Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

tak 9 miesiecy czułem te napiecie nerwowe ale objawialo to sie glownie wsrod ludzi a jak sam siedzialem w domu to czulem sie naprawde znakomicie .Temu wlasnie nie przerwalem z paroksetyna.Po odlozeniu 2 nastepne miesiace to byl okres najwiekszego szczescia w moim zyciu i nawet nie jedna dziewczyne poznalo sie;P Pech chcial ze po tych 2 miesiach wszystko wrocilo do stanu przed leczenia ,pojawily sie leki ,nasilily sie natrectwa.Wrocilem do paro ale tym razem nabwailem sie po niej nieprzyjemnych drzen miesni i tikow ktore po 5 dniach od odlozenia ciagle są i nie wiem co z tym robic;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdesperowany!!!

 

A co z terapia? Nie mozesz postawic na terapie? Wiem,ze jest ciezko, ale probowac zawsze warto!

 

Ja sie nastawilam na terapie psychodynamiczna 2 razy w tygodniu. Chodze dopiero 2 miesiace.Dzisiaj wlasnie jade na 15:00, a potem w czwartek.

 

O jakim "nerwie" mowicie? O takim napieciu? Ze tak jakby cos poganialo? Nie wiadomo dokad?Takie rozdraznienie? I niemoc wytchniecia nawet na minute? A jak jest podczas spania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zależy w jakim natężeniu...wtedy kiedy już nie mogę wytrzymac to objawia się to w postaci rozrywającego bólu w klatce piersiowej(tak było na coaxilu)..ciężko to opisac..po prostu nerw..układ nerwowy cierpi..u mnie to jest taki fizyczny ból w mniejszym lub większym stopniu....no właśnie to napięcie nerwowe wśród ludzi...to jest właśnie też mój naczelny problem..a ta akatyzja zamiast pomagac w tym przypadku pogarsza...właśnie to jest pierwszy objaw z którym poszedłem do lekarza..od tego się wszystko zaczęło...a w domku zawsze było super....zawsze byłem jakiś pojebany...uciekałem z zerówki...płakałem na kolonii...i ten ból właśnie już wtedy miałemm ale nie zdawałem sobie jeszcze z niego sprawy...chyba mamy dużo podobieństw...jest niby ok...jade na zjazd...i po całym dniu..przebywania w śród ludzi(piepszona blokada,paraliż,ból)...przyjeżdżam tak zmordowany psychicznie że to bajka..życ mi się nie chcę\(miałem niezłął jazdę jak pojechałem do pracy jako ratownik nad jeziorko,,do ludzi z dala od domu;(ale o tym nie chce mi się gadac ..to już była jazda na całego...wszystko spierdoliłem..

 

[Dodane po edycji:]

 

no i reakcja na srxx również podobna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem jak ja pojde teraz bo tak mna trzesie az mi sie glos łamie.

Zdesperowany, to jest właśnie moment żeby pójść do psychologa, chyba nie będzisz szedł jak już będziesz się czuł całkiem dobrze? Im gorzej się czujesz tym bardziej powinieneś pójść, żeby oni cię potraktowali też serio. Widzę że jesteś z Wawy, ja zapisałam się państwowo, chodzę na Mariańską (przy rondzie ONZ). Ty płacisz ZUS, jesteś chory, oni ci mają obowiązek pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylem własnie u swojej psychiatry i pomimo ze miala 10 pacjentow to przyjela mnie.Jestem pod wrazeniem jaki z niej dobry czlowiek:) i do tego pomimo ze bylem miesiac temu ostatni raz a na dodatek dopiero od 2 miesiecy korzystam z jej uslug to wszystko o mnie pamietala nawet nie zagladajac w karte.Nawet pamietala jak mam na nazwisko.Dla mnie to nie do pojecia:D naprawde ;) Powiedziala zebym koniecznie jeszcze jutro przyszedl i zebym zachodzil do niej bez umawiania kiedy tylko chce.Od siebie z szafki wyjela i podala mi pridinol po tym jak poskarzylem sie jej ze mam strasznie napiete miesnie.Dodala tez ze jak naprawde bede juz fatalnie czul sie to w Warszawie bezplatnie moge isc do jej znajomego ,podobnego jeden z lepszych psychoterapuetow.Czy to nie robi wrazenia?

