Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anuśka7

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Anuśka7

  1. Dokładnie. Myślę,że nawet można jej trochę współczuć... Ponieważ nie potrafi zrozumiec tego, że każdy z jest inny.. Wkurzaja mnie osoby, które oceniają kogoś po kilku minutach czy godzinach znajomości. I to jeszcze n apodstawie jednorazowego spotkania. Poza tym ja też usłyszałam, że jestem pojebana i psychiczna - i to od chłopaka, z którym byłam ponad 2 lata... Bez komentarza;)
  2. Hmmm.... skad ja to znam... Mi ta fobia społeczna ciąży niczym balast lub jakis pasożyt, który wysysa ze mnie siły i wiarę w siebie... Niemożnośc wytrzymania na wykładach, w kościele, czytanie lub mówienie przed ludźmi... Ostatnio zaczęłam krępować się jeść przy ludziach gdzies w lokalu czy na ulicy - w moim gardle robi sie supeł i koniec. Amba fatima. Mogę paść z głodu. Zdaję sobie sprawę z tego, że duzo zależy od nastawienia, ale to wymaga pracy nad sobą. Niestety przez obowiazki dnia codziennego przewaznie nie mam czasu lub sily, żeby sobie w spokoju pomyslec, pójsc na spacer czy.. cokolwiek. Chyba muszę zainwestować w spowalniacz czasu
  3. Witam:) Akurat mi zdarzyło się korzystac z hiponozy. To była ostateczność - wtedy mogłam zrobić wszystko, że mi przeszły te cholerne lęki. Oczywiście bałam się, ale siedząc już w wygodnym fotelu, w zaciemnionym pokoju, w którym sączyło sie ciepłe światło lampki, pomyślałam, że i tak nic gorszego nie może mnie spotkać niż moje okropne samopoczucie... I tak codziennie chciałam umrzeć, więc było mi obojetne, co bedzie. I było ok:) Cały czas byłam świadoma tego, co sie dzieje. Pod wpływem sugestii i muzyki hipnoterapeuty poczulam sie przyjemnie ciezka:) I wiedzialam, że w każdej chwili moge otworzyc oczy, ale nie chciałam, bo bałam sie że wtedy ten błogi stan zniknie... Hipnoterapeuta mówił, żebym cofała sie pamiecią do różnych przeżyć i na tej podstawie kodował mi sugestie... I potem pobudka... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:42 pm ] po pierwszym razie dzialalo prawie 3 tyg, musiałabym co jakiś czas chodzić a to za drogi interes:(
  4. Witam :) Mi również nie jest obce uczucie dyskonfortu psychicznego, gdy jestem w tłumie. Np kiedyś uwielbiłam chodzic do kosciola i słuchać długich kazań, szczególnie tych podbudowujących. I nie przeszkadzalo mi, że jest 100 osob w kosciele czy 500... A teraz... gdy wchodze do kosciola serce wali mi tak, że wydaję mi się iż wszyscy to słyszą... mam sparaliżowane ręce i nogi, jest mi gorąco... A gdy ma być kazanie zaczyna mi brakowac powietrza, kreci mi sie w głowie... Czasami musze wyjsc bo czuje ze zemdleje, ale przewaznie walcze z "tym" i mowię sobie "dam rade, dam rade..." A gdy po kilku minutach mnie pusci to płyną mi z oczu łzy. I potem jest spokoj. Byłam z tym u psychologa. Nawet u kilku i kazdy prawie widzial rozwiazanie w lekach. Ale ja chcialam wykluczyc leczenie farmakologiczne, bo nie chce w tak mlodym wieku szpikować się jakas chemia. I troche sie udało:) Zrozumialam, ze trzeba oswajac sie ze swoimi "demonami". Wtedy nudza sie i cichna lub odchodza. Tobie BirdyNamNam tez radze sprobować zaufac swojej wewnetrznej sile:) Po co masz sobie flaczki niszczyć lekami. Na przypływ serotoniny lepiej wciągnij sobie od czasu do czasu (3 razy dziennie )czekoladke lub kup sobie kota i duzo sie przytulaj do niego - mruczenie kota relaksuje i wtedy wydziela sie serotonina:D I prosze nie mow że na tym forum wszyscy sie użalają nad sobą - po prostu jest dobrze wiedziec że nie jest sie samemu i wygadać sie.. Wtedy jest lżej:) teraz ide pomeczyc kota i poszukac czekolady:) POZDRAWIAM
