Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

odkryłam, że aby cokolwiek poczuć, sprowokować emocje pcham się we wszytko, co mnie spotka - nie zastanawiam się, czy to jest dobre czy złe, jakie przyniesie to konsekwencje to dla mnie i innych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn. w wszelkie sytuacje, które spotykam na drodze, np. zerwanie z facetem po 3latach, romans z pracownikiem lub nowo poznana osoba - bardzo życzliwa - traktuję ją jak śmiecia :( lub jazda samochodem po pijaku lub... taka desperacja byle coś poczuć. Czuję bo mam problemy już dość poważne ale nie o takie uczucia mi chodziło :( badawczy - wątpliwe. Raczej krzyk desperacji. Tak jakbym waliła głową w tą ścianę, która mnie izoluje od reszty świata, nawet od siebie samej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika 1974, Diagnoza psychiatry to: zaburzenia lękowo - depresyjne. Choruję już na to od 11 miesięcy ale teraz jest już o wiele, wiele lepiej niż na początku. Na przykład cały ten tydzień było całkowicie normalnie. Najgorzej miałem przez pierwsze 3, 4 miesiące. Było strasznie. Derealizacja i depersonalizacja były bardzo mocne. Nie czułem nic, żadnych uczuć oprócz lęku. Obcość swojego lustrzanego odbicia, budzenie się o 4 nad ranem, Moi bliscy wydawali mi się obcy. Okropne myśli egzystencjalne o pochodzeniu człowieka, wszechświata (teraz to mi się z nich śmiać chce). Na przykład miałem taki okres, że panicznie bałem się tego, że człowiek to zwykłe zwierzę (nie lubiłem oglądać szympansów w TV:D). Gonitwa myśli, taki natłok. Napady lęku. Bicie serca, uderzenia gorąca, uczucie pustki w głowie. Poczucie beznadziejności itd., itp. Na dzień dzisiejszy z tego wszystkiego pozostały chwilowe napady dd, trwające nie dłużej niż pól dnia. Na początku potrafiły trwać na przykład 2 tyg. bez przerwy. Nie brałem żadnych leków oprócz deprimu. Ale nie wiem czy on cokolwiek działa. Przez 3 miesiące chodziłem na psychoterapię, ale nie pomagała i przerwałem. W sumie to jedyna moja rada to cierpliwie czekać. A gdy samopoczucie jest na prawdę złe, to przede wszystkim spotkania z kolegami, spacer z psem, hobby (polecam gitarę). Myślę też, że bardzo pomaga wiara, modlitwa. Bo w tych najcięższych chwilach tylko w niej widziałem nadzieję i myślę, że coś w tym jest. I trzeba wyrobić w sobie taką złość na tą chorobę. Nie uważam się za w 100% wyleczonego ale te objawy które teraz są to nic w porównaniu z tymi, które miałem na początku. Mogło by w sumie zostać tak jak jest i bym był zadowolony. Ostatnio tak sobie myślałem, że jak będę całkowicie zdrowy, to chyba uznam tą chorobę za coś dobrego, co nauczyło mnie wiele rzeczy. W tym cierpieniu jest jakiś sens. Teraz na przykład śmiać mi się chce jak ludzie się kłócą o jakieś błahe sprawy. Nie wiedzą co tak na prawdę jest w życiu ważne. I nie potrafią docenić zdrowia. Ehh, ale się zagalopowałem... Mam nadzieję, że Wam pomagają takie pozytywne posty (bo mnie pomagały). Trzymajcie się, walczcie z tym i starajcie się ograniczyć czytanie o chorobach psychicznych:P!

 

[Dodane po edycji:]

 

A z jakich rejonów Polski jesteście? Jest może ktoś z okolic Kielc?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martenzyt

 

Czyli mamy tą samą przypadłość.Z tymi myślami egzystencjonalnymi było u mnie podobnie.Miałąm je w październiku, listopadzie.Właściwie wszystko zaczęło się w polowie lipca 2009 r. Czyli to już 8 miesiąc kiedy zaczęła się objawiać pełna gama moich doznań psychicznych i fizycznych. Leki brałam od końca października, do konca lutego. Teraz nic nie biorę. Staram się dawać sobie jakos radę. Zostało mi straszne napięcie.To emocje, głównie złość pomieszana z niecierpliwością. Tak jakbym siedziała na jakiejs bombie. Jestem przez to szybciej zmęczona w ciągu dnia, napięta. Nie potrafięsiętak w pełni zrelaxować. Nawet jak oglądam film, który mnie wciągnął...to mam w sobie napięcie. Zaczęły się pojawiać emocje tj. radość, smutek, wspólczucie, ale nie sąone takie.........dogłębne? Chyba,ze juz zapomnialam jak odczuwałam wcześniej te emocje. Dużo jest też strachu, nie lęku, tylko strachu.