 

dzisiaj przepisala mi pridinol +fluanxol a jutro mam obgadac dokladnie co brac na natrectwa :)

 

 

eh zaczynam wierzyc ze bedzie dobrze;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodala tez ze jak naprawde bede juz fatalnie czul sie to w Warszawie bezplatnie moge isc do jej znajomego ,podobnego jeden z lepszych psychoterapuetow.dzisiaj przepisala mi pridinol +fluanxol a jutro mam obgadac dokladnie co brac na natrectwa :)

Wg mnie psychoterapia powinna być podstawową próbą leczenia, a lekarstwa ostatecznością jak nic innego nie skutkuje. A nie odwrotnie. Nie wiem czemu ona ciebie tak zaprasza, w sumie fajnie, ale weź pod uwagę że lekarze żyją z pacjentów ;)

 

Polecam wywiad z ordynatorem szpitala w Wawie: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091029&typ=sz&id=sz12.txt

 

Czy nerwica jest chorobą, której można się pozbyć za pomocą środków farmakologicznych?

- Nie. Jej przyczyny tkwią w osobowości i ujawniają się w "sprzyjających" sytuacjach życiowych, w ich przeżywaniu i reagowaniu na nie. Dlatego leki stosuje się rzadko i tylko w niektórych rodzajach zaburzeń nerwicowych. (...) Choroba wymaga leczenia przyczyn, a nie tylko likwidacji objawów. W przypadku nerwic jest to zrozumienie siebie, a to wymaga psychoterapii.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita, chyba nigdy nie byłaś w takim stanie, że bez namacalnego powodu masz wrażenie że za chwilę zwariujesz i rzucisz się pod samochód-totalne lęki,panika i kompletna derealizacja bez powodu -i jak tu iść na jakąś psychoterapie??? Skoro nawet z bliskimi nie da się rozmawiać i ma się ochotę zwinąć w kłębek pod kocem i Wyć wyć WYĆ!!!!!!!!

Takie są objawy np mojej choroby CHAD gdzie psychoterapia nie ma racji bytu-to choroba mózgu niestety a nie emocji....

Pozdrawiam serdecznie

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że zwariuję - tak miałam takie wrażenie, natomiast derealizacji nie miałam nigdy ani prób samobójczych. Piszę do zdesperowanego który chyba nie jest jeszcze w aż tak ciężkim stanie jak byłeś ty. Lekarstw przecież nie bierze się całe życie, trzeba je potem odstawić i też żyć bez lekarstw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, a tak z ciekawości, czy to znaczy że terapia farmakologiczna ci pomogła i teraz już jesteś ok? Nie masz już dolegliwości? Czy też bierzesz jeszcze jakieś pastylki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku farmakoterapia do końca życia niestety......Ale teraz jest już dobrze w porównaniu z tym co było kilka miesięcy temu kiedy ze sznurem szedłem do lasu.....

Teraz w miarę funkcjonuję, zarabiam znów kasę, opiekuję się dzieckiem, chodze do kina.Czyli czynności, kore kilka miechów temu były w sferze marzeń i w zasięgu każdego tylko nie mnie....

Wolę już do końca dni żreć tą chemię i niszczyć pewnie różne narządy niż powiesić się ze zdrowymi bebechami....

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to nie do pojecia:D naprawde Powiedziala zebym koniecznie jeszcze jutro przyszedl i zebym zachodzil do niej bez umawiania kiedy tylko chce.Od siebie z szafki wyjela i podala mi pridinol po tym jak poskarzylem sie jej ze mam strasznie napiete miesnie.Dodala tez ze jak naprawde bede juz fatalnie czul sie to w Warszawie bezplatnie moge isc do jej znajomego ,podobnego jeden z lepszych psychoterapuetow.Czy to nie robi wrazenia?

