Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zawiść wobec zadowolonych ludzi... też odczuwacie?


Salix

Rekomendowane odpowiedzi

alicja_31 napisał(a):

A ja od drugiej strony - unikam i wręcz boję się kontaktów z takimi ludźmi - zawistnymi i wiecznie nieszczęśliwymi. To takie polskie jest... nie wypada się przyznać, że u ciebie gitara, że dobrze zarabiasz, na wakacje lecisz do 5-gwiazkowego hotelu, kupiłeś nowe auto. Zawsze /cenzura/ mać znajdzie się ktoś, kto jest przepełniony jadem i tylko czeka na potknięcie, nie wiadomo po co, bo przecież ta zawistna osoba NIC poza może chwilową chorą satysfakcją nie będzie z tego miała! Dlatego nie ufam ludziom, wielu pierdoli głupoty i rozczula się nad sobą, żeby coś w ten sposób uzyskać - od chwilowej uwagi po zyski materialne

Dokladnie, szkoda sie jeszcze truc czyims jadem, szczegolnie, jak samemu ma sie kiepski humor, to w kontakcie z takimi ludzmi leci juz na dno.

no sorry .. byc szczesliwym na sile , jak ktos juz powiedzial , ludzie bez rak , bez nog , wojny na swiecie , bieda , a ktos sie cieszy ze spadajacych listkow jesienia itp ... to dla mnie jest wlasnie chore , slepe i naiwne ..

Czyli lubisz byc nieszczesliwa chyba dla zasady (dla zabawy?) jak widze, to dopiero chore, slepe i naiwne. A przede wszystkim bezsensowne.

Nie nie lubie , ale nawiazalam do pierwszego zdania --" unikam i wręcz boję się kontaktów z takimi ludźmi " tu sa przewaznie takie osoby i niestety nie z wlasnego wyboru i nie ze ktos lubi , po prostu cierpi.

Sama nie jestem zawistna , nie zycze nikomu nic zlego , nie ciesze sie z wypadkow , wrecz odwrotnie , plakac mi sie chce gdy widze czyjes nieszczescie ale denerwuje mnie to ze wielu ludzi nie widzi tego i kreci sie tylko w kolo siebie . Mi jest dobrze - ty spier ...

I tu nalezalo by chciec odroznic czy ktos pier*oli bo pier*oli czy ma problemy z psychika , ma depresje itp

Czy jesli ktos ma dola ogromnego to nie moze nikomu sie wyzalic bo zdoluje , zarazi tym druga osobe? i poleci na dno? bzdura wg . mnie

 

-- 30 paź 2013, 21:20 --

 

i jeszcze nawiazujec demotem ;) heh edytowac juz nie moglam ;)

eb0fd0b02230cf157ece273c37bee2e9.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będę szczera: czasem mam ochotę pozabijać wszystkich szczęśliwych ludzi, i to niezależnie, czy mam doła, czy napad lęku, czy mimo usilnych starań nie mogę mieć czegoś, co innym przychodzi łatwo.

Jeśli ja cierpię, czemu nie maja cierpieć inni?

 

Też miewacie takie uczucie, czy tylko ja jestem tak zdegenerowaną osobą? ;)

Tak, siostro. Zdecydowanie mogę się pod tym podpisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nie lubie , ale nawiazalam do pierwszego zdania --" unikam i wręcz boję się kontaktów z takimi ludźmi " tu sa przewaznie takie osoby i niestety nie z wlasnego wyboru i nie ze ktos lubi , po prostu cierpi.

Sama nie jestem zawistna , nie zycze nikomu nic zlego , nie ciesze sie z wypadkow , wrecz odwrotnie , plakac mi sie chce gdy widze czyjes nieszczescie ale denerwuje mnie to ze wielu ludzi nie widzi tego i kreci sie tylko w kolo siebie . Mi jest dobrze - ty spier ...

I tu nalezalo by chciec odroznic czy ktos pier*oli bo pier*oli czy ma problemy z psychika , ma depresje itp

Czy jesli ktos ma dola ogromnego to nie moze nikomu sie wyzalic bo zdoluje , zarazi tym druga osobe? i poleci na dno? bzdura wg . mnie

 

może tu jestem, bo to mój lęk właśnie... jestem wyczulona na to, czy ktoś rozmawia ze mną/chce nawiązać kontakt ze względu na mnie, czy dlatego, że szuka jakiejś korzyści - obojętne w jakiej dziedzinie - zawodowej czy prywatnej. Większość ludzi z którymi mam do czyniania jest interesownych i nieszczerych i przed nimi uciekam. Nie nawidzę poczucia, że ktoś mnie wykorzystuje.