Bardzo szybko denerwuję się, złoszczę.Nie potrafię rozładowac złości. To jest mój problem chyba zasadniczy.Wałkuję to na terapii z kazdej strony jak tylko można, napewno nie jest to jeszcze etap,żeby ją zakonczyć.Nie teraz.Postanowiłam,ze będę chodziła do upadłego, do zwycięstwa. Napewno jest inaczej niż na początku.

 

 

Oczywiście,ze takie posty są nadzieją. Oby wszyscy mogli znaleść w tej chorobie coś pozytywnego i szybko wyjść na prostą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja DEREALIZACJE mam prawie codziennie jak się obudzę....Mam kłopoty ze snem...znaczy budzę się wcześnie rano...i chcę jeszcze chwilkę pospać...ale zamiast usnąć to mam taki stan...ni to jawa ni to sen....w końcu wstaję ale taki okropnie wystraszony i przez moment nie wiem co było naprawdę a co mi się śniło. A jak niby już dojdę do siebie to pojawia się właśnie to okropne uczucie ODREALNIENIA...patrzę za okno i wszystko mi się wydaje takie obce. Czasami to uczucie trwa dosyć długo. Okropnie się boję.

Chodzę do psychoterapeuty który zdiagnozował u mnie nerwicę lękową. Ale ja bardzo się boję że w końcu dostanę SCHOZOFRENII od tej derealizacji szczególne że znalazłem w necie taką informację z portalu Psychiatria.pl :

 

"Choremu może się wydawać, iż inni ludzie są nierealni, obcy, mimo że należą do osób najbliższych. Świat zewnętrzny wydaje się choremu martwy, nierealny, bezbarwny tak jakby nie istniał lub jakby był sceną, na której ludzie odgrywają jakieś wymyślone role. Choremu może się wydawać, że używane dotychczas przedmioty straciły swoje dawne przeznaczenie, stały się obce, inne. Jeżeli stan taki występuje u osób z depresją, zaburzeniami nerwicowymi lub u osób w stanach przemęczenia to osoby te są krytyczne do zmiany percepcji. Jeśli jednak brakuje takiego krytycyzmu może to świadczyć o rozwoju procesu schizofrenicznego. W takim wypadku konieczne jest jak najszybsze zgłoszenie się do psychiatry"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu dostałam skierowanie na EEG z dopiskiem 'MB?', co może oznaczać tylko jedno: podejrzenie schizofrenii. Do psychiatry zgłosiłam się z depresją i na to się teraz głównie leczę. Miewałam też epizody psychotyczne, to znaczy wydawało mi się, że nie jestem sama wieczorem w pokoju. Czułam czyjś dotyk, nie tylko w swoim domu, ale i domu chłopaka. Raz coś mnie drapnęło po plecach, a chłopak przysięgał, że to nie on mnie dotknął. Brałam i nadal biorę na to Ziperid 0,5 mg co wieczór. Myślę, że zupełnie mi to minęło, bo nic już nie widzę i nie czuję żadnego dotyku. Poza tym mnie się wydawało, że coś widzę, nie to, że naprawdę to widziałam. W tym skierowaniu na EEG mam wpisane objawy 'zmienne omamy zewnętrzne, derealizacja, depersonalizacja'. Jak mogę mieć depersonalizację, w ogóle o tym nie wiedząc? Skąd ona to wytrzasnęła? Co do derealizacji to jeszcze się zgodzę, bo czasami czuję obcość świata i bardzo się izoluję od ludzi (z racji fobii społecznej). Poza tym...czuję się normalna i taka chyba jestem. Nie mam żadnych jazd typowych dla schizofreników, więc skąd, u licha, takie podejrzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pain, myślę że badanie nie szkodzi zrobić, nawet powinnaś się cieszyć że ci takie badanie zrobią, bo to jest fajne badanie fal mózgowych i będziesz sama dla siebie wiedziała czy wszystko jest ok. Ja nie miałam EEG.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE, witaj powiem ci, że niepotrzebnie się obawiasz, od derealizacji jaką masz nie dostaje się schizofrenii, szczególnie, ze już ktos zdiagnozował ci nerwice lękową, naprawdę jest bardzo dużo osób, z nerwicami i własnie z derealizacją i depersonalizacją, to nic dziwnego chociaż bardzo przerażającego.

