Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zespół PSSD-dysfunkcje seksualne spowodowane zażywaniem SSRI


media

Rekomendowane odpowiedzi

oj to nie jest wcale dobre, ja tez kiedys chodzilem do takiego i przez to leczylem sie na wlasna reke, jak zaczalem brac wellbutrin (taaa.. chcialem leczyc pssd po parokseytnie) to prawie w psychiatryku wyladowalem - takie leki, paranoje itp itd

U mnie PSSD wystąpiło w styczniu 2012, bardzo zaawansowane, dodatkowo miałem objawy neurologiczne. Czekałem 4 miesiące, i nic się nie zmieniło, wtedy zacząłem działać

Na początek polecam: Nebiwolol. W dawce 5mg (nie należy przekraczać tej dawki bo wtedy lek może powodować impotencje) http://www.socialanxietysupport.com/forum/f30/nebivolol-a-beta-blocker-that-increases-testosterone-increases-testosterone-with-106579/. Jeden z najskuteczniejszych leków jakie stosowałem. Efekty utrzymują się nawet po jego odstawieniu. Ja nie mam problemów z dostępem do leków, testowałem ich bardzo dużo.

Jeżeli chodzi o agonistów dopaminy, to zgadzam się ze to są skuteczne leki, ale na krótka metę, po ich odstawieniu będzie gorzej, ponieważ powodują down-regulacje receptorów dopaminy (ponadto powodują niebezpieczny zespół DAWS, o którym coraz częściej sie ostrzega lekarzy którzy leczą pacjentów tymi lekami: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22933817, http://parkinsonsinthephilippines.blogspot.com/2010/01/dopamine-agonist-withdrawal-syndrome.html) . Lepiej jest zastosować neroleptyki, które powodują up-regulacje receptorów dopaminy. Pożniej po ich odstawieniu, układ dopaminy bedzie bardziej aktyny niż przed leczeniem.

Wiele badań wskazuje że ćwiczenia fizyczne powodują upreguacje dopaminy: http://www.jneurosci.org/content/27/20/5291.full.pdf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brałem. Na mnie Nebiwolol nie działał. W takich dawkach jak Ty piszesz to prędzej może obniżac jeszcze bardziej libido. Pomysłał bym bardziej o dawce 1,25, góra 2,5 mg. Może być tak jak mówisz ,ale czytałem też opinie ,że może być po tym leku jeszcze gorzej. na mnie lek w tym wzgledzie nie robił nic.=, co nie oznacza ,że innym może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brałem też nebivolol 2 dni po 1/4 i 1 dzien 1/2 tabl i miekka faja od razu:/ Tylko 3 dni, w sumie jedna tabl i taka lipa:( biore tez buspiron, który juz zaczynal fajnie dzialac, ale pokusilem sie o dodanie tego nebivololu i teraz juz nie czuje tego buspironu echhh tymi lekami mozna tak samo szybko sobie pomóc jak zaszkodzic...

Zacząłem injekcje testosteronem z tego wszystkiego, idzie propek na kicka i cypek w tle, do tego bedzie HCG zapobiegawczo

 

-- 28 sty 2013, 21:28 --

 

Oto co dziś wyczytałem:

''Jednym z istotnym zastrzeżeń wysuwanych w stosunku do b-adrenolityków są zaburzenia funkcji seksualnych wywoływane lub nasilane przez te leki. Jedynym wyjątkiem w swojej klasie jest właśnie nebiwolol, który nie pogarsza, ale nawet może korzystnie modyfikować zaburzenia erekcji i dysfunkcję seksualną. Ważne jest również, że można go kojarzyć z sildenafilem. Jako jedyny z b-adrenolityków został wymieniony w zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego jako lek korzystnie działający w przypadku zaburzeń erekcji.''

