Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Bylejaka -WALCZ z KUR.Ą CHOROBĄ

Też jesteś wytrwała,tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy jak bardzo.....Ilu ze znanych Ci frajerow przetrwalo by piekło takiej choroby??? no ilu ? jak jeszcze sie nie zabilas to dasz radę, mówię Ci , bylem o krok, o pół kroku i się wtedy wkur..em na chorobę i postanowilem że jeszcze czas, że jeszcze zobaczymy kto wygra. Mój osobisty wróg ta CHAD. Dostaje ode mnie w du.ę. Bo wiem ,że jak sie wróci z taką siłą jak kiedyś to ją zabiję wraz z sobą....tak czy tak ją pokonam.

szkoda że tak daleko od lublińca jesteś i zabrza....(śląsk)

 

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

zdesperowany-czyli znów włącza Ci sie akatyzja pomału???

Ty chyba tez nie tolerujesz tych serotoninowców...

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka, ja byłam w Krakowie (Babińskiego), póżniej w Działdowie, w Przasnyszu, a teraz jestem na Oddziale Leczenia Zaburzeń Nerwicowych w Komorowie. Ludzie byli w różnym stopniu chorzy, ale choroba nie wybiera. Dziś oni, jutro mogę być to ja. Za pierwszym razem wysłano mnie właśnie z powodu myśli samobójczych, o kórych mówiłam otwarcie i nikt mnie siłą nie trzymał z tego powodu. Nie faszerowali mnie też żadnymi usypiaczami, zamulaczami (chyba, że sama poprosiłam). Z wieloma pacjentami do dzis utrzymuję kontakt (to najciekawsi ludzie, jakich znam).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylejaka

Jedna ważna rada jak się zdecydujesz na szpital...

-NIGDY nie przyznawaj sie do chęci popełnienia samobójstwa-NIGDY

Mów o wszystkim , jak źle się czujesz, jak zdychasz , jak jest hooojowo, jak chciałabyś już się rano nie obudzić , bo tak Ci źle, ale nie mów , że chcesz popełnić samobójstwo..

Pamietaj-jak będzie w szpitalu gównianie, jak Cie zidiocą i zroślinkują lekami do reszty, jak nie będziesz widziała sensu dalszego tam pobytu -Zawsze możesz się wypisać na własne żądanie, ale pod warunkiem ,że nie zgłaszasz myśli samobójczych...bo wtedy mogą cie trzymać wbrew twojej woli, aż cie szlag trafi z bezsilności....

Pamiętaj ,jak będziesz chciała się wypisać to będą ci robić wodę z mózgu za pomocą psychologa -manipulatora. Ale jak juz zdecydujesz to obstawaj przy swoim..

Mam nadzieje , że szpital jednak da ci ulgę ,że trafia ci lekami, że odpoczniesz od klimatu jaki teraz masz w domu i obowiązków, że nabierzesz sił czego Ci z całego serca życzę.

PS-moja rada wynika z doświadczenia z pobytu w szpitalach....

Z jednego udało mi się wypisać własnie dlatego, że upierałem sie ,żę nie mam mysli samobójczych tylko REZYGNACYJNE ( robili tam ze mnie roślinkę naćpaną 3x 10mg relanium....mam w dup.e takie leczenie)

Tam z resztą wszyscy ćpali to samo tylko w różnych dawkach,hehehehe

 

Zastanawiająca wypowiedz. Nie wiem czego w niej wiecej - choroby? braku zaufania do lekarzy? leków? porazki?

Czlowieku, nie mozesz pisac takich rzeczy ludziom w glebokiej depresji. Szpital nie jest wiezieniem, nie jest miejscem odosobnienia, internowania, to nie oboz, ale tez nie azyl. Nie strasz szpitalem tylko dlatego ze sam masz jakies inne wspomnienia, nie przykladaj przyszlosci kogos innego do siebie samego, to nie fair, moze wlasnie kogos krzywdzisz?

Uwazam, ze tu szpital jest konieczny, zwlaszcza wlasnie dlatego ze jest male dziecko i mysli samobojcze. Kto na tym ucierpi jesli choroba ją wykonczy? Pomyslales o tym?

Ja bylem kilka miesiecy w Gdansku na Srebrzysku i uwazam, ze gdyby nie pobyt w szpitalu to pewnie pierwszego listopada wachalbym od spodu kwiaty (a moze nawet tego nie), szpital byl dla mnie wybawieniem, cudownym ocaleniem, miejscem, w ktorym odzyskalem wiare w swoja walke i naladowalem akumulatory. A zawsze bylem szczery z lekarzami, psychologami i nigdy niczego nie ukrywalem. Mimo konkretnych planow samobojczych nie trzymano mnie pod kluczem, po kilku tygodniach moglem wyjezdzac na weekendy na przepustki i odwiedzalem swojego 3letniego synka (teraz ma 8), wychodzilem z grupa pacjentow na spacery do parku, nad morze, wcale nie bylo zadnego ograniczania. Rober - ja nie wiem jaką Ty miales diagnoze, ale moze Twoje ograniczenia nie wynikaly wcale z deprechy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może masz i rację

Ja piszę co myślę, piszę od serca, otwieram się przed Wami -może moje doświadczenia Wam pomogą...