Noo, to jest cos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku farmakoterapia do końca życia niestety......Ale teraz jest już dobrze w porównaniu z tym co było kilka miesięcy temu kiedy ze sznurem szedłem do lasu.....

Widzisz Robert, ja to rozumiem, mam koleżankę która nie może zejść z leków bo wszystko jej wraca (depresja) ale jestem zdania że jeśli ktoś nie jest w stanie ciężkim, i terapia może mu pomóc, to lepiej tak najpierw próbować niż od razu prochy, bo niektórym osobom terapia pomaga, nie odbierajmy im tej szansy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne !!!!

Jak juz gdzieś pisałem ,byłem świadkiem jak jednej osobie z depresją wynikłą z molestowania w dzieciństwie psychoterapia bardzo pomogła....ale to były choroba wynikajaca ze złych emocji a nie z choroby mózgu.I takim osobom psychoterapia polegająca na rozprawieniu sie pod kontrola terapeuty ze swoja czarną przeszłością bankowo pomaga !!! jest płacz, jest cierpienie, są przez lata tłumione w podświadomości emocje i jest....ULGA. Ale jak mówię psychoterapia pomoże w depresjach psychogennych. W endogennych czyli wynikających z choroby mózgu czy tez innych organów jest bezradna niestety

Warto spróbować, bo tak do końca nikt z nas nie wie jakiego podłoża ma problemy...

Pozdrawiam

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Monika 1974

Już Ci odpisuję

Niestety nie potrafię do końca pojąc Twoich "odmiennych stanów świadomości" oprócz tych związanych z lękiem. Po prostu ich nie przeżyłem a póki na własnej du..e sie czegoś nie zazna to nie ma sie pojęcia jak to jest. I nie należy sie mądrzyć wówczas...

Ale o lęku wiem wszystko

Chcial mnie zabic. Byłem juz gotow wyskoczyc z okna lub powiesic się żeby go jakoś unicestwić

zaplanowalem nawet wypozyczenie auta z wypożyczalni , wypicie butelki whyskacza ukochanego na pożegnanie i wjechanie pod tira....przynajmniej nie wytykali by mojej zony palcami (jej mąż sie powiesił") tylko gadali by " co za debil , po pijanemu jeździ autem..."

Lęk był tak straszny i tak bezpodstawny (przez to straszny) że od zmysłów odchodzilem i film mi sie doslownie urywał. Zaniki pamięci.cccCałe dnie wyłem ze strachu panicznego pod kołdrą aż wylądowalem w psychiatryku gdzie mi gó..o pomogli , tylko naćpali relanium w strasznych ilościach

ŻADNE leki nie dawały ulgi,wręcz przeciwnie

Lęk siedzi -masz rację_ za mostkiem i na podbrzuszu. To wbrew pozorom strasznie fizyczne doznanie. Opisywalem go tak , że czuje takie napięcie jak ktoś w celi , skazany na rozstrzelanie , ale nie znający dnia ani godziny.....BOŻE , niech mnie już zabiją w końcu , nie wytrzymam tego napięcia dłużejjjjjj!!!!!

tak było....

Są dwie przyczyny/dwa rodzaje zaburzeń na jakie chorujemy

-psychogenne-wynikające z chorych emocji, jakiś nieprawidłowości w myśleniu, wychowaniu, utrwaleniu złych nawyków myślowych,kiedy sie zapętlasz w swoim błędnym myśleniu, samonakręcająca się spirala cierpienia i złego ,bezproduktywnego ,depresyjnego myślenia...często przyvczyna są sa jakieś traumy z dzieciństwa, z przeszłości, czasem wydające się nam błahe....

Psychoterapia jak najbardziej w tym rodzaju mzaburzeń. Widzialem jak dobry psychoterapeuta potrafi otworzyc taki zamkniety umysł niczym konserwęi delikwent mówi z wielkimi oczami "coś takiego !!Boże nie wiedzialem że to mnie tak męczyło !!!płacz , płacz, fala potężnych emocji i ulga...

-endogenne-(to co mnie niszczy) przyczyna są zaburzenia w pracy mózgu (eeg nic nie wykaże ).