To o co tu k...a chodzi?!?!?! Za małe dawki czy jaki h.j?!?!?! już mam dosyc po prostu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam ten wątek i się zastanawiam. Albo u mnie takie skutki uboczne nie występują albo ja po prostu dziwny jestem. Na każdym leku jaki brałem (a brałem dużo: wenla, sertralina, fluo, opipramol, klomipramina, mianseryna, citalopram, karbamazepina, depakine, lamotrygina w tym neuroleptyki m.in. olanzapina, fluanksol, kwetiapina) miałem tak ogromne libido, że aż mi głupio było. Prze jakiś czas myślałem, że to od supli, które zażywałem (tribulus, bcaa + cynk), ale nawet jak byłem bez supli to i tak mnie ciągnęło w wiadomo jaką stronę. Jest u mnie natomiast coś takiego jak opóźnienie wytrysku, ale to akurat sobie chwalę, bo dłużej można się pobawić ;);) Pamiętam, że przez pierwszy miesiąc zażywania wenli (75mg) miałem takie orgazmy, że wyglądało to tak jakbym miał za chwilę drgawek dostać :shock::oops: Coś niesamowitego. Jedynie zeszłego roku w szpitalu coś przez chwilę było nie tak, ale po jakichś 5-6 dniach minęło. Powiem tak: dużo zależy też od partnera :smile: No ale tak czy inaczej współczuję tym, u których wystąpiły/występują jakieś dysfunkcje. Ja bym umarł :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastraszył mnie ten temat. :shock: Boję się, że ja nie będę wiedzieć czy u mnie już wystąpiło obniżone libido czy nie, zwykle ochota na seks występuje u mnie falami, np 2 miesiące czuję się jakbym była oziębła, potem przez 2-3 tygodnie czuję się jak jakaś nimfomanka... Czasami te okresy są dłuższe, czasami krótsze. Mozarin biorę od miesiąca, na razie mam etap wyciszenia seksualnego (poza tym związek na odległość), ale już się boję jak to będzie dalej. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DeRay25 ale masz fajnie, zazdroszczę ci, u mnie niestety ssri/snri powodują ogromny spadek libido, do tego członek jest mniej wrażliwy na bodźce dotykowe (wrażenie jak by był słabiej unerwiony) no i nie możliwe jest żebym podczas stosunku osiągną orgazm, udaje się czasami przy pomocy ręki partnerki ale kosztuje ją to z 20min ciężkiej harówy;)

Po odstawieniu ssri wszystko wraca do normy, przynajmniej tak mi się wydaje, dochodzę normalnie podczas stosunku i czerpie z tego przyjemność chociaż i tak mam sporo osłabione libido przez depresję.

Teraz wróciłem do paroksetyny i od nowa zaczyna się horror z moją seksualnością.

 

-- 07 lut 2013, 02:50 --

 

Hmm...Nebivolol nawet się za ten lek nie biorę bo z tego co się orientuje to on może poprawić jedynie erekcje a ja z erekcją problemów nie mam tylko z libido, zresztą opisałem powyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Chciałbym poruszyć ten bardzo trudny problem, który również i mnie dotknął. Wiąże się on z wystąpieniem u mnie zespołu PSSD, a także doświadczeniami walki z nim za pomocą bupropionu i testosteronu.

Od grudnia 2010 r. do grudnia 2011 przyjmowałem fluoksetynę - lek z grupy SSRI (selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny) w dawce 20 mg/dobę. Od tego czasu cierpię na zespół różnego rodzaju dysfunkcji seksualnych, które w dziedzinie medycyny zostały określone jako PSSD. Co najśmieszniejsze, fluoksetynę przyjmowałem jedynie jako lek na dość nieszkodliwe natręctwo (obgryzałem paznokcie).

Mój problem pojawił się już w kilka dni po rozpoczęciu przyjmowania leku. Wtedy niezwłocznie udałem się do lekarza, który uspokajał mnie, tłumacząc, że tego rodzaju skutki uboczne występują tylko na początku kuracji. Rzeczywiście po kilku tygodniach problem na jakiś czas nieco ustąpił, ale później z biegiem czasu, z miesiąca na miesiąc libido systematycznie spadało, podczas gdy ja zacząłem przyzwyczajać się do jego zmniejszenia, jednocześnie powoli tracąc świadomość tego jak naprawdę powinny wyglądać moje odczucia seksualne.

