Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chce zapeszac ale samoistnie puszcza mnie nerwica.

 

Jeśli to nie jest tymczasowy skutek brania leków to tylko pogratulować. Zdrowia Oliwka333, zdrowia i rodziny bo to jest najważniejsze. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malenstwo tez mi sie przypomnialo jak niedawno bardzo sie martwilam o kogos z rodziny i nawet przez chwile nie myslalam wtedy o nerwicy ani ona przez chwile nawet nie dala o sobie znac . za to jak jest ok....hmmm glupi czlowiek wymysla sobie sam problemy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja myslalam ze poradze sobie sama , 2 lata przerwy sprawily ze znow czuje sie okropnie ,kupywalam rozne poradniki psychologiczne typu "Wygrac siebie" itp ale nie ma tam konkretnych rad , dlatego zdecydowalam sie znow zaczac terapie ,mam termin 3 stycznia i szczerze moiac niemoge sie doczekac kiedy poznam moja nowa pania psycholog , gdyz tamta co mialam 2 lata temu niezaduzo mi powiedziala jak wyleczyc sie z nerwicy..Nowy rok zaczne od terapii , wierze ze to bedzie dobry rok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam..... Poraz pierwszy w życiu pokonałem swoja nerwice, swoje lęki.... Leciałem samolotem, chodż do niego wciągali mnie na siłe bo byłem cwaniakiem tylko do odprawy bagażowej.Jak zobaczyłem samolot tak koniec. Najgorszy jest dla mnie start kreci mi się w głowie. ALE PRZELECIAŁEM RAZ POSZEDŁEM JEJ NA PRZEKÓR I ŻYJE!!! Życzę wszytkim musiejącym latać spokoju ducha. To napewno da sie przeskoczyć. POWODENIA MI SIE UDAŁO

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedno co mnie zastanawia to gdy zmieniam miejsce pobytu nerwica prawie ustepuje.

Kiedys leczono wlasnie nerwice wysylajac cierpiacych do sanatorium czesto za granice. Czytam o tym w biograficznych ksiazkach z poprzedniego stulecia

Wyjechalam w okresie mojej nerwicy (zaczelo sie w maju)

trzy razy do kraju w odwiedziny do mamy i raz do malej miejscowosci nad jeziorkiem.

Juz po wyjsciu z samolotu jestem zdrowa, jestem ta dawna osoba ktora bylam rzed zachorowaniem.

Ale wracajac do obecnego domu nerwica wraca. Juz na drugi dzien mam objawy.

Jak to wytlumaczyc? W nerwicy potrzeba widocznie wstrzasow, zmiany srodowiska, innych wrazen , innych doznan i spotkanie innych ludzi wszystkiego co nie kojarzy sie z miejscem w ktorym nabawilismy sie nerwicy. To tylko takie moje wnioski ale naprawde nie wiem o co chodzi w tej chorobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewita, coś w tym jest. Siedzę w domu już tak długo i wiem, że jak sie z niego nie wyrwę to nie wyzdrowieję, ale oczywiście wiadomo, że makabryczne objawy nie pozwalają i tak w kółko. Poznałem w necie dziewczynę z Warszawy. Umówilismy się u niej. Pojechałem samochodem z Krakowa (co prawda z siostrą, bo sam bym "umarł ze strachu"). Jak juz tam przyjechałem, jak się spotkalismy, jak otoczyły mnie całkiem nowe bodźce (pierwszy raz w stolycy) to cała ta nerwica, depresja i inne badziewie nagle, na te parę godzin zniknęło. Było super! Da się, ale to niestety wymaga tytanicznego wysiłku.