W skrócie -mózg funkcjonuje dzięki neuroprzekaźnikom, które umożliwiają komunikowanie się poszczególnych komórek między sobą. Serotonina, dopamina, noradrenalina to najważniejsze. Jeśli powstają niedobory lub nadmiary tych neuroprzekaźników, mózg i jego funkcje emocjonalne, poznawcze,myślowe, wariuje i dosłownie zdycha...Działanie wszystkich narkotyków

( jakże mocne i widoczne ) polega właśnie na zakłócaniu ilości tych neuroprzekaźników.Ale to przyjemne zakłócenia

Gorzej jak takie zakłócenia powstają bez uzasadnionych przyczyn i dają w dodatku strasznie nieprzyjemne i trudne do wytrzymania jazdy.Tu jest niezbędna , ale jakże trudna do trafienia farmakoterapia wyrównująca te poziomy. Inaczej dochodzi do samobójstw itd (jest to trudna sprawa bo nie ma badań ustalających czego jest za dużo, a czego za mało -i tak dobór leków robi sie to metodą prób i błędów. Często leki są nietrafione i pogarszaja tylko sprawę.....jak u mnie było..)

W depresji najczęsciej brakuje serotoniny

ja mam CHAD-straszne ścierwo z racji tego że poziomy neuroprzekaźników mam totalnie rozregulowane,raz czegoś za mało, raz za dużo,totalny burdel kolokwialnie rzecz ujmując

Psychoterapia w moim przypadku nie ma sensu....niestety

mam nadzieje , że naświetliłem Ci sprawę tak jak chciałaś

Sorry za tak długie mądrzenie się ,ale może komus sie przyda

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robercie!

 

Ciesze sie,ze mi wytlumaczyles o co chodzi z ta noradrenalina, serotonina i dopamina.Naprawde nie zaglebialam sie nigdy w schemat i funkcjonowanie mozgu.MIalam rozszerzona biologie i chemie w liceum,ale wiesz....nauka poszla w las....zreszta kiedy to bylo.....

Szkoda,ze nie ma jakiegos przyrzadu, ktory mierzylby z krwi poziom tych neuroprzekaznikow, tak jak sie np mierzy poziom cukru. Moze kiedys dozyjemy czasow kiedy ktos wpadnie na pomysl jak to zrobic.Fajnie byloby gdyby dla chorych leki i te przyrzady byly refundowane..........

 

Ciesze sie,ze w koncu leki zaczely u Ciebie dzialac.

 

Tak jak powiedziales.....u mnie to sprawa emocji, traum z przeszlosci, przebytych powaznych chorób, w tym nowotworowej w wieku 2,5 lat. Ciagly lek o swoje zdrowie tez spustoszyl moj stan, zwlaszcza w obliczu wciaz pojawiajacych sie nowych chorob. Chodze do naturoterapeuty od pol roku by wspomagac sie tez ziolami - powiedzial mi,ze mam kancerogenny organizm, sklonnosci. Mowil mi,ze na bazie mojego stressu pojawiaja sie u mnie choroby m.in. guzki, dyspalzje....i nerwica.

 

Zastanawiam sie......przeciez jak bylam mala...mialam 2 i pol roczku...to co? tez sie stressowalam i zachorowalam na raka? W tym przypadku chyba nie.....genetycznie....tez odpada bo w rodzinie nie bylo wczesniejszych przypadkow zachorowalnosci na rodzaj nowotwora, ktorego wykryli u mnie.

 

 

W lutym 2009 r. mialam usuwanego guza tarczycy, potem w kwietniu druga operacja, na inna przypadlosc. Potem problemy z dyskopatia, potem problemy osobiste, stressujaca praca.....nagle buch......i od sierpnia...obnizenie nastroju, leki.......reszte znasz....bo pisalam wczesniej. Dodam,ze 13 lat temu tez zdiagnozowano u mie guza tarczycy, mialam wtedy 22 lata-myslalam,ze to nawrot choroby z dziecinstwa-to wywolalao u mnie nerwice lekowa, wmowilam sobie,ze mam raka.'Ciagle sie gdzies podswiadomie boje tej choroby. Nie wiem czy to mnie tak niszczy od srodka.....pewnie tez.