Prawdziwa tragedia zaczęła się gdy zacząłem odstawiać fluoksetynę. Wtedy całkowicie zanikło moje libido, zdolność do podniecenia się, nawet na skutek stymulacji - z tego powodu bardzo osłabła zdolność do erekcji i osiągania orgazmu.

Dużo czytałem na temat tego typu dysfunkcji i szczerze mówiąc nie wierzę w możliwość powrotu do zdrowia żadną naturalną drogą. Codziennie zastanawiam się nad mechanizmem działania fluoksetyny, nad jej zdolnością do powodowania PSSD i doszedłem do pewnych (niekoniecznie właściwych wniosków).

Otóż fluoksetyna, oprócz tego, że powoduje osłabienie czynności seksualnych poprzez działanie przeciwdepresyjnie polegające na podniesieniu poziomu serotoniny w przestrzeni synaptycznej, posiada również dodatkowo właściwości przeciwlękowe działając antagonistycznie na receptor serotoninowy 5-HT2c. Stymulacja agonistyczna tego receptoru odpowiada m.in. za odczuwanie lęku i podniecenia seksualnego. Działając antagonistycznie na ten receptor, lek ten przyczynia się do znacznego zwiększenia poziomu dopaminy, co powoduje wzrost pewności siebie i zahamowanie odczuwania lęku. Nawiasem mówiąc stały, podwyższony poziom dopaminy powoduje (być może trwały) zanik komórek dopaminergicznych - produkujących ten neuroprzekaźnik. Dlatego też osoby przyjmujące długotrwale amfetaminę, dotknięte zjawiskiem impotencji, być może cierpią na nią z powyższego powodu, gdyż dopamina odgrywa znaczną rolę w kwestii funkcji seksualnych.

W przypadku większości rodzajów receptorów zmniejszenie stopnia stymulacji powoduje ich uwrażliwienie i silniejszą odpowiedź w momencie, gdy taka stymulacja następuje. Jednak w przypadku receptora 5-HT2c reakcją na spadek aktywności bodźców, jest jego stopniowy zanik - być może nieodwracalny. Prawdopodobnie ten mechanizm, skutkujący nagłym spadkiem dopaminy, spowodował u mnie tak nagłe osłabienie czynności seksualnych bezpośrednio po odstawieniu fluoksetyny. Hipotezę tę popieram faktem mówiącym o tym, że w przypadku ponownego, jednorazowego przyjęcia ok. 5 mg leku, stan mojego libido silnie wzrósł (prawdopodobnie na skutek znacznego skoku poziomu dopaminy). Są źródła podające, iż dawka 20 mg, a nawet 60 mg fluoksetyny na dobę jest niewiele skuteczniejsza od dawki 5 mg/dobę. Na tej podstawie można sądzić, że za główny mechanizm działania przeciwdepresyjnego odpowiada właśnie antagonizm receptora 5-HT2c, a działanie podnoszące poziom serotoniny (szczególnie w przypadku wyższych dawek) bardzo negatywnie działa na stan funkcji seksualnych.

Oprócz powyższych faktów i hipotez, na uwagę zasługuje również fakt, że fluoksetyna powoduje zmiany epigenetyczne w chromosomach, co jak pokazały doświadczenia na samicach myszy, negatywnie rzutuje na popędzie płciowym jej potomstwa, nie będącym de facto narażonym bezpośrednio na działanie leku.

W niektórych źródłach można przeczytać, że lekiem pierwszego rzutu w leczeniu PSSD jest bupropion - inhibitor wychwytu zwrotnego dopaminy i noradrenaliny. Spróbowałem i efekt był bardzo dobry, jednak trwał on bardzo krótko - ok. tydzień. Myślę, że spadek działania bupropionu spowodowany był uniewrażliwieniem się receptorów dopaminowych na podwyższony poziom dopaminy.

