreamu, świetnie to zjawisko podsumował Danny, grany przez Ralpha Browna, w filmie, który tu już kiedyś polecałem ("Withnail and I"):

If you're hanging on to a rising balloon, you're presented with a difficult decision — let go before it's too late or hang on and keep getting higher, posing the question: how long can you keep a grip on the rope? They're selling hippie wigs in Woolworth's, man. The greatest decade in the history of mankind is over. And as Presuming Ed here has so consistently pointed out, we have failed to paint it black.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, kurczę, jakoś nie mogę sobie przypomnieć o których, bo, że potrafię wygłosić jakąś tyradę o filmie, który opisuje jakieś ważne dla ludzkości wydarzenia, to wiem. ;)

Cały twój poprzedni post był o tym :)

 

Mi się "Hair" podoba, świetna muza, świetne przedstawienie hippisów i ery poborowej na Wietnam. Ale każdy może mieć inne odczucia ;) Ja akurat musicale, zwłaszcza rockowe, lubię bardzo. Stąd za jeden z najlepszych filmów ubiegłej dekady uważam "Tenacious D and the Pick of Destiny" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, racja, myślałem, że jakieś odleglejsze filmy masz na myśli. :)

 

Klasyki gatunku widziałem z pewnością - "Kabaret", "All That Jazz", "Jesus Christ Superstar" itd., ale to nie mój gatunek. Z filmów, w których pojawiają się hipisi, to lubię "Easy Rider", za pokazanie subkultury z boku, a jednocześnie od środka i za przekrój przez amerykańskie społeczeństwo tamtych lat. Natomiast ten który wymieniłeś też widziałem, co ciekawe z kumplem, który grał lub nadal gra w rockowym zespole, strasznie się tym jarał, że szatan, piórko, Joe Black i muzyka w jednym, a ja film zapamiętałem ze względu na aktora. Może muzycy metalowi/rockowi tak mają, bo wiem, że grałeś, nawet jakiś kawałek kiedyś wrzucałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×