Gratulacje Konrad - też bym chciał!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewita nie tylko Warszawa. Jeżdżę sobie do większego miasta tylko po to, by w miarę bezstresowo pospacerować sobie między uliczkami, bo w moim małym mieście niemalże wsi jest to prawdziwa udręka, a w większych miastach czuję się bardziej anomimowo, i nawet plecak wydaje się lżejszy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze...tak czytam i czytam te posty i faktycznie stwierdzam, że ludzie piszą coraz pozytywniej, ale nie wiem czy to do końca jest prawdą. Ja teraz rzadko tu zaglądam, ale panuje tu specyficzna atmosfera i nie spoób pisać negatywnie, jakoś da się wyczuć wspólnotę i samo to,że wspieramy innych daje nam siłę, mimo....że często upadamy...tak jak to jest w moim przypadku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej! od jakiegoś czasu walczę też z tą okropną nerwicą.Ostatnimi czasy myślalam,że to już minęlo. Funkcjonowalam w zasadzie normalnie, pracowalam, mialam silę i wiarę. Jednak to co piękne skończylo sie... Od kilku dni powrócil lęk, nieprzespane noce. Wiem też ,że za tym wszystkim stoi moja mama. Nie chcę o niej żle pisać, bo dala mi w życiu wiele, ale też i wiele zabrala. Bardzo WIELE....Wszystko się zaczęlo od kiedy wyszlam za mąż. Minęlo prawie 7 lat, rozmawiamy ze sobą, ale to już nie są takie relacje jak dawniej . po prostu ją toleruję. Bylo między nami tyle wojen i niepotrzebnych klótni. A wszystko dlatego,że staralam się być zawsze posluszną i dobrą córką. A kiedy pomoc domowa zaliczyla wpadkę z chlopakiem, którego bardzo lubila, coś pęklo. Odsunęla się ode mnie na zawsze...Nie chciala mi pomóc w sfinansowanie wesela, i tak się zlożylo ,że gdyby nie dziadkowie, to zostalabym sama. Efektem tego wszystkiego byl przedwczesny poród i Smierć mojego synka... Dużo tego i raczej nie na forum tylko na kozetkę do psychoanalityka. Duszę się kiedy to wspominam. Myślalam, że ten ból minąl i że czas nie otwierać ran zadanych przez matkę, ale wiem teraz,że najprawdopodobniej to jest przyczyną mych lęków. Tego bólu emocji nie da się zapomnieć. Dodam tylko,że po 2 latach od tamtych tragicznych wydarzeń, urodzilam zdrową córeczkę. i to tyle i az tyle. Ale nie dam się!!!! podrawiam cieplo mimo wszystko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wszystkim

boze nie wiem od czego zaczac ale moze ktos mi pomoze bo ja nie daje rady mam 31 lat walcze z tym cholertwem 2 lata i nie wiem ile jeszcze wyczymam mam obiawy straszne i nie wiem czy to moze byc na tle nerwowym boje sie ze to cieszka choroba ze umieram :(

mam zawroty glowy bole glowy szumy w uszach robi mi sie slabo ciagle mysle co mi jest z uszami to mam najwiecej taki mi szumi jak by mi serce bilo albo bebenek drgal to jest straszne nie daje rady naprawde a jak jestem chora i umre codzienie jest mi zle nie ma dnia kiedy by bylo fajnie ciagle cos a szumy mam caly czas wstaje mam klade sie mam jak z tym mozna walczyc POMOCY

