Skocz do zawartości
Nerwica.com

AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

A czy miał ktoś takie objawy, że wyjść z domu się boję, ale jak jestem sama w domu to też strasznie się boję w nim przebywać, bo jaki kolwiek szmer na klatce schodowej powoduję u mnie painkę, bo boję się że ktoś się włamię do mieszkania i coś mi zrobi? Czy po paroksetynie będzie jakaś poprawa ? Bo nawet nic w domu nie potrafię zrobić bo się skupiam na tym aby nikt mnie nie skrzywdził. Chciałabym normalnie funkcjonować a jakaś siła mi nie pozwala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kakanka` ja się bałam, jak byłam mała. Kiedy byłam sama w domu myślałam, ze zaraz ktoś przyjdzie i zacznie sie dobijać do drzwi a potem je wyłamie i mi coś zrobi.

Na pewno po lekach będzie lepiej, bo po to własnie one są. A bierzesz już paro, czy dopiero zamierzasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Witam serdecznie ze Szwecji.Ja tez mam problem z agorafobia, tylko dopiero tutaj moj szwedzki lekarz dokladnie to zdiagnozowal.Tutaj nazywa sie to "torgskräck", niewazne, wazne,ze odwazylam sie pojsc do lekarza, a to bylo niemale wyzwanie.

Podobny atak mialam juz w Polsce w roku 2010, leczylam sie mozarinem, czulam sie wyleczona.W pazdzierniku 2011 znalazlam prace w Szwecji i wyjechalam z dzieckiem.W przeciagu roku musialam nauczyc sie jezyka, dac sobie rade w pracy oraz w krotkim czasie znalezc mieszkanie-to wykonczylo mnie psychicznie, po tym roku w Szwecji czuje sie 10 lat starsza.No i to wrocilo, wrocilo w listopadzie 2012.Ja potrafie wyjsc z domu, ale czuje sie cholernie niekomfortowe (malo powiedziane), sa dni lepsze i gorsze.Gdy te gorsze - nie umiem nawet zrobic zakupow w sklepie, bo na sama mysl stania w kolejce dostaje zawrotow glowy, kolatanie serca, goraco, trzesienie rak itd, itp, pewnie to znacie.Czesto bylo tak,ze musialam tuz przy kasie zostawic wszystko i wybiec ze sklepu.Ostatnio musialam kupic synowi buty, bo przemoczyl starsze i dopiero za trzecim razem moglam wejsc do sklepu i te buty kupic.Masakra.Teraz dostalam sertralin w jakiejs malej dawce 5mg, zobaczymy jak sobie poradze z tym...Jest ciezko, jestem sama tutaj z dzieckiem.Moja wlasna mama nie chce ze mna o tym rozmawiac, jakby sie wstydzila tego co mi sie przytrafilo, to najbardziej boli.Teraz gdy analizuje ta cala agorafobie, wiem kiedy sie to zaczynalo: zawsze bylam cholernie ambitna, jezdzilam na olimpiady itd, ale to bylo okupione strasznym wysilkiem psychicznym , nerwami, staralam sie zadowolic moich wymagajacych rodzicow.Potem studia, chcialam byc najlepsza, znow atak, kolatanie serca bez przerwy przez okolo 3 miesiace, neospazmina pita buteleczka za buteleczka...Potem dziecko, potem rozwod i tak sie zbiera...Bardzo mnie interesuje, jak to u was sie zaczelo...?pozdrawiam :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam :) przeczytałam wszystkie posty tutaj i pewnie i ja dołączę do was i powiem że mam agarofobię leków nie biorę chociaż mam przepisany od lekarza PREFAXINE ale jakoś nie mogę się przełamać i tak sobie siedzę w domu raz jest ok raz gorzej ale muszę rano wstawać zawiść dziecko do pszedszkola czasami (jak czuję się lepiej ) chodzę po sklepach a czasami uciekam prosto do domu. Ja tego świństwa nabawiłam się z dwa lata temu , przez 5 lat mieszkałam w anglii zdarzały mi się dni z nerwicą ale tego nie odczuwałam tak żle potem wyszłam za mąż i wróciliśmy do polski i mąż poszedł do pracy aja zostałam w domu z dzieckiem i to był gwódż z aktywnej wesołej dziewczyny stałam się zaniedbaną kuchtą strasznie mnie to przygnębiało chyba wpadłam w depresję i tak jest do dziś szukałam pomocy u psychiatry ale dostałam XETANOR i po nim dostałam strasznego ataku i rzuciłam to w cholerę i teraz nie mogę przekonać się do tego prefaxinu leży u mnie w szafce już 3 tygodnie a ja boję się go zażyć. Wszystko jest bez sensu z mężem żyjemy jak pies z kotem nie kochamy się chyba właściwie to wyszłam za niego za mąż pod naciskiem rodziców bo tak naprawdę to ja kochałam kogoś innego ale moi konserwatywni rodzice nie mogli znieść że ten ktoś już był żonaty i jest po rozwodzie po długich rozmowach i nawet szantażu emocjonalnego uległa i zostawiłam tą osobę którą naprawdę kochałam i chyba dalej kocham ...z mężem nie możemy się porozumieć żyjemy w innych światach czasami myślę że to przez niego ta nerwica i to wszystko często mówi że jestem do niczego że żałuję że się ze mną ożenił a ja nie jestem mu dłużna nigdy mnie nie doceniał , gdyby nie ta choroba to już dawno bym się z nim rozwiodła ale boję się zostać sama... smutne :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Aleczka,

