Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Asiu, wiem co czujesz. Mi terapeuta powiedział, że mnie wręcz rajcuje coś, czego nie mogę mieć. Przykład: relacja z jednym chłopakiem. Kiedy BYŁ trzymałam go na dystans. Kiedy zmarł... bardzo BARDZO chciałam go mieć, być z nim. Ale on był już wtedy CAŁKOWICIE niedostępny. I prawdopodobnie dlatego wtedy tak cierpiałam - nie dlatego, ze on nie żyje, tylko dlatego, ze nie mogę go mieć.

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze potwornie tesknie za czym, czego nie mam, co jest w danym momencie nie do zdobycia. zdobycie tego staje sie sensem mojego zycia. a gdy to jest juz w zasiegi mojej reki, gdy osiagne swoj cel - nie potrafie sie tym cieszyc, czuje jedynie pustke, szukam nastepnego celu, tesknie za czyms innym... i tak w kolko... :roll:

 

cała ja :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, wiem co czujesz. Mi terapeuta powiedział, że mnie wręcz rajcuje coś, czego nie mogę mieć. Przykład: relacja z jednym chłopakiem. Kiedy BYŁ trzymałam go na dystans. Kiedy zmarł... bardzo BARDZO chciałam go mieć, być z nim. Ale on był już wtedy CAŁKOWICIE niedostępny. I prawdopodobnie dlatego wtedy tak cierpiałam - nie dlatego, ze on nie żyje, tylko dlatego, ze nie mogę go mieć.

:roll:

 

no dokladnie... ja bylam z jednym chlopakiem prawie 5 lat, 3 razy do niego wracalam... gdy odchodzilam, marzylam, zeby do niego wrocic. gdy juz wrocilam - znow nasz zwiazek stawal sie dla mnie nagle irytujacy, nie do zniesienia, nudzil mnie, wkurzal, wiec odchodzilam...w koncu kiedys odeszlam na dobre. a teraz, gdy wiem, ze on ma nowa dziewczyne i jest szczesliwie zakochany, ja nie moge go sobie wybic z glowy, bardzo za nim tesknie, wciaz o nim mysle i oddalabym wszystko, zeby znowu byl ze mna... nie moge go miec. dlatego tak bardzo go pragne.

potrzebuje silnych emocji. tylko wtedy czuje, ze zyje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze potwornie tesknie za czym, czego nie mam, co jest w danym momencie nie do zdobycia. zdobycie tego staje sie sensem mojego zycia. a gdy to jest juz w zasiegi mojej reki, gdy osiagne swoj cel - nie potrafie sie tym cieszyc, czuje jedynie pustke, szukam nastepnego celu, tesknie za czyms innym... i tak w kolko... :roll:

 

cała ja :roll:

 

i ja :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, posłuchaj tego

 

http://www.youtube.com/watch?v=cNP4Aap6P8U

 

I was never faithful

And I was never one to trust

Borderlining schizo

And guaranteed to cause a fuss

I was never loyal

Except to my own pleasure zone

I'm forever black-eyed

A product of a broken home

 

I was never faithful

And I was never one to trust

Borderline bipolar

Forever biting on your nuts

I was never grateful

That's why I spend my days alone

I'm forever black-eyed

A product of a broken home

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jebana sinusoida, nie?

jakby to u mnie na terapii powiedzieli? "to jest męcące."

 

ed:

jedna osoba zrezygnowała z terapii. była już na półmetku. jedna odeszła. znowu grupa jest niekompletna, znowu dojdą nowe osoby i będę się czuć obca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam z terapii. Dziś temat wczorajszego święta.A take temat czy częściej czuję poczucie winy czy wstyd. Ciężki temat jak dla mnie. Bardziej się wstydzę niż mam poczucie winy. Potrafię wstydzić się nawet za członków swojej rodziny: za ojca, matkę. NIe jestem idealna wiec chciałabym,żeby chociaż najbliższe mi osoby były idealne. NIe wiem czy tak jest. To była sentencja terapeutki.

