Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

kafka nom, ale moje uczucia się nie zmienią, jeśli matka się nie zmieni.

mam powiedzieć, że chcę zmiany leków? może jeszcze trochę poczekać? zobaczymy, co powie. może zaleci zwiększyć dawkę, nie wiem. te na sen pomagają, ale cital g.... daje. no idę do terapeuty po to, by to wszystko wyjaśnić, ale on mi powie, że zrobił to dla mojego dobra. ale mógł zauważyć, że może mi tym zaszkodzić, matce również. powinien wiedzieć, jak w takiej sytuacji trzeba reagować, a nie kurcze podszedł do sprawy emocjonalnie, uczy tego, by nie działać pochopnie, a sam tak działa. to nie ja powinnam go uczyć, to on jest tu "nauczycielem", to on powinien dawać mi przykład, być wzorem godnym do naśladowania. oby powiedział mi coś, co mnie uspokoi. bo jak się z nim pokłócę, to już do niego nie wrócę. a trochę emocje wróciły, znów złość we mnie narasta. na niego. "dzięki" niemu zrozumiałam, że rodzicom na mnie naprawdę nie zależy. tak terapeuta gada mi o tym współuzależnieniu, ja to wiem, ale nie umiem tego zrozumieć, cały czas wydaje mi się, że takie coś nie istnieje, że ja sobie to wymyśliłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, po prostu porozmawiaj na ten temat ze specjalistami, a terapeuta na pewno ci wszystko wytłumaczy, zawsze możesz go zmienić.

mam powiedzieć, że chcę zmiany leków? może jeszcze trochę poczekać? zobaczymy, co powie. może zaleci zwiększyć dawkę, nie wiem.

Masz powiedzieć, że nie działają i że chcesz popełnić s mimo ich brania.

ale moje uczucia się nie zmienią, jeśli matka się nie zmieni

mój ojciec nie zyje, a uczucia mi się nie zmieniły

nie licz na to, ze jak matka się zmieni, to z twoimi uczuciami będzie lepiej, przez jakiś czas na pewno, ale później- nie sądzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka no tak, ale terapeuty zmieniać nie chcę, mimo wszystko lubię go, poza tym kolejnej osobie mówić wszystko od początku ? nie dałabym rady. on już jest zapoznany z moją sytuacją.

kurcze ale nie wiem, czy dam radę powiedzieć psychiatrze o tym, że chcę popełnić samobójstwo, kolejna osoba będzie chciała mnie pokierować do szpitala. nie chcę kolejnej afery. ale postaram się być szczera. tylko boję się tego, co będzie, jeśli to powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka no tak, ale jak wspomniałam, szpital mi tylko zaszkodzi.

 

-- 25 lip 2012, 12:34 --

 

i-do-szpitala-t36557.html

Stoper ma rację, szpital nie jest dobrym miejscem na leczenie depresji, z resztą z ostatnich badań statystycznych na temat stanu w Polsce szpitali psychiatrycznych wynika, że zamiast pomóc czasem mogą tylko zaszkodzić. To jedno, a drugie, wytrzymałbyś z ludźmi chorymi jak ty lub będącymi w gorszym stanie przez cały dzień i noc? Mnie by to jeszcze bardziej załamało....Przemyśl sprawę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, Niektórym szpital pomaga innym nie. Nie zakładałbym od razu że zaszkodzi, a nawet jeśli to mniej niż samobójstwo... Pomyśl czy gdyby twoja koleżanka miała problemy ze sobą i chciała się zabić to sama byś jej nie odesłała do szpitala, tylko stała i się patrzyła żeby zachować jej prywatność? Chodzi o to żebyś wyszła z sytuacji zagrażającej życiu, wtedy będzie można kontynuować terapię. Chyba w tej chwili jesteś dla siebie większym zagrożeniem niż szpital. Nawet twoja mama nie chciałaby żebyś tak skończyła. Wylecz się, masz dużo do zrobienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi właśnie matka mi powiedziała, że nie jestem jej córką. nie przyznaje się do mnie. ona wręcz życzy mi śmierci. nieraz wypowiedziała to na głos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, Oj Monika,Monika...

I popatrz racjonalnie co da ci śmierć? Tak rozwiązanie problemów, "pozorne", ale czy z góry zapisane jest że zawsze będzie źle i kijowo? Niema pewności jak będzie.

Nie zamierzam sadzić ci tu wałów że "świat jest piękny"bo nie jest, czy też "życie jest piękne", jest różne, raz lepiej,raz gorzej, składa się na to wiele,zbyt wiele czynników by jednoznacznie powiedzieć.

Nie wiadomo co możesz stracić zabijając się, nie jest powiedziane że zostało już tylko dno i 3 metry mułu....

Jesteś młoda,wiele może się jeszcze zmienić, część zależy od ciebie, część od losu..

Zanim podejmiesz tą pochopną decyzję,pomyśl co możesz stracić.

 

Oczywiście to twoje życie,zrobisz co chcesz, ale proszę cię, ratuj się,próbuj szukać pomocy gdzie się da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już stracony, psychiatra jakby nie dostrzegał we mnie problemu, czuję że drwi sobie ze mnie próbując mnie w ten sposób zmobilizować, jego zdaniem powinenem się wziąć "za pysk" i pójść do roboty ale to nie takie łatwe skoro jestem zniewolony zarówno psychicznie jak i fizycznie (migreny, refluks, nerwobóle, uboki wszystkich leków itp).