Znalazłeś tą informację i w sumie powinna cię bardziej uspokoic niż niepokoić :)

Bowiem, tam jest napisane, że w stanach nerwicy, depresji, istnieje krytycyzm względem tych objawów, czyli ty je zauwazasz, że jest coś nie tak, te objawy ci przeszkadzają, wiesz, że tego być nie powinno i boisz się choroby psychicznej.

Chyba naprawdę każdy z derealką odczuwa strach przed psychozą, schizem.

Derealizacja może pojawiać się również w stanach niedospania, po prostu za mało snu, a jezeli jestesmy lękowi to stan ten nas zaczyna przerazać, przez co trwać może czasem nawet non stop.

A masz jakieś inne objawy nerwicy lękowej?

Pain, nie wiem skąd takie podejrzenie u ciebie, być może jakis lekarz miał powód i w sumie może nawet lepiej zrobić badanie, w końcu piszesz, ze miałaś epizody psychotyczne.

A fobie społeczną jak odczuwasz? boisz się ludzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy się boję? To mało powiedziane. Ja ich zwyczajnie unikam. Całymi dniami siedzę w domu, a jak już jestem na zajęciach, to jestem sama. Wszyscy wiedzą, że choruję, mają mnie za wariatkę i stronią ode mnie. Ja zresztą od nich też. Boję się, że mnie wyśmieją albo powiedzą coś złego. Całe życie byłam ofiarą i tak już raczej pozostanie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE, no z reguły na początku przy silnych wątpliwościach posty typu derealizacja to nie schiz uspokajają :) Ale lęki to podstępne skurwysynki :) i jutro czy pojutrze możliwe, że znów będą wątpliwości, i ni eczytaj wtedy o chorobach psychicznych, poczytaj o zaburzeniach lekowych.

Serio nie oszalejesz, ten objaw, strachu przed szaleństwem i poczucie zwariowania mam od poczatku choroby, dosłownie to nie objaw, to pewność...:)

Ale w rzeczywistości nic takiego się nie dzieje, nie wariujemy ani nie tracimy kontroli.

Dobrze, że masz psychoterapię, nie przerywaj jej za szybko, i na pewno nie bierz więcej odlotków :)

Pain, ogólnie wcale ni emusi tak zostać, że całe życie będziesz ofiarą, wiem, że bardzo napiętnują chorych na takie czy inne zaburzenia psychiczne, ale olać ich, szkoda myśli na to, a jacyś inni znajomi, nie ze szkoły, ze środowiska bardziej bliżsi, nie czujesz się przy nich bardziej wyluzowana?

Zawsze warto próbować nie siedzieć w domu.

Chociaż sam kiedyś cąłymi dniami siedziałem z powodu fobii społecznej, ale już nie jestem taką ofiara jak kiedyś pomimo innych zaburzeń :)

Najważniejsze, żeby już epizody psychotyczne ci się nie powtarzały

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani! Ja juz nie daje rady :( Probowalam juz z calych sil nie myslec o tych cholernych objawach,tanczylam,spiewalam na sile i nic,znow siedzialabym najchetniej w domu i wyla godzinami. Ten cholerny lek przed sama soba jest nie do zniesienia. Swiat widze normalnie,realnie,ale czasem zwyczajne odkurzanie urasta do rangi wyczynu. Bronilam sie przed braniem lekarstw,ale chyba nie dam sobie rady sama,musze porosic lekarza o jakies prochy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka, a objawy dd masz cały czas, czy co jakiś czas?

Ale ogólnie dasz radę z tego wyjść, każdy z nas ma poczucie, że już nie wytrzyma ani sekundy dłużej, a jednak jakoś czas leci...a my żyjemy, nie powariowaliśmy.