Po tej nieudanej próbie postanowiłem udać się do seksuologa. Wybrałem z założenia najlepszego. Jednak ku mojemu rozczarowaniu okazało się, że seksuolog ten nie słyszał nigdy o czymś takim jak PSSD. Skierował mnie jedynie na badanie poziomu testosteronu, estradiolu i prolaktyny. Na moje szczęście w nieszczęściu \\*chwilę\\* po odstawieniu fluoksetyny poziom testosteronu miałem niski (SSRI go obniżają) - 4,2 ng/dl w skali 2,8 - 8,0 lub 3,0 - 10,5 w zależności od źródła. Seksuolog postanowił przepisać mi Undestor testocaps i kazał przyjmować po jednej kapsułce 2 razy dziennie. Undestor testocaps jest to nic innego jak syntetyczny testosteron w formie doustnej w dawce 40 mg/kaps. W leku posiada on bardzo rozbudowaną formę testosterone undecanoate - testosteron o bardzo długim estrze. Przy podaniu domięśniowym forma ta wykazuje okres półtrwania ok. 16 dni. Jednak po podaniu doustnym i po efekcie przejścia przez wątrobę, z 40 mg do krwiobiegu trafia jedynie 3 mg, a okres półtrwania w tym przypadku wynosi jedynie 8 godzin - na skutek znacznego \\*strawienia\\* estru.

Zacząłem przyjmowanie leku wg. polecenia lekarza, lecz nie zauważyłem żadnego efektu. Postanowiłem bez konsultacji z lekarzem zwiększyć dawkę do trzech kapsułek jednorazowo i wtedy nastąpił przełom - zauważyłem poprawę, przebłysk. Nie było jeszcze to co sprzed okresu przyjmowania fluoksetyny, ale zawsze coś. Następnego dnia przyjąłem 6 kapsułek i w końcu poczułem się normalnie, moje libido wróciło. Cieszyłem się jak dziecko. Przychodziłem z comiesięczną wizytą do seksuologa przez ok. pół roku. Z wiadomych powodów testosteron mogłem przyjmować tylko co ok. 2 dni. Powiedziałem lekarzowi, że zwiększyłem dawkę do 3 kapsułek, ale do 6 kapsułek się nie przyznałem. Lekarz odpowiedział mi, żebym już więcej nie podnosił dawki i zostało oficjalnie na trzech. Organizm zdrowego, młodego mężczyzny produkuje 50-75 mg testosteronu tygodniowo. Mój w tamtym czasie przy ilości 4,2 ng/ml (obecnie mam 6,4 ng/ml) produkował jakieś 30-40 mg, dodatkowo z zewnątrz przyjmowałem 18 mg dziennie czyli 126 mg tygodniowo, co w sumie dawało ok. 156-166 mg testosteronu tygodniowo. Jak widać, aby funkcjonować z libido na normalnym poziomie potrzebuję 2-3 krotnie więcej testosteronu niż zdrowy mężczyzna.

Później przyszły wakacje, wyjechałem i przestałem chodzić na wizyty. Od momentu odstawienia fluoksetyny, czyli od ponad 13 miesięcy nie nastąpiła żadna poprawa.

Jakiś czas temu poznałem wspaniałą dziewczynę, którą kocham, a widzę, że nasz związek rozpada się z powodu mojego problemu. Ona wie o mojej chorobie, ale ma potrzeby seksualne i czasami widzę jak jest jej ciężko.

Wiem, że ktoś powie, że ingerowanie w układ hormonalny w moim wieku (25 lat) jest nie mądre itd. Tak, nie mądre jest, gdy jest się zdrowym człowiekiem, ale ja nim nie jestem. Słyszałem, że istnieje coś takiego jak HZT - hormonalna terapia zastępcza (wiem, że może być do końca życia). Chciałbym na nią przejść. Wiem, że po dłuższym okresie czasu może dojść do zablokowania układu HPTA (podwzgórze-przysadka-jądra) i dojść do nieodwracalnego zahamowania czynności jąder w wyniku długotrwałego wstrzymania produkcji endogennego testosteronu, ale czytałem również, że można zapobiegawczo, co 6 tygodni podawać HCG (które w organizmie mężczyzny naśladuje działanie LH), tak aby \\*przypominać\\* jądrom o produkcji testosteronu. Czy możliwym jest, aby jakiś seksuolog, po zapoznaniu się z moją sytuacją zgodził się poprowadzić mnie przez taką terapię?

