Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wewnętrzny krytyk


InMyMemory

Rekomendowane odpowiedzi

za Chiny nie wiem czy to się nadaje do tego działu, jak coś to przenieście...

 

jak na własną rękę pozbyc się durnych przekonań gdy stoją one w sprzeczności z tym co naprawdę czuję? zapewne przerobię na terapii ale jestem na etapie poszukiwań, ale da radę coś z tym zrobic już?

 

np.

1) coś mi dudni w głowie że jako zarejestrowana w urzędzie pracy muszę się czuc gorsza od innych (jestem na kończącym się stażu)... fakt - przyjechałam do Zielonej Góry kilka miesięcy temu z mniejszej miejscowości, staż znalazłam po 2 tygodniach, za 2 podejściem; ów staż już jest przedłużony, fakt 2- nieraz mam ochotę coś urzędnikom ostrzej powiedziec, są jednostki traktujące ludzi jak śmieci

 

2)po spotkaniu z posłem Palikotem,wicemarszałek Nowicką i prof.Izdebskim w lokalnej Palmiarni euforię zgasiło to że muszę myślec o pracy... fakt - obowiązków stażowych nie zaniedbałam...

 

3) coś dudni w głowie że jak się w pracy źle czuję nie mogę zwolnic tempa bo innych by to gówno obchodziło - np. wczoraj utrzymałam szaleńcze tempo mimo osłabienia, kawa nie pomogła, kręciło mi się w głowie i 3 razy poprawiałam jedno pismo przewodnie

 

4)zadanie w pracy muszę wykonac jak najszybciej bo zarzucą mi że celowo się obijam... fakt - nieraz już ciało nie nadążyło za chęciami, nie dalej jak w tym tygodniu poszła krew z nosa, zadanie mogłam równie dobrze wykonac w parę dni.;fakt 2 - uczy mnie i siedzi obok osoba w gorącej wodzie kąpana, najgłośniejsza w biurze... fakt ad 3 i 4 - często w domu słyszane "pokorne cielę 2 matki ssie" ;fakt kolejny tak przeginam że wszyscy mnie włącznie nawet z rodziną ganiają by zwolnic; fakt kolejny - czasami wydaje m się że ta osoba w gorącej wodzie kąpana która sama za cholerę nie umie się rozluźnic wykorzystuje to że tak szybko robię

 

5) skarbkowi wysyłam smsa nawet jak mam przyjśc 5 minut później do domu...

 

6) niektóre części mojego ciała są śmierdzące, złe (nie jestem brudasem, dbam o higienę)- fakt - źródło tego przekonania wyniesione z domu rodzinnego; kłopot właściwie od zarania życia, od paru lat próbuję z tym cos robic ale albo jestem niecierpliwa albo metody te nie przynoszą skutku, próbowałam już np. oglądania się w lusterku, próbowałam odpłynąc podczas bliskości fizycznej ze skarbkiem; w planach jest warsztat we Wrocku w tym klimacie (odkładam na to kasę)

 

7) potrzeba karania siebie za błędy popełnione kiedyś - źródło jak wyżej...

 

8 ) mówienie i myślenie o sobie dobrze to egoizm - fakt. miałam kłopot w pracy z poproszeniem o głupi plaster, źródło jak wyżej...

 

i zebrałoby się tego jeszcze pewnie niejedno, te są najbardziej palące...

 

Co do przekonań poczytaj trochę o metodzie "The Work". W google możesz sobie wpisać frazę "Byron Katie". W polskim internecie też już chyba można się trochę dowiedzieć na ten temat.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nosz i znowu... jestem w sytuacji w której według tego czegoś powinnam byc przerażona a tak naprawdę mam ochotę się śmiac...

 

w życiu często czułam się przeciwnie do tego niż mi wskazuje krytyk, już jako nastolatka a nawet dziecko...

 

zaczynając od mojego sprzeciwu, niezgody na to że kazano mi milczec wobec próby gwałtu ja się zgłosiłam po pomoc...

 

 

 

nie czułam tego krytycznego głosu w momencie 9/11 - nie wyrywałam sobie włosów z głowy, nie płakałam, prezentowałam postawę ludzi z krajów arabskich - cieszyłam się że ci imperialiści dostali w końcu za swoje; wkurzałam się że pod przykrywką wojny z terroryzmem kładą łapę na innym kraju, na cudzej ropie;

 

uważam że spuszczenie bomb atomowych na Japonię to ludobójstwo;

 

gdy zabito bin Ladena to zakręciły się łzy w oku bo wczułam się w małe dziecko któremu zabito tatę który może i był terrorystą lecz dla niej kimś ważnym, zresztą mój zaginiony kiciuś dostał imię Osama...