  5. Dzięki Jaśkowa, ja Tobie również życzę dużo siły wewnętrznej i... no trzymam kciuki:) Mocno !!! Za Was wszystkich, bo po co komu jeszcze tego typu dolegliwości(?) Jakby mało było problemów na głowie
  6. Witam:) wiecie ostatnio slyszlam gdzies w radiu, że wiele osob ma lek przed rozpoczeciem tygodnia. I przez to całą niedzielę zamiast si erelaksować to myśla o tym co bedzie jutro. Ja też tak mam. Ale u mnie to wygląda tak, że pracuje różnie w tygodniu. Nie zawsze idę w pon. do pracy. I wtedy w niedziele jestem spokojniejsza. Wogóle nawe,t gdy wracam z pracy nawet bardzo zmęczona a wiem ze jutro mam wolne to mogeęznalezc sily, żeby tego samego wieczoru przemeblować pokoj potem pójsc na imprezę [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:29 pm ] Ale tajemnica tkwi w tym, by mieć własnie odpowiednie podejście (na ktore ja tak rzadko sie zdobywam, bo jeszcze śpie:P). Tzn żeby myśleć o samych pozytywach lub...nie myśleć. Co będzie to będzie. Laska w to. Czesto pomaga mi myśl: "pomyślę o tym jutro, teraz nie mam czasu, chęci.." Posłuchajcie sobie kawałka Idios Bravos "Inny punkt widzenia" :)
  7. Czasami mam ochote wyjsc z domu i nie wrócić... Ale potem, gdy już jest ok to zaczynam mieć wyrzuty, że tak myślałam i że chcę im pomagać. Ale czesto jeszcze tego samego dnia oddalam swoje mysli o pozostaniu. Szkoda mi tylko mamy, bo ona tak sie poświęca i wszystko by za wszystkich robiła... Widze jak codziennie jest zmeczona a ja nie jestem w stanie jej zawsze pomoc, bo jestem w pracy lub w szkole. I znowu budzi sie we mnie poczucie winy. Och, nie moge tego opanowac. Nawet psycholog mi powiedziala, że zbyt czesto wpedzam sie w poczucie winy... I że niby co ja mam z tym zrobić? Wyciąć sobie kawałek kory mózgowej??
  8. hej:) Akurat tak sie sklada, że ja tez mam zamiar wyprowadzic sie i to m.in. przez stresy w domu. Mam powalonego ojca. Czepia sie o wszystko. Moja mam jest ok ale ojciec jest okropny - ciagle kazdego poniza, krzyczy przeklina... Co prawda nie ma bijatyk czy czegos takiego, ale odechciewa sie wszystkiego. Mieszkam w malej miejscowosci, spokojnej i ogolnie jest fajnie bo mam duzo przestrzeni dla siebie, czyste powietrze.... Mam okazje przeprowadzic sie do duzego miasta w ktorym bedzie glosno, czas bedzie zasowal jak wsciekly, bedzie pelno ludzi (a ja zle sie czuje w miejscach gzdie jest duzo ludzi).... Ale bede miala swiety spokoj!!!
  9. Tak sobie czytam te Wasze posty i w kazdym widze choc troche siebie... Żyć z nerwica - łatwo powiedziec, trudniej to zrozumiec. Ale warto spróbować. Za mna to g... ciągnie sie juz jakis 4 rok. Niedawno sie pogodzilam z tym że raz bedzie lepiej a raz gorzej... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:02 pm ] Poza tym wszyscy jestescie wyjatkowi bo potraficie sie otworzyc przed innymi i jestescie wsparciem dla innych sami bedac w kiepskiej sytuacji. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam :))
  10. Anuśka7