No i poruszyłam temat denerwujacych mnie sms-ów od G.On pyta jak się czuję , co w pracy, ja odbieram to jako przesłuchanie. Terapeutka powiedziała,że nie wiem gdzie mam G zakwalifikować,że nie bardzo pasuje do moich wcześniejszych mechanizmów. Rozumiem to tak,że nie przypomina on mojego ojca-bo ojciec nigdy nie był ze mną blisko, owszem był, ale zarabiał pieniądze, G nie pasuje też do mojego ex bo tamten nie pytał o to. Jestem poirytowana i zła gdy dzwoni G bo to dla mnie coś nowego. Cholera........nie wiem czy tak jest.

Terapeutka powiedziała mi dzisiaj,że ważne u mnie jest to, co zrobić z daną emocją. Np. pojawi się lęk, przestraszenie, ździwienie, złość czy wstyd.....to wazne jak sobei z tym poradzę , jak wybrnę z tego. Ważne co z tym zrobię. Np. wczoraj miałam sine ręce, od razu szybko się uspokoiłam bo skojarzyłam,że to od dzinsów. POwiedziałam jej,że to bylo namacalne.

A co zrobić jak nie mam do czego się odwołać? Np. wymacam coś niepokojącego na ciele. Dopóki nie zrobię badań...to się nie uspokoję. Zdrowy nie tragizuje, tylko postępuje racjonalnie. Ja nie. Ja lękam się, przejmuję, panikuję, popadamw negatywne myślenie od razu. To jest to, o czym często rozmawiamy z terapeutką. Ja nie mam w sobie umiejętności samouspokajania się.

Mialam lękową przeszłość z powodu nowotworu złośliwego w dzieciństwie. Historia ciągnie się za mną do dzisiaj. Cokolwiek w badaniach jest nie tak.......włącza mi sie myślenie: pewnie coś poważnego.

Dzisiaj powiedziałam tez na sesji,że matka jest dla mnie wampirem emocjonalnym.Że jak przebywam w Jej towarzystwie, to czuję się wyssana, zmęczona psychicznie, emocjonalnie, opadam z sił.

Mówiłam,że wszyscy moi pracownicy są ode mnie starsi,że czuję sie w ich towarzystwie jak w towarzystwie matki.Powiedziałam,że wolę otaczać się młodszymi.

Znowu cały tydzień czasu został mi na przemyślenia.

Jak zawsze, dużo tego było. Czas się szybko skończył.

 

Kasiu? masz takie wahania nastroju?

Asiu, a z Tobą chyba lepiej?

 

[Dodane po edycji:]

 

paradoksy, przecież osób na terapii tych nowych będzie mniej , nizeli stałych bywalców. Nie umiesz czuc się jak stary wyjadacz?

Czy Twoje poczucie bezpieczeństwa legnie w gruzach przez nowe osoby? Musisz budować je od nowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, mam tak samo co do chorób. Miałam stan przedrakowy (czerniak) i od tej pory normalnie szaleję... Co ja mówię, wcześniej też szalałam. Średni oraz w miesiącu mam jakiegoś raka...

I również wolę towarzystwo młodszych, którzy mnie nie niańczą... Pracuję z nastolatkami, a raczej ja i moje wewnętrzne dziecko. Ależ ironia! W pracy jestem świetna, można rzec - podejmuję dojrzałe decyzje, ale emocjonalnie mam ochotę się zabić. Wracam do domu i płaczę, bo nie wiem kim jestem, która ja jest ta prawdziwą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, a z Tobą chyba lepiej?

 

Moniko, dziekuje, ze pytasz, u mnie bez wiekszych zmian - jesli chodzi o moj dziwny niedowlad itd., za tydzien mam rezonans, i wizyte u pani od medycyny chinskiej poleconej przez terapeutke. A psyche - gora, dol, gora, dol.... :roll: Doluje mnie moj stan fizyczny, u mnie ma on ogromny wplyw na stan mojej psychiki. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, a z Tobą chyba lepiej?

 

Moniko, dziekuje, ze pytasz, u mnie bez wiekszych zmian - jesli chodzi o moj dziwny niedowlad itd., za tydzien mam rezonans, i wizyte u pani od medycyny chinskiej poleconej przez terapeutke. A psyche - gora, dol, gora, dol.... :roll: Doluje mnie moj stan fizyczny, u mnie ma on ogromny wplyw na stan mojej psychiki. :roll:

 

 

Jejku, mogłoby sie u Ciebie juz to wszystko uspokoić. To nienormalne,żeby u tak młodej osoby Asiu, którą jesteś TY, stan fizyczny był na tak niskim poziomie.