 

Przelam sie i wez te leki.

Jezeli czujesz,ze sama wlasnymi silami nie wydobedziesz sie z tego to wez.

Rozumiem Cie doskonale,ze tym uciekaniem ze sklepow i mordega z zawozeniem dziecka do przedszkola - przerabialam to samo.

Sprawa z malzenstwem jest bardzo skomplikowana, ale teraz na wszystko patrzysz w ciemnych barwach.Wez te leki, moze nabierzesz obiektywizmu.

Pozdrawiam Cie serdecznie :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też bałam się brać leku i dłuugo leżały u mnie w szufladzie.

Ale faktycznie pomagają! Niedługo będę odstawiać je. Trzeba się przełamać.

A jak z terapią chodzicie? Pomaga wam?

 

-- 07 lut 2013, 01:17 --

 

ewulazdaleka ja też bardzo często miałam takie sytuację że stałam w kolejce w sklepie i bałam się że dostanę ataku paniki i wybiegałam z niego. Jak tylko wchodzę do sklepu patrzę gdzie jest wyjście,najlepiej żeby było mało osób. Ważne jest że próbujemy.Nawet jak wybiegamy ze sklepu,tramwaju to nie możemy uznawać tego za porażkę tylko musimy cieszyć się że próbujemy,walczymy z tym! Trzeba dostrzegać jakieś pozytywy tej paskudnej choroby. Moja terapeutka poleciła mi właśnie zapisywać w zeszycie swoje sukcesy (różne)

Zawsze jak przychodziłam do niej mówiłam "nie udało się nie dojechałam do celu, nigdy się nie wyleczę" itp

a powinnam myśleć inaczej "zrobiłam coś żeby zwalczyć strach,wyszłam z domu,doszłam do np przystanku,następnym razem postaram się zrobić krok dalej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie do siedzenia w domu zmusiła sytuacja. Zwolnienia grupowe z pracy. Najpierw czułam euforię, potem mobilizację do szukania nowej pracy a po jakimś czasie tak już wsiąkłam, że teraz ciężko mi się wyrwać. Na myśl o tym , że mam wyjść i coś załatwić brzuch mnie boli i przeżywam już dwa dni przed wyjściem. A najgorsze jest to, że siedzę w domu i denerwuje mnie każdy szelest u sąsiadów. Czasem potrafię co chwilę zaglądać przez okno czy już wrócili do domu czy nie. Błędne koło, z którego nie potrafię się wyrwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to samo :( Siedzę już od dłuższego czasu w domu. Z pracy zrezygnowałam...

I ciężko mi teraz wyjść... Też miałam motywację znajdę nową pracę i będzie wszystko dobrze ale jak pomyślę że muszę gdzieś dojezdzać to brzuch mnie boli..Przed każdym wyjściem problemy żołądkowe,nie mogę nic zjeść,stres stres i stres :( Do tego chyba popadłam w depresję-od tego siedzenia w domu, jestem młoda powinnam wychodzić poznawać nowe osoby a nie zachowywać się jak emerytka...Ech dosyć użalania nad sobą..

