Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Eh, ja skończyłam już studia, ale często mi tego brakuje. Niezła szkoła radzenia sobie z chorobą. Dużo mnie ten okres nauczył, chociaż dopiero teraz - z perspektywy czasu - to dostrzegam.

Eh, marzy mi się jeszcze jeden kierunek :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw terapia, potem przyjemności :D

Mój wymarzony kierunek to Public Relations. U mnie jednak będzie to trochę na odwrót. Najpierw nabiorę praktyki potem postaram się o teorię :lol: Moja obecna praca wymaga wiedzy z tej profesji, ale wszystkiego na raz mieć nie można. Zadałam sobie pytanie, czego teraz potrzebuję i czego chcę. Niestety potrzeby okazały się inne od pragnień: przede wszystkim muszę zadbać o swoją kondycję psychiczną. Na realizację mojego marzenia będzie jeszcze czas ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można pomóc osobie mającej fobię szkolną? Zwłaszcza jeżeli nie chce brać żadnych leków i chodzić do psychiatry ani psychologa, terapii grupowych też odmawia, a sytuacja jest ciężka, bo jeśli zawali ten rok(chodzi o nieobecności) to zostanie wyrzucona ze szkoły i z racji wieku zostanie tylko liceum wieczorowe do którego też nie pójdzie z powodu za wysokiej ambicji. Myślimy nawet o jakimś ośrodku zamkniętym - macie opinie na ten temat i znacie adresy takich ośrodków?? Bardzo proszę o wszelkie wypowiedzi na temat tego schorzenia i przebiegu leczenia i przede wszystkim jak można pomóc (bo każdy przejaw troski z naszej strony jest traktowany jako wtykanie nosa w nie swoje sprawy). Z góry dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dżejem na pewno dasz radę! :) Wiadomo najtrudniej zacząć, a później wpadniesz w rytm nauki i jakoś będzie. Z resztą z tego co pamiętam, to kawałek pracy masz już napisany. Póki co ciesz się wakacjami ;) Mnie też przerażają studia, a zwłaszcza egzamin, na którego wyniki czekam... Ale staram się sobie wmawiać, że muszę walczyć i jakoś dobrnąć do tego magistra.

Poza tym będę się musiała nieźle sprężyć z wykładami

A ja myślałem, że są nieobowiązkowe ;-)

 

Głowa do góry! Na pewno będzie ciężko, ale pomyśl o tym, że miałaś cięższe okresy za sobą i dałaś sobie radę.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to samo kiedy jestem w pracy.Czasami mam wrażenie,że stanie mi się coś złego,dostanę wylewu,zawału,albo jakiegoś ataku.Wpadam w panikę,robi mi się słabo,dostaje temperatury i cała się telepię.Próbuję to ukryc przed współpracownikami,tłumacząc się grypą,przemęczeniem itp,ale to zdarza się coraz częściej...Niestety nie mam pomysłu jak sobie z tym radzic....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to bardzo dobrze - serce wali jak oszalałe, kreci się w glowie i te okropne myśli... Ja też to mam :cry: To tak bardzo przeszkadza. chcialam chodzi na wszystkie wyklady zeby miec stypendium naukowe ( bo bardzo by mi sie przydalo) a tu??? Byłam może na 4 całych wykladach w ciagu roku!! Porażka. teraz zaczynam 2 rok i... staram siepodejsc do tego metoda "malych kroczkow" ; siadam blisko wyjscia i mowie sobie ze w kazdej chwili moge wyjsc z sali. Rano pije melise. I staram sie siadac kolo zaufanych znajomych, wtedy nie czuje sie tak obco. Gorzej jest na ćwiczeniach, bo są obowiązkowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani ja tez tak mialam. Koniecznie powinniscie zglosci sie do psychiatry. To zaden wstyd. Ja stracilam przez nerwice prawie 20 lat. Jestescie mlodzi ,silni. Ja zaczelam leczyc sie w lutym w ubieglym roku. Z nerwicy wyszlam. Juz nic nie jest mi straszne, a kolatanie serca,zawroty glowy poszly w zapomnienie. U mnie kiedys tez tak sie zaczynalo. Doszlo do tego ze prawie wcale nie wychodzilam sama z domu. Nerwica z kazdym rokiem sie nasilala. Gdy dostalam od zycia porzadnego kopa zrozumialam ze nerwica mnie ubeswlasnowolnila. Dlatego poszlam do psychologa a nastepnie on doprowadzil mnie do psychiatry. Teraz zyje normalnym zyciem.Chdze z dzieckiem do kina ,na zakupy. I co najwazniejsze pracuje. Pozdrawiam serdecznie i decyzje pozostawiam Wam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

staram się-też tak mam,stary nie wypisuj się ze studiów bo to oznacza że choroba z Tobą wygra,poza tym nerwica nie może nam niszczyć życia!!

 

Dokładnie! Posłuchaj tych słów.

 

Kochani ja tez tak mialam. Koniecznie powinniscie zglosci sie do psychiatry. To zaden wstyd.