Ale zauważ że bylejaka widziała już ten oddział......i ma takie jak ja o takich oddziałach zdanie...

Po drugie zauważ również , że opisałem też swój pobyt w Lublińcu na oddziale zaburzeń afektywnych otwartym w samych superlatywach.

Do lekarzy niestety nie mam zaufania. Tak się składa ,że sam sobie dzięki Wam na tym forum dobrałem lek który mnie postawil na nogi po 2,5 roku męki , a na który żaden z mądrych nie wpadł-tylko SSRI SSRI i SSRI bo taka moda chyba...

Jak wszędzie i ze wszystkim -są gówniane jak i świetne szpitale....

Ale mimo wszystko masz racje i dziękuje , że mnie wyhamowałeś troszkę...

Pozdrawiam

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Aha

do psychologów to juz w ogóle nie mam zaufania

Idiotka ze szpitala , przed którą się szczerze otworzyłem napisała opinie jak skończona kretynka...

na moje zwierzenia , że ojciec i ciotka popełnili samobójstwo w wieku zbliżonym do mojego i boje się, że to choroba dziedziczna o podłożu genetycznym i tez tak skończę (miałem racje bo CHAD taka właśnie jest ) napisała "że mam sklonności samobójcze o podłożu manipulacyjnym" a na zwierzenia że kiedyś narozrabiałem i byłem w areszcie (ale mimo tego tam nie miałem ŻADNYCH lęków czy depresji ) napisała "jednostka wysoce aspołeczna , nie potrafiąca żyć z ogólnie przyjętymi zasadami społecznymi, manipulująca innymi, nie potrafiąca znieść nadzoru osób lepiej wykształconych........."

I co??

nóż się sam w kieszeni otwiera...jak to mówią

Człowiek zdycha , atu taki przemądrzały kretyn takie i inne jeszcze pierdoły wypisuje na wypisie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 miechów???

....i niech jakis frajer powie że jesteśmy słabi, że mamy słaba psychikę, że mamy wziąść się w garść.......

jesteś kozak...9 miechów akatyzji?

ja w sumie miałem tak z 2,5 roku....potwornośc zwłaszcza że miałem ją bez, jak i z lekami (z lekami oczywiście w stopniu znamionującym szaleństwo )

Pozdrawiam Twardziela

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak taka wytrwalosc w lekach mialaby byc wyznacznikiem stopnia wytrzymalosci to rzeczywiscie ciezko szukac wiekszego twardziela:D.Niby mam te 21 lat ale juz tyle musialem przecierpiec ze głowa mala.Oczywiscie wierze ze po fluokestynie wszystko będzie okej bo inaczej nie wiem gdzie mam szukac ratunku.

 

 

hehe 9 miechow:D sam sie dziwie ,ale ta akatyzja potworna to wystepowala glownie na zajeciach albo wsrod grupy ludzi.Robilo mi sie wtedy goraco ,nogi lataly mi na wszystkie strony a do tego wlasnie w jakies szalenstwo popadalem z tego podminowania.Piekny byl okres jak odlozylem te leki.Spokoj ,rownowaga psychiczna eh......

 

 

Jak myslicie po 3 tygodniach juz mozna wiedziec jak bedzie dziala fluoksetyna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieżko powiedziec. Ja juz biorę Velaxin 10 tydzień, ale przez ostatnie 2 tygodnie zmieniłam sobie sama dawkę o połowę ją zmniejszając, jakaś pobudzona byłam niby bez przyczyny. Jak pójdę do psychiatry to mu o tym powiem. Niby jest lepiej, momentami czuję się dobrze w ciągu dnia. Ale to moze byc też efekt terapii, jeszcze do tego nie doszłam....

 

A Ty chodzisz na terapie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzilem ale nie wiele z niej wyciagnelem .Teraz bede szedl jeszcze raz zeby nauczyc sie jakos zyc z tymi natrectwami.A leki..eh tak naprawde to chyba powinieniem dac sobie z nimi spokoj...bo ile mozna?wszystko i tak wraca a okres podczas leczenia nigdy nie byl przyjemny,własnie przez te nadpobudliwosc.