A boję się tych zawistnych - boję się, że ktoś mi zrobi krzywdę, kiedyś mieszkałam na paskudnym osiedlu, gdzie strach było iść ulicą po zmroku, bo pełne było ludzi takich właśnie czyhających na czyjeś nieszczęście,dopiero kiedy się stamtąd wyprowadziłam przestał mi się w kółko śnić sen, że ktoś na mnie napada, morduje, włamuje się do mieszkania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

większość ludzi jest zawistnych, ale przyjmuję to na takiej zasadzie - ktoś chce być lepszy od innych - jest zawistny.

więc zawiść sama w sobie nie jest zła, tylko jak kto ją realizuje, jedni chcą się rozwijać, a inni chcą ściągać innych w dół, czy to jakieś intrygi, czy właśnie jak napisała alicja_31, bezpośrednio dokopując.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie z kolei dziwi ze uwazacie ze innym sie udaje.... maja szczescie, ... samo im sie wszystko robi. Nikomu nie przyjdzie do glowy ze na to co maja sami zapracowali i nie chodzi mi tylko o rzeczy materialne

Właśnie chodzi o to, że oni mogli na to zapracować! Dokładnie o to chodzi! Bo ta możliwość czy zdolność jest formą przywileju.

W tym miesiącu zarobiłem 5000zł. Zapracowałem na to. I co z tego że zapracowałem? Kilka miesięcy temu nie mogłem zapracować na 5000zł. A ktoś inny w ogóle nie takiej możliwości.

Zapracować? Zapracować to kurwa nic nie znaczy. Jak człowiek się normalnie czuje to praca to pikuś. Praktycznie samo się kurwa robi.

Jak jest źle to człowiek się męczy i trudno jest cokolwiek zrobić. Nagle pójście do szkoły czy przerobienie rozdziału w książce jest jak wspięcie się na Mont Everest. Wtedy zrobienie czegokolwiek jest męczarnią.

 

Ja nie czuję zawiści wobec zadowolonych ludzi. Ja tylko nienawidzę tych z nich którzy są ignoranckimi bucami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdzie Ty takie pieniadze zarobiles? Jeczysz , ze nawet do sprzatania nie biora a tu masz takie cos.

Normalnie, w domu. Robiłem rzuty inwentaryzacyjne 3 bloków mieszkalnych. Kiedyś, jak się jeszcze robiło na kalce rapitografami, coś takiego robiła moja mama i jeszcze musiała zatrudniać kreślarkę do pomocy. Teraz robię to sam na własnym komputerze i zakupionym przez siebie programie którego sam się nauczyłem z instrukcji obsługi bo nawet tutorialów nie było.

To głównie kwestia szczęścia. Urodzenia się w takiej a nie innej rodzinie, predyspozycji, nabytej przypadkowo czy przez zainteresowania wiedzy, itp. Praca to była najmniejszą częścią tego co osiągnąłem. No, ale zasłużone czy nie - "feels good".

 

Kiedyś były takie czasy że było tego dużo i były wysokie ceny. W zasadzie byliśmy wtedy klasą średnią. Kupowało się meble, osprzęty do domu. W pewnym momencie mieliśmy nawet samochód. Potem tak koło 2003ciego rynek się posypał i takie okazje zdarzają się bardzo rzadko. Musieliśmy sprzedać samochód, popadliśmy w długi.

W kuchni stoi niezamontowana zmywarka, w przedpokoju niezamontowana kuchnia gazowa.

 

Teraz od lat próbujemy z tego wyjść. W 2008mym do 2011tego nawet nam szło, polepszyło się jak zacząłem robić te rysunki komputerowo. W 2010 i 2011 dodatkowo studiowałem i miałem stypendium. 2012 to był koszmar, praca była chyba 3 miesiące i znowu do tyłu, pozdro studia.

Teraz w tym roku jakoś to idzie ale nie na tyle bym mógł wrócić na studia (z tych 5000 to dałoby się opłacić rok studiów... gdyby to nie poszło na moje utrzymanie z ostatnich paru miesięcy...).

 

I tak na zmianę albo jestem zapracowany albo bezrobotny... Bardzo niestabilny tryb życia. Fajnie by było mieć jakąś pracę w magazynie czy przy sprzątaniu na pół etatu, tak by było choć trochę stabilności. Ale prace na pół etatu praktycznie nie istnieją a nawet zwykłą trudno dostać.