Tak bardzo chciałabym wyzdrowieć. Znacie kogoś kto wyleczył się z agorafobii? Psychiatra,Psycholog cały czas powtarzają mi leki+terapia i wyzdrowieje ale jakoś mija kolejny rok i nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

 

A mam takie pytanie:

Czy u Was ta choroba ma stale nasilenie niezaleznie od dnia?

Czy macie jedne dni lepsze a jedne beznadziejne?

Oraz rzecz, ktora mnie osobiscie najbardziej interesuje: czy uwazacie,ze nasilenie objawow ma zwiazek ze zmianami pogody?

Bardzo Was prosze o opinie.

 

pozdrawiam serdecznie :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nasila się np podczas stresu lub jak coś złego,przykrego wydarzy się w moim życiu.

Mam jeszcze tak że w lato jest najbardziej nasilona. W zime jest lepiej. Choroba zaczęła się u mnie jak zemdlałam w autobusie przy upale. (I od tego wydarzenia gdy jest ciepło nie wsiadam do autobusu tramwaju)

A czy ze zmianami pogody to hmm sama nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zdecydowanie jest zależna od pogody. Ja bardzo reaguję na zmiany ciśnienia, nasłonecznienia i takie tam i niestety są dni gdy na samą myśl o wyjściu robi mi się słabo. Łęk taki jakby za drzwiami miał mnie ktoś skrzywdzić.

A oczywiście mam lepsze i gorsze dni. W te gorsze bym sie schowała pod kocem i nie wychodziła do wieczora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytając Wasze posty mam wrażenie jakbym czytała o swoim życiu....stanie w kolejkach , kościele, wychodzenie gdziekolwiek po prostu obłęd i do tego zawroty głowy kołatanie serca czasami myślałam sobie że moje życie mogłoby się już skończyć ale patrzę na mojego synka i chce dla niego być normalna :hide: nawet nie wiecie jak żle mi z tym wszystkim. A dlaczego boję się wziąść leków, może dlatego że już raz próbowała i miałam straszne skutki uboczne boję się tego ponownie,( chociaż teraz mam inne leki) ale czuję się tak kiepsko że chyba zaryzykuję bo już gorzej nie może być :why: a jakie jest wasze doświadczenie z lekami czy miałyście jakieś skutki uboczne? pozdr :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc dziewczyny,( i chlopaki)

 

Ja sie ciesze,ze znalazlam to forum, bo odkrylam,ze nie jestem sama z moimi dolegliwosciami.Dowiedzialam sie,ze jest to choroba, ktora nalezy i da sie leczyc oraz nabralam przekonania,ze to nie sa moje dziwactwa, ze nie jestem sama.Pozdrawiam Was serdecznie :papa:

Aleczka: ja teraz po sertralinie 50mg, na poczatku bralam pol tabletki, od jutra cala zaczynam brac.Na poczatku (pierwsze 3 dni) mialam straszne kolatania serca pomimo,ze bralam jednoczesnie propranolol.Ale jednego dnia przeszlo jak reka odjal.Zobaczymy jak bedzie po calej tabletce-dam znac.

Trzymajcie sie dziewczyny, damy rade!!!

 

pozdrawiam z zimnej Szwecji!

 

aha Aleczka, ja tez mam syna, wychowuje go sama i walcze dla niego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku miałam Xetonar którego nie mogłam brać po drugiej dawce dostałam ataku paniki i jakiegoś odrealnienia poszłam do innego psychiatry i przepisał mi Profaxine o przedłużonym uwalnianiu ale po experymencie pierwszych tabletek po prostu się boję... a czytając Twój post jestem przekonana że jesteś silną kobietą mieszkasz w obcym kraju z dzieckiem nikogo do pomocy i radzisz sobie mam nadzieję że przejdzie Tobie ta wstrętna choroba i że jeszcze i ja i Ty będziemy się cieszyć życiem :yeah: ja obiecałam sobie że od poniedziałku weznę i tak nie mam już nic do stracenia gorzej być nie może :cry::papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silne leki na początku ich brania pogarszaja nasz stan bo organizm nie jest przyzwyczajony.. z czasem jest lepiej.. ja biore Asentre i przy pierwszych dniach z nia czulam sie fatalnie co chwile jakies ataki trzeslam sie calymi dniami.. ale przebolalam pierwsze dni i moj stan sie poprawil . Teraz to ona chyba przestaje dzialac na mnie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

FioletowaKrowa, ja mam to samo...jesień, zima i chłodna wiosna cieszą mnie, czuję się lepiej, a lato...lepiej, by go nie było!