A może jak już będziesz czuła się psychicznie dobrze, wtedy ta somatyka się uspokoi. Jak myslisz? Bo stan psychiczny wpływa na fizycznośc przecież.

Ja od wczoraj ,.....depresyjna, obolała. Nie wiem czy to d pogody. Czuję się jakbym miała weksle. Uderzenia gorąca, duszności, mroczki, słabość, sztywność karku, jakby zakwasy w całym ciele. Senność i w ogóle brak motywacji do czegokolwiek. Brak entuzjazmu.

Do dupy ogólnie mówiąc.

Teraz się zastanawiam czy pójść się położyć czy przewegetować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku, mogłoby sie u Ciebie juz to wszystko uspokoić. To nienormalne,żeby u tak młodej osoby Asiu, którą jesteś TY, stan fizyczny był na tak niskim poziomie.

A może jak już będziesz czuła się psychicznie dobrze, wtedy ta somatyka się uspokoi. Jak myslisz? Bo stan psychiczny wpływa na fizycznośc przecież.

Ja od wczoraj ,.....depresyjna, obolała. Nie wiem czy to d pogody. Czuję się jakbym miała weksle. Uderzenia gorąca, duszności, mroczki, słabość, sztywność karku, jakby zakwasy w całym ciele. Senność i w ogóle brak motywacji do czegokolwiek. Brak entuzjazmu.

Do dupy ogólnie mówiąc.

Teraz się zastanawiam czy pójść się położyć czy przewegetować.

 

no niestety normalne Moniko, bo jak ktos zlapal chlamydie pn. i mycoplasme pn i one sie zagniezdzily na dobre w organizmie to sie meczy, nie ma w tym nic dziwnego, echhh... :( mam nadzieje tylko, ze rezonans wyjdzie ok, bo jak mi sie dobraly juz do wlokien nerwowych to sie calkiem zalamie. :( nadzieja jest dla mnie ta kobieta od medycyny chinskiej, moja terapeutka za nia reczy...

Moniko, czytam, ze z Twoja kondycja fizyczna i psychiczna nie najlepiej, moze to faktycznie od pogody, ale powiedz - dbasz o siebie, prowadzisz zdrowy tryb zycia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Mało się ruszam, dupę autem wożę, jadam dużo słodyczy nawet kawę miodem słodzę, palę papierosy.

Odżywiam się regularnie. Magnez, Omega 3, zioła od naturoterapeuty. Acha i mało piję wody mineralnej.

 

Powinam ćwiczyć, chodzic na spacery i basen, rzucic papierosy, ograniczyć słodycze i pić dużo wody.

Asiu, mam brak motywacji :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

okazuje się, że te wszystkie objawy: powiększone węzły chłonne, gorączka, bóle, ogólnie chujowy stan fizyczny to wszystko symatyzacja. dwaj lekarze zalecili mi powrót do leków. chyba jednak będę musiała je cały czas brać... bo naprawdę czuję się jak gówno BEZ. nie chciałam już brać. jednak będę musiała. traktuję to jako osobistą porażkę.

jutro mam wizytę u mojego prowadzącego, jednak nie poproszę już o sertralinę, bo już na mnie potem tak wspaniale nie działała....

 

kurwa, dlaczego nie mogę normalnie funkcjonować bez tego :?::-|:(

 

doszły 3 nowe osoby na terapię i WCALE nie czuję się obco. aż mnie to zaskoczyło.

 

jestem na półmetku terapii i czuję się gorzej niż wcześniej, a bez leków to w ogóle masakra...

ryczeć mi się chce. już chyba wolałabym usłyszeć, że mam raka, niż że mam cały czas brać psychotropy. chyba naprawdę wolałabym to usłyszeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, to wcale nie dziwne, ze kiepsko sie czujesz, przy takim trybie zycia... :roll: przeciez w dziecinstwie mialas powazne problemy ze zdrowiem, nie motywuje Cie to do dbania o nie?