Najgorsze jest to,ze wszystkim sie przejmuje. Nie umiem "wrzucic na luz" jak to mowia inni. I nie wiem czy mozna pracowac nad soba,zeby to zmienic.

Pewnie tez rozczulam sie nad soba.Wiem tez,ze nie ma tu miejsca na rozczulanie i uzalanie sie ....trzeba wziasc sie za siebie, zmienic myslenie. Ale skoro tyle lat funkcjonowalam wg okreslonego schematu-z podswiadomym lekiem......to teraz trzeba troche czasu,zeby to zmienic,zeby go poznac,zeby poznac siebie.Wiele rzeczy robilam nieswiadomie co nie oznacza,ze dzis tego nie robie.

Tak bardzo chce wrocic do stanu sprzed roku czasu........

 

Znam uczucie leku.......jest nie do zniesienia.Potrafie go opisac, nawet pokazac gdzie sie znajduje.

 

Napisz mi jeszcze prosze jakie leki moglabym zaproponowac mojemu psychiatrze ;-) aby mi zapisal...oczywiscie on zadecyduje w ostatecznosci....

 

zdesperowany

 

 

Widzisz! Jaakies swiatelko w tunelu dla Ciebie sie pojawilo! Zalatw sobie jeszcze terapie i znajdz odrobine checi by na nia uczeszczac.

Co studiujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika nikt tutaj z forum nie ma takiej wiedzy i doswiadczenia w leczeniu jak lekarze wiec jak pojdziesz to oni Ciebie pokieruja co i jak:) Nie ma co tez sugerowac sie opiniami innych bo na kazdego lek dziala inaczej .Sprawa jest prosta nie tolerujesz lekow z grupy snri wiec ze wzgledu na to ze trojpierscieniowce dzialaja podobnie to zostaja ssri a tutaj juz ci lekarz doradzi:)

 

czyli albo paroksetyna albo sertralina albo citalopram fluwoksamina fluokestyna :) Psychiatra przepisze Tobie co wedlug niego bedzie najlepsze

 

 

Ja pewnie od jutra zaczynam z fluo +fluanxol .Fluo jeszcze nie probowalem a niestety z natrectwami jest mi bardzo trudno.Moze chociaz ten lek nie wywola tej aktyzji .trzeba wierzyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja narazie zwiększyłem paroksetynkę do 20 na rano..i o dziwo jakoś puki co aktyzja się zmniejszyła nie jest taka jaka była