 

na pogrzebach nie płaczę bo łzy lecą przed nim, w samotności - na pogrzebie przede wszystkim czuję swoją tafefobię, poza tym nie lubię płakac pod publiczkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krytyk daję popalić w pracy.Ciągle coś ode mnie chce.Ma jakieś uwagi.Nigdy nie zasługuję na pochwałę.Nic nie robię dobrze.Wykończy mnie.W pracy najgorszy jest właśnie krytyk.Gorszy od najsurowszego szefa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krytyk daję popalić w pracy.Ciągle coś ode mnie chce.Ma jakieś uwagi.Nigdy nie zasługuję na pochwałę.Nic nie robię dobrze.Wykończy mnie.W pracy najgorszy jest właśnie krytyk.Gorszy od najsurowszego szefa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Wasz krytyk najczęśniej mówi?

Mój "mówi":

"Nie bierz się za to, bo i tak ci się nie uda"

"Nie tykaj się tego, bo zepsujesz"

"Nie mów tego, bo wyjdziesz na idiotę"

 

A gdy już coś robię, bo nie mogę się wymigać, "mówi":

"To musisz poprawić, tamto musisz poprawić, bo ciągle jest źle, musisz to zrobić najlepiej"

 

A gdy coś piszę lub wypowiadam się pisemnie "mówi":

"Przeczytaj to jeszcze raz i popraw coś, na pewno jest błąd, bo inaczej wyjdziesz na idiotę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Wasz krytyk najczęśniej mówi?

Mój "mówi":

"Nie bierz się za to, bo i tak ci się nie uda"

"Nie tykaj się tego, bo zepsujesz"

"Nie mów tego, bo wyjdziesz na idiotę"

 

A gdy już coś robię, bo nie mogę się wymigać, "mówi":

"To musisz poprawić, tamto musisz poprawić, bo ciągle jest źle, musisz to zrobić najlepiej"

 

A gdy coś piszę lub wypowiadam się pisemnie "mówi":

"Przeczytaj to jeszcze raz i popraw coś, na pewno jest błąd, bo inaczej wyjdziesz na idiotę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie macie poczucia ze jest taki mniej wiecej podzial nastawienia : ocena vs obserwacja? ( troche jak w tych testach mbti/socjonika etc? )

albo patrzycie z nastawieniem na selekcjonowanie danych , ocenę i ochronę dupy, albo włączacie swoje zdolności poznawcze, percepcje, otwieracie umysł i nastawiacie sie na odbior danych, obserwacje i dzieki temu ten ,,proces krytyczny" nie jest takim nagłym atakiem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie macie poczucia ze jest taki mniej wiecej podzial nastawienia : ocena vs obserwacja? ( troche jak w tych testach mbti/socjonika etc? )

albo patrzycie z nastawieniem na selekcjonowanie danych , ocenę i ochronę dupy, albo włączacie swoje zdolności poznawcze, percepcje, otwieracie umysł i nastawiacie sie na odbior danych, obserwacje i dzieki temu ten ,,proces krytyczny" nie jest takim nagłym atakiem ?

Mi ten "wewnętrzny krytyk" brzmi jak jakiś "demoniczny" byt oddzielony od osobowości "nosiciela".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wewnętrzny krytyk to właściwie część nas samych, która wciąż wypomina sobie, że to źle, tamto niedobrze. Wszystko krytykuje i podważa. Choć jak pisze Sorrow, można i odbierać go jako coś demonicznego, w zasadzie demoniczną część naszej osobowości. Coś w tym jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie wewnętrzny krytyk doprowadza do ataków lęku. Jeśli nie zrobię czegoś wystarczająco dobrze, to pojawia się lęk. Czasem gdy coś powiem, myślę "to idiotyczne" i zaczynam się bać. Mam bardzo wyśrubowane wymagania wobec siebie. Doszłam do tego niedawno w psychoterapii i trochę mnie to przeraża jak bardzo potrafię być wobec siebie krytyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrzysz na świat i siebie z innej perspektywy, jakby oczami innych ludzi i widzisz swoją nieodpowiedniość, słabość. Zazwyczaj odwracasz kota ogonem żeby twoje cechy wypadły dobrze. Przerabiasz zło na dobro a dobro na zło, prawdę na nieprawdę i nieprawdę na prawdę po to żeby ego będące w centrum wypadło lepiej niż inni przed samym sobą. Co jeśli ktoś nie ma mechanizmów wypierania i odwracania sytuacji bo najważniejsza dla niego jest prawda i dobro? Patrzę oczami wewnętrznego krytyka i widzę, że powinienem zainteresować się wyższą sztuką a nie słuchać tego gówna co do tej pory. Powinienem zadawać się z lepszymi ludźmi i sam być lepszy. Wiem jaki. Ale jak przekonać do tego emocje, jak się dopasować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman,