Dziękuję za zainteresowanie moim problemem i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt, faszerowanie się ssri na obgryzanie paznokci nie było zbyt mądrym posunięciem.

 

Skipper trochę kultury, debilem to był lekarz który mu to przepisał, ssri to nie "witaminki".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale debilem też trzeba być by się zgodzić brać taki lek i zadecydować na wizytę z powodu tego, że ktoś obgryza paznokcie...teraz pisze wywody pseudonaukowe, zastanawia sie co czego przyczyną itd a popełnił kardynalny błąd sięgając po takie leki i to z takiego śmiesznego powodu - fakt, jest to mało apetyczne ale żeby sięgać po leki ;d? to każdy czlowiek na ziemi musialby sie faszerowac, wszyscy mamy jakies natrectwa

 

-- 11 lut 2013, 18:19 --

 

jeszcze sobie uklad hormonalny permamentnie rozjebal swoim 'mondrym' ekseprymentem ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skipper:

Debilem trzeba być, żeby uważać się za mądrzejszego od lekarzy, gdy się nim nie jest.

Poszedłem do lekarza, żeby mi pomógł, a nie zaszkodził. To on zna się na lekach (a przynajmniej powinien), a nie ja.

Testosteron 6,4 (2,8-8,0)

Estradiol 30 (<62)

Prolaktyna 8 (4-17)

PS: nie pamiętam dokładnie norm.

 

W którym miejscu mój układ hormonalny jest "permanentnie rozjebany"?

Pisze się "mądrym", a nie "mondrym" naukowcu - a raczej nieukowcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najsilniej zaburza libido klomipramina-najmniej tianeptyna.

Żródło:http://www2.sum.edu.pl/wydawnictwa/wiadlek/11-12-2005/s660_Kucia_K.pdf

 

Niezłe. A tak coś czułem, że ten citalopram coś mnie mocno(/w stosunku do działania pożądanego) wykastrował. Sertra w takim samym ujęciu psuje znacznie mniej.

 

Citalopram mocno "znieczula", natomiast paro niemal uniemożliwia orgazm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. Stosuję lek citabax od ponad roku. Został mi przepisany przez seksuologa Ronalda Dadeja (Poznań) na przedwczesny wytrysk. Pan doktor pięknie tłumaczył, że jestem za bardzo napalony i dlatego nie mogę sobie dłużej niż 2 minuty poużywać z partnerką.

Dawka 20 mg dziennie jedna tabletka. Efekty były świetne, już po kilku dniach czułem się jak młody bóg, a partnerka od tej pory cierpiała na chroniczne obtarcia pochwy, tak długo mogliśmy się kochać. Miałem małą przerwę w stosowaniu tego leku (ok. 1.5 miesiąca ). Problem wrócił natychmiastowo, gdy nie łykałem tabsów byłem w łóżku tzw. szybki Bill. Co warto zauważyć, przed stosowaniem i w trakcie przerwy osiągałem dziennie 2-4 orgazmów, max. 6 (masturbacja + stosunki ).

Przy zażywaniu citabaxu wartości te spadały do max. 2 dziennie. Teraz mój norma to jeden raz dziennie, najlepiej jak mam 3 dniowe przerwy to erekcja jest mocniejsza. Zauważyłem u siebie problem z utrzymaniem erekcji oraz niewystarczającą twardością członka powyżej jednego orgazmu dziennie. Zastanawiam się czy nie ma na to wpływu słabe ukrwienie członka ( słabe ciśnienie krwi i dosyć duże wymiary penisa mogą chyba powodować takie objawy, nie mylę się? ).

Po przeczytaniu tego artykułu od jutra wyrzucam Citabax do śmieci i będę obserwował czy powrócą częste i silne erekcje oraz pewnie znowu szybkie końcówki.

Macie jakieś pomysły na leczenie przedwczesnego wytrysku nie narażając się na PSSD ?

 

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich z problemami seksualnymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. Stosuję lek citabax od ponad roku. Został mi przepisany przez seksuologa Ronalda Dadeja (Poznań) na przedwczesny wytrysk. Pan doktor pięknie tłumaczył, że jestem za bardzo napalony i dlatego nie mogę sobie dłużej niż 2 minuty poużywać z partnerką.