 

Psycholog znowu bierze urlop a dopiero co z niego wróciła, psychiatra jutro też urlop.

Nie mam odwagi pójść na oddział - do wyboru mam Nowowiejską albo IPIN i jestem w kropce.

W IPIN są lepsze warunki a na Nowowiejskiej od samej ponurości miejsca wpada się w jeszcze większą depresję.

 

A więc powtórka sprzed 2 lat, kolejne próby samobójcze o których nikomu nie mówię, nie zależy mi już na niczym,

koledzy znalezli mi dorywcza prace na 3h dziennie a ja psychicznie nie jestem w stanie się tego podjąć, totalna blokada.

 

Nie ma już wyjścia, nie ma, jestem w kropce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, Może spróbuj z tą pracą. Początki będą trudne, ale 3 godz. dziennie to na prawdę nie jest źle i jest do przeżycia. Ja bym spróbowała na Twoim miejscu nawet gdybym miała migrenę, refluks czy inne nerwobóle.

Jeśli nie masz silnych lęków i możesz wyjść z domu to spróbuj się zmobilizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, źle. I jak się nie poprawi, to doprawdy nie wiem, co ze mną będzie....

 

Dzisiaj, mam ogromną ochotę to zrobić. Wręcz modlę się do mojego pudełeczka. Lecz żeby nie było szaleństwa na forum, przysięgam, że nic złego sobie nie zrobie. Po prostu jest parcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, Nie jest tragicznie. Jak będzie to chyba jednak będziesz potrafił się przełamać i pójść do szpitala. Psychiatrę można zmienić. Psycholog wróci z urlopu (dlaczego oni chodzą na urlopy, przecież MY nie mamy urlopów!) i będzie można kontynuować terapię. Spróbuj się podjąć tej pracy. Nie ma wiele do stracenia, a stała praca może pomóc mimo że z początku wydaje się niewykonalna.

Nie śledzę stale tego tematu, ale za każdym razem czuję bezsilność, bo mogę tylko doradzić leczenie, a w cięższych przypadkach oddział, a od pewnego momentu człowiek nie ma już siły szukać pomocy i wręcz nie chce nigdzie iść, tylko wykrzyczeć się w ten sposób...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, próbuj przetrwać ten kryzys. walcz. nie skupiaj się na samych negatywach. nawet jeśli sądzisz w danej chwili, że nie ma nic pozytywnego, to naprawdę zastanów się intensywniej, na pewno jakieś minusy swojej śmierci w końcu ujrzysz.

ja to zrozumiałam. nie zrobię tego dziś ani w najbliższym czasie, chcę zawalczyć, chcę żyć pomimo tego, że są kryzysy, ale w końcu kiedyś się uda. no dotarło też do mnie to, że 'całe życie przede mną'. niby takie banalne słowa, słyszałam tu, na forum, je już kilka razy, ale dopiero jak terapeuta zaczął mi to wszystko wymieniać, zrozumiałam. Zrozumiałam, że nie ma sensu zabijać się. Mamy życie i trzeba je przeżyć jak najlepiej. To tylko od nas zależy, jakie to życie będzie. Trzeba się starać, by było lepiej. Walczyć z problemami. Wiem, że pewnie moje słowa nie zrobią na Tobie żadnego wrażenia - łatwo mówić, trudniej zrobić. Ale zobacz - jeszcze niedawno też chciałam się zabić. Nie rób tego. To nie wyjście. Znajdź w sobie siłę. Ja np. wiem, że jestem silna, a odebranie sobie życia to przejawienie słabości, nie chcę być słaba, poradzę sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkarłatna litera, jestem, jest dobrze. no, jest lepiej, ms minęły. pojawił się bunt. to chyba dobrze. ściskam :*

 

Monar, to nieprawda, że Twoje słowa nie robią na mnie wrażenia. Właśnie te słowa są mi na tą chwilę potrzebne. Czwartkowy wieczór skończył się tak, że najadłam się klonazepamu tak, że obudziłam się dopiero dzisiaj rano. Początkowo czułam ten nadchodzący, gniotący ból, ale nie... Po coś była mi czwartkowa histeria, to wycie i to cięcie i to szaleństwo i ta wściekłość i chęć mordu...... I był mi potrzebny ten sen. Wyładowałam z siebie to, co gromadziło się już od miesięcy, a co tłumiłam. Później organizm odpoczął. Dzisiejszy dzień zaczęłam od rozprawienia się z rzeczą, która powodowała we mnie chęci zabicia się. Rozwiążę ten problem, zabiorę się za następny. Wierzcie lub nie, może to chwilowe i na pewno nie będzie łatwo, ale czuję się jakbym... odżyła... Jakbym zrozumiała, że mogę się uwolnić od tego, co mnie tłamsi.

To jest prawda, że od nas zależy jak nasze życie będzie wyglądało - stąd wiem, że na moje własne życzenie zniszczyłam ostatnie miesiące mojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, tak, dokładnie. najtrudniej było postawić ten pierwszy krok. a teraz krok po kroku... wygrzebię się...., zaczynam gdzieś w oddali widzieć wiarę w siebie.

Nawet nie macie pojęcia, jak Wy mnie wspieracie, moje kochane, czuję Wasze wsparcie.

Teraz sprzątam, chcę świeżości!!! Buziaki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×