Patrzysz na świat i siebie z innej perspektywy, jakby oczami innych ludzi i widzisz swoją nieodpowiedniość, słabość.

Patrzę na siebie oczami moich rodziców, a na pewno mojej krytykującej matki i niedoceniającego, umniejszającego mnie ojca.

Zazwyczaj odwracasz kota ogonem żeby twoje cechy wypadły dobrze. Przerabiasz zło na dobro a dobro na zło, prawdę na nieprawdę i nieprawdę na prawdę po to żeby ego będące w centrum wypadło lepiej niż inni przed samym sobą.

Ja tak nie mam. Porównuję się z innymi i w tych porównaniach wychodzi mi, że jestem gorsza.

Co jeśli ktoś nie ma mechanizmów wypierania i odwracania sytuacji bo najważniejsza dla niego jest prawda i dobro?

Ale czyja prawda? moja subiektywna prawda o mnie? Prawda o mnie wypowiedziana przez moich rodziców? Prawda innych o mnie?

Patrzę oczami wewnętrznego krytyka i widzę, że powinienem zainteresować się wyższą sztuką a nie słuchać tego gówna co do tej pory. Powinienem zadawać się z lepszymi ludźmi i sam być lepszy. Wiem jaki. Ale jak przekonać do tego emocje, jak się dopasować?

Tak, znam to. Mój wewnętrzny krytyk też mówi, co POWINNAM. powinnam być bardziej odważna, kreatywna, szczuplejsza, ładniejsza itp. Powinnam być kimś innym niż jestem, bo to kim jestem to kpina. Powinnam być kimś, a nie nikim (w oczach mojego krytyka). Wiem dobrze jaka powinnam być wobec mojego wewnetrznego krytyka i próbuję doskoczyć do tego wizerunku, modelu...Ale nawet jeżeli mi się uda w jakimś aspekcie doskoczyć do tej poprzeczki to dalej nie jestem zadowolona, bo przecież można ją podnieść jeszcze wyżej.

 

Jak przekonać emocje, jak się dopasować?

No właśnie cały pic polega na tym, żeby się nie dopasowywać. Żeby urealnić siebie, swoje możliwości. Żeby zapytać siebie co ja chcę, mogę, lubię i do tego dążyć. Czyli krótko mówiąc trzeba odnaleźć siebie i wtedy emocje, cialo i umysł będa w równowadze i nic nie trzeba będzie naginać i dopasowywać.

Amen :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak patrzę na siebie oczami matki to jest dobrze. Gorzej z patrzeniem oczami ojca bo wtedy widzę wszystkie wady a jest ich dużo. Zalet zero. Niestety ma rację chociaż sam wypada blado. tu_i_teraz,

Ja tak nie mam. Porównuję się z innymi i w tych porównaniach wychodzi mi, że jestem gorsza.

 

Ja też ale kiedyś miałem dowolność myślenia i chociaż było łatwiej to stałem w miejscu myśląc, że jest dobrze. I przez to teraz jestem nikim, bez szans na fajne życie. Obudziłem się z ręką w nocniku bo zacząłem patrzeć na siebie krytycznie.

 

Ale czyja prawda? moja subiektywna prawda o mnie? Prawda o mnie wypowiedziana przez moich rodziców? Prawda innych o mnie?