Dawka 20 mg dziennie jedna tabletka. Efekty były świetne, już po kilku dniach czułem się jak młody bóg, a partnerka od tej pory cierpiała na chroniczne obtarcia pochwy, tak długo mogliśmy się kochać. Miałem małą przerwę w stosowaniu tego leku (ok. 1.5 miesiąca ). Problem wrócił natychmiastowo, gdy nie łykałem tabsów byłem w łóżku tzw. szybki Bill. Co warto zauważyć, przed stosowaniem i w trakcie przerwy osiągałem dziennie 2-4 orgazmów, max. 6 (masturbacja + stosunki ).

Przy zażywaniu citabaxu wartości te spadały do max. 2 dziennie. Teraz mój norma to jeden raz dziennie, najlepiej jak mam 3 dniowe przerwy to erekcja jest mocniejsza. Zauważyłem u siebie problem z utrzymaniem erekcji oraz niewystarczającą twardością członka powyżej jednego orgazmu dziennie. Zastanawiam się czy nie ma na to wpływu słabe ukrwienie członka ( słabe ciśnienie krwi i dosyć duże wymiary penisa mogą chyba powodować takie objawy, nie mylę się? ).

Po przeczytaniu tego artykułu od jutra wyrzucam Citabax do śmieci i będę obserwował czy powrócą częste i silne erekcje oraz pewnie znowu szybkie końcówki.

Macie jakieś pomysły na leczenie przedwczesnego wytrysku nie narażając się na PSSD ?

 

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich z problemami seksualnymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. Stosuję lek citabax od ponad roku. Został mi przepisany przez seksuologa Ronalda Dadeja (Poznań) na przedwczesny wytrysk. Pan doktor pięknie tłumaczył, że jestem za bardzo napalony i dlatego nie mogę sobie dłużej niż 2 minuty poużywać z partnerką.

Dawka 20 mg dziennie jedna tabletka. Efekty były świetne, już po kilku dniach czułem się jak młody bóg, a partnerka od tej pory cierpiała na chroniczne obtarcia pochwy, tak długo mogliśmy się kochać. Miałem małą przerwę w stosowaniu tego leku (ok. 1.5 miesiąca ). Problem wrócił natychmiastowo, gdy nie łykałem tabsów byłem w łóżku tzw. szybki Bill. Co warto zauważyć, przed stosowaniem i w trakcie przerwy osiągałem dziennie 2-4 orgazmów, max. 6 (masturbacja + stosunki ).

Przy zażywaniu citabaxu wartości te spadały do max. 2 dziennie. Teraz mój norma to jeden raz dziennie, najlepiej jak mam 3 dniowe przerwy to erekcja jest mocniejsza. Zauważyłem u siebie problem z utrzymaniem erekcji oraz niewystarczającą twardością członka powyżej jednego orgazmu dziennie. Zastanawiam się czy nie ma na to wpływu słabe ukrwienie członka ( słabe ciśnienie krwi i dosyć duże wymiary penisa mogą chyba powodować takie objawy, nie mylę się? ).

Po przeczytaniu tego artykułu od jutra wyrzucam Citabax do śmieci i będę obserwował czy powrócą częste i silne erekcje oraz pewnie znowu szybkie końcówki.

Macie jakieś pomysły na leczenie przedwczesnego wytrysku nie narażając się na PSSD ?

 

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich z problemami seksualnymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biore moklobemid, na pssd nie pomaga, moze troche bardziej sie chce, ale nie moge na nim dojsc,jak juz zbliza sie orgazm to palka opada i koniec
Ale nie możesz dojść na moklo? czy cały czas masz problemy z osiągnięciem orgazmu po odstawieniu ssri?

Trochę dziwnie to u ciebie wygląda że akurat przed ejakulacją masz problemy z utrzymaniem wzwodu, czy wykluczyłeś w 100% że to nie problem na tle psychiki? Czy podczas masturbacji dzieje się tak samo czy np. tylko podczas zbliżeń z kobietą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×