 

Zacytowałem tylko to zdanie, ale cała wypowiedź jest tego warta. Psychiatra Cię nie zje, to raz, a pomoże. Co do decyzji, hm, ja poszedłem do psychiatry raz i po rozmowie z nim uświadomiłem sobie: kurwa mać, muszę to opanować do diabła, to nie jest choroba, to tylko nerwy!!!! a ja chcę normalnie żyć.

 

Na zajęciach zawsze możecie wyjść, to bardzo pomaga. Ale: nie wypisywać się ze studiów, uświadomić sobie, że to tylko nerwy i tak naprawdę nic się nie stało, nie dzieje i nie stanie w przyszłości. Nie poddawać się. Pewnego dnia zauważysz, że spędzenie całego dnia na uczelni nie jest dla Ciebie najmniejszym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to przegrałem. Dzisiaj, ostatecznie. Odebrałem papiery. Jezus, jaka to ulga jest, nawet sobie nie wyobrażacie!

 

Nie chcę siać smutów, ale nerwica już mi wystarczająco dużo życia zmarnowała. Nie każdy musi mieć studia. Trudno, nie będę się zamęczał dla jakiegoś durnego papierka...

 

I już nigdy, nigdy, przenigdy więcej, nie będzie schizy na egzaminie, nie będzie biegunki, ataku paniki i tego cholernego uczucia, że ktoś nas ocenia. Nigdy. Coś za coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rezygnuj , ja tez tak mam ja do tego mam natretne mysli ktore wogole mi wizje zycia krzyzuja , nie jestes sam i pamietaj co ma byc to bedzie i nie wsluchuj sie w swoje cialo tylko w slowa wykladowcy , zreszta jak sie zle poczujesz zawsze w kazdej chwili mozesz wyjsc , bo to studia a nie ogolniak !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej glowa do gory, nie poddawaj sie. Pomysl o urlopie dziekanskim. Szybko bierz sie za leczenie, bo szkoda zycia. Jestes mlody i zycie przed Toba. Z nerwicy da rade wyjsc i zyc normalnie. Mnie duzo starszej od Ciebie osobie sie udalo , to co dopiero Tobie. Chce zauwazyc ze ja wogole przestalam wychodzic sama z domu. Myslalam ze moje zycie to juz tylko 4 sciany i nic wiecej. A tu taki psikus - wyszlam z nerwicy, jestem samodzielna i pracuje do tego na zmiany.Najwazniejsze ze nerwica sobie poszla. A teraz to tylko moge Ci powiedziec - leczyc sie bo warto. Nie czekac az nerwica zniszczy zycie. Mnie sie udalo to dlaczego ma sie nie udac Tobie. Serdecznie pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, coś w tym kierunku na pewno trzeba będzie zacząć robić - dzisiaj zapisuję się do studium pomaturalnego (darmowego, tylko po to żeby ZUS nie położył mi łapy na kasie, nie zamierzam chodzić), na dniach mam zamiar wynająć mieszkanie, przestać mieszkać z matką, trochę się usamodzielnić... Bo mam wrażenie, że jej dominujący charakter też się przyczynił do problemów. No i myślę o jakiejś terapii, ale to będzie bardzo ciężkie i trudne, bo trzeba będzie wrócić do tego wszystkiego, o czym najchętniej bym zapomniał...

 

A studia? Jak terapia okaże się skuteczna, jak pozbędę się lęków, to czemu nie.

 

Dzięki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przeprowadzkę scrat, to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza, że z tego co piszesz, Twoja mama jest osobą dominującą. Ja największy kryzys miałam mieszkając z rodzicami. Moja mama również jest osobą autokratyczną. Kiedy się wyprowadziłam było już tylko lepiej. Wstyd się przyznać ale do tej pory niechętnie jeżdżę do rodziców. Praca jest dla mnie stresująca, może nie aż tak, żeby drżały ręce, ale 8 godzin jestem spieta i kiedy przyjdzie weekend marzę o tym, zeby się trochę zrelaksować, żeby puściło to napięcie. Nie mam ochoty jechać do rodziców, bo wiem, że nie będe tam w stanie "naładować akumulatorów", że po przyjeździe będę czuła sie gorzej, a przeciez kiedyś trzeba odpoczywać.

 

Ale przeprowadzkę polecam, od razu poczujesz ulgę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmina mieszkania na pewno zrobi Ci dobrze. Rozwiniesz skrzydła. Będziesz miał okazję docenić siebie za swoją samodzielność. A przede wszytkim w koncu weźmiesz życie we własne ręce...

 

Dobrze że myslisz o studiach. Napewno uda Ci sie je skonczyc. Jesli nie za rok to za dwa. I nie robisz tej szkoly dla kogos tylko DLA SIEBIE. Pewnie wybrales kierunek, ktory Cie interesuje, wiec czemu jakas glupia nerwica mialaby to popsuć?

 

Wierzę, że Ci sie uda i trzymam mocno kciuki - jak wiele osob na tym forum:)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×