 

Obiektywna prawda. To czy ją dobrze dostrzegasz zależy od tego czy jesteś dobrą obserwatorką. Inni zazwyczaj gówno o tobie wiedzą ale znają cię z różnych sytuacji i mogą je trafnie opisywać. Przeważnie jednak bredzą od rzeczy i nie warto ich słuchać. Ja po prostu zawsze jestem przed sobą szczery. Gdybym nie dojrzał mentalnie pewnie mógłbym czuć się szczęśliwie ale to by był mój stworzony świat w głowie a nie real. Teraz mam dojrzalsze poglądy, większy ogląd sytuacji i patrzę na siebie przez ten pryzmat gdzie wypadam okropnie. I niestety w moim przypadku nie jest to wina zaburzeń poznawczych i złego obrazu świata w głowie.

 

Tak, znam to. Mój wewnętrzny krytyk też mówi, co POWINNAM. powinnam być bardziej odważna, kreatywna, szczuplejsza, ładniejsza itp.

 

Odważna mogłabyś być. Szczuplejsza, ładniejsza to nie wiem bo cię nie widziałem :D A kreatywność uważam za złą cechę. Ludzie kreatywni to mąciciele. Nie mają w głowie ograniczeń i traktują świat jakby tylko oni sami na nim byli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma wewnętrznego krytyka. Najlepiej, jeśli uaktywniałby się stonowanie, optymalnie... tak myślę.

Niestety bywa tak, że jest zmorą utrudniającą funkcjonowanie i blokującą przed rozwojem. Taki wewnętrzny głos samokrytyki może mieć przyczynę jeszcze z lat dzieciństwa, wychowania. Złe postawy rodzicielskie mogą kształtować w nas niską samoocenę i niskie poczucie własnej wartości. Wtedy krytyk zawsze wygrywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie chcę walczyć z krytykiem. On się uaktywnił kiedy zacząłem interesować się rozwojem i wystarczył jeden element czyli samoobserwacja. Dawniej wolałem powiedzieć komuś, że jest burakiem skoro mnie ocenia niż zastanowić się czy faktycznie nie ma racji. Myśląc o kwestiach etycznych i tego co wypada, tego co jest ważne i co jest fajne zacząłem dostrzegać coraz bardziej, że moja osoba odbiega od tego co myślę o tym wszystkim. To nie myśli są problemem tylko to jaki jestem i przez to nie pasuję do obrazu siebie jaki powinienem spełnić żeby mieć dobrą samoocenę. Samoocena nie należy się z urzędu byle komu bo jakiś guru psychologii tak powiedział. Taki terapeuta rozważa kwestię skuteczności metody i wie, że ludzie z wyższą samooceną mogą pokonać łatwiej życiowe problemy ale nie zastanawia się raczej nad kwestią etyczną. Działa to znaczy, że się sprzedaje. I potem przychodzi totalny frajer do terapeuty a ten mu mówi, że jego problemem jest samoocena a nie jego osoba, która jest cała do naprawy. Potem się wmawia, że jest dobrze i podważa logikę negatywnych myśli a już o pozytywnych się nie pomyśli czy są adekwatne do rzeczywistości. Potem wychodzą takie przesłodzone modele szkoleniowe z broszury jakiejś firmy i ludzie powtarzają "samoocena", "pewność siebie", "skuteczność" to klucze do sukcesu. Ale oni wpierdalają się tam z łomem bez przepracowania tego co realnie jest problemem tylko zamiatają problemy pod dywan udowadniając, że ich nie ma :D

 

-- 17 mar 2015, 01:50 --

 

Dalej taka osoba idzie do społeczeństwa i już jest "wyleczona" z problemów. Ludzie zaczynają ją inaczej traktować, staje się bardziej lubiana. A realna wartość stoi w miejscu nieruszona.

 

-- 17 mar 2015, 01:59 --

 

Wysoka samoocena to mniej więcej okres gimnazjum i liceum. Potem człowiek powinien wydorośleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wewnętrzny krytyk to Superego. Nadmierna krytyka siebie może się też wiązać z niedojrzałym dążeniem do zaspokojenia swoich potrzeb. Jesteśmy nieidealnymi tworami nieidealnego świata. Z realistycznego punktu widzenia, nie sądzę, żeby można było sprostać każdej swojej wadzie. Fajnie by było wytworzyć coś takiego jak dystans do idealnego wizerunku siebie i próbować realizować cele dotyczące naprawy swoich wad ze świadomością, że postanowienia, które powstają w bezpiecznych warunkach dopiero weryfikuje praktyka życiowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×