 

-- 09 lut 2013, 20:47 --

 

karola12, ani leki, ani terapia nie pomogą, jeśli my nie zmienimy myślenia o naszym problemie.

Ja miałam podobnie, czułam się dobrze jedynie w domu. P. Psycholog doszła do wniosku, że ja, paradoksalnie, bojąc się śmierci uciekam od życia.

Poleciła i pożyczyła mi książkę - http://medbook.com.pl/ksiazka/pokaz/id/8597/tytul/patrzac-w-slonce-yalom-instytut-psychologii-zdrowia -która bardzo mi pomogła. Warto ją przeczytać.

Teraz jestem już po 7 miesięcznej terapii /zakończyłam ją 2 miesiące temu/, która pomogła mi zmienić wiele w moim życiu, a teraz stopniowo buduję siebie po nowemu, bez lęku, no może czasem jeszcze pojawia się, ale nie paraliżuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw Dziękuję za polecenie książki-na pewno przeczytam :smile:

Masz bardzo dobrą Panią psycholog. Dobrze że udało Ci się taką znalezć.

Co do leków ja biorę arketis 20mg już nie działa na mnie tak jak powinien (ale nie chce zwiększać dawek) Będę odstawiać paroksetyne i spróbuje czegoś innego. Ale na pewno z grupy ssri.Niechę mocniejszych leków jak np benzo itp.

Czytałam dużo na temat objawów początkowych i o dziwo ja nie miałam aż takich. Mogłam jedynie całymi dniami spać trochę kręciło mi się w głowie. Teraz mam okropne koszmary senne i bardzo ale to bardzo wyraziste sny.

Zaczynam robić postępy i w ostatnich 2 dniach jestem praktycznie poza domem. Mam jakiś dobry okres teraz :D

Co do forum- powiem szczerze że byłam w szoku jak zobaczyłam że są inne osoby cierpiące na agorafobie.

Napad Paniki i unikanie samotnych podróży zatłoczonych miejsc,sklepów,kolejek unikałam od paru lat- nie wiedziałam że to "choroba" Robiłam mnóstwo badań w końcu jak byłam w stanie gdzie kompletnie bałam się wyjść z domu poszłam do psychiatry. Na koniec rozmowy a raczej przepytywań mnie dowiedziałam się że cierpię na agorafobię z napadem lęku i że z wszystkich fobii ta jest najczęstsza. Byłam w szoku :shock: Nawet nie podejrzewałam że jest coś takiego. W domu oczywiście cały internet przekopałam i zobaczyłam że wszystkie historię osób są dokładnie takie same jak moje! Ale dobrze że jest to forum-można wymienić się spostrzeżeniami, radami itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje leki, czyli sympramol i rispolept też leżą w szufladzie i czekają...nie wiem na co. Codziennie po walce z drzwiami i wyjściem na zewnątrz obiecuje sobie, że je wezmę i codziennie nie biore, ot taki paradoks. Mam psa żeby wyciągał mnie z domu, bez niego chyba bym siedziała w szafie.U mnie chyba najgorzej jest wtedy, gdy już wyjdę i mam wracać, jak się odwrócę i widze jak ''długą'' mam drogę do domu...no najdłużej chyba był to kilometr. Oczywiście są lepsze i gorsze dni, w tych gorszych nie chce mi się żyć, bo i po co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, jak nas dużo...

 

U mnie agorafobia zaczęła się w miejscowości rodzinnej, tam się bałam że zobaczę swojego oprawcę (przemoc seksualna), potem dostałam psychozy że wszyscy widzą jaka to ze mnie dziwka bo po tym złym okresie byłam kochanką (w Zielonej Górze)...

 

W Zielonej Górze, gdzie teraz mieszkam narósł lęk przed kolejną traumą, panicznie boję się że to się powtórzy, gaz noszę ze sobą wszędzie.