 

 

Tak naprawde to mnie juz spory lęk o przyszlosc łapie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak z tym ze ja teraz nie dam rady na tych lekach isc na psychoterapie...;/ jak nie biore lekow to jestem spokojniejszy ale mam potworne natrectwa a z lekami mniejszne natezenie natrectw ale okropne podnerwowanie i w ogole spięcie;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzialanie lekow takie jakie byc powinno to ja odczuwam nawet szybciej ,juz po 2 tygodniach moge powiedziec ze nastroj sie podniosl.Gorzej z tym ze na kazdym leku wystepuja u mnie efekty uboczne i to fatalne...do tego te napiecie miesniowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nakręca-kawałek pokazuje że wszystko zależy od nas. Niestey "LOS nie równo rozdał" jak to Kombii śpiewa , ale cóż na to poradzimy...

Możemy się wku..ć i walczyć z gówn.m jak na fighterów przystało

Byłem dziś u psychiatry..

Przyznałem się, że od ostatniej wizyty 4 miechy temu , kiedy zapisane leki o mało nie doprowadziły do tragedii postanowiłem leczyć się na własną rękę

Przeprosiłem moją lekarkę, ale powiedziałem że walczę o życie i wszystkie chwyty dozwolone..

Opisałem dokładnie jakie leki testowałem , jakie były objawy tych w większości niestety nietrafionych ,

w jakich ilościach i jak długo brałem (sporządzałem notatki )

Powiedziałem o sukcesie jaki uzyskałem na Fluanxolu i licie....

Powiedziała , że faktycznie w moim przypadku w mojej chorobie jest to jedna z opcji leczenia i nie zmieniła leków, które sam metodą prób i błędów dobrałem ( bo tak naprawdę to tylko my wiemy jak naprawdę się po danym leku czujemy i nie jesteśmy do końca w stanie przekazać tej informacji lekarzowi, który nigdy w takim jak my stanie raczej nie był.. ) ,ale zmieniła tylko delikatnie dawkowanie

W związku z tym że dzięki wam , własnym doświadczeniom ogromnym i netowi, mam dosyć obszerną wiedzę mogłem prowadzić z moją lekarką rzeczową dyskusję.

Nie zganiła mnie-powiedziała , że niestety oni, psychiatrzy tez nie maja często wyjścia i muszą działać niejako na oślep, metoda prób i błędów-każdy przypadek jest indywidualny, to nie angina niestety

kazała więc kontynuować leczenie takie na jakie wpadłem

Nie piszę ,żeby sie chwalić jaki to ze mnie kozak, piszę że warto Walczyć, próbować, nie zniechęcać się, nie poddawać, maksymalnie poszerzać wiedze na temat choroby i leków możliwych do zastosowania.Uwierzcie-skoro ja , chory na chorobe ktora przetrzebiła samobójstwami moja najbliższą rodzine stanąłem na nogi -WY TEŻ STANIECIE

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za slowa otuchy:) ja mam za cel zaliczyc teraz sesje chocbym na czworaka mial na egzaminy chodzic:d .tak naprawde to niby zartem ale juz nie wiele brakuje mi do tego :) do tego ta fluoksetyn ahhh... za mocna za mocna:) ale jak sie 9 miesiecy wytrzymalo na takim rzezniku jak paroksetyna to co jest przeczekac jeszcze z 2 tygodnie i zobaczyc czy cos z fluo pusci:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biedny głupiec.. Chyba tylko tak mogę siebie scharakteryzować. Cóż, dawno nie pisałem w moim temacie. Głównie dlatego, że zrobił się tu niezły burd.. znaczy się, że dużo osób zaczęło tu pisać. Może za dużo(?). Skoro nikt nie pytał co u mnie, to sam to zrobię. Co u ciebie zachar? Ano po staremu.. Czyli cały czas dno. Cały czas bez leków, bez terapii, z gównianym samopoczuciem i jeszcze gorszą samooceną. Zaczynam mieć tego serdecznie dosyć.. W dodatku ostatnio oprócz myśli samobójczych zaczęły mnie nachodzić inne. Mianowicie o śmierci osoby, którą kocham. Śnię o tym w nocy i budzę się zlany potem. W ciągu dnia też nie mogę powstrzymać myśli, że coś Jej się stanie. W dodatku ma kłopoty z sercem i nic za bardzo z tym nie robi. A ja siedzę jak ten idiota i nie jestem w stanie nic zrobić, to mnie dobija. I utwierdza w przekonaniu, że jestem beznadziejny. Chyba lepiej by było, gdybym nigdy się na tym świecie nie pojawił. Ale przecież, o ironio, przecież byłem niechcianym dzieckiem i tylko spieprzyłem życie moich rodziców, teraz nawet zastanawiam się, czy to nie przeze mnie się rozeszli.. Jak widać dochodzę do ciekawych wniosków. Najlepiej pójdę sobie przyłożyć patelnią i spróbować zasnąć, zanim naprawdę "złe" rzeczy zaczną chodzić mi po głowie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×