 

Kiedyś też mi się wydawało, że będę takim ubermenschem i pójdę do dobrej szkoły średniej, potem na studia a potem będę miał super pracę. I też gardziłem tymi co mają gorzej. Potem było prześladowanie w szkole, problemy rodzinne i nagle samo przyjście na lekcje było niezwykłym wysiłkiem. Potem jeszcze posypał się rynek, ojciec przestał płacić alimenty i się wyleczyłem z moich urojeń wielkościowych. Niestety niektórzy nadal cierpią na to schorzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, fajny opis.

Ja nadal mam zaburzenia wielkościowe, chociaż życie mnie z nich powoli leczy. Oceny w szkole były prymusowskie, to liczyłem, słuchając starszych, że "ucz się ucz, to przyszłości klucz". Liceum nie dość że zacząłem chorować na depresję, to jeszcze zacząłem samodzielnie myśleć, gdy okazywało się, że wielokrotnie żyłem w oderwanej rzeczywistości. No ale jako dziecko nie miałem wyboru, łykałem co mówili inni, bo lepsza niepewna wiedza, niż żadna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja od drugiej strony - unikam i wręcz boję się kontaktów z takimi ludźmi - zawistnymi i wiecznie nieszczęśliwymi. To takie polskie jest... nie wypada się przyznać, że u ciebie gitara, że dobrze zarabiasz, na wakacje lecisz do 5-gwiazkowego hotelu, kupiłeś nowe auto. Zawsze /cenzura/ mać znajdzie się ktoś, kto jest przepełniony jadem i tylko czeka na potknięcie, nie wiadomo po co, bo przecież ta zawistna osoba NIC poza może chwilową chorą satysfakcją nie będzie z tego miała! Dlatego nie ufam ludziom, wielu pierdoli głupoty i rozczula się nad sobą, żeby coś w ten sposób uzyskać - od chwilowej uwagi po zyski materialne.

 

 

Zgadzam się w stu procentach! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawiści wobec zadowolonych nie odczuwam - albo sobie na to zapracowali, albo są zaburzeni i cieszą się bez powodu. Jako nastolatka zazdrościłam osobom pewnym siebie; szczególnie tym, które w mojej ocenie nie miały do tego powodu. Chyba były zarozumiałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Zawiść wobec zadowolonych ludzi... też odczuwacie?

Owszem. Zazdroszczę im, że są szczęśliwsi ode mnie, że lepiej im się wiedzie, są lubiani itd. Czasami życzę im z tego powodu czegoś złego. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam tyle że nie zupełnie. Zazdroszcze tym którym sie w życiu powiodło ale jak wiem że doszli do tego ciężkż pracą, talentem że zasługują na to to wtedy jakoś to przełykam a nawet ich podziwiam. Niestety nienawidze, wręcz organicznie niecierpie ludzi którzy jak to się mówi byli/są tak głupi że nie wiedzieli że się nie da, wzieli się za coś i im wychodzi oraz takich którzy innym coś zawdzięczają a twierdzą że to ich sukces. Tacy ludzie nie znający sie praktycznie na niczym, mający bardzo małą wiedzę i wielkie mniemanie bardzo mnie denerwują. Od siebie dorzuce jeszcze takie małe pytanie. Czy macie też coś takiego że nie ufacie ludziom idealnym? Chodzi mi o takiego np. przystojniaka, wysportowanego, bez nałogów, wykształcony ma dobrą pracę, cała rodzina i wszyscy znajomi go kochają (może to być też kobieta). Ja takim osobom jakoś za diabła nie ufam i okazuje zawsze bardzo dużą niecheć mimo że nic mi taka osoba nie zrobiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś bylem strasznie zawistny( ale tego nigdy nie okazywałem) ale parę lat temu mi przeszło, ale nadal mam jak się dowiaduję że tym którym powodziło sę w życiu coś się nie układa jakaś choroba, zdrada itp to w myślach jakoś mi raźniej że jednak w końcu im coś nie gra, choć wiem że to zdrowe ani pozytywne nie jest z mej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co komu do tego czy ktoś jest szczęśliwy czy nie... Każdy powinien się zająć własnym życiem, nie cudzym. Jak będziecie zawistni wobec innych to tylko gorzej dla was, nie dla nich. Poza tym jesteśmy równi, i nie wiem dlaczego mielibyśmy być zawistni wobec innych... Cokolwiek każdy by osiągnął to utraci to bo umrze więc ta zawiść jest niepotrzebna. Świata nie zmienimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdrość może mieć pozytywny wymiar, bo może prowadzić do zwiększenia wysiłków w walce o swoje szczęście, życie. Sama w sobie nie jest ani zła ani dobra, jaki ma charakter zależy od tego, co z nią zrobimy. Jeśli bardziej kierujemy się w tę stronę, żeby życzyć źle innym czy degradować ich osiągnięcia we własnych oczach, żeby poczuć się lepiej, to niezbyt dobrze. Jeśli natomiast widząc czyjeś szczęście czy osiągnięcia ktoś mobilizuje się do wysiłku i pracy nad własnym życiem, to zazdrość jest motorkiem, który może chwilowo dodać energii do działania, nawet jeśli w pierwszej chwili ktoś się zdołuje patrząc na szczęście innych czy zazdrość go pali. Ważne jeszcze według mnie to, żeby to nie był jedyny "napęd" i żeby mieć też poza tym jakąś zdrowszą motywację do wysiłku.