 

Zaczęłam się też panicznie bac że ktoś podbiegnie i mnie okradnie... Moja łepetyna właśnie wyrzuciła to, jak byłam świadkiem takiego napadu w wieku 14 lat (pociągnęłam koleżankę i schowałyśmy się za samochód, policja przyjechała po półgodzinie chociaż mieli 5 minut :evil: , świadkiem w sądzie nie byłam), w tym samym roku zostałam poobijana gdy stanęłam po stronie koleżanki (a nikt qrka nie krzyknął, nie wezwał pomocy, sama się wyrwałam); gdy miałam 11lat dopadli ludzie ze szkoły (jeden który "kiblował" u nas w klasie i kilku kilka lat starszych ode mnie) i straszyli mnie nożykiem do papieru... Niedawno jakieś małolaty w ubikacji w galerii chciały mnie okraśc, widziałam jak któraś z drugiej kabiny ciągnie mi torebkę ale głośno wrzasnęłam i kopnęła z powrotem...

 

Nawet krótka, ok.kilometrowa trasa do biblioteki wydaje mi się długą bez końca.

 

Nie daję też rady szybkiemu tempu chodu narzeczonego, lubię iśc wolno i bujac w obłokach...

 

Potrafię dni kilka przesiedziec nie wychodząc w ogóle.

 

Myślę że leki mi guzik dają a nie chcę zwiększania dawek, czuję się i tak z lekami jak narkomanka... zmieniam psychiatrę, ten prowadzi też terapię i psychiatrą jest w jednym, prywatnie ale niedrogo, i w bardziej dogodnym miejscu (trzy przystanki mzk).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :D

Widzisz Aleczka - piszesz,ze jestem silna kobieta...

Jestem bo musze, ale wcale nie chce.Na pewnym etapie zycia musialam wziac pelna odpowiedzialnosc za siebie i za syna, bo moj byly partner zakochal sie w pewnej mlodej dziewczynie.I ja faktycznie to zrobilam: mamy nowy dom, mam prace zarabiam, moj syn w zasadzie ma to co chce.Ale to nie jest wcale tak, jak widza to ludzie z zewnatrz: wewnatrz, psychicznie jestem zmeczona zyciem, ciaglym zyciem w napieciu, tym ,,ze wszystko musze robic sama, ze nie ma tak,ze wroce do domu a tam moze czeka na mnie moj ukochany z kubkiem herbaty, zebym mogla sie wtulic i powiedziec: " dzisiaj zle sie czulam - pomoz mi...".

Wiem ,ze to moze dziwacznie brzmi, ale samotnosc potrafi wyniszczyc czlowieka do cna.

Owszem, jestem na portalu randkowym, pisza do mnie faceci, ale ja im nie ufam, z gory zakladam,ze bedzie kolejna wtopa...

Najgorsze jest to,ze dobrze mi sie pisze z facetem, rozmawiamy przez tel. itd, ale gdy on zaproponuje spotkanie - ja koncze znajomosc, lub udaje,ze mnie nie ma....glupie, co?

Chyba naprawde mam "zryty berecik" haha :mhm:

Wniosek nasuwa sie sam: to cholerstwo z ktorym wszystkie (wszyscy) walczymu tutaj ma swoje podloze, ktore dla kazdego moze byc inne.Badzmy silne (ale nie do przesady...)

 

pozdrawiam serdecznie :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello everybody :)

 

Problem bycia agorafobikiem z dobrym wynikiem - a także społecznym fobikiem i w ogóle fobikiem :)

 

Jest taki hipotetyczny delikwent, który boi się wychodzić z domu. Delikwent wie, że musi iść do psychologa i psychiatry po pomoc, ale tu na drodze delikwentowi staje magiczne słowo IŚĆ. Delikwent siedzi w domu dalej, nogi przyrastają mu do podłogi i dostaje duszności na samą myśl o wyjściu do urzędu...

Dodać trzeba, że delikwent boi się również zostać w domu, w którym również ma sporą porcję lęków paranoi i fobii.

 

Delikwent boi się zostać w domu i boi się wyjść. Sytuacja trwa od tak dawna, że wstyd przyznać. Co byście doradzili delikwentowi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×