A domyślasz się czemu u ciebie to dd wystąpiło? Po stresie? Po ataku paniki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj zaczelam sie znow coraz gorzej czuc,bez zadnej szczegolnej przyczyny. Pozniej z godziny na godzine wglebiam sie w to uczucie coraz bardziej i czuje,ze juz nie daje rady. Dzisiaj np kiedy wstalam z lozka,to wiedzialam,ze to bedzie kolejny koszmarny dzien pelen lekow i walki z sama soba i tak tez bylo,ale wieczorem zaprosilam przyjaciolke na plotki i tak rozmawialysmy o wszystkim. Nagle po jakims czasie poczulam ogromna ulge,jakby wszystko minelo,smialam sie,rozmawialam z nia o rzeczacz fajnych,wesolych i bylo naprawde ok. Cholera,o co chodzi?????

 

Victorek,u mnie mialo to poczatek w dziecinstwie,dwa razy w zyciu jako male dziecko nagle zaczelam strasznie krzyczec,ze cos mi sie dzieje,czulam jak swiat w oczach oddala sie ode mnie,a glosy moich rodzicow slyszalam jakby w oddali. Trwalo to tylko kilka minut,a lekarz na pogotowiu oczywiscie nic nie stwierdzil. Potem moje zycie wygladalo zupelnie normalnie,czulam sie swietnie. Az tu nagle od paru miesiecy czuje sie tak fatalnie.Nie trwa to przez caly czas,ale jak mnie dopada,to juz nie wiem co mam ze soba zrobic. Przez tyle miesiecy czulam obcosc samej siebie,a tu nagle pewnego dnia przeszlo samo i narazie miesiac juz mam spokoj. Ale jak to minelo,to pojawily sie te cholerne leki :( Czym bardziej staram sie o nich zapomniec,tym sie nasilaja i dlatego nie wiem juz jak mam sobie z tym wszystkim radzic. Boje sie,ze to uczucie juz na zawsze pozostanie i zamieni moje zycie w koszmar,co zreszta juz zrobilo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka, bo jak dopada nas ten stan to nie wiadomo co ze sobą robić, ale przede wszystkim starać się nie bać. Wiem, wiem łatwo powiedziane, ale zobacz sama piszesz, że im bardziej starasz się o tym zapomnieć tym bardziej to jest nasilone, bo bardzo skupiasz sie na tym, ale też piszesz, że nie da rady o tego się uwolnić, ale np, kiedy byłąś maksymalnie pochłonięta rozmowa z przyjaciółką piszesz, że wszystko mineło, poczułaś ulgę, a to właśnie dlatego, że zajełaś swój umysł, odwróciłaś uwagę od tego syfu, czyli to oznacza, że jednak można o tym chociaż na trochę zapomnieć, mnie takie momenty dają nadzieję, że uda mi się wyjść z tego. Ja odczucia te mam 24/7 ale są momenty, ze zagadam się, coś pochłonie mój umysł maksymalnie i jakby to odczucie odchodzi, z tym, ze ja pozwoliłem za bardzo u siebie rozwinąć się lękom, i wystarczy chwila później a mój umysł samoistnie przypomina sobie te odczucia i one wracają.

Mózg ma genialną funkcję pamięci i zapominania, w naszym przypadku został zapamiętany okropny strach, związany z tymi odczuciami z lękiem, i wystarczy sekunda kiedy świadomość o tym sobie przypomni, my nieświadomie zaczynamy o tym myśleć i to potęgować. Ale można zacząć ćwiczyć zapominanie tego stanu, można odwrócić nawykowe myślenie, obudziłaś sie rano i już się źle czułaś ale może dlatego, że kiedy tylko otworzyłąś oczy zaczełaś o tym myśleć?

Oczywiście są różne przyczyny stanu dd, możliwe, że u ciebie odcięcia są przejawem nasilonego ostatnio jakiegoś stresu, a każdy kto ma zdolność do dysocjacji, może poprzez stres wpaść w ten stan, ale ludzie nie lękowi nie będą się tego stanu obawiać, dla nich to objaw zmęczenia, nie raz rozmawiałem z osobami bez lękowego nastawienia i oni tez mówią, że czasem odlatują, odczuwają po części to co my, tylko u nich lęk tego nie potęguję, jak u nas, oni za parę minut mogą sie czuć dobrze, albo jak się wyśpią, u nas tak prosto juz nie jest.

DD może być też skutkiem ciągłego lęku, który trwa już od dłuższego czasu, a został jak to każdy lęk wywołany, stresem, jakimś wydarzeniem życiowym i może rozwinąć się po prostu nerwica, czyli lęk, a jednym z objawów, moze być derealizacja.