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim ja tez musze sie pochwalic ze chyba powoli staje na nogi biore od miesiaca lek o nazwie fevarin bylam wogole prywatnie u lekarza psychiatry i to ona wlasnie postawila mnie na nogi . Wiem ze dopiero krotko biore ten lek ale widze u siebie poprawe poprostu wszystkie moje dolegliwosci ustapily i tak wsumie ta cala moja nerwica krotko u mnie trwala bo zaczelo sie wszystko we wrzesniu tamtego roku a teraz mamy zaledwie poczatek nowego roku a ja czuje sie naprawde dobrze , to wsumie meczylam sie zaledwie 4 miesiace bralam wczesniej lek pramolan ale to mi wogole nie pomagalo a ten fevarin naprawde mnie wyleczyl a biore go dopiero miesiac czasu a mam go brac minimum 6 miesiecy a maksimum rok tak mi zalecila pani doktor . Tylko mam do was jedno pytanie kiedy jeszcze mialam takiego strasznego dola mialam takie straszne uciski na gardle nomarlnie balam sie uduszenia tak mnie sciskalo dzieki bogu ze to mi minelo nic potrafilam niejesc bo sie balam uduszenia ale to juz przeszlosc . ale do rzeczy to wtedy zapisalam sie na terapie ktora miala sie zaczac od nowego roku bo w starym roku nie bylo miejsc tak bylo zawalone i dwa dni temu dzwonila do mnie babka z poradni nerwic ze zajecia sie zaczynaja od przyszlego tygodnia i nie wiem co mam robic czy isc na ta terapie jak wsumie nic mi juz praktycznie nie dolega czuje sie swietnie .A co do terapi to nawet jak bym chciala na nia chodzic to nie mam z kim zostawic dzieci mam jedno ktore ma nie cale dwa latka a drugie ma 10 lat maz jezdzi tirami i tez calymi tygodniami nie ma go w domu . Mam nadzieje ze nerwica nie wroci jezeli chodzi o moj przypadek bo wiem ze moze to kiedys wrocic ale nie wiem czy dobrze postapilam ze zrezygnowalam z psychoterapi napiszcie o swoich przemysleniach co o tym sadzicie :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez zrezygnowalam z psychoterapii. podobnie jak ty sie juz dobrze czuje i nie widze dalszego sensu chodzenia na terapie i wydawania kasy. wogole doszlam do wniosku ze terapia ma na celu uswiadomienie ci co jest twoim konfliktem i co wywolalo u ciebie nerwice, bo zawsze cos takiego jest. ja juz wiem i teraz pracuje nad tym zeby to wyeliminowac, mam juz plan dzialania i wiem ze to mi pomoze na zawsze uwolnic sie od tego cholerstwa, wiem , bo sama mysl ze mam plan i ze w koncu poradze sobie z moim konfliktem spowodowala ze czuje sie zupelnie dobrze. ja nie bralam lekow bo leki tak naprawde nie wylecza cie z nerwicy. nie wiem czy juz doszlas do przyczynty czy nie ale radze ci rozwiazac twoj konflikt raz na zawsze zeby nigdy juz nie miec nawrotow tego cholerstwa. chodzilam do psychologa ale tam praktycznie tylko ja mowilam i to nawet mowilam co chcialam powiedziec a nie co naprawde naprawde czulam i z czasem zorientowalam sie ze wlasnie to co ukrywam, to czego nie chce powiedziec TO JEST TO, to jest wlasnie moj konflikt ktory odsunelam gdzies daleko i z ktorym nie chcialam sie zmierzyc. moglam isc na latwizne i dalej sie oszukiwac, zrzucac wine na innych , na rozne sytuacje itd, chodzic do psychologa, wydawac pieniadze i narzekac jaka jestem biedna bo mam nerwice. ale nie poszlam na latwizne przyznalam sie sama przed soba do mojego problemu, plakalam przed to pare dni, a teraz znalazlam sposob na rozwiazanie tego problemu i to wlasnie robie i wiem ze jak juz zalatwie swoje sprawy bede czysta, wolna i nie bede miala zadnej nerwicy. poza tym jestem teraz po prostu 1000000000 razy silniejsza psychicznie, wiem czego chce i od teraz dbam tylko o siebie i swoje szczescie, nie bede sie juz wiecej doprowadzac sama do takiego stanu tylko dlatego ze ze byl ze mnie okropny tchorz!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Altman dobrze sie zastanów. Jesli dobrze zrozumiałam, bierzesz jeszcze leki. Być może to one powodują, że czujesz się dobrze. A co będzie jak je odstawisz? Bo nie sądzę, żebyś chciała je łykać do końca życia.

Może faktycznie jest z Tobą już ok.

A może nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×