na 2 razy mniejszej dawce w pierwszych dniach..tyle że sen jest bardzo marny...postaram uwierzyc w parokssetynkę...może za sprawą sugestii spotęguję jej działanie..to dopiero 2 tydzień, na który przypada zwiększenie dawki..więc trudno oczekiwac rezultatów(narazie czuje się tępo)..trochę trudno mi zaufac lekarzowi po tych wszystkich lekach, które tak źle na mnie działały.......LEKARZ mi powiedział tak że: ,,ŻADNE z leków które brałem z nie wiadomo jakich przyczyn nie poszły tak jak trzeba: nie ma tolerancji;..i ta aktyzja ta męka to wszystko się na to składa...Wersją alternatywną jest ta wersja Roberta z fluanxolem w roli głównej jak będę w desperacji, ale oby nie...Słuchajcie byłem na terapii...to jest jakaś przekichana sprawa...pyta się mnie oczym chcę rozmawiac, kedy ja nie wiem( w sumie to wogóle nie mam ochoty rozmawiac)...zadaje jakieś pytania o rodzinie...które w obecnych problemach nie ma miejsca bytu...,,siedziałeś przy stole i co czułeś"?piździet nic nie czułem...nie lubię takich pytań ..cierpiałem z powodu skutków ubocznych leku...włąściwie to ja jestem wyprany z uczuc puki co..albo jest ok i czuje obojętnośc, albo mnie ból sieka...chyba ta terapia to nie jest dla mnie...słyszałem tyle mądrych nazw...poznawczo-bechawioralna, psychodynamiczna... myślałem że pod tymi określeniami kryje się recepta na moje wyzdrowienie...a tu taka kicha...ona mi mówi że ja mam wnosic tematy rozmów(jak sobie wyobrażam te spotkania?) na pewno nie na zasadzie pierniczenia o Chopinie...jeszcze tak dziwnie na mnie patrzy...chyba jak nie ma nici porozumienia..tego czegoś...to to już nie jest dobrze...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzymam kciuki zeby bylo dobrze ,paroksetyna to naprawde potezny lek.Jak ktos nie ma efektow ubocznych to nie wierze zeby nie pomogl.Ja poki co zaczynam z fluoksetyna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny098, ja mam trochę podobne doświadczenia ze spotkań z psychologami, czasem trochę dziwnie się z nimi rozmawia, ale to w końcu ty jesteś klientem i ty powinieneś wymagać, od tego są aby pomogli, a jeśli coś jest dla ciebie niejasne lub czujesz na sobie dziwne spojrzenie pscychologa to może mu o tym powiedz? Nie wiem czy chodzisz prywatnie czy państwowo, jak państwowo to nie rezygnuj, jak prywatnie to może poszukaj kogoś poleconego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no...zdesperowany...weź książkę w garśc i czytaj, albo poprostu się czymś zajmij . Taka rada kolegi po fachu .xd Bo jak się będziesz wsłuchiwał w swój organizm i to pierwszego dnia po zażyciu pastylki...to może byc tako..xd...Ja tutaj w pierwszych dniach gromy rzucałem tak mnie troszke połamało...ale wiesz jak to jest z tymi lekami...cierpliwośc to podstawa..noo oczywiście też ma swoje granice. ...ale trzymam kciuki żeby było wszystko ok ..skoro jest cisza to duży plus..trzeba tylko czekac na dobroczynne działanie..

Monika dziękuję za wyczerpującą odpowiedź...żeby spokojnie podejśc do tematu tu trzeba troszkę spokoju...zwiększenie dawki leku przypadło nie dawno przed wizytą..a ja kurcze źle znosze takie zabiegi...troszkę mi nie pasuję ta psycholog..jest co najmniej dziwna..jak mam się otworzyc..to raczej przy niej tego nie zrobię...może poszukam w swoim mieście...wypłynąłem na szerokie wody do innego miasta i nie jestem zadowolony(na nfz ,ale przejazdy opłacam)...ja sobie wyobrażałem że wizyta to będzie taki zastrzyk energii...na takie wsparcie troszki liczyłem...a tutaj jakoś tak troszki ni ma fluidów...wychodzę zawiedziony..mam obniżony nastrój...ja npoie wiem czy ta Pani dobrała jakiś rodzaj terapii do mnie..po prostu rozmowa o życiu..i to jeszcze ja mam wychodzic z inicjatywą i dawac tematy na jakie chce rozmawiac...nie wiem pozostawiam sobie sprawę do przemyślenia...z terapii pewnie nie zrezygnuję ..ale miejsce zawsze mogę zmienic..

 

[Dodane po edycji:]

 

Ta psycholog patrzy takim bez namiętnym wzrokiem, głos ma taki cichy, jedno płaszczyznowy, również bez emocjii..mimoza?..

zamiast się skupic na odpowiedziach to sobie myślę o co kaman?.... i teraz sobie wyobraź to pytanie ,,co czułeś;? jak bym miał lepszy nastrój to chyba wybuchnął bym śmiechem...nie wiem...chyba nie lubi tej pracy...no ale rozumiesz że tego jej nie powiem...moje chamstwo nie sięga tak wysoko...i chyba te pytania w jej ustach wydają się jeszcze bardziej dziwne niż są w rzeczywistości..chociaż nie,..są dziwne..xd

 

[Dodane po edycji:]

 

zastrzyk energii to jest tutaj pojęcie abstrakcyjne w tej sytuacji xd..

chociaż druga strona medalu jest taka że pytania są trudne, dziwne, i musiał bym chyba trochę pochodzic żeby zacząc na nie odpowiadac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×