    Fobia szkolna

    Zmina mieszkania na pewno zrobi Ci dobrze. Rozwiniesz skrzydła. Będziesz miał okazję docenić siebie za swoją samodzielność. A przede wszytkim w koncu weźmiesz życie we własne ręce... Dobrze że myslisz o studiach. Napewno uda Ci sie je skonczyc. Jesli nie za rok to za dwa. I nie robisz tej szkoly dla kogos tylko DLA SIEBIE. Pewnie wybrales kierunek, ktory Cie interesuje, wiec czemu jakas glupia nerwica mialaby to popsuć? Wierzę, że Ci sie uda i trzymam mocno kciuki - jak wiele osob na tym forum:) Pozdrawiam
  11. Anuśka7

    Fobia szkolna

    Ojej, zrezygnowales? A może masz szanse to cofnac i po prostu wziac urlop dziekanski. Na rok. I spróbuj przez ten rok zrobić WSZYSTKO, żeby wyjść z tego g....na! No ale to Twoja decyzja...
  12. Anuśka7

    Fobia szkolna

    Znam to bardzo dobrze - serce wali jak oszalałe, kreci się w glowie i te okropne myśli... Ja też to mam To tak bardzo przeszkadza. chcialam chodzi na wszystkie wyklady zeby miec stypendium naukowe ( bo bardzo by mi sie przydalo) a tu??? Byłam może na 4 całych wykladach w ciagu roku!! Porażka. teraz zaczynam 2 rok i... staram siepodejsc do tego metoda "malych kroczkow" ; siadam blisko wyjscia i mowie sobie ze w kazdej chwili moge wyjsc z sali. Rano pije melise. I staram sie siadac kolo zaufanych znajomych, wtedy nie czuje sie tak obco. Gorzej jest na ćwiczeniach, bo są obowiązkowe...
  13. HEJ:) Pytanie do agi1 - zażywasz jakies leki czy chodzisz na terapie? Mi włacza sie niesamowity lęk, gdy tylko pomyśle o publicznym wystąpieniu. A gdy wiem ze to mnie niedlugo czeka to w żoładku robi mi sie wielki bolący supeł i serce wali mi z 5 tysiecy uderzen na sekunde:( Bardzo lubilam kiedys wystepowac w przedstawieniach, spiewac publicznie itp, ale gdzies w polowie liceum zaczely dokuczac mi te okropne lęki. Hilfe!!! Czuję sie jak ułomna:((
  14. Anuśka7

    Nerwica a agresja

    Byłam z tym jakies pół roku temu u takiej fajnej babki-psycholog. Powiedzialam jej że mam ciągłe lęki przed tym że nie bede potrafila nad soba zapanowac (obojetnie czy chodzi o agresje, depresje czy natrectwa). I powiedzialam jej o tej, wtedy dopiero niewielkiej, agresji. Psycholog powiedziala że czasami takie samopoczucie (beznadziejne) ma nas przed czyms chronic. No dobra, super, ale ta protekcja mojego złego samopoczucia zaczyna mi uwierac... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:08 pm ] Tak sie zastanawiam co by to moglo byc... To chyba ogolny lęk przed życiem. Mój otymizm siedzi związany w szafie. Jestem rozczarowana tym swiatem... Ogólnie męczę się w miejscu, gdzie jest dużo ludzi. Przeszkadzają mi. Wkurza mnie to, że naokolo jest tylu ludzi, ktorzy kradna, zdradzaja, nienawidza sie, nie chca sobie pomagać... A ja nie mogę nic z tym zrobić!!! Tylko mam życ i na to patrzec. Bez sensu. I wtedy włącza mi sie agresor
  15. Anuśka7

    Nerwica a agresja

    hej ja tez mam problemy z agresja. Ogolnie jestem bardzo wrazliwa. Zawsze bylam grzeczna, uprzejma itp. Ale kilka wlasnie toksycznych zwiazkow, kilka miejsc pracy, w ktorych pracodawcy to ch...je i nerwica gotowa. A teraz jeszcze coraz czesciej pojawia sie agresja, ktora mnie PRZERAŻA!!! Czasami gdy dodatkowo jestem zmeczona i ktos lub cos mi nie podpasuje - koniec - podnosze glos klnąc czesto przy tym i mówie cos czego potem żałuję. To jest okropne. Późniejmam wyrzuty że ze mnie taka franca, chociaz wiem że naprawde taka nie jestem:(
×