 

Ze szczęścia przyjaciół fajnie się jest cieszyć i dobrze im życzyć, wtedy można sobie coś z tego szczęścia uszczknąć, przynajmniej u mnie tak działa. Jak widzę, że komuś się układa, to nabieram ogólnej wiary w to, że życie jest dobre i mi też jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja od drugiej strony - unikam i wręcz boję się kontaktów z takimi ludźmi - zawistnymi i wiecznie nieszczęśliwymi. To takie polskie jest... nie wypada się przyznać, że u ciebie gitara, że dobrze zarabiasz, na wakacje lecisz do 5-gwiazkowego hotelu, kupiłeś nowe auto. Zawsze /cenzura/ mać znajdzie się ktoś, kto jest przepełniony jadem i tylko czeka na potknięcie, nie wiadomo po co, bo przecież ta zawistna osoba NIC poza może chwilową chorą satysfakcją nie będzie z tego miała! Dlatego nie ufam ludziom, wielu pierdoli głupoty i rozczula się nad sobą, żeby coś w ten sposób uzyskać - od chwilowej uwagi po zyski materialne.

 

 

Zgadzam się w stu procentach! :)

 

 

Ja jestem osobą "wiecznie nieszczęśliwa", bo po prostu choruje. Nie obchodzi mnie czy ktoś jedzie na wakacje do 5gwiazdkowego hotelu, bo mnie i tak nie uszczęśliwiłoby to. Nie czuje zawiści wobec innych ludzi np. o dobra mateterialne, bo w mojej chorobie mogłabym mieć wille z basenem, dobrego męża, idealne dzieci i miliony na koncie, a ja i tak będę walczyć o to by wstać z łóżka i coś robić. Ale rozumiem autorkę postu, polacy to zawistny narod. Zawistny, ponieważ życzy innym, ktorym się udaje jakiegoś nieszczęścia, a to nic nie daje nadawcy, ponieważ generuje w sobie negatywne emocje i sam się źle z tym czuje. Poza tym - karma wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest zawiść, bo nie życzę tym ludziom źle. Jestem zwolennikiem społecznej współpracy. Piekarz piecze chleb, a górnik kopie węgiel, itd. Każdy jeden z drugim współpracuje, żeby żyło się lepiej. Niestety praktyka pokazuje, że nie zawsze tak jest. Założenie kapitalizmu to konkurencja. Rywalizują ze sobą korporacje jak i pojedynczy ludzie. Z pozoru chore założenie najlepiej oddaje ludzką naturę. Brakuje mi tylko jednej rzeczy, żeby w tym świecie gdy komuś powinie się noga i nie ma siły do wyścigu zapewnić podstawowe dobra, jak mieszkanie, wyżywienie, ciepło, itd. Sam zmagam się z ZUSem jak i rodziną. I to chyba jest zawiść, wizja tego że miałbym spędzić kolejne dwa lata czerpiąc pieniądze z renty, a nie pracy, powoduje, że zielenieją. I to nie dlatego, że martwią się losem gospodarki czy życia społecznego. To jest jakaś wredna cecha u tych ludzi, nikt mi nie wierzy w moje problemy, utwierdza mnie to w przekonaniu, że w ludziach istnieje pierwiastek zła i to on jest przyczyną większości problemów, a nie rynki finansowe, powodzie, dżuma, czy Żydzi i Masoni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×