 

Basiu, wspolczuje, przytulam mocno, bedzie lepiej, tylko przetrwaj ten kryzys... W trakcie terapii czesto jest duzo gorzej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Właśnie, otóż to. Powinnam dbać, a nie dbam. Słomiany zapał. Nie zalezy mi. Chciałabym stracić parę kilogramow, ale przed chwilą zjadłam kolację. Zamiast trochę, to zjadłam tyle co zazwyczaj. Mogłabym poćwiczyć, ale wolę się położyć. I piszę to z całą odpowiedzialnością za słowa. Nie mam w sobie samozaparcia teraz. Kiedyś to było inaczej. I niewiem co z tym zrobić. Każdy wysiłek wzmaga we mnie złość. Są we mnie dwie osoby;Jedna, która marzy o tym,żeby było wszystko jak dawniej, druga, która mówi "po co"?

Jak się zmuszam...to prawie,że płaczę. Kopa w dupę, albo już nie wiem co.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estel86, Tak, po takich przejściach cięzko jest później mysleć na trzeźwo, pozytywnie i racjonanie.Mozna to wypracować.

 

Leczysz się? Gdzie pracujesz?

 

Tak regularnie i na maksa leczę się od zeszłego roku. W październiku 2009 skończyłam terapię na Oddziale, teraz chodzę na indywidualną. Od ośmiu lat jestem co jakiś czas na lekach. dwa miesiące temu odstawiłam, ale znowu czuje się gorzej...

 

Pracuję w szkole... Uczę jak żyć (hahahahahahahahha, niezłe co?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem siebie. Czy wy też macie tak, że jakaś osoba lub osoby potrafią jednym słowem, gestem, wypowiedzią, czymkolwiek wprowadzić was w taki błogi stan, że rozwalają cały dzień i się skupic nie możecie na niczym?

Mam 3 może 4ech kolegów takich... właściwie to jeden... jak widzę na fb, że cos napisał to miękną mi kolana i jestem jak w transie. Koniec, nic już nie jestem w stanie zrobić. A najlepsze, że koleś oczywiście jest zajęty, ma dziecko i żonę...

A inny? Ten Turek.... zrobiłby dla mnie wszystko, a ja nie czuję nic, no może niewiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja, bo to tak właśnie jest... lokujemy emocje w zakazanych rejonach. Podświadomie nie chcemy się do nikogo zbliżyć. Fajnie jest, gdy jest to pierwsze zauroczenie, a gdy przychodzi realny związek bierzemy nogi za pas. Mam tak jak Ty - potrafię cały dzień myśleć, myśleć, marzyć... bo szukam emocji, tych niezdrowych, tych, które do niczego nie doprowadzą. Musze je czuć, by nie być pustą, by czuć, że istnieję.

Od narzeczonego uciekałam średni raz na miesiąc, bo był zbyt realny, bo mnie zbyt kochał, bo oprócz tego zauroczenia przyszło coś jeszcze, czego nie mogłam ogarnąć - miłość. Bałam się, że mnie to wchłonie.

Dzięki terapii potrafię budować związek. Na niektóre emocje nauczyłam się patrzeć z góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, pociąga mnie to czego nie mogę mieć, nieznajomy fotograf z Warszawy mający dziecko i żonę, kolega z Gliwic mający żone i dziecko, kolega z Puław średnio mający na mnie ochotę...

a tych, którzy by zrobili wszystko dla mnie ja odrzucam, nawet mnie oni potrafią wkurzyć, czuje obrzydzenie do nich ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu? masz takie wahania nastroju?

 

Moniko bez przerwy, coraz silniejsze... chociaż one oscylują między agresją a rozpaczą....

 

już chyba wolałabym usłyszeć, że mam raka, niż że mam cały czas brać psychotropy.

 

Basiu błagam Cię nie pisz tak, błagam Cię...

 

[Dodane po edycji:]

 

dokładnie, pociąga mnie to czego nie mogę mieć, nieznajomy fotograf z Warszawy mający dziecko i żonę, kolega z Gliwic mający żone i dziecko, kolega z Puław średnio mający na mnie ochotę...

a tych, którzy by zrobili wszystko dla mnie ja odrzucam, nawet mnie oni potrafią wkurzyć, czuje obrzydzenie do nich ;/

 

BINGO!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×