W każdym bądź razie, w każdym przypadku myślenie o tym powoduje to, ze to się utrwala, bo czujemy lęk, dostajemy objawów, choćby dd (ale tak samo sprawa wygląda z kołataniem serc i innymi objawami) i zaczynamy sie na tym skupiać, tworzyć dodatkowy lęk, i czasem możliwe, ze czulibyśmy się dobrze, to jednak nasza pamięć przypomina sobie te odczucia, ten zapamiętany strach i znów rodzi się lęk. I tak wkoło.

Moim zdaniem, mogła by pomóc ci w myśleniu, i lękach terapia poznawczo-behawioralna.

Wszystko zależy też od podłoża dd, czy jest samo w sobie objawem stresu, czy jest to rozwinięte zaburzenie lękowe, to też jest ważne, czy jak się to zaczeło miałaś jakieś nasilone stresy, czy wcześniej miałaś inne lęki. Musisz sama to trochę przeanalizować.

Ale myślę, że masz dużą szansę wyjścia z tego, szczególnie, że masz to co jakiś czas, i lepiej, zeby się to nie ytrwalało, ale już teraz starało się o tym zapominać.

Wiem, że łatwo sie radzi, sam w tym gów.nie siedze długo już, ale żałuję, że na początku kiedy się to pojawiało nie zacząłem ćwiczyć myślenia poprzez terapię i ugrzązłem w tym jak krowa w łajni.e :)

Trzymaj się i dasz radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek

 

Serdecznie Ci dziekuje za slowa otuchy,jestes naprawde wspanialym czlowiekiem! Nie wiem czy juz wspominalam,ale mieszkam w Niemczech i bedac tutaj u lekarza opowiedzialam mu wszystko,a on powiedzial,ze jestem zdrowa kobieta,a to wszystko przez stres! Znalazlam wiec (podobno bardzo dobra) psychoterapeutke i zaczynam terapie od kwietnia! U mnie jest jedna dziwna sprawa,ze nie mam zadnych fizycznych dolegliwosci,zadnych zawrotow glowy,boli w klatce piersiowej,czy zaburzen akcji serca,fizycznie czuje sie swietnie. Nie wiem,czy mam sie cieszyc czy plakac,bo wiem,ze w/w dolegliwosci sa typowe dla nerwicy,a tak to czasem mysle,ze to poczatek choroby psychicznej. Na co dzien staram sie normalnie zyc,sprzatam,gotuje,chodze do pracy,jezdze na rowerze,czy robie zakupy,chociaz czasem lek mnie przerasta. W krytycznych momentach np.w sklepie ciagle powtarzam sobie "nie wygrasz ze mna,rozumiesz?? Zrobie te zakupy chocby nie wiem co". Ale bywa i tak,ze przychodze do domu i placze jak bobr :(

Kiedy mialam pierwsze objawy zrobilam sobie EEG i tomografie komp.glowy i nic nie wykazalo,choc bylam przekonana,ze to jakis guz. Teraz znow postanowilam zrobic wszystkie badania,zbadam sie od stop do glow (lacznie z badaniem glowy - termin mam na czwartek) ijesli wyjdzie,ze jestem zdrowa,to juz tylko psychoterapia jest moja nadzieja,zeby dowiedziec sie co mi jest! Pozdrawiam serdecznie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh ja to już nie wiem jak to pokonać. Za każdym razem jak o tym myślę i o życiu, o myśleniu to mnie przebija uczucie nierealności i fałszu. Przy tym rodzi się lęk i za moment czuje się tak, jakbym nie istniał i miał oszaleć. Nie umiem tego wyrazić słowami... Najgorsze jest to, że po takiej wkręcie nie mogę się na niczym skupić i przestać o tym myśleć. Boje się iść spać, bo rano i wieczorem gdy leżę jest najgorzej... Boje się, że po przebudzeniu będę tak zdziczały, że posotanie mi całe życie w izolatce;/ I tak miałem teraz po drzemce i mimo że wiem, że to wyobraźnia to nie znam na to sposobu bo to się od wkrętek czuje;/ A szukam na to już przeróżnych wytłumaczeń i wiem, że jestem normalny , ale nie umiem tego pokonać. :(( To jest najgorsze. Tak się wkręcić... i dalej to robić i nie umieć zapomnieć, bo jak pomyślę o czymś innym i wrócę do tego to jest gorzej. Jak już dochodzi do mega lęku, to mam wrażenie, że to już koniec, chociaż przez prawie 2 lata się nie podłamałem, to czemu niby teraz?

Nie mam pojecia, porypany ten umysł. Będę w tym trwał. Nie mam wyboru... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos, :) wiesz, że mam to samo. Tylko w sumie co to daje :)

Ja tez do końca nie umiem opisać tego odczucia, bo to jest w środku, odczucie nie do opisania, odczucie, że postradałeś zmysły, i tak to widać, tez nagle dopada mnie myśl, ze to wszystko jakaś takie zafałszowane, to całe moje istnienie, nie pojmuję tego istnienia. Przez niedługo 3 latka tez boję sie kłaść do łóżka, bo wtedy czuję się jak uwięziony, z tą swoją depersonalizacją, nie czuciem niczego a świat wokoło jest nieprawdziwy, zawsze jest to jeden z najgorszych momentów, a rano wstaje jak najszybciej, żeby tylko za dużo nie myśleć, bo zacznę wtedy się na tym skupiać i już od rana jazda.

Dziś na przykład, miałem pierwszy dzień odkąd jestem na zwolnieniu, z 6 miechów kiedy do godziny 16 nie miałem dd, kompletnie jakby tego nie było, a wieczorem znów, światło jasne, już derealka a potem myśli, analizowanie, i depersonalizacja jest jaka była, ale cały dzień, byłem na obiedzie u rodziny, bez lęku, bez myśli, rozmawiałem, żartowałem, takie dni dają siłę, i tobie tez jej życzę :)

Zresztą czemu byś miał się podłamać? :), dasz z tym radę, było już u ciebie w którymś momencie nieźle, będzie i teraz.

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale można zacząć ćwiczyć zapominanie tego stanu, można odwrócić nawykowe myślenie, obudziłaś sie rano i już się źle czułaś ale może dlatego, że kiedy tylko otworzyłąś oczy zaczełaś o tym myśleć?

A powiedz mi, w jaki sposób sprawiasz, że pojawia Ci się w umyśle taka myśl jaką chcesz? Chcę przez to powiedzieć, że nie możesz za bardzo kontrolować swoich myśli, tzn. budzisz się rano i jak przypomnisz sobie, żeby nie myśleć o lęku, to już po tobie. Nie tędy droga. Jak już pomyślałeś o lęku, czy ataku, to nie możesz nic zrobić, bo ta myśl już tam siedzi, jak będziesz prówał odciągnąć swoją uwagę, to się zacznie, jak będziesz próbował zrobić cokolwiek, to będzie źle.

 

a odczucia te mam 24/7 ale są momenty, ze zagadam się, coś pochłonie mój umysł maksymalnie i jakby to odczucie odchodzi, z tym, ze ja pozwoliłem za bardzo u siebie rozwinąć się lękom, i wystarczy chwila później a mój umysł samoistnie przypomina sobie te odczucia i one wracają.

Proces odwrotny pomaga, czuj lęk, nie uciekaj od niego. Nie kombinuj za dużo, nie uda Ci się wygrać ze swoim umysłem sztuczkami w zapominanie, zapominasz zawsze wtedy, gdy tracisz zainteresowanie lękiem. Jak zaczynasz próbować to ćwiczyć, to to tylko posuje wszystko, bo proces myślenia bawi się ze sobą w kotka i myszkę. Im bardziej się starasz, tym wszystko idzie gorzej.

 

Myślenie i analizowanie w niczym nie pomaga, spróbujcie: "czuć to co czujecie" W każdej chwili czujemy jakieś uczucia w ciele i emocje, derealizacja to stan spowodowany tym, że próbowaliśmy uciec od siebie, od czucia swoich uczuć, niewygody w ciele, lęku itd. Kiedy ma się silną dd, to człowiek nie czuje swojego ciała, nawet jak próbuje, to jest to bardziej myślenie o ciele, a nie bezpośrednie czucie. Wydaje isę, jakby się było zawieszonym gdzieś u góry i obserwowało się wszystko z daleka. Spróbujcie odczuć to co dzieje się w ciele, nie ważne, czy to jest lęk, czy opór przed czuciem, róbcie to delikatnie, można się położyć i spróbować znaleźć miejsce, w którym jest ten opór przed odczuwaniem, odczuwajcie wszystko to co jest w danej chwili, bez wyobrażania sobie lepszych uczuć niż te, które są. To pomaga, derealizacja się zmniejszy. Trzeba to jednak robić delikatnie, bez żadnego pośpiechu i prób wymuszenia czegokolwiek, po prostu: czuj, to co czujesz i nic więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo

 

Ale to nie są miłe odczucia, więc dlaczego nie należy uciekać od nich? Są przecież przypadki,że człowiek jak się pogrąży w swoich lękach i panice, podda się im.......to może wywolać to u niego jeszcze gorsze następstwa.

 

Trzeba robic coś ze swoimi emocjami.......to napewno. Lęk nie jest emocją. Jest jej skutkiem. Więc moim zdaniem należałoby chyba popracowac nad emocjami,żeby lęk sie zminimalizował, zniknął.

 

Ja jak czuje złosć to co? Mam ją codziennie tylko odczuwać? Ja jej nie chcę! Ona mnie doluje, niszczy od wewnątrz!

Tu chyba chodzi,żeby tą zlość w sobie obserwowac, skad się bierze. Znaleśc jakąś aktywność i pozwolić sie jej wyzwolić. Ale gdyby to było takie proste....to nie byloby tego forum, ludzie nie chodziliby na terapię.

Napewno ważne jest odnalezienie źródła lęku i uświadomienie sobie tej przyczyny.......ale to tez nie jest bułka z masłem. To moze byc nawet proces, który trwac moze latami.

Ważne,żeby znaleść złoty środek.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, mnie chodzi o to, że skoro można depersonalizację odciągnąć od siebie poprzez skupienie się na czymś innym, pochłonięcie umysłu, to daj emi wiarę i nadzieję, że z tego można wyjść, nawet jeżeli leki nie pomogą, bowiem bardzo duży wpływ na lęki i w tym na dd mają myśli.

Oczywiście, że nie da się walczyć z własnymi myślami, i że bardziej nalezy je akceptować jak i cały lęk, i nie walczyć z tym, to podstawy terapii, nic nowego.

Ale mózg ma genialną funkcje zapominania, bardziej chodziło mi o to, iż jeżeli u kogoś w tym wypadku stokrotka, zaczeły się pojawiać stany dd i ona tak bardzo się wystraszyła tego stanu, że każda myśl o tym sprawia nawrót, a to spowodowane jest właśnie tym, że mózg zapamiętuje nieprzyjemne stany, a tym bardziej strach, należy zrobić wszystko żeby odciągac te myśli od tego stanu, i nie chodzi o to, żeby przerwać myślenie o tym, to jest niemozliwe, ale można zająć czymś umysł, a on w końcu zacznie zapominać strach, nie będzie nawykowego myślenia. Co można zauważyć u stokrotki.

Nie jestem żadnym specjalistą, doktorem, lekarzem, nie mam wyższych studiów i pisze dla ciebie za długimi zdaniami :)

Ale czytam, obserwuję, przeżywam jak wielu z nas tutaj i pisze co można moim zdaniem zaczac robić, żeby sobie ulżyć, żeby zacząć cokolwiek w stronę zdrówka.

Nie wyrywaj moich zdań z kontekstu bo u kazdego DD ma różne przyczyny, i różne nasilenie, nie na każdego działa to czy tamto, ale moim zdaniem stokrotce może pomóc to co napisałem, nie musi ale może.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek

:-)

 

Odciągac uwagę....by to wpadło nam w nałóg...wtedy mózg to zapamięta, skojarzy,ze to cos fajnego, pozytywnego....wtedy jest łatwiej.

 

Z tą uwagą, skupieniem sie na czymś innym.......tez nieraz jest trudno. Ale to moze tez bycprzyczyna tego,że szybko się zniechęcamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bierz tego co piszę zbyt personalnie. Ja coś przeczytam, zauważę, że na podstawie mojego doświadczenia jest inaczej i od razu komentuję. Każdy ma prawo do własnego zdania, tu nie chodzi o moją rację, piszę o tym, co pomaga mnie i to tyle, a stokrotka sobie poczyta i sama wyciągnie wnioski.

 

Nie wyrywaj moich zdań z kontekstu bo u kazdego DD ma różne przyczyny, i różne nasilenie, nie na każdego działa to czy tamto, ale moim zdaniem stokrotce może pomóc to co napisałem, nie musi ale może.
Bo ja jestem narwany :) i dlatego wyrywam zdania z kontekstu.

 

Ale to nie są miłe odczucia, więc dlaczego nie należy uciekać od nich? Są przecież przypadki,że człowiek jak się pogrąży w swoich lękach i panice, podda się im.......to może wywolać to u niego jeszcze gorsze następstwa.
Owszem nie są i dlatego trzeba tu postępować bardzo delikatnie. Jeśli ktoś zacznie na siłę czuć swoje lęki, to nie będzie dobrze. Chodzi o to, żeby odczuwać lęk, ale nie tylko sam lęk, bo przed lękiem gdzieś w tle znajduje się uczucie oporu przed odczuwaniem lęku, kiedy delikatnie, warstwa po warstwie zaczniesz doświadczać wszystkich swoich oporów, nieprzyjemnych uczuć, to okaże się, że ciało zacznie się relaksować, a myśli pomału się uspokoją. Tu potrzeba trochę czasu, najlepiej kilkadziesiąt minut, albo nawet kilka godzin na raz takiego obserwowania swoich reakcji i odczuwania swojego stanu i jednocześnie oporu wobec niego. Bez pośpiechu, uczucie pośpiechu, to również forma lęku, którą można zaobserwować. Kiedy wczuwasz się w swój obecny stan, po prostu patrzysz bezpośrednio na to co w tobie siedzi, wtedy przychodzi rozluźnienie, ale nic na siłę, nie chodzi o to, żeby zmuszać się do czegoś, naturalnie bez wysiłku zobaczyć swój opór.

Możesz na przykład zaobserwować, że gdy pojawia się lęk, ty automatycznie się przed nim wzbraniasz, normalnie nie zauważasz tego momentu i widzisz, że lęk ma nad tobą kontrolę, a tak naprawdę dzieje się wtedy dużo więcej.

 

Trzeba robic coś ze swoimi emocjami.......to napewno. Lęk nie jest emocją. Jest jej skutkiem.

Ja jestem zdania, że to robienie czegokolwiek jest błędem, czujesz, że musisz coś zrobić, to zainteresuj się tym uczuciem, które Ci to podpowiada, zobacz co to jest.

Więc moim zdaniem należałoby chyba popracowac nad emocjami,żeby lęk sie zminimalizował, zniknął.
Na czym polega praca nad emocjami? Czy to nie aby manipulacja podszyta lękiem? Ktoś kto nie czuje lęku przecież się takimi rzeczami nie interesuje, tylko osoba, która się boi wymyśla metody na radzenie sobie z lękiem.

 

Ja jak czuje złosć to co? Mam ją codziennie tylko odczuwać? Ja jej nie chcę! Ona mnie doluje, niszczy od wewnątrz!
A gdy jej nie chcesz, to przechodzi? ;)
Tu chyba chodzi,żeby tą zlość w sobie obserwowac, skad się bierze. Znaleśc jakąś aktywność i pozwolić sie jej wyzwolić. Ale gdyby to było takie proste.

Skąd się bierze? Z poświadomości, powody i tłumaczenia, które sobie znajdziesz są nieistotne.To nie jest do końca tak, jak mówisz. Wyzwolenie złości, to po prostu sposób na radzenie sobie z objawem, a nie wyleczenie sytuacji, prawdziwe zdrowie jest wtedy gdy złość już tobą nie rządzi, ale z drugiej strony nie możesz się jej pozbyć siłą. Siłą jeśli chodzi o psychikę nie da się nic osiągnąć.

 

Napewno ważne jest odnalezienie źródła lęku i uświadomienie sobie tej przyczyny.
Tylko jeśli robisz to analizując swoje zachowanie, wspominając przeszłość, to powodzenia, nigdy Ci się ni uda. (oczywiście moim zdaniem)

 

Widzę, że mój punkt widzenia jest tu słabo rozumiany, pewnie dlatego, że mocno różni się od standardowego podejścia.

 

A przede wszystkim, poprzez forum nie da rady nauczyć się oswajać z myślami itp. Do tego potrzebny jest porządny terapeuta :)
Ale samemu można się nauczyć. Tylko trzeba próbować. Terapeuta i tak za Ciebie przecież tego nie zrobi